Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Grzesznica

kocham żonatego on kocha mnie co robić?!

Polecane posty

Gość mur-młotek- kamień
i twoja głowa.. Zestaw gotowy: głowa o mur, kamień do głowy i.. młotkiem mocmo walnij. Przepis prosty i zadziwiająco skuteczny. Chcesz kłopotów- to się nie posłuchaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niewiem czemu chce to wszystko opisać, chyba po prostu czasami mnie to przerasta..albo raczej zabiera mi resztki powietrza.. Mam 24 lata..Od 6 lat jestem z chłopakiem.. kocham go, ale nigdy nie zapomniałam o moim poprzednim mężczyźnie.. Tego pierwszego poznałam w wieku 16 lat, on miał wtedy 19.. ale po kilku msc oboje stwierdziliśmy że lepiej zebyśmy zostali przyjaciółmi.. tak naprawde kazde z nas uniosło sie dumą i niechciało przyznac do tego ze zwyczajnie nie potrafi zyc bez drugiego.. po 4 latach znowu sprobowalismy, ja rozeszlam sie z moim obecnym facetem, on ze swoja dziewczyna.. z tym ze balam sie cholernie ze mnie zostawi i nadal utrzymywalam kontakt z moim chlopakiem..on tego nie zniosl, tez kogos mial.. i znowu oboje sie unieslismy honorem, ze to wina drugiej strony.. zamiast zwyczajnie zaufac, postawic wszystko na jedna karte.. po roku sytuacja sie powtorzyla.. a teraz, od 4 msc znow sie spotkamy.. po 8 latach w koncu doszlismy do wniosku ze nie umiemy po prostu zyc bez siebie, jako przyjaciele przede wszystkim, bo z nikim tak sie nie rozumiemy, ale tez jesli chodzi o lozko..nikt nigdy tak na ak sie nie rozumiemy, ale tez jesli chodzi o lozko..nikt nigdy tak na mnie nie dzialal jak on.. wiem ze on ma tak samo.. Gdzie tkwi szkopuł? Ja od 6 lat z przerwami jes Gdzie tkwi szkopuł? Ja od 6 lat z przerwami jestem z innym.. Ale to tylko dla tego bo niemoge byc z tym jedynym.. Ale nie w tym problem.. On rok temu, kiedy znow nie utrzymywalismy konta nie utrzymywalismy kontaktu przez jakis czas wzial slub.. ale kazdego dnia slysze jak zaluje.. ze ja kocha na swoj sposob i niemoze zostawic ze wzgledu na 30letni kredyt, prace u jej ojca, zobowiazania.. ale nie potrafi oddychac beze mnie.. niewiem czy powinnam w to wierzyc, ale wiem ze zony prawie nie widuje, nie sypia z nia, ciagle sie kloca.. a ze mna potrzebuje codziennie porozmawiac, przynajmniej przez smsy, widze, jak nie moze ode mnie oderwac rak, oczu.. co robic? powiedzial mi wprost ze jej nie zostawi..ze juz za pozno, ze nie ma odwagi by stawiac wszystko na jedna karte.. ale wydaje mi sie ze jesli bede wystarczajaca cierpliwa to sie doczekam.. bo w koncu od 8 lat wciaz do siebie wracamy... i niemozemy zapomniec o sobie, bez wzgledu na to czy ktores z nas kogos ma czy nie, i ile czasu minelo.. Z nim nie moge, ale bez niego...nie mam czym oddychac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wtedy to była inna M.
wyglądasz na znudzonego i proszę, takie stare kotlety odgrzewasz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia0000
co myslicie?? znam go od nastu lat, wtedy gdy sie spotkalismy zaiskrzylo, ale pojawila sie ona i zlapala go na dziecko, pozniej na drugie dla pewnosci, on jest z nia dla tych dzieci, ja w miedzy czasie bylam z kims tez, dlugo, bylismy zareczeni, jednak zerwal zareczyny ze względu na mlodą dupe i forse, tymczasem ON jest przy mnie caly czas, dotąd jako przyjaciel, ale odkąd jestem wolna rodzi sie miedzy nami cos, doszlo do zblizenia ktore wywolalo lzy wzruszenia, spotykamy sie bardzo czesto i tak bardzo chcialabym z nim byc, wiem ze to dopiero pocztek naszej drogi i nie wime jak tym pokierwoac, ale kocham go, mimo ze wtedy z niego zrezygnowalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nati wroclove
DO AUTORKI taaak On cie na pewno kocha jak jest z tobą a jak wraca do żony to juz kocha Ją i dzieci NAIWNIARA JAKICH TU WIELE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SZCZEŚLIWA
JA JESTEM Z ŻONATYM FACETEM ... I NIE ŻAŁUJE ... MAM 2 DZIECI ... ON JE BARDZO KOCHA.... I TO SĄ NAJPIĘKNIEJSZE LATA W MOIM ..NASZYM ŻYCIU...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anoda
Czy można kochać kogoś, z kim 10 lat temu spędziło się zaledwie kilka niezapomnianych dni? Kogoś, z kim dzieli się każdy skrawek duszy, marzenie o wspólnym życiu? Kogoś, kto każdym słowem i gestem daje odczuć, że kocha równie mocno? Kogoś, kto jest drugą połówką pomarańczy? Kogoś, kto z lęku przed samotnością ożenił się z inną kobietą i ma z nią dziecko? Kogoś, kto nigdy nie odważy się przewrócić do góry nogami swojego życia, żeby ze mną być? To takie proste i trudne za razem. Nie można sercu nakazać, żeby przestało bić. Zdrowy rozsądek nie ma tu nic do rzeczy, gdy w grę wchodzą emocje. Ludziom, którzy nigdy nie kochali żonatych/zamężnych osób trudno zrozumieć, co to znaczy. Myślę, że większość osób na tym forum, które w ciągu tylu lat podzieliły się z nami swoimi historiami pokazuje, że nie zrobili tego z premedytacją - nikt z wyboru nie chce kochać kogoś, kto dzieli siebie, swój czas, łóżko z inną osobą. Smutne jest to, że osądza się te kobiety/mężczyzn, którzy zakochali się w "zaobrączkowanych". Czasami życie pisze takie dziwne scenariusze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prawo rynku
przeczytałem chyba wszystkie posty a łączy je jedno, ON kocha mnie... ONA kocha mnie, co mam robić... A najśmieszniejsze jest to że dla każdego z nas "miłość" oznacza co innego. Dla jednych zwykłą "chemię" dla innych "motylki w brzuchu" a każdy z "was" chciał by tego samego lekarstwa. Przykładowo ja się "zakochałem" a ona we mnie, wszystko ok do tego miejsca. Czuje się jak naćpany chciał bym, by ten stan trwał wiecznie, bez zmian, euforia, motylki, przytępienie, błogość. Tylko że potem każdy inaczej rozumie następstwa tej "miłości" ją chcę by ten stan (naćpania) trwał wiecznie bez ulepszania, bo każde ulepszenie typu... chce cię mieć na wyłączność, rozwiedź się, udowodnij mi kogo bardziej kochasz, jak kochasz mnie to musisz zrezygnować z kolegów, kontaktów, poświęcać mi 100% czasu (I SIĘ KU....WA ZACZYNA...). Przykład... celowo z innej "beczki" by odstawić emocję. "kocham" jeść "golonkę", wiec kobieta robi mi golonkę golonkę, super... potem robi mi ją coraz częściej, potem codziennie, potem mówi, skoro "kochasz" jeść golonkę to zrezygnujesz z ziemniaczków do golonki, następnie z popijania, następnie z musisz zjeść ją bez kapusty... jak się kwaszę to już z krzykiem "dlaczego chcesz co innego... co ci się nie podoba w TEJ golące!!!!" po kilku latach każdy facet już chce wypierdolić tą "golonkę" przez okno i zjeść zwykłego standardowego kaszaka!. czy to oznacza że już nie wróci nigdy do golonki? To otóż zależy drogie Panie od modelu konsumenta. Są konsumenci którzy przez całe życie będą jedli podporządkowani tę golonkę i nie obejrzą się za ziemniaczkami, czy kapustą. A nawet jak to zrobią czy to oznacza że już nie zjedzą nigdy golonki. Odpowiem wam wszystkim NIE WIEM zależy od modelu faceta. Małżeństwa wprowadzili od niedawna (bycie na wyłączność) chyba nie dalej niż kilka tysięcy lat temu może max 1,5tys lat temu a my ludzie żyjemy od kilku milionów lat. Czy naturę da się oszukać czy można ją zakłuć w paragrafy? Tu już powinna dać odpowiedz "Grzesznica" :) "czy paragrafy są dla człowieka" czy "człowiek dla paragrafu". A my także wiemy swoje że prawo swoją drogą a my swoją. Każdy słowo "związek" interpretuje inaczej. Ale jeśli narzucimy że związek nazwiemy "małżeństwo" to zawsze znajdzie się duża grupa ludzi która uważa że słowo małżeństwo to "papier" "kontrakt" niektórzy chcą dokonywać zmian w papierach innym się to nie opłaca. Dla jednych małżeństwo to formalność. Definicja prawna swoje, a my swoje. :) A co do kobiety i faceta w związku, każdy z nas by chciał mieć partnera na wyłączność, być kimś ważnym dla niego, ale ludzie to zwierzęta stadne, nie da się dla każdej rodziny zrobić osobnej "wysepki" i powiedzieć "tu jest twoja golonka" nie ma innej "żywności" na świecie. :) Ja poprostu kocham mieć stan w którym czuje się "naćpany" którego nie da się opisać w paragrafach, by obłożyć go zakazami i nakazami prawnymi. (pnę do prawników :) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prawo rynku
A co do kobiet które twierdzą że: " straciłam 1,5roku życia, a ja 3lata życia" to uważacie że tylko wy straciłyście czas? każdy z nas traci lata życia" dzień po dniu, rok po roku, my umieramy a rodzą się następni. Różni nas tylko podejście, oraz cele: Ja pragnę być w stanie "naćpanej miłości" by poprostu w niej być.... a druga strona uważa to "niestety dla mnie" jako okres przejściowy do czegoś większego TYPU: rozwodu, zmiany rodziny,obowiązków, odpowiedzialności, dojrzałości a w finale.... do wylądowania w tym samym co na chwile obecną czyli dom, rodzinę, monotonność I co? I znów zabraknie tego stanu "naćpania" euforii nazywaną przez wielu na tym forum "miłością". No chyba że człowiek wejdzie w kapcie przestanie szukać i powie "mam to w dupie" mam co chciałem już nie chce się "naćpać miłością" nie oszukujmy się każda "miłość" w związku ewaluuje a po 7-20 latach w małżeństwie szuka się odskoczni, chyba że z głowy się to wybije i wpadnie się w standard życiowy. KAPCIE, TV, Pilot. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylvia 007
zastanawiam sie dlaczego wszyscy zonaci,kochaja na boku a nie swoje zony,a jak sie wyda to znowu kochaja zony,i kazda mysli ze ona jest ta jedyna. Odkochaj sie i nie licz na nic ,po tobie bedzie nastepna ,bo jemu zalezy na dreszczyku emocji,poza cieplutkim domem. Oni nie lubia radykalnych zmian,lubia tylko wygody. Moze on mysli ze cie kocha,ale i tak bardziej kocha rodzine. .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawo rynku
sylvia007 odpowiedz masz powyżej na twoje nurtujące cie pytanie. Facet zawsze miał naturę "myśliwego" a kobieta "domatorki" na tą chwile, widzę duże zmiany kobiety chcą równo uprawnienia ble ble ble ale no... natura jest inna pokrzyczą, dożyją XX lat... a potem będzie płacz że nie mają faceta i wolą być domatorkami a faceci polujący też będą chcieli kiedyś się ustatkować i zakończą się ich łowy. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana podobnie
Miłość, która mnie spotkała zaczęła się 25 lat temu. Byłam wtedy młodziutką dziewczynką, która skończyła podstawówkę. ON pojawił się i ożenił ( 9 lat różnicy między nami). Myślałam, że minie mi to szczeniackie uczucie, skończyłam studia, wyszłam za mąż, po 2 latach urodziłam dziecko - chciałam mieć rodzinę i nie być samą- naprawdę starałam się być dobrą żoną i głęboko w sercu skryłam moje uczucie do NIEGO. Jednak mąż okazał się lekkoduchem, hazardzistą i alkoholikiem. Obecnie jestem 7 rok w separacji i ten 7 rok zakończy się rozwodem. ON dowiedział się o moim uczuciu w tym roku i bardzo żałuje, że nie powiedziałam mu o tym wcześniej. Okazuje się, że nie śmiał nawet myśleć o tym, że ja mogę coś takiego czuć, wszystkie znaki, które wysyłałam (nieświadomie) brał za sympatię. ON nadal jest żonaty, małżeństwo to jest dziwne, ale nie będę tego opisywać - nie chodzi mi tu o to. Od jakiegoś czasu spotykamy się, dużo rozmawiamy i wspieramy w swoich problemach, a czułe rozmowy kończą się na pocałunkach, najważniejsza jednak jest obecność. Nie połączył nas sex- bo nie chodzi w miłości o zaspokajanie potrzeb cielesnych, nie jest łatwe odmówienie sobie tego, ale zgodziliśmy się że tak trzeba. Kilka dni temu JEGO żona dowiedziała się o nas, od NIEGO, w rozmowie - nie kłótni- powiedział jej o wzajemnym wyznaniu miłości. Zażądała zakończenia tego związku, ON się nie zgodził. Sytuacja nie jest ciekawa, wszyscy się znamy. Wiem tylko, że jeżeli stracę z NIM kontakt rozpadnę się na milion kawałków i nie łatwo będzie mi się pozbierać. W takich sytuacjach ta trzecia osoba zawsze cierpi najbardziej, wcześniej byłam "uśpiona", a teraz wszystko się we mnie obudziło ze zdwojoną siłą i nawet myślenie o stracie JEGO wywołuje we mnie potworny ból.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zdumiewajace serio! Wystarczy kupic kobiecie kwiatka za 5-10 zl raz na miesiac i przy wreczaniu jej powiedziec ze sie ja kocha i jest ta jedyna, a ona lyka to jak pelikan i widzi wszystko w skowronkach - niesamowite! No bo przeciez skoro mowi ze kocha i daj***adyle to pewnie tak jest. A pozniej taki casanova idzie do innej i to samo pozniej do trzeciej i znowu, a na koniec wraca do zony... :D a kazda glupia mysli ze jest ta jedyna i wezmie dla niej rozwod - ANBELIWEBOL! Czasem zaluje ze ja jestem szczery i ze zwyklego szacunku nie chce i nie potrafie wciskac kitow o zlotych gorach i sielankach tylko po to zeby z******** Natomiast potrafie adorowac tylko takie ktore sa tego warte i z ktorymi mozna stworzyc rodzine i zawsze skupiam sie od poczatku do konca tylko na jednej oj zaluje zaluje no tyle mnie pewnie ominelo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie przy okazji takich tematow zastanawia jedno.....czy milosc naprawde jest w zyciu najwazniejsz? A co z szacunkiem do wspolmalzonka? A co z koniecznoscia opiekowania sie i zona , i dziecmi? Czy to juz sie nie liczy? Dla mnie facet, ktory dla motyli w brzuchu zostawia zone i dzieci, lamie wszystkie mozliwe przysiegi i zasady tworzenia zwiazku, jest nikim, smieciem, niepowaznym draniem, ktoremu ZADNA kobieta nie powinna ufac. No ale kto co lubi. Ja nigdy nie chcialabym byc z facetem, ktory zamiast opiekowac sie wlasna rodzina, do czego jest zobowiazany, zostawia ja. Dla mnie to nie jest facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kocham zonatego i wiem na 100 procent ze kocha mnie ale zyje juz z zona 38 lat i to ona byla przy nim jak ciezko zachorował ,ja nie znałam go wtedy, i cierpimy oboje ,on nie chce jej zostawic ,ale tez nie chce bym odeszła , i zreszta nie moge odejsc za bardzo go kocham , on mi daje radosc zycia ,ale takze ból bo nie ja jestem przy nim gdy cierpi, no i ja cierpie bez niego . ach czemu tak musi byc . kocham cie misiaczku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 2016.02.07 hehe, to chyba emeryta sobie znalazłaś :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×