Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Madzianka22

rady babć i prababć

Polecane posty

Słyszałam że dobrze jest smarować kręgosłup maleństwa po kąpieli mydłem żeby był silny. Podobno zupki gerbera i inne kupne to swiństwo i niewiadoo czego oni tam dodaja trzeba bowiem małym niemowlakom gotować zupke na mięsie żeby miał silne stawy. Żeby zakończyc karmienie babcia kazała mi sie obwinąć bandazem a piersi wysmarowac spirytusem żeby wypalił pokarm. Siedmiomiesiecznemu dziecku moja babcia wyjmuje paluszki z buzi i karci go zeby ich nie brał do buzi a mnie mówi zebym oduczała. Przeraza mnie ta kobieta ! Ostatnio przeczytałam w książce kucharskiej z 1968 roku jak karmic niemowleta i faktycznie tam są zalecane zupy na miesie i sucharki z mlekiem a niemowleta w 8 miesiacu nie sa juz karmione piersia... Tak wtedy było czasy sie zmieniły wiec jak traktowac rady babci.. Mamy juz posłuchałam i dziecko przez to mało ssało piers .. Kazała bowiem czesto dawac wode z glukozą .. Jak traktujecie rady babć i prababć waszych dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to co piszesz to jakiś horror!!!! po co takie rzeczy robić i dodatkowo się stresowac!! Zupki na kościach? a wiesz czym karmione są teraz zwierzęta hodowlane?? Mieszankami modyfikowanymi genetycznie żeby szybciej przyrastały na masie.. to ja juz wolę marchewkę od babci z targu i karmić dziecko jak najdłużej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chociaż czasami niektóre rady są cenne to nie zapominajmy że żyjemy w XXI w i nasze dziecko i tak będzie musiało przywyknąć do tego co i my jemy.. czyli chemii wszędzie smutne to i prawdziwe. Ja zdaję się na własny rozsądek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zwsze jednym uchem słucham a drugim puszczam w siną dal. W takie zabobony nie da siesluchac a co dopiero praktykować. A jeśli już ktoś przegnie to powiem co myśłe bo to ja jestem matką a nie one a mój synek to nie królik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja to przerabiałam 5 lat temu i teraz jest to samo. jak mała zapłacze, to pewnie brzuch ją boli, lub pupcia swędzi od pieluchy. mała się pewnie nie najada bo mam słaby pokarm i dla tego płacze. na dwór mam wychodzić o 11.00 góra 12.00 bo póżniej już za zimno bo przecież już prawie zima.mam pić bawarkę bo przecież pijąc wodę pokarm się nie zrobi :). z małym to było inaczej, jak tylko zakaszlał to mówiła idz do lekarza bo to pewnie ukryte zapalenie płuc. wszystko to chemia i nie powinnam używać dezodorantu, lakieru do włosw, mały nie powinien naklejać sobie tatuaży, bo chemia pod skóre się dostaje.ogólnie to ja w jej mniemaniu nie nadaje się na matkę ;). ogólnie to wiecznie wypomina jak ja to mam dobrze bo ona przeciez nie miała gotowego mleka, pieluch jednorazowych i jej nikt nie pomógł jak była młoda ( to się tyczy tego, że rodzice kupili nam meble do pokoju). tak ogólnie to babcia ma 79 lat i jest okropnie upierdliwa i jak zaczyna coś mówić to z dzieciakami zmywam się na dwór ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hana
moja teściowa twierdzi że wszędzie jest chemia tylko nie w jej warzywach z ogródka , jej kurach, świniach i to z jej kuczaka mam zrobić małej zupkę bote co są w klepie to sama chemia!! kurcze tak se myślę że oni chyba chcą żyć wiecznie. Ale zgadzam się z tym że teraz więcej choorób, nowotworów z powodu naszej chemicznej żywności, kiedyś tak nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaszalotwwwwwww
chemia jest niestety wszedzie ale nic nie zmienimy sami nie wiemy co jemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do tych słoiczków Gerber\'a i innych to oglądałam na TVN Style program o otyłości wśród dzieci. Byli tam eksperci od żywienia niemowląt i bardzo małych dzieci i właśnie o tym między innymi się wypowiadali. W tych słoiczkach wszystko jest na modyfikowanej skrobi i z dodatkiem glukozy co powoduje rozrost tkanki tłuszczowej u maluchów. Jeszcze ze studiów pamiętam że tkanka tłuszczowe wykształca się w pierwszych 3 latach życia dziecka i nie można jej potem zmniejszyć. można te komórki odchudzić, ale to co już powstało nigdy nie zniknie. Eksperci sugerowali żeby w miarę możliwości z tych słoiczków rezygnować i samemu gotować zupki, deserki i przeciery bo po takich naturalnych baz skrobi modyfikowanej i glukozy nasze dzieci nie będą tyć. A teraz w szkołach podobno jest plaga otyłych maluchów. Ja mam ten problem z sobą bo kiedy byłam malutka moja babcia słodziła mi nawet starte jabłko czy marchewkę i byłam otyłym dzieckiem. Teraz muszę uważać na to co jem, żeby tych odchudzonych komórek spowrotem nie utuczyć. Postaram się nie robić tego mojemu dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No owszem mozna gotować samemu, ale skąd wiadomo, na czym? Jak widze te pola i ogródki przy trasach szybkiego ruchu, to włos mi sie jeży. Mój syn był karmiony jedzionkiem ze słoiczków i nie jest gruby, ani nigdy nie był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak się śmiejecie z przesądów, ale spójrzcie na wózki - na dużej części z nich jest przypięta czerwona kokardka, aby odgonić uroki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie mówię że ma być gruby tylko że to sprzyja otyłości. A co do warzyw to ty naprawdę myślisz że w tych słoiczkach to jakieś inne warzywa są, albo wierzysz ślepo w to co ci napisali na opakowaniu, że jest niby przebadane itd. Przecież papier wszystko przyjmie, a to tylko marketing, że niby zdrowe. Nic co jest pasteryzowane i ma długą datę ważności nie może być zdrowe bo żeby długo stać musi zawierać konserwanty. Ja przynajmniej nie wierzę że nie zawiera bo studiowałam chemię i biologię i wiem że musi zawierać. Wolę kupić warzywa od rolnika na targu niż coś w słoiczku gdzie nie mam zielonego pojęcia co w tym zostało zmielone. Ja nie twierdzę że ktoś robi źle bo kupuje te słoiczki albo nie. Ja tylko mówię co usłyszałam od ekspertów żywienia i co sama pamiętam jeszcze ze studiów. Każdy ma swój rozum i postępuje jak chce. Ja nikogo nie krytykuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja takie rady grzecznie wysłuchuję, najczęściej nie mówię nic lub tylko przytakuję, a robię i tak po swojemu tak jak uważam za dobre dla dziecka:) Gotowanie samemu oczywiście super jakbym miała pewne źródło warzyw lub swój ogródek. Kiedy powiedziałam lekarce, że daje zupki ze słoiczków to orzekła \"dobrze, tam jest wszystko co potrzeba maluszkom i w odpowiednich proporcjach\". Także na razie daję gotowe, a z czasem zacznę przyzwyczjajać do \"normalnego\" jedzenia i zacznę gotować sama. Poczekam tylko az układ pokarmowy bardziej dojrzeje. A jeszcze jak rączki chłodne to dziecku zimno, najlepiej nawet w domu ubierać grubo i porządnie grzać, na brzusku to może się udusić, a jedząc zupki pewnie się zadławi. Pokarm też miałam na pewno słaby, bo synek często jadł (i je do teraz) - tylko skoro takie słabe to jakim cudem potrafił przybrać 1200g za m-c!!! Karmię piersią dużo do teraz i bąbel super rośnie - no ale co wytłumaczysz... czasem szkoda słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koleżanka opowiadała, że u jej babci na wsi jakiś rolnik nawoził pole i troche spryskał pole sąsiada. gerber nie odebrał mu caej partii marchewki, bo to ma byc uprawa ekologiczna. takie firmy nieźle płacą i podpisują długoletnie kontarkty, więc rolnikom opłaca się prowadzić takie uprawy, nawet jeżeli koszty są wyższe. A przy współczesnej konkurencji jeżeli jakas firma pozwoliłaby sobie na oszustwa, to inna by ja zjadła. Co do konserwantów. Nie studiowalam chemii ani biologii, ale w domowych przetworach przeciez nie mam konserwantów, a tez mogą stać pare lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja naprawdę nie mam nic do tego jak żywisz swoje dziecko. To twoja sprawa. A jeśli wierzysz marketingowi firmy i temu że oni to robią tak jak Ty robisz domowe przetwory to naiwna jesteś. Ja obecnie pracuję w firmie która jest producentem maszyn do pakowania żywności. Mam na co dzień kontakt z naszymi klientami - firmami które produkują żywność i ją pakują. Gdybyś wiedziała co jest w niektórych przetworach, mrożonkach, sokach itd. to by Ci się włosy na głowie zjeżyły. Czasami jeździmy filmować uruchomienie naszych maszyn i widzę w jakich warunkach to wszystko jest robione. Np. ostatnio byliśmy w Nestle. Gdybyś widziała w jakich warunkach przechowywana jest mąka na te płatki i jak gotowe niby płatki walają się po różnych stołach, taśmach itd. I co? I nic. Ta firma ma i tak wszystkie certyfikaty zdrowej żywności, a te płatki są dla dzieci. Ja wolałaby usmażyć swojemu dziecku na śniadanie naleśnika niż dać mu te \'zdrowe\' płatki. Wielkie koncerny stać na kupowanie certyfikatów. Tyle że ja mam to na co dzień i tak ślepo we wszystko nie wierzę. Pewnie że nie da się wszystkiego unikać, ale jeśli można coś zrobić samemu w czystości domowych warunków to ja mimo wszystkich zapewnień i certyfikatów wolę wybrać swoje ręce. Przynajmniej wiem że mam je czyste. Kilka lat temu pracowałam w laboratorium w firmie produkującej leki. Kiedyś spaliliśmy całą partię witaminy B6 bo któraś z Pań na produkcji dotknęła preparatu bez rękawiczek i cała partia była zakażona gronkowcem. Ale takie badania są robione tylko wyrywkowo i to zakażenie akurat się wykryło, a nie mam zielonego pojęcia ile mogło pójść zakażonych. Np. dla oszczędności jak tabletki w blistrach się krzywo zamknęły to się tego nie wyrzucało jak karzą przepisy tylko panie w rękawiczkach (niby bo nikt tego nie sprawdzał co chwilę) wypstrykiwały tabletki i dawały do ponownego zblistrowania. A to przecież firma farmaceutyczna i powinna się trzymać przepisów. Niestety gdyby robić wszystko zgodnie z przepisami to byłyby ogromne straty dla firmy. Nie wierzę że firma Gerber jest bardziej rzetelna niż firma farmaceutyczna produkująca leki dla chorych przecież ludzi. Wszystko kwestia marketingu. Ale ja Cię nie krytykuję. Ja wiem swoje i zrobi jak uważam , a Ty wiesz swoje i też rób jak uważasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak przerazajace. rozmawialam z bylym pracownikiem fabryki dzemow i podobnych przetworow - mowil ze nigdy w zyciu nie kupi dzemu w sklepie rozmawialam z pracownikiem piekarni - deklaruje ze do konca zycia bedzie jadl chlebek chrupki - przynajmniej nie widzial jak go sie produkuje to sie nie brzydzi teraz na wp jest ciekawy artykul - \"co psuje nam krew\" o chemii w zywnosci i nie tylko przerazajace jest to ze teraz tez truje sie antybiotykiem, nurofenem i jeszcze czyms na gardlo bo musze szybko wyzdrowiec przerazajace jest to ze sami niszczymy nasz swiat sa pozytywne sygnaly - np kampania detox, ale dlaczego tak ich malo? dlaczego w Polsce stosuje sie konserwanty - np benzoesan sodu ktory na zachodzie jest zabroniony, ostatnio widzialam w sklepie ze zdrowa zywnoscia sok z aloesu konserwowany wlasnie benzoesanem sodu, ironia nieprawdaż? osobiscie zaluje ze dawalam coreczce jedzenie ze sloikow i uzywalam nawilzane chusteczki - chemiczne swinstwo, reraz gdy wiem wiecej nie potrafie zniesc ich zapachu. wydaje sie ze "zdobycze cywilizacji" maja poprawic jakosc naszego zycia, a one nas truja. niektore rady babc sa straszliwe, ale inne na pewno warto pamietac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kampania
Hahahaha A jak była kampania za lub przeciw wejściu do unii, to wszyscy przeciwnicy krzyczeli, żeby nie wchodzić, bo naszą zdrową żywność nam będą wykupywać Niemcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i znow przesądy, wiesz np ze w UK nikt nie kupuje (lub sporadycznie) to cudowne mleko UHT w kartonikach, kupują takie co psuje sie po 2 dniach. Tak na prawdę to oni maja świra na punkcie zdrowej zywnosci, a kraje jak Polska traktuja jako śmietnik dla produktow ktorych nie chcą, ale na nich zarabiają wiesz ze zachodnie koncerny produkuja na rynki wschodnie zywnosc konserwowaną substancjami ktorych w swoich krajach nie uzywaja bo badania wykazaly ze są rakotworcze. taka np coca cola wiesz ze kosmetyki ktore nazywaja sie i maja tak samo wygladajace opakowanie sprzedawane w Polsce i np w Szwecji maja zupełnie inne składy. Te produkowane na rynek polski maja składniki ktore powoduja ze kremy czy szampony nie tylko nie pomagaja ale szkodzą, szczytem obłudy jest firma J&J ze swoimi szamponami \"no more tears\" albo kremy przciwzmarszczkowe zawierające propylen glycol, ktory chwilowo poprawia stan naskórka (hura - po 2 uzyciach wyglądam ładniej), ale wysusza bezwzglednie skóre właściwą ( po miesiacu stosowania "przestał działać - musze kupić mocniejszy - droższy") podobnie dziala wiekszosc preparatów przeciwtradzikowych ktore mozna kupic w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co jest w tych
chusteczkach nawilzajacych, bo mi skora schodzi z palcow, ktorymi malej wycieram dzidzi pupcie i zaczelam je myc pod kranem i wycierac pielucha ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciekawy topik. Piszcie, bo oczy wychodzą co się w tej Polsce dzieje😡

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _______________________
agunia>> w jednym się mylisz, akurat produkty żywnościowe, a szczególnie dla niemowląt i dzieci są bardzo rygorystycznie badane i do tego normy dla nich (chodzi mi o pestycydy i metale ciężkie) są starsznie wyśrubowane. na zachód od nas na penwo bez odp. świadectwa dany produkt nie przejdzie. zreszta u nas też nie. za dużo by kosztowało porudcenta, gdyby ktoś zrobił kontorlne badanie i wszyłoby, że jest to "trafiony" produkt. bardziej własnie można bac sie warzyw czy owoców ze starganów, bo tak naprawdę to nikt nie wie co w nich siedzi. sami nie wiemy, co zjadamy, kupując zdrową marchewkę na bazarze. wiemy, gdzie toto rosło? albo czy na tej ziemi lata temi nie było czyms pryskane? nie można dać sie zwariować w żadną stronę, ale pamiętaj o jednym - to, co już jest przetworzone, jest na pewno zbadane. a badane są produkty z których to bedzie zrobione, jak i potem już gotowe przetwory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lekarka mojego dziecka była kiedyś zaproszona na wycieczkę do którejś z firm produkujących żywność dla dzieci - Nutricia lub Gerber, nie pamiętam. Opowiadała o rygorze produkcyjnym właśnie... ze są takie kontrole, ze co trzeci słoik jest badany. Uważam, ze na początku warto dawać dzieciom takie słoiczki - to oczywiście oprócz wygody także pewność właściwych proporcji żywieniowych oraz ekologicznych upraw właśnie. Ja tak robiłam do około 1 roku. Potem - można i warto gotować. Te warzywa ze straganów to czasami czysta trucizna. Wielu rolników sadzi osobno warzywa i owoce dla siebie, a osobno na sprzedaż. Te dla siebie, to np. krzywe pomidory, a te na sprzedaż - idealnie piękne, obficie sypane pestycydami, które teraz są stosunkowo tanie. I tym chcecie \"ekologicznie\" karmić swoje dziecko? Słyszałam, ze rada na marchewkę oraz pietruszkę jest taka: obciąć około 3 cm od góry i od dołu, wykorzystać do zupki tylko środek. Tam jest najmniej pestycydów (góra - to to, co marchew wchłonie z powietrza, a dół - to, co z gleby). Agunia - nie popadajmy w paranoję. Jeżeli Gerber kłamie, to inni też to robią. Komu więc wierzyć, skoro wszyscy producenci kłamią? Bez przesady. Ale oczywiście wyjątki się zdarzają, w tym błędy w produkcji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysle ze ten temat
jest bardzo ciekawy.Czy ktoś ma jeszcze jakies doświadczenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moja babcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co twoja babcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do madzianka
dawalas dziecku wode z glukoza??????? porabalo cie????* male dziecko powienno pic czysto mineralna wode a nie zaden glukozy a tym bardziej herbatki rozpuszczalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda mamaaaaa
moja mama zabrania wkładać synka (7 miesięcy) do chodzika. Czy ma rację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×