Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna*24

Kocham GO.......ale chyba będę musiala się z nim rozstać

Polecane posty

Gość smutna*24

Kocham go bardzo mocno...nie wyobrażam sobie życia bez niego...jest mi nabliższą osobą...a mimo to, chyba będę musiała się z nim rozstać:(:(:( Nie umiem sobie z tym poradzić. Już piszę o co chodzi..........Jesteśmy ze soba od prawie 4 lat...rozumiemy się,ufamy sobie,jestesmy dla siebie wszystkim...wspólnie postanowiliśmy , iż zanim sie pobierzemy...zamieszkamy razem ze sobą,odkladamy każdy grosz na mieszkanie...Problem w tym, że on chyba nie umie podjąć tego kroku i wyjśc z domu...bo przekładamy to z m-ca na miesiąc...a chce zaznaczyć,iz sam wyszedł z tą propozycją mieszkania...W zeszłym roku mieliśmy kryzys w związku około 2 m-cy...ale przemysleliśmy wszystko...i dotarło do nas że za bardzo sie kochamy i zbyt wiele dla siebie znaczymy aby zniszczyć cos tak pieknego przez jakieś problemy,które da sie przecież pokonać.Myśłałam,że po tym cięzkim dla nas okresie...bedzie już łatwiej...a tu nic,chociaż sie deklarowal.Duzy wpływ ma jego mama...nie akceptuje mnie,a zreszta ona nikogo nie akceptuje...choć nie wiem dlaczego...zawsze miałysmy dobry kontakt ze sobą,traktowała mnie jak córkę...wszystko popsuło się od czasu naszego kryzysu...nie chodzę do niego,nie spotykam sie z rodzicami...kiedyś to było nie do pomyslenia,aby mnie nie było na jakiejś imprezie rodzinnej czy jakichkolwiek spotkniach...a teraz.....Nie wiem co mam zrobić...nie potrafię juz dłużej czekać........na jego krok...bo wydaje mi się,że on nie zrobi żadnego w naszym kierunku...Twierdzi i widzę to,że kocha mnie bardzo mocno...więc dlaczego tak z tym zwleka,skoro sam zaczynał z tym tematem...Proszę poradźcie mi coś.....jest mi naprawde potwornie ciężko...........nie chcę kończyć naszego związku,...ale ja chyba nigdy nie wygram z jego matką...i nie mam juz na to sił...:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A może poprostu
nie moze jeszcz ezapewnic Ci = rodzinie dostatecznego zabezpieczniea - utrzymac ją - i dlatego...męzczyżni czesto mają ten kompleks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Millika
To jasne, chłopak jest pod dużym wpływem Mamy swojej. Na pewno mówił w domu o waszych planach, wspólnym mieszkaniu, rozpoczęciu życia - w tym momencie do akcji weszła Mama i po prostu przestała Cię lubić, a Jemu na pewno wciska do głowy masę dobrych rad na temat życia. Pogadaj ze swoim chłopakiem - po prostu spytaj prosto o co chodzi z tym wpsólnym mieszkaniem, czy chce, czy nie, co na to Jego rodzice. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiedzialabym
że raczej "dobrych" rad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Millika
racja, to "dobre" rady ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna*24
Rozmawialismy na ten temat......to nie jest to........On ma swoją firmę już od dłuższego czasu, ma skończone studia..........nie znam bardziej zaradnego,rozsądnego faceta od niego...no i ja też nie zamierzam siedzieć z załozonymi rękoma...oboje zarabiamy......Zapytałam go wczoraj...czy wierzy w siebie tak bardzo jak ja w niego.........powiedzial że nie...........On Mysli,że nie da sobie rady......Więc nie wiem...Powiedziałam mu,żebyśmy jak narazie oznajmili tylko rodzicom,że mamy takie plany...(chciałam żeby w jakiś sposób udowodnił mi że jestem dla niego na tyle ważna co rodzice)bo jak już pisałam nie mam kontaktu z jego rodzicami...nie chodzę do niego.........On się chyba najzwyczajniej boi im tego powiedzieć....więc co ja mam myśleć...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna*24
Dziękuje za opinie......Już ja Znam te jej "dobre" rady!!!Jak można tak uprzykrzać życie swojemu synowi...skoro widzi,że jest szczesliwy......i wchodzić butami w nasze zycie........On zawsze powtarzał mi,że jego mam jest osobą...że tak ładnie powiem...o zmiennym nastroju i humorach...Ostrzegał mnie przed nią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Millika
no właśnie...kolejny duży chłopczyk, który boi się dorosłego życia.... rzeczywiście wiej z tego związku, bo jeśli będziecie razem to będziesz robiła za mamusię. Jego mamusię i waszych dzieci.... no ale decyzja należy do Ciebie...będzie trudna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna*24
Mysle nad taką decyzją........ale jest mi cholernie trudno...ludzę się,że może coś sie zmieni...wiem,że to naiwne...ale chyba już dłużej nie mogę.Wiem,że jesli odejdę.......bedzie ze mną kiepsko.....w końcu to wspaniałe 4 lata i widzę jak on mnie kocha.........lecz nie moge pozwolić na to abym poszla teraz w odstawkę...bo akurat mamuśka mnie nie akceptuje.........Proszę o jeszcze jakieś opinie......byłyscie kiedyś w takiej sytuacji :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blondyna_79
A może warunek...........wydaje mi się że on jest miedzy młotem a kowadłem...Kocha Cię na pewno........ale przecież musi w koncu oderwać się od zycia ze swoją rodzinką...i zacząć wspólne razem z Tobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc. W poniedzialek zakonczyl sie moj najszczesliwszy zwiazek, mieszkalismy razem kilka miesiecy, planowalismy wspolna przyszlosc, on \'nie daje sobie rady z moim zachowaniem\' pojawilo sie kilka problemow wiec postanowil uciec, zaprzeczyl wszystkim uczuciom, wrocilam do siebie- powiedzial ze jak wyjade to bedziemy razem a po dwoch dniach powiedzial ze sie pomylil, ja poswiecilam dla niego wszystko- zostalam bez znajomych, bez kasy, ledwo mam gdzie mieszkac. mowi ze to byl blad ze zamieszkalismy razem- tylko ze zamieszkalismy w domu razem z jego rodzicami, dziadkami, ciotkami i cala rodzinka! Jesli nie bede plakala i wspominala o wszystkim to bedzie przyjezdzal zeby sie mna zaopiekowac, niedlugo wyjezdza do Anglii- mial mnie sciagnac, mowi ze to zrobi jesli nei bede mu sprawiala problemow. Uwaza mnie za \'psycholke\' bo łykalam tabletki uspakajajace i w ogol emilam mysli samobojcze. Minie tydzien a ja mam depresje, nerwice, rozchwianie nastroju, rycze prawie do nieprzytomnosci. powtarza ze mam teraz kare za swoje zachowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna*24
Aśka_Cz...........wiem,że teraz żadne słowa nie sa w stanie Cie teraz pocieszyć...ale trzymaj sie dzielnie.Faktycznie w nieciekawej sytuacji się znalazlaś...a On...zachowal się...nie chcę nic mowić,bo nie wiem jakie faktycznie były relacje między Wami. Pewnie te kłotnie czy problemy były spowodowane tym,że mieszkaliście z jego rodzinką i stąd to wszystko.....Może powinnaś z nim pogadac i powiedzieć co było przyczyną Twojego zachowania takiego a nie innego!!!Mi też jest teraz ciężko...jestem zalamana tą sytuacja, do tego jeszcze choruję...i jestem znerwicowana...jak się wali to wszystko,niestety:( Wiem jedno........że jeśli zrobie ten krok w moim zwiąku...to jedno jest pewne,aby jemu nie okazać,że jestem slaba........wydaje mi sie,że faceci nie za bardzo to lubią...Przed nimi musimy być twarde.......a popłakiwac możemy sobie w samotności czy wśród osób zaufanych...........Taka nasza postawa...wydaje mi się,że bedzie tylko na naszą korzyść...może się mylę...ale troszkę juz też przeszłam:( Długo byliscie razem,jeśli moge spytać???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bylam ponad 2lata z facetem - poznalam M. i dowiedzialam sie po 3mies. ze sie we mnie zakochal, rzucilam faceta z ktorym bylam, M. sie wycofal bo nie byl gotowy na powazny zwiazek. !,5roku pozniej znowu z kims bylam i znowu go zostawilam dla M. Tym razem bylismy razem przez 6mies. Ale tez 6mies. bylo cudowniejsze niz te dwa poprzednie zwiazki razem a teraz jest strasznie. Dlugo bylismy przyjaciolmi, pozniej w zasadzie krotko para. On nigdy nie byl w zwiazku dluzej ni 2tyg. wiec ten zwiazek byl dla niego najpowazniejszym jak dotad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna_25
Byłam a własciwie jestem w podobnej sytuacji,wiem doskonale co czujesz.......ja nie umie wówczas normalnie funkcjonować......z ta jednak różnicą, że u mnie kontakty z teściową od poczatku były fatalne...znam to uczucie kiedy jesteś odpychana...ja trwałam w tym przez cały czas,niestety...tak jak i Ty stwierdziłam,że nie wygram......bo to była walka o mojego ukochanego.........jedna chciała byc lepsza od drugiej......nigdy nie mogłam tego zrozumieć...i nadal nie mogę.Zamiast cieszyć się że jej ukochany syn znalazl dobra,kochajaca kobietę z którą jest szczęśliwy...to woli go unieszczęśliwiać.Ja powiedziałam swojemu mężczyxnie........żebyśmy narazie nie widywali się.......no i czekam,czekam na jakikolwiek jego krok.......i nie wiem co dalej bedzie...jestem zrozpaczona:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobiety - Wy takie naiwne czy głupie ? Jak może facet się zmienić ? Jak możecie w to wierzyć ? Teraz fakt: Związek ponad 7 lat, we wrześniu 2005 ślub... miał być. On ją zdradził, ona się dowiedziała, ale... wróciła do niego. Po miesiącu się rozpadło. Ślub na miesiąc przed terminem odwołany. Naiwna myślała, że się zmienił, bo przecież obiecywał. Dziś jest szczęsliwa. Czasem jak czytam niektóre teksty... Jak mnie dziewczyna nie odpowiadała, nie byliśmy jednym, tylko ona i ja, rozstawaliśmy się. Aż znalazłem tą jedyną. Moja ukochana nie zmienia mnie, ja nie zmieniam jej. Akceptuję. Jesteśmy szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna*24
Aha, no i SEX. ANALNY, BOLESNY,cudowny, zlewa mi się obficie do gardła pierdzi, beka, po prostu mnie PODNIECA NIESAMOWICIE !!!. Wylizuje mi mój zwieracz z nie wytartego kału....jak tu żyć bez tego !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na czym polegal Wasz kryzys? Matka Twojego chlopaka mogla z tego kryzysu wywnioskowac, ze nie nadajesz sie dla jej syna i teraz mu suszy glowe, ze np. dziewczyna co sypia z jego kolegami to nie jest dobra kandydatka na zone. Wiec to jest wane wiedziec co to byl za kryzys zeby Ci cos doradzic. Jezeli to nie bylo przespanie sie z jego kolega, to i tak cokolwiek to bylo prawdopodobnie wymaga wyjasnienia z matka Twojego chlopaka takze, nie tylko z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie
tylko my poszlismy o krok dalej, zamieszkalismy razem (jego rodzice kupili mu mieszkanie na kredyt..) i nic... czekam na kolejny krok.. i wlasciwie to nie wiem czy sie doczekam... wkurza mnie to, meczy... bo nie chce czekac nie wiadomo ile... mam 24 lata.... on pracuje, wiec nie jest zalezny od rodzicow... za jego rodzicami delikatnie mowiac nie przepadam (to ten typ nadopiekunczej mamusi, ktora chlopakowi 25 lat- nadal chetnie kupowalaby ubrania..) i tez juz sobie myslalam, ze wyprowadze sie i poczekam az cos sie zmieni, no i wyjezdzalam do domu na 2-3 dni... i wracam zawsze on dzowoni, mowi jak to jest smutno samemu siedziec..... a ja bym chciala wiedziec, znac jakis termin slub- o ile w koncu sie zdecyduje... moze mu jest poprostu za wygodnie... ech ciezko jest z tym wszystkim... jak zaczynalam rozmowe czy o w ogole chce sie zenic- tak chce, chce byc ze mna na zawsze... no z tego co mowi to tak jest- czesto rozmawiamy co zrobimy kiedys w przyszlosci, jaki samochod kupimy,itp... ale ile mam jeszcze czekac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna*24
Dzięki wszystkim za opinie.........DeGie......kto powiedzial,że ja chcę go zmieniać,czy cos w tym stylu.........Kocham go takiego jaki jest.......chodzi mi tylko o odcięcie tej cholernej pepowiny od mamuśki!!! Czy to tak wiele...???Jego matka.......wtrąca się,prowokuje,wymyśla......tylko po to abysmy się kłocili...i ażeby nasz związek sie popsuł........Ma jeden cel.......mieć swoje dzieci całe zycie przy sobie........Mają być jej podporządkowane...bo ona tego rząda...z jego siostra jest tak samo...jej też ciągle patrzy na rece i każdyjej krok!!! house elf........Pytasz na czym polegał nasz kryzys...............chodziło wtedy o pracę......ja straciłam pracę,on miał jej zanadto...może to błahe,ale...narastały miedzy nami konflikty......ja wszystkiego sie czepiałam...on nie miał czasu bo pracowal po 15 godzin(jak pisalam wcześniej ma swoja firme).........praca go w końcu przytłoczyła...stal się zagubiony,smutny...chciałam mu pomóc,lecz on jej nie chcial...więc postanowiliśmy...chwile od siebie odpocząc.......PO pewnym czasie jednak oboje zrozumielismy...że nie umiemy bez siebie funkcjonować!!!A teściowa.......dlaczego sie zmieniła...sama nie wiem...może dlatego że jak już między nami zaczęła być napieta atmosfera(między mną a nim)poprosiłam ją o radę, jak pomóc swojemu mężczyźnie i jej synowi...bo widzę,że jest z nim nieciekawie,i boli mnie kiedy patrzę na niego jak jest smutny.........czy źle zrobiłam??Do tego czasu zawsze miłam z nią dobry kontakt,dogadywałyśmy sie,chodziłysmy razem na zakupy itp.......zawsze mi powtarzala iż zauważa,że jestem zaradną,dobrą kobietą i podoba jej się to.....bo widzi że dbam o niego,super gotuje...i wie że potrafię mu stworzyć ciepły dom........!!!Czasami juz sobie myśłałm,że może zmieniła się w stosunku do mnie bo stala się po prostu zazdrosna o mnie.........nie wiem czy to jest możliwe...ale może.......bo np.on woli moje obiady.....woli ciuchy które ja kupuję...jej zarzuca,że nie życzy sobie aby mu kupowała itp.Więc nie wiem?!?!?! Do mojej przdmówczyni.........zazdroszcze Ci,że chociaż macie ten krok juz za sobą i mieszkacie juz razem...........Widzisz,ja też tak mam...kiedy go prosze,żeby sobie przemyślał,czego chce i co dalej...i żeby się do mnie nie odzywal,choćby przez tydzień........to nie pozwala na to,gdyż juz na drugi dzień wydzwania do mnie po 20 razy,pisze...a kiedy nie odbieram...po prostu przyjeżdża....Mówi,że wie czego chce...Chce mnie i życia ze mną....że nie potrafi normalnie żyć kiedy nie może mnie usłyszeć w telefonie.........więc co mam mysleć!!!!!!ja wiem,że nasze zycie byłoby jeszcze cudowniejsze,gdybyśmy mieli ten swój wspólny dach.............tylko chyba sie tego nie doczekam.........a przeciez to tak nie wiele:(prawda:( Wypowiedź z godziny 7:56 jest nie moja!!!!!!!!!!!!Co za kretyn sie podszywa!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna*24
Do "ja mam podobnie"..................co jednak zamierzasz z tym zrobić.......???jak z nimi rozmawiac prawda?Wiem co czujesz........Ta niepewnośc jest potworna........męcząca:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie
naprawde nie wiem- nie chce zeby on oswiadczyl mi sie tak na odczepnego... na pewno juz zrozumial i wie ze ja bym chciala.. zreszta on chyba tez romawiamy - o samochodzie ktory za rok mamy kupic, o wyjezdzie na wakacje..itd. czyli z tego wynika ze chce... większosc jego znajomych jest juz po slubie- prawie wszyscy i nie wiem.. beznadziejna sytuacja..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coffi
Hmmm, wiecie co? Uważam, że tacy faceci tak naprawdę nie myślą poważnie. Kumpela jest z takim gościem od 5lat, ona ma kasę , zarabia, stać ich na wszystko, ale on jak ognia boi się wyjścia z domu. Ja....tez tak mam ze swoim facetem.Wszystko było zaplanowane. Umówiliśmy się, ze ja pracuję w pewnym mieście, za marne grosze, ale z perspektywą na lepszą płacę i możliwosć opieki nad dziećmi(mały wymiar godzin) .On miał napisać pracę w 2mce i jechać za granicęna pół roku zarobić na mieszkanie. No i niedawno dowiedziałam się, że wziął taki temat pracy, który piszę się na uczelni i to kikla miesięcy; ok.ół roku, wiec za granicę nie pojedzie.czułam sie oszukana, bo gdybym wiedziaął jak to sie potoczy, to poszłabym na dzienne MU a ni9e zaoczne.Powiedziałam mu co czuję a on zapytał, czy ja patrzę na NASZE swzczęście czy tylko na swoje?Bo on pragnie sie spełniać przy pisaniu pracy a nie pracować we szwecji przy czymś idiotycznym.(a jest tak, ze tu pracy nie może znaleźć godziwej a tam zarobi 8tyś zł na mc) i co robić??? Aha i on sie na mnie obraził za to, że mi sie nie podoba jego decyzja.Dodam,ze pewnie z zareczyn nici

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie
nie wiem :( moj ze wszystkim sie ze mnie zwraca, pyta sie co ja na to - raczej mysli o nas a nie o sobie... moze jeszcze nie jest wystarczajaco dorosly (ale przeciez za rok bedzie mial 26.. to jeszcze malo...) ja nie wiem moze on narazie sie nie spieszy bo i tak dziecka jeszcze nie chcemy miec - kiedys tak rozmawialismy ze dopiero za 2 lata... wiec moze sobie mysli po co sie spieszyc ale ja bym chciala byc zareczona- a potem byc zonka... to nie ma nic z wspolnego z checia szybkiego posiadania potomstwa... czy to takie dziwne?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie
coffi rozumiem cie, nie rozumiem jego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coffi
najgorzej to go tłumaczyć....dodam, że moja kumpela ma 22lata a jej facet 31 i nadal nie myśli o poważnym związku. wiecie, można czekać i nic z tego. Ja nie wiem co robić.Najgorsze jest to,ze mój nie widzi w thym nic złego i twierdzi,ze mnie nie okłamał.A jak nie widzi winy, to i nei bedzie chciał zmienic stanu rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie
tego czeeekania to ja tez sie boje.. nie chcialabym za kilka lat dowiedziec sie ze jeszcze nie wie.. nadal czekac... i nawet mysl ze zostane sama nie jest dla mnie az tak przerazajaca, wiem ze na początku bedzie cięzko ale nie uwazam ze zakochac sie mozna tylko raz w jednej osobie... wiem ze najprawdopodobniej znajde kogos kogo pokocham i kto pokocha mnie. ale najorsze jest to czekanie na.. no wlasnie nawet nie wiadomo na co.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna*24
coffi............Rozumiem Cie doskonale...właśnie On nie widzi w tym nic złego.......tak jak i mój uważa że ja powinnam zrozumieć, dlaczego nie bywam u niego w domu........ha...nie rozumiem...dla niego to nic wielkiego........ale przeciez ja nie jestem lalką bez uczuć,którą mozna odsunąć na bok,bo akurat mamuśce cos nie pasuje.........Mófj facet uważa,że wszystko jest najlepszym porządku...no własnie i nie zamierza tego zmienić...Nie wiem czy mam czekać.........sił mi brakuje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna*24
własnie odbiło mi się zgniłym jajkiem.co za rozkosz.Chyba zrobie pare przysiadów, bo po całodziennym onaniźmie zdretwiały mi nogi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie
czekac?..... czy drążyc.. ? tylko jaka potem przyjemnosć z oświadczyn, zareczyn jesli one w taki sposob.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×