Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kika24

Wracam z powrotem do rodziców rozczarowanie....

Polecane posty

Gość kika24

Byliśmy razem od 6 lat, a mieszkaliśmy razem 2 miesiące. Różnica charakterów okazała sie za duza... Teraz wyprowadzam się od niego i wracam do rodziców. Strasznie mi smutno, bo wciąż go kocham ale wiem że razem być nie możemy, bo chyba byśmy sie pozabijali. Wystarczy że mamy wspólną pracę...Układ do bani. Ale polecam wspólne mieszkanie zanim podejmiecie jakąś ważniejszą decyzję..na całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśkaa
Dziękuję za odzew :) I jak Ci sie układało z rodzicami? i życie wogóle? Ja złapałam chwilową załamkę bo postawiałam na swoim i sie nie udało. Teraz wracam skruszona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no sytacja nie jest godna pozazdroszczenia, w koncu to ...6 lat... ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo ;) przypuszczam ze w najblizszym czasie spotkasz kogos z kim pobędziesz pol roku, moze rok i to ci wystarczy by stwierdzic ze to odpowiednia osoba :) ps. ja tez bym wolala się przekonac jak się razem mieszka przed tą ostateczną decyzją :O kurcze dziwne to jakies , niby ludzie się znają jak lyse konie a tu nagle bach... nie chcę tak :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśkaa
rzeczywiście to trudne ale dzięki temu wiem jaki duży błąd bym popełniła...gdybym z nim została. Teraz łączy nas praca ale obawiam się ze będzie bardzo ciężko widzieć się codziennie i udawać ze nic między nami nie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może za łatwo odpuściłaś? To normalne., że na początku ludzie się docierają, idą na kompromisy itd.Może każde z Was chcaiło postawic koniecznie na swoim? Napisz coś więcej....poczekaj z tym powrotem do rodziców, 6 lat to dużo....może szkoda rezygnować tak po pierwszym niepowodzeniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśkaa
kryzysów było kilka...to nie pierwszy raz kiedy czułam że to nie to. Tylko że wcześniej to ignorowałam, ale widzę że im dalej w las tym więcej drzew i to się nie uda, bo życie wbrew pozorom składa sie z małych chwil i codziennych czynności. Tu różnimy się zupełnie. Dziwne tylko że wcześniej odpuszczałam a teraz mi to tak bardzo przeszkadza..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej bardzo mi przykro ale moze trzeba inaczej jakos to załatwić, moze trzeba czasu ja jestem z moim kochanym misiem juz 5,5 lat i od roku mieszkamy razem i sie sprawdzamy czasem jest ciężko ale są chwile i jest ich wiecej jak jest super.Trzeba sie było przyzwyczaić do skarpetek w łazience, nie umytej wanny itd ale sie udało jest dobrze. Z drugiej strony wydaje mi sie ze 2 miesiace poczatkowe powinny być fantastyczne , wspólne mieszkanie i takie tam wiec może to jeszcze za wczesnie, nie mozna przekreslać 6 lat ja tak sądze. Trzymaj sie cieplutko dacie radę!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśkaa
Ja z natury czyścioszkiem aż takim nie jestem i nie przeszkadzają mi skarpetki na podłoddze ;) za to mój facet odwrotnie - to istny perfekcjonista. To bardzo prozaiczny przykład ale dla mnie podłoga jest czysta po 2 krotnym umuciu - a u niego dopiero gdy woda w misce będzie krystalicznie czysta czyli po ok. 5 zmywaniu. Ehh...ja na to nie mam czasu i chęci. Ostatnio zrobił mi awanturę bo rozlała sie kawa na siedzeniu samochodu! Gadane miałam przez godzinę i do tego jeszcze przy jego koledze. Tego było za wiele! dość!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety aby razem mieszkac trzeba iśc na jakies kompromisy , nie da sie mieszkać razem jak sie zostawi swoje przekonania , ja musiałam z paru rzeczy zrezygnowac a do nie których poprostu sie przyzwyczaić. Udane mieszkanie razem wymaga kompromisu a co on na to ze wam nie wyszło!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasio
Cześć dziewczyny. Ja Was nie rozumiem. Co to znaczy byliśmy razem, może tylko bywaliście a nie byliście. W tym roku minęło 35 lat od ślubu z kobietą której jako młodzieniec 18 letni wyznałem miłość. Jesteśmy dziadkami i my jesteśmy razem. Gdybym miał żenić się drugi raz to tylko z tą samą kobietą. Dziewczyny, tkwiąc w takich związkach przez wiele lat, tracicie coś czego nie da się przywrócić. Z własnego doświadczenia wiem, że małżeństwo to jeden wielki kompromis, a kiedy ludzie rzeczywiście sie kochaja zdolni są do wielkich poświęceń. Wybór partnera życiowego nie może być tylko kaprysem chwilowym. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśkaa
Wiesz Kasiu22 - ja rozumiem - kompromis kompromisem, i starałam się temu wszystkiemu podołać no ale...mój facet to dziwny przypadek - typ metroseksualnego mena: umie przeprosić, popłakać, przyznać sie że go coś boli (pod tym względem jest chyba nawet hipochondrykiem), ale też jest zupełnie nieporadny życiowo: wszędzie się spóźnia, pracę licencjacką pisze już 3 lata, w pracy ma więcej porażek niż sukcesów , ale to to że sobie olewa wszystko bo jego tatuś jest szefem, gada bez przerwy o samochodach itp. taki dzieciak trochę - zupełnie go nie widzę jako ojca moich dzieci...Ahhh...ulżyło mi trochę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam zaplanowane wesele na 2007 rok na sierpien, mieszkanie wspólne to nie była decyzja nasza w sumie zmusił nas do tego los moja mama zmarła i nie chciałam mieszkać sama w dużym domu z mało odpowiedzialnym tata i to na wsi gdzie moze sie wszystko stać i to pod barem, mzoe dlatego się tak dobrze rozumiemy też. Marzy mi sie takie zycie bycie babcia, dozycie tego czego moja mama nie dozyła.Poadrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśkaa
Jasiu - cudowne słowa...aczkolwiek: mieć 18 lat i się zakochać na całe życie to mało - ile trwał wasz okres narzeczeństwa? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czy to ci w czyms pomoze, ale moj maz tez jest pedancikiem. uwierz mi, ze czasem mialam dosc - tak bylo na poczatku. moj maz przypominal zebym schowala sweterek na miejsce jeszcze zanim zdazylam go zdjac a sobotnie sprzatanie mieszkania do tej pory przypomina porzadki swiateczne. ;) jestesmy juz osiem lat razem, mamy dwoje dzieci i wiesz nauczylismy sie razem zyc. on nie czepia sie juz wszystkiego, nie zwraca mi uwagi z byle powodu, najwyzej cos sam zrobi i troche pomarudzi. ja z kolei polubilam to perfekcyjne sprzatnie i nawet jak cos uslysze za plecami to zwyczajnie ignoruje bo wiem ze za pare minut i tak nie bedzie pamietal o co mial pretensje. czesto slysze, ze w malzenstwie jedno jest pedantem a drugie tylko esteta. :) kazdy zwiazek to sztuka kompromisu a jak zycie mi pokazalo na tej plaszczyznie tez mozna go znalezc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miśka moze masz i racje nie wiem jeżeli ktos pragnie dziecka w przyszłości a nie widzi w swojej miłosci przyszłego ojca to moze masz i rację. Moze ten \"dzieciak\" musi dorosnąć do twojego poziomu. Mnie zycie dało tak w d.... ze teraz wydaje sie jakbym miała ok 30 lat a nie 22 i powinnanm tak jak moi ruwieśnicy bawić sie i szaleć. To twój wybór i twoje życie i zycze powodzenia w wyborach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśkaa
No dobrze...Perfekcjonizm z nutką pedanterii jest ok. Rozumiem. Ale sprowadza się to do tego że np. nie pozmywa naczyń, bo suszarka jest zakurzona (wirutalnie chyba ;), a szmatki do wycierania kurzów są nie uprasowane...odwlekasięto do do momentu kiedy ja będę wścieknięta na maksa i zrobię to sama, a on będzie mi mówił że robię coś "na odwal"!!! Moim zdaniem to zwykłe lenistwo z jego strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widze, ze to nie byl tylko problem ten o ktorym pisalam. troche sie dziwie, ze bedac z kims 6 lat mozna nie zauwazyc ze jest ciagle niedojrzalym chlopcem. podobno mezczyzni emocjonalnie dojrzewaja pozniej niz ich rowiesnice. to jednak powinno minac. wszytsko zalezy od tego czy laczy wac powazne uczucie czy po prostu znudziliscie sie soba i teraz szykacie tylko pretekstu zeby sie rozstac. macie do tego prawo. do Jasia - ciesze sie bardzo, ze sa tacy mezczyzni jak Ty i mam taka cicha nadzieje, ze kiedys moj maz to samo bedzie mogl powiedziec o mnie. wzruszam sie kiedy widze dojrzale pary spacerujace po parku i trzymajace sie za reke. dal takich chwil warto przezyc cale zycie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestesmy razem prawie 6 lat
i ciagle nie wiem.. z jednej strony nie moge sie doczekac oswiadczyn a z drugiej strony w glowie setki pytan czy to ten, czy bedziemy szczesliwi, czy ... byly miesiace kiedy bylam pewna swoich uczuc ale i takie w ktorych myslalam o zerwaniu.. nie wiem co mam robic... to jest takie meczace :( mieszkamy razem od 7 m-cy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość linaa
u mnie było okropnie przez pierwsze pół roku wspólnego mieszkania.myslałam że go rozniose.zaczelismy sie docierac.teraz sie dotarlismy i jest super

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika24
Wspólne mieszkanieto jedno, alejeśli pozanim wszystko...no - prawie wszystko Was różni? Czy to ma sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bylam z facetem 3 lata i juz bylo zle, gdu sie z nim wyprowadzalam. Ale myslalam, ze mieszkanie razem uratuje zwiazek. To byla jedna wielka katastrofa. Wszystko bylo na mojej glowie: hydraulik, sprzatanie, gotowanie, pranie, rachunki i oczywiscie wiekszy wklad finansowy byl moj (90%) wiec po 3 mieisacach powiedzialam sobie dosyc i wrocilam do domu do rodzicow, a on do siebie. Zwiazek trwal juz tylko 3 miesiace potem, bo wiedzialam, ze to koniec dla mnie, ze go nie kocham, ze pokazal kim jest naprawde. Rodzina mnie przyjela normalnioe, nawet sie ucieszyli, ze wrocilam. Bylo mi glupio przed znajomymi, ktorzy maja juz swoje rodziny, sa na swoim, a ja tak w zyciu sobie nie radze i wracam skruszona do rodzicow. Ale ponad pol roku minelo od tego zdarzenia i jestem przeszczesliwa, ze wrocilam. Wazne jest to, ze sprobowalam i wiem jak to jest i ze podjelam decyzje o rozstaniu. Nie wazne 3 czy 6 lat w perspektywie calego zycia, nie ma co plakac nad czym co nie mialo przyszlosci. Pozdrawiam autorke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśkaa
Kasieńko26 - to widzę że mamy wiele ze sobą wspólnego. Ja też myślałam że wspólne mieszkanie jakoś spowrotem nas scementuje. Niestety...Wiele rzeczy wyszło na jaw i wiem że to nie to. Chyba. Bo właśnie dzwonił, abym zabrała resztę swoich rzeczy.Rozmowa niezbyt miła. Co do rodziców - na mamę mogę zawsze liczyć ale mój ojciec chłodno przyjął to że wróciłam - widziałam nawet w jego oczach satysfakcję że sie mi nie udało. Najchętniej wyprowadziłabym się gdziekolwiek indziej ale niestety nie mam gdzie.Chyba dam ogłoszenie o współlokatora ;) Pozdrawiam cieplutko.I trochę sobie popłakuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miśka nie martw sie. Pewnie Twoj tato od poczatku wiedzial, ze Twoja wyprowadzka to zly pomysl i teraz jest zadowolony z tego, ze znow mial racje. Ja zeby nie popasc w depresje wyremontowalam sobie moj pokoj i zajelam sie jego urzadzaniem. Nie mam sie dokad wyprowadzic, wiec musialam sie z tym pogodzic, a ostatecznie zerwanie z nim uwolnilo mnie od depresji i czuje sie szczesliwa. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśkaa
Ehh...a propos depresji - też staram sie nie dawać, ale...jest ciężko. Sama nie jestem pewna swojej decyzji. Perspektyw też mało. Szczególnie jesli weźmiemy pod uwagę sferę uczuciową. Najgorzej czujęsię z tym że miałam z nim naprawdę dobrze: auto, dom, pieniądze i uczucie. A mimo to czułam że to nie jest to.Mam nadzieję że moja intuicja mnie nie zawiedzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie warto byc z facetem dla pieniedzy. Intuicja kobieca zwykle dobrze podpowiada. Skoro to nie to, to znaczy, ze nie to. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśkaa
Strasznie fajna z Ciebie dziewczyna Kasieńko ;) A w każdym razie bardzo mi pomagasz.. Teraz idę zapalić papieroska, bo przed chwilą miałam tel od niego z pogróżkami że jeśli natychmiast nie wezmę swoich rzeczy to je wyrzuci, no i zwyczajnie sie zdenerwowałam. Ale spoko, dzięki temu utwierdzam się w decyzji że dobrze zrobiłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×