Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aaaaaaaa

razstanie z mężem

Polecane posty

Gość aaaaaaaa

Jestem mężatką prawie 9 lat. Od jakiegoś czasu nie układa nam się w związku. Mamy bardzo odmienne charaktery. On jest typem domownika ja odwrotnie. Problemy z życia codziennego dały znać również w łóżku coraż mniej i już bez tego czegoś. W ogóle nie kłócimy sie to dzięki mężowi bo jest bardzo spokojnym człowiekiem aż za spokojnym. Dwa dni temu stwierdziliśmy że nasz związek chyba dobiegł końca. Uznaliśmy że będziemy żyć w separacji pod jednym dachem. Mamy dziecko 7 letnie które nas łączy. Już dawno zastanawiałam się czy jest sens ciągnąć ten związe, a teraz chce mi się płakać i sama nie wiem czy dobry krok zrobiliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w separacji pod jednym dache,? Dla mnie to dziwny układ - taki niby razem, ale oddzielnie. Nie umiałabym tak funkcjonować. To na czym by ta separacja polegała? Oddzielne zakupy i gotowanie np.? Czy tylko o łóżko oddzielne chodzi? Czy jak to by wygladało? Nie potrafię sobie wyobrazić takiego domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaa
Ewa masz razcje jest to dziwne że pod jednym dachem, ale nie mam gdzie się wynieść i on również. Wygląda to tak że ja sama mam się utrzymywać, nie ma seksu, i ani ja ani on nie interesuje się co robimy. Wiem że to dziwne, ale mamy obecnie innego wyjścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czas pokaze
czy to byla dobra decyzja. Jeżeli czegoś nie ma to na siłę się nie zbuduje ani nie odbuduje. Takie jest moje zdanie. Pozostaje trzymać kciuki za ciebie i życzyć szczęścia w nowym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
acha, czyli taka oddzielność całkowita... hmm... może i to by funkcjonowało, ale nie wiem... no bo to trzeba jakoś wszystko podzielić, miejsce w lodówce, garnki, a sprzatanie wspólnych pomieszczeń? pranie odzielnie... oj nie wiem, czy na dluższą metę da sie tak współmieszkać. To chyba będzie bardzo męczące i jednak będzie rodzić wiele sytuacji konfliktowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaa
Mieszkanie pod jednym dachem jest tylko przejściowe. Niewyobrażam tak żyć cały czas. Najbardziej się boję tylko tej decyzcji czy jest ona słuszna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa, dla mnie to też dziwne, co opisuje autorka topiku. Tyle tylko, że w takiej formie na co dzień trwa wiele polskich małżeństw:(. Lubię Twój zdrowy rozsądek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
--> anouk 🌼 No ja nie wyobrażam sobie takiego domu z białą niewidzialną linią przez środek przedpokoju, kuchni, łazienki. Poza tym dorośli, to jeszcze jakoś to może przeżyją, ale jak dzieci mają funkcjonowac w takim domu? Stary się pogubi a mały? Nie nie, to nie dla mnie :) Jeśli dziękuję za wpółpracę, to raz na zawsze, na całej linii, nieodwołalnie i od tej chwili :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, dla mnie taka sytuacja to takie zawieszenie, półśrodek i szczerze...marnotrawstwo casu. Albo pipka albo akwarium-posłuże się tu kolokwializmem. A dzieci? Dla nich to pomieszanie z poplataniem. Aaaaa, rozumiem, że Ci ciężko, ale to dziwaczne rozwiazanie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaa
Ale jak to zrobić jak odejść jak nie mamy mieszkań. Rok temu właśnie kupiliśmy sobie mieszkanie i mamy ogromny kredyt. nawet jak sprzedamy obecnie to mieszkanie to pieniądze pójdą na spłatę długu. Mój mąż zarabi sporo i otrzyma następny kredyt aby coś sobie kupić. Ja niestety nie mam zdolności kredytowej wogóle. Moje małżeństwo było specyficzne dziwne. Nie ma w nim kłótni, mamy duży szacunek do siebie i nie robimy sobie na złość aby uprzykrzyć sobie życie. Pytanie to co jest nie tak? Dużo bardzo dużo. Nie potrafimy ze sobą spędzać czasu nudzimy się sobą, jest to człowiek pesymista, potrafi naprawdę zdołować przedstawić problem tak że nie jest po przejścia i coś we mnie pękło już dawno jest dobrym człowiekiem ale ja go nie kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czas pokaze
Dziewczyny, ja tez tak uwazam, to bedzie emocjonalnie wykanczajace na dluzsza mete dla wszystkich. Ja nigdy bym sobie nie zaserwowala takiego rozwiazania... Albo sie jest albo sie nie jest razem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaa
To co mam zrobić? Napisałam ten topik bo jestem w kropce, nie chciałam dzwonić do znajomych i się im wypłakiwać. Co mi radzicie czasami są rozwiązania tak blisko tylko człowiek tego nie widzi i ja właśnie nie widzę rozwiązania innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ironka
ddkoro dobrze zarabia to popros go o wyprowadzke, zaznacz, ze przynajmniej przez jakis czas skoro sie szanujecie, moze przejdzie???? ciezka sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaa
Ironka problem jest taki że on włożył pieniądze w to mieszkanie i jest dużym materialistą. Cieszę się że obiecał mnie utrzymywać dopóki nie będę miała pieniędzy. Prowadzę małą firmę , kóra tak sobie przędzie i niestety jakiekolwiek pieniązki są dopiero od kwietnia do pażdziernika (jest ot branża ślubna) teraż tak naprawdę nie mam ani grosza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wiesz... co tu radzić... radzic jest łatwo zawsze, gorzej wykonać. mogę tylko powiedzieć, co ja zrobiła. Wyprowadziłam sie do wynajętego za 200 zł pokoju u znajomej. Na kredyt na mieszkanie nie będzie mnie stac nigdy, czy to znaczy, że mam całe życie mieszkać z kimś mi obojętnym? Dla mnie to trochę takie... życie z kims dla kasy czy z powodu kasy, takie trochę wygodne tłumaczenie, nie do końca morlanie jednoznaczne. Ale to mogą być tylko moje osobiste odczucia. Masz firmę, myślę, że będzie Cię stać na wnajęcie małego mieszkanka. Uważam że jest to o niebo lepsze wyjście od tego, że mieszkalibyście razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czas pokaze
Jak czytam twoje wypowiedzi aaaaaaaa to widze ze mam tak samo jak ty..... i stoje właśnie przed podjęciem podobnej decyzji. Życie od nowa..... osobno. Niby wszystko ok, ale stwierdzam ze to nie jest to czego oczekuję od życia... a życia pozostalo jeszcze wiele :) więc może nie warto już czekać dłużej? Ale jak staram się to sobie wyobrazić to wyprowadzenie byłoby pierwszym krokiem do którego bym dążyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam, że to nie jest dobre rozwiązanie. Każdy związek/małżeństwo przechodzi kryzys - wasze również. Wiadomo, że po kilku latach małżeństwa nie przeżywamy juz stanu pierwszego zakochania, spojrzenia nie elektryzują, czułe gesty nie wywołują takiego podniecenia, brak tego \"dreszczyku emocji\" ..., ale pojawiaja się inne wartości - zaufanie, zrozumienie, wspólnota interesów ... Uważam, że trzeba rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać, wyjść sobie naprzeciw, wysłuchać i zrozumieć drugą osobę. Mimo różnic warto szukać tego co dobre, co łączy, by móc znaleźć satysfakcjonujacy kompromis. Uważam, że warto ratować swoje małżeństwo, przecież macie dziecko, nie jestescie sami, warto znaleźć zapomniane przeżycia u boku ukochanej osoby... To oczywiscie wymaga wysiłku, ale on się na pewno opłaci. Pozdrawiam :-D PS A co będzie jak jedno z was po pewnym czasie znajdzie sobie kogoś ? Wierz mi wówczas powrót będzie niemożliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czas pokaze
Różnice które narastają z latami nie są do przeskoczenia i chyba nie ma sensu się dłużej oszukiwać że to jest jedność dusz i charakterów. Skoro nie jest..... naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak to jest jak mąż jest spokojnym, odpowiedzialnym człowiekiem... Gdyby pił i bił to byś dopiero zobaczyła co to jest niedopasowanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
seksowna, naprawdę tak niewiele Ci potrzeba do szczęscia? Byle tylko nie pił i nie bił i to wystarczy? No, to chyba musisz być szczęsliwym czlowiekiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...gdybym miała takiego co nie pije i nie bije to pewnie byłabym szczęśliwym człowiekiem.... Chciałam tylko zasugerować autorce, że może warto dostrzec dodatnie cechy męża, bo nie jest łatwo spotkać odpowiedzialnego człowieka i jeśli to jeszcze możliwe to chyba warto uratować to małżeństwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To smutne co mowisz. Przezywam teraz podobna sytuacje, i choc nie mamy slubu ani dziecka jest mi rownie ciezko, bo zainwestowalam w ten zwiazek 5 lat mojego zycia (myslelismy o slubie) Mieszkamy razem, ale dalismy sobie czas na to zeby \"pomyslec\" co rozumie sie przez \"nie martwienie sie\" o siebie nawzajem, nie spanie w tym samym lozku, podzial wydatkow [ja place za jedzienie, on za mieszkanie], bo on chce sie sam \"pogospodarzyc\" i zobaczyc czy zdolalby cos odlozyc [ja zawsze trzymalam kase]. To bardzo smutne, bo powolo zaczynam sobie zdawac sprawe, ze nie wiem czy wyobrazam sobie spedzic z nim reszte zycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czas pokaze
Ewa 33 - twój zdrowy rozsądek w poglądach jest bardzo podnoszący na duchu..... :) A prawda jest taka, że ludzie się zmieniają z czasem i małżeństwo które nie jest szczęśliwe ... po co ma dalej istnieć ?? Dla fikcji ? Lepiej chyba sobie dać szanse na znalezienie szczęścia? Ja myślę że jak ktoś nie jest szczęśliwy w relacji w której żyje, to nie będzie potrafił też szczęścia dać....... to jest błędne koło, prowadzi donikąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smuci mnie fakt a raczej obawa, ze nie ma juz szczesliwych malzenstw, ktore by sie nie rozlecialy po kilku latach :( Czy jestesmy zatem w naszych czasach skazani na powtarzajace sie dlugotrwale zwiazki monogamiczne..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teoklara
Sądzę, ze czas wam pokaże, czy to była dobra decyzja. Pomieszkajcie razem, może zatęsknicie za gestami i wzajemnym ciepłem. To jest najlepsze rozwiazanie. Nie trzeba wszystkiego przecinać od razu, "co nagle to po diable". To rosądne podejście. dajcie sobie czas, miesiąc, dwa. Może coś się ułoży. Próbujcie rozmawiać,spędzać czas, jeśli tylko tego zechcecie oboje. Uciekanie w obce ramiona tez nic nie da. Tutaj zaradzi czas. Za dwa miesiace opadną emocję, wóczas pomyślicie, co dalej i czy to był tylko kryzys, czy koniec. Ty staniesz w tym czasie na nogi finansowo. Ale z reguły tak wyglądają KRYZYSY, a niemało ich w takich związkach. Trzymam kciuki za Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebe __
Miłość jest jak "Tajemniczy ogród" ... Miłość jest jak róża w tym ogrodzie : rozkwita dzięki troskliwej pielęgnacji. W udane wspólne życie trzeba wlożyc duzo, dużo pracy bo nic nie jest nam dane na zawsze. :-D W życiu nie należy popadac w rutynę: praca - dom - imprezy ze znajomymi. Trzeba planowac wieczory we dwoje, robic niespodzianki, drobne prezenty, nieoczekiwane kolacje przy świecach, zabawny lub erotyczny list wysłany pocztą mailową i to niezaleznie od tego jak sie jest długo razem rok, dwa, pięć, dziesięć dwadziescia... I jeszcze jedno - o ogród czyli milość, musicie dbac OBOJE. Myslę, że trochę mogę powiedzieć na ten temat, jestem trzydzieści lat po ślubie :-D , niejedno przeszlismy z mężem, wiadomo byly lepsze i gorsze chwile ..., niejedno widziałam ... i uwazam jak WL, że warto ratowac swoje małżeństwo, tym bardziej, że macie dziecko, warto szukac tego co dobre, co łączy jak pisze WL. Uważam, że separacja nie jest lekiem na kryzys w związku ... to ostateczność, kiedy wszystkie próby zawiodły ...a czy wy próbowaliście znaleźć inne rozwiazania swoich problemów ? Przeciez jak nie możecie sami sobie pomóc, można zwrócic się o pomoc do psychologa, wierz mi warto. Na pewno na niektóre sprawy spojrzycie inaczej i zrozumiecie, że część z nich jest wyolbrzymiona albo w ogóle nie ma znaczenia. Zastanów się proszę jeszcze raz , porozmawiaj z mężem, wiem, że dobrze tobie radzę, pozdrawiam :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy to słuszna decyzja. Rozumiem, że być może większość pań tu obecnych może się z tym nie zgodzić, ale romantyzm w każdym związku prędzej czy później się wypala. Miłość przestaje się mierzyć ilością orgazów, upijaniem się razem i darciem ryja sąsiadom pod oknami. Widziałem kiedyś staruszka i staruszkę na ulicy.Promieniowała od nich jakaś swoista aura. Raczej wątpie żeby była to para ognistych kochanków. Przypominali raczej dwa drzewa, które rosły obok siebie tak długo że splotły się korzeniami i koronami. Mam nadzieję, że tez tak będę miał w ich wieku. Nie ma nic bardziej żałosnego, niż zaprzeczanie zmianom jakie niesie czas w pogoni za iluzją młodości. Zakładam szanowne panie, że nawet jeśli ponownie spotkacie porzadnego mężczyznę i znów przeżyjecie ekscytujący początek (wiadomo, może nie taki jak w wieku lat nastu ale zawsze) to i tak go rzucicie po ilus tam latach bo bedzie stabilizacja i nuda? I tak do czasu póki zmarszczki nie pozwolą na podobne ekscesy? (czyt. nikt nie zechce). Mówi się że młode pokolenie od \"Bravo\" i MTV ma nasrane w głowach, ale cuś mi się widzi, że tym starym od Cosmopolitan to się wapno w mózgach lasuje :/...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO ... CZAS POKAŻE
A może warto znaleźć to szczęście znowu w ramionach męża, moze oni po prostu sie pogubili ... przecież i tak bywa :-D Niedługo Walentynki, może warto coś miłego zrobić dla tej drugiej osoby, dać znak ..., że jednak mi zależy ... Do AUTORKI... Kiedy ostatnio byliście razem w kinie, operze, teatrze ... Kiedy byliście we dwoje na kolacji np. z okazji jakieś rocznicy o której wy tylko wiecie ... ????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×