Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

iwosia

Cel, czy dążenie do celu??

Polecane posty

Czy dążenie do celu potrafi dostarczać większych i lepszych wrażeń, niż samo osiągnięcie go? Czy osiągnięty cel oznacza nudę? Czy czas oczekiwania, mozolne próby dotarcia do czegoś, mogą być bardziej cenne, ekscytujące niż TO, do czego się zmierza? W związku, w marzeniach...w życiu. Co Wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Recepta na szczęście: Praca i udany związek Ciężka, twórcza praca i udane związki to najlepsza recepta na szczęście - twierdzą szwedzcy badacze z uniwersytetu w Goeteborgu.Naukowcy analizowali setki wywiadów przeprowadzonych z ludźmi z całego świata. Pytali w nich, co sprawia, że czują się szczęśliwi i spełnieni. Okazało się, że najbardziej satysfakcjonująca jest ciężka praca nad określonym zadaniem. \"Mozolne zmierzanie do celu uszczęśliwia bardziej niż jego osiągnięcie. Poczucie szczęścia wynika z samej pracy i wysiłku, nie zaś z nagrody za osiągnięcie założonego celu\" - podkreślają badacze. Wydarzenia, takie jak wygrana na loterii lub np. ukończenie danego projektu, też dają poczucie szczęścia, jednak jest ono krótkotrwałe. Kierujący badaniami dr Bengt Bruelde uważa, że najważniejsze to działać i pozostać aktywnym. \"Najbardziej aktywni uczestnicy badań, którzy najwięcej robili w życiu zawodowym i prywatnym, byli też najbardziej radośni. Wylegiwanie się w słońcu na plaży brzmi kusząco, ale po dłuższym czasie przestaje sprawiać przyjemność\" - tłumaczy naukowiec. Inni badacze podkreślają, że praca musi być dostosowana do umiejętności i sił danej osoby. W przeciwnym razie, może być zbyt ciężka i frustrująca. Oprócz pracy, ważne są też związki i relacje z ludźmi. Silne więzi łączące nas z innymi - z rodziną, przyjaciółmi, ale też współpracownikami, \"uodparniają\" na stres, smutki i przygnębienie - dodają naukowcy. Pełne wyniki badań zostaną opublikowane w połowie 2006 r.\" Najważniejsze z powyższego tekstu: \"Mozolne zmierzanie do celu uszczęśliwia bardziej niż jego osiągnięcie. Poczucie szczęścia wynika z samej pracy i wysiłku, nie zaś z nagrody za osiągnięcie założonego celu\" - podkreślają badacze. I wszystko jasne. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witaj Iwosiu
Witaj Iwosiu :) otoz cel sam w sobie, bez wzgledu na srodki nie powinien stanowic wartosci ( patrz makiawelizm ), dazenie do celu to sedno, esensja istnienia, bytu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Ty co Myrevin? W przeznaczenie wierzysz?? :P Bo jesli o mnie chodzi, głównie dążenie do celu sprawia mi jakąś satysfakcję, nie sam cel. Choć nie zawsze. Bo jeśli chodzi o pracę zawodową, czyli obowiązki, które są do zrobienia - to wykonywanie ich nie tylko nie daje przyjemności, ale i nie jest tym, co w pracy najważniejsze ;-) Bo w pracy najważniejsze są pieniądze, (jak dla mnie), więc cel. I wolę osiągnąć cel - dostać pieniądze, niż dążyć do celu, czyli pracowac przez tydzien lub miesiąc na to. Faktem jest, że gdy czegoś pragniemy, to chcemy mieć to już. Ale gdy w końcu to mamy - czasemn jest tak, że radość z tego jest niewspółmierna do podekscytowania, które towarzyszyło walce o to. Inny przyklad - Świ ęta. Większość osób lubi Święta. Kojarzą się z dobrą kuchnią, spotkaniem rodzinnym, prezentami - mają swój klimat. Caly rok sie na nie czeka, im bliżej tym wyższe ciśnienie, tym bardziej nie możemy sie doczekać. A gdyby takie święta były raz w miesiącu? Nie byloby to już tak fajne. Przyklady można mnożyc... w jedną i w drugą stronę rzecz jasna. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ty to nie masz większych
problemów? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problemy mam jak każdy, ale forum jest m.in. od tego, żeby się pogladami wymieniać, a to jest temat, na który poglądy mogą być różne. Nie masz zdania - nie musisz pisać. Miłego dnia. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witaj Iwosiu
Iwosiu a ja sie bardzo ciesze, ze jestes tutaj na forum jedna z osob dla ktorych istnieja bardziej abstrakcyjne problemy anizeli te- jakich kosmetykow uzywac itp Wszystko- i te pomniejsze problemy, glupoty i te egzystencjalne dywagacje stanowia o czlowieczenstwie i choc czesto sa powodem cierpien psychicznych to jednak wybieram te opcje wiec.....cieszmy sie, katorga byloby myslec tylko o tym, zeby przyslowiowej zupy nie przypalic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka zabawa
Ja tam wole cel. Życie jest za krótkie by celebrować tylko dążenie do czegoś. Jak coś chcę, to im szybciej to mam, tym lepiej. Bo za chwilę mogę już o czymś innym myśleć, o innym celu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobry temat
podnoszę bo temat dobry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odpowiadając na pytanie autorki - długi czas byłem przekonany, że samo dązęnie do celu (nieważne - małego czy dużego) jest fajniejsze, że gdy go już osiągnę to dalej będzie swoista pustka, ale jak już kilka takich celów osiągnąłem to zobaczyłem, że można się efektami delektować i dłatego teraz zmieniłem zdanie - cel jest fajniejszy nią dążenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gorzej jak cel nie istnieje. Jest fatamorganą na horyzoncie, marchewką na kiju zawieszoną by za nią stale podążać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O jaki celu Trawnik mówisz? Jesli wiesz ze cel nie istnieje, to nie dążysz do niego chyba! Chyba że nie wiesz... :-0 Ale czy w tym przypadku warto dążyć do celu, co do istnienia którego nie ma się pewności ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyjaśnię na przykładzie. W wielu religiach świata istnieje niebo - kraina wiecznej szczęśliwosci do której się wchodzi po smierci ale wyłącznie z kartą wstepu będącą świadectwem cnotliwego i bogobojnego zywota. Rzecz w tym że niebo jest mitem, nie istnieje - liczy się samo dażenie do celu - nie meta jest wazna dla pomysłodawców i propagatorów tych idei a droga do niej - a raczej to w jaki sposób do tejże niebiańskiej mety dążymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu wkraczamy na inne podwórko. jako bądź co bądź wierzący nie zgadzam się z taką opinią. zawsze mnie natomiast ciekawiło, dlaczego tylu ludziom o wiele łatwiej przychodzi uwierzenie w te steki bzdur typu wrózki, horoskopy niz w życie po śmierci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Irracjonalne, to fakt. Ale jest wielu ludzi, którzy naprawdę myśla,m że po śmierci jest lepsze życie. Dla nich to nie jest przenośnia. Oni są przekonani, że tak w istocie jest. Ale jesli ktoś w to nie wierzy, a mimo to, sobie to wkręca tylko po to by sie mobilizować do czegokolwiek, to po mojemu, to jest pozbawione sensu. Wolę się mobilizować rzeczami, które istnieją naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobra, to z innej beczki - jak sądzisz, co się z Tobą stanie po śmierci, tak po prostu przstaniesz istnieć, wszystkie doświadczenia i wspomnienia rozpłyną się nagle??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcę przez to powiedzieć że ważniejsze jest dążenie do celu - nawet jeżeli on nie istnieje. Mit celu musi być dostatecznie wzniosły i atrakcyjny by warto było ku niemu dążyć w sposób zamierzony przez organizatorów \"biegu\" Na tej zasadzie opiera się zamysł twórców religii, systemów wychowawczych, wreszcie tych którzy biorą na siebie dbałość o kręgosłup moralny społeczeństw, a w formie bardziej komercyjnej - właścicieli przeróznych loterii i innych speców od marketingu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, czy do mnie to pytanie, (chyba do Trawnika raczej, ale odpowiem i ja). Uważam, że po smierci pójdę do trumny, zjedzą mnie robaki i nie zostanie ostatecznie prawie nic. Jesli chodzi o doświadczenia, wspomnienia, duszę - zniknie również, bo jest ona wytworem mojego organizmu - psychiki. A jesli ginie czlowiek ginie fizycznie i psychicznie również. Nie ma mózgu, nie ma procesów nerwowych, nie ma psychiki. Reszta to szukanie dziury w całym, doszukiwanie sie głębszego sensu w prostych rzeczach, filozofowanie, co akurat do czlowieka jest podobne. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli co - jeśli po śmierci i tak nic nie ma to po co trudzić się i żyć ? palnijmy sobie wszyscy w łeb, niech nas te robaki jedzą, prędzej czy później - co za różnica. w mojej subiektywnej opinii jeden z większych błędów współczesnych społeczeństw to wiara jedynie w to co można zobaczyć, dotknąć, zmierzyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po śmierci stajesz się z czasem zbiorem pierwiastków które stanowią budulec dla innych istot - roslin, zwierząt a pośród tych ostatnich też ludzi. Nieśmiertelnosć to nic innego jak dziedziczenie. Jesteśmy jako organizmy zywe wehikułem dla genów. Cząski naszego DNA wędrują w czasie i przestrzeni replikując w następnych pokoleniach i w tym sensie są nieśmiertelne - póki istnieć będzie życie na ziemi. Niesmiertelność też jest zjawiskiem mniej materialnym - to inaczej pamięć o nas przyszłych pokoleń o ile te zechcą przechowywać stare albumy ze zdjeciami lub pieczołowicie tworzyć drzewa genealogiczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani melancholia
Ciekawsze jest podróżowanie niż przybycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podpisuję się pod każdym jednym słowem Trawnika z ostatniego postu :) Strzelić se w łeb? Skończyć żywot teraz? Dlaczego to robić, skoro życie jest fajne?? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tu się mozna zgodziś we trzy - z Panią Melancholią i Iwosią. Jeżeli życie jest dążeniem do celu to tym celem może być wyłącznie śmierć. Wiec o ile nie jesteśmy samobójcami i nie obrzydł nam świat - lepiej by to dążenie trwało jak najdłużej a cel dobrze byłoby osiągnąć jak najpóżniej. Niech więc żyje dążenie - zycie jest piekne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trawnik - Nie, no może bez przesady. Piękne to życie może aż tak nie jest. Ale jest o.k. Może być. Jest lepsze niźli śmierć. :) Bo śmierć to nic. A cokolwiek jest lepsze niż nic. :) I nie zgodzilabym sie tym razem, że życie to dążenie do śmierci. Fakt faktem - kończy sie śmiercią, ale dążenie to coś na co mamy wpływ, co robimy świadomie, co sami wybieramy. A o tym, że życie kończy się śmiercią nie my decydujemy. Nie mamy nic do gadania w tej sprawie. Dla mnie życie to dążenie do mniejszych, większych - po kolei celów. Zaspokajanie naszych potrzeb, (przeróżnych), dążenie do realizacji mniej i bardziej trywialnych marzeń - to jest życie właśnie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli już - to celem każdego życia jest prokreacja, inaczej zachowanie gatunku. Organizm który tego dokonał jest z punktu widzenia praw przyrody niepotrzebny - stad procesy starzenia, choroby.Stare nieproduktywne organizmy niepotrzebnie zajmują miejsce i konkurują z młodymi o żywność. Każde życie z innej strony patrząc zmierza ku śmierci - czyli metą jest unicestwienie. A co do małych celów do jakich dążymy przy okazji (zmierzając ku swemu przeznaczeniu - uzytecznemu - rozmnażaniu i ostatecznemu -smieci) to są one w sumie o tyle istotne ze owe dązenie do nich wypełnia nam pozostały czas - jak gazeta czy książka w pociągu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trawnik - wszystko o.k. ale widzę, że trzymasz się podejscia iście biologicznego. Ja natomiast mówię o dążeniach i życiu w innym kontekście. Takim zwykłym, umownym. Marzenia, aspiracje, plany... całe zycie wypelnione jest nimi. Cale zycie sie z nich sklada. Można powiedzieć, że jest z nimi tożsame!! Bo odkąd czlowiek zaczyna być człowiekiem, ciągle do czegoś dąży. Są to rzecy prozaiczne, jak zaspokojenie głodu na przyklad; albo są to rzeczy typowo ludzkie - kariera, mnogość dóbr materialnych.... tak, czy owak. Życie to dążenie. I ja mówię o tym dążeniu uświadomionym, celowym. Nie dązymy przecież do prokreacji, znaczy - robi to za nas natura, nasze instynkty. To nie dążenia; to cechy istot żywych. Wg mnie dążeniem jest coś, co sami zaplanowalismy i zdajemy sobie sprawę z tego, że do tego z własnej woli dążymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×