Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

agniesha

jak pokochać wlasną samotność??

Polecane posty

czuje się bardzo samotna, ciągle jestem zdołowana, mam zmienne nastroje nie potrafie zyc i cieszyć si eze spontanicznych chil a wszystkiemu winna jest moja samotność. tez tak macie? podizelcie sie swoimi odczuciami pomożmy sobie nawzajem pokochac wlasna samotnosc, i nie pozwolmy jej dalej zadzic naszym zyciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witam w klubie
skad jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tego nie mozna pokochac
trzeba sie przyzwyczajic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ej wez przyjdz do mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość methane generator
a ja mam 25 lat, nie mam dziewczyny, mam jakąś nerwice żołądka, często pierdze, i mam wszystko w dupie !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też jestem samotna. Myślę, że nie można pokochac tego stanu rzeczy bo jest on nienaturalny, ale moża się przyzwyczaić i jakoś z tym żyć, choć jest ciężko. Agniesha, ja tez doskonale znam to uczucie kiedy nadchodzi chandra i świat jest totalnie szary. A Ty co wtedy robisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość very
jak patrzę za okno i widzę to wszystko pochlapane burym sniegiem i pizdzi to mi sie robi ciężko.... gdy pomyslę sobie ,ze mam pasjopnujace zycie i czas dla siebie i naprawdę nie mogę narzekać, to wcale nie robi mi sie lepiej... koncentruje sie na widzeniu szklanki do połowy pustej, aktualnie rozpaczam, ze Misio nie moze/nie chce ze mna mieszkac i widzimy sie rzadko i marna szansa ,ze to sie zmien i przez nastepny rok...moj aktualny stan nazwałabym "zyciem o smaku tektury"...bu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cheer
Dlaczego masz ją pokochać,nie lepiej coś próbować zmienić?Nie wiem jaka jest twoja sytuacja,w jakim jesteś wieku,czy masz rodzinę itp...,więc trochę trudno zająć stanowisko.A może to twój świadomy wybór,może konieczność??Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam wrazenie, ze nie pasuje do tego swiata, ludzi...Smutne ale prawdziwe :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odswiezam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doskonale was rozumie tylko ze ja cierpie z powodu tego ze jestem sama( brak faceta) samotna niejestem mam duzo znajomych i takich prwadziwych przyjaciół , ale i tak mam czasem bardzoooo ciezkie dni:( trudno zyje sie niebedac kochanym i niekochajac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niema niema
nieda rady pokochac samotnosc , mozna ja poprostu zaakceptowac , przyjac to za rzecz normalna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesola
samotnosci nie pokochasz,to tez zalezy jaka jestes osoba,energiczna,lubiaca spokojitp.SAMOTNOSC TO NAJGORSZA SPRAWA, CHOCBY DLA MNIE.Nie poddawaj sie jej bo w depresje wpadniesz.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odswiezam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh. moja smoatność się mnie trzyma mocno, chociaż staram się, by mi dała spokój, to jest strasznie uparta. najgorzej jest gdy mnie łapie za gardło między ludźmi. stoję, patrzę na nich i myślę \"nie pasujesz\"... ehh :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
samotność to stan naturalny. ludzie po prostu tego nie widzą, bo gdyby to dostrzegli to ta świadomość by ich wykończyła. ja jakoś wegetuje z tą świadomością i czasami też udaje mi się zapomnieć, ale zawsze w końcu spadam na ziemię;( wiecie co ludzie, chodźcie stworzymy sobie jakiś taki tasiemcowaty topik samotnych. tylko wszyscy samotni bo nie mają chłopaka/dziewczyny wy****dalać! tutaj mówimy o głębszym poczuciu samotności, odczuwanym także wśród ludzi, \'przyjaciół\', partnerów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o ile marzysz i pragniesz szczerej milości, samotności nie da się polubić ani się nią nie przejmować....Jak wiele jest dni,w których chciałabyś wykrzyczeć komuś tak wiele pięknych słów...Gdy jesteś szczęśliwa i smutna...gdy pragniesz sie przytulić i na chwilę czuć się najpotrzebniejszą osobą dla Niego...Znam to,mam nadzieję ,że wszystkim Nam samotnym spadną z nieba Nasze kochane Drugie Połóweczki i już będziemy bywać tylko na forum dla szczęśliwie zakochanych....:) Tego życzę i Wam i sobie:)pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo dużo dziś samotnych tematów wypłynęło. Sama kiedys założyłam swój,( link w stopce). byłam zła, zdołowana, rozdrażniona, zadawałam sobie codziennie pytanie dlaczego ja? dlaczego się nie udaje ? zupełnie nie mogłam sobie ze soba poradzić, chciałam wyrwać z siebie to uczucie beznadziejności, ale nie potrafiłam. Dopiero niedawno coś we mnie ucichło. Spędziłam weekend sama, zupełnie odcieta od swiata, tv, telefonu. Kiedy jest tak cicho, zaczynasz wsłuchiwać się w siebie. Gdzieś w środku pofrafisz rozpoznać wewnętrzny głos. Dużo wtedy czytałam (gdzieś na ostatnich stronach mojego tematu wkleiłam pomocne fragmenty) . Przez długi czas nie mogłam spokojnie zasnąc, ale kiedy tak sama ze sobą świadomie obcowałam ucichł ten bunt we mnie, zaczełam się z sobą dogadywać, słuchać i doceniać to co mam. Dosłownie z dnia na dzień doceniłam tak wiele spraw, zdałam sobie sprawę z tego, że moja złość samotność tak naprawdę mnie tylko niszczy.Nie mobilizuje do działania, zmian tylko wręcz przeciwnie buduje skorupę przed światem i niszczy! Zaprzyjażniłam się z soba i zaakceptowałam wszystko, każdą myśl, każde odczucie, poczułam się taka \"lekka\", jakby jakiś kamień spadł mi z serca. Bo tak naprawde to chyba boimy się czyjejś krytyki, chcemy czuć sie doceniane i wydaje nam się, że tylko ktoś obok jest w stanie nam to zapewnić.Nie prawda.Jeśli sama ze sobą nie potrafisz żyć, to nigdy nie poczujesz się zrozumiana. I jeszcze jedno, nie szukaj na siłę, nie wmawiaj sobie, że na każdego czeka miłość i ona przyjdzie, nie słuchaj rad \"wychodź do łudzi\" jeśli nie masz na to ochoty, bo to jeszcze bardziej nasili Twoją samotność. Wszystko sprowadza się do tego, że musisz sobie odpowiedzieć na pytanie: czego tak naprawde dla siebie chcesz? czego Ci brakuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja doceniam samotnosc po tym jak dostalam w kosc od kolejnych \"ukochanych\". Wszystko ma swoje dobre i zle strony, zarowno samotnosc jak i milosc, i zaden z tych dwoch stanow nie jest lepszy ani gorszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym nauczylam sie jednego - samotnym sie jest jesli sie nie ma nikogo bliskiego, jezeli sie ma rodzine i przyjaciol to czlowiek nie musi byc samotny. Wszystko zalezy od jego nastwienia. To zludne jesli chcemy zabic samotnosc chlopakiem/dziewczyna, bo oni przychodza i odchodza, a przyjaciele i rodzina to ludzie, ktorzy sa z nami zawsze (nawet jesli sa daleko). I oni sa wazniejsi. Wystarczy zrozumiec ile osob nas kocha (chocby to byly 2 osoby), a przestaje sie byc samotnym. Ja zawsze to sobie przypominam ilekroc mi sie zbiera na smety :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alta!!! dziekuję Ci za bardzo ciekawą wypowiedź...Wiem,że to \"pogodzenie \" sie z sobą chyba wciąż we mnie dojrzewa...już jest lepiej niż bylo kilka miesięcy temu po rozstaniu z chłopakiem,z którym byłam prawie 3 lata....Ale obserwuję dzisiejszy świat...i często zastanawiam się ,gdzie są ONI? Gdzie są normalni faceci, którzy też cierpią w samotności...Gdzie są Ci ,którzy chcą założyć spokojną szczęśliwą rodzinę...Nie ma ich już??Wszyscy zajęci??...Nikt nie potrzebuję do życia prawdziwych uczuć tylko kasy i pozerstwa??nie wierzę!! Jeśli tak jet,to świat przestanie istnieć....Chociaz chcę słuchać swoich pragnień...samotność nie potrafi opuścić serca....chyba jest juz moim kompanem..Ale co ma być to będzie...dosyć smęcenia:)wiosna idzie:)Może przyniesie zapach kwiatów i uśmiech ukochanej osoby:) Tego życzę wszystkim i sobie:)Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niby tak
mam przyjaciol i rodzine... tylko tej drugiej polowy brak i to mnie doluje... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gold-misteria
ja nawet znajomych nie mam ni emowiac o przyjaciolach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ze mną było tak: kilka razy odchodziły ode mnie moje \"drugie połówki\" to miałam tak samo jak Wy. dół. nie chęć do pójścia na imprezę, bo najczęściej chodzą tam pary. apatia. niechęć do wszystkiego... aż do mojego przedostatniego rozstania. było trochę inne, bo koleś nie dość, że mnie zdradzał na lewo i prawo, to jeszcze mnie okradł na do widzenia i zniknął. coś się we mnie załamało.. zamiast siedzieć i gapić się w ścianę, zaczęłam uczyć się ile wlezie i zajmować tym, co lubię. efekt był taki, że moje bazgrane w chwilach doła rysunki bardzo się spodobały ludziom a w tej chwili często projektuję drobne grafiki typu ex-libris, wizytówki, i tym podobne; zespół, w którym się udzielam, wyszedł na światło dzienne i koncertuje, co dodatkowo bardzo podniosło moje samopoczucie :) będąc samotną, wzięłam się za siebie. rozpieszczałam się, dobrymi kosmetykami, ciuchami, książkami i muzyką. dbam o siebie. przestałam szukać faceta i... on mnie znalazł. byliśmy kilka miesięcy razem i... odeszłam. ja. pierwszy raz w życiu ja od kogoś odeszłam. po prostu - poznałam kogoś, kto wydaje mi się póki co, moją drugą połówką. może się pomylę, może znowu odejdzie, oszuka, zdradzi. jestem i na to przygotowana. podchodzę z większą rezerwą, jestem ostrożniejsza. i już się nie boję, że będę sama. zawsze przecież będę miała siebie. a że tę osóbkę w lustrze udało mi się polubić, zapewnić jej sporo ciekawych zainteresowań, kilkoro tylko, ale za tto maksymalnie zaufanych i oddanych przyjaciół - nie boję się, że mi się znowu \"noga powinie\". jeśli tak będzie - trudno. za jakiś czas znowu nie byłabym sama. nie boję się, wiem, że cokolwiek się stanie, dam sobie radę. moja samotność za ostatnim razem, kiedy minął ból, była dla mnie spokojem, a nie piekłem. nie musiałam się o nikogo martwić, na nikogo się oglądać. zajęłam się swoimi sprawami. aha - mam 23 lata, i nie brak mi zajęć (studia, praca, hobby). może to dlatego mi było łatwiej? najważniejsze - zająć się czymś. nie rozpamiętywać. powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość defeat
dlaczego ludzie sa samotni?, i nie chodzi mi tu tylko o osobe najblizsza, ale i otoczenie, czy ktos z Was czuje ze jest zupelnie sam, nie moze na nikim polegac, nie ma poparcia nawet we wlasnej rodzinie, czuje sie jak kaktus na bezludnej putyni? Jesli nie to zazdroszcze i nie zycze podobnego uczucia, ktore powoli zabija od srodka. A ja tylko stwarzam dobra mine do zlej gry, mysle ze mało osob moze domyslac sie jak bardzo jestem sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×