Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mądra po czasie

7 rok w związku- totalny kryzys?

Polecane posty

Gość Alienor
Siódmą rocznicę ślubu mój mąż spędził u kochanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość newsy
Statystyki podają że kryzys nastepuje najpierw po 4-ym potem po 7-ym roku pozycia . Mbie dopadło po 5-atym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magd
jest teraz 2008 jak Wasze rozwody? i kryzysy? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LadyLadyLady
Ja pierniczę!! Tak jesesmy 7 lat i jest klapa. w 6 roku zaczęło sie juz psuć...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nieprawda. taki tam zabobon. moi rodzice np. kryzys mieli 13lat po ślubie, ale jakoś go przytrafi i niedługo będą razem już ćwierć wieku :) Sa najcudowniejszą para jaką znam :) Taka miłość się nie zdarza :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ixxxxxxxxi
a co powiecie na to ----6 lat razem, 2 lata po ślubie kompletni enie chce mi ise z nim uprawiac sexu, zero :O Od roku ni esypiamyze sobą. To jest kryzys? chyba nie, tak było juz przed ślubem, traktuje go raczej jak dobrego przyjaciea, ni ewidzew nim mężczyzny :( I to jest kryzys/ n apowaznie myslę o rozstaniu, to ni ejest małżeństwo :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uppupipiip

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moze lepiej zastanowic sie wspolnie, chociazby tutaj, co jest powodem tego kryzysu? Tak dla wzbogacenia watku proponuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ixxxxxxxxxxxxi
moim chyba jest to że znamy się bardzo długo i traktuję go jak kupmpla a nie męża. mężczyznę... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj przyznam ,ze cos jest w tej \'siódemce\',my własnie jestesmy po meeega kłótniach ,ktore ciagneły sie juz kilka mcy,teraz jestesmy ze soba 7,5roku i dokladnie po 7roku naszego zwiazxku zaczeło sie sypac wszystko,jestesmy nadal i walczymy z tym. powód:tysiace róznych ale u mnie w szczegolnosci zazdorsc o była kobiete Autorko:radze walczyc o tą miłosc!!napewno warto!tez mowiłam mojemu narzeczonemu,ze Go nie kocham i duzo innych nie miłych słów-ale uwierz,ze to przez ten stan a tak naprawde czułam zupełnie co innego.Zycze Ci powodzenia!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czlowiek.1
"pierwszy okres w życiu kochanków jest boski. i seks jest boski. wszędzie: w kuchni, na pralce, na stole itp drugi okres to sex sypialniany: jak sama nazwa wskazuje kochamy się z reguły w sypialni. trzeci okres to sex przedpokojowy: para mija sie w przedpokoju i rzuca sobie wzajemne :"pie**ol sie" " a ostatni okres seks grupowy to jak cie w sadzie druga strona wyjebie z pieniedzy przed oczami 20 ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xywka123
u mnie najpierw po 5 latach a później po 9 oba pokonane teraz jest oki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja po 7 latach związku rozstałam się na 1,5 roku (troszkę dużo), by teraz znowu powrócić do siebie NIE MA POWROTÓW..........to sie nigdy nie sprawdza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rexus
Ja mam poważny problem nasze małżeństwo się psuło już od dawna kłótnie rękoczyny nie zrozumienie ona odeszła wtedy ja zrozumiałem ,że ją bardzo kocham i nie potrafię bez niej żyć .Założyła rozwód chociaż się czasem spotykamy rozmawiamy nawet spaliśmy ze sobą .Prosiłem żeby wróciła pomimo ,że nikogo jak twierdzi nie ma ale ona się upiera ze nie .Bardzo ja kocham i tęsknię oddał bym dla niej serce ale ona nie chcę.Jak się widzimy płacze.Czy to koniec ? Co mam zrobić żeby wróciła do mnie bo ją kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rexus
Ja mam poważny problem .Ja i moja żona Ania przez 2 lata mieliśmy ze sobą kłótnie i rękoczyny .Aż Ona odeszła i założyła rozwód nawet mi nie powiedziała.Teraz zrozumiałem ,że Anię kocham tęsknię i oddał bym wszystko staram się jak mogę walczę o nią .Ale bez skutku spotykamy się czasem spaliśmy ze sobą .Nic nie pomaga .Czy to już koniec ? Co mam zrobić żeby wróciła? To moje serduszko moja miłość . Pozdrawiam i proszę o radę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam was :) 1 co do rexus: na Twoim miejscu bym o nia walczyla...wyslij jej kwiaty albo zaproponuj wyjazd chociaż na weekend nie mówcie o zlych rzeczach, powiedz jak jak kochasz udowodnij jej ze ja kochasz... ja jestem z moim juz narzyczonym od 7 lat i 4 miesiecy. Od 11 miesiecy jestesmy zaręczeni... i myslalam ze po zareczynach to będzie nasz najpiekniejszy okres w życiu....okazuje sie ze to jedna wielka męczarnia. Przez 6,5 lat sie nie kłóciliśmy, pełne zaufanie, bylo swietnie. On teraz twierdzi ze sie zmieniłam, że go pilnuję i że nie mam zaufania. a ja faktycznie częsciej dzwonie, dzwonie bo za nim tęsknię...ja w Poznaniu na studiach a on w pracy 100km ode mnie widzimy sie od czwartku do niedzieli ale ja bym chciala juz mieszkac ... a śllub dopiero za rok, chciałabym być z nim juz każdego dnia a on myśli ze go szpieguje!!! jak mam sobie z tym poradzić...co zrobić aby on nie myślał ze go szpieguje tylko kocham i tesknie strasznie... on do mnie rzadko dzwoni...rzadko wyśle smsa sam od siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty katrina a tobie co odwalilo
odpowiadasz na posta sprzed roku imyslsiz ze rexus tu jeszcze ejst i walczy?D nie osmieszaj sie, czytaj w ogole daty postow,dopiero sie dopisuj idiotko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o nieeee
U mnie tak samo. 6 lat przed ślubem. W śiódmy rok po byciu razem-tragicznie. Na początku 8 roku - KONIEC .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Barbaraaa
coś w tym jest u mnie też był totalny kryzys.... 7,5 roku i rozwód... poznałam kogoś, przyjaźnimy się juz kilka lat, nie kocha żony, jest z nią dla synka.... powiedział,że sie rozwodzą, są 7 lat po ślubie. Nie rozwodzą się dla mnie (bo zaraz się posypią texty), jest moim przyjacielem i nim zostanie, nikim więcej nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Slawo40
Witam. Właśnie przeliczyłem i umnie jest dokładnie 7 lat po ślubie, jest prawie koniec. Moja żona wyprowadziła się w sierpniu ślub braliśmy w lutym 2002 i tak coś w marcu 2009 zaczęło się psuć. Nawet nie wiem od czego się zaczęło, a narosło do tego że w lipcu już kłóciliśmy się o wszystko. Mieliśmy wykupione wczasy w Zakopanym i po wielu cichych dniach żona zapytała tak na początku lipca "to jedziemy na te wczasy czy nie" niestety odpowiedziałem że tak. 7 sierpień wyprowadzka Ja mam 39 l. A żona 35. Dużo było wtym mojej winy-nie doceniałem - nie szanowałem, tak przynajmniej twierdzi M. 1 raz po wyprowadzce byliśmy na terapi małóżeńskiej ja dalej chodze M nie. Ale budujące jest to że widzę że dużo par zeszło się zpowrotem , oby i Bóg nam na to pozwolił. Terapia bardzo mi pomaga , widzę ile kardynalnych błędów popełniałem . Slawo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to tak jak u nas
sześć lat sielanki, potem siódmy rok milczenia, ósmy rok związku a pierwszy małżeństwa to rok jego kłamstw i awantur. płacze, gada że kocha i kłamie. terapia nam nie pomaga. on się w nią nie angażuje za bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie się unormowało - powiedziałabym z teraz jest genialnie !!!! w październiku ślubujemy. życzę wszystkim duzo szczęscia i cierpliwosci dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie źle się dzieje
od kilku miesięcy a jestesmy razem 3 lata więc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Velveett
coś w tym jest.....mija 6,5 roku odkąd jesteśmy razem....jest coraz gorzej....ucieka w prace, nie angażuje się, mimo i,z mieszkamy razem , rzadko sie widujemy, mijamy, nigdy z jego strony,bynajmniej prze ost rok, nie padła inicjatywa wspolnie spedzonego czasu,podswiadomie unika mnie....mam dosyc naciskania,zeby 'cos' sie zmieniło...Jest mi żal, smutno..... ale wiem,ze sam nic nie zdziałałam,ze jesli tylko ja bede walczyć, to nasz związek nie bedzie miał sensu...pomózcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×