Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

przygotowania w toku- bo ślub w tym roku

Polecane posty

🖐️ Agatka- milo Cie widziec :) Przyznaj sie, ze tak zabalowalas na parapetowie, ze nie pamietalas, gdzie nas znalezc ;) :P :D Dlatego Cie tyle nie bylo ;) Gratki zakonczenia remontu i auta (kombi to takie rodzinne auto... ;) ) O, nie wyslalam Ci fotek dokumentujacych pewne uczucie ;), zaraz sie poprawie :). No ciekawe co u Ewy, ciekawe. Tez mam ja na gg tyle tylko, ze ja gg wlaczam raz na miesiac mniej wiecej :o Padam na ryjek ostatnio. Gabi ida wszytskie czworki na raz, a to juz trzonowce i bardzo jej dokuczaja. Konsekwencja tego jest, ze ona dokucza mi ;). No ale 3 juz sie po kawalku przebily, wiec moze juz niedlugo bedzie troche wytchnienia. Ale sie objadlam owoco az mi sie obiadu nie chce ;). Przywiezlismy od tesciow cala skrznke przepysznych sliwek, a dzis kupilam dla urozmaicenia brzoskwinie, maliny i borowki amerykanskie ;). Gabi uwielbia owoce, wiec kupuje jej rozniaste. Wczoraj mialam mega marude w domu, a wzielam sie za kulinarne eksperymenty i w ogole za robote. Najpierw poszlysmy na zakupy i mialam ich mniej wiecej 8 kg- niby w wozku, ale wniesc trzeba na drugie pietro (nie tylko zakupy, ale i Gabcię). No i jak juz wnioslam te swoje paki wlacznie z cora, to postawilam pod drzwiami, zeby je otworzyc. Gabi tez postawilam i wtedy dla urozmaicenia rozpoczal sie wyscig za corka po korytarzu (my mieszkamy na koncu korytarza). Naprawde, jakby sie komus nudzilo albo mial za malo wrazen, albo mial przekonanie, ze nic juz go w zyciu nie zaskoczy to polecam dziecko :) :) Potem smazylam kotleciki z piersi indyka (taki nowy przepis mialam- z serem zoltym, jajkiem, pietruszka, majonezem itp ;) ), a dziecko mi wisialo u nogi. A wieczorem ubzduralam sobie gotowanie leczo i mimo, ze padalam z nog to sie za nie wzielam i gotowalam do 23 😠. Zawsze wkurzalo mnie w mojej mamie, ze jak sobie cos umysli, a zle sie czuje czy jest zmeczona, to i tak to zrobi chocby nosem ryla. Mam tak samo niestety :o, choc w wersji light ;) (w porownaniu do mojej mamy). No ale obiad na 3 dni mam z glowy :). Dlatego teraz sie lenie z kawa i pisze przydlugiego posta ;) Kurcze, zbliza nam sie rocznica, a zaraz potem 30tka mojego meza. Nie mam pomyslow. Wiele osob mowi, ze jak sie nie wie co kupic bliskiej osobie to znaczy, ze sie jej nie zna. Chyba nie do konca- jak juz jest sie ze soba te kilka ladnych lat, to juz bylo mnostwo okazji i mnostwo rzeczy mu juz kupilam. Poza tym facet 30letni z reguly juz sam moze sobie fundowac swoje zachcianki, nie musi odkladac pol roku, zeby kupic sobie jakis fajny gadzet czy cos o czym marzy, czy go interesuje. No naprawde nie wiem buuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zabulina- swietne to :D :D hehe Agatko- kot juz Wam nie wystarcza? ;) a tak na powaznie to fajnie, kocham psy :). I fajnie, ze ze schroniska, choc ja bym musiala kogos tam wyslac, sama bym nie dala rady pojsc, bo chcialabym wziac pewnie kazdego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej:) Wiesz przynajmniej, na co musisz uważać - ja u Ciebie te zapędy uparciuchowsko - zosiosamosiwe już dawno temu zauważyłam ;) choć ja tak czasami też mam :o grubsze porządki (w sensie - pranie zasłon, porządki w kuchennych szafkach itp) robię zawsze zrywami, i nie popuszczę póki nie skończę, choćby o miała być ciemna noc :P ale, na szczęście, rzadko miewam te zrywy, hehe;) Co do urodzin.. no właśnie, ja mam dzisiaj;) i M wczoraj już upiekł mi tort, a dziś wcześniej przyszedł z pracy i pichci superobiad jakiś:) tyle, że ja na myśl o przełykaniu czegokolwiek się \"trzepię\", bo mam zapalenie gardła po tym kuzyna weselu :( i boli mnie, jak łykam. A on mi nakupował różnych super smakołyków, truskawki, maliny, wino do obiadu.. a mnie to wszystko boli.. :( no nic, obiad gorący zjem, kawałek tortu też, i postaram się nie krzywić, bo się mój biedak namęczył ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabciu- wszystkiego, co w zyciu wazne, najpiekniejsze i radosne :) 🌻 [sciska mocno] :) Ty jak ja sierpniowa :). Ale mlodsza jestes, wiec jako gowniarz prosze nie podskakiwac ;) :D No pysznosci Ci maz naszykowal- trzeba poprobowac chociaz. I tort sam upiekl (wow wow wow!!!) :) O kulinarnych prezentach to juz mysle jakis czas i pomysly mam jak uczcic te swieta, ale chcialabym tez jakis prezent. No nic, moze cos wymysli moj zakuty lebek ;) Zdrowka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję:) no to co, a z którego sierpnia jesteś..? Jeśli już mówiłaś, to przepraszam, że zapomniałam - ja mam jakiś defekt do dat. Nawet urodziny mamy musze co rok sprawdzać dziwne to w sumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ agatka - miło Cie znowu czytać :) gratuluję zakończonego remontu, no i zakupu auta. a wiesz, że jak napisałaś że kupiliście kombi, to sobie pomyślałam jak no to co, że to taki duży rodzinny samochód... ;) pieska też bym chciała, nawet o tym z M. rozmawialiśmy, ale to może jak mała podrośnie, bo jakoś nie wyobrażam sobie jeszcze dodatkowych obowiązków związanych z pieskiem :) co do Ewy - to mnie zaskoczyłaś jeśli faktycznie urodziła, bo z tego co pamiętam, miała termin jakoś po mnie (ja pierwotnie miałam na 1 października, po usg przesunął się na 20 września). może wyślij jej wiadomość na gg i zapytaj, ja niestety nie mam jej numeru :) zaba - wszystkiego co najlepsze, spełnienia najskrytszych marzeń 👄 z jednodniowym opóźnieniem ale jak najbardziej szczere :) tak sobie myśle, że jak Ty tych wszystkich pyszności nie dasz rady zjeść, to może my wpadniemy i pomożemy... :) to ja z Was jestem najmłodsza, bo wrześniowa :) tak sobie marze, że może mała zdecyduje się i urodzi w moje urodziny, ale miałabym wspaniały prezent :) z usg wyszło na 20, a ja mam 22, więc może się uda. choć lekarz jak wyznaczał mi ostatnio wizyte, która miała być jakoś w połowie września, to stwierdził że możemy już nie zdążyć, i idę w przyszłym tygodniu. zastanawiające, ale dopiero w domu jakoś dotarło do mnie co powiedział. no to co - jeśli chodzi o owoce, to też uwielbiam. ostatnio zrobiłam nam sałatkę owocową, całą miche. i tak do niej podchodziłam że sama ją wciągnełam :) ale mówiłam M żeby przyszedł jeść, żeby nie było :) aha, i robiłam ją jakoś koło 22, także też miewam nieraz takie zrywy :) mnie 30-tka męża czeka w styczniu, także mam trochę czasu żeby pomyśleć, choć też mam problemy z wyborem prezentu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maniusia, rzeczywiście miałabyś ładny prezent:) pysznościami chętnie się podzielę, bo ten tort wyszedł m naprawdę świetny - uruchamiam specjalne łącze, leci do Ciebie solidna porcja ;) Myślę, że dobrze robisz, nie biorąc od razu psa. Zresztą, jeśli poczekacie, aż Mała będzie Duża, a w każdym razie - większa, to przy okazji zobaczycie, jak będzie się z pieska cieszyć ;) co innego o czymś marzyć i to dostać, a co innego mieć coś ot tak, po prostu :) u dzieci to chyba najważniejsze:) A z którego września jesteś??? No to co - co do tego, jaka była impreza, zciachane gardło niech Ci będzie wskazówką;) Orkiestra była mocno taka sobie, ale zrobiliśmy rodzinne kółko (moja siostra znalazła sobie b fajnego faceta, poznałam go właśnie na tej imprezie i mam nadzieję, że to się skończy happy endem;) ) i wygłupialiśmy się na całego;) co prawda ja oczywiście także "na służbie", ale po plenerze wskoczyłam w kieckę i już się bardziej bawiłam, niż pracowałam:) Spóźnione, ale szczere życzenia urodzinowe!!! :D Życzliwych ludzi dookoła, uśmiechu i zdrowia, dużo siły, prawdziwych Przyjaciół! Niech Ci się darzy we wszystkim, czego potrzebujesz, a zmartwienia niech Cię omijają szerokim łukiem:) Czy Ty też Panna..? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabciu- dziekuje :) Ja jestem lew. W zasadzie lwica :D :classic_cool: Fajnie, ze wesele sie udalo. Tak tez mi sie zdwalo po tym gardle ;) Maniusia- rowno dwa lata temu musialam uspic moja psine kochana :( jakos 3 tygodnie przed slubem. Mialam ja 15 lat, ech. Jak juz sie pobralismy, wrocilismy z wyjazdu, urzadzilismy i wyprowadzilismy na swoje to strasznie chcialam psa. Musialam czekac az sie wyprowadzimy do swojego mieszkania, bo moja mama choc kocha psy powiedziala, ze nigdy wiecej nie chce miec psa, bo to ona pojechala z moim psem do weterynarza. Powiedziala, ze nigdy wiecej nie chce tego robic, tak ja to ruszylo :(. Ja sama nie moglam jechac, serce by mi peklo i pewnie zrobilabym niezla scene. Wysciskalam ja w domu, zalalam lazami i mama z bratem pojechali. Ech, rozpisalam sie nie na temat i az mi sie przypomnialo.. Sorki, nie o tym mialam. Po jakims czasie jak wspomnialam bardzo chcialam psiaka. Ogladalam sie za kazdym przybleda. Wtedy juz bylam w ciazy i P nie bardzo chcial sie zgodzic na psa (choc jakbym sie uparla to by ulegl). W koncu nie ulozylo sie tak, zeby np znalezc jakiegos bezdomnego psiaka albo ze ktos szukal domu dla jakiegos psa. Jak urodzila sie Gabi to bylam wdzieczna, ze tak sie stalo. Bo caly (na poczatku doslownie caly) moj czas zajmowala Gabrysia. Nie wiem czy macie kogos na miejscu, ale jak pies bylby tylko na Twojej glowie to lepiej sie wstrzymac :) Teraz chcialabym miec psa- Gabi uwielbia psy i koty :). Heh, mialabym ja z glowy na kilka ladnych chwil w ciagu dnia ;), bo jak jestesmy u tesciow to na dlugo ja kot zajmuje ;). Ale pies to uwiazanie, obowiazki, a my w weekendy czesto gdzies jezdzimy. No i jeszcze aspekt, o ktorym pisze zabulina- bezcenny. Potem taki podarunek moze dziecku sprawic mnostwo radosci :). To tak jak z kolczykami u malych dzieci. Wczoraj spotkalam sasiadke z wnuczka o 3 mies mlodsza od Gabi i ma juz od kilku miesiecy kolczyki. Nie dosc, ze uwazam to za niezbyt madre, to jeszcze odbiera sie dziecku tyle radosci jak juz rozumie. Mlodsza siostra mojej znajomej jak poszla do kosmetyczki przebic uszy to wracala od niej dumna jak paw, w domu siedziala, przegladala sie w lustrze, robila miny itp :). Jednym slowem byla wniebowzieta. Ech, juz rozumiem czemu moj maz czasem mowi, ze jak chce to zawsze kogos zagadam ;) Zatem znikam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to co, mi się wydaje, że pozbawianie dziecka możliwości marzenia jest bardzo, bardzo złe (oczywiście nie mówię tu o przypadku posiadania psa przed posiadaniem dziecka, chodzi mi o bardziej... drastyczne przykłady). Widzę to po bratankach M, które dostają wszystko średnio o 3-4 lat za wcześnie. Nic ich nie cieszy. Dosłownie. Mają wszystkiego za dużo i nie ma rzeczy, o której by marzyły, wszystko dostają od ręki. Pamiętam, w jakim szoku byłam, jak mały dostał od nas prezent na urodziny, przyjął go beznamiętnie, nie podziękował nawet, nawet papieru mu się zdjęć nie chciało - wrócił do niszczenia jakiegoś samochodzika.. a jak już w końcu (po interwencji starszej ciotki) odpakował prezent (był to duży zestaw klocków Lego, roboty), to rzucił okiem, odłożył i tyle... Po prostu jego prezenty nie cieszą, bo jak może cieszyć coś, co ma się na co dzień. Problem polega na tym, że każdy człowiek jest zaprogramowany do tego, żeby mieć jakieś dążenie. Jeśli jakieś dzieci mają i będą miały wszystko, z czystych nudów sięgną w końcu po coś złego, zwłaszcza, że często przy tym uwagi rodziców mają jak na lekarstwo. To naprawdę przykre. Z drugiej strony ważne jest też chyba wyczucie, kiedy nadejdzie odpowiedni moment na realizację danego marzenia. Moim zdaniem trzeba dziecku dać o czymś pomarzyć, ale też nie za długo, bo później już ta rzecz nie będzie tak cieszyć. Pamiętam, jak np. uwidziały mi się kiedyś buty Martensy;) ale nie stać mnie było, bo pieniądze zawsze dostawałam bardzo symboliczne. Rodzice \"przetrzymywali\" mnie przez 2 lata, w końcu mi je kupili - ale wtedy już mnie w zasadzie nie cieszyły. Co do maluszków w kolczykach, to ja się ich boję :( odkąd moja koleżanka w 1 czy2 klasie podstawówki rozpruła sobie ucho zahaczając kolczykiem o moje włosy (była wyższa o głowę). No i widzisz, No to co, ja też potrafię zanudzić :P ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz racje z tymi marzeniami i tym, ze jak dzieci maja totalnie wszytsko to nie jest dobre. Zgadzam sie. Ja w liceum mialam kolezanke, ktora miala ucho rozpolowione od dziurki. Tez miala taki incydent i nie wiedziec czemu nie pojechala na szycie tylko jej sie tak zroslo. Brzydko to wygladalo. Jesli chodzi o maluchy to ja w ogole uwazam, ze to przegiecie ze strony rodzicow. To cialo dziecka, odrebnej osoby. Moim zdaniem nalezy pozostawic decyzje dziecku czy bedzie chcialo dziurawic swoje cialo. Moze nie beda sie tej osobie kolczyki podobac? A dziurki wcale tak latwo nie zarastaja, slady wielu osobom nie zniakja nigdy. No ale chyba kiedys juz tu temat kolczykow u maluchow byl :) Co za pogoda :( :( Czuje w moich starych gnatach jesien juz od kilku dni. Coraz czesciej jak np poloze sie z Gabi, zeby ja usypiac i tak chwile z nia leze nieruchomo to marzna mi stopy :(. A ja tak kocham nosic odkryte buty i gole stopy buuuu :( Boje sie tej jesieni i zimy. Dopiero co czekalam na lato, dopiero co przyszlo, a juz sie konczy. I znow te miesiace fatalnej pogody, tak strasznie dluzace sie. No to powialam optymizmem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zlinczujcie mnie za moje milczenie :P Ja rozdwoje sie 15 października:) u Nas wszystko ok, jeszcze raz przepraszam za milczenie-tak jakoś wyszło :( jest mi wstyd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie:) Ewa, do Twojego rozdwojenia już bliżej niż dalej:) 🌼 No to co - dalej pogodowe spleeny..? Ja już zdrowa i bardzo się z tego cieszę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ ale pustki tutaj ostatnio :) ewa - super że w końcu się pojawiłaś :) narazie linczować nie będziemy ;) co tam u Ciebie? jak się czujesz?? i czemu tak długo nas nie odwiedzałaś? zaba - dobrze że ze zdrówkiem wszystko w porządku :) przypomniało mi się jeszcze jak kiedyś pisałaś o szmatkach co Ci z balkonu giną, wyjaśniło się to może?? :) no to co - mam nadzieje że h8umor powrócił 🌼 - na wszelki wypadek, jakby nie powrócił ;) u mnie ok, choć coraz ciężej jest mi się poruszać. Mała strasznie się rozpycha, a że mój brzuch nie jest zbyt duży, to czasami aż boli. w przyszłym tygodniu mam mieć ostatnie usg, lekarz powiedział że pomierzymy i określimy wagę :) już nie mogę się doczekać :) no i muszę zacząć się pakować, w końcu z ostatniego usg termin był na 20 września, także dużo mi nie zostało... dobra, uciekam jakiś obiadek zrobić ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maniusia z tego co pamietam to i dla Kasiaka mocno wróżono wcześniej poród...a pamietamy jak było;) więc kochana za mocno nie nastawiaj się na 20 września:P Zabu dobrze, że zdrówko się naprawiło ;) ale dla Ciebie cieżki okres się zbliża...:( Co u Nas, ino rośniemy solidnie, ale chyba najbardziej ja-w szez:P czujemy się dobrze, jesteśmy zdrowe :D no i szykujemy się na ten dzień, jeszcze jedne większe zakupy przed nami i będziemy w sumie gotowi :) Kobity kiedy ten czas miną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Dawno mnie nie bylo. Ewa- witaj kochana. Swietnie, ze macie sie z Halinka dobrze 🌻. Rosnij ile chcesz- nie wybiegasz poza norme- jeszcze chyba nikt w ciazy wzdluz nie urosl, takze kierunek w szerz prawidlowy ;). Nie wiem kiedy to wszystko zlecialo. Dopiero Tobie i Maniusi gratulowalysmy, a tu juz koncowka. Gabi dopiero co sie urodzila, a tu juz lada dzien 15 miesiecy jej stuknie :). Tez nie moge uwierzyc, ze tak to zlecialo! Maniusia- Ty to kochana sie melduj prosze- nie trzymaj nas w napieciu ;). Bo Martynka juz w kazdej chwili moze sie zaczac dobijac na ten swiat :). Dasz komus znac na kom? Trzymaj sie dzielnie, ani sie obejrzysz, a bedziesz tulic Mala :) Zabu- ciesze sie, ze juz ze zdrowiem OK 🌻. A tak z ciekawosci- zlapalas balkonowego zlodzieja szmatek? ;) U nas dobrze :). Jak Maniusia zapytalas o moj nastroj to chwile musialam wytezyc moj umysl, zeby sobie przypomniec o co chodzi ;) - czasem po prostu dopada mnie codzienna rutyna i duze zmeczenie i wtedy mam chwile slabosci. Ale to mija szybko i zaraz o tym zapominam ;) Gabrysia sie troszke zmienila- w sensie, ze wyrosla z pewnych zachowan, wiecej rozumie, mozna ja chwile czyms zajac i to tez na pewno ma wplyw na to, ze jest lepiej. Bo u mnie to jest tak, ze w niektorych rzeczach jestem perfekcjonistka i nie potrafie sobie odpuscic. I np jak Gabi nie pozwalala mi na zrobienie pewnych rzeczy przy niej to albo robilam to do poznej nocy jak juz poszla spac albo nie robilam tego, ale meczylo mnie to psychicznie. Z czasem czlowiek sie jednak uczy troszke odpuscic :) jesli trzeba ;) Gabi ma swojego kolege, a ja zakolegowalam sie z jego mama i sporo czasu spedzamy razem na spacerach :) Dzis z tego nici, bo pada :(. Pewnie niedlugo wiecej bedzie takich dni buuuu. No ale wtedy mozna wpasc do siebie na kawke- daleko nie mamy, bo to samo pietro ;) Ja sie rozwijam kulinarnie :) :) i sprawia mi to mega radoche :), mimo, ze niektorych rzeczy w ogole nie jem, tylko dla meza robie ;). Dzis juz dusi sie kabaczek faszerowany (mniam, mniam :) ). A wczoraj robilam np udziec indyka w sosie smietanowym, duszony szpinak i ziemniaczki pieczone z maselkiem czosnkowym. No i odkrylam genialna salatke! Polecam: - puszka tunczyka w sosie wlasnym - puszka kukurydzy - sliwki suszone kalifornijskie pokrojone w cwiartki - peczek koperku - platki migdalow - przyprawy do smaku - majonez Wszystko mieszamy i zajadamy sie :). Bylam troszke sceptycznie nastawiona, ale wszystkim bardzo smakowalo, naprawde nie spodziewalam sie, ze efekt jest taki mniamusny. Acha, ja robilam dla sporej liczby osob, wiec mnozylam skladniki i moje spostrzezenie jest takie, ze przynajmniej jednego tunczyka wtedy mozna dac w oleju (a ewentualnie mniej majonezu), bo sliwki sa dosc klejace i salatka jest dosc taka zbita. Pozdrawiam Was wszystkie mocno! cmokasy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! :) Najpierw w sprawie złodzieja balkonowego - nie złapałam, głównie dlatego,że nie próbowałam - częściowo z braku czasu (jak go mało!!!!) a częściowo z tchórzostwa, bo została mi ostatnia szmatka :P :( No to co - ale dobrze, że już dobrze:) 🌼 rzeczywiście przepis brzmi.. oryginalnie, ale mimo to - a może zwłaszcza dlatego - na bank go wypróbuję;) W zeszły weekend (wolny weekend wrześniowy) zorganizowaliśmy grilla dla 12 osób na Bagrach:) I kurcze, udało się, mimo że to był nasz debiut grillowy dla takiej ilości osób (zostało nam 2,5 kg kiełbasek.. ale szaszłyki zeszły wszystkie;) ) i żadna z par (by było to 6 par) nie znała się wcześniej. Było śmiesznie, bo większości z nich robiliśmy zdjęcia (jakoś naturalne wychodzi, że robimy zdjęcia znajomym, a z drugiej strony - 2 niesamowite pary poznaliśmy w ten właśnie sposób) więc wyglądało to trochę, jakby nasza strona www ożyła i zeszła się na biesiadę;) No to co , strasznie się cieszę, że znalazłaś młodą mamę - koleżankę:) Bardzo za to trzymałam kciuki:) a jak Wasza znajomość się rozwinie, to może i dojdzie do podrzucania dzieci sobie na chwilę w celu spokojnego umycia okien, lub równie szlachetnym;) Wczoraj zupełnie niespodziewanie (byłam na Śląsku pozałatwiać kilka spraw) przeprowadziłam pełną interwencję kryzysową, sytuacja była naprawdę poważna. Kurczę, kto by się spodziewał, że psycholog jest czasem potrzebny na tej samej zasadzie, co \"czy na sali jest lekarz?? \" Poszło bardzo dobrze, zaskakująco dobrze, zważywszy, że od paru miesięcy poświęcam się tylko zdjęciom, i bardzo mnie to podbudowało. Ewa, a dlaczego zbliża się dla mnie ciężki okres..? Ja właśnie mam wrażenie, że zbliża się okres bardzo \"nieciężki\" - za miesiąc o tej porze będę się grzać na rafie :):):) Maniusia, wiesz, musisz się teraz częściej meldować;) Uciekam do zdjęć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabu ciezki okres bo zimno, a ty wydaje mi się masz słaba odporność i czesto łapia cie chorubska :( No to co upływa szybko życie... jeszcze miesiąc i będe tuliła swoja kruszynkę :D Maniusia a jak u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, to :D No tak, Ewuś, dobrze pamiętasz, ale ja chwilowo tak się cieszę, że mi mija alergia, że nawet nie myślę o tych czających się obowiązkowych anginach;) Jeszcze tylko miesiąc Ci został, jak ten czas leci.. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj zabu mija błyskawicznie, jestem cierpliwa, nie myślę, że już bym chciała październik, poprostu czekam...:P a Tobie dużo zdrówka (ponoć ciężarnych życzenia mają większą moc spełnienia;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie :) 🖐️ no to co - widzę ze szalejesz w kuchni :) ja póki co jak coś gotuje, to muszę robić sobie małe przerwy na odpoczywanie (posiedzieć, itp.) :P Twój oryginalny przepis napewno wypróbuje, jak bedziesz mieć jeszcze jakieś, to pisz, zawsze lepiej zrobić coś wypróbowanego :) i super że znalazłaś sobie młoda mame do towarzystwa. u nas w bloku,a właściwie klatce każdy zamyka się w swoich 4 ścianach, nikt o nikim nic nie wie, mimo że to nowy blok, same młode małżeństwa. dziwne to dla mnie troche, bo u nas w domu jakoś wszscy się znali, chodzili w odwiedziny, miałam dużo znajomych którzy przychodzili w zimowe popołudnia i wspólnie sie bawiliśmy,itp. a tutaj... tylko dzień dobry w przelocie. ale może poznam kogoś na placu zabaw, jak będę z małą na spacerki chodziła, w końcu dużo jest małych dzieci w innych klatkach :) a jak tam Twój zięć?? :) zabulina - super ze udało Wam się jeszcze grilla zorganizować. bo pogoda, przynajmniej u mnie, już typowo zimowa. no i gratuluje udanej interwencji :) nie doceniasz siebie :) wydaje mi się, że dobry psycholog o każdej porze dnia i nocy, gdyby coś się przydarzyło, wie co robić, i nie musi wcale cały czas praktykować. a Ty własnie udowodniłaś że nim jesteś 🌼 ewa - czas faktycznie minął błyskawicznie :) aż trudno w to uwierzyć. szkoda że nie można określić ścisłego dnia porodu, tylko trzeba czekać :P a my dziś jedziemy do lekarza pomierzyć i powarzyć się :) także trzymajcie kciuki ;) słyszałam że przed porodem dzieci stają się jakby mniej aktywne, jeśli to w 100% się sprawdza, to ja chyba tak szybko nie urodze, bo Martynka rozpycha się na wszystkie strony, aż brzuch robi się niesymetryczny :) najgorzej jak się rozciąga i podkopuje mnie po żebrach :) dziś zrobiła mi pobudkę przed 6 rano, aż musiałam wstać i zjeść :) aha, i będę rozmawiać z lekarzem o porodzie w wodzie. bo ostatnio jak byłam to rozmawialiśmy o znieczuleniu zewnątrzoponowym. lekarz kazał iść do anestezjologa po wpis do karty, więc poszliśmy. ten opisał wszystko ładnie, jak to ma wyglądać itp. ale powiedział też o zagrożeniach. no i teraz się waham... nie chciałam brac tego znieczulenia tak na 100%, chodziło mi bardziej o to, że jeśli nie dam rady i będzie mocno boleć to wtedy poprosze, takie wyjście awaryjne. ale teraz już nie wiem co myśleć, bo widzę że zdania są podzielone. anestezjolog powiedział że woda też w jakimś sensie znieczula, położna tez bardziej poleca wodę. koszt porodu w wodzie i z zzo jest taki sam. więc się pogubiłam. zobacze co mi lekarz powie dzisiaj, bo podobno też muszę mieć kwalifikację to porodu w wodzie, więc ciekawe czy się załapie... no to co - co Ty myślisz? jak było u Ciebie? ewa - zastanawiałaś się już nad znieczuleniem? zaba - masz jakieś informacje na ten temat? no to się rozpisałam ;) i jeszcze jedno, pewnie że Wam napisze jak już urodzę, tylko wyślijcie mi numer komórki na emaila ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc :) A gdzie jest Agatka? Ewa- Ty tez daj koniecznie znac jak sie pojawi Halinka :) Zabu- zgadzam sie z Maniusia- czasem mam wrazenie, ze sie nie doceniasz. Juz dawno sie przekonalam, ze oprocz wiedzy, masz po prostu predyspozycje i talent do bycia psychologiem 🌻 Maniusia- nr kom wysle w mailu. Daj znac po wizycie jakiech wymiarow jest Martynka :). Choc z doswiadczenia swojego i znajomych wiem, ze z pewna doza nieufnosci mozna podejsc do tych wymiarow. Niby teraz te sprzety takie wypasione, a czasem te pomiary maja malo wspolnego z rzeczywistoscia ;). Czyli jak to jest z tym ZZO u Was? Musisz juz teraz sie okreslic czy bedziesz chciala? Nie bedziesz mogla miec takiej ewentualnosci zadecydowania w czasie porodu? Ja chodzilam do szkoly rodzenia, gdzie generalnie niespecjalnie polecali znieczulenie. Moze inaczej- dokladnie przedstawili nam jego wady, zagrozenia jakie moze ze soba niesc. Radzili, by po prostu nie nastawiac sie tak, ze porod to koszmar nie do przezycia i ze od razu na wejsciu bedzie sie wolac o zzo. Kazdy ma inny prog bolu. Dla mnie np duuuuzo gorszym przezyciem byloby borowanie zeba bez znieczulenia niz porod bez znieczulenia :). Ja sie zatem nie nastawialam na zzo, ale dawalam sobie taka ewentualnosc, jakby to rzeczywiscie bylo dla mnie nie do wytrzymania. Natomiast okazalo sie do wytrzymania, a poza tym po oksytocynie rozwarcie zaczelo isc tak szybko, ze nie byloby mowy o zzo :) Jesli chodzi o porod w wodzie to bardzo duzo osob chwali. Mi trudno cos na ten temat powiedziec, bo ja tak nie rodzilam i przy drugim dziecku tez raczej nie bede brala pod uwage (tylko z racji tego, ze generalnie nie mam traumy z pierwszego porodu i dobrze wspominam :) ). Ale moze ja jakas inna jestem- np jak polozne przyniosly mi pilke to niespecjalnie mi ona podchodzila, a niektorzy mowia o niej jak o zbawieniu podczas porodu ;). Ja w czasie porodu bylam bardzo skoncentrowana, jakby wylaczona troszke. Podczas kazdego skurczu koncentrowalam sie wylacznie na oddychaniu prawidlowym i tak lecial mi skurcz za skurczem i bardzo mi to pomagalo. W ogole nie marudzilam, zero krzykow. Pelna mobilizacja ;). Obecnosc P baaaardzo wiele dla mnie znaczyla, ale on stal sobie z boku i nie przeszkadzal mi w moich szalenczych oddechach ;). Na szkole rodzenia polecali np, ze maz moze zone masowac, oklady robic itp- jakby zrobil cos w tym stylu moglabym juz nie byc taka spokojna ;). Za to bardzo pomocne bylo trzymanie za reke (ktorej mu doslownie malo nie zgniotlam taki to byl wysilek), kiedy mialam juz bole parte, a nie moglam jeszcze przec, bo Gabi sie nie wstawila jeszcze dobrze. Pewnie ile osob tyle opinii. Mnie chyba bardziej przerazalo wbicie sie w kregoslup i rura mi z niego wiszaca niz bol ;) aczkolwiek nastawilam sie po prostu, ze jak juz bede wiedziala jak to jest to sama zadecyduje. Czasem naprawde nie okazuje sie to takie straszne :) Takze ja pewnie wybralabym porod w wodzie :) Najwazniejsze to sie nie stresuj, bedzie dobrze 🌻 Gabi jeszcze spi, jak wstanie zjemy cos i spadamy na to zimno :(. Moj zieciunio dobrze- rownie charakterny chlopak, wiec nie wiem jak sie oni zgodza ;) hehe Ta salatke polecam baaardzo, bo pychota. Na stale weszla na liste moich ulubionych :). Do tego bardzo szybko sie ja robi. Potem podam Wam jeszcze przepis na fajne kotleciki, ktore ostatnio robilam. Trzymajcie sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć i czołem:) Ktoś chętny do ponarzekania na pogodę? 😭 mam nadzieję, że jeszcze nie jest to koniec definitywny lata, nie pożegnałam się należycie z deską :P Dziękuję Wam za miłe słowa odnośnie mojego psychologowania, ale świetnym psychologiem póki co nie jestem. Może i mam predyspozycje, ale to jak z malarstwem - 5% talentu, 95% - praca. Choć może w psychologii przelicznik jest ciut korzystniejszy, bo relacja terapeutyczna (czyli de facto talent psychologa) to ponoć aż 30% efektu końcowego;) Niemniej, na razie lepszy ze mnie fotograf. Ale w perspektywie czasu na pewno psychologia będzie coraz ważniejsza. Maniusia, i ja trzymam kciuki za \"dobre mierzenie\" :) Co do zzo, to wiem tyle, co np. od żony kuzyna M - ona rodziła z zzo (a właściwie - z podpajęczynówkowym, które jest lepsze i ma mniej efektów ubocznych) i baaardzo polecała. A skoro No to co mówi o tym pooksytocynowym przyspieszeniu, to już wiesz, żeby w razie czego wołać o zzo ZANIM podadzą Ci ewentualną oksytocynę;) Ja, szczerze mówiąc, wczytywałam się w to przed porodem mojej kuzynki i nie bardzo przemawiają do mnie argumenty \"przeciw\". Wiadomo, że argumenty \"przeciw\" znajdą się nawet przy znieczulaniu zęba, ale korzyści przewyższają straty. Gdybym ja miała wybierać, na bank wzięłabym zzo. Natomiast po tej lekturze nie zdecydowałabym się raczej na cc na życzenie - tam argumenty \"przeciw\" mnie przekonały. Natomiast generalnie jestem tak daleka, jak to tylko możliwe od gloryfikacji zbędnego cierpienia i niepotrzebnego \"poświęcania się\" (oczywiście nie mówię o No to co, która chyba jest stworzona do rodzenia;) ). Ponadto moja koleżanka, która prowadziła badania na ten temat wykazała, że cierpienie podczas porodu jest bardzo mocno związane z wystąpieniem późniejszej depresji poporodowej i stopniem jej nasilenia, aż do naprawdę niebezpiecznego stopnia. Weź jeszcze poprawkę na to, że nasze mamy nie bardzo mogą wypowiadać się w tej kwestii choćby z tego powodu, że kiedyś dzieci rodziły się dużo mniejsze. Teraz \"klocuszki\" 4kg to norma, ale nie jest to norma biologiczna, raczej kwestia nadmiernego witaminizowania się i hormonów w jedzeniu. To się rozpisałam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, jeszcze mi się przypomniało - jak czytałam na temat zzo (na stronie fundacji "Rodzić po ludzku"), to jako dużo bardziej niebezpieczną praktykę przedstawiano właśnie podawanie oksytocyny czy nacinanie krocza niż zzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I w sumie to jest czyste chamstwo - na temat podawania oksytocyny czy cięcia krocza w szpitalach jakoś się nie debatuje i jakoś nie przedstawia skwapliwie argumentów "przeciw", buzia na kłódkę. Z jednej przyczyny - bo to ułatwia pracę personelowi. Po co kobieta ma rodzić naturalnie? Bach jej oksytocynę, łóżko się szybciej zwolni i szybciej położna pójdzie na kawkę :o Natomiast o zzo robi się aferę, bo to przecież dodatkowy kłopot dla lekarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zglaszam sie jako chetna do ponarzekania na pogode :). Nie bylo mi przyjemnie na spacerze :o brrr. Ale dziwi mnie nie mniej troche fakt, ze przy takiej pogodzie praktycznie nikt u nas z dziecmi nie wychodzi. Dzis na placu zabaw widzialam jedna mame tylko z coreczka gdzies w wieku Gabi i dwie mamy jeszcze z glebokimi wozkami. A tak to jakby na osiedlu dzieci nie bylo. A pozniej mamy narzekaja, ze dzieci choruja. No coz, jak sie ich w ogole nie hartuje, czesto przegrzewa i gdy troche chlodniej to nie chce sie ruszyc tylka z domu to nic dziwnego. Ja od poczatku hartuje Gabi w granicach rozsadku oczywiscie (co np moja tesciowa i szwagierke przyprawia nieraz o wielkie zdziwienie ;) ) i w ogole mi nie choruje (odpukac). Zabu- o nie nie, do rodzenia stworzona nie jestem :D. Po pierwsze ja sie panicznie boje szpitali i do momentu porodu szczesliwie nie spedzilam w swoim zyciu ani dnia w szpitalu. Po drugie jak wiekszosc kobiet wizja porodu nie napawala mnie optymizmem. Czy jestem wytrzymala na bol to ciezko mi stwierdzic, bo powaznych boli nie mialam w swoim zyciu. Wyjatki- bol u dentysty i tu kompletnie pekam. A, przypomnialo mi sie jeszcze. Po porodzie mialam zapalenie korzonkow i to byl bol przeokrutny, ale znosilam pokornie akurat to. Moje podejscie i to duza zasluga szkoly rodzenia, do ktorej chodzilam i to podkreslam po raz enty. Po prostu genialnie przygotowani ludzie do prowadzenia takich zajec. Nie dosc, ze fachowcy, to jeszcze z wyczuciem, delikatnoscia, swietni, sympatyczni ludzie. Naprawde oni otworzyli nam oczy na wiele spraw. A to jak zachowywalam sie podczas porodu to zasluga tego, ze w sytuacjach naprawde kryzysowych zawsze wykazuje sie mobilizacja i trzymam emocje na wodzy (przeciwnie do codziennych sytuacji ;) :P ) I zgadzam sie z ta oksytocyna stosowana jak chleb powszedni i nacinaniem krocza- bardzo nam tu daleko jeszcze do rodzenia po ludzku. Chociaz sa przypadki, kiedy sie oksytocyny po prostu nie da uniknac (przenoszenie czy jak odejda wody, a skurczow brak). Cesarek na zadanie kompletnie nie rozumiem, ale sprawa kobiety, ktora sie na to decyduje. Szkoda tylko, ze czestym powodem jest np strach przed rozciagnieciem sie pochwy albo cos w tym stylu. Ale co to obchodzi kogos kto kasuje za to 7 czy 10 tys. Zdecydowanie za malo sie kobiety uswiadamia. Jak ktos mnie pytal czy zamierzam wziac znieczulenie, a ja odpowiadalam, ze na nic sie nie nastawiam to zdecydowana wiekszosc patrzyla na mnie jak na kosmitke ;), mimo, ze wiekszosc tez nie ma dziecka, nie byla w ciazy ani nic wiecej na ten temat nie wiedziala. Ale czesto tak jest, ze kobieta decyzji o zzo nie podejmuje swiadomie, zgodnie ze swoimi potrzebami, tylko ot tak po prostu bo kolezanki braly, bo jak w ogole mozna rodzic bez itp itd. Nie zgadzam sie, ze to dodatkowa praca dla lekarzy- tzn owszem, ale nigdzie sie nie dostaje zzo ot tak za darmo. Wszedzie trzeba slono zaplacic. Jak ktos chce i nie przemawiaja do niego argumenty przeciw to nie neguje, nic to strasznego, ale uwazam, ze kazda kobieta powinna sie wsluchac w siebie i dac sobie szanse zdecydowac samej zgodnie ze soba. A teraz sie te biedne kobiety oglupia z kazdej strony. Cos chyba jeszcze chcialam napisac, ale Gabi mi tu juz tak przeszkadza, ze zmykamy ja kapac :) buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to co, nie do końca się zrozumiałyśmy - zzo JEST często traktowane jako dodatkowa praca i fanaberia, (oczywiście w szpitalach publicznych a nie prywatnych klinikach) ale nie dlatego, że nie chcą zarobić, tylko z powodu braku anestezjologów! Jest taki szpital w Krakowie, który dostał dużo punktów w akcji Rodzić po ludzku i moja dawna klientka, obecna koleżanka poszła tam przed porodem na zwiad - i gdy spytała o zzo, położna mówi, że raczej się nie robi. Więc Ania wielkie oczy i mówi, że na stronie akcji Rodzić po ludzku wyraźnie w tabelce stoi, że szpital taki zabieg wykonuje, na co położna smutno pokiwała głową i powiedziała, że teoretycznie tak, ale jak jest jeden (słownie - jeden) anestezjolog na szpital, to nie przychodzi do rodzącej, tylko do np. jakiegoś wypadku albo planowanej operacji, a gdy akurat ma chwilę wolnego, to musi odpocząć.... i na zzo się raczej nie pofatyguje.. i tyle. jak ja nie znoszę, jak jest tak zimno:o Na szczęście moje prywatne słoneczko przyszło z pracy, zrobiło dobry obiad i po lampce wina troszkę optymizmu do mnie wpadło;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×