Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość annika__

Do kochanek żonatych facetów

Polecane posty

annika - to niezupełnie tak. jeżeli twoja koleżanka ma 32 lata, to świat wcale nie jest peen wolnych mężczyzna. raczej powiedziałabym, że jest peen zajętych mężczyzn. Nie wiem czy bycie kochanką przez 7 lat nazwałabym głupotą. To smutne, a z drugiej strony w pewien sposób godne podziwu. To trudno pielęgnować w sobie miłość, która nie ma żadnej przyszłości. Albo inaczej - mieć nadzieję, choć nie ma ku temu żadnych podstaw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadinkaja
A co zrobić gdy jest się kochanką od kilku lat i nie ma żadnych szans na bycie razem. Jest milość i widmo przyszlosci, które nie niesie żadnej nadziei na bycie z Nim razem codziennie. Mnie już przestają wystarczać spotkania raz w tygodniu, chciałabym Go mieć codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadinko
sama odpowiadasz sobie na pytanie, tylko jeszcze nie chcesz przyjąć tego do świadomości. Uciekaj, nie czekaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja znam przykład kobiety która czekała na faceta 13 lat... on podwójne wigilie, podwojne sylwestry, podwójne wakacje... po 13 latach zrozumiał kto Go kocha naprawde i kogo On kocha...odszedł od żony...z \"kochanką\" są teraz szcześliwym małżeństwem , maja syna... może warto czekać??? ale ja jako kochanka nie wytrzymałabym tyle pomimo tego ze kocham...wykończyłabym sie psychicznie chyba prędzej... ale jeżeli ma się siłę???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Olkaa
a raczej do Nadinki i mam wrażenie. Też czekałam 13 lat, kochałam 13 lat, wtedy byłam szczęśliwa, teraz cieszę się, że poznałam czym może być tak wielka namiętność, a jednocześnie żałuję straconych lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość urticaria
Mnie spotkało wielkie uczucie po wielu latach małzeństwa. Nie szukałam jej, ona sama mnie znalazła. On również w długoletnim związku, który od początku nie był namiętnością. Oboje nieszczesliwi, szukający bardziej przyjaciela i partnera niż kochanka. Nie potrafimy zrezygnować z siebie, chociaż niejednokrotnie próbowaliśmy. Rozumiemy sie w pół słowa, mamy o czym rozmawiać, dzielimy sie problemami dnia codziennego , jesteśmy przyjaciólmi. Ale... równiez mamy wyrzuty sumienia, nie chcemy krzywdzic naszych małzonków dzieci, czujemy sie za nich odpowiedzialni. Nie mozemy tak poprostu odejsć, okraść ich z wygodnego, materialnego życia zeby załozyć nową rodzinę. Wiem, okradamy ich w inny sposób... emocjonalnie, kłamiąc, oddalając sie coraz bardziej od wspólmałzonków... Ale oboje wierzymy, że nadejdzie nasz czas i to trzyma nas przy życiu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiedyś kochanka teraz żona
A ja powiem tak. Teraz jestem żoną, kiedyś byłam na dobrej drodze by zostać kochanką. Skończyło się tylko na kilkumiesięcznym zauroczeniou. Piszecie , że winą zdrady męża jest często sama żona, która przestaje dbać o siebie i związek. Ale czy wiecie tak do końca jaka jest prawda? Mój niedoszły kochanek godzinami potrafił narzekać na swoją żonę, jaka to ona jest zła, jaka niedobra, beznadziejna ii w ogóle. Dopiero później dowiedziałam się, że on też nie był tak całkiem bez winy. Chodzi mi o to,że może być tak, że ten żonaty facet po prostu zwala całą winę na żonę. Oczernia swojążonę przed kochanką,żeby zagłuszyć swoje sumienie. Tylko zapomina o tym ,że nieraz przyczyn tej szarości i nudy w związku powinien szukać też w sobie. Facetowi po proistu nie chce się podjąć wysiłku by naprawić coś w swoim związku tylko tego co mu brakuje szuka na zewnątrz. Nie chce uogólniać.Nie wszystkie kochanki są złe. (dzięki mnie np zwiazek tego "kochanka"się scalił, zbudowali swoje małżeństwo od nowa) Ja tylko będę negatywnie mówić o tych co na siłę się pchają z butami w życie innych ludzi. Tak jak moja koleżanka. Chciała "na siłę" zatrzymać kochanka przy sobie, że zostawił żonę i dzieci. Mimo,że on jej nigdy nie obiecywał cudów. Chciał po prostu odskoczni, romansu, ale żony nie chce zostawić. Koleżanka trzyma się go rękami i nogami bo ona sama nie miała nigdy tyle szczęścia by zbudować swój własny związek. (Jakoś faceci do niej nigdy nie walili drzwami i oknami) I takie zachowanie uważam za świństwo. Budować swoje szczęście kosztem szczęścia innych. Na siłę rozwalać inne małżeństwo "bo mi się też należy" Co o tym myślicie? Pytam nie tylko żony, ale też kochanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj nie trafiłaś
"Dyskusja z tobą nie ma sensu bo jeszcze niewiele wiesz o zyciu małzeńskim po kilkunastu czy więcej latach małzeństwa." Wiesz, mój ex mąż wyprowadzil sie z domu po 16 latach malzeństwa wieć chyba jednak coś tam o zyciu malżeńskim przez taki dlugi okres zdążyłam się dowiedzieć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość urticaria
Jeszcze coś... Nie jestem hieną, czyhającą na cudzego męża, nigdy nie sądziłam, że uwikłam się w coś takiego i jestem gotowa ponieść tego pelne konsekwencje w przyszłosci. Szczerze współczuje wszystkim zdradzanym, wiem,że nikt nie chce byc oszukiwny ale ja też czuje sie oszukana przez mojego męża. Na poczatku związku zapewniał mnie o swojej miłości, mieliśmy wspólnie zmagać sie z codziennością, kłopotami, radościami i nie dotrzymał słowa. Od dawna czuję sie samotna, zostawiona sama sobie, jedyną jasną stroną były nasze dzieci, dzięki którym mam ochotę wstać rano. Nigdy nie liczył się z moimi uczuciami, a gdy walczyłam o wiecej czasu dla nas potrafił być okrutny zarówno psychicznie jak i fizycznie. Zabił we mnie zaufanie i jakiekolwiek uczucie i chociaz teraz bardziej sie stara nie potrafię o tym zapomnieć. Wiem,że nie jest to wystarczający powód, aby sie rozgrzeszyc, ale jestem tylko człowiekiem potrzebującym bratniej duszy, kogoś kto mnie rozumie, dla kogo jestem ważna. Nie traktujcie męzow i żon jako swoje własnosci, jako coś co się Wam należy , dawajcie więcej niż bierzecie a wszystko bedzie ok. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość filipika
dziewczyny, to wszystko nie jest takie proste... ja jakis czas temu poznalam faceta, od razu powiedzial ze ma rodzine, od tego czasu rozmawiamy, tylko rozmawiamy, codziennie, nawet godzinami... ale wiem ze cos zaczyna sie dziac i ze mna i z nim boje sie tego, chociaz chce, kto nie chce byc kochany? nie wiem co wolalabym uslyszec - kocham cie czy odchodze. ja niem mam sily zeby go stracic, tak bliskiego mi czlowieka, wiem ze robie zle, ze nie powinnam, ale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
utricaria....... a już miałam spadać z kafe........ mam pytanie, powiedz mi co to oznacza \"nadejdzie dla nas czas\"? Zależy mi na konkretnej konkretnej odpowiedzi. Czekacie- na co? Nie chcę być złośliwa ale mam dziwne skojarzenia..:) .....aż pomrą?.........aż dzieci podrosną??? Jeśli dajecie sobie czas, czekacie na \"nowe życie we dwoje\" cóż chcecie zrobić ze współmałżonkami? Po co marnujecie im czas. Wy budujecie relacje, związek w tym czasie oni się starzeją.;) budując z Wami coś co tak naprawdę nie ma racji bytu.......tracą czas.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roman zaczyna sie tam gdzie miłość się wypalił i wkradla nuda. i mąż i żona i kochanka mają w sobie tyle samo winy.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś kochanka teraz żona. mogłabyś zaczernić swój nick i założyć konto na tlenie? Mam kilka pytań.........prywatnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Romans zaczyna sie też często bo facet ma ochotę na coś \"świeżego\" I mimo, że w łóżku mają dobrze i tak zrobią skok w bok, żeby się kochać z młodszą, żeby sobie udowodnić, że nie jest z nim tak źle bo potrafi jeszcze zarwać jakąś laskę. Na tym polega np kryzys wieku średniego. Gdyby mu naprawdę było źle w związku to by po prostu odszedł. Ale jest na to za wygodny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To moje zdanie
A ja sądzę, że niejedno małżenstwo przechodzące kryzys przetrwałoby i odbudowaliby właściwe relacje, a miłosć rozkwitłaby na nowo ze zdwojoną siłą gdyby w zwiazek nie weszla ta trzecia. Tam gdzie w zwiazku za przyzwoleniem męża zjawia sie kochanka nic sie nie da odbudować. Ona zniszczy do końca to co mogłoby jeszcze istnieć. Dlatego moim zdaniem póki facet nie jest wolny /rozwód, separacja, wyprowadzenie się z domu/ nie ma żadnego tłumaczenia dla kochanek włażących z nutami w cudze związki i wykorzystujące chwilowe kryzysy w związkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uświadomcie sobie
te, które rzucacie mięsem na wszystkich topikach o zdradzie i kochankach, że wszystkie te bluzgi, złe życzenia i ocenianie kochanek jako potworów, zer bez empatii itd, to wszystko odnosi się W TAKIM SAMYM STOPNIU do waszych ukochanych mężów. Oni też brali udzial w tym romansie, tak jak ta wstrętna "zdzira", prawda? Oni was zdradzali, więc zanim coś napiszecie, pomyślcie, że to samo możecie powiedzieć o swoich cudownych ślubnych słoneczkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiedyś kochanka teraz żona
Do Agata1966 mail kobieta_zona@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiedyś kochanka teraz żona
Ale nie wiemczemu mi nie zaczerniło :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość urticaria
Agatko--->moja odpowiedz jest prozaiczna tak jak zycie... chcemy im cos zostawic i chcemy mieć z czym zacząc nowe zycie. Jesteś dojrzała osobą i wiesz, że stabilność materialna jest bardzo ważna w związku. A to ze oni tracą czas... To jest poniekad ich wybór, to oni walczą o nie istniejace od dawna małzeństwa, wolą nie widzieć pustki ktora wkradła się w nasze domy. Myślę że kierują nimi te same pobudki co nas. Udawana stabilizacja, wygoda, strach przed zmianą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to mi się podoba
No tak, kochanka włażąca w czyjes zycie Z NUTAMI to calkiem ładnie brzmi :D Muzykalna taka :D Kochanka nie wchodzi w życie za przyzwoleniem męża, tylko po jego najczęściej usilnych staraniachm, żeby w to życie weszla.To duża różnica. Ciekawe jest to, ze piszesz o przyzwoleniu męża, ale zaraz szybciutko przenosisz winę z niego wyłącznie na barki tej trzeciej - dla niej nie ma żadnego wytłumaczenia. A dla niego jest, prawda? Wystarczy palnąć jakąś bzdurę o kryzysie wieku średnieo i już pan jest ok. A co do kryzysów - za dużo widzialam malzeństw u których te " hwilowe kryzysy" trwają kilka lat i jakoś ta miłość na nowo nie chce wybuchnąć, zeby uwierzyć w te twoje sielankowe wizje odbudowy. Ale przynajmniej potem jest fajne wytłumaczenie dla żony - na pewno byłoby dobrze, jestem w porządku, z kryzysu byśmy wyszli gdyby się ta trzecia nie włączyła. Jest na kogo zwalic winę za nieumiejetnosć dbania o własne małzeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to mi się podoba
Oczywiście "Chwilowe". Ach te literówki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość filipika
i tak zawsze bedzie winna ta trzecia, wszystkim sie wydaje ze jak juz kobieta stala sie zona, to nie musi nic robic, bo obraczka daje jej prawo do swietego spokoju, ma juz meza i wystarczy.... dlatego toczy sie tu taka walka w obronie kochanek, do ktorej sie z calych sil przylaczam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do taka sobie - nie zawsze te drugie sa młodsze od facetow, a faceci sa w wieku srednim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakas sobie ona***
Niby kochanki są takie złe, mężowie zaś wodzeni na pokuszenie... Kiedyś tam, po kilku latach niewidzenia, braku kontaktu, odwiedził mnie dawny "chłopak". Oboje byliśmy już w związkach, mieszkamy w innych miastach, ale na tyle blisko, że on mógł często u mnie bywać. Z początku były wspominki, rozmowy, z czasem zaczęło się coś więcej. Uwikłałam sie w to uczuciowo tak bardzo, że do dzis nie mogę sie pozbierać. Oczywiście wreszcie dowiedziała się żona... Dalej wiadomo, jak się potoczyło... Podsumowanie: Wcześniej proponował, zebym rzuciła męża, on żonę, bylibyśmy razem. Odmówiłam, bo nie chciałam podejmować żadnych nieprzemyślanych do końca kroków. Nie zniosłabym, gdyby on był później ze mną tylko dla tego, żeby nie wystawić mnie do wiatru. Powiedziałam, że jeżeli mamy byc razem, bedziemy, ale najpierw niech rzeczywiście odejdzie od żony i przekona się, czy potrafi to zrobić. Dodam, że w grę wchodziły też dzieci, bo oboje je mamy. Pytanie, czy to ja byłam tą złą kochanką, kurwą, itd.? To nie ja szukałam go po latach, a przyjechał specjalnie do mnie. To nie ja zawracałam mu glowę. Nie szukałam romansu. Wreszcie - pozwoliłam mu odejść bez żadnych kłopotów z mojej strony, nie szukałam go, nie wydzwaniałam, nie pisałam. W całej tej historii to ja ucierpiałam najbardziej, do dzis nie potrafię o nim zapomniec i cierpię. Moje małżeństwo rozsypało się, sypało się i tak a ja straciłam ochote by je naprawiać. Nie potrafię zbudować innego związku choć mogłabym, bo moje uczucia pozostają wciąz przy nim. Rzeczywiście, kochane żony, wasi mężowie są bez winy, tylko te wstrętne kochanki tak ich prowokują :0 Może warto czasem spojrzec prawdzie w oczy i dostrzeć rysę na tym "krysztale bez skazy"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mąż mojej koleżanki znalazł sobie babeczkę 52 lata, on ma 40 :) latał 300km przez rok...........:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×