Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kashi

Klub Milosnikow Kotkow

Polecane posty

serdecznie witam :-) po świętach jedziemy po dwa koty ze schroniska... Miesiąc temu, po blisko 7-miu latach wspólnego życia odszedł mój najukochańszy kot, piękny, mądry, słodki pręgowaniec. Pokonała go cukrzyca, z którą walczyliśmy blisko rok. Zawsze mi się wydawało, że jeśli temu kotu coś się stanie, to następnego już nie będzie albo pojawi się po bardzo długim czasie a tymczasem dzieje się zupełnie inaczej. Po dwóch tygodniach od jego odejścia, popłakując po kątach, tęskniąc jak za bliskim człowiekiem postanowiłam pojechać do schroniska, żeby zagłuszyć trochę ten smutek, popatrzeć na inne koty, tylko \"rzucić okiem\", bo \"może za jakiś czas weźmiemy następnego kota...\". Pojechałam i pewnie domyślacie się, co sie stało - jak zobaczyłam te wszystkie bidy, te wpatrzone we mnie smutne, a jednocześnie pełne nadziei oczy, te łapki wysunięte zza siatki, zaczepiających mnie, najodważniejszych, próbujących wzbudzić zainteresowanie kociaków, jak popatrzyłam na te siedzące w kącie, nieufne i osowiałe, które straciły już nadzieję, że ktoś je przygarnie, ale nie spuszczające ze mnie wzroku, na te pozwijane w kłębek, śpiące, ale czujne... Każdy z tych kotów jest wart miłości i domu, i te ładne i jeszcze bardziej te pokiereszowane przez los i choroby, wszystkie. Wczoraj pojechałam tam znowu, jeszcze raz popatrzeć na nie, pomyśleć, zastanowić się. W budyneczku kociarni było tylko 50 (?) kotów i ja. Podchodziłam do klatek, witałam się z nimi, mówiłam do nich i myślałam jak straszny będzie ten moment wyboru, jaka ta będzie trudna decyzja, jak trudno będzie zapomnieć o tych kotach, które zostaną, wiele z nich być może w tym schronisku już na zawsze, oby nie. Sorry, że się tak rozpisałam, ale te dwie wizyty w schronisku zrobiły na mnie ogromne wrażenie, kto był w takim miejscu dobrze mnie zrozumie... Pozdrawiam Was bardzo i Waszych podopiecznych :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajedna......
a mój zaginął :(((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ventana, masz buziaka ode mnie:D JA swoją bidę, rodzieloną przez zły ciąg zdarzeń ze swoją matką, odwodnioną, zarobaczywioną i zdychającą ,wyleczyłem i wykarmiłem własną piersią w zasadzie :D, bo strzykawką, jadła ta bida po kilka kropli mleka, dzień i noc, i jeszcze trzeba było prosić, by piła, bo zdychała. biegunka, rzyganie...pominę szczegóły. Ale warto było. Żałuję tylko jednego, że tak póżno w zyciu zdecydowałem się na kota, to wspaniałe zwierzęta. Teraz za to odrabiam zaległosci - mam dwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety nie mam jeszcze drugiego kotka, wszystko się przeciągnęło jestem zła bo specjalnie wzięłam tydzień urlopu. Pozdrawiam wszystkich kociarzy serdecznie i życzę Wesołych Swiąt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kauket
wesolych swiat wszystkim mam do was pytanie, bo pewnie kazda z was wypuszcza swoje koty co najmniej na balkon. jak zabezpieczacie balkony zeby koty nie wypadly?? na poczatku probowalam wyprowadzac moje kicie na smyczy, ale jeden z nich kompletnie wariuje jak mu sie smycz zapina wiec raczej odpada taka mozliwosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
swój balkon zabezpieczyłam siatką dość drobną z zewnątrz jest praktycznie niewidoczna a ja mam spokój, wcześniej kot przebywał na balkonie tylko pod nadzorem a to bardzo uciążliwe. Dół balkonu jest obstawiony kwiatami. Polecam gorąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kauket
->miziaczek5, a jakie wymiary maja otwory w tej siatce i gdzie ja kupilas? bo ostatnio szukalam i nie moglam znalezc nic co by sie nadawalo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, dołączam do grona miłośników kotków, mój ulubieniec ma już 8 lat, jest dość duży jak na zwykłego kota domowego, pieknie umaszczony, nazywa sie Aleks. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Kauket - otwory w siatce mają 5 cm myślę że trochę większe też by mogły byc a kupowałam dawno jakieś 2 lata temu w dużym sklepie ogrodniczym. Wcześniej miałam persa był dużych rozmiarów i siatka nie była potrzebna, obecny kotek jest drobniutki i z łatwością mieści się między szczebelkami. Balkon mam duży ok.9 m. Wcześniej myślałam o jakimś płotku ale jednak siatka jest najlepsza. Poszukaj jeszcze albo poproś w sklepie może zamówią a może znajdziesz jakiś sklep internetowy. Delicja - witaj w naszym gronie i napisz coś jeszcze o swoim kotku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sz_elka
Witajcie Miłośnicy Kotów! 🌻 Ja też zaliczam się do tego wielce szacownego grona! Mój były "mężczyzna" jest moim rówieśnikiem :P! To dojrzały dziesięcioletni Starszy Pan ! Wet sklasyfikował go jako przedstawiciela rasy europejskiej i stwierdził,że jego dzieci bez problemu uzyskają książeczki rasowców, tylko zapomniał, że miesiąc przed tą wypowiedzią, sam z moją pomocą możliwości ich posiadania go pozbawił! Przed Tygrysem w moim domu nie było wielu zwierzątek, a uściślając 2 chomiki mandżurskie i to bardzo krótko, bo Tuptuś żył niecały rok a Deptusia niewiele ponad rok, ale to długa historia - na inny topik(z interwencjami chirurgicznymi w tle)! Szarooki i szaropręgowany w kolorze jasnej cukrówki z białym brzuszkiem, pojawił się podrzucony albo zagubiony wakacyjną porą na rekreacyjnej działce podmiejskiej teściów! Mógł mieć najwyżej 2-3tygodnie, jeszcze nie potrafił sam z miseczki napić się mleka, ssał palec zanurzany w mleku! Moja, natenczas dziewięcioletnia córcia nie dała już się od kotka oderwać (wcześniej nie przeszła obojętnie koło jakiegokolwiek kotka w okolicy).I tak z wakacji u teściów wróciły zamiast dwóch - trzy skrzaty(starsza córa miała w tym czasie 15 lat). :) Mieszkamy na obrzeżu miasta w blokowisku na trzecim piętrze i z balkonu tegoż mieszkania niespełna półroczny kot wieczorową zimową porą skoczył , podejrzewam, że chciał na parapet okna pokoju sąsiadującego z balkonem, w którym być może pojawiły się refleksy od świateł przejeżdzającego ulicą samochodu i pazury nie utrzymały go na zalegającej warstewce lodu i spadł na przemrożoną, pokrytą warstwą śniegu trawę! Nim zbiegłam na dół, okrążyłam budynek i dopadłam nieszczęśnika, widać było ,że zdołał tylko przycupnąć w "głowie"po upadku na cztery łapy i ogon i rozdygotać się na całego! Przytulony, jeszcze długo dygotał, ale nie widać było żadnych obrażeń-zmrożona trawa zamortyzowała upadek! Ale profilaktycznie na drugi dzień zaraz z rana polecieliśmy do weta,który zaaplikował mu profilaktycznie jakiś zastrzyk przeciwwstrząsowy. Więcej już nie próbował powtórzyć swojego wyczynu pomimo,że ma stały dostęp do balkonu i różne harce wyczynia na odkrytej balustradce, łącznie z polowaniem na ptaszki (dwa trupy i jedna odratowana sikorka, wydarta z pyszczka- to te, o których wiem!) Podobno każdy kot raz w życiu musi oddać skok z wysokości; mój na szczęście ma to już za sobą! Pierwsze dwa lata Tygrysa obfitowały w szereg groźnych dla jego życia sytuacji, ale o tym kiedy indziej! Pozdrawiam!🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kauket
no wlasnie takich upadkow chcialabym uniknac, zczegolnie ze jednej mojej koci juz sie przydarzyl cale szczescie ze mieszkam na parterze, ale mimo wszystko boje sie(poslizgnela sie jak przeskakiwala z parapetu okiennego na obramowanie balkonu i przeleciala przez barierke:|) dlatego w weekend jade poszukac po sklepach ogrodniczych stosownej siatki na balkon, szczegolnie ze jest juz cieplutko i koty domagaja sie wyjscia na balkon pozdrowienia dla wszystkich kociar;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mieszkam na wsi, w domku z duzym ogrodem - koty więc mieszkają trochę w domu, a trochę na dworze. Teraz jest coraz cieplej, więc ogród wabi je przestrzenią, ptaszkami i wolnością... Ale na miseczkę i drzemeczkę chętnie do domu przybiegają, łotry jedne! Są juz kleszcze ! Przeglądajcie futerka swoich ulubieńców! (tych, które wychodza na łono natury!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawia mnie
od niedawna mam 2 małe śliczne koteczki:) codziennie rano i wieczorem dostają coś świeżego do umytej i wyparzonej miseczki (domowe jedzonko przegotowywane tylko dla nich- czyli ugotowane mięsko wołowe z kurczaczkiem z płatkami jęczmiennymi i warzywkami i jakimś tłuszczykiem bez cebuli i przypraw, lub suchą karmę - rojala) ale co mnie zastanawia- jak juz pisałam jedzonko jest świeże, miska prawie że sterylnie czysta- a kociaki mniej więcej 20 mni. po zajedzeniu podchodzą do miski i próbują ją zakopać. Nie wiem o co im chodzi- zakopywanie im średnio wychodzi- bo miseczki stoją na kafelkach:)- ale dziwi mnie ich zachowanie i nie wiem o co tak właściwie im chodzi :( Rozumiałabym gdyby miseczka była brudna, jedzonko nie świeże, gdyby to robiły jak już jedzonko stoi pół dnia, ale one to zaraz po zakończeniu jedzenia "zakopują" a niekiedy im się zdarza że przed jedzeniem... . I nie wiem o co im chodzi.... . Na początku jak t opierwszy raz zaobserwowałam to myślałam że kociak "narobił" nakrzyczałam na niego- sprawdziłam - a tam nic- czysto- po prostu chciał "zakopać" miche:( Wiec proszę o uświadomienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmmm.... nigdy się z czymś takim nie spotkałam, no i nie wiem co poradzić, też sądziłam że kot \"grzebie\" tylko jak narobi. U mojego nigdy nie było takich reakcji. W piątek przybędzie nowy kotek już na 100 %, z niecierpliwością czekam na ten dzień i jednocześnie bardzo się boje jak go przywita rezydent. Pozdrowienia dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myslałem, ze tylko moje warjaty zakopują zarełko. Zaobserwowalem, ze robią tak wtedy, gdy już się najedzą do syta i wtedy są \"złe\", zze im jeszcze każę jeść. A co do upadków kotów z wysokości to uważajcie! Moja Kicia spadła tylko z półpiętra drewnianych, wewnętrznych schodów i złamała łapkę tuż przy miednicy (tylną). Nie dało sie tego wsadzić w gips, objeździłem pół Polski w poszukiwaniu specjalnych łupek ale nie udało się zdobyć. Trzeba było kocinę trzymać przez da tygodnei w ciasnym pudełku, zeby się ta łapka w miare sensownei zrosła. I tak bidula wychodziła a ja nei mogłem patrzeć jak się męczy w tym pudełku i sam pozwalałem jej czasami uciec. Gdy lapka zaczynala się już zrastać, czasami podczas gonnitwy \"odklejała się\" - i dyndała, okropny widok. Stwierdziłem jednak, ze jej zdrowie psychiczne jest ważniejsze, niż dobrze zrośnieta łapka. Na szczęscie, po złamaniu nie ma sladu. Urodziła rok 4 wspaniale kociaki. Teraz mam inny problem. Myslałem,ze jak matka wychowa się z synkiem, to będą\"zyli długo i szczęsliwie\", a tu matka zazyna być agresywna wobec podrastającego kocurka, wali go po łbie i warczy, zdaje się,ze ma to związek z walką o terytorium, w tym i lepsze miejsce przy mnie w łozku. Pozdrawiam kociary i kociarzy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyta
ha no to jużwiem dlaczego zagrzebują :) Miś z okienka - widzisz to dla Ciebie zrozumiałe że trzeba uważać na kotki, dla mnie też. Mieszkam na 8 pietrze już przekonałam lubego żę balkon i okna trzeba zabezpieczyć by kotom nic sienie stało. kociambria jest super rozkoszie rozbestwiona i przez przypadek może dodać ostatni skos swego życia- a tego raczej bym nie chciała. Natomiast teściu stwierdził żę koty są na tyle mądre żę nie wyskoczą i mamy się nie wygłuiać rrrrrrrrrr To że koty nie są głupie -to ja wiem, ale żę też niekiedy się zapominają podczes zabawy czy polowania to juz insza inszość. Czyli wg. teścia koty mi yły niepotrzebne, jak będe mieć dziecko to mam ich się pozbyć (już lece) i naj lepiej dawać im do picia mleko:P kocham ekspertów:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech, dziewczyny...Fajnie się Was czyta. Ja, niestety mogę sobie co najwyżej powspominać... :( Parę lat temu mialam dwie perskie kotki, niestety obie już nie żyją... :( Teraz chcialabym mieć jakiegoś mruczusia ale niestety póki co mieszkam z teściami a moja teściowa nienawidzi kotów (ot tak sobie), za to muszę znosić jej stado wrednych, rozwydrzonych jamników... 😠

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jamniki też są super... Do dziś cała moja rodzina ma niezagojoną ranę w sercach po stracie Duśki - super jamniczki, która zginęła śmiercią tragiczną... Koty to w zasadzie było antidotum po jamniczce... bo pozostała nam taka niezaspokojona potrzeba posiadania milusińskiego zwierzaka w domu. No i koty w pewnym sensie zapełniły tę dziurę , ale tylko w pewnym - nawet dzisiaj rano, jak polegiwaliśmy jeszcze sobie rano w łóżku , i mój mąż nawoływał kocicę ... a ona... jak to ona - odwróciła się ostentacyjnie i poszła sobie \" w siną dal\" , co mąż skwitował gorzko \" No popatrz! Jamnik dawno by tu był z nami i sikał z radości, że z nim gadamy! \". Tak to jest z tymi kotami... i jamnikami... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja mam i jamnika i kotke :) Oba cudowne i kochane :) I powiem Wam, że jamnik to taki troche koto-pies (nawet mój weterynarz tak twierdzi). Maja mnóstwo podobnych cech i nawet zachowań. Z tym, że moja kotka przychodzi do łóżaczka na wołanie :) Co do zakopywania michy, to wiele kotków tak robi . Najczęściej są dwie przyczyny: albo jedzonko uznają za mało atrakcyjne i wtedy usiłuja go sie pozbyć (najczęsciej zakopują wtedy przed jedzeniem) albo jedzonko okazało sie pyszne i zakopuja na później, żeby im nikt nie zażarł :) Byc może sa inne przyczyny, w końcu kotki to indywidualiści :) Co do siatek na balkonie, to ja też sie po nie wyberam w najblizszym czasie. Mieszkam na 1 piętrze, ale i tak się boje o tą moją kicie kochaną. Nie tylko o sam upadek, ale również o to, że sie przestraszy i gdzieś zgubi (kicia nie wychodząca, dwór to dla niej nowość). No i niestety wiem , że moja koleżanka nie upilnowała swojego kiciusia i mimo, ze spadł tylko z parteru i upadek mu nie zaszkodził, to niestety spanikowany pognał przed siebie i.... wpadł prosto pod samochód:( Tak więc jeszcze jeden argument do zabezpieczenia balkonów i/lub okien PS. Pomiziajcie Wasze kiciusie ode mnie :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyta
no to a propos jedzonka juz wiem, a teraz jeszcze wąsy. Moje cholery poobgryzały sobie wąsy! może i to mi ktoś wyjaśni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie poobgryzały sobie tych wąsów a raczej same im się połamały. Przerabiam to po raz drugi i podrastającego kotka, takiej kociej \"młodzieży\". Małemu własnie połamały się \"brwi\" a ze dwa miesiące wczesniej - wąsy. MOze ma to związek z intensywnym rośnięciem i brakiem jakichś witamin? Chociaż nie wiem sam, moje koty mają frykasów full :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyta
wiesz co miś -lubie Cie :) masz dość wesoło w domu z tego co piszesz:D pokiziaj kocimbrie odemnie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakoconaaa
A ja musze moim kotom zrobić wybieg - wolierę w ogródku, bo strasznie mi ich żal jak tęsknie patrzą przez okno na zieloną trawę i roślinki. Szukam porad, jak sie do tego zabrać tzn. gdzie i jaką siatkę zabezpieczającą kupić i żeby jeszcze to było materialnie do strawienia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakocona, a nie lepiej wypuszczac kociambry do ogródka zamiast robic im wolierę? Moje trzymają się domu, przybiegają na moj głos i dźwięk swojego imienia, jak psy. No poza tym pies je w ogródku \"pasie\" i zagania z powrotem jak zbyt zbliżą się do ogrodzenia :D Siedem światów z tymi kotami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakoconaaa
niestety ja nie wypuszczę ich bez opieki, jednemu pozwalałam na trochę wolności i zginał pod kołami przed samym domem :( Dlatego chcę zabezpieczyć mały ogródek ok.80m2 aby kociska chociaż trawę pod łapkami poczuły, mogły poszaleć, miec namiastke wolności i żeby mogły wylegiwać się w pełnym słońcu :) Męża już do mojego pomysłu przekonałam, teraz musimy poszukać wykonawcy takiej prawdziwej "złotej rączki" bo to osiatkowanie musi być prawie niewidoczne i nie może szpecić ogródka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaa, czyli t ma być taka niby klatka jak dla tygrysa?:D Przydałoby się kotom kawałek prawdziwego drzewa, zeby mogły się wspinać po nim. A może faktycznie pomyślcie o takiej składanej wielkiej klatce, ktorą dałoby się przenosić w rózne miejsca na działce? Wystarczyłaby matalowa rana z naciągniętą na nią siatką ogrodzeniową, to byłby bok \"klatki dla tygrysa\". Gdyby złożyć 4 takie ramy....oczywiście piąta rama to były \"dach\" a \"podłoga\" byłaby z ziemi i trawki? Na zimę możnaby tę konstrukcję chować w garażu(moja Kicia sama ustanowiął sobie czas niewychodzenia, od 15 grudnia do 15 kwietnia nie opuszcza domu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakoconaaa
no właściwie to można powiedzieć, że to rodzaj tygrysiej klatki ma być :D z tym, że chcę aby koty mogły swobodnie do niej wchodzić i wychodzić po drabince przez kuchenne okno :D Teraz nie moge go swobodnie otwierać, bo zaraz te moje sierściuchy wyskakują do ogródka :D Przenośna klatka to fajny pomysł, mogłabym je zabierać ze sobą do drugiego wiekszego ogródka, ja wisiałabym na swoim hamaku, i moje koty na swoich :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To proponuje by ta klatka byla wielkości średniego pokoju, dostawiana do kuchennej sciany domu. Moj mały kocurek, ktory urodzil się w listopadzie i siłą rzeczy ujrzal świat zewnętrzny dopiero w kwietniu, nie może nadziwic się muszkom, motylkom i kwiatuszkom, srednio raz w tygodniu musze świągać go z 6 metrowego wiotkiego modrzewia, ...no po prostu - koty w raju:) Wiecie co jest moim marzeniem? Ech, moze lepiej nei mowić,zeby nei zapeszyć.....powiem - żeby kocurek uplowal chociaż raz mysz lub ptaka. Jego mama niestety tego nie potrafi (pewnie ją źle wychowalem, hehe)>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×