juleczka26 0 Napisano Styczeń 15, 2006 Czy znacie kogoś kto rozmyślił się i uciekł z przed ołtarza? Czy takie historie tylko w filmach się zdrarzaja? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katolik Napisano Styczeń 15, 2006 Niepoważne Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
juleczka26 0 Napisano Styczeń 15, 2006 nie pytam, czy poważne, czy nie - pytam czy ktoś tak zrobił Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ale nuda w niedziele Napisano Styczeń 15, 2006 Hej, tak na serio to ja słyszałam kiedyś taką historię znajmoej moich rodziców, a mianowicie: że to ponoc facet uciekł sprzed oltarza tej ich znajomej. Nie wiem jego nie znam,ale znam ją, całkiem fajna babka, na serio, przedsiębiorcza i zewnętrznie tez niezła. Do tej pory jest tzw. starą panną. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
daglezja 0 Napisano Styczeń 15, 2006 chyba z przed samego ołtara to nie, ale ze sie ludzie rozmyslaja npmiesiac przed slubem to slyszalam ... a co ? zamierzasz prysnąc ukochanemu ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
juleczka26 0 Napisano Styczeń 15, 2006 nie, ja jestem zatwardziałym singlem, ale ten motyw często pojawia się w filmach i teledyskach, więc byłam ciekawa w jakim stopniu jest zainspirowany prawdziwą życiem. no i pewnie lekko komplikuje sprawy - rodzina sproszona, menu stygnie, itd, a najbardziej byłam ciekawa reakcji rodziny... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mejsi Napisano Styczeń 15, 2006 Przykład mojej koleżanki: spotykała się z facetem jakiś czas, wpadka, oczywiście ślub, bo "co ludzie powiedzą" :O siedziała w dniu ślubu, w sukni (!) i płakała, że chyba źle robi... Pobrali się i są razem do dziś, chyba 4 lata, mają dwójkę dzieci. Ale z tego, co słyszałam, to za różowo nie było. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość on miał rude włosy Napisano Styczeń 15, 2006 ....ale porządny gość , wódka już była kupiona , sala wynajęta, kapela czekała a ona zwiała, nawet do kościoła nie weszła , uciekla, nigdy nie wyszła za mąż , teraz już jest przed 50-tką i sama jest, właściwie to dobrze , że tak się zdarzyło , ponieważ zawsze najlepiej się czuła w otoczeniu kobiet. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
juleczka26 0 Napisano Styczeń 15, 2006 kiedyś miałam koleżankę, która rozważała taki krok, więcej, ona z premedytacja wzięła ślub kościelny z facetem, który pochodził z małej wiochy, była z nim 7 lat, a on był typem, który chce mieć i zonę i matkę dzieci i kupę kochanek na boku, a żeby była ciekawa mieszanka to byl głęboko wierzącym katolikiem na pokaz - bardzo się z tym obnosił, podobnie jak jego rodzina, a wiecie jak tam jest, wszyscy wszystko o sobie wiedzą. No więc ona, zamiast rzucić go przed ślubem, postanowiła dać mu nauczkę za te zdrady - zgodzila się na slub i wesele i wybrała 2 warianty zemsty - albo że rzuci go przed ołtarzem, albo 2 miesiące po ślubie zażąda rozwodu z powodu zdrad, które oczywiście jak się domyślacie po ślubie nie ustąpiły. A że jej tesciowa przed ślubem oznajmiła - dziecko, zastanów sie dobrze, bo w naszej rodzinie rozwodów nigdy nie było i nie będzie, to zrezygnowała z ucieczki z przezd ołtarza i wyprowadziła się dokładnie po dwóch miesiącach, a pół roku od ślubu byli już rozwiedzeni. Efekt jest taki, że rodzina pana młodego najadła sie wstydu, tesciowa o mało nie zeszła, jak się dowiedziała, a chłopak od 5 lat stara się o rozwód kościelny i płacze, że nie może żyć normalnie i że to hańba do końca życia, itp. niesamowita historia, co? Niektórzy ludzie są nieżle porąbani. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość julita 33 Napisano Styczeń 15, 2006 ja zaluje ze nie zrezygnowałam ze slubu przez przyjazdem pana młodego. własciwie już od rana nie wiedziałam co mam robic. na wieczorze panienskim - w sobote, wspominałysmy moich byłych chłopaków. napiłam sie i zadzwoniłam do kogos kto bardzo długo, bardzo dużo dla mnie znaczył. po tej rozmowie coś we mnie zabiło. umówilismy sie nastepnego dnia. rozmawilaismy, ale sie nie przyznałam do tego ze wychodze za maz. w srode było kolejne spotkanie.takie którego nigdy nie zapomnę. randka na jakiej nie byłam z moim mężem nigdy. to samo w czwartek. w piątek zamiast stroic sale, zakładac wałki na włosy itp znów była randka.nie wytrzymalismy i zaczelismy sie całowac, bardzo namietnie, z uczuciem. powiedział że tak mu ze mną dobrze ze zawsze chce zeby tak było... rozpłakałam sie i wyznałam mu prawde - była już 5 rano, a ja o 17 miałam wyjsc za innego. przeraził się, bał że zaprzepasze swą wielką miłośc przez romans z którego nic moze nie wyjsc.miał do mnie zal że pozwoliłam mu sie zaangazowac w tą znajomosc. wróciłam do domu i płakałam. czekała na mnie mama. czuła ze cos jest nie tak. opowiedziałam jej o wszyskim i siostrze. poradziły mi wyjsc za mąz, zapomnieć, bo to taki dobry kochający mnie facet, sala zamówiona, wszystko opłacone... szłam po tym czerwonym dywanie rozglądają sie na boki, nie wiedziałam co robic. a ON siedział w 1 ławce. z poważną miną.bez ruchu. na przysiedze rozpłakałam sie, ON sie nie odezwał, a tak bardzo chcialam żeby mnie porwał z tego koscioła, złapał za ręke i zabrał chocby na koniec swiata. moje małżenstwo nie przetrwało. nie byłam w stanie tak życ.po 2 tyg wynajełam mieszkanie, wyprowadziłam sie, chciałam byc sama. rozwiedlismy sie. tamten koles od romansu miał do mnie długo zal ze ukryłam przed nim prawde - ale wybaczył mi i od 6 lat jestemy małzenstwem. mamy slicznego 4 letniego synka, jestesmy szczesliwi. mój pierwszy mąż nadal jest kawalerem. bardzo duzo pracuje, zbił majątek przez te lata - to był jego sposób na ból. niedwno poznał piekną studentke. chyba w koncu tez jest szczesliwy, tak mi sie wydaje, bo kilka dni temu pierwszy raz od 9 lat usmiechnąl sie do mnie mówiąc czesc. moze to głupie, ale dla mnie to bardzo duzo znaczy, w koncu spadł mi kamien z serca Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość porucznikowa Napisano Styczeń 15, 2006 jakieś bajki opowiadasz Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ehhhhh Napisano Styczeń 15, 2006 Julita 33 ...bajki pieprzysz jakich mało. Najpiewr cały czas mówisz..."tamtem koleś od romansu" potam "tamten facet" by nagle oznajmic, ze od 6 lat jeteś jego zoną. Eh..kłamać tez trzeba umieć.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość maverick Napisano Styczeń 15, 2006 sprzed ołtarza zeby dac nogę to nie znam nikogo ale jedna znajoma zrezygnowała na jakis miesiąc przed jak juz wszystko było przygotowane i opłacone ... a zrywanie zaręczyn to norma -zdarzyło sie to i mi i mojemu kumplowi ... "normalka" rzekłbym Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
juleczka26 0 Napisano Styczeń 15, 2006 ja uwazam, że to piękna historia, julito, a najważnjsze, że z pozytywnym zakończeniem piszcie więcej no tak, ja też znam sporo takich zaręczonych, którzy rezygnują miesiąc przed ślubem, jednak tutaj zajmujemy się historiami uceczek w ostatniej chwili... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
juleczka26 0 Napisano Styczeń 15, 2006 właśnie się zorientowałam, że chyba zrobiłam błąd ortograficzny, nie byłam pewna - z przed czy sprzed? dziekuję, że ktos mnie poprawił, na naukę nigdy nie jest za późno Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość julita 33 Napisano Styczeń 15, 2006 pisałam tamten koleś od romansu żeby wam sie nie pomieszała, myslcie co chcecie, nie kazdy ma kolorowe zycie od samego poczatku Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mozart Napisano Styczeń 16, 2006 Ja znam taki przypadek. Moja znajoma miała brać ślub. Tydzień przed weselem przyszły mąż ją pobił. Był pijany.Płakała całą noc. Na szczęście na wesele została zaproszona jej ciotka, która na stałe mieszka w Kanadzie. Kiedy ciotka dziewczyny zoriętowała się co się stało, namówiła ją żeby dała mu nauczkę. Po rozmowie obie doszły do wniosku że nie wyjdzie za takiego człowieka, który już raz ją pobił. Nikomu nic nie mówiąc wcialiły plan w życie. Nadszedł dzień ślubu. Dzień mija jak zawsze na weselu - młody przyjechał, błogosławieństwo, do kościoła. Ona w pięknej sukni idzie przez kościół. Zaczyna się msza, przysięga małżeńska. Ksiądz pyta jej, czy ona chce za niego wyjść, a ona na to że NIE, ksiądz jeszcze raz powtórzył pytanie a ona na to że NIE. Po czym oddała wiązankę i pierścionek zaręczynowy Panu Młodemu, odwróciła się na pięcie i wybiegła z kościoła. Wszyscy mieli nieziemskie miny.Zapadła śmiertelna cisza. Pod kościołem w samochodzie czekałan na nią ciotka. Pojechały do Panny Młodej do domu. Ta się przebrała i wyjechały obydwie nad morze. Miesiąc później obydwie wyleciały do Kanady. Cała sytuacja została opisana w lokalnej gazecie.Opisana sytuacja miała miejsce w Strzegomiu na Dolnym Śląsku. Skandal był bardzo duży. Kiedy się wydało dlaczego to zrobiła. Od tamtej chwili minęły 2 lata. Niedoszła Panna Młoda mieszka w Kanadzie. A Pan Młody jest sam. I taki to happy end Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sssssssssssssssssssssssshehe Napisano Styczeń 16, 2006 ja znam może nie dosłowny ale: 2 tygodnie przed slubem koleżanka zrezygnowała, ślub został odwołany, mimo teg iz okazało się że jest w ciąży, urodziła dziecko została sama ale jest szczęśliwa że nie podjeła tej decyzji. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dup ślub Napisano Styczeń 16, 2006 Troche nie na temat ale co tam - rzecz działa się na Śląsku nie pamiętam jakie było jej zakończenie, ale : Piękne weselisko jakaś kiepska kapela gra, panna młoda jak malowana pan młody też. Wódka leje się strumieniem, aż nagle ktoś spostrzega że pani młodej nie ma. A ta akurat się na zapleczu puściła z gościem z kapeli- tyle tylko że się \"zakleszczyli\". To się nazywa pech i głupota. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość grusza Napisano Styczeń 16, 2006 a ja "zwiałam" 3 miesiące przed slubem - miałam juz suknie, salę, samochód itd... jedynie obraczek i zaproszeń nie mieliśmy.... Miaąłm wyjśc za mąż 9 zcerwca 2001 roku, a wyszłam za innego 14 sierpnia 2004 r. i Nie żałuje! dziewczyny, jak macie cien watpliwości - nie wychodźcie za mąż! Mi naprawde wiele osób gratulowało odwagi! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
olaaa 0 Napisano Styczeń 16, 2006 Taka sytuacja zdarza sie nie tylko w filmach. Znam dziewczyne, która uciekła spod ołtarza. Po prostu rozmyśliła sie :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość maverick Napisano Styczeń 16, 2006 a ja Ci gratuluję głupoty że przyjełas pierścionek od tego biedaka ... pewnie mial wesoła mine jak mu go oddawałas ... ale co tam grunt to miec odwagę :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość grusza Napisano Styczeń 16, 2006 Maverick, wiesz, róznie losy sie układają, a jak sie jest z kims kilka lat czasmi robi sie cos bo taka powinna byc kolej rzeczy a refleksja przychodzi później... albo wcale. Głupota byłoby, jakbym wyszła za niego i unieszcześliwiła siebie i jego... To byłaby głupota i tchórzostwo. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość maverick Napisano Styczeń 16, 2006 "... czasmi robi sie cos bo taka powinna byc kolej rzeczy a refleksja przychodzi później... " O Matko Huto .... :( a co na to powiedział ten biedak? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość grusza Napisano Styczeń 16, 2006 a co miał powiedziec, przyjął ze stoickim spokojem a potem sie obraził i nie mam z nim kontaktu; Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość maverick Napisano Styczeń 16, 2006 jeszcze 2 pytanka.... 1. nie masz czasami wyrzutów sumienia (ale nie z racji tego że go nie puslubiłaś tylko z racji tego że przyjęłaś pierścionek i dałas chlopu nadzieję)? 2. "...przyjął ze stoickim spokojem a potem sie obraził ..." wyczuwam tu jakąś drwinę, a co według Ciebie miał zrobić...? :) a drążę temat bo byłem w podobnej samej sytuacji jak twój niedoszły małżonek Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość grusza Napisano Styczeń 16, 2006 nigdy nie miałam wyrzutów sumienia; przeciez on tez byłby nieszczęsliwy ze mną, jeslibym juz go nie kochała... apierścionek przyjełam duzo wczęsniej (chyba ze 2 lata bylismy zaręczeni); a drwiny żadnej tam nie ma, po prostu zerwał ze mna kontakt; co mnie zdziwiło, to to, że nie starał sie walczyc o mnie; Ale chyba zgodzisz się ze mna, ze lepiej rozstac sie pzred ślubem niz nieprzekonanym brac slub i sie rozwodzić - mam kolezanke, która sie własnie rozwiodła, a idac do ołtarza wiedziała, że źle robi... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość maverick Napisano Styczeń 16, 2006 z resztą się zgadzam a co do tego: "...co mnie zdziwiło, to to, że nie starał sie walczyc o mnie;..." o Bogowie ... przeczytaj to i przemyśl raz jeszcze proszę ... :) być może to samo myśli o mnie moja niedoszła małżonka ale jak Ty sobie to wyobrażasz? nawet jesli miłośc trwa i nie wygasła to uwierz mi dla faceta to jest cios między oczy który nokautuje i zwala na deski ... nie ma takiego mocnego który by po czyms takim wstał i zaczął walczyc dalej ... jedyne co można zrobić to zwlec sie z "ringu" i spróbować w innym czasie w innym miejscu i z innym "przeciwnikiem" Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ferry 0 Napisano Styczeń 18, 2006 Zerwałaś zaręczyny, odeszłaś, ale masz pretensje, że nie walczył? Przecież chyba jaśniej nie można dać drugiej osobie do zrozumienia, że nie chce się z nią być. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość grusza Napisano Styczeń 18, 2006 Nie mam pretensji, zdziwiło mnie to - wydawało mi się, że jak ktos jest mocno zakochany to powinien walczyc o drugą osobę, a on spokojnie przyjął do wiadomości, nie pytajac wąłsciwie nawet czemu?? Tak jakos mam wrażenie , że za gładko to poszło ;) bez kłótni, awantur ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach