Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość awa

Problemy wychowawcze

Polecane posty

Gość awa

Moja czternastoletnia córka kradnie. Kolejny raz złapaliśmy ją z mężem na kradzieży naszych pieniędzy. Jestem załamana. To klęska wychowawcza. Nie wiem już jak z nią postępować. Mamy ją jedną i bardzo ją kochamy. Jesteśmy dobrą, kochającej się rodzinią, żyjącą na niezłym poziomie materialnym. Dajemy jej kieszonkowe. Spełniamy jej potrzeby i ( w rozsądnym zakresie ) zachcianki. Mimo to co jakiś czas wybucha kolejna bomba. Sięga do mojego lub męża portfela po 50, 100, 200 zł. Gdy sprawa sie wydaje zawsze najpierw kłamie. Rozmawiałam, tłumaczyłam, płakałam, biłam, straszyłam policją i poprawczakiem. Wszystko na nic. Najpierw jest płacz, obietnica poprawy, spowiedż, a nawet ostatnio pisemne zobowiązanie Przez jakiś czas jest spokój, a potem kolejna kradzież tyle, że bardziej przemyślana, zakamuflowana. Błagam pomóżcie!!! Już nie mam siły Jestem załamana. Szukam jakiegoś psychologa najlepiej we Wrocławiu. Co robić???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Awa, od wczoraj zastanawiam się co Ci odpisać , co poradzić. Ja mam dwie córki w wieku 15 i 14 lat. U mnie taka sytuacja zdarzyła się kiedyś tylko raz( wykonaniu młodszej córki) i teraz już nawet w przypadkowej rozmowie do tego nie wracam, za to bardzo często powtarzam, jak bardzo się cieszę, że u nas w domu jest bezpiecznie, że nie muszę chować torebki, portfela, i wiem, że to ma dobre wychowawcze działanie na nią, bo ona też wtedy cieszy się, że ma taki dom. Ale wracając do tematu - po wiedzę sięgnęłam do źródła, do młodszej córki, bo to ten sam wiek. I wiesz co odpowiedziała? że tu krzyki, płacz rodziców, bicie i straszenie nic nie pomoże. Ona (Twoja córka) to przeżyje, zrobi jej się trochę przykro, smutno, nawet postanowi, że już tego nie będzie robić, ale wkrótce o tym zapomni i przestanie to mieć znaczenie. To nie znaczy, że Twoja córka jest jakaś bezduszna, że Was nie kocha, to jest po prostu sposób myślenia, zachwianego systemu wartości w tym buntowniczym wieku. A co zrobić? Nie odpuścić ani razu tego płazem, obietnica poprawy to za mało. Musi być kara i to nieunikniona, konsekwentna i adekwatna do czynu. Jaka kara? Taka którą dotkliwie odczuje. Napisałaś, że nieźle Wam się powodzi materialnie, więc na pewno córka ma i komórkę i komputer i dość wysokie kieszonkowe, i to są rzeczy na których jej najbardziej zależy, bo wszystkie dzieci w szkole mają, dlatego od tego trzeba zacząć. Najłatwiej wstrzymać kieszonkowe, komórkę można po prostu odebrać, a na komputer ustawić hasło, żeby nie miała do niego dostępu. No i jeszcze kompletny zakaz wyjść z domu, jedynie do szkoły. Nie znaczy to, że trzeba wszystko na raz zastosować, ale raz ustanowiona kara na określony czas NIE MOŻE BYĆ Z JAKIEGOKOLWIEK POWODU WYCOFANA. Najważniejsza jest konsekwencja i to najtrudniejsze dla rodziców, ale nie ma innego wyjścia, bo wszystko straci sens. Awa nie obwiniaj o to siebie, to nie klęska wychowawcza, po prostu to najtrudniejszy wiek w życiu i dziecka i rodziców, ale nie wolno tego wziąć na przetrzymanie, coś trzeba robić. Jeszcze nad jednym sie zastanawiam, czy Ty wiesz co Twoja córka z taką ilością pieniędzy? (narkotyki?) Na słodycze ze sklepiku szkolnego to stanowczo za dużo. Głowa do góry. Mam nadzieję, że to co napisałam w jakiś sposób okaże się pomocne. Serdecznie Ci tego życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karusssia
dragi nie kosztują 200 zł chyba ze bierze cocaine co jest zadkością na polskim rynku zwłaszcza w szkole..marichyana 1g 20zł, Amfetamina 20 zł 1 g tableta(LSD) ok 5 zł..ja też byłam trudnym dzieckiem zdazało mi sie podbierać sianko rodzicom, ale nie dla dragów, choć czasem brałam, ale dla szpanu ze mam kase no i wtedy innaczej mnie rówieśnicy spostrzegali..miałam bardzo małe poczucie własnej wartości, mama wzieła mnie do psychologa OD SIEDMIU BOLEŚCI zresztą...żałosna babka..nic mi nie pomogła a raczej postawiła na 2 wizycie diagnoze typu PANI CÓRKA BIERZE NARKOTYKI JEST UZALEŻNIONA co oczywiście nie było prawdą, moje wybryki trwały jakieś 2 lata zanim sama nie doszłam do tego że źle robie i krzywdze tym samym mame (rodzice po rozwodzie z ojcem mam bardzo mały kontakt) teraz juz nigdy w życiu nie zabiore rzeczy nie mojej :) ale tak jak moja poprzedniczka pisała KARA MUSI BYĆ!!!bo nie zawsze skonczy sie to tak jak w mooim przypadku:) Pozdrawiam bedzie dobrze!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do góry do góry
bo chyba autorka topiku, zwątpiła czy dostanie jakąś odpowiedź...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awa
Witam Dziewczyny. Wielkie dzięki, że sie odezwałyście. Rzeczywiście trochę już starciłam nadzieję. Czajka postąpiliśmy dokładnie tak samo jak radziłaś. Odcięliśmy ją od kasy, komórki i komputera. Narkotyki raczej nie wchodzą w grę. Jestem nauczycielką i wykazuję dużą czujność na tym tle. Coć nie byłam wystarczająco czujna aby wyłapać jej pierwsze próby podbierania z portfela. Karusssia chyba masz rację. Sądzę, że chodziło o zaszpanowanie w klasie, w otoczeniu. W rozmowie z nami pryznała się do zakupu prezentu dla koleżanki, munduru harcerskiego ( nam powiedziała, że to pożyczony), do stawiania koleżankom i kolegom. Nauka nie idzie jej za dobrze ( dysleksja ), mimo dużego nakładu pracy w domu. Co prawda, to za naszą przyczyną ( dość mocno jej pilnujemy). Jest osobą bardzo nieśmiałą o niskiej somoocenie. I chyba w ten sposób próbowała zyskać sympatę i akceptację środowiska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awa
Czajko pozdrów swoje córy od jednej kobitki co ich zazdrości ich mamie. Ta konstrukcja jest bardzo karkołomna. Chyba powinnam się jej wstydzić jako polonistka. Zazdroszczę Ci dobrego kontaktu z dziewczynami. Ja chyba zbyt często próbowałam naprawiać liczne wady mojej córki. W dodatku przez 6 lat musiała się ze mną mordowac w domu i w szkole ( nie miała ze mną szans, wiedziałam o każdej wpadce, każdym braku zadania ). Efekt jest taki ze na niewinne pytanie pt. "Co masz zadane?" ona natychmiast się jeży. Muszę pracować nie tylko nad "problemami wychowawczymi mojego dziecka, ale również nad sobą i sposobami mojego postępowania. Masz rację Czajko. Z tą konsekwencją, a raczej z jej brakiem to najpoważniejszy p5roblem. Karusssia ile miałaś lat jak z tym ( mam na myśli sięganie po kasę mamy) skończyłaś? I czy twoja mama się zorientowała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Awa. Kontakt z córkami faktycznie mam dobry i bardzo się z tego cieszę, tym bardziej, że wychowuję je sama. Podpowiem Ci coś jeszcze, co robiłam, kiedy nie mogłam już sobie z nimi poradzić, kiedy byłam już zupełnie bezradna, bo nie zawsze było tak wesoło. Pytałam się znów u źródła. Siadałam obok córki i całkiem poważnie pytałam się co ona, jako matka, by zrobiła, gdyby miała córkę i ta córka tak by się właśnie zachowywała (opisywałam dokładnie to jej zachowanie, które mi się nie podobało) i dostawałam odpowiedź....której już praktycznie nie potrzebowałam, bo ona przez to co mówiła, sama zastanawiała się bardziej nad swoim zachowaniem, a to lepsze i skuteczniejsze niż moje kazania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karusssia
ja skonczyłam tak ok przed 17 mama sie zorientowała liczyła na koncu sianko co do grosza, miałam szlabany nie szlabany ale cheć zaimponowania była silniejsza od faktu ze czeka mnie kara:( tródny jest umysł nastolatki ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×