Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tomasz W.

Niespełniona, nieodwzajemniona milość.

Polecane posty

Gość Jestem kobietą
Jeszcze poprawka do jednej zwrotki: Wpadnę tam na chwilę zanim spuchnie atmosfera; Wódki dwie wypiję, potem cich się pozbieram. Wyjdę na ulicę, przy fontannie zmoczę łeb; Wyjdę na przestworza, przecudowny stworzę wiersz. Ty i ja - teatry to są dwa! Ty i ja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego ona nie chce z Toba byc? Moze wlasnie z tego powodu, ze ja kochasz za bardzo. To jest trudne dla drugiej osoby. Kochanie kogos za bardzo rodzi tendencje odsrodkowe. Skad wiem, ze kochasz ja \"za bardzo\"? Chociazby Twoja chec popelnienia samobojstwa z jej powodu o tym swiadczy. Nie mozn atak uzaleznic od kogos swojego zycia. Pokochaj siebie przynajmniej na tyle, na ile kochasz ja, a jeszcze lepiej bedzie, jezeli pokochasz siebie bardziej. To jest szansa na to, zebys odzyskal jej szacunek a moze i milosc. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem kobietą - Wyrazilem sie nieprecyzyjnie, bo cos innego mialem na mysli piszac to zdanie. Chodzilo mi raczej o to, ze bedzie dziwna...jezeli po tym, co powiedziala(a powiedziala naprawde sporo) bedzie miala wyrzuty sumienia. Np. jezeli mnie naprawde nie nienawidzi, to dlaczego o tym mowi(wiem, ze teraz to jest wyjatkowo \"zlosliwa\" i naiwna logika...)? Ukaram jedynie siebie, taka jest prawda. Od poczatku do konca bylem dla niej nikim. Za 30 dni dowie sie, ze jestem martwy, no i co? I nic..wielka rzecz. Hmm, wedlug moich prognoz to nawet sie nie dowie zaraz po tym, tylko za jakis czas. Jasne, ze nie wiecie wszystko, bo nie moge i nie chce tutaj pisac o wszystkim. Tak...zrobilem kilka rzeczy, ktorych zaluje. Ale w odroznieniu do niej potrafie sie do tego przyznac, potrafie przeprosic, a co najwazniejsze...potrafie o tym mowic. Odbijalo mi z wielu powodow. Zrozumie mnie jedynie ktos, kto kochal, ale to uczucie nie bylo w zaden sposob odwzajemnione(nie chodzi o gniew czy cos w tym rodzaju na druga osobe...na wybranke/wybranka! absolutnie! cos wrecz odwrotnego...chec bycia z ta osoba w kazdym aspekcie zycia i niemoznosci z nia bycia...to poprostu prowadzi do szalenstwa). Zrobilem jej swinstwo, bo mialem silne przeczucie, ze ona mi robi swinstwo...i sie nie pomylilem. Juz raz wybrala nie mnie...a teraz nie wiem, jak jest, bo ze soba nie rozmawiamy. Wiem o niej wszystko...znam ja lepiej niz ktokolwiek na tym swiecie(i tutaj akurat sie nie przeceniam) i poznalem jej z tej strony, z ktorej nikomu(takze mi...) sie nie pokazala. Czy ja jestem zagubiony? Szczerze powiedziawszy nie wiem...obralem droge i nia zmierzam do pewnego celu...Jesli jestesmy juz przy muzyce, polecam Blue Oyster Cult - Don\'t fear the reaper (jeden z moich ulubionych kawalkow). No, no, nie slyszalem ;). Co do urodzin, to przypomniala mi sie pewna historia sprzed roku. Zerwala ze mna wowczas jakikolwiek kontakt...ale w dniu moich urodzin chyba powinna sie do mnie odezwac...nic takiego sie jednak nie stalo. Pamietam potem doskonale kilka jej \"wpadek\", kiedy nie pamietala, ktorego dokladnie mam urodziny..hmm, w sumie to nie jest smieszne. To tez mowi o tym, kim ja bylem, a wlasciwie nie bylem dla niej. Nie pros mnie, bo bede musial jeszcze spelnic te prosby. Zastanowie sie ;). Pozdrawiam. Milej nocy. Magdooosia_85 - zgadzam sie z tym w calej rozciaglosci. Ze stopka tez sie zgadzam(malo powiedziane!)...ale do tanga trzeba dwojga...tymczasem stosuje sie do zasady: \"Sustine et abstine\". Koronka - nie, powod jest bardzo prosty...poprostu mnie nie kocha i nie pokocha(jak mi powiedziala). Zwrocilas na bardzo wazna rzecz uwage...faktycznie, za bardzo mi zalezy, ale to juz nie moja wina...poprostu taki sie urodzilem. Ona tez mi o tym mowila, gdybym moze troszke przystopowal...ale ja juz jestem na wyczerpaniu, to trwa ponad 2 lata i w zaden sposob nie moge sie realizowac w tym uczuciu, nie moge z nia byc. Im bardziej ja chce, tym bardziej ona mnie nie chce...ehh. Powiem ci, ze przekroczylismy pewna granice i nie mam pojecia, czy jest dla nas odwrot, tj. odwrot do normalnosci w naszych relacjach. Do tego jest przede wszystkim potrzebna normalna rozmowa, bez dziecinady i bez agresji z obu stron. A na to chyba potrzeba czasu...czasu, ktorego ja juz nie mam. Pozdrawiam rowniez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angela26
Tomasz W. rob co chcesz ze swoim zyciem, mozesz sie zabijac i chelpic sie tym co chcesz zrobic. Mam wrazenie ze sprawia ci przyjemnosc mysl, ze mozesz to zrobic i pisanie o tym tutaj. Pamietaj tylko - zycie ma sie tylko! ZYJESZ NIE DLA SIEBIE ALE DLA BOGA I DLA LUDZI. Mozesz sobie odebrac zycie ale za ten uczynek do nieba napewno nie trafisz. Jak mogles siegnac po cudza zone? Nawet jesli ona mowi ze jej mazlenstwo istnieje tylko na papierze, to chyba zdajesz sobie sprawe, ze wszyscy tak mowia, gdy chca kogos w sobie rozkochac. NIE MIALES PRAWA NISZCZYC JEJ MALZENSTWA I ZADAC ZEBY ZOSTAWILA MEZA DLA TWOJEJ ZACHCIANKI, ZE TY CHCESZ JA AKURAT MIEC. Rob sobie co chcesz, ja cie nie bede odwodzic od twojej glupiej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech Tomasz w
dobra Tomaszku W. spotkajmy się, chetnie skopie twoje egoistyczne dupsko - podobno tyle w tobie odwagi, wiec zapraszam do Gdańska - daruj sobie gadki w stylu tego ze nie liczy się siła cielesna tylko determinacja, uwierz mi jednego ani drugiego nie brak, nie bede sie rozwodził nad moim wzrostem czy wagą jak juz pisałem, ale wkurzyłeś mnie pisząc ze bys mi "wpierdolił" więc zapraszam spróbujesz, moze tak docenisz zdrowie ze odechce ci sie samobója mięczaku - bo samobójstwo nie jest katem odwagi tylko tchórzostwem bo prawdziwą odwagą jest żyć kiedy wszsytko się wali na głowe i nie ma dla kogo żyć - to jest odwaga wiec nie ucz mnie zycia słabiutki studenciku - odezwij się co do walki - pokaż na forum odwagę - pozdro - 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egoistoo
Napisałeś do -jestem kobieta- "nie pros mnie, bo bede musiał jeszcze spełnic te prosby..zastanowie sie.." Nie baw sie uczuciami innych .. ja wiem, ze tak sobie zartujesz, ale tu naprawde jest sporo osób, ktore chca Ci przetłumaczyc, wrecz nakłonic bys to dobrze przemyslał, bys tego nie robił.. i wierza, ze swoimi postami jakos uda sie zniechecic do tego. Ciekawa jestem czy w ogole bierzesz pod uwage taka mozliwosc.. czy tylko swoj dalszy byt lub niebyt, uzalezniasz od tego co sie wydarzy lub nie, tego 'sadnego dnia'.. np zadzwoni do Ciebie w Twoje urodziny z zyczeniami lub z okazji jakiejs waznej dla Was daty, bo nie na darmo to jest kwiecien i wtedy bedziesz skłonny zyc dalej.. lub nie zadzwoni... Czy chociaz raz zwatpiłes w to co postanowiłes..? W zyciu niestety tak jest, ze ten co kocha bardziej ma przerabane.. łatwiej taka osobe zranic, jest bardziej sentymentalna, osoba bardzo kochajaca chce po prostu o tym mowic, wrecz krzyczec, jej miłosc staje sie nachalna, meczaca, a osoba kochana zaczyna sie dusic i mimo woli uwalniac, bo z jednej strony chce byc kochana, ale nie chce byc osaczona.. bo to tak jak w złotej klatce.. jest fajnie ale duszno.. zaczyna byc za ciasno.. czegos brak.. czasami nawet nie wiemy czego.. moze odrobiny wolnosci.. moze Ci kochani tez chca zawalczyc, ale nie musza, bo kochajacy dadza nam wszystko na tacy i nie trzeba sie starac i jak szanowac taka miłosc, ktora niczego od nas nie wymaga.. zawsze tak jest ze bardziej cos doceniamy jesli na to zapracujemy... Zycie na pewno jest troche pokrecone, ale mimo wszystko moze byc wspaniałe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem kobietą
Tomku Tak jak napisała "egoisto" dużo ludzi zaangażowałeś w swoje życie i ja sama zastanawiam się, czy mi tego trzeba. Jesteśmy ludżmi którzy chcą Ci jakoś pomóc. Wiem, że co to za pomoc na odległość i z dystansu, ale jednak. Ja już od wczoraj zastanawiam się, czy będę mogła spać tej nocy (z 31 marca na 1 kwietnia). I po co mi to, sama mam mnóstwo własnych problemów. Angela 26 i inni. Nie straszcie faceta piekłem i potępieniem, bo to go chyba nie odstraszy. Poza tym, człowiek będzie po śmierci sądzony za to przede wszystkim, jakim był za życia. Ja wierzę w Boże miłosierdzie, zresztą piekło to my sobie sami sprawiamy na ziemi. Nikt już dzisiaj samobójców nie chowa pod płotem. Zresztą - "Nie sądźcie a nie będziecie sądzeni" Ale wracając Ciebie Tomku. Bardzo bym chciała dowiedzieć się 1 kwietnia, że żyjesz. I żeby to nie był kawał primaaprilisowy. Nikt Ciebie wtedy nie nazwie tchórzem, chyba, że jakiś kretyn. Cieszę się, że napisałeś, że się chociaż zastanowisz. Nadal Cię proszę. Pomyślałeś choć trochę o swoim hipotetycznym przyszłym dziecku? Jak nie to naprawdę spróbuj. Wiesz, nie jest łatwo to wszystko pisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela26 - Dzieki za pozwolenie ;). A powiedz mi gdzie ja sie chelpie tym, ze chce to zrobic? Udzielam sie jedynie anonimowo na tym forum, tu w jakis sposob moge powiedziec co czuje i o czym mysle. Tiaa...sprawia mi pprzyjemnosc pisanie o tym...dobre...absurdalna teza. Nie chce dyskutowac na temat wiary, bo ta grzaski grunt(spokojnie, jestem osoba wierzaca). Nie trafie napewno do nieba za ten czyn...za wczesniejsze swoje czyny juz i tak bym nie trafil ;). Myslisz, ze mnie przestraszysz? Nie da sie przestraszyc kogos kto niczego sie nie boi. Siegnac po czyjas zone? Zaraz...ja z nia przeciez nie jestem i nie bylem. Gdyby sie rozwiodla, gdyby ze mna byla, to zupelnie co innego. Ja wiem o niej wszystko, takze wiem wszystko o jej zyciu, wiec nie musisz mi sugerowac, ze czegos nie wiem, itp. To powinno byc jasne, bo gdzies wyzej pisalem, ze znam ja jak nikt inny...a to jest rownoznaczne z tym, ze wiem takze sporo na temat jej zycia. Nie zniszczylem jej malzenstwa, pokazalem jedynie jak moze byc...bycmoze dzieki mojej osobie uzmyslowila sobie pewne rzeczy. Nigdy(!!) nie zadalem, aby zostawila dla mnie meza(wogole nie stawialem jej zadnych warunkow)...absolutnie...zawsze dla mnie liczylo sie dobro jej rodziny. Ja nie moglem jej niczego zaoferowac oprocz siebie i swojej milosci. Nie chcialem burzyc tego, co miala. Ale w pewnym momencie(niestety wtedy to juz bylo za pozno...gdybym wiedzial jedna rzecz...moze byloby zupelnie inaczej) wiedzialem juz doskonale czego chce. Tylko ona czekala na to wczesniej, a wtedy spieprzylem sprawe. Wogole jak patrze na siebie...jak patrze na siebie jeszcze sprzed roku, na Tomka sprzed roku...to widze, jak sie zmienilem. Nie mowiac o tym, jak sie zmienilem na przestrzeni tych 2 lat. Ja ja kocham i chce zeby byla szczesliwa, to jest dla mnie wazne. Gdybym byl bardziej stanowczy, bardziej doswiadczony...wydaje mi sie, ze bylibysmy zupelnie w innym miejscu, niz teraz jestesmy. Trzymaj sie. niech Tomasz W. - p/w dziecko. Nie bede sie powtarzal. Jedna mala uwaga, nie jestem studencikiem, a zolnierzem dla twojej wiadomosci. Pozdrawiam mieczaku. egoistoo - Sorry za takie zarty...to jedynie dla rozluznienia atmosfery. Ja sie zastnawiam nad tym wszystkim, co tutaj piszecie, biore sobie niektore rzeczy do serca(potrafie przyjac i racjonalne argumenty, i krytyke). Sklamalbym, jesli powiedzialbym, ze nie biore takiej mozliwosci(tj. nie popelnienia tego czynu) pod uwage. Mialem nawet 3-4 dni temu taki dzien, ze stwierdzilem, ze po cholere mam to robic? Ale w nocy wrocilo wszystko do \"normy\". Nie ma dla mnie innej opcji, kiedy mnie juz nie bedzie kazdemu bedzie lepiej...po co komu taki wariat ;)?! Dalem sobie ponad 50 dni na wszystko...na wszystkie sprawy...na zastanowienie. I w dalszym ciagu uwazam, ze postepuje slusznie. Pisalem gdzies, ze jestem empatyczny...odnosi sie to takze do sukcesow i porazek...doskonale wiem, kiedy \"przegram\". Moge juz dzis powiedziec, ze sie do mnie nie odezwie w moje urodziny. Dalej...jak caly czas powtarzam, zalezy mi na prawdzie(poprostu prawdzie, nie mojej, nie jej...). Mam jeszcze 30 dni. Kiedy poznam ja w pelni, to nie mam pojecia, jak sie zachowam...moze chec na odebranie zycia bedzie juz naprawe nie do powstrzymania. Mialem juz takie momenty...ale emocje opadaly...serce, umysl i pamiec robia jednak swoje. Ona nie bylaby mnie w stanie odciagnac od tego czynu, jedynie jakis cud moze to sprawic. Jacys \"uprzejmi\" zaczeli pisac o mojej rodzinie i zaczalem sie powaznie nad tym zastanawiac. Odp. na twoje pyt. jest twierdzaca. Zwatpilem pare razy w to co postanowilem, ale to niczego nie zmienia. Ten przyklad z urodzinami, ktory podalem...przeciez nawet z czystej przyzwoitosci mogla mi zlozyc zyczenia w taki lub inny sposob(nie musiala przeciez dzwonic). O dziesiatkach czy setkach znajomych sie pamieta, a o mnie nie. Pamietam, jak mnie ta sytuacja wkurwila. Lepiej sie do mnie nie zblizac, kiedy jestem w takim stanie ;). Zgadzam sie w zupelnosci z tym, co napisalas o osobie kochajacej i kochanej. Wydaje mi sie, ze ona nie szanowala tego, co czuje...chociaz, sam juz nie wiem. Zycie jest pokrecone, to malo powiedziane...uzylbym znacznie mocniejszego slowa. Dla mnie nie ma juz odwrotu. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem kobietą - Wiem, zdaje sobie sprawe z tego, ze wiele osob zainteresowalo sie moja osoba. Dziekuje wszystkim za to. Naprawde to doceniam. Moze cos dotrze do tej mojej mozgownicy. Nie mow takich rzeczy. Polozysz sie 31 marca normalnie spac i spokojnie zasniesz. Jest jeszcze jedno bardzo extremalne rozwiazanie tego wszystkiego...zwiazane z checia niesienia pomocy innym ludziom(jezeli sam nie moge byc szczesliwy..). Nie, nie myslalem o swoim hipotetycznym dziecku. Nie mam rodziny, wiec narazie moja wyobraznia mi na to nie pozwala. W tej chwili liczy sie tylko jedno dla mnie...ale jestem uparty...Dzieki za to wszystko, co napisalas. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem kobietą
Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że wciągając tyle ludzi w swoje problemy też nas w jakiś sposób krzywdzisz. Czujemy się jakoś współodpowiedzialni za to co chcesz zrobić. Ja cały dzień myślę, czy powinnam jakoś zadziałać. Nie wiem, szukając w sieci jakiegoś psychologa, czy kogoś w tym rodzaju. Tak wiem, jakie masz podejście do tego rodzaju pomocy. Ale fakt, że jakoś się człowiek w ten Twój problem emocjonalnie angażuje i czuje niepokój w sercu. Tak się zaczęłam zastanawiać, czy Twoja ukochana ma dzieci, wspomniałeś coś o rodzinie. Jeśli tak, to może być zupełnie inna sytuacja. Może jej, jako matce bardziej zależy na szczęściu dzieci niż na swoim, i zdecydowała się zostać z ich ojcem. Ty chyba nie byłbyś najlepszym opiekunem? Jeżeli nie ma dzieci to nie bierz pod uwagę tych rozważań. Pisałeś do "egoisto", że zależy Ci tylko na szczęściu "Twojej" kobiety. Powtarzam już któryś raz. Jeśli się zabijesz, to Twoja śmierć pędzie się zawsze kładła cieniem na jej szczęściu. A jeżeli ona jest złą, bezduszną osobą igrającą z uczuciami innych, to dobrze się stało, że nie jesteście razem. Napisałeś, że jesteś żołnierzem. Czyżby zawodowym - choć wydaje mi się, że jesteś za młody. Jeśli jesteś w koszarach (ale tam chyba nie miałbyś tyle czasu, żeby siedzieć w necie?), to pewnie zdajesz sobie sprawę, że służba w wojsku może też destrukcyjnie działać na człowieka. Może dlatego Twoje postanowiene wydaje Ci sie jedynym wyjściem z sytuacji? Jeszcze jedna myśl. Jeśli jesteś człowiekiem wierzącym (zakładam, że chrześcijaninem), to wiesz, że dzisiaj zaczyna się Wielki Post. Byłam dzisiaj na mszy, i ksiądz w czasie kazania powiedział o tym, ze czas ten jest okazja, aby inaczej spojrzeć na swoje życie, żeby przewartościować problemy. Tomku, ja wcale nie bagatelizuję tego, co przeżywasz. Sama będąc nieco młodszą od Ciebie, cierpiałam z powodu braku wzajemności. Obecnie, jak już pisałam mam praktycznie rozwalone małżeństwo. Nieszczęśliwa miłość może boleć i to bardzo. Ale czy to wystarczający powód, by odbierać sobie życie. I narażać tłum życzliwych ci ludzie na szukanie i przeżywanie wiadomości o Twojej śmierci. Już nie piszę o najbliższej rodzinie, bo o tym było juz wiele. A może spróbuj się jakoś pomodlić. Tak własnymi słowami. Powiedz Bogu, możesz Mu nawet wykrzyczeć, jak cierpisz. Ja spróbuję się też za Ciebie pomodlić. Trzymaj się mimo wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem kobietą
musieliśmy pisać w tym samym czasie, bo nie zauważyłam, że napisałeś do mnie. Dzięki, to bardzo dobrze o Tobie świadczy, że starzasz się odpisać do każdego z nas. Słuchaj , co to za extremalne rozwiązanie związane z chęcią pomocy innym. Chcesz zostać wolontariuszem, a może księdzem? Cokolwiek by to było, jeśli dzięki tej myśli przestałbyś bezustannie planować swoją śmierć, to trzymaj się tego. Pozdrawiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wypilem sobie troszke, ale nie jestem piany. Musialem sie ogolic, a w tym stanie nie bardzo mi to szlo i sie pocialem(jeszcze nie z premedytacja), teraz ladnie wygladam :). Wiecie do jakich wnioskow doszedlem? Jestem nienormalny, taka jest prawda. To co chce zrobic jest chore, ale to i tak zrobie. Uswiadomilem sobie tylko, ze jestem wariatem. Smutnym, zalosnym 23-letnim \"chlopcem\". Mam w tej chwili pewnosc, ze to zrobie. Jestem o tym przekonany i nic juz na mnie nie wplynie. Mam dosc, musze to w sobie zwabic. Za chwile poloze sie do lozka...sam...bede lezal sam i bede myslal o niej, jak kazdej nocy, kazdego wieczoru, kazdego dnia...w kazdej chwili. Chcialbym choc raz poczuc jej bliskosc(nie mowie teraz o seksie)...chcialbym sie z nia polozyc, chcialbym ja przytulic, chcialbym ja pocalowac...ale to nigdy sie nie stanie. Chcialbym popatrzec jej w oczy...nie bylo dnia, kiedy bym o tym wszystkim nie myslal. Jak sobie pomysle, co ona robila...to mnie normalnie skreca. Znalazlem sie w nienormalnej sytuacji i sam stalem sie nienormalny. Za duzo, za dlugo to wszystko trwalo...setki wieczorow w samotnosci, bez niej...to musialo predzej czy pozniej nastapic...musial byc tego wszystkiego taki final. Zastanawia mnie, dlaczego mnie do siebie nie dopuscila, kiedy...nie, nie napisze tego tutaj. Napisze o tym w liscie do niej, mam nadzieje ze dojdzie(jesli nie, to zmartwychwstane). Mam juz jasny plan dzialania. 1-2 dni przed smiercia to bedzie bardzo intensywny czas, bo musze spotkac sie z kilkoma osobami...musze sie koniecznie spotkac z jedna osoba. Musze tez poprosic swojego niegdysiejszego przyjaciela o przysluge, a zeby o cos zadbal po mojej smierci(oczywiscie tego juz mu nie powiem...). No i zostalo mi jeszcze do zalatwienia kilka spraw administracyjnych. Zaoszczedzilem spora sumke...mialem ja wydac na swoje potrzeby w najblizszym czasie, ale nie wydam...zostawie je najblizszej rodzinie. Tak bedzie najlepiej dla wszystkich. Nie powinienem pisac o tym wszystkim na forum. Powinienem popelnic samobojstwo kilkanascie dni temu, a nie pisac o tym. Masz racje, wciagnalem w to wszystko wiele, nieznajomych mi osob. Nikogo nie zamierzalem skrzywdzic i mam nadzieje, ze tak sie nie stanie. Mi nikt nie jest w stanie pomoc...trzeba to zaakceptowac. Kobieta, ktora kocham i ktora jednoczesnie byla moim jedynym przyjacielem...okazala sie...(nie wiem wlasciwie co chce tu napisac). Zdradzila mnie(nie mam na mysli zdrady fizycznej, bo to nie od dzisiaj mialo miejsce...ale ona nic do mnie nie czula, nie skladala mi zadnych slubow, wiec miala do tego absolutne prawo)...poprostu mnie zdradzila...zdradzila moje zaufanie, zburzyla wiare w jej osobe. Jestem w tej chwili miedzy mlotem, a kowadlem. I takie wyjscie, i takie wyjscie nie bedzie dobre. Moge tylko poniesc kleske...i juz ja ponioslem. Nie chce mowic o jej rodzinie tutaj, bo to nie miejsce, nie mam prawa. Odizolowala mnie kompletnie od pewnych spraw. Moja smierc nie wplynie w zaden sposob na nia, ani na jej zycie...wiem o tym, jestem o tym przekonany. Skoro nie ma dla niej znaczenia, to ze mnie oklamywala...zreszta powiedziala juz dosc na temat mojej osoby, kim to ja jestem dla nie i jak bardzo mnie nienawidzi. Aaa, cos mi sie przypomnialo...taka mala anegdotka, po ponad 2 latach znajomosci wspomniala mi(jakos 2 tyg. przed nasza klotnia), ze nie jestem dla niej atrakcyjny. Po ponad 2 latach(sic!!) :) :) :)...no comment. Bylem podobno dla niej chwilowo atrakcyjny, ale to bylo jakies niewytlumaczalne zamroczenie(jej slowa). Ciesze sie, ze mi o tym powiedziala...szkoda, ze tak pozno. O wielu innych sprawach tez mogla mi powiedziec 2 lata temu, a nie byloby zadnej afery teraz. Ale ona musiala sie bawic...musiala miec kogos, komu zalezy. Wlasnie takiej szczerosci od niej oczekiwalem w kazdej chwili naszej znajomosci. Na tym polega przyjazn, dzieki temu jakikolwiek zwiazek ma sens. Jestem za mlody na zolnierza zawodowego? No cos ty, teraz to juz roczniki \'85 pracuja w wojsku. Nie, nie jestem zawodowym. Niedawno odsluzylem 10 miesiecy...wiec mozna powiedziec, ze jestem zolnierzem ;). W moim przypadku sluzba w wojsku nie wplynela w zaden sposob na moja osobe. Pamietam, jak sie niektorzy cieszyli, ze sie zmienie, kiedy tam pojde(mozna powiedziec, ze jestem cwany). Ale tam sobie tak wszystko poukladalem, ze mialem luz kompletny. Dzieki niej te 10 miesiecy jakos minely...kazdego dnia tesknota...myslenie o niej, a kiedy wychodze wszystko sie posypalo. Przeciez napisalem, ze jestem czlowiekiem wierzacym, jestem katolikiem. Nie, nieszczesliwa i nieodwzajemniona milosc, to nie powod do sambojstwa dla trzezwo myslacego czlowieka...tylko ja nie jestem trzezwo myslacym czlowiekiem...kocham i jestem wariatem, a to mieszanka wybuchowa, jak sie okazuje. Hmm, chociaz zwariowalem wlasnie z powodu tego, ze kocham. Nie chcialem wchodzic na tematy wiary...ale skoro poruszylas ten temat. Nie wierze w pewne nauki, ktore serwuje nam dzisiejszy kosciol. Myslisz, ze Bog mnie wyslucha? Nie potrafil mnie wysluchac, nie potrafil mi pomoc kiedys...kiedy go potrzebowalem. Kiedy czulem oddech smierci i kiedy widzialem ja na wlasne oczy. Gdzie on wtedy byl? Zdrzemnal sie? Tak, tak, wiem...nie zbadane sa wyroki...to bezsens. Pewne rzeczy z mojej przeszlosci przesladuja mnie do dzis...nie daja mi spokoju. Wiesz co jest najgorsze, co moze spotkac czlowieka? Totalna bezradnosc...kiedy ktos tego doswiadczy, bedzie wiedzial dokladnie, o czym mowie. Jezeli Bog istnieje, to juz dawno opuscil ziemie...teraz tylko obserwuje. Nie, nie chce zostac wolontariuszem, ani ksiedzem. To jest ekstremalne rozwiazanie, nie napisze o tym, bo uznacie mnie juz za kompletnego swira. Milej nocy. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezeli Bog istnieje, to juz dawno opuscil ziemie...teraz tylko obserwuje. Nie, nie chce zostac wolontariuszem, ani ksiedzem. To jest ekstremalne rozwiazanie, nie napisze o tym, bo uznacie mnie juz za kompletnego swira. Milej nocy. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwal się od Boga
ty chory, niespełniony schizofreniku.....:O Boga w to nie mieszaj, każdy jest kowalem swojego losu i ma wolną wolę :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egoistoo
Kiedy wczoraj przeczytałam Twoje wypowiedzi ( wieczorne), to zrodziła sie we mnie nadzieja, ze jednak jest szansa na to bys sie opamietał.. brałes nawet pod uwage jakies wyjscie, o ktorym nie chcesz napisac, wiec pomyslałam, ze mozna Ci pomóc jeszcze..ze warto Cie przekonywac ( bo wielki bład chcesz popełnic), ale po przeczytaniu Twojego nocnego wpisu, opadły mnie siły... Moze opadły mnie z powodu przeziebienia.. ale jednak czuje bezsilnosc.. zal jakis, rozczarowanie.. W sumie Twoje nocne emocje były nasilone przez alkohol... wiec moze jednak po całkowitym otrzezwieniu, wroci jasnosc umysłu.. i nawet gdybys miał wybrac to wyjscie ekstremalne.. to zawsze lepsze to (cokolwiek miałoby to byc) niz bezsensowa smierc, bo zawsze przychodzi lepszy dzien. ZAWSZE! choc w danym momencie wydaje sie nam, ze nie. pozdrawiam Z jakiej czesci Polski jestes, to chyba mozesz zdradzic teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie naiwna
Tomus, zyjesz?????stary, sory, gupi byku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem kobietą
Cholera skasowałam cały post. Muszę pisać jeszcze raz. Tomek, nie wiem, ćzy nie dać sobie z Tobą spokoju. Tak jak napisała "egoistoo". Człowiek ma nadzieję, że coś zrozumiesz, że zaczniesz inaczej myśleć; a ty za chwilę piszesz, że jednak nie, że wszystko jest bez sensu i że na pewno sie zabijesz. Chcąc nie chcąc człowiek po kilkudniowej "znajomości" czuje sie jakoś za Ciebie odpowiedzialny. Zgadza się Ty nas o nic nie prosisz. Ale tak jest. Co do ingerencji Pana Boga w nasze życie. Usłyszałam niedawno taka historię. I Komunia Święta. Dzieci z radościa wybiegaja z kościoła. Chłopiec wpada pod samochód. Stan bardzo cieżki. Lekarz mówią rodzicom, że jeżeli dziecko przeżyje, będzie do końca zycia rośliną. Matka się nie poddaję. Modli sie, wręcz walczy z Bogiem o zycie syna. I rzeczywiście chłopiec wraca do zycia, ale nie do zdrowia. Jest dzisiaj pieknym kilkunastoletnim młodzieńcem, ale jest rośliną. Żyją tylko jego oczy. Matce wydaje się, że patrzy na nią z nieustannym wyrzutem, że zafundowała mu takie życie. Teraz modli się o jego śmierć. Opowiedziano nam te historię, żeby pokazać, że nie powinno sie walczyć z przeznaczeniam. Że nie zawsze to o co prosimy Boga, jest najlepsze dla na czy dla innych. Nie mnie oceniać te sytuacje. Sama mam córkę którą bardzo kocham i na pewno walczyłabym o jej zycie. Ale zastanów się, może rzeczywiście ona nie jest Twoim przeznaczeniem. Załóżmy, że byś z nia jednak był a po kilku latach zaczęlibyście sie nienawidzić. I przeklinałbyś dzień w którym ją poznałeś. chociaż teraz też pewnie przeklinasz. Słyszałes o wczorajszej tragedii. Spłoneło sześcioro dzieci. Nie wiem po co Ci o tym piszę. "nie naiwna" czyżbyś to ty była jego ukochaną. A może po prostu znasz Tomka i wiesz jak można mu pomóc. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwal się od Boga
nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie - to byłoby zaprzeczeniem naszej wolnej woli jaką posiadamy:O nie rozumiecie tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem kobietą
Znowu masz ode mnie teket Stachury: Wędówką życie jest człowieka. I zwróć uwagę na to , co odznaczyłam wykrzyknikami. Wędrówką jedną życie jest człowieka; Idzie wciąż, Dalej wciąż, Dokąd? Skąd? Dokąd? Skąd? Jak zjawa senna życie jest człowieka; Zjawia się, Dotknąć chcesz, Lecz ucieka? Lecz ucieka! !!!!!!!To nic! To nic! To nic! Dopóki sił Jednak iść! Przecież iść! Będę iść! To nic! To nic! To nic! Dopóki sił, Będę szedł! Będę biegł! Nie dam się!!!!!!!!!! Wędrówką jedną jest życie człowieka; Idzie tam, Idzie tu, Brak mu tchu? Brak mu tchu! Jak chmura zwiewna życie jest człowieka! Płynie wzwyż, Płynie w niż! Śmierć go czeka? Śmierć go czeka! To nic! To nic... Wiem, że facet się zabił. Ale te teksty tyle mówią o życiu wbrew wszystkiemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem kobietą
Najpierw do "odwal sie od Boga". Pisząc o przeznaczeniu nie miałam na myśli jakiegoś fatum ciążącego nad człowiekiem już od chwili poczęcia. Raczej jako o pewnym planie Bożym wobec każdego z nas. Np. o powołaniu do bycia w małżeństwie, bądż w stanie duchownym itp. Oczywiście, że mamy wolną wolę, ale w przypadku Tomka ta wola jest zniewolona przez jego namiętność. I czy mamy dać mu się zabić bo ma wolną wolę, czy raczej powinniśmy go ratować. Tomek, ja Tobie znowu wyskoczę z tekstami Stachury Nie brookliński most Rozdzierający Jak tygrysa pazur Antylopy plecy Jest smutek człowieczy. Nie brookliński most Ale przemienić W jasny, nowy dzień Najsmutniejszą noc - To jest dopiero coś! Przerażający Jak ozdoba świata Co w malignie bredzi Jest obłęd człowieczy. Nie brookliński most Lecz na drugą stronę Głową przebić się Przez obłędu los - To jest dopiero coś! Będziemy smucić się starannie! Będziemy szaleć nienagannie! Będziemy naprzód niesłychanie! Ku polanie! Nowy dzień Opadły mgły i miasto ze snu się budzi, C F Górą czmycha już noc, C G Ktoś tam cicho czeka, by ktoś powrócił; C F Do gwiazd jest bliżej niż krok! C G Pies się włóczy popod murami - bezdomny; C F Niesie się tęsknota czyjaś na świata cztery strony! C G C A ziemia toczy, toczy swój garb uroczy; C F Toczy, toczy się los! C G A ziemia toczy, toczy swój garb uroczy; C F Toczy, toczy się los! C G Ty, co płaczesz, ażeby śmiać mógł się ktoś Już dość! -Już dość! -Już dość! Odpędź czarne myśli! Dość już twoich łez! Niech to wszystko przepadnie we mgle! Bo nowy dzień wstaje, Bo nowy dzień wstaje, Nowy dzień! Bo nowy dzień wstaje, Bo nowy dzień wstaje, Nowy dzień! Bo nowy dzień wstaje, Bo nowy dzień wstaje, Nowy dzień! Z dusznego snu już miasto tu się wynurza, Słońce wschodzi gdzieś tam, Tramwaj na przystanku zakwitł jak róża; Uchodzą cienie do bram! Ciągną swoje wózki-dwukółki mleczarze; Nad dachami snują się sny podlotków pełne marzeń! A Ziemia toczy, toczy swój garb uroczy; Toczy, toczy się los! A Ziemia toczy, toczy swój garb uroczy; Toczy, toczy się los! Ty, co płaczesz, ażeby śmiać mógł się ktoś - Już dość! -Już dość! -Już dość! Odpędź czarne myśli! Porzuć błędny wzrok! Niech to wszystko zabierze już noc! Bo nowy dzień wstaje, Bo nowy dzień wstaje. Nowy dzień! Bo nowy dzień wstaje, Bo nowy dzień wstaje. Nowy dzień! Bo nowy dzień wstaje, Bo nowy dzień wstaje. Nowy dzień! Wstaje nowy dzień!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angela26
Piszesz ze nie chciales zeby zostawila meza. To czego ty czlowieku w koncu chcesz? ???? Zyc w trojkacie chciales? Zyj sobie dalej wyobrazeniami o swojej wielkiej milosci, niespelnionej, nieodwzajemnionej, nie wiem czy to mozna nazwac miloscia. To podchodzi pod chorobe a ty lepiej idz sie lecz. Ciesze sie ze ta dziewczyna sie na tobie poznala, na jej miejscu tez bym miala cie gdzies. Chcesz sie zabic-prosze bardzo, nic mnie to nie obchodzi. Zabijaj sie chocby dzisiaj. Ludzie nie odpisujcie do tego czlowieka bo to nie ma sensu. Tracicie tylko swoj czas i energie. Ja sie juz zegnam z tym watkiem i nie obchodzi mnie co sie stanie 1 kwietnia. A ty Tomaszu W. spoczywaj w spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odwal sie od Boga - wez zamknij twarz. W tym kraju nie mozna normalnie pogadac niestety na tematy wiary, bo zaraz wlacza sie do rozmowy sluchacz Radia Maryja. Kazdy ma prawo do wlasnego zdania i do wyrazania wlasnego zdania. Przeprowadz sie razem z PiS\'em na Bialorus, a wszyscy pewnie beda zadowoleni :). 3maj sie i moherowy beret wloz ;)...peace. egoistoo - Wiesz co, ja juz nawet nie chce sie opamietac. Za pozno...juz jest na wszystko za pozno. Ja wiem, ze to zrobie...jestem tego, a wlasciwie siebie pewny. To mnie zzera od srodka...nie milosc(!!)...ale to, co dzieje sie wokol...to co ona robi. Nie da sie ukryc, ze alkohol zrobil w jakis sposob swoje, ale teraz jestem zupelnie trzezwy i mysle tak samo. To rozwiazanie ekstremalne raczej nie wchodzi w gre. Zostalo jeszcze 28 dni, zobaczymy co ciekawego sie wydarzy. Moze znormalnieje...juz to widze ;)! Czy bezsensowna...dla otoczenia moze bedzie...ale dla mnie nie. Umre za to co czuje i za to, w co wierze. W moim przypadku ten lepszy dzien jakos nie moze nadejsc. Z południowo-zachodniej czesci Polski jestem ;). Pozdrawiam. nie naiwna - zyje jeszcze, jak widac. Jestem kobietą - Mowilem, ze jestem uparty i pewnie osiagne swoj cel, o ktorym mowilem juz na poczatku tego tematu. Zawsze tak jest, ze zmierzam w obranym kierunku nie baczac na nic...i to jest jednoczesnie moja zmora, bo nie mozna w ten sposob postepowac. Jezeli istnieje cos takiego jak przeznaczenie...to uwazam, ze wlasnie ona jest mi przeznaczona :). WOlalbym jednak sprobowac, wolalbym dostac szanse...niz gdybac, co by bylo. Nie naiwna, to napewno nie moja ukochana...ona by nigdy tutaj nie napisala. Ignoruje mnie totalnie. Jej wybor, najwyzej juz ze mna nie porozmawia...a spotkamy sie dopiero w piekle. Pozdrawiam rowniez. Angela26 - nie zamierzam ci tlumaczyc kazdego slowa czy zdania z osobna, bo wydaje sie, ze nic nie rozumiesz. Nie chcialem zeby zostawila meza na poczatku....tj. zaraz kiedy sobie uswiadomilem, ze ja kocham. Nie chcialem wowczas burzyc tego co ma. Ale z czasem, z kolejnymi tygodniami juz doskonale wiedzialem, ze chce z nia byc. Przeciez o tym napisalem wyzej, oczywiscie poslugujac sie skrotami myslowymi...ale stoi tam to wszystko, jak byk. Zawiodlem ja w pewnym momencie, gdybym wtedy postapil inaczej dzisiaj bylibysmy razem...taka jest prawda. Potem w dodatku przeciwnosci losu...nie doszlo do mnie cos arcy waznego, cos co do mnie napisala. I to byl poczatek konca...zawod...przeciwnosci losu. Ale gdybym otrzymal szanse...prawdziwa szanse...wykorzystalbym ja. Ona sie na mnie poznala? W jaki sposob? To ja sie czegos o niej dowiedzialem i to ja powiedzialem, ze dajemy sobie spokoj z nasza znajomoscia. Chociaz to nie dokonca prawda...bo ostatnio wysylalem jej smsy. Chce sie z nia spotkac jeszcze przed smiercia, bo chce poznac ta cholerna prawde. I bardzo dobrze, ze cie to nie obchodzi...mnie twoja osoba nie obchodzi :). Nie moge dzisiaj, bo mam jeszcze sprawy do zalatwienia. Musze jeszcze na krotko wyjechac za granice, na 3-4 dzionki po 15 marca. Jakos nie bede za toba tesknil. Trzymaj sie cieplo, zycze ci wszystkiego dobrego w zyciu. Pozdrawiam. Aha i dziekuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwal się od Boga
nie jestem słuchaczem radia maryja a rydzyka wysłałabym do diabła:O chodzi mi o to, ze wkurzają mnie ludzie którzy za swoje problemy obwiniają Boga bo tak im jest najłatwiej:O Sam włóż moherowy beret zakompleksiony żołnierzyku ze skrzywioną psychą, nie mogę się doczekać kiedy takie marne dno jak ty zdechnie z własnej ręki jak tchórz, będzie jednego chwaścika mniej na świecie - niech ci ziemia lekką będzie, pozdro PS. Jestes totalnym dupkiem skoro wcisnąłeś dupe w "przyjaźnie i zdobyłeś wiedze całkowitą o życiu" mężatki:O frajer z ciebie - chciałabym aby jej mąż skopał ci ta wredną dupe:O Mało kogo nie znoszę tak jak ciebie ty podły frajerze, tylko tak jak obiecałeś - daj swoje dane na forum przed samą śmiercią abyśmy wiedzieli, ze nie robiłeś nas w bambuko przez cały miesiąc. Są tu ludzie którzy czekają na twoją śmierć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet z zasadami
tak tomaszku i ja tak czytam cie i czytam.... i też czekam na twoją śmierć.... taki zły człowiek jak ty nie ma prawa bytu......... nie zawiedź nas i walnij tego samobója to bedzie dobry żart na 1 kwietnia{cool]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TTTTTTTTT
Tomaszu Piszesz, tak jakby swiat krecil sie tylko wokol tej jednej jedynej dziewczyny. Twoj swiat. Moze za malo tego swiata poznales? Moze poza swoim czubkiem nosa zobaczylbys ze nie tylko kochasz, ale masz bliskich ktorzy ciebie kochaja? Czy jesli odbierzesz sobie zycie, oni (np.rodzice) z milosci do Ciebie tez maja sobie zycie odebrac? Jak oni maja sobie poradzic z tym uczuciem kiedy ich zostawisz? Wierz mi, widuje co dzien matke, ktorej syn odebral sobie zycie z milosci do dziewczyny. Kobiecie w ciagu roku przybylo 10 lat. Z pieknej, usmiechnietej kobiety stala sie postacia pelna bolu. Piszesz ze masz nadzieje ze to zrozumieja... Wszyscy maja zrozumiec ze kochasz. Zrozum tych co Ciebie kochaja-ale ty nawet nie chcesz. Zrozum, ze do milosci nie mozna zmusic kogos. Narzucajac sie, oferujac swoje bezinteresowne uczucie w jej oczach stracisz szacunek. Staniesz sie meczennikiem bez honoru. Facetem, ktorego ona na pewno nie obdarzy uczuciem. Zadna kobieta. Moze zmien otoczenie, wyjedz.. Czas goi, zyskasz nowe spojrzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słuchaj TTTT
nie przekonasz go, on jest chory, nikt z nas go tu nie przekonał a każdy próbował, a on w kółko to samo.... to nasze przekonywanie go to walenie głową w mur....:O niech się zabije, on ma gdzies cały świat, swoich rodziców... a nas tym bardziej:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TTTTTTTTT
Nie mam zamiaru przekonywac kogos, kto juz postanowil. Chcialam tylko uswiadomic mu, ze wokol sa inni ktorzy czuja. A kiedy bedzie odbieral sobie zycie, zeby mial ich na swoim sumieniu-ich dalsze zycie, bol i cierpienie. Moze wtedy ktos uzna Cie Tomaszu za wiekszego meczennika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vincenty pippa
"Renna - napisze tutaj. Tetnica udowa albo kolanowa. Wystarczajaco glebokie i dokladne ciecie, i po 15 - 20 minutach mnie nie bedzie(na mrozie po alkoholu...jeszcze szybciej). Znam sie troszke na tym(ale nie studiowalem medycyny, a szkoda bo jako lekarz albo psycholog chyba doskonale bym sie sprawdzil), wiec powinienem sobie poradzic." z 31/1 kwietnia nie bedzie juz mrozów :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vincenty pippa
a po alkoholu nie bedziesz w stanie sie dziabnac. Tylko sie pokaleczysz, czym dasz powod do zartow "Twojej milosci" Szczeniaku masz 23 lata i co Ty wiesz o zyciu? Jestes glupcem, normalnym glupcem, sobie nie pomozesz, innym tym bardziej. Pomysl o swojej matce jak sie dowiaduje od policji ze sie zabiles. Pomysl o tym szczeniaku. Powiem Ci ze zadna kobieta, zaden czlowiek, nikt nie jest wart by sie dla niego zabijac. To zaden akt bohaterstwa, to dziecinada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×