Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

Przyszło mi pisać dla samej siebie :-( Rozumiem to jednak- zima ! zimno wszędzie, jeszcze ciemno o porze Teleekspresu , przenikliwy wiatr, ślizgawica itp., jak depresyjki na przykład. To wszystko nie sprzyja towarzyskim rozmowom. Poczekam do wiosny. Oczywiście czasami wstąpię na Werandę, a jakże, może będę miała szczęście i zastanę kogoś z miłych pań 🌻. teraz mówię: oby do wiosny... :-) Pozdrawiam serdecznie 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zima w tym roku okazała się mroźna i śnieżna, samochód odmówił jeżdżenia i stoi na parkingu, a życie toczy się dalej. Wszystko spowolniało, każde wyjście z domu urasta do wyprawy, brnięcie po śniegu i lodzie nie jest przjemne, a noszenie zakupów to koszmar. Taka zima to nie dla mnie. Wszędzie biało i już przestałam widzieć, że pieknie. Żeby "odczepić się" od tej paskudnej zimy przechodzę do innego tematu. Z życia kotów Poszukiwanie kota Przechodząc ulicą zobaczyłam namiot z książkami. Lubię zaglądać do takich miejsc, bo można znaleźć czasem ciekawe pozycje, które już zniknęły z półek stacjonarnych księgarni. Tym razem nie trafiłam na nic interesującego, w namiocie było zimno, nie chciałam już nic wiecej szukać i zmierzałam do wyjścia. Nagle usłyszałam miauczenie kota. Cofnęłam się, rozejrzałam – kota nie było. Zrobiłam kilka kroków – i – znowu miauczenie. Po kilku takich rundach poszłam do pracownika i powiedziałam, co usłyszałam. Lekko znudzony pan odpowiedział, że pewnie kot wszedł pod podłogę namiotu. Zaczęłam pytać, którędy można tam wejść. Z zewnątrz. A jak kot wyjdzie? – tak jak wszedł. Wytłumaczyłam, że kot potrafi wcisnąć się w różne dziwne miejsca, ale potem ma trudności z wyjściem i pewnie dlatego miauczy. Pan wysłuchał, wstał ze swojego krzesła i poszliśmy szukać kota tam, gdzie go słyszałam. Chodziliśmy tam i z powrotem kilka razy i wiedzieliśmy już dokładnie, w którym miejscu kot się odzywa. Pracownik był coraz bardziej zaintrygowany. Nagle sięgnął ręką do kartonu i wyjął książeczkę dla dzieci – dźwiękową książeczkę. Kiedy ją otworzył usłyszeliśmy znajomy dźwięk– zamiauczał kot. Rozwiązanie okazało się bardzo proste: książeczka przewróciła się i przyciśnięta innymi książkami, przy drganiach podłogi, wydawała dźwięki; miauczała jak żywy kot. Bardzo się ucieszyliśmy, pan wrócił na swoje krzesełko a ja spokojnie pojechałam do domu. Pozdrawiam jeszcze zimowo, ale już z II połowy stycznia. Aby do wiosny!🌻 Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam 🌻 na przekór zimie - w i o s e n n i e 🌻 Benigno🌻 bardzo mnie ta historyjka z kotem ubawiła. Dziękuję, że się nią z nami ( ze mną ;-) ) podzieliłaś. Masz szczere serdeczne serce, pomyślałaś o biednym zmarzniętym kocie. Chylę czoła. Ja mam słabość do psów. W domu wygrzewa się ich cztery, najczęściej przy kominku; a za bramą, z tyłu posesji - w ocieplonej drewnianej budzie, wymoszczonej sianem mieszka(bez ślubu) Misia i Szary ;-) . Codziennie punktualnie o 18:00 dostają wielka wspólną michę, aby później usadowić się w swoim nowym domu, który otrzymały po naszej kochanej Sarze (owczarek niemiecki),tej co to przeszła już przez tęczowy most dwa lata temu. Ta buda długo stała pusta, ukryta na podwórzu wśród innych przydasiów. Dwa miesiące temu, kiedy zaczęły się chłody mrozy, została wypożyczona nowym lokatorom. Na początku myśleliśmy, że im się nie spodoba - to takie dzikie wolne psie dusze. Ale psy, jak i ludzie, to istoty stadne, więc - chociaż tak blisko za płotem, przystały jednak na taką bliskość dość szybko. Teraz mam do szykowania sześć misek, oj nie, byłabym zapomniała... siedem, bo i dla pana domu też ;D Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zimna biała zima Zima nie ustępuje, przeciwnie – jest coraz zimniej. Codziennie chodzę na parking i "odpalam" samochód. Odkopałam go ze śniegu i lodu, ale nie wyjeżdżam, bo na parkingu jak na lodowisku, a klapka wlewu paliwa przymarznięta nie daje się otworzyć by nalać benzynę... Takie drobne niedogodności. Poznałam za to dokładnie komunikację autobusową i korzystam z niej w miarę potrzeb. Tylko to zimno ... Czekam na cieplejsze czasy.. W tym tygodniu obejrzałam film Avatar i bardzo się rozczarowałam. Efekty techniczne są wspaniałe, piękne zdjęcia – ale scenariusz bardzo słaby. Przy tak nowatorskim technicznie filmie spodziewałam się również ciekawej fabuły a zobaczyłam amerykańską technikę i – w moim odczuciu - głęboko antyhumanitarne przesłanie. Człowiek – zło, niszczący, strzelający i brutalnie zabijający. Efekt trójwymiarowości dodatkowo potęgował to wrażenie. Piękne zdjęcia przyrody i wielka niszczycielska siła militarna. Może to „męski” film, ale dla mnie to film zabijający ludzką wrażliwość i z takim uczuciem opuściłam kino. W domu szukałam spokojnego pastelowego filmu, żeby zatrzeć wrażenia po agresywnym Avatarze. Dobrze, że mam domową filmotekę, do której mogę sięgnąć, bo w telewizji większość filmów to „kino akcji”, albo stare filmy z innej niż współczesna epoki. W oczekiwaniu nie na wiosnę, bo na nią jeszcze za wcześnie, ale na mniej minusowe temperatury pozdrawiam plusowo - Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Werando:) Aurinko dzięki za linki:) Rzeczywiscie włożyłaś mase pracy w te albumy-teraz to dokładnie widzę.Gratulacje:) Benigna- jak zwykle piękna historyjka,na dodoatek z kotem w roli głównej[też jestem ich fanką]:) Dobrze,że napisałaś o Awatarze, bo zewsząd słysze,że fabułka taka sobie ale film piękny bo efekty piękne. Ale nikt nie pisał,że to kino akcji[albo ja nie doczytałam]-to już trochę spokojniej zaczekam na swoją kolejkę po bilety;) POzdrawiam Werandę- życzę pięknej i NIE dokuczliwej zimy i tym radośniejszej wiosny:) ale wszystko w swoim czasie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabawne, kiedy na początku zimy termometr za oknem pokazywał - 5, już na sama myśl o spacerze było mi zimno (bo ja jestem zmarzluch doskonały). Dzisiaj mamy za oknem - 12 ! i jest OK. Byłam nawet na spacerze z psami i ... przeżyłam, nawet nie zmarzłam. Mamy już za sobą noc z temperaturą rekordową - 28 ! i teraz nic nam nie straszne :-) Nawet się ucieszyliśmy, że tak ciepła dzisiaj noc :) Szkoda mi tylko zwierząt. Śnieg w lesie wysoki i w dodatku ubity. Na polach, jak okiem sięgnąć biało. Na moje podwórko do nowego karmnika przylatują nawet bażanty, nie licząc sójek, kawek i dzięciołów. Wróbli i sikorek - cala masa. Wysypałam już trzy worki pszenżyta. Jak tak dalej pójdzie to zbankrutuję ;) Z obejrzeniem przełomowego filmu "Awatar" poczekam do wiosny. Trudno mi się ruszyć z mojej puszczy. Zakopałam się po uszy, a to podobno jeszcze nie koniec zimowych niespodzianek. Dziękuję więc za recenzję Benigno🌻, swoimi wrażeniami podzielę się w majowe popołudnie ( jeśli jeszcze będzie ten film pokazywany) Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie wiosennie 🌻kocie mamy🌻 Kocia historyjka Benigny przypomniała mi moją również kocią historię. Czy zdarza Wam się szukać telefonu komórkowego,który leży pod stosem czasopism,albo gdzieś ukryty np.na półce w kuchni?Jest na to prosty sposób,dzwoni się zwyczajnie na numer komórki z telefonu domowego. Z kotem nie jest tak prosto. Kilka dni temu usłyszałam smętne miauczenie.Zauważyłam,że od dłuższego czasu nie widziałam wylegującej się na kaloryferze Imitacji. Pewnie jest na górze,szukam otwieram wszystkie drzwi po kolei,wołam kici,kici,cisza.Schodzę na dół,miauczenie! Schodzę do piwnicy,otwieram wszystkie drzwi,itd,cisza. Wracam na dół,miauczenie,szukam,wołam,cisza. Za chwilę miauczenie,jakby z góry.Wchodzę,otwieram drzwi,itd,kota nie ma. Zaczaiłam się:)Stoję cichutko przy schodach,miauczenie,rozsuwam drzwi szafy,wyskakuje kot.Zupełnie przypadkowo zasunęłam szafę wtedy,kiedy Imitacja była w środku. Okazuje się,że z telefonem jest o wiele prościej niż z kotem:) Dziś w Poznaniu było bardzo wiosennie,słońce już wysoko,temperatura plusowa,wróble ćwierkały na potęgę. Ale śnieg głęboki napadał przez noc,pod spodem lód,bardzo ślisko. Przy minus 20 stopniach marzłyśmy z Imitacją w całości.Obie z utęsknieniem wypatrujemy przyjścia wiosny. Pozdrawiam cieplutko🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypadkowo trafiłam dzisiaj na YOU TUBE. Przy okazji obejrzałam najnowszy wtedy filmik. Ten o ratowaniu psa uwięzionego na krze. Podziwiam ofiarność rybaków (?). I cieszę się, że wszystko się dobrze skończyło. Zaciekawił mnie jeden z komentarzy pozostawionych przez szczerego internautę "kon 363" cyt. dosłownie: " ..Brawo wielkie brawo!!! Szcze, może i jestem jak to mowią kozakiem lub czyms podobnym, ale mi jest o wiele bardziej zal takiego zwierzecia niz czlowieka... nie wiem dlaczego, ale po prostu mam tak..." Ja, przyznam szczerze wzruszyłam się bardzo i jak widzę, każdego wzrusza co innego i na różne sposoby. http://www.youtube.com/watch?v=7yEqntzw4wg&feature=popular Pozdrawiam serdecznie 🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wstąpiłam na Werandę, bo mi w duszy gra :D Chyba poziom hormonów znowu się uregulował. I dobrze, tak trzymać! Wczoraj trafiłam na na Pana Raczka prezentującego w telewizji film "Awatar". Był wprost zachwycony, nie szczędził słów uznania reżyserowi i innym jego twórcom, powiem, że wręcz się rozpływał nad nową, nowatorską produkcją bollywoodzką. I dobrze, tak trzymać! Kilka dni temu odnalazła mnie ( poprzez Internet oczywiście) cioteczno cioteczna bratanica :) Jej ojca nie widziałam na oczy, ale mamy wspólna praprababcię Leokadię, więc... rodzina, a jakże. Mieszkali cały czas w Bydgoszczy, o czym nie miałam pojęcia. O dalszej rodzinie wiedzą mniej ode mnie. Szkoda. Teraz zasypują mnie listami z pytaniami dla siebie bardzo ważnymi. Ale miało być inaczej. To przecież oni mieli być kopalnią wiedzy o rodzinie i rodzinnych rewelacjach. Powiedzcie mi, do którego pokolenia jesteśmy rodziną? Życzę słońca w najbliższych dniach i przypominam, że... - najcieplejszy dzień LUTEGO w historii zanotowanej, miał miejsce w 1990 roku. W Krakowie było wtedy na termometrach + 21 C. - najzimniejszy LUTY ? W Żywcu w 1941 roku, kiedy temperatura spadła do - 47 C ! Aby do wiosny :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Upss ... "Avatar to produkcja hollywoodzka oczywiście. Do Bollywood jej daleko, geograficznie przynajmniej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zasypało całą Werandę :D A i moje Kurpie od miesiąca pod śniegiem. Przywykłam już. Nawet to polubiłam. 🖐️ A jak tam w innych częściach Polski? Podobno powinniśmy się przyzwyczajać, bo zbliża się wielkimi krokami epoka lodowcowa, a to oznacza krótkie, bardzo upalne lata i długie, bardzo srogie zimy. Podobno. pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zasypało, zasypało - całkowicie i na biało, ciągle pada i zawiewa - Milka ciągle śpi lub ziewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam 🖐️ Najpierw trapiły nas śnieżyce, teraz odwilż. Kiedy piszę te słowa, w uszach słyszę tylko: chlup, stup, puk, chlup... kap, kap. To z sufitów woda kapie nieustannie od dwóch dni. Wypływa spod dachówek. Pojawia się w rożnych niespodziewanych miejscach i to bardzo wielu, jak na tak mały dom. Nie starcza mi już misek, bo mój mąż też ma problemy z wodą, w swoim gabinecie na pięterku. A ponieważ jest histerykiem (przynajmniej w tym wypadku) więc jemu pierwszemu dostają się wszystkie wolne miski. Ja muszę zadowolić się opakowaniami zastępczymi do żywności, takimi wielkości... talerza :-) Mam tych plastikowych talerzy dziesiątki, poustawianych po podłodze w rożnych niespodziewanych miejscach i wciąż biegam między pokojami a łazienką, wymieniając, wylewając, osuszając i roniąc krople po drodze. Łzy też. Na dachu jeszcze dużo śniegu i lodu, więc nie spodziewam się rychłego końca. Mieszkamy na Kurpiach dziesięć lat, dom mamy tam lat osiemnaście, ale takiej wiosny jeszcze nie mieliśmy.... Czata - moja słodka jamniczka (lat siedemnaście) ma raka macicy i przerzuty do płuc. W worku osierdziowy ma płyny ( aż chlupocze), wiec pan weterynarz daje jej dwa, trzy miesiące życia. Nie wiem co powiedzieć.... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo mi przykro z powodu choroby Czaty, przeżyłam takie chwile, kiedy mój wspaniały pies Filip podobnie chorował. To takie trudne chwile ... Przeciekający przez dach śnieg to wielki problem. Wczoraj w teatrze Roma przy wejściu do loży stały dwa wiaderka, do których kapała woda, trzeciego już zabrakło i krople padały wprost na podłogę. Może u mnie w Modrzeńcu też się to dzieje - nie wiem, bo na razie nie mam ani czym, ani też jak dojechać. Trudno nam się zakończył poprzedni i trudno zaczął obecny rok. Nie pamiętam takiej zimy. Pozdrawiam deszczowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Benigno 🌻 odpisałam Ci na Twój post już wiele dni temu, ale niestety c o ś go zjadło i znikł na zawsze. Nie pisałam drugiego, bo nie miałam wtedy siły ani nastroju. Teraz więc dziękuję Ci za słowa otuchy ❤️. Czata jakoś się wciąż telepie na tym świecie. Chudnie coraz bardziej, to fakt, ale nie cierpi - a to jest dla mnie najważniejsze. Dogadzam jej jak mogę ( gotuję specjalnie dla niej chudego kurczaka na rosole - jej ulubione danie) i doglądam w miarę możliwości. Czasami jednak jestem zmęczona :-( . Maleńka Czata każdej nocy stuka pazurkami po podłodze, bo powoli tupta i tu i tam, w kółko. Niby takie tam "stuk, stuk, stuk", a stuka w głowę, jak kropla wody co kapie z kranu i spać nie daje. Czasami mam wrażenie, że wróciły czasy niedosypiania z powodu niemowlaków w domu. Tak tylko sobie ponarzekałam. Już mi lepiej :-) pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie już naprawdę wiosennie:) Za nami już wielkie mrozy i śniegi tegorocznej zimy.Temperatura rośnie i już w Poznaniu mamy powyżej 10 stopni. Jeszcze tylko pod płotem sąsiada narożnego leży niewielka kupka śniegu,ale w tym miejscu zgromadzone zapasy śniegowe sięgały powyżej 2 metrów,czyli nic dziwnego. Jak przeżyłyście zimę?Dużo strat? U mnie popękały płytki na schodach,już naprawione i ściana dopiero dwa lata temu odnawiana. Wczoraj był majster i wszystko naprawił.Dobrze że mnie tknęło w ostatnim momencie i nie wyrzuciłam resztek farby po malowaniu elewacji.Lubię wyrzucać:)i już miałam w ręku prawie puste wiadro,kiedy dotarło do mnie,że nie wolno:) Cały czas myślę o biednej Czacie Aurinko🌻,prawie słyszę to stukanie małych nóżek po podłodze w poszukiwaniu miejsca,gdzie można się schronić przed bólem.Rozumiem to,bo jakże często i mnie się to zdarza. Jak zimę przeżyła Twoja Milka Benigno🌻 Imitacja nadal niezbyt chętnie wychodzi na dwór,choć dzikie miauczenie słyszę już często od 5 rano. Pozdrawiam i czekam na resztę Werandy+Kawowy wafelek of course:) Angielskiego uczę się intensywnie:) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odzywam się jak z innego świata i nie wiem, czy mnie przyjmiecie. Poprzednim razem nie udało się i może tylko mój duch hula jeszcze po Werandzie. Laptop, który wiernie mi służył - trafił do serwisu i tam utknął na dłużej, a staruszek stacjonarny płata mi figle i zamyka się bez powodu. Często myślę o Czacie i bardzo mi przykro. W ubiegłym roku odszedł pies sąsiadów, bardzo mądry owczarek i bardzo mi go brakuje. Wiosna nadrabia zaległości, ukazują sie juą zielona paczki na gałązkach krzewów. Milka przespała znaczną część zimy w pobliżu kaloryferów, na fotelach albo w swoim domku na parterze lub na tarasie - częściej na tarasie, skąd mogła kontrolować to co działo się w pokoju. Teraz częściej bywa na balkonie, a to już ostatnie chwile przezroczystości. Niedługo balustrada zapełni się zielenią pmączy i trzeba będzie wyglądać, zeby kamerować okolicę. Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paniom piszącym na Werandzie, czytającym, bywającym i zaglądającym życzę Wesołych Świąt Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i co Dziewczyny? ..... zerkam na Was a tu kicha, kiszka blada, wnuczycie sie, a tymczasem ................. zycie wre i mija Was/ Nas. Wici czas rozeslac, wiosna sie czaji, do boju czas ruszyc lub .... pi pi pi ..dopowiedzcie sobie same (sekendhend z przescieradlami czeka, tylko sie czolgac)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O kleszczach, pająkach i fobiach Po mroźnej przedłużonej zimie wiosna zawitała również na mój balkon. Pusta balustrada z poprzeciąganymi pustymi gałązkami rdestu pięknie się zazieleniła. W skrzyni rosną kwitnące pelargonie a ja bawię się w "balkonniczkę" dbającą o zieleń. Jedynie kotka straciła punkty widokowe z pozycji podłogi i żeby coś zobaczyć musi wskoczyć na swoją platformę, znajdującą się ponad balustradą. Na balustradzie pojawiła się pajęczyna a w niej gniazdko (podobne do gniazda os, ale malutkie). Następnego dnia były już 3 gniazdka, a z kokonu wychodziły na słońce małe żółte pajączki, i wieczorem wracały do gniazda. Były bardzo ładne i fotogeniczne. Po kilku dniach znalazłam na moim ciele kleszcza. To już trzeci kleszcz w ciągu trzech lat; nowy rok - nowy kleszcz. I nagle myśl przecież nie byłam wśród innej zieleni , niż na balkonie; gniazdo pająków; może być gniazdem kleszczy! Kleszcz są przecież pajęczakami! Pojechałam do weterynarza, pokazałam zdjęcia, kupiłam preparat do spryskiwania, odbyłam rundę w ośrodku zdrowia: rejestracja - chirurg - rejestracja - lekarz pierwszego kontaktu - rejestracja - chirurg i już po 2 godzinach pielęgniarka uwolniła mnie od kleszcza. Znajomi radzili mi wezwać straż miejską do usunięcia gniazd kleszczy, ale my już zniszczyliśmy je spryskując preparatem. Były też rady, żeby zlikwidować zieleń - gdybym chciała to zrobić, to ogołociłabym balkon i zapełniła okoliczne śmietniki a na balkonie byłoby okropnie. Ochłonęłam już po wczorajszych emocjach i obejrzałam kotkę przed spryskaniem preparatem (3 psiknięcia na 1 kg kota), kleszczy nie znalazłam. Zajrzałam do internetu w poszukiwaniu informacji i rozmnażaniu się kleszczy i dotarłam do pająków. Tu znalazłam zdjęcie małych pajączków, które budują gniazda-kokony - właśnie takie, jakie znalazłam na balkonie. Wyszłam na balkon; w innym miejscu mały żółty pajączek buduje pajęczynę, pewnie niedługo pojawi się kokon. Zakończyłam walkę - kleszcz nie pochodzi z balkonu, kota na razie zostawię w spokoju, preparat schowam na inną okazję a znajomych uspokoję, że balkon jest bezkleszczowy, zieleń pozostała i spokój zastąpił emocje. Fobie zniknęły, kotka ogląda swój świat z balkonu, pelargonie kwitną zieleń oplata balkon. Jutro pewnie pojawi się następny kokon małych pajaczków 🌻 Pozdrawiam wiosennie, zielono i przekropnie 🌻 Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie werandowe przyjaciółki🌻 Niedawno wróciłam z sanatorium. Krynica po raz trzeci nic nie traci na swojej piękności zielonej,na swoim niezalanym tym razem deptaku,choć Kryniczanka wezbrała zdecydowanie po padających przez całe 3 tygodnie deszczach! Cały swój pobyt w domu wczasowym Energetyk,nieco tylko przystosowanym do pełnienia dumnej funkcji sanatorium uważam za katastroficzny nie tylko z powodu totalnego braku słońca:) Już samo postawienie obskurnego bloku wśród pięknych starych willi,obecnie odnowionych świadczy o niesłychanej samowolce budowlanej w Krynicy,w latach 70-80-ych! Maciupeńkie dwuosobowe pokoiki,bez okna,jedynie z wąskimi drzwiami balkonowymi,z ciemnymi zasłonami,z wykładziną niezmienianą od 30 co najmniej lat,takimiż łóżkami,narzutami i pościelą. Łazienka z poobtłukiwanymi kafelkami,z wanną i centralnym ściekiem do kanalizacji,z ogromnym,niegrzejącym kaloryferem pod sufitem,obraz nędzy i rozpaczy. Trzecie piętro przed remontem - oto dewiza kierownictwa,jakby to wyjaśniało te warunki,które zafundowali NFZetowi! A zapłaciliśmy nietanio,razem 1650 zł. Zabiegi na miejscu.Z lekka tylko przystosowana piwnica,do której wstawiono 4 wanny:kąpiel perełkowa,solankowa - sól z pudełka:)do masażu podwodnego,do masażu wirowego.Woda z wodociągu,a przecież to właśnie Krynica słynie z doskonałych kąpieli mineralnych w wodach prosto ze źródła,dla których przyjeżdżają tam ludzie ciężko chorzy. Nie było suchych wanien z dwutlenkiem węglem,którego również Krynica ma pod dostatkiem,przed zapakowaniem do butelek wodę odgazowuje się z naturalnego CO2. Okłady borowinowe to plastry po 2 zł sztuka w detalu:) No i jak zwykle wszechobecna fizykoterapia.To akurat każdy z nas może sobie mieć blisko domu,nie potrzeba po to jechać do uzdrowiska. Osobna sprawa to lekarz w sanatorium.Zero z leczenia,za to 100 punktów z asertywności!Szła ona w parze z ignorancją i ogólną niechęcią do pacjenta.Może i nic dziwnego,skoro medycynę doktor kończył jakieś 40 lat temu i na tym raczej skończył:) Zaznaczam,że był to lekarz medycyny rodzinnej w randze zastępcy dyrektora do spraw lecznictwa sanatoryjnego! Z sanatorium wróciłam chora.Nie wiem czy sprawiły to warunki nie do przyjęcia,czy może zgromadzenie wielu ludzi na niewielkim obszarze,złapałam wirusa grypy. Na miejscu leżałam plackiem 5 dni modląc się jedynie aby dane mi było dojechać do domu.Wirus trzyma mnie do dziś,to już prawie 3 tygodnie,ale zasięgnęłam porady światłego lekarza. Wychodzi na to,że jesienny,paskudny wirus z silnym kaszlem,gorączką,bólami stawów i mięśni zmutował się i obecnie choroba,którą wywołuje trwa około 8 tygodni! Gdybym tak dostała na początku infekcji Tamiflu...pomarzyć..... Benigno🌻kleszcze są wszędzie,ja swojego szczególnie zarażonego przyniosłam na nodze z ogródka.Kleszcza najlepiej wyjąć samemu,są maleńkie aparaciki do wyjmowania kleszczy w aptekach,schować go do słoiczka i dać do zbadania na obecność bakterii.Coraz więcej laboratoriów wykonuje to badanie. W Polsce sprawdzany jest test na obecność bakterii w kleszczach.Wygląda to jak test ciążowy.Myślę,że tego typu testy mają przyszłość,chodzi o to żeby były dokładne i żeby starczały na całe lato. Po powodziach,w wilgotnych warunkach kleszcze namnażają się szczególnie.Mówi się o opryskach łąk i lasów,ale nie wiemy czy to dojdzie do skutku.A ludzi chorujących na boreliozę bardzo przybywa. I ja nadal pracuję w Stowarzyszeniu Chorych na Boreliozę. Ściskam❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zwykła codzienność Po długiej nieobecności znalazłam się na Werandzie a tu pusto, smutno. Linko, szkoda, że w nowym systemie sanatoria są tak bardzo zaniedbane. Leczenie u nas jest coraz większą sztuką starania się o własną zaradność w nieporadnym systemie przysługującej nam i przez nas opłacanej opieki medycznej. Odczułam to na własnej skórze, bo leżę ze skręconą nogą i żyć mi się nie chce. Ale wszystko mija, pozostanie mi w pamięci napis na tablicy szpitala w Grudziądzu: Ambulatorium czynne całą dobę Od godz. 1800 do 800 Widzę, że Aurinko zniknęła z Werandy i nie wiem co się stało. Trzeba będzie poszukać naszej przyjaciółki Pozdrawiam serdecznie Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pusto tu i smutno, nie wiem dladzego tak się stało. Rozmowa z samą sobą ? Weranda jest opuszczona, zupełnie jak mój Modrzeniec w tym roku Pozdrawiam w przestrzeń 🌻🌻🌻🌻🌻🌻 Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znowu burza, tym razem mniejsza, przechodzi bokiem. Wiatr zwieje pajęczyny i rozrzuci letnie liście. Deszcz podleje rośliny i odświeży powietrze. 🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pusto, nikogo nie ma, tylko olbrzymia delikatna jak mgiełka pajęczyna i na górze wśród liści duży pająk. Jak on ją robi, taką ażurową i zwiewną, zupełnie do niego nie pasującą sieć. Jakimś cudem przetrwały pelargonie, rozsiały się aksamitki i odrosła winorośl, a wydawało się, że wymarzła. Kończy się gorące lato, przerzedziły się liście, ale jeszcze pozostała zieleń. Może zostanie trochę dłużej, dzięki deszczom. Pachnie lawenda, jaki to miły zapach, przypomina mi moją babcię, chyba w spadku po niej tak lubię ten aromat. Wieczór jest chłodny, na jutro zapowiadają deszcze i burze. Trzeba zrobić spacer. Niestety nie mogę zbyt dużo chodzić, skręcona noga ciągle wymaga rehabilitacji i nie mogę jej obciążać. Żegnam późnoletnio - ale jeszcze nie jesiennie, bo jesieni nie lubię. 🌻 Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×