Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kwiatek74

DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

Polecane posty

Gość hydry znowu podnoszą łeb
A jak tam mężulkowie? Mają już kochanki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w rzeczy samej
:D po doswiadczeniach z ex, sa szczesliwi ze swoimi obecnymi żonami żadnych innych w planach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 111111111111111
my pierwsze tez byłysmy takie pewne ich milosci hi hi hi jak raz zostawia to potem juz łatwiej spotakmy sie za jakis czas na sposobach zdradzonych zon

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny :) gorgonzola :) miło że dzidzia zdrowa :) cieszę się. Zapewnie ślicznie pachnie ...mmmmmmmm moja też jeszcze pachnie ale to nie to samo co jak była miesięcznym bobasem........mmmmmmm nostalgia mnie ogarnia jak wspomnę. Zdrowa ? kolki nie ma ? :) hihih U mnie wszystko wporządku , nie ma tematu drugiej i jest mi z tym lepiej olałam konkretnie :) Wyleczyłam się z tej chorej sytuacji i jestem szczęśliwa. Moja dzidzia rośnie ... na razie nie wyobrażam sobie drugiego ale jakaś tęsknota za maluszkiem jest :) hihihih Córka męża traktuje naszą małą jak obcą więc i ja ją traktuję jak obcą , ma jak chciała jej mamusia. madzka druga1 :) pozdrowionka :) piękne dziś słonko nie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 222222222222
to jak się spotkamy to pogadamy na razie oddal się na swój topic ,bo my tam nosa nie wsadzamy jak ty tutaj . Bez urazy. Żegnam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zazdroszczę Ci szkiełko. u mnie ten temat jest nadal wciąż włkowany. Jakoś ciężko jest mi go olać. Ja z moim M jestesmy innego zdania w kwestii eks. Dla mnie jest to zwyczajne nadużywanie sprawy dot. dziecka, gdy np. ona dzwoni 14 lutego z prosbą o dostarczenie podania do szkoły dziecka. Dla niego to zwyczajna przysługa, która jest rewanżem za spotkanie z dzieckiem. Walka z wiatrakami. Czasem wydaje mi się, że nie dam rady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
alonic Chyba za bardzo się tym przejmujesz. Chociaż rozumiem cię bo też tak miałam. Wydaje mi się że twój facet powinien odmówić w przypadku walentynek i powiedzieć że zawiezie podanie jutro bo dziś nie ma czasu o :) Czemu tak nie zrobił ? To on musi ją nauczyć tego że nie wolno jej tak dzwonić i kontrolować go . Miękki jest. Powinnaś postawić twarde warunki co do jego kontaktów z nią a jeśli ich nie spełni dać sobie z nim spokój. Ja bym tak zrobiła i zrobiłam , chociaż mój mąż od początku jej nie lubił i nie chciał mieć z nią kontaktu .. także sprawa była u mnie rozwiązana. Ale i tak powiedziałam czego oczekuje na wszelki wypadek . Teraz już nawet o tym nie myślę dawniej sama robiłam sobie problmy odkąd przestałam o tym mówić i myśleć nie ma prawie wogóle tego tematu. Powodzenia ci życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkiełko, zgadza się. Co do moich zasad, to chyba rzadko kto ma tak wyraźne zasady. I mój ukochany zna je doskonale. Masz raccję facet chyba się zamieszał w tym wszystkim. Jest miękki, a tu niestety trza twardym być. Laska ma pomysły różne, różniste. Generalnie wychodzi z założenia, że skoro mają razem dziecko to on może byc dla niej szoferem, bankomatem itp. Staram sie mu wpoić to, że kontakty z dzieckiem to nie wdzieczność względem niej, że na to mu c z a s e m pozwala, lecz jego obowiązek. Oj ciężko jest. Temat rzeka. Jeszcze trudniej jest, gdy facet uważa, że korona mu z głowy nie spadnie i nam nic się nie stanie, bo przecież to tylko drobna przysługa. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alonic Mysślę, że powinnaś porozmawiać z mężem. Niech ją trochę \"przystopuje\" dając do zrozumienia,że ma własne życie i to ono jest dla niego na pierwszym planie. Nie zaszkodzi czasem odmówić. Mnie krew zalewała, bo gdy syn mężą mieszkał z matką to próbowała nam ona \"organizować\" czs wolny np, wmawiając dziecku,że weekend spędzi z tatusiem, a potem dzwoniła i prosiła(?} żeby tatuś zajął się dzieckiem. Innym razem o 22 chciała pożyczyć video. Mąż oczywiście pojechał...Ale w końcu zmienił swoje zachowanie i to ona musiała się dostosować...Po jakimś czasie przestała dzwonić z byle czym. I całe szczęcie,że chociaż w tej kwestii wyciągnęła właściwe wnoiski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Nell za słowa otuchy! Czasem tak mi ich brakuje... Jasne, że z nim porozmawiam po raz setny. Od paru dni przygotowuję się do tej rozmowy. Utwierdzam się w racji własnych przekonań. :) Co prawda wałkujemy ten temat na okrągło, ale to wciąż za mało. Ciężko mi jest mu uświadomić cel kontaktów z dzieckiem. On jest zdania, że powinien czasem na coś się przydać z tym, że to jego czasem to mnie niepokoi. Jego była doskonale potrafi wykorzystać i nagiąć wszystko w stronę „potrzeb dziecka”. Mówię Ci wyjątkowy przypadek. Podejrzewam, że on ma z tym trudności, żeby po prostu jasno jej powiedzieć, kto jest dla niego najważniejszy. Myślę, że się boi zaś utracić kontakt z dzieckiem. Bo taka byłaby kara za prawdę. Porozmawiam, napewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga31
alonic, walkowac walkowac i walkowac. a jak nie pomaga to walkowac jeszcze. u mnie nie obeszlo sie bez awantury przy jego matce, ktora stala po mojej stronie. po jakims czasie zrozumial, kiedy eks sama dowali z tekstem zdradzajacym jej prawdziwe intencje czestych spotkan. i nie bylo to dobro dziecka. teraz nie ma zadnych telefonow. wizyty umowione raz na stale i nie ma niespodzianek. ale wiem, co przechodzisz. ja sama przeszlam i przezyalm. powodzenia zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No trudne to wszystko jest, ale myślę, że dam a raczej damy radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alonic Moim zdaniem Twój mąż powinien spróbować nie tyle jej powiedzieć, co pokazać co jest dla niego najważniejsze. Co prawda ona ma w ręku potężny atut, ale nie pozwalajcie jej rozdawać kart. Myślę, że jest to zakompleksiona kobieta, która w ten sposób próbuje się leczyć. Poza tym zazdrość ją zżera. Wydaje jej się, że stosując takie metody w pewnym stopniu kontroluje wasze życie.Ale przecież macie prawo do szczęścia, a Ty do świętego spokoju.Nie można nic robić za wszelką cenę. Jeżeli ta kobieta będzie chciała popsuć relację dziecko-ojciec, to i tak to zrobi i żadnej winy Twojego męża w tym nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj mój mąż... jeszcze nie jest moim mężem, ale wkrótce będzie. Myslę, że do tego czasu zdołamy to poukładać. A już niewiele go zostało. : ) Być może stąd ten mój hamletyzm. Masz rację Nell, laska jest cholernie zakompleksiona. Ona całkiem niedawno ruszyła tyłek i poszła do pracy. Pierwszej w zyciu !!!!!!! Wyjątkowy przypadek. Wiem, mój mężczyzna musi wreszcie się określić, najwyższy czas. Tylko on też musi tego chcieć. Nie chcę dostosowań z jego strony względem mnie, bo to bez sensu. I wiecie co jest najważniejsze? To, że mój przypadek nie jest odosobniony. Że łażą po świecie takie Mimozy i zatruwają innym życie dla własnej przyjemności. A ja i moja rodzina w tym wszystkim mamy prawo do spokojnego życia. To dobrze, że nie jestem sama. Bo już czasem człowiek fiksuje i nie jest pewien własnych racji. Jesteście kochane, pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
alonic, ale zastanow sie, czy bedziesz w stanie to znosic przez reszte zycia. teraz wszystko jest rozowe, bo to poczatki zwiazku. potem rozowe okulary troche szarzeja i jest ciezko. nawet jesli ona troche siadzie na dupie, zawsze bedzie cie miala na muszcze. zawsze bedziesz pamietala o jej istnieniu i obawaial sie jej nastepnego zagrania..... zastanow sie dobrze. mowie tak, bo wiem po sobie, przed slubem myslalam, ze bedzie latwo, zapomnimy o niej., bedziemy brac dziecko, ale to nie jest tak. problemy rosna..... przemysl to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
druga kochana :) co ty tak w czarnych barwach dzisiaj ? :) alonic. Cóż wiem chyba o czym pisze druga1 . :> Ale nie zniechęcaj się aż tak. W moim przypadku jego przeszłość została zapomniana , udało mi się nie było łatwo ale jednak udało się ! TO że szarość nadejdzie to normalka w każdym małżeństwie. Zaczniecie żyć sobą swoimi problemami dzieckiem............... i zapomniecie . U mnie tak sie stało. Teraz nie ma tematu ex czy dziecka jego , teraz się kłócimy o to że ja nie jestem stanowcza wobec naszej małej , o to że on mnie irytuje jak pali na tarasie , a nie przed domem o to że wszystko się zmieniło :) ale takie jest życie . Życzę ci tej normalnej szarej rzseczywistości , jak przestaniesz żyć tymi problemami ( bo widzę że są świerze jeszcze ) będziesz miala kolejne inne :) Ale żeby to przetrwać trzeba mieć dużo siły naprawdę ! Ja miałam ten plus że one nie mieszkają blisko --- daaaaalleeko :) U ciebie jest gorzej. Tak naprawdę wszystko zależy od twojego faceta i od ciebie od niej nic nie zależyuwierz w to !!! Zacznijcie działać i układać wszystko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkiełko, Druga No nie takie świeże. Zmagam się z tym już ładne dwa lata. Szarość codzienności też mamy i kłótnie o papierochy także :) Wiem, że wszystko się jakoś ułoży i sprawa przestanie być tak uciążliwa. Kwestia tego, że ja odkryłam dopiero teraz to, że mam prawo czegoś „wymagać od tamtej kobiety”. Do tej pory nie dokuczała nam aż tak, bo się obraziła. Pewnego razu wręcz zabroniłam mojemu mężczyźnie realizować jej kolejny absurdalny kaprys. Karą rzecz jasna był brak kontaktów ojca z dzieckiem, no bo tak. Zresztą takie „no bo tak”, to było od samego początku, zaraz jak się rozstali. Mnie jeszcze wówczas nie było. Mówię Wam wyjatkowy z Niej egzemplarz. No jasne, że próbował, potem próbowaliśmy razem. Zresztą, co mam Wam mówić tato widywał dziecko na urodziny, imieniny i inne gwiazdki, święta. Dlaczego? Ponieważ przynosił prezenty i to nie zawsze otwierała mu drzwi. Jednak wszystko to sprowadzało się do wizyt tam u niej i przy niej. Koszmar! Na szczęście dziecko zna tatę, rozmawia z nim i chciałoby wreszcie poznać nasz dom. Zobaczymy jak to będzie. Pewnie, że faceta „ustawię” odpowiednio i tak się zmienił. Ustawię w sensie, że kontakty z dzieckiem nie muszą się wiązać z zadośćuczynieniem pt. zawiozę Cię, zastąpię, kupię. Czas po postu czas. Druga, nie będzie tak źle, jestem twarda. Zresztą, jaka mam być, skoro tak strasznie kocham mojego narzeczonego, nasz dom, naszą rodzinę. Tylko siły, siły, siły, siły. Tego czasem tak brak. Dzięki za wsparcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
alonic, kwestie widzen z dzieckiem reguluje sie sadownie i ona wtedy swoje kaprysy moze wsadzic sobie do kieszeni. ile to dziecko ma lat? znasz je w ogole? u nas tez tak bylo na poczatku, ze wcale nie dopuszczala go do dziecka, potem tylko u niej, a potem jak byl juz wyrok, to tez czesto wymyslalal cos zeby dziecka nie dac. a potem zaczela dziecko podrzucac kiedy tylko jej pasowala. znosilam to do czasu (bo z dzieckiem nie idzie wytrzymac), az doszlo do awantury (dzieki bogu wsparla mnie jego wlasna matka) i sie skonczylo. teraz regularnie, wg ustalen. to juz nie jest problem, ale sa inne problemy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziecka rzecz jasna, że nie znam. Tylko ze zdjęć. Jest w wieku szkolnym, pierwszoklasista. Sądownie to on juz dawno ma ustalone widzenia, ale co z tego? Oj szkoda gadac, mówię Wam, co za babujędza! Musze byc wyjatkowo twarda, bo królewna jest przyzwyczajona do wielu ustepstw.. Nie dam się! Zresztą, to tez wina mojego ukochanego, bo se pozwolił wejść na głowę, jego rodzice też. Ale na szczęscie zmienia się to, oj duuuużo już się zmieniło w tej kwestii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alonic Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Róbcie swoje, żyjcie dla siebie i bądźcie szczęśliwi. Jeśli ktoś rzuca Wam kłody pod nogi, omijajcie je, ale nie za wszelką cenę. Dziecko kiedyś zrozumie, chyba że wypaczona mamusia tak strasznie je skrzywi, że po prostu je to przerośnie. Ale na to Twój męźczyzna nie może mieć żadnego wpływu. Ja wiem, iż czasem ściska go w dołku a przez to i Ciebie, ale tak nie moźna! Pojechać czy nie pojechać? Pozwoli czy nie pozwoli? A może nie pozwoli...?TAK NIE MOŻNA! Dziecko to dziecko. Szczególnie w tym wieku jest jak chorągiewka. Nie wiadomo co tak naprawdę mamusia mu wpaja. Z doświadczenia wiem, iż często mamusie mają bujna wyobraźnię i z tym też nie wygramy. Wygrać może dziecko widząc, jak jest naprawdę. No cóż....nie jest to normalna sytuacja , ale z drugiej strony czyje życie jest tak do końca normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadza się. Dlatego też wychodzę z założenia, że nic na siłę nie da się zrobić. Poza tym nie można wszystkich wokół uszczęsliwić, bo się po prostu nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nell ma rację - trzeba po prostu żyć dalej. My też - a zwłaszcza Bartek, zrozumieliśmy, że nie możemy już nic więcej wskórać, że nie da sie z byłą nawiązać normalnych relacji, jakie powiny panować między rozwiedzionymi, dorosłymi ludźmi, którzy maja wspólne dzieci. I wiem, że Bartek też czeka, aż dzieci na tyle dorosną, by mogły zrozumieć pewne sprawy, samodzielnie spojrzeć na całą sytuację - a nie tylko oczami mściwej mamusi. Pozdrawiam cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak też uczynię moje drogie. Mam wielką nadzieję, że mój ukochny mnie w tym wesprze. :) Otóż on też wychodzi z takiego założenia, z tym, że czasami ponosi go omam pani eks i mamy problem. Ja to wszystko widzę trzeźwo, bo nie mam z nią \"powiązań\", a on z kolei cieszy się jak głupi, gdy ta okaże odrobinę litości i pozwoli na spotkanie z dzieckiem. Muszę nad nim popracować, bo przecież tak się nie da. Żyć pomysłami chorej kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny co u was ? Dzień niby ładny a jakiś taki ciężki. Dobrego espresso mi się chce z mleczkiem. Najlepsze piłam ostatni u fukiera mmmmmmmmmm ale ani nie mam czasu ani mi się nie chce tam jechać więc pozostaje w sferze marzeń :) Na razie u mnie cisza ,wszystko układa się jak z płatka. Aż się boję grrrrrrrrrrrrrrr :) Ciekawam kiedy ta mała przyjedzie do nas ostatnio była w grudniu więc pewnie pojawi się niedługo , ciekawe co z tego wyniknie jak to będzie. Hmmm oby nie zniknął mój tuwisizm :) pozdrowionka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szkiełko drogie ekspresso z mleczkiem to dla mnie jakąś postomodernistyczna nie do przełyknięcia kombinacja:) Mam fioła na punkcie włoskich klimatów U mnie: spanie, kupa, karmienie, pranie i radość bycia mama:) Chodzimy na spacerki, a jak chce sobie chwilę poleniuchować na spacerek idzie Karolina, jeśli może. Wię c chyba wszystko GRa:D Dzieczynki serdecznie Was pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ratunku!!! Ex wlasnie jest u mnie bo jej synek mieszka z nami (19-letni synek), jak DAC JEJ DELIKATNIE DO ZROZUMIENIA ze nie jest tu mile widziana, dodam tylko ze osobie tej mozna pluc w twarz ai tak powie ze to tylko deszcz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jbdjwegf
chyba ma prawo widywać własnego syna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 letni synek moze isc do mamy albo moga isc gdzies razem.... niektoym to i lopata... wspolczuje. gorgonzola, super ze wszystko ok. jak rozwija sie maluszek???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
druga1 Synek nie ruszy tylka z przed kompa, i mam ciagle ten problem bywania ex u nas. Przeprowadzil sie do nas rok temu. Lepiej miec tatusia pod kontrola kiedy synek jest z nim(pieniazki), ona zawsze przez caly okres trwania ich malzenstwa rozdawala karty, moj ukochany to typ potakiwacza i konfornisty. Od kiedy odkryla ze Ja jestem w jego zyciu tak zaczela mieszac, ze nie mamy spokoju. Ciagle ta przeszlosc w terazniejszosci!!!! Jeszcze dobija mnie fakt ze nie mamy dzieci wspolnych.Takze wyobrazcie sobie jaka jest atmosfera kiedy wszyscy jestesmy w domu tzn ukochany, ja, synek i wszechobecna ex!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×