Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dominika1973

Kocha, ale bardzo interesuje się innymi kobietami

Polecane posty

Witam, Jest źle, coraz gorzej. Nie widzę już żadnej szansy, na to, żeby z mojej strony było lepiej. Bardzo ciężko jest mi podjąć decyzję o rozstaniu, ze względu na dziecko. Nie ufam mu, ciągle podejrzewam, że robi a przynajmniej nadal chce robić to co kiedyś. On przyrzeka, że nie, skarży się, że nie daję mu szansy... Ale ja po prostu czuję, że moje szanse się wyczerpały.Ile już było tych szans, i za każdym razem to samo. Powrót do tego co prostu lubi i z czego nie może zrezygnować. Myślę, że teraz to kwestia dni. Muszę się tylko zdecydować, przyzwyczaić do myśli, że już nie będzie go w moim i córki życiu. Przecież to niemożliwe, żeby było to tak trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Decyzja zapadła. Wyprowadzam się z córką, szukamy innego mieszkania. Wczoraj miarka się przebrała, okazało się, że mój \"ukochany\" ma profil na randkach w Interii, oraz był w trakcie zakładania profilu na Sympatii. Cieszę się, że mam to już za sobą. Bardzo ciężko mi było podjąć decyzję, brakowało mi chyba tego przysłowiowego gwoździa do trumny. Ale teraz, uffff...Z jednej strony ogromny, przygniatający smutek, ale z drugiej ogromna ulga, że wreszcie to się skończyło. Ta niepewność, nieumiejętność podjęcia dezycji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej Dominiczko
życzę powodzenia! i dużo siły :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominika witaj! Ważne, że wiesz na czym stoisz, teraz ostatni ruch należy do Ciebie. Nie jesteś sama, masz kochających najbliższych. Pamiętaj musi się udać! i inne życie(bez niego) wcale nie musi być gorsze, będzie tylko inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki kochana, Jest mi z jednej strony baaardzo ciężko, ale z drugiej-ta ulga jest naprawdę uzdrawiająca. Boję się o córkę, ale ona też ostatnio zaczęła zauważać te napięcia między nami i było jej z tym bardzo źle. Nie wiem jak to przeżyjemy. Na razie jestem zadziwiająco spokojna, to pewnie proszki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczyna być bardzo ciężko. Uświadamianie sobie jak bardzo zepsuliśmy to, co miało szansę być miłością na całe życie. Jaka w tym jest moja wina? Czy to, że nie mogę zaakceptować jego nadmiernego zainteresowania innymi kobietami, to że przeraziło mnie, że ma konta na serwisach randkowych, czy to jest takie nienormalne? Czy ja jestem nienormalna? Przewrażliwiona? Przesadzam? Wyolbrzymiam? Czy wina leży po połowie? Jaki jest w tym mój udział? Czy to, że się nie zgadzam na takie zachowanie świadczy, że jestem zazdrosna? Szkoda mi przeokropnie tego związku, kocham bardzo mojego faceta, czy to powinno sprawić, że wszystko mu wybaczę? Czy dla dobra dziecka przemilczać niektóre sprawy? Nie potrafię tak żyć, a jednocześnie tak strasznie mi szkoda tego żwiązku, w który włożyłam tyle zaangażowania, tyle serca, marzeń...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bankusia
Dominiczko !!!Bardzo mi Ciebie żal...ale niestety decyzje musisz podjąć sama...ja osobiście bałabym się wybaczyć ... bo to oznacza że zgadzasz się na bycie w cieniu innych kobiet...ale...jeśli on Ciebie kocha tak jak Ty jego to powinien o Ciebie walczyć...a nie tak poprostu pozwolić Ci odejśc... przemyśl to :-0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak właśnie!!!!!!też tak myślę, a jedyne co on potrafi, to upić się, żeby o tym nie myśleć, żeby (chyba) zapić wyrzuty sumienia. Od 2 dni nie trzeźwieje, dziś spał u mamy. Gdyby działał konstruktywnie, gdyby udowodnił mi czynami, że mu na mnie zależy, że próbuje się zmieniać. Ale on się upije!!!!!! Tak, masz rację, nie chcę żyć w cieniu innych kobiet, czy facetowi to tak trudno zrozumieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bankusia
Niestety trudno...A tak w ogóle to zastanów się nad tym poważnie ... Jeśli On w takim momencie ucieka w alkohol to znaczy że jest niedojrzały... i może się okazać że nigdy nie dojrzeje... wiem co mówię bo mój ojciec jest takim człowiekiem :-( i niestety wiek tu nie gra roli a moja mama zawsze dawała mu szansę...a najbardziej cierpi na tym ona sama bo dzieci kiedyś odejda z domu i co dalej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, alkohol to też jego problem. On w ogóle jest człowiekiem łatwo popadającym w uzależnienia, co przy jego słabej woli i słomianym zapale prowadzi do tego, że trudno mu z czegoś zrezygnować. Dzięki, za odzew bankusiu, strasznie mi jest ciężko. Decyzja zapadła, szukam innego mieszkania. Szczerze mówiąc tego bym się po nim nie spodziewała, że to ja będę musiała szukać mieszkania, on zapowiedział, że się nie wyprowadzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bankusia
Mam nadzieje że Ci się ułozy ...jeśli mieszkasz w duzym miescie to ni powinno być z tym problemu...Tylko finansowo czy dasz radę ? Ale spróbuj wytrwać Trzymam kciuki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mieszkam w dawnym mieście wojewódzkim, średniej wielkości, choć znanym z bardzo wysokiego bezrobocia. Mam pracę, marna kasa, ale zawsze własna, plus alimenty na córkę. Szukam innej pracy, idę na rozmowę, mam ogormną nadzieję, że ją dostanę, pieniądze mogłyby być 2 razy większe. To by mi sie teraz bardzo przydało!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominiczko, kochana jestm z Tobą. Czasem godność i szacunek do siebie to jedyne co możemy ocalić. Może być i ciężko, ale warto, bo bez tego nie ma nas. Powodzenia w rozmowach 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki bardzo, Ja:) Będzie dobrze. Jak to dobrze, że mam córkę, ta świadomość nie pozwala się załamać, trzeba być silnym, stawiać czoła życiu. Ona jest najważniejsza, a nie facet, który do końca życia nie wyrośnie z krótkich spodenek. Szkoda tylko tego czasu i tego zaangażowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też...
jesteś silna , podjełaś decyzję , a to już coś, a nim niezawracajsobie głowy pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filomenka74
Witaj... Mój problem jest w pewnym sensie podobny to Twojego... Moj mąż też kocha mnie i dziecko (tak twierdzi, dziecko faktycznie bardzo kocha, co do mnie to hmmmm mogę mieć pewne wątpliwości), ale bardzo go ciągnie do innych kobiet. Niedawno wyjechał na miesiąc za granicę, aby rozpocząć pracę (miał już podpisaną umowę). Ja miałam dojechać z dzieckiem po miesiącu. I co się okazało? On w tym czasie poznał jakąś kelnerkę-Polkę z pobliskiej restauracji i z tego, co wiem, spotykał się z nią na piwie. Mąż twierdzi, ze nic ich nie łączyło, i nie była to z jego strony zdrada, tylko koleżeństwo. Zarzuca mi, ze przesadzam, ze przecież to tylko koleżanka... Myślę, że faktycznie mnie nie zdradził fizycznie, ale przeraża mnie ten jego pęd do poznawania nowych dziewczyn oraz fakt, ze mnie okłamał (najpierw twierdził, ze nie spotykał sie z nią sam na sam). Dodam tylko, ze podobna sytuacja już się wydarzyła wcześniej i obiecywał, ze więcej się tu nie powtórzy, a tu proszę. Nie wiem, co o tym myśleć. Na razie jesteśmy w stanie kłótni. Nie wiem teraz sama, może ja faktycznie przesadzam? pozdrawiam Cię serdecznie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Filomenka74
Hej, Dominika, zaglądasz jeszcze tu? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, Filomenko Tak zagladam:) Ale nie w weekendy, bo nie mam dostępu do netu, wczoraj miałam wolne. Tak, rzeczywiście, to chyba podobny typ. Mój raczej nie byłby zdolny do zdrady fizycznej, ale generalnie ciągnie go bardzo do innych koiet, wydaje mi się, że przekracza to granice lojalności i uczciwości w związku. Zresztą, co tu gadać. U mnie decyzja juz podjęta. Mieszkamy razem, bo nie mam wyjścia na razie. Szukam mieszkania, ale będzie mi bardzo ciężko.Okazało się, że u mnie na osiedlu praktycznie nie ma bloków z kawalerkami, a na wynajęcie tylko takiej było by mnie stać. Każde inne osiedle wiąże się z dowożeniem dziecka do szkoły autobusem, co jest praktycznie niewykonalne. Nie wiem, co zrobię, na razie żyjemy obok siebie, śpię z córkę, chociaż odzywamy się do siebie. Nie wiem co robić dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaaaa
Moja odpowiedz , chodz nie wiem czy w czymś pomoze ?Porozmawiaj z nim kiedy bedzie miał dobry humor o tym czemu to robi i czy zmienił by to na jakieś inne hobbi?Niech się zainteresuje czymś innym np .Pozdrawiam .a tak na marginesie to 90 % jest takich facetów ,taka natura .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, zdaję sobie z tego sprawę, ale jeśli ja naprawdę nie jestem w stanie tego zaakceptować? Bo to byłoby jedyne wyjście, jedyny sposób, żeby normalnie żyć: ja musiałabym zaakceptować jego zainteresowania. Ale tak się nie stanie na 200% a on też się nie zmieni. Ja mam polubić moją naturę, a on nie może mojej? Każdy ciągnie w swoją stronę, nie ma możliwości kompromisu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Dominika! Już wiesz, że obrana droga jest prawidłowa, więc idź dalej, nie patrz wstecz! Boli - wiem, ale nikt nie powiedział, że boleć nie będzie! Szukaj mieszkania, bo ta separacja pod jednym dachem będzie Cię psychicznie dołować! Zawsze możesz do mnie kliknąć na gg!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyrr
podciągam w górę. Dominiczko, jestem z Tobą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do górencji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HEJ, Witam po bardzo długiej przerwie:) Czy ktoś by się jeszcze zainteresował tematem? Otóż jesteśmy, żyjemy, razem, a jakże co:) Jakoś tak się tak ciągnie, bo nikt nie jest dostatecznie silny ani konsekwentny. Nikt czyli ja. Różnica jest jedna, teraz nie mieszkamy już w Polsce. Jesteśmy ponad 2 tys od niej. wyjechaliśmy do pracy. Nie jest inaczej, nie jest lepiej, jest tak jak było. Czy potrafiłybyście być z takim facetem, takim który zachowuje się tak jak mój? (można o tym poczytać na poprzednich stronach)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie zaczelam przegladac topik.... Ja bym raczej tego nie wytrzymala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurczę, no właśnie to jest tochę tak, że po prostu się przyzwyczaiłam, że nawet do tych negatywnych sygałów już przywykłam, chociaż za każdym razem boli, nawet bardzo, ale to już jest takie znajome, takie moje:( To chore, wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedobra
przeczytalam wszystkie posty i gdy doszlam do momentu gdzie napisalas, ze sie wyprowadzasz, szukasz mieszkania i nie bedziesz akceptowac jego 'zainteresowan' pomyslalam sobie "Dzielna kobieta. umie sie szanowac"... a tu patrze na lipcowy post i co? dlaczego? juz potrafisz to akceptowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Wam serdecznie za komentarze. Rozumiem doskonale Wasz punkt widzenia. Sama bym tak doradzała innym kobietom, sama tak doradzałam sobie. To co pisałam, że decyzja podjęta, że się rozstajemy, nie było wymyślone, tak było naprawdę. Psychicznie już się z nim rozstałam, a to jest najważniejsze. Ale ciągle tak bardzo było szkoda... Tych wspólnych lat, dziecka...Ale cóż to było za życie razem, ciągle jakieś animozje. Ja też po tym wszystkim zrobiłam się chyba zazdrosna, wiem, że sama byłam nie do życia. Ale ciągle jeszcze tak bardzo nas do siebie ciągnęło...Nie wiem, czy jeszcze po tym wszystkim tak bardzo nadal sie kochaliśmy, czy tak bardzo się do siebie przyzwyczailiśmy... Nie mogliśmy bez siebie żyć. Postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę. Potem pojawiła sie okazja wyjazdu do Irlandii, tego wymarzonego. Spełnienie marzeń! On wyjechał do pracy, ja z dzieckiem niedługo potem. I okazuje się, że ta wielka szansa, którą sobie daliśmy, ten nowy początek, to po prostu moja wielka utopia, jakieś moje widzimisię, że to jest w zasadzie jednostronne, on dalej robi to, co robił, a ja głupia wierzę. Nie mogę pozwolić sobie teraz na żadne kryzysy, spełniło sie moje marzenie, jestem tu, dziecko idzie do szkoły, mam wielką szansę coś zmienić w swoim życiu, poznać inne życie, coś nowego, muszę po prostu teraz skupić się na tym. Nie mogę sobie pozwolić na zerwanie teraz, gdy jesteśmy tu tylko sami, i jestem na razie zdana na niego finansowo. Stwierdziłam,że mogę żyć obok niego, w codziennych sprawach dogadujemy się super, ale nie może być seksu, niech on sobie robi co chce w tym względzie, każdy załatwia swoje potrzeby sam, na własny rachunek. Ja już nie będę z tym walczyć, skoro on już tyle razy wybrał to, a nie mnie, to widocznie jest to dla niego tak ważne, ważniejsze. Już to do mnie dotarło, że już nie chcę walczyć, co to ja jestem jakiś Don Kichot?:) A moja koleżanka zawsze powtarza, że nie on jeden na świecie, Polki mają takie powodzenie w Irlandii, może znajdę sobie jakiegoś uroczego, ryżego, piegowatego Irlandczyka?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×