Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

facet30

powieść eksperymentalna relatywistyczna pies w domu rodziców

Polecane posty

poniżej zdania inicjujące: pewnego dnia, za górami , za lasami ,trzy przystanki tramwajowe od mojej pracy żył sobie pies. zjadł mi mamusie. zjadł mi tatusia. bo to był pies w domu moich rodziców. Bo oni go kupili od ruskich na stadionie i nie był to pies tylko poczarnobylska hydra. taki lew zmieszany z niedzwiedziem.... była noc taka nie ciemna i nie jasna pomiedzy chmury wpadało wątłe światło gwiazd, Bruno człapał po ogrodzie.. z jego pyska zwisał jakis przedmiot... tu mam wątpliwość: ten przedmiot to odgryziona sztuczna, silikonowa pierś matki wszystkich polaków, poetki powstania... proszę o pociągnięcie wątku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powoli poczłapał wzdłuż klombu. Majtnął piersią w lewo, majtnął w prawo. Obejrzał się zna dom. -Auuuu - zawył przeciągle. Pierś spadła na nieco zamarzniętą ziemię. Podszedł, obsikał. Szturchnał lewą łapą, szturchnął prawą.... Znowu wziął w zęby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebo spurpurowiało, księzyc stężał. ponad Brunem nieswiadoma siebie nicość przetkana gdzieniegdzie tlenem i materią gwiazd (ale to dużo dalej) wisiała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość geronimo-cadilac.
i nagle, jakby z głębi ziemi dobiegł groźny szczekot: miauuuuu, miauuuuuu. Bruno wiedział. dobrze wiedział co to jest. To było jego wewnetrzne dziecko. taki mały tygrysek, kocurek, dachowiec prawie. nie żaden pers, tylko mały j...ny sierściuszek. To jego drugie ja. drugie, które tak wierciło się pod ogromną brunią obrożą nabijaną ćwiekami. Co za wstyd -pomyślał Bruno. Jestem kiciusiem mordercą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość geronimo-cadilac.
jednak w ostatnim momencie pomyślał. W tym dobry Pan miał cel. Może mam mordować pożeraczki ruskich pierogów?. I kiedy ta myśl kołatała mu w głowie poczuł jak świat usprawiedliwia go, poczuł że jest mu lekko na duszy, że nie cisna go bokserki i że może znowu uprawiać seks. Wiedział dobry Pan go ułaskawił. ale zaraz potem zagrzmiało, zahuczało. czuć było jakby siarka albo caszarelem nr 5. A może to woda kwiatowa była albo Pani Walewska? w każdym razie zaśmierdziało niebosko i boski głos rozpłynął sie po domu rodziców : jetseś wolny. ale masz misję. Twoją misja jest pożeranie zżeraczek ruskich pierogów.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość geronimo-cadilac.
Bruno miał misję. miał cel w życiu. ROZDZIAŁ II MISJA BRUNA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MUSZĘ się wtrącić! Może i są inne które pożerają, ale taka prawdziwa pożeraczka, wyżeraczka i wchłaniaczka pierogów jest tylko jedna i wyjątkowa. Proponuję zmienić: \"Twoją misja jest pożeranie zżeraczek ruskich pierogów.....\" na \"Twoją misją jest pożarcie zżeraczki ruskich pierogów....\". ROZDZIAŁ II Pożeraczka właśnie siedziała w swoim fotelu i spoglądała na ekran monitora. Chłód grudniowego powietrza wpływającego przez uchylone okno omiatał jej stopy. Na dworze ujadały psy. Pożeraczka zakręcała na palcu długi kosmyk swoich włosów i zastanawiała się czy pewien wielbiciel nieistniejącego już zespołu uważa że 13-tka czyli liczba dzielących ich lat jest pechowa. Szybko jednak zeszła na ziemię przypominając sobie że powinna ugotować sobie na obiad pierogi. W domu panowała cisza. Pożeraczka śmiało zeszła po schodach i skierowała się w stronę kuchni. Otworzyła drzwi, ale jej dłoń zatrzymała się w połowie drogi do włącznika światła. Usłyszała bowiem wyraźne powarkiwanie, a w ciemności ujrzała groźnie błyskające dwa ogniki. Wstrzymała oddech i nacisnęła włącznik. Tuż obok okna, na gładkiej i chłodnej podłodze kuchni stał potwór. Wyglądał jak pies, ale figlarna obroża z ćwiekami zakupiona chyba w sex shopie oraz mała kocia główka poruszająca się pod skórą na karku potwora dały Pożeraczce do zrozumienia że nie ma do czynienia ze zwykłym psem. Kaskady piany toczyły się z pyska stwora, a groźne ślepia wpatrywały się prosto w przerażone oczy Pożeraczki. -Jestem twoim przeznaczeniem, a ty jesteś moją misją. Teraz umrzesz. - wysyczał potwór. - Zaczekaj - przytomnie odrzekła Pożeraczka, po czym powoli wycofała się z kuchni i zamknęła drzwi. Wróciła do swojego pokoju, odebrała pocztę mailową, zapaliła i głęboko się zastanowiła. Nagle uderzyła ją myśl \"on mówi!\". Jednak nie to było teraz ważne. Teraz najważniejsze były pierogi, które Pożeraczka zostawiła w kuchni na pastwę potwora. \"Nie dam się zjeść, nie oddam mu nteż moich pierogów, w końcu to ja jestem Pożeraczką!\" - inteligentnie pomyślała i wyjęła z szafy seksowną bieliznę. Po chwili zastanowienia chwyciła też kajdanki. PS : Prosze mnie jeszcze nie zabijać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dyskretnie zajrzała do kuchni... Oooo, kurde... Kosmaty potwórsiedział przy stole z nosem w talerzu. Po pierogach zostało jedynie wspomnienie... i coraz bardziej nieuchwytny zapach! Czuła, jak ogarnia ją z niczym nie dające się porównać szaleństwo. Przed oczami zaczęły jej latać barwne plamy - z wyraźną przewagą czerwonych. Potrząsnęła groźnie kajdankami i szerzej otworzyła drzwi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a w oddali zakwilił wróbelek. dziwne, jak bardzo idiotycznie brzmi kwilenie wróbelka w ponury grudniowy wieczór. Bruno, oniemiały tym wszystkim co sie wydarzyło, z niesmakiem pomślał o małoletniej pożeraczce , o tym ,że bedzie musiał z nia uprawiać seks międzygatunkowy i o tym że bedzie musiał zakończyć ten wieczór gwałtem na małym kwilącym wróbelku.Bruno miał problem. wiedział ,że może nie podołać temu wszystkiemu. Miał wszak, mimo swojego dziwnego , hybrydowego pochodzenia ograniczone możliwości, Mógł gwałcić, mordować oszukiwać i płakać w ilościach hurtowych.No ale logicznie patrząc na sytuację Bruno zaczynał sie zastanawiać. Bo jednak pożeraczka pierogów to było prawdziwe wyzwanie : dwieście pięćdziesiąt kilogramów żywej dwudziestopięcioletniej wagi. I temperament Romka Giertycha. I te k u rwiki we wszystkich trzech słodkich oczętach.I ta ogromna ochota, nieujarzmiona , rozlewajaca sie po całej kuchni . straszliwa. pożerajaca nie tylko pierogi ochota na dziki spocony seks. Bruno wiedział!!!! Albo On albo Ona. Albo wróbelek. Bruno kochał wróbelki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
krew przetaczana tysiecznymi arteriami jak smolista purpura rozgrzewała lędźwia Romana. Roman tężał, projekt ustawy o dobudowie rozbudowy w kwestii formalnej i według normatywów... leżał przed nim rozwarty jak talerz ruskich pierogów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niom2
a w tymczasem w kancerarii prezydentowej Kaczyńkich braciów rzucali sie majtkami w trakccie placy nad zagdanieniami..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beebee
Roman doznal naglego olsnienia, wiedzial juz......cokolwiek by nie rozposcieralo sie na jego kolanach, w zasiegu jego wzroku, wiedzial juz, doznal olsnienia....tak.....jego powolaniem jest zostac UDOSKONALACZEM...UDOSKONALACZEM SYSTEMOW niezwlocznie porwal sluchawke swego telefonu bezprzewodowego i zadzwonil do.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
konflikt moralny narastał, Bruno ważył problemat w duchu kantowskiego imperatywu. Kategoryczność imperatywu jego misji była nieodparta. Bruno zapętlał sie; pierogi, imperatyw, Kant, seks interspecymenalny, krew na śniegu, wewnętrzny kot, a z oddali kwilenie wróbelka... Ponad domem senna mara rozcapierzyła swe kłącza, oniryczne opary opadły, milczący zastygły koszmar począł sie wdzierać do głów spiących.. Bruno zasypiał.. Pożeraczka stała w drzwiach dzierżąc w dłoni kajdanki. Obraz zasypiającego Bruna wzruszył ją do głebi. Na jej ślicznej buzi pojawił sie błogi uśmiech... Odgarnęła kosmyk włosów z czoła, poprawiła pasek do pończoch i delikatnie cichutko postukując szpileczkami (informacja dla fetyszystów: 14 cm, czarne lakierowane, obcas metalowy srebrny) wyszła z kuchni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Roman juz od 15 minut próbował połącyć sie z Brunem.. ale Bruno trwał w onirycznym olśnieniu marą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beebee
owa oniryczna mara miala pelne, owocowe ksztalty i splywala zlotem.Bruno poczul zlota maz w oczodolach, w otworach nosowych, w jamie ustnej, pachwinach, pepku, wszedzie tam wypelnialo go metaliczne cieplo, robilo sie coraz bardziej goraco.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
P.... R..................... Z...... E.... R....... WWWWWWWWW .....................AAAAAAA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------, ---

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beebee
niestety Bruno tak zatracil sie w onirycznym zyciu, ze nie obudzil go natarczywy dzwiek dzwonka telefonu, metaliczne cieplo powoli zmienialo sie w ukrop i zalewalo sniacego, az wolne pozostalo tylko prawe ucho..... Roman jednak nie rezygnuje, dzwoni bezustannie, zastanawiajac sie w tle nad udoskonaleniem systemu telekomunikacyjnego a moze telepatycznego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na twarzy (umowne określenie) Romana pojawił sie wyraz... Wyraz narastał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beebee
Roman chociaz miewal czasami koncepcje modyfikujace i udoskonalajace systemy, wszelkiego rodzaju struktury i ich optymalizacja nie byla mu obca, jednak mialo to charakter intuicyjny zaledwie, potoczny aby nie powiedziec.....Teraz to zmieni, teraz udoskonalanie stanie sie jego profesja.......hmmm...wyraz? Jaki wyraz? Czyzbym musial zatrudnic pomocnikow, moze jakiegos agenta dolu czy gory?- zastanawia sie Roman, dzwoniac nadal......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nieustepliwość i determinacja w czynieniu dobra były immanentnie wpisane w osobowość Romana, wiec dzwonił dalej. Tymczasem w jego mózgu postępował proces krystalizacji koncepcji wszechnaprawy systemów wszelakich. Jego wola i jego wyraz na twarzy były nieugięte. Zdeprawowane i dekadenckie systemy mimowolnie zadrżały z leku o swoją przyszłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mortofort
tymczasem w Irkucku (Irkutsku) Jelizawieta Romanowa (Romanowna) zakrzyknęła z przejęciem: "Roooooooooman!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beebee
Bruno nieswiadomy rodzacych sie koncepcji w glowie Romana, snil dalej, druga juz dobe, lecz senna mara byla tak obezwladniajaca, przyjemnie rozpalajaca i wypelniajaca owocowo- kwiatowym aromatem nozdrza w sensie doslownym, ze potrzeba zatracenia sie w doskonalosci, pelni doznan zwyciezyla nad ciekawoscia irytujacych skadinad dzwiekow dobiegajacych polifonicznie z obrzydliwego telefonu marki ( tutaj wpisac wybrana)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cototo
Wyraz narastał w zastraszającym tępie,wpuszczając swoje korzenie w jego twarz,coraz głębiej.Roman z wielką determinacją złapał wyraz,swoimi ogromnymi łapskami i ciągnął z całych sił.Musiał pozbyć się go jak najszybciej.Całą swoją siłę wewnętrzną przelał w ręce i ciągnął z całych sił.Oderwał paskudztwo,ale spostrzegł,że wyraz zabrał mu skórę z dolnej szczęki,wyrzucił paskudztwo w kąt i w szoku wybiegł na zewnątrz.Biegł ogarnięty amokiem,az zatrzymał się na krawędzi szerokiego,zamglonego trzęsawiska.Gnijące drzewa,zmurszałe pnie wydzielały straszliwy odór.Wszędzie dookoła,gdzie tylko wystawała kępa na wpół twardej ziemi,pomarszczone,czarne muchomory rosły e chorobliwych,wstrętnych gromadach,uwalniając zabójcze zarodniki.Chciał umknąć,wrócić po śladach.Odkrył jednak,że wrósł w ziemię,przyciągnięty tajemniczą siłą trędowatego,czarnego bagna.Nagle trzęsawisko zadrżało,z wolna utworzyły się małe zmarszczki,jakby coś duzego ruszało się pod samą powierzchnią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ponad Romanem lub raczej tym czym stawał sie Roman narastał ciemny bezkształt purpurowego mroku, pod powierzchnią bagna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beebee
Roman tonal w bagnie bowiem zbagatelizowal dobre rady Brunona, ktory kiedys, za dawnych dobrych czasow polowan na norki i weze w pobliskich lasach, radzil mu, jak przystalo na przyjaciela ,aby widzac bagno nauczyc sie w nie odpowiednio wpadac bez narazania zycia na szwank.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cototo
Roman dopiero teraz zobaczył dlaczego nie może się poruszyć.Zapuścił bowiem korzenie i sam był jakimś hybrydalnym grzybem,którego czółkowate palce nóg wczepiły się w brzeg rozkładającej sie gleby......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×