Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Łukasz...

Czy jest jakiś sposób,żeby odzyskać dziewczynę którą kocham?

Polecane posty

Gość dfd
Bardzo go kochasz a mimo to powiedziałaś mu wiele prykrych słów? Przeproś go za te przykre słowa i nie pozostanie ci chyba nic innego na czekanie :) Zainteresowanie byłym dziewczyny wzbudzają...brakiem zainteresowania (wiem to po sobie :D)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żyje nadzieją...
pozostaje tylko czekać...nic innego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zbyszko
No XS nie chciałbym CIe martwić ale jak tak chłopak mówi do Ciebie a Ty tak reagujesz to jakoś nie chce mi się wierzyć żeby Cie już kochał:(A więc jedyne co Ci pozostało to czekanie.To chyba czekanie jest dobre zarówno dla chłopaków jak i dla dziewczyn...Przeczytałem już kilkadziesiąt postów i prawie w każdym wszyscy radzą nie dawać znaku życia:ani smsa ani telefonu a tym bardziej odwiedzin...ale to jest tak zaje***cie trudne że wymiękam.Ale jeżeli to ma uratować związek to się poświęcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żyje nadzieją...
No właśnie zgadzam się ze Zbyszko...nie pisanie ani nie dzwonienie jest tak cholernie trudne...ja tak samo wymiękam...ale staram się nie pisać już...może to coś pomoże:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mati174
Witam. Niewiem czy wszyscy czytali moja historie?? juz to trwa 2 miesicae no moze inaczej trwalo:;/ ale ja z poczatku popelkniem sporo bledow bardzo:/ prosilem dzwonielm bylem natretny nachalny niedawalem jej momenetami oddechu dlaczego jak niewierze itp:/ wiem ze to byl moj najwiekszy blad jaki zrobilem:( ale coz zycie czlowiek uczy sie na bledach ale tak jak mowi zbyszko i reszta ferjany ze latwo powiedziec:/ wiem co wam w sercu gra bo ja przechodze to samo :( ale czlowiek ..mowie to na moim przykladzie nie nauczy sie nieczego dopoki sam tego nie doswiadczy :( niestety tak jest prawda tak jak teraz pisze wielkie wywody:/ jak nie postepowac ale teraz sam po sobie widzie ze zrobilem blad wileie osob mi to tlumaczylo na tym forum ktorym za to bardzo dziekuje kazdemu naprawde cenie ich bardzo!!! niestety ja jestem taki ze dopoki sam tego niedoswiadcze niepomysle ze zrobilem blad to bede w tym tkwil dalej i napewno na dobre mi niewyjdzie.... niewiem w jakim stponiu kochacie swoja ''druga polowke'' niewiem ale ja wiem jak wielka jest moja milosc na kazdy jej znak reagowlem wielkim podniecemiem a moze podpalalme sie ale .... wlasnie ale to niebylo dobre :/ zero nic:/ trudno sie mowie powiedzlame sobie ze ja teraz sie nieodezwe nie nie!!! ona ze mna zerwala caly swiat mi sie zawalil ale coz ... zyje dlaje ale jednka ze oddalem powiedzlame napislem ze niechce juz zadnej nadzieje to w glebie duszy jest zawsze zawsze!! to byla moja pierwsza milosc:( niewyszlo mam w sobie wielii zal smutek rozgoryczenie bol:( ale bedzie to co musi byc .... jesli bedziemy mieli byc ze soba to bedziemy mimo wszytko tak rowniez moze byc w kazdego z nas sytaucji :( niestety:( trzeba umiec kochac zyc ie nawet jak to zycie nie kocha nas:( moim zdaniem niepowinnas sie odzywac zupelnie nic!!!! ja zrobilem bald :( teraz zaluue mimo ze wszysyc tutaj pislai abym poporstu zniknol !! teraz tak robie, gryze sie ale coz jakos mi to wychodzi mimo ze ona jest na gadu itp itd nie nie powiedzalem nie siedzie cicho sobie gdzies i tyle... ona zerwala to niech teraz sie stara z mojej to wszystko!! ja jej to uswiadomielm ze do pewnego moementu bardzo o nia zabieglame rozne podejscia naprawde czy NK jakies plotki itp itd:/ ale to dzieccina zabawa chco tonacy brzytwy sie chwyta:p ale coz na tym koncze i ona wie ze ja kochalem do ostatniego spotkania niewie jak teraz bo niemam kontaku itp wiec moze ona teraz glwkuje .... ale naprawde zero reakcj z Twojej storny mozesz wziasc to do siebie czy ja to napsilem czy inni ale niedowiesz sie czy to dobrze czy zle dopoki sama sie o tym nieprzekonasz tak jak ja :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden xxxx
witam Was chłopaki i dziewczyny;-) wiecie takie zachowanie w których człowiek tak warjuje za swoją połówką tłumaczyc można emocjami chyba. Bo jesli mamy komuś doradzić, to wydaje nam sie takie proste ,ale jesli chcemy sami sie do tego zastosować to już dużo gorzej. te cholerne emocje,jednak zastanawiam się czy by gdyby spróbowac się ich wyzbyc i popatrzec "na chodno" (realnie) na całą sprawę to wtedy odczuwalibyśmy to zupełnie inaczej. Tylko jak wyzbyć się tych cholernych emocji, wspomnień itp...może jeszcze inaczej,jak zrozumieć, że mysląc o tym wszystkim blokujemy się tylko na ewentualne nowe być może lepsze przeżycia. A jak docenić te przeżycia,gdy zaczynamy je przezywać-bo czasami niezdajemy sobie sprawy,że szczęscie(w postaci nowej fajnej kobiety) jest tak blisko... A gdy my tak rozkminiamy pewnie nasza była ma to kompletnie gdzieś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden xxxx
witam Was chłopaki i dziewczyny;-) wiecie takie zachowanie w których człowiek tak warjuje za swoją połówką tłumaczyc można emocjami chyba. Bo jesli mamy komuś doradzić, to wydaje nam sie takie proste ,ale jesli chcemy sami sie do tego zastosować to już dużo gorzej. te cholerne emocje,jednak zastanawiam się czy by gdyby spróbowac się ich wyzbyc i popatrzec "na chodno" (realnie) na całą sprawę to wtedy odczuwalibyśmy to zupełnie inaczej. Tylko jak wyzbyć się tych cholernych emocji, wspomnień itp...może jeszcze inaczej,jak zrozumieć, że mysląc o tym wszystkim blokujemy się tylko na ewentualne nowe być może lepsze przeżycia. A jak docenić te przeżycia,gdy zaczynamy je przezywać-bo czasami niezdajemy sobie sprawy,że szczęscie(w postaci nowej fajnej kobiety) jest tak blisko... A gdy my tak rozkminiamy pewnie nasza była ma to kompletnie gdzieś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikolas89
Witam.Ja tez mam problem....Bylem z dziewczyna 2 lata.Widywalismy sie niemal codziennie,az do listopada kiedy stwierdzilismy ze trzeba zajac sie nauka i innymi sprawami....Spedzilismy razem swieta,bylo cudownie.W drugi dzien swiat ona wychodzila do swojej przyjaciolki i pozegnalismy sie jak gdyby nigdy nic.Bylo dobrze!Miala przyjsc do mnie w jakis wolny dzien bo niemalo ich bylo od swiat do 5stycznia.Pisala mi 2-3 esy dziennie ze kocha i w ogole.Zapytalem przed sylwkiem,w poniedzialek dokladnie czy przyjdzie.Napisala ze nie bo idzie do kolezanki i przyjdzie jutro.Ok,nie udam ze sie wkurzylem ale zatrzymalem to dla siebie.Na drugi dzien pisze czy przyjdzie,to odp:Nie przyjde!!!!pytalem dlaczego i w ogole,nie odzywala sie wcale!!!!mielismy razem spedzic sylwka u znajomego(robil impreze w gronie samych znajomych)a ona powiedziala ze nie idzie ze mna tylko z kolezanka do swojej starej klasy!Szczegol ze jakies 3dni wczesniej pisala ze idzie albo gdzies ze mna albo wcale...Na sylwku pisala ze mnie kocha i ze tylko ja....chcialem wyjsc jej zlozyc zyczenia bo bylem nie daleko,ale powiedziala ze nie wyjdzie!!!!nazajutrz zapytalem sie kiedy sie wreszcie spotkamy.Napisala ze moze w niedziele,zapytalem czy nie lepiej jutro,pogadac i wyjasnic...odp moze...pisalem ze 100 smsow i nei odpisywala.wczoraj poszedlem do niej a ona traktowala mnie jak szmate,gorzej niz wroga...nie chciala rozmawiac....wyszla....Poszedlem do domu i napisala sms-a ze chce czasu,ile ja go moge dawac w koncu???napisalem ok.Potem pojechalem do lekarza bo nie daje juz sobie rady,miesiac temu stracilem najlepszego przyjaciela w wypadku,w domu tez sie nie uklada a teraz ona...1.01 napisala pamietaj ze Cie kocham ale mam trudne dni...wczoraj tj2.01 napisala ze ma 19 lat i nie chce stalych zwiazkow,nie bede juz z Toba....opd ja pokazalem ze Cie kocham,ze mi zalezy.Teraz Twoj ruch,masz czas przemysl wszystko jeszcze raz.Wzialem tabletki nasenne i padlem.Wstalem dzis o 7.00 patrze a tam 2 smsy od niej.1:spisz?jak tam?Mozemy sie spotykac...przyjaznic..Jak Bog ma zapisane ze bedziemy razem to bedziemy moze za rok,moze za 10lat!!!A TY sie nie zalamuj...2sms:Nie moge spac.... I co ja mam o tym myslec?nie pisac do niej?nie dzwonic?jak ona napisze to odpisac czy sie nie odzywac....aha mowila jeszcze jak sie wczoraj z nia spotkalem ze nie mozna sie z dnia na dzien odkochac...co robic????blagam pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość michu26
Przebrnąłem przez cały wątek, dużo tego, a wszystkie historie podobne… Może opiszę swoją: z M. mamy po 26 lat, znaliśmy się ze studiów, jakoś na 4 roku zaczęliśmy ze sobą dużo rozmawiać, pisać na gg, maile, i tak się zaczęło. Później spotkania co jakiś czas, coraz częściej, trwało to z półtora roku, chyba tylko dla tego tak długo bo zawsze trzymałem ją na dystans, ona miała faceta, z którym była już parę lat, nie wierzyłem ze mogę być z taką kobietą, aż wyszło tak ze zostaliśmy parą. Z małymi wyjątkami było cudownie, spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu, u niej w domu byłem już traktowany jak członek rodziny. Ona chciała ze mną zamieszkać, ja chciałem tego trochę później, chciałem żeby się do mnie przekonała, tak na 100%, była strasznie o mnie zazdrosna, bała się że jakaś inna mnie zabierze, ale dal mnie liczyła się tylko ona, Mówiła, że nigdy tak bezpiecznie się przy nikim nie czuła, że jak jestem obok to wszystko będzie dobrze, że zawsze chciała mieć kogoś takiego jak ja, ale myślała że nie zasługuje, . (a ja tak samo myślałem o sobie O_o) No ale czasem coś się w życiu zmienia – zmieniła prace i sama zaczęła się zmieniać, bardzo. Na początku myślałem że ze stresu, dużo obowiązków itd., stwierdziłem że odczekam trochę, ona wróci do równowagi, będzie pierścionek, własne mieszkanie itd. Ale było coraz gorzej. Prawie cały sierpień spędziliśmy osobno, mięliśmy wyjechać na urlop, ona stwierdziła ze nie chce ze mną jechać, że woli zostać w domu :/ Okazało się ze w nowej pracy pojawił się ktoś inny, sama mi o tym powiedziała, że się z nim spotkała parę razy, że bardzo dobrze spędza im się czas, i że nie wie dla czego tak robi, bo ze mną ma to co zawsze chciała mieć, i że boi się ze teraz ja zostawię. Myślałem ze tylko zauroczenie, że będzie teraz ok., Było kilka ciężkich rozmów, płacz z jej strony, że nie chce mnie stracić. Wrzesień zaczął się super, kilka dni spędzone razem, miał być wspólny wyjazd na weekend, i- odwołała, Stwierdziła że nie chce się ze mną spotykać, nie chce żebym dzwonił, przychodził, że ciągnie ja do tamtego i nie chce mnie skrzywdzić. Bo tej rozmowie coś we mnie pękło, dałem sie złamać. To co mnie strasznie zdziwiło to jak po kilu dniach napisała smsa ze następnego dnia próbowała się ze mną spotkać jak będę wracał z pracy, była przed moim domem, ze wie że zepsuła wszystko- no ale ja akurat tego dnia miałem kilka spraw do załatwienia, wróciłem wieczorem  Nie wdzieliśmy się przez tydzień ,tylko kilka smsów, ona pisała, ja odpisywałem. Pomyślałem, że może warto się spotkać , pojechałem do niej, i pech – spotkałem ja przed jej domem, akurat wracała – i to nie sama. Coś trzasło, odwróciłem się, odszedłem, po kilku dniach, oddałem jej rzeczy, - tak sie skończyło ,już ponad 3 miesiąc. I od tamtej pory jest ze mną coraz gorzej. Sam nie wiem czemu tak odpuściłem, Może uważałem że ona zasługuje na kogoś lepszego, głupie myślenie, bo podobno straciła „idealnego faceta na męża”. Ostatni raz rozmawialiśmy półtora miesiąca temu, z jej inicjatywy, było bardzo przyjemnie, tak jak kiedyś, i chyba tęskni. I na tym koniec, życzenia na świta, na sylwestra. A ja straciłem chęć do życia, do pracy , do wszystkiego, zamykam się coraz bardziej, nie mam ochoty nigdzie wychodzić, jest okropnie. Nie wiem czy ona kogoś ma, czy jej mnie brakuje. Nie wiem co zrobić, ale coś muszę, bo zwariuje tęsknie, a nie umiem sie pierwszy odezwać, co zrobić??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość michu26
Przebrnąłem przez cały wątek, dużo tego, a wszystkie historie podobne… Może opiszę swoją: z M. mamy po 26 lat, znaliśmy się ze studiów, jakoś na 4 roku zaczęliśmy ze sobą dużo rozmawiać, pisać na gg, maile, i tak się zaczęło. Później spotkania co jakiś czas, coraz częściej, trwało to z półtora roku, chyba tylko dla tego tak długo bo zawsze trzymałem ją na dystans, ona miała faceta, z którym była już parę lat, nie wierzyłem ze mogę być z taką kobietą, aż wyszło tak ze zostaliśmy parą. Z małymi wyjątkami było cudownie, spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu, u niej w domu byłem już traktowany jak członek rodziny. Ona chciała ze mną zamieszkać, ja chciałem tego trochę później, chciałem żeby się do mnie przekonała, tak na 100%, była strasznie o mnie zazdrosna, bała się że jakaś inna mnie zabierze, ale dal mnie liczyła się tylko ona, Mówiła, że nigdy tak bezpiecznie się przy nikim nie czuła, że jak jestem obok to wszystko będzie dobrze, że zawsze chciała mieć kogoś takiego jak ja, ale myślała że nie zasługuje, . (a ja tak samo myślałem o sobie O_o) No ale czasem coś się w życiu zmienia – zmieniła prace i sama zaczęła się zmieniać, bardzo. Na początku myślałem że ze stresu, dużo obowiązków itd., stwierdziłem że odczekam trochę, ona wróci do równowagi, będzie pierścionek, własne mieszkanie itd. Ale było coraz gorzej. Prawie cały sierpień spędziliśmy osobno, mięliśmy wyjechać na urlop, ona stwierdziła ze nie chce ze mną jechać, że woli zostać w domu :/ Okazało się ze w nowej pracy pojawił się ktoś inny, sama mi o tym powiedziała, że się z nim spotkała parę razy, że bardzo dobrze spędza im się czas, i że nie wie dla czego tak robi, bo ze mną ma to co zawsze chciała mieć, i że boi się ze teraz ja zostawię. Myślałem ze tylko zauroczenie, że będzie teraz ok., Było kilka ciężkich rozmów, płacz z jej strony, że nie chce mnie stracić. Wrzesień zaczął się super, kilka dni spędzone razem, miał być wspólny wyjazd na weekend, i- odwołała, Stwierdziła że nie chce się ze mną spotykać, nie chce żebym dzwonił, przychodził, że ciągnie ja do tamtego i nie chce mnie skrzywdzić. Bo tej rozmowie coś we mnie pękło, dałem sie złamać. To co mnie strasznie zdziwiło to jak po kilu dniach napisała smsa ze następnego dnia próbowała się ze mną spotkać jak będę wracał z pracy, była przed moim domem, ze wie że zepsuła wszystko- no ale ja akurat tego dnia miałem kilka spraw do załatwienia, wróciłem wieczorem  Nie wdzieliśmy się przez tydzień ,tylko kilka smsów, ona pisała, ja odpisywałem. Pomyślałem, że może warto się spotkać , pojechałem do niej, i pech – spotkałem ja przed jej domem, akurat wracała – i to nie sama. Coś trzasło, odwróciłem się, odszedłem, po kilku dniach, oddałem jej rzeczy, - tak sie skończyło ,już ponad 3 miesiąc. I od tamtej pory jest ze mną coraz gorzej. Sam nie wiem czemu tak odpuściłem, Może uważałem że ona zasługuje na kogoś lepszego, głupie myślenie, bo podobno straciła „idealnego faceta na męża”. Ostatni raz rozmawialiśmy półtora miesiąca temu, z jej inicjatywy, było bardzo przyjemnie, tak jak kiedyś, i chyba tęskni. I na tym koniec, życzenia na świta, na sylwestra. A ja straciłem chęć do życia, do pracy , do wszystkiego, zamykam się coraz bardziej, nie mam ochoty nigdzie wychodzić, jest okropnie. Nie wiem czy ona kogoś ma, czy jej mnie brakuje. Nie wiem co zrobić, ale coś muszę, bo zwariuje tęsknie, a nie umiem sie pierwszy odezwać, co zrobić??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikolas89
prosze was!!!pomozcie mi!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden xxxx
michu 26, z tego co piszesz to nieodpowiednia kobieta, tego do którego odeszła tez z pewnością rzuci. Nie wiem czyjest sens się do niej odzywać, bo ona niestety jest kobietą która potrafi przejść od razu z jednego związku w drugi. jesli nawet uda Ci się ją odzyskać,to myslę że jest to pewne,że wkrótce zacznie się zachowywac podobnie. Wiem co teraz czujesz i że miotają Tobą emocje-ale musisz postawić sobie pytanie : czy jesli ją odzyskasz, to chcesz przechodzić przez to kolejny raz,bo predzej czy pózniej jej się zachce znowu odejśc do kogoś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość michu 26
Tez się nad tym zastanawiam, przecież ja też byłem tak od razu, „z przejścia”. Brakuje mi jej jak cholera, nie mogę spać, jeść, normalnie żyć, ciagle o niej myśle, brakuje mi spacerów, rozmów godzinnych o niczym, spędzania razem każdej wolnej chwili, nawet jej rodziny, prawie jak własna, ale nie wiem co by było gdybyśmy się zeszli. Ja nie chce na chwilę, tylko na stałe, mieszkanie, slub, dzieci, i niby jej własnie o kogoś takiego chodziło. Boli mnie to, że tak odpuściłem, że nie walczyłem, ale miałem dość takiego traktowania, mnie nie chce stracić a jedncześnie spotyka się z kimś innym, miałem być jako koło zapasowe?. I chyba byliśmy już na takim etapie, że ona też powinna o nas postarac, a nie zachowywac się piętnastolatka. Podczas naszej ostatniej rozmowy odniosłem wrazenie że bada czy mam kogoś, chyba nie miała humoru, a stwierdziła ze za to ja mam, nie wiem czemu sam tą rozmowę skończyłem. A co do tego nowego – to obawiam się że może się bardzo przejechać, facet pare lat starszy, zona, dzieci, - chyba nieźle jej w gowie zamieszał. Może to głupie, ale nie chce żeby przez to cierpiala, niby ma swój wiek, więc powinna się zastanowić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobny problem
Mam podobny problem - tylko nie byliśmy z tą dziewczyną oficjalnie parą. Spotykaliśmy się, umawialiśmy sie na "randki", pisalismy do siebie, dzwoniliśmy. Ona tez miała jakiegos starszego faceta z żoną i dzieckiem. I to właśnie był problem - ja startowałem wtedy kiedy ona była sama - znaczy kiedy sie z nim rozeszła. Ale niestety facet owinal ja sobie wokół palca, była na każde jego zawołanie. wiec po dwóch próbach z mojej strony które konczyły sie spotykaniem przez okolo 3 tygodnie każda, a konczone byly pogodzeniem sie jej i tego faceta. postanowilem czekac na rozwój wydarzeń. Teraz wiem że znowu się rozeszli - niby definitywnie, ale jednak - cos mi mówi, że wróca do siebie wczesniej czy poźniej. Mimo iż koleś ją rani i to mocno - ona nadal go kocha - nic nie można poradzić. Trzeba czekać i obserwowac rozwój wydarzeń i przy okazji zachowywać się z klasą w stosunku do niej i przedewszystkim nie odzywać się za czesto. Okazyjnie od świąt itp. Moim zdaniem kobieta która odepchnęła faceta, który ją kocha - nie wie czego chce, szuka królewicza z bajki, który jest doświadczony (ma rodzinę), utrzymą ją - itp. Miłość jest tylko z jej strony - i wkońcu się na tym przejedzie, że pokochała skończonego palanta, który traktował ją jako kochankę na boku. Panowie głowa do góry - zajmijcie sie sobą, dbajcie o swój wygląd, kończcie kursy, szkoły, studia. Bądzcie pewnie siebie i nie oszukujcie się, że to wszystko sie może jakoś ułożyć. Jak się ułoży to super - jak nie, to przynajmniej nie bedziecie mieli do siebie pretensji, że coś nie tak zrobiliscie i zmarnowaliście caly ten czas oczekiwania na rozwój wydarzeń. Powodzenia w nowym roku :) oby był lepszy od poprzedniego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobny problem
Powiem jeszcze coś dla pań - może czytają to forum ;p Jeżeli facet ma żonę, dziecko i nie ma rozwodu - i chce być w wami. TO JESTEŚCIE KOCHANKAMI NA BOKU - KTÓRE SIĘ ZNUDZĄ MU ZA JAKIŚ CZAS!!! Radziłbym się rozejrzeć dookoła, bo może jest ktoś, kto was kocha i kto się wami zaopiekuje a nie tylko wykorzysta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfd
Nicolas89 szczerze to ja nie rozumiem jak dziewczyna może iść na sylwka sama nie chcąc z chłopakiem..troche to dziwne dla mnie. Według mnie są 2 powody : Albo tak mocno sie zaangażowałeś w związek że nie zauważyłeś że ona ma jakiś problem (stąd ten es że ma trudne chwile) Albo po prostu jej sie po prostu znudziłeś. No niestety im dłużej żyje tym bardziej żyje w przekonaniu że to chyba jest jakaś zemsta płci żeńskiej za to że kiedyś to chłopaki zdradzali,pili i okłamywali :P . Myśle że winne nie są kobiety a to że teraz praktycznie wszystko im wolno więc korzystają z uroków życia w taki sposób że my patrzymy ze zdumieniem na to co wyprawiają...Może mało zrozumiale to napisałem ale mam nadzieje że rozumiecie o co mi chodzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żyje nadzieją...
u nie już chyba wszystko stracone...chyba kogoś już poznała...nie rozumiem takiego przeskakiwania z kawiatka na kwiatek...to jest przecież chore...a ja się łudzę że z nią jeszcze będę...wszystko straciło już sens...czuje się jak ostatnia szmata poniewierania przez wszystkich...poprostu to wszystko już jest tak głupie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michu26 doskonale Cię rozumiem!!!! U mnie też wszystko w związku się zmieniło z momentem zmiany pracy przez mojego faceta. Mówił, że nie ma czau na nic a ja za nim latałam bo mi go brakowało. Powiedział, że nie chce narazie nikogo miec, że potrzebuje czasu a wtedy zaczęłam jeszcze bardziej za nim latac. W pewnym momencie krzyknął, że mnie nie kocha w kto akurat nigdy mu nie uwierzę. Minęło kilka dni i wiem, że za bardzo byłam natarczywa. Dam mu odpoczac. Może zastęskni... i jak kocha to wróci. Trzeba na wszystko czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość michu 26
Tylko, że u mnie koniec był już prawie 4 miesiace temu, przez to że kręcił się ktoś inny, i nie mam już nadzieji, Wiem że powinienem myśleć tak jak napisał Taki jeden xxxx, ale nie potrafie, ona ma w sobie cos takiego co zawsze do niej przyciągało facetów, często się zastanawiam co do mnie ją tak ciagnęło, dlaczego tyle potrafiliśmy ze sobą rozmawiać, milczeć razem, nawet zanim zaczeliśmy ze soba być. Odecnie całkowity brak wiary w siebie  Wstałem dzisiaj rano, i pierwsza myśl,M., ładna pogoda, w sam raz na spacer, razem, porozmawiać, poprzytulać, ale ona nawet nie szuka kontaktu, wie że jestem na gg, że może wejśc, porozmawiać , ale tego nie robi, na sylwka tylko życzenia szablonik, nic indywidualnego, a mi jej strasznie brakuje. /a ja siedze sam i gapie się w ściane, nie wychodzę, na nic nie mam ochoty, mieliśmy już mieszkać razem, układać sobie życie, które teraz dla mnie straciło sens, prywatne życie się zawaliło, teraz zaczyna się psuc przez to w pracy, nie potrafie się skupić, i zamiast być lepiej wydaje mi się, że jest coraz gorzej, chociaż to forum trochę pomaga. Cały czas zarzucam sobie że za mało zrobiłem, że mogłem coś zrobić więcej, walczyć, być natarczywym jak to okreśiłaś, u nas była taka sytuacja że sama mówiał żebym do niej nie dzwonił, nie pisał, a po 2 dniach sms czemu się nie odzywam, Tylko druga osoba to nie jakaś rzecz bez uczuć, też musi chcieć, nie rozumiem jak w ciągu 2-3 tygodni można z osoby z która chce sie spędzić życie stać sie pomyłką. I chociaż to głupie, to chyba lepiej że skonczyło się wcześniej niż np. pół roku później, po zaręczynch i wspólnym mieszkaniu. Mala czarna – man nadzieje że chociaż Wam się ułoży

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Michu26 Z tego co wiem akurat w naszym związku nie pojawiła się inna. Sam to mówił, ale ile w tym prawdy to sama nie wiem. Jakiegoś konkretnego powodu nie podał. Na pytanie czy to już na zawsze koniec czy narazie. Odpowiedział narazie. Chce czasu? Ok. Niech ma. Może zatęskni... Codziennie mnie kusi żeby napisac, zadzwonic ale się powstrzymuje. Nic dobrego to nie wnosiło a kończło się kłótnią i jeszcze bardziej się raniliśmy. Wiem, że jest Ci ciężko. Też o nim ciągle myślę i wszystko mi go przypomina. To jest jak jakaś obsesja ale najważniejsze to nie dac się zwariowac. Masz rację druga osoba to nie jest jakaś rzecz bez uczuc. Najgorsze jest to, że wiem że to ten jedyny na całe życie i nigdy nie przestanę go kochac a będe czekała na niego całe już życie. Z jego strony było tak samo... Co mu odbiło to naprawdę nie wiem. U nas jest jeszcze taka sytuacja, że ja mam 22 lata a on 20 a byliśmy ze sobą 3 lata. Może on potrzebuje jeszcze się wyszalec... Nie wiem już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich :) mati - wczoraj wieczorem wrocilam z wyjazdu na Sylwestra i wskoczylam na ten temat, zeby zobaczyc czy cos dopisales i nie pomylilam sie :P Wiem, ze wszystkim latwo mowic, pisac, radzic itd. ale dopoki sam ze soba sie nie uporasz, niestety nie bedzie lepiej :( Kazdy z nas to przechodzil/przechodzi i to po prostu wymaga czasu a ile to juz sprawa indywidualna kazdego :( Przyjdzie taki moment, ze zrozumiesz, ze to co sie stalo jest nieodwracalne, ze to ONA sie zmienila mimo wielkiej milosci z Twojej strony, czujesz sie niedoceniony, niesprawiedliwie potraktowany, no ale takie jest zycie, ze nie zawsze jest tak jak bysmy sobie tego zyczyli :( Mozliwe, ze nawet jesli bedziesz z nastepna dziewczyna bedziesz o niej myslal i inne do niej porownywal i tylko odpowiednie sprowadzanie mysli na wlasciwe tory pozwoli Ci z czasem normalnie funkcjonowac choc teraz wydaje sie to niemozliwe, bo na pewno straciles chec do wszystkiego, nagle wszystko stalo sie bezbarwne, nic Cie nie cieszy itd....Po prostu tylko CZAS pomoze Ci sie z tym uporac, jeszcze zaswieci dla Ciebie sloneczko :) no i jak zwykle powodzenia :* Zreszta wszystkim odwiedzajacym ten temat zycze tego samego, bo nie ma nic gorszego jak cierpienie z milosci ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden xxxx
"Wiem że powinienem myśleć tak jak napisał Taki jeden xxxx, ale nie potrafie" generalnie tu każdy radzi coś dobrego,ale zastosować sie do tych rad i tak poprostu przestać myslec o tej osobie jest cięzko. U mnie też to już trwa 4 mce...ale generalnie michu 26 z tego co piszesz wynika że sie nie narzucasz,nie poniżasz ,nie napraszasz- to dobrze. Wiesz teraz dla Ciebie najlepszą opcją jest szukanie kontaku z Kobietami w sensie samego pogadania, spedzenia czasu. Wiem,ze pewnie i tak będziesz myslał o byłej-ja tez tak robiłem,ale było mi dużo lepiej niż siedziec w domu i gapić się w ściany. Wiesz myslałem tak samo,ze fajana pogoda na spacer,ze piekna noc, że jestem w fajnym miejscu itp,wiem co to za uczucie. A zastanów sie teraz co by się stało gdybyś umówił się z jakąś koleznaka (mozesz poznać przez net-jesli nie masz koleżanki), pewnie wspólny spacer nie był by może super,ale może kolejny... wiem co mówię, nie chodzi o to żeby klina klinem,ale chodzi o to żeby, po prostu na chwilke sie chociaz oderwać...mi to pomogło bardzo. Myslę teraz tez o mojej byłej,ale UWAGA: poznałem już parę fajnych dzieczyn i powoli to co z nia przeszedłem blaknie i robi się tombakiem (dla tych co nie uwazali w szkole na chemi-tombak to takie sztuczne złoto na sygnety i łańcuchy na szyje i inne ozdoby) bo powoli,ale bardzo powoli zaczynam dostrzegać jej wady... wiecie ja czasami też myslę, że jak mi jej brakuje i jak fajnie było by teraz pogadać i się tak fajnie podroczyć jak to kiedyś robiliśmy,ale mam też takie chwile gdy myślę o niej z niechęcią,a i jestem dumny wtedy z siebie;-) Czasami mam też chwile gdy siedzę i myslę o innej dziewczynie, o tej z kótrą ostatnio umówówiłem się na kawę, o tej co zaczepiłem w sklepie itp i KURDE oby więcej takich chwil, bo szkoda życia! Choć zdaje sobie sprawę,że do mojego uzdrowienia jeszcze trochę czasu już analizuje błędy które popełniłem (byłem dla niej zbyt dobry -w sensie, że zawsze miałem dla niej czas,za bardzo dostosowywałem się z czasem pod nią itp) uczę sie na nowo jak być jescze lepszym facetem-facetem dzentelmenem, nie cipkiem czy hamem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mati174
Hej. Nawet niewiesz jak milo zobaczyc od Ciebie post:P:) Droga Kolezanko uwierz mi ale wszytsko co piszesz biore do siebie czytam to 2 razy i wiem ze tak bedzie wiem:/ ale niewiem jak dlugo mi to zajmiem czasu:/ A teraz powiem Ci jak to jest ze mna ... mam dobre dni niemysle o niej az tak no ale jak sama wiesz trudno task nagle wyrzucic to wszytsko z siebie , jest oko przyzwyczailem sie do sytuacji ze jestem sam ze ona jest tam itp, wszytko sobie poukladalem naprawde zajmuje sie bardzo soba , wrocilem znwo do boksu chce znow poprawic swoja fizyycznosc itp, chodze na imprezy , probuje nie zostawac samemu niesiedziec nie bic sie z myslami ktore sobie obrzydzam o niej wszytko robie w storne siebie , ale przychodzi mi naprawde moment kiedy mam dosyc chce usiaisc sam pobyc samemu w ciszy myslec wspomniac jak bylo mi dobrze:( taki dzien mialem wczorja :/ wtedy zadaje sobie pytanie jedno czy ona wroci do mnie ??:/ ja zyje teraz soba staje sie dla siebie arakcyjnieszjy duzo pewniejszy siebie wiem ze ona moze z pewnych zrodle to wie bo swiat jest malutki czy jestem na imprezie czy gdziekolwiek wiadomo jak to jest:/ ale przychodzi wted tpo pytanie czyu ona wrocic do mnie moze nie tyle ze wrocic ale czy kiedys da nam szanse na cos nowego by stworzyc:( wteyd podczas tamtych rozmow spowiedzilame jej ze chce zapomniec o tym bolo i smutku a ona do mnie czy mam na to jakis spsob a ja ze nie :/ wtedy spytalem sie czy ona chce o tym zpoamniec a ona na to mi ze niechce wdawac sie ze mna teraz ''podkreslila to teraz'' wdawac w zadne skomplikowane rozmowy ze nie teraz,ze c hce wkoncu normalnie rozmawaic a potem ze narazie niemam szansy na nic ze za wczesnie ( niewiem jk do tego podhcodzic :( niema pojecia :( jak o tym myslec co ona powiedziala znow nagle zmienias zdanie ze nie juz nigdy nie bedziemy razem a teraz ze narazie nie hehe kurwa za skomplikowane to jest dla mnie :p nie teraz niewiem o co jej chodzi :/ ale takie pytanie w moje slabe dni mi sie pojawaia czy warto czekac :/ teraz tocze walke sam ze soba bije sie bo niechce juz trwac myslec chce zyc poznawac ludzi miec kogos a w glebi duszy moze drugi ja mowi mi ze nie nie czekaj stan sie jeszcze bardziej pewney siebie itp a now bedziemy razem :/ tak to ze mna jest na dzien dzisiejszy :/ ale widze i tak poprawe u siebie :/ moze za wczesnie to mowie ale sam po sobie widze troche inne podejsie i chyba to jest dorba do tego by znow stworzyc znalezc cos nowego tylko wlasnie z nia ??? heheh to jest chyba we mnie ta wewnetrzna wojan :/ale te slowa ktore napislem wczesnije co ona mowial odbieram je jak nadzieje :p chyba zludna :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mati174
a robie pewnie podstawowy blad napewno :/ ze staram sie byc atrakcyjniesjzy fizycznie jak i osobowsc:/ to w glebi robie to pod jej typ faceta:/ ale walka sie toczy zobaczymy co z tego bedzie moze wyjdzie mi to na dobre iz poznam kogos nowego to wlansie moje sloneczko:p a kiedy ona zauwazy znow mnie to wtedy dojdzie do tego co stracila....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zbyszko
Taki jeden xxx ma rację w 200 % ja nie jestem z dziewczyna z tego samego powodu co on...byłem zbyt miły i zawsze miałem dla niej czas a nawetjak ona go dla mnie nie miała to jakoś tak wychodziło że jednak się spotykaliśmy, jednak zawsze kosztem jej czasu na naukę,spotkania ze znajomymi itd.byłem za bardzo natrętny i co tu się oszukiwać samego siebie włazilem jej w tyłek;)Teraz wiem jakie błędy popełniłem i wiem również że nigdy ich więcej nie popełnię.Też mi jest cholernie ciężko ale już powoli dochodzę do siebie: nie budzę się w nocy co godzine i troche wiecej jem bo przez pierwsze 2 dni nic...Postanowiłem że się nie załamę, i zacznężyć od nowa...a najlepszym lekarstwem są nowe znajomości i tego się bedę trzymał.Niech każdy zbierze w sobie wystarczająco siły by jak najszybciej wrócić do siebie bo życie mamy tylko jedno...i nie warto je marnować na zamartwianiu się:)DAMY RADĘ!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość michu 26
"(byłem dla niej zbyt dobry -w sensie, że zawsze miałem dla niej czas,za bardzo dostosowywałem się z czasem pod nią itp)„ O_o no kur… dokładnie tak samo miałem, nawet ona mi mówiła ze nikt nigdy dla niej taki nie był, nawet jak była dla mnie okropna, potrafiał mnie zjechać za nic, na drugi dzień dzwoniła, bez przepraszam, tylko po to „żeby usłyszeć twój głos”, wiedziła, że zawsze może na mnie liczyć. Co do kontaktu z koleżankami, troche ich jest, ale gdy byłem z M., była strasznie zazdrosna o każdego smsa, o krótkarozmowę na ulicy, i kontakty się pourywały, a ja nie potrafie teraz zagadać, potrafię siedzieć obok i się wyłączyć myśląc o…  nawwt na sylwestra, zaprosiła mnie koleżanka, bardzo fajna dziewczyna, bardzo ja lubię, ładna, inteligentna, zabawna, a ja nic. Chyba powinienem się zrewanżować i ją gdzieś zaprosić, tylko obawiam się ze będę za bardzo zamknięty w sobie. Wczoraj M. umieściła na Naszeklasie swoje zdjęcia z wyjazdu na kilka dni na sylwestra, zobaczyłem i znowu się zaczeło, prawdziwy ból, a wydawało mi się ze jest trochę lepiej. Na wszystkich jest uśmiechnięta, i sama, a ja głupi mam nadzieje, po co? Wątpie zeby sama tam pojechała  taka sama była sytuacja rok temu, tylko wtedy ja byłem najszczęsliwszym człowiekiem, a jej ex pewnie siedzial tak jak ja teraz. I w kółko analizuje co zrobiłem źle, ale przecież dla niej taka sytuacja już miała miejsce, wcześniej też tak kogoś potraktowała, faceta z którym była kilka lat, z którym tez były plany, już nawet ustalanie daty ślubu, więc czemu wszystko biorę na siebie? :/ z jednej strony była, i chyba nadal jest osobą z któ®a spędzić chciałem reszte życia, na początku naszej znajomości wydawała mi się osoba bardzo dojrzała, która wie czego chce, chyba bardziej niż ja, a po pewnym czasie, po niektórych zachowaniach, zaczynałem się zastanawiać kto tu dojrzał do życia z kimś już na stale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutny misiek
Moze wy mi pomozecie bo ja juz nie mam sily... A wiec na poczatku naszej znajomosci gdy jeszcze pisalismy przez smsy i gg stwierdzila ze jej serduszko juz do mnie pika chociaz ani razu sie nie spotkalismy.. Po spotkaniach bylo jeszcze lepiej, zawsze bylo slodko nie bylo zadnej klotni ani nic z tych rzeczy. Spotykalismy sie wszystko wyadawlo sie ok. Niestety wczoraj napisala mi ze sie roznimy i nie moze byc ze mna razem... ja bym ja rozumial jesli nam by sue nie ukladalo ale nie. My w swoim towarzystwie czulismy sie swietnie, dogadywalismy sie, czytalismy w swoich myslach.. W sylwestra powiedziala mi ze chcialaby spedzac wszystkie sylwestry ze mna do konca zycia a po 2 dniach pisze ze nie mozemy byc razem... probowalem sie do niej dodzwonic to odrzuca moje polaczenia... Ludzie pomocy ja jej nie chce stracic,,,co mam robic??:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafles
Witam wszystkich po noworocznej przerwie. Widzę, że pojawiło się kilka nowych forumowiczów z identycznymi problemami. Wiem jak to wszystko męczy, sam, mam, sorry, miałem z tym problem. Byłem z dziewczyną 6 lat, chciałem się w święta oświadczyć, ona we wrześniu wyjechała na praktyki i dupa, zerwała. Prosiłem, błagałem, przepraszałem (nie wiem za co) i tylko było gorzej. Na koniec powiedziała mi, że nie wierzy, żebyśmy byli do końca zycia razem bo nie ma do mnie zaufania, bo myśli, że ją zdradzam na każdym kroku. Jest z tym cięzko, ale nie ma rady trzeba wytrzymać, jeśli nic nie zrobiliście (zdrada) to znaczy się, że to baba ma problem z samą sobą i nie męczcie jej bo to tylko pogarsza sprawę. Jeśli ona znalazła sobie innego to jest poprostu suk... i nic nie poradzicie. Pamiętajcie, że to my jesteśmy faceci, a faceci mają jaja! A facet z jajami jest twardzielem! Żadnych smutnych opisów na GG, to frajerstwo! Zerwijcie z nią kontakt, zero sms, tel, traktujcie ją jak koleżanke i tyle, tak będzie lepiej dla was, a ona jak kocha i zatęskni to wróci a jak nie to nie! Znajdzcie sobie jakieś dodatkowe zajęcie, pasje, sport! Przyłóżcie się do nauki, do pracy. Niech one zobaczą, że się zmieniliście! Niech zobaczą, że znowu jesteście atrakcyjni! A jak nie wróci to przecież na świecie jest tyle fajnych lasek! Panowie narazie mamy po dzieścia, lub naście lat! Co to jest w skali całego, życia! Wszytsko jeszcze przed nami, świat stoi otworem! Będzie dobrze chłopaki! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość michu 26
No i kolejna nieprzespana noc, tylko 2 godziny snu, i głupie analizowanie "co zrobiłem nie tak, co mogłem zrobić inaczej, gdybym tak..., a gdybym zadzwonił jak napisała smsa, takiego innego, takiego jak dawniej" i co? i nic w kółko myśle o tym samym, może jakbyśmy się wyprowadzili na początku naszego "bycia razem", no ale z tego co tu czytałem to to właściwie nic nie zmienia, a gdybym na początku inaczej zareagował, od razu "wybieraj", ostro, a nie spokojnie, rozmawiając, słuchajac, i zawsze jak tylko chciała obok, ? to może... może gdybym na koniec porozmawiał? no ale były rozmowy, płacz, "nie chce cię stracic, nikt dla mnie taki nie był" a na drugi dzień znowu "nie mam dzisiaj czasu", bo przecież ktoś inny miał akurat czas, może, może, może... czy to by cos zmieniło? może, a może tylko by opóżniło cała tą sytuację o kilka miesiecy i byłoby jeszcze gorzej? nie wiem, nie wiem czemu całą winę biorę na siebie, to nie ja wolałem spotykać się z kimś innym, nie ja ją olewałem, byłem na każde zawołanie ,może to był bład? cokolwiek by sie stało, zawsze byłem, moze to jej dało taką pewność, że może wszystko, może mnie odstawić na "ławkę rezerwowych", ja i tak zawsze będe, potrafiłem zrezygnować z załego dotychczasowego życia, z wyjazdu, z wyjcia na piwo z kumpalmi, z zainteresowań, wszędzie sami - bo jej tak zależąło żebyśmy byli ciągle razem, sami, rafles napisał "Pamiętajcie, że to my jesteśmy faceci, a faceci mają jaja! A facet z jajami jest twardzielem! " - no a ja właśnie przy niej robiłem sie miękki, jak nigdy, nie potrafiłem krzyknąć, powiedziec nie, dosyć, i to był chyba bład, "za dobry" i czemu to ja czuje sie z tym źle, chyba ciągle ja kocham, brakuje mi jej, codziennie też tak macie? "mogłem coś zrobić inaczej" ale kur... przeciez nie wszystko zależy tylko od nas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morph
Michu, powiem Tobie. że przez pierwszy miesiąc miałem podobne objawy - mało spałem i jadłem, ciągle o niej myślałem itp. To jest niestety normalne ale trzeba sie pozbierać w sobie żeby nie było gorzej. Nie wiń siebie za to co sie stało bo przeszłości nie zmienisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×