Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

facet30

powieść eksperymentalna relatywistyczna pies w domu rodziców

Polecane posty

Gość beebee
Bruno wyczul cos niepokojacego, lekkie uklucie w boku, 6 cm od linii kregoslupa w lewo, tam gdzie cialo u niego przybierac zaczelo lat temu kilka ksztalt cieplej faldy....to nieomylny znak, ze dzieje sie cos zlego....na jawie, bo tutaj, w jego snie doskonalosc wybujala niebawem osiagnie zenit...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cototo
Obrócił sie do księżyca i zaczął wyć,nie ciałem przemienionym w zabójczego grzyba lecz duszą. Zanim butwiejąca,grzybiczna błotna zdążyła zabliżnić mu oczy,spostrzegł,że księżyc stał się czaszką,która śmieje się do niego z krwawego nieba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to sprawna dłoń Emila Schwanka wbiła igłe strzykawki z relatywistyczną toksyną, Bruno budził sie ale w innej relatywistycznej rzeczywistości gdzie rodzice, dom i Roman mieli już inny relatywistyczny wymiar...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beebee
Senna mara zaczela szeptac: Schwank Schwank..Schwank jest w poblizu.. Bruno poczul kilka ukluc, tak jakby tetno wystukiwalo ich rytm. Wiedzial juz, jego przyjaciel, jego Romek znajduje sie w niebezpieczenstwie...Musze mu pomoc- pomyslal Bruno, lecz oniryczna zjawa w swoim idyllicznym pieknie zalala mu ostatni otwor, ostatni jego kanal lacznosci z rzeczywistoscia, prawe ucho... Bruno stopil sie w jedno z owocowa- zlota lawa.... Telefon przestal dzwonic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tymczasem tuz za jej plecami pojawiła sie zjawa, Pożeraczka nieswiadoma niebezpieczeństwa wpatrywała sie w ekran komputera. Zjawa za nią nabierała wyrazu, tak juz nam znajomego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uważaaaaaaaaaaaaj
Pozeraczko! Uważaj! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cototo
ale Pożeraczka nie usłyszała przestrogi.Wyraz,który dzięki temu,że nadal posiadał część twarzy Romana przybrał właśnie wyraz jego oblicza.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tymczasem autor topiku,facet30 wspominał upojne chwile gdy znaczył coś wirtualnie dla Grzesznicy Magdaleny... W jego myślach Magdalena urastała do symbolu seksu i nieogadnionej kobiecości... Roman nie mieścił mu sie w głowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cototo
a cóż to za głos przestrzega Pożeraczke? To przenikliwe wycie Romana dotarło aż tutaj,Bo teraz dla niego przyszedł czas zwycięstwa.Zgrzybiał juz zupełnie,jego grzybnia dojrzała do rozmnażania.Chciał rozsiac swoje zarodniki po całym globie,by zagrzybić go swoimi małymi grzybkami rydzykami.Liczył tez na wielkie bogactwo,tyle dzieci,tyle becikowego! Musi tylko dorwac Pożeraczkę,ma juz Magdalenę uwięzioną w zimnej i wilgotnej pieczarze w górach Morii.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ten głos, to głos wewnętrzny Pożeraczki, który Ona jednak wciąz lekcewazy; posty TMT ją tak wzruszają... Pożeraczko uważaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość voice of Morri zmorii
Magdalena łkała wspominając wirtualne iskrzenie z facetem30, lecz na jej dumnej pieknej malowała sie siła i determinacja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość voice of Morri zmorii
dumnej pieknej? twarzy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy więcej!! Nigdy więcej nie dam się skusić żadnemu internaucie - powtarzała sobie Magdalena. - Dość mam tych cholernych czubków zapatrzonych w siebie i myślących tylko o własnych potrzebach. Teraz chcę...... - i tu Magdalenę opadły wątpliwości. Czego tak naprawdę chciała? Oczyma wyobraźni ujrzała wymarzonego kochanka. Potężny i grożny jak... pies (o, kurczę), miał w sobie łagodność kiciusia i wesołość wróbelka... -Gdzieś Ty, mój ideale?! - krzyknęła Magdalena w otchłań samotności, która otulała ją jak zimna śliska wata. -Brr, nie wyrzymam tego dłużej! Usiadła wygodnie w fotelu i wprawiła mózg w stan alfa. -Widzę, widzę.. mojego idealnego partnera. Jakieś obce gwiazdy nad nim, na obcym niebie, i słońce jakieś inne.... Biedna, nie wiedziała że.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... jej wymarzonym kochankiem jest Bruno wcielający sie niekiedy w faceta30, geronimo-cadillaca a nawet TMT. Powiedziała moderatorka forum kafeterii obserwując ekran na którym encefale Magdaleny wyprawiały Grzeszne harce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagrzybiony Roman, nazywajmy go już raczej Grzybnią Romana wreszcie zrozumiał.. Gorzka i niepojęta prawda dotarła do nie g ow calej swej przerażającej pełni. To ni emasoni próbują zawładnąć światem, to nie pewien naród posądzany o wszystko co najgorsze... Pomyliłem sie... powiedział sam do swojej Grzybni Roman.. Taaaak, już wiedział ze nad światem próbują zapanować MODERATORKI FORUM KAFETERIA... a Bruno jest ich narzędziem. Inteligentne, atrakcyjne Moderatorki bezwzględnie dążą do wyznaczonego sobie celu.. Czy ktoś JE powstrzyma????? o tym w następnym odcinku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beebee
Magdalena, wiedząc o wcieleniach Brunona vel faceta 30 etc. etc. zeslala nan wspomniana goraca, pachnaca egzotyczna roslinnoscia lawe zlota, aby choc na chwile uspic jego czujnosc... W stanie alfa ujrzala wreszcie siebie wolna od jakichkolwiek wyimaginowanych idealow, ujrzala swa pelnie, ktorej oto jakis czas wczesniej pozwolila sie wywrocic na lewa strone, wyjatkowo ekspresyjnie... nie oszczedzajac co prawda Brunona, jednakze kobiecosc grzesznicy i takt wrodzony nie pozwolily jej poniewierac wnetrznosciami wirtualnego bytu meskiego...osiagnela ostateczny wirtualny stan obrzydliwosci, bez tego...a teraz .....usmiechnela sie do siebie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beebee
Siedzac w jaskini, usmiechala sie do siebie. Przygladzila ramiona ruchem pelnym czulosci, po czym przeciaglym gwizdem przywolala swoje z trudem wypielegnowane tygrysy bengalskie w liczbie 66. Przybiegly zanim gwizd umilkl ( gwizdac Magdalena nauczyla sie bedac stalym kibicem miejskiej druzyny sportowej ) Oto nadszedl czas, abyscie poszly w swiat- dziarsko stwierdzila. Kazdemu z tygrysow wyhodowanych troskliwie w piwnicznej wilgoci zalozyla kokardke koloru braz, po czym wypuscila je z jaskini na osniezona polane...rozbiegly sie we wszystkie 66 stron swiata. Grzesznica patrzyla jak biegna.....odwracaly sie co sekunde i usmiechaly, najpierw niesmialo, pozniej coraz szerzej i z blyskiem zebow...wreszcie stracila je z oczu. Wrocila do jaskini, droga esemesowa umiescila w gazecie codziennej ogloszenie o sprzedazy jej drogocennego futra z bobra, wziela kapiel w miodzie, pofarbowala wlosy na rudo, zapuscila brode, przygladzila wasy i opuscila jaskinie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuupp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, czekam na cd w wykonaniu autora, sama nie chce zmonopolizowac watku, wszystkiego dobrego w NR 2006

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wtorek 2 stycznia 2006 roku Jaaaaaaaaa również witam wszystkich a Ciebie WSPÓŁAUTORKO beebee szczególnie bo gdyby nie TY projekt powieści relatywistycznej chyba by sie załamał ;) i nie mów już nic absolutnie o monopolizacji wątku! dzięki! ... ponad Grzesznicą rozciągał się rozgwieżdżony firmament a prawo moralne w niej samej kołysało się w rytmie jej kroków. Nieopodal spadł meteoryt (chyba mocno żelazisty). Na drodze do Kielc opadł liść. Dom rodziców nadal stoi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To chyba ostatni lisc- pomyslala Magdalena- biorac pod uwage osniezona polane i fakt, iz zima w pelni....rozpostarla ramiona, wysunela jezyk, aby sprawdzic kierunek wiatru....Zmienny, jak zwykle... Dom rodzicow stoi zapewne nadal, ale co z Brunem? O Romanie nie wspominajac. Odezwal sie odglos smsa w zgrabnym telefonie grzesznicy, to z redakcji- zglosil sie zainteresowany kupnem futra z bobra...hmmm, zaraz oddzwonie do niego, pomyslala grzesznica..Snieg kruszyl malowniczo sniezynkami na dluga brode Magdaleny....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bestia lucka
ostatni liśś... pomyślał o sobie melancholijnie ostatni liść. Krwawoczerwona łuna opadła, na zbrukane bezmydlną wodą rece...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a w oddali kwilił i kwilił ostatni wróbelek. Taki mały bezbronny, jadowity w swojej niewinności wróbelek elemelek. taki mały roznosiciel zarazków. Bruno tego nie zdzierżył. No bo do poziomu wycieku uchem środkowym miał juz wróbelka. I Romana miał tez po tąd . ale co to jest \"tąd\" ? o tym pomyśli po zaspokojeniu swoich wschodnich genetycznie uwarunkowanych potrzeb seksualnych. Potrzeb które żądziły światem brunona , jego matki brunhildy z domu maliniakowej , i wszystkich przodków których dziwnym trafem zła historia umieszczała w szeregach najbardziej morderczych armii swiata. Takich jak zastępy huna attyli, hord dzyngis hana, straży miejskiej miasta stołecznego Warszawy i armii zbawienia. Czuł , jak w głębi jego zhybrydyzowanego jestestwa narasta potrzeba gwałtu. wiedział, że ma tylko dwie możliwości. Albo ćwierć tony pożeraczki pierogów w lateksie , albo bedzie musiał znależć sobie jakiegoś chomiczka. I bedzie musiał owinac go skoczem (żeby mu się, nie daj Panie Boże, nie popsuł chomiczek w trakcie gwałtu). Jedynie obrzydzeniem napawała go myśl ,że chomiczek może być biało brązowy. Jakże on nie lubił rudych... Ale w sumie była to bezpieczna forma uprawiania seksu. Chomiczek w przeciwieństwie do pożeraczki nie gryzł, nie kopał, nie ślinił się i nie drapał. Tylko piszczał. Faktycznie. Piszczał jak mandaryna w sopocie. Bruno zasapał. Wróbelek zakwilił . Bruno się zdecydował. Wielopokoleniowe , nasilone wybuchem w czarnobylu, potrzeby zwane gwałtem na wszystkim co się rusza, znalazły wreszcie ujście. Dzyngiz khan, zaprawiony nutą romantyzmu hunów wskazaywał mu cel. jasny, prosty, zrozumiały. . Tak. po stokroć tak, Bruno wiedział. ale nie powie. I Bruno nie powiedział. Był jak szrtyrlic. a nawet bardziej. Był jak Janek Kos. I był twardy jak Roman Bratny. Bruno zaczął sie zbliżać powoli do Romana. Krok za krokiem, Pełz za pełzem. ........... Jasnym celem był Roman. To było tak proste jak sznurek w stringacdh na kragłych pośladkach Pierwszej Damy faceta30. Oczywiscie , tylko w przypadku gdy uznamy ,że madzia jest damą. Tak. Damy. Nie damy. I facetowi na pewno nie damy. znowu, znowu w oddali zakwilił wróbelek. i zaryczała krówka. I powoli, bardzo powoli rozwijały sie kokosy na palmie przed Domem Partii . Na tym tradycyjnym, Polskim , narodowym symbolu świąt hanukowych. . Bruno pełzł dalej w stronę Romana. a centrala milczała. Nie było Kapitana żbika na stanowisku. Miał urlop. Klos się bzykał z kuzynka Edytą. I tylko Janek Kos dzielnie trwał na stanowisku i wraz sanitariuszką Marusią słuchał kolęd w wykonaniu młodych tłoków. Była Zima. A Odarpi właśnie sie dowiedział, że nie jest synem Egigwy. Że to był tylko rodzinny dom dziecka . A Bruno pełzł i pełzł....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozkoszne sniezynki spadajac powoli na siegajaca juz pasa brode Magdaleny tworzyly iscie malowniczy wzor, ktory do zludzenia przypominal Glisando, wpisujace jak zwykle zreszta, wszedzie, w kazda melodie, w kazdy utwor grany w duszy, swoje wlasne teksty... Magdalena wykrecila podany w redakcji numer telefonu... Halloooooo?- przeciaglym chrypieniem odpowiedzial Brunon we wlasnej osobie A co to? - krzyknela zdziwiona Magdalena- Przeciez mowiles, ze nie znosisz futer a tym bardziej bobrzych!!!!! To po tej sennej marze slodkiej, ktora na Ciebie zeslalam , chyba tak Ci sie biedaku porobilo... W takim razie Twoja propozycje kupna uznaje za nieaktualna... Bruno juz juz chcial odpowiedziec, ze przeciez nie ma nic przeciwko bobrom, to bardzo pracowite zwierzeta etc. etc., nie zdazyl jednak, zastygl z otwartymi ustami i wyrazem niedosytu na twarzy... Magdalena brnac przez sniezne zaspy pomyslala:.... Bruno...tak sie zatracil w swej pianie zludzen, ze nie zauwazyl nawet mojego krzyku puszczyka, trudno, futro zabiore ze soba, zima sie jeszcze nie skonczyla. A tymczasem tygrysy rozhulaly sie po swiecie, pily, palily....kazdy z nich znajdowal sobie jakiegos tymczasowego wlasciciela. Czasem tesknily do Magdaleny, w takich chwilach wieczorami drapaly i darly swoje kokardki w kolorze braz, wszystkie identyczne, wszystkie swiadczace o ich wspolnocie i tajemniczej przynaleznosci.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! widze, że mój \"pies w domu rodziców\" rozkręcił ciekawy temat! ;) pozdrawiam autora!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pełzł Bruno za Romanem a za Brunem Tygrys ze stada Magdaleny a za Tygrysem Pożeraczka Pierogów w lateksowej odzieży ochronnej, za Pożeraczką skradał sie Geronimo-Cadillac oklejony cały programem wyborczym PiS, za Cadillaciem dumnie stąpała Magdalena (już bez brody po wizycie u przygodnego cyrulika sewilskiego / syberyjskiego (niezbedne podkreślić) a za Magdaleną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×