Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mycha2

ŚAMIESZNE HISTORIE W KUCHNI??

Polecane posty

Gość no to i ja
trzymam mąki itp.... w jednakowych pojemnikach na zywność i robiac ciasto do bitej smietany zamiast cukru pudru dodałam mąki ziemniaczanej:O na szczescie zorientowałam sie zanim ją wyłożyłam na biszkopt:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze nie gotowalam ,ale mialam moze z 14 lat pomagalam mamie sprzatac w kuchni mialam pozamiatac to szukam miotlu nie moglam jej znalezc szukam i szukam nagle otwieram lodowke i rozgladam sie czy nie ma tam miotly:O:O:O:O:O mama prawie umarla ze smiechu ja tez:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahahahahahahhaahahhahaha
Miałam 5 lat, sama w domu więc postanowiłam zrobić rodzicom niespodziankę i ugotować rosół :classic_cool: Wlałam wodę do garnka, wrzuciłam marchewkę (nieobraną), pietruszkę, ogórki, pomidory, szczypiorek, cebule, pieczarki i co tylko bylo w lodowce :D Do tego ugotowałam ziemniaki bez wody bo nie wiedziałam że do ziemniaków daje sie wode :D ziemniaki spalone, zupa nie do zjedzenia :p mama do tej pory to wspomina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostatnio: zrobiłam sobie kawę, chciałam ją posłodzić i patrzę w cukiernicy nie ma cukru. Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam pierwszą lepszą tą papierową torbę w której cukier jest sprzedawany i zamaszycie sypię do tej cukiernicy i zdziwiło mnie, że nagle koło mnie w powietrzu zrobiło się biało ... co się okazało zamiast cukru wsypałam mąkę kiedyś tam jako nastolatka chciałam zrobić rodzicom niespodziankę i zabrałam się za robienie bloku czekoladowego. Potrzebne było m.in. mleko w proszku ale niestety nie mogłam go w sklepie znaleźć i kupiłam zwykłe . Doszłam do wniosku, że przecież i tak trzeba potem to wszystko włożyć do lodówki więc to nie ma znaczenia w jakiej postaci to mleko będzie ( :O ) i tak będzie zamrożone. Do przepisu trzeba było dodać margarynę więc w połączeniu z mlekiem wyszła niezła tłusta konsystencja, ale nic- zrobiłam dalej tak jak w przepisie i włożyłam na kilka godzin do zamrażalnika. Wieczorem przyjechała ciotka więc wyciągam z rozmachem brytfankę będąc pewna, ze i tak to wszystko 'zamarzło' , złapałam jakoś niefortunnie i wszystko sie wylało...zamiast ciasta było wielkie sprzątanie łącznie z myciem lodówki i pomimo tego jeszcze z tydzień sie podłoga kleiła. Teraz już wiem, ze jak musi być mleko w proszku to musi i nie da rady zastąpić go żadnym innym :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem osobą która po przebudzeniu łazi jak wyjątkowo niemrawe zombi. Wędruje sobie zamkniętymi oczami do kuchni (obijając się o rozmaite sprzęty), wyciągam filiżankę do kawy i wtedy mój kot domaga się śniadania (czytaj drze paszczę i pcha mi się w ręce) więc żeby bestię uspokoić wyciągam kocią miskę, stawiam koło filiżanki, sięgam po kocią puszkę, otwieram i sru do filiżanki. Kilka razy udało mi się też kawy nasypać kotu. To już tradycja się robi. Czasem jak mam za dużo pieczywa to je zamrażam na czarną godzinę. Wyciągam sobie kiedyś taką zamarznięta na kość bułkę i wtykam do mikrofali. Daje "play" i idę sobie do łazienki. Wracam, otwieram mikrofalówkę... Najpierw z drzwiczek wynurzyła się taka idealna kostka dymu (normalnie kanciata), takiego biało siwego, potem rozeszła się natychmiast po kuchni. Normalnie idealna zasłona dymna. Ile ja się namęczyłam żeby to wywietrzyć. Okazało się że bułki trzeba bardzo krótko odświeżać :D Mojej koleżance udało się natomiast zniszczyć naczynie żaroodporne, bo je postawiła na kuchence gazowej, na płomieniu, bo myślała że jak żaroodporne to można. No i inny jej wyczyn (to nie śmieszne akurat bo się mogło tragicznie skończyć), to jak jej się woda wygotowywała podczas pasteryzacji jakichś kompotów, złapała jakiś garnuszek z lodowatą wodą i chlupnęła w te nagrzane słoiki. Wszystko wybuchło i tylko to ,że trzymała pokrywkę i ją ona zasłoniła uchroniło jej twarz przed poparzeniami. Moja szwagierka za to bardzo często jak do mnie wpada ma taką "przygodę". U mnie w domu nikt nie słodzi ani herbaty ani kawy, więc cukru najczęściej nawet nie ma (odchudzam się :P) bo kupuję go tylko przy pieczeniu ciast np na święta. No a ona słodzi i to sporo. W miseczce stoi sobie za to u mnie na blacie sól. Kilka razy sobie już kawę posoliła mimo że wie że u mnie cukier by na wierzchu nie stał. No i jeszcze mój znajomy sobie na patelnię zamiast oleju nalał... octu :) Dobrze że się zorientował zanim sobie schabowe wrzucił :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dar dar
Dialog kuchenny moj i mojej mamy robiacej cos w kuchni ktorej zawsze cos z rak leci Nagle trzask, pytam Ja:Mamo co tak trzasło? mama: masło ja: jakie masło mama: no w lodówce ja: co w lodówce mama: no w lodówce jest masło Pózniej okazał sie ze zbiła kolejny talerz, mi sie tez to coraz czesciej zdarza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahahah dobre dobre
to moja mam opowiadała historie jak u niej w pracy kobieta rano wstała i była tak zaspana ze postawiła sobie na gaz czajnik...elektryczny:D właczyła gaz i poszła sie szykować do łazienki... do kuchni przywiódł ja zapach palącego sie plastiku :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie moje i stare ale......
Mój ojciec jak był dzieckiem łyknął sobie oranżady z butelki. I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że w tej butelce po oranżadzie był amoniak. Prawdopodobnie się pienił :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znajomy robil sobie na obiad kotlety mielone.dodal bulkę namoczoną w mleku a że mu wyszło za rzadkie to dodal mąki.Usmażyl pierwszą porcję.Spróbował jednego, jakiś taki bez smaku.Siedzi i tak patrzy a mieso mielone leży na blacie. Kilka lat temu gotowalam mleko skondensowane na karmel.Wiadomo 3 godziny no i trzeba wodę dolewac do garnka.Ponieważ się dlużyło włączyłyśmy z mamą kasetę zwesela kuzynki.Nagle usłyszałyśmy huk w kuchni.Woda się wygotowala,puszka strzelila a spadający garnek wypalił dziurę w podłodze.A karmel drapalyśmy z szafek i ścian następne kiilka dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smazyłam placki ziemniaczane
na soku jabłkowym zamiast na oleju :D:D:D:D i dziwiłam sie dlaczego tak się strasznie kopci, przypala i takie tam różności.Zmniejszenie gazu nic nie dawało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gotowałam w pracy jajka
na twardo do śniadania, a że pracowałam na "styku z petentem", nie miałam zbyt dużo czasu aby pilnować.Dolałam więcej wody i się gotowały....do momentu ....potężnej detonacji. Skorupki przypalone w garnku, reszta na suficie i było po śniadaniu :D:D:D A huk był taki, że myślałyśmy, że ktoś strzela z giwery.A zapach, że cho cho.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętna wigilia
Mama przyrządzała barszcz. Od Znajomych dostawała co roku butelkę wina swojskiego i butelkę barszczu kiszonego. Barszcz ten zawsze dolewała do wywaru w garze. No i dolała.........jakośmi się zapach unoszący się wokół niepodobał, więc spróbowałam zawartości......... Pewnie domyślacie się co się stało:);) O mały włos na stole nie wylądowały uszka z..........winem na wywarze:D Oj Dzieciom z Rodzinki na pewno by smakowało! Mając gdzieś 10-11 lat zostałyśmy z moją ówczesną Psiapsiółką w domu w Sylwestra podczas gdy nasi Rodzice poszli pohulać. W pewnym momencie wpadłyśmy na pomysł że sobie frytki usmażymy. Przygotowałyśmy wszystko, wlałyśmy olej do garczka, wstawiłyśmy na kuchenkę, wsypałyśmy do tego ziemiaki i zaczęłyśmy mieszać,coby się nie przypaliło. Oczywiście frytki zostały wrzucone do zimnego oleju.W rezultacie zamiast frytek miałyśmy breję ziemniaczano-olejową........i musiałyśm się zadowolić ogórkami kiszonymi:D Siostra Męża mając jakieś 7 lat postanowiła sobie również fryty przyrządzić, tyle że zamiast na oleju chciałaje na wodzie zrobić:). Gdy miałam tak z 14 15 lat postanowiłam że nauczę się piec i gotować. Gotowanie mi jakoś szło całkiem całkiem, pewnie zpieczeniem byłoby podobnie, gdyby nie to że za każdym razem gdy podpatrywałam jak mi ciasto rośnie i wdychałam ten niesamowity zapach, nie wytrzymywałam i uchylałam piekarnik coby sobie poniuchać porządnie...........dopiero po długim czasie (rok) dowiedziałam się że nie wolno otwierać piekarnika podczas pieczenia........ Takie mniej kulinarne może trochę jednak niemniej związane z pomieszczeniem kuchennym. Mam jakąś dziwną przypadłość, że często mi się zdarza chować piloty do lodówki........ Kiedy Mąż pyta - gdzie pilot od tego czy tamtego odpowiadam - pewnie w lodówce! i zazwyczaj właśnie tam sobie spokojnie leży:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilka lat temu
brat z kolegą postanowili upiec naleśniki. Zrobili ciasto, usmażyli, a jak zaczęli jeść to jakieś takie gumowate im sie wydawały... Okazało sie, że zrobili je na mące ziemniaczanej... :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahaha... ale się uśmiałem
!!!!:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jako dziewcze może 12to letnie postanowiłam upiec chrust. Gniotę to ciasto na stolnicy i gniotę... mija godzina, druga, trzecia nic, za cholerę nie chce sie to ciasto połączyć. Okazało się że wsypałam make ziemniaczaną zamiast zwykłej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to teraz ja
babcia męża kiedyś wsypała pół torebki cukru do rosołu ( który był dla gości na odpuście) :D :D zamiast do kompotu :O Szybko zlała rosół - nie mieszając cukru. I wszyscy chwalili jaki to pyszny rosół jest. A znajpma odcedziła kompot zamiast ziemniaki. Miała 2 te same garnki i nie zajrzała pod pokrywki tylko zaraz odcedziła :O :O No i było po kompocie :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to teraz ja
a ja raz posoliłam kawę 2 łyżki zamiast pocukrować :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
duzo tego bylo...: - robilam kotlety mielone,i nie dodalam jajka,kotlety rozpadaly sie na patelni,i w koncu zrobilam sos:) - jak bylam dzieckiem postanowilam zrobic bezy,wzielam ksiazke kucharska,przeczytalam przepis,zuzylam 30 bialek,30 zoltek zjadl moj pies,ubilam piane,a potem wszystkie bezy spalilam na czarno w piekarnku - kiedys stluklam 10 jajek w takim pojemniczku,balam sie przyznac rodzicom,i schowalam ten pojemnik na najwyzsza polke w spizarce,chyba nie musze mowic jaki byl smrod w domu po jakims czasie... - kiedys z siostra robilysmy placki ziemniaczane,i jak juz mialysmy gotowa mase (sporo tego bylo,bo w domu nas duzo bylo),miska nam spadla na podloge,niewiele myslac zebralysmy wszystko z podlogi do miski:) - pierwszy obiad z chlopakiem,mama kupila mi zeberka (jego ulubione mieso),mniej wiecej wytlumaczyla mi jak to sie robi,potem gdzies tam z ojcem pojechali,a ja sie wzielam za smazenie zeberek,jak sie zarumienily,wlozylam do garczka,jak sie zagotowalo,to zaprawilam sosik,i chlopak zjadl praktycznie surowe miesko:) jak mi sie jeszcze cos przypomi,to na pewno napisze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widoczek899
fajne te wasze historie: kiedys moja mama gotowala rosół i go później odcedziła :) innym razem tez rosół nad nim wysypal sie pojemnik z pieprzem bo zapomnialam go dokręcic jak wsypywalam do niego calą zawartosc torebki :D przypalilam rolady siedząc przy komputerze :D i w ogole przypalilam tez zupke dla dziecka razem z garnkiem :D Dałam mojej córce surową dynie bo akurat wyciagnelam ją z zamrazarki i dalam na talerzyk po kilku godzinach byla miękka wiec nie pomylalam ze musze ją jeszcze ugotowac (dziecko moje mialo wtedy 7 miesiecy) ale na szcczescie nic jej nie bylo. Innym razem wsypałam męzowi sól do herbaty. zrobilam biszkopt ale zapomnialam go wymiksowac - wylalam wymieszaną konsystencje czyli 4 jaja na blache i pieke :D zrobil sie mały omlet :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najnowsze: Gotowałam obiad mężusiowi: taki gulasz z zmieniaków, kapusty kiszonej, grzybów i papryki. Chcialam doprawic chilli w proszku, biorę słoiczek z przyprawą, wsypuję hojną dawkę... coś dziwny zapach - okazało sie że to był cynamon, mąż po ostatnich zakupach wsypał go do słoika opisanego jako chilli. Nie miał biedak wyjścia, zjadł te ziemniaki z cynamonem:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siostra majac z 12 lat robiac frytki czekala az olej sie zagotuje :D, jak zaczal dymic z przerazeniem wrzucala i zaraz wyciagala frytki, zeby nimi ostudzic prawie palacy sie olej, oczywiscie nici z frytek :P moje pierwsze podejscie do kartaczy: kotlety w szarej gestej zupie :D gotujac zupe na soczewicy, dalam jej do garnka tyle, ze aby zupa miala konsytsencje zupy musialam ja niezle rozcienczyc, efekt: 3 gary zupy do zjedzenia dla 2 osob oczywiscie tez zaliczylam wybuchajace jajka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Standardowo brat posolił kisiel zamiast dodać cukru;-) A ja gotowałam gulasz dla gości. Był dość rzadki wiec postanowiłam go zagęścić maka ziemniaczaną. Ale dodałam jej tyle ze się zagęścił-ale w postać mięsnego kisielu;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiołek niebieski
Przypomniałam sobie jak byłam mała razem z kuzynką byłyśmy u babci i zachciało nam się pić, akurat babcia gdzieś wyszła więc same postanowiłyśmy coś znaleźć... no i znalazłaśmy sok jak nam się wydawało, a to było wino :o I jeszcze jedno... koleżanka kiedyś gotowała grochówkę i tak próbowała, że się zrobiło za mało tej zupy, dolała wody... ale było za rzadkie, więc postanowiła zagęścić mąką :) dołozyła pierwszą porcję mąki, ale nie zagotowała, więc nadal było za rzadkie... no to kolejna porcja i kolejna... a jak się już zagotowało ... :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja podonbnie jak poprzedniczka rano jestem jak zombie. Do kuchni po omacku zawsze zaplatm sie w kocia ktory paleta sie pod stopami i chce swoje kocie papu.Poza tym moj koć zawsze wskakuje na blat kuchenny na mnie placze skrzypi oxiera sie zamiata mi ogonem po twarzy Efektem czego dzis bylo wsypanie do kubka z kawa 3 lyzeczek soli zamiast cukru. Majac lat 5,5 uparlam sie zrobic makaron domowej roboty. No to jadziemy. dziecie wrzucilo 6 jajek make ziemniaczana i kilo soli. usilowalam to ugniesc ale cosik mi nie wychodzilo. jak przyszla babcia zalamala rece :D majac lat 10 smazylam frytki. Wrzucic mi sie udalo na goracy olej i nawet sprawnie je wyjelam. problem w tym ze wyladowal na nich cukier zamiast soli. Byly w takich samych pojemnikach :D Kiedys u kumpeli tez przy robieniu frytek. Cudne nam wyszly dlugie rumiane no bez mala jak w mac Donalds. I niejadalne . kumpela zapomniala ze brak tego dozownika w keczupie . gadajac cos do mnie odwrocona w 3.4 polala je bardzo chojnie niemal cala butla keczupu a frytek bylo z 2 ziemniaczkow bo miala malutki garnek do smazenia :D. Zjesc sie tego nie dalo :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a i mam moja kiedys. Robila jakies cuda z mleka owocow kefiru czy jakiegos tam talatajstwa m mikserze ale takim jakie mialy nasze babcie z tym ogromnym dzbankiem. staralam sie na to nie patrzec bo takich rzeczy nie cierpie. No i chyba sobie wymodlilam :D. tak niefortunnie zlapala ten dzbanek ze jej dno odlecialo :D. cala breja na blacie na wykladzinie pies szczesliwy zlizuje bo mleczko i slodkie ja skacze z radosci a matka max wkurwienie sprzatania na szczescie niewiele bylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gotowałam rosół, ponieważ moj mąż lubi rosół czysty tak wiec musiałam go odcedzic, wiec odcedzilam...ale do zlewu a nie do drugiego garnka... i po rosole... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Larwa moja starsza,leń i obibok okropny postanowiła zrobić sernik na zimno.Miałam złe przeczucia,bo nigdy te zapędy nie kończą się dobrze,ale trzeba wspierać młode inicjatywy.Poradziłam(coby kuchni nie szorować tfu! bodajby mnie wtedy pogięło!)aby larwa zakryła masę miksowaną- ściereczką.Owszem przykryła.A ścierka wkręciła się w ubijaki i ta...hmmm...bardzo mądra córka moja pierworodna drze się z kuchni:mamo!!!!!!!!!! a cała masa zbierana ściereczką przepieknie i malowniczo rozbryzguje się na całej kuchni i połowie salonu.Zawał:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaaaaaaaaaa
piekłam biszkopta i po 5 minutach patrzę w piekarnik czy ciasto rośnie - nagle patrzę a na stole zostala mąka :O :O Wyjęłam ciasto z piekarnika i wsypałam zapomnianą mąkę i spowrotem do pieca Uffffff biszkopt się udał :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mejbe- bejbe
no ja sobie akurat gotowałam jajka na kolecje:) -ktoś juz tam wczesniej wspominał o śniadaniu- i poszłam ogladac film. Jak zaczeło walić coś w kuchni nie wieddziałam w pierwszej chwili czy to na filmie czy w mieszkaniu. Aż sobie przypomniałam o jajkach. Kolacji mi sie odechciało. Jajka zerskrobywałam nawet ze ściany w przedpokoju:) Mój brat jak był mały też zrobił numer. Biegał sobie pyrtuś po chałupie, mama gotowała obiad. Nagle przychodzi do kuchni i pokazuje ze w kubeczku ma piciu .Dobre piciu Mama sie pyta: synuś co tam pijesz? On na to ze wode. Mama -a skad masz ? Z buteli w łazience. Mama: pokaż! Pokazał a mama w szoku. Mój bracisze pił spirytus salicylowy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mejbe- bejbe
A jezszcze jeden z moich bardzo madrych braci ostatnio smażył fryki. Rozgrzał olej w garnuszku bo nie chciało mu sie wyjmowac frytkownicy. Wział miske z frytkami i nie patrząc wsypał je na ten gorący olej. Tyle ze tam była woda żeby nie sciemniały. Kuchnia wygladała jak po wybuchu. Piekne czarne sciany wokól kuchenki, sufit tez. Mój kuzyn za to wrócił z imprezki i zachciało mu się frytek. Postawił je smażyc i poszedł polezec. Oczywiscie usnał. I na szczeście ciocie obudził swad spalenizny. Wchodzi do kuchni a tam płomienie. Więc zaczeła na to lac woda nie myslac że to płonący olej. Efekty były takie że po całej kuchni zaczęły latac płonace "komety" i przyklejaćź sie do sufitu ,scian....Ale na szczeście wstał wujek. Teraz to smieszne ale strachu się najedli. A kuzyn miał zakaz smażenia frytek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×