Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kashi

Klub Milosnikow Kotkow

Polecane posty

Ja Misiu sie za bardzo nie orientuje a wiedze czerpie(garsciami he,he)z ksiazki.Polecam sie na przyszlosc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam jeszcze, ze co kot to charakter. Z mojej 4 kociąt moj przystojniak jako ostatni nauczyl się załatwiania do kuwety, też najchętniej sikal w kołdrę, gdy jego rodzeństwo dawno już wiedzialo do czego sluzy kuweta. Chowałem, zamykałem pościel i pokoje z pościelą, często w ostatniej chwili - już sikającego - niosłem go do kuwety. Wymagało to wielkiej cierpliwości i serca do \"dziada\", prania kołdry, itp. Mozecie sobie wyobrazić :D Aż wreszcie nastal dzień, ze kic przestał sikać w pościel i poczatkowo nawet przybiegal z ogródka do domu by zrobić siku do kuwety w domu. Teraz załatwia się w maliny :D, ktore i tak sa niejadalne ze względu na to, ze ich nadziemną częśc osikuje moj goldek. Aha, i wydając koty nowym włascicielom zawarłem z nimi układ, ze w razie nieprzewidzianych okolicznosci zyciowych moje kocięta wracają do mnie a nie do obcych ludzi albo do schroniska. Wszyscy byli oburzeni moją propozycją, podkreślali, ze kot to nie przedmiot, ze i z kocimi uczuciami nalezy się liczyć. Mieli rację. A dzikich kotów, o ile nie krzywdzą ich ludzie, nie ma co żałować, one na wolnosci są o wiele szczęśliwsze niż w schroniskach, zwłąszcza, jeśli dokarmiają je dobrzy ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kauket
co do siusiania moge was pocieszyc, bo moja jedna kocia dalej siusia-po kanapach, lozkach i poscieli, za kazdym razem jak ma ruje-juz wymienilam pol poscieli, jedna kanape i wszystkie koldry;) a wysterylizowac jej na razie nie moge bo ma podejrzenie nosicielstwa fipa;/(kociakow nie planuje) do wszystkiego mozna sie przyczaic ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiciarraa
Misiu strasznie mi przykro :(:(:(:(:( Wiem co czujesz, ja też rok temu straciłam kochanego kotka :( Powiedz co sie stało? Nie potrafię Cię pocieszyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiu co sie stalo???Serdeczne wyrazy wspolczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiu z okienka...Tak mi przykro z powodu twojej kici.Moja kilka razy znikala na pare dni i wtedy umieralam z niepokoju ale za kazdym razem udalo mi sie ja odnalezc.Na pewno strasznie cierpisz,ale pomysl sobie ze ona jest teraz w takim pieknym miejscu dla nas niedostepnym.To kocie niebo i na pewno jej tam dobrze.Jak juz sie troszke otrzasniez to napisz nam czy wszystko z Toba ok.Pozdrawiam jeszcze raz i sciskam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze wracala na noc. Tym razem wychodzilem kilka razy na taras, nawoływalem...Była pełnia księżyca. Nie wróciła do północy, jak potem skojarzyłem - usłyszałem żałosne miałkniecie. Wyszedłem pod dom od strony ulicy, wołałem. Cisza. Wstałem o 5 rano, nawoływałem. I nic. Rano, gdy wychodziłem do pracy zobaczyłem ją. JAkby spała na chodniku przed domem, po drugiej stronie ulicy. Nie zyła. Połamany kregosłup. Pewnie biegła na moje wołanie i wpadła pod samochód. Nie miała żadnych widocznych obrażeń. Tylko pozdzierane pazurki i szeroko otwarte oczka. Zdartą skórkę pod brodą. Pewnie wlokła się do domu i zdarla pazurki. Nie mogę się pogodzić z Jej śmiercią i z tym, ze nie umarła blisko mnie, gdy wydawało mi się, ze słyszalem nocą miałkniecie.Musiała oprócz strasznego bółu czuć się strasznie samotnie. Nie mogę się z tym pogodzić. Pochowalem ją koło konwalii. Ktoś powie: "to tylko kot". A dla mnie Ona byla AŻ kotem... Od tej pory już nic nie będzie takie, jak dotąd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mogę Cię pocieszyć, Misiu... Nie ma takich słów... Kiedy odchodziły od nas ukochane zwierzaki, żeby choć troche ukoić rozpacz dzieci , i swoją oczywiście też,usiłowałam im tłumaczyć, że tak to juz musi być, bo nasi bracia mniejsi zyją krócej od nas, i że człowiek na swej drodze spotka kilka psów, kotów... I że pewna jestem, że nasz ukochany wyżeł, i jamniczka, i mała kundliczka- Pela , na pewno szczęśliwe pomykają po niebieskich łąkach, i jeśli my umrzemy, i będziemy mieli szczęście dostać się do nieba, to na pewno ich spotkamy , merdajacych ogonkami i ocierających się o nogi... płaczę.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dupa ? Z taką stratą cięzko sie pogodzić , wiem i współczuje. Czasami to nasze ukochane zwierzątko powraca , chociaż na innych nózkach i w innym futerku ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiu .. 4 i pol roku temu, sunia nasza na rekach mi zmarla. To byl moj PRZYJACIEL. Tylko moj. Powiedzialam, ze nie chce juz innego zwierzatka. POl roku po jej smierci corka przyniosla do domu malenkiego kotka. Takiego malenkiego jak piesc, karmic ja musielismy. I jest w domu juz 4 lata i ciagle powtarzam, ze to dusza Figi siedzi w naszej Piemii. Nie placz ... gdzies tam jest Teczowy Most i kiedys sie spotkacie :-) \"Kiedy odchodzi zwierzę, które było szczególnie bliskie komuś, kto pozostał po tej stronie, udaje się na Tęczowy Most. Są tam łąki i wzgórza, na których wszyscy nasi mali przyjaciele mogą bawić się i biegać razem. Mają tam dostatek jedzenia, wody i słońca; jest im ciepło i przytulnie. Wszystkie zwierzęta, które były chore i stare powracają w czasy młodości i zdrowia; te które były ranne lub okaleczone są znów całe i silne, takie, jakimi je pamiętamy marząc o czasach i dniach, które przeminęły. Zwierzęta są szczęśliwe i zadowolone, z jednym małym wyjątkiem: każde z nich tęskni do tej jedynej, wyjątkowej osoby, która pozostała po tamtej stronie. Biegają i bawią się razem, lecz przychodzi taki dzień, gdy jedno z nich nagle zatrzymuje się i spogląda w dal. Jego lśniące oczy są skupione, jego spragnione ciało drży. Nagle opuszcza grupę, pędząc ponad zieloną trawą, a jego nogi poruszają się wciąż prędzej i prędzej. To ty zostałeś dostrzeżony, a kiedy ty i twój najlepszy przyjaciel wreszcie się spotykacie, obejmujecie się w radosnym połączeniu, by nigdy już się nie rozłączyć. Deszcz szczęśliwych pocałunków pada na twoją twarz, twoje ręce znów pieszczą ukochany łeb; patrzysz znów w ufne oczy swego przyjaciela, który na tak długo opuścił twe życie, ale nigdy nie opuścił twego serca. A potem przekraczacie Tęczowy Most - już razem...\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiu tak mi przykro, popłakałam się. Ja swojego Olesia, mojego najmilszego kota o pięknych, mądrych oczach pochowałam koło bzu, 7 mięsięcy temu. Do tej pory za nim tęsknię. Nie oceniam, czy głupie to , czy mądre. Myślę, że normalne. Trzymaj się cieplutko, do zobaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiciarraa
Misiu przczytaj ten wiersz, napisała go Osoba o nicku MAJORKA. Wklejam Ci linka do jej wierszy o kotach http://koty.rokcafe.pl/poems/majorka.php MODLITWA ZA KOTA Panie Boże, nie jestem aniołem dziś niewielu jest takich na świecie, może ci, co na ziemskim padole pokochali zwierzęta i dzieci. Panie Boże, powiedziałeś "proście", rzekłeś "proście, a będzie wam dane" wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście poszedł do Ciebie mój kot ukochany? Panie Boże, poznasz go z łatwością, miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon, proszę o Panie, zawołaj go głośno, bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo. Panie Boże, nie proszę dla siebie, znajdź mu jakąś osobę przyjazną, by głodny i smutny tam nie był, i żeby mógł sobie przy kimś spokojnie zasnąć. Panie Boże, a gdy tak się stanie, że i mnie kiedyś do siebie zawołasz, pozwól mu proszę wyjść mi na spotkanie, jeśli oczywiście zostanę aniołem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kauket
strasznie ci wspolczuje, wiem ze nie ma jak cie pocieszyc, pomysl sobie tylko ze pewnie byla bardzo szczesliwa pod twoja opieka wiem jak to jest kiedy sie traci ukochanego przyjaciela, bo niedawno musialam uspic kotke z fipem 😭 najlepsza pociecha bedzie przygarniecie po jakims czasie jakiegos malenstwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Wam wszystkim. Szczególnie Tobie Kiciaro, za przepiękny wiersz. Mam jeszcze synka Kici, ma po Mamusi takie same biale skarpetki. Palę, ryczę, ryczę i palę...i tak w kółko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiu... pisałes nie tak dawno o kociętach, które wystawiłes na Allegro... Czy to było zimą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze ale sie poryczalam jak przeczytalam to o teczowym moscie itd.po prostu piekne.Moja Luna juz sie ledwo toczy,widac ze ma problemy z lezeniem,tylko na boczku i znow sie zrobila niedotykalska.Misiu czy wierzysz w to ze koty maja 9zyc?Bo ja tak i byc moze twoja kiciunia narodzi sie znow z brzuszka mojej?..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kashi, wiesz, własnie i ja w to wierzę, dlatego myślę, ze Twoje kocięta, gdy już się urodzą, będą i dla mnie jakimś pocieszeniem. Obiecaj nam ich zdjęcia. Czekam na nie, jak kiedyś czekałem na swoje kotki. Tak, farmerko, moje kocięta były wystawione w styczniu, w połowie. \"I ciągle mi się wydaje, ze moje dłonie oddychają w Twoich włosach, Tymczasem ja leżę, duszący się, bezręki kadłub...\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obiecuje ze fotki beda!Tylko bedzie mi musial ktos wytlumaczyc jak je wkleic i gdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kashi, wyślij mi na kawajakobs@tlen.pl Napisz coś o swojej koteczce.Jak wygląda...a najlepiej przyśli jej zdjęcia.I pogłaskaj ją ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sz_elka
MISIU Z OKIENKA 🌻 Ryczę razem z Tobą! Właśnie dosiadł się do mnie na pulpit mój Tygrys i liże mnie po rękach! Czuje,że jestem smutna! Trzymaj się jakoś Misiu i przytul dzidźka Twojej kici! W nim będziesz miał napewno wsparcie w zgryzocie! I wzajemnie, On w Tobie, bo napewno też mu brakuje bliskiej kociej osoby! Tak mi przykro; wczoraj musiałam ostro hamować przed niefrasobliwym Rudzielcem, który na luziku przechodził przez główną ruchliwą drogę drobnym truchtem! Ale widziałam go z daleka i wzięłam poprawkę na jego beztroskę! Raz jeszcze-trzymaj się ❤️!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sz_elko, kochana , dzięki. Ja mieszkam w willowej, spokojnej dzielnicy, duzo tu kotów. Na ulicy są ograniczniki prędkości, mały tu ruch. Ten drań musiał pędzić, musiał Ją oślepić a może specjalnie dodał gazu? Wcale bym się nie zdziwił, bo mało jest ludzi kochajacych koty. Tym bardziej mi przykro...Sam mam uraz do samochodu, od piątku nie wsiadłem za kierwnicę, to już choroba czy co...Miała napuchacony ogonek, pościerane o asfalt pazurki. JAk bardzo musiała się bać, jak bardzo musiała cierpieć... A na ubraniach, na dywanie Jej sierść...w miseczce woda. Ech, jak to wszystko boli, jak boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co Miś ? Ja już razej nie mam złudzeń, jacy są ludzie niektórzy. 6 -7 lat temu jechałam samochodem, droga prowadziła lekko pod górę. Przed nami jechał samochód, w bezpiecznej, sporej odległości. Daleko przed tm samochodem pojawił się kot, usiłujący bez zastanowienia przelecieć tę drogę. Może by zdążył, ale kierowca przed nami nie dał mu szansy. Widziałam to, specjalnie przyspieszył. Ludzie są podli. Cieszę się, jak uda mi się poznać kogoś normalnego. A tego kotka do dziś wspominam z żalem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po tragicznym wypadku Twojej Kici co dzień rano z niepokojem przeliczam mój \"kotostan\"... Tak niewiele trzeba... a one są nie do zamknięcia na noc, no jeszcze mała, półroczna Webetka, ale Nowakowski i Chou-chou wędrują, gdzie chcą... Cylinder do dzis nie wrócił (ponad miesiąc) , i pewnie juz nie wróci, bo gapciem był... Nawt nie wiem, co sie z nim stało... Razem z córką - allegrową maniaczką - oglądałysmy zimą aukcje zwierzaków . Uwagę nasza zwrócił ktoś, kto wystawiał kociczkę... taka burą europejkę... Hodowca opisał z pietyzmem całe jej dzieciństwo, aż od urodzin, załączył fotografie, miły, ciepły opis... cena poszybowała w górę niebotycznie! Czy to byłeś Ty, Misiu?!! Tyle miłości tam było... A swoją droga , jakie to ciekawe, że spotykamy sie dziewczyny ( zwracam się do Nakrętki i Sz_elki) równiez i na tym topicku...:) Pamiętacie Anię z Zielonego Wzgórza? I jej ludzi znających Józefa? To wszystko jedno stowarzyszenie :) Misiu! Nie płacz już, proszę! A wiersz jest taki piękny, że kopiuję go i chowam w najcenniejszych zakamarkach mojego archiwum i posyłam zaraz do mojej przyjaciółki- Zakopianki, też kociary i właścicielki srebrnej Szarotki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Grysi
MISIU Z OKIENKA -bardzo ci współczuję. Zwracam się z prośbą o poradę. Mam prawie 3-letnią kotkę. Po pierwszej rui dostawała zastrzyki antykoncepcyjne. Ostatni miała 20 grudnia. Następny powinna mieć 20 czerwca. Żadnej rui się nie spodziewaliśmy. Po niej początkowo nic nie było widać. Ale w zeszły czwartek jakiś amant uparcie wyśpiewywał kocie serenady na tarasie. Następnego dnia - w piątek widzieliśmy dwa koty goniące naszą kotkę. Uciekła do domu. Od tego czasu ma areszt domowy, co jest dla niej bardzo przykre, bo bardzo lubi wychodzić do ogrodu. Klasyczne objawy zaczęły się dopiero wczoraj. I teraz nie wiemy co dalej robić. Nie wiemy, czy już jest w ciąży, czy nie. Wiemy, że nie można w takiej niepewnej sytuacji dawać zastrzyków antykoncepcyjnych. Nie wiemy, czy to jest typowe, aby czas działania zastrzyku antykoncepcyjnego się skracał. Pierwszy zastrzyk jaki dostała podziałał trochę krócej niż powinien, ale jeszcze wtedy rosła i akurat była u mojej mamy pod za dobrą opiekę i trochę jej przybyło ciałka. Tym razem nic takiego nie było. Cały czas jest szczupła, bo lubi dużo wychodzić na dwór. Nie chcieliśmy jej sterylizować, aby nie stała się "maskotką". Ale może nie mamy innego wyjścia? Proszę o poradę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz uswiadomiona
"wychodzący kot to twoja decyzja,ale to on nieustannie gra w kocią ruletkę" ten cytat przepisałam ze stopki kogoś z kociego forum,zajrzyjcie tam,dużo mądrych rad,a koniecznie poczytajcie o kastracji i sterylizacji,moze nie będziecie BEZMYSLNIE rozmnażać... http://forum.miau.pl/ a Tobie misiu bardzo współczuję,całe szczęscie,że czas leczy rany.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogi Musiu, ja także się poryczałam po przeczytaniu o Twojej kotce:( Koty uwielbiam, kocham wręcz i jest mi ich bardziej żal, niż ludzi (choć może zabrzmiało to okropnie, ale co mi tam...) W domu mam kociczkę od 7 lat i mimo, że nie raz dopuściła się porządnej demolki, konsekwentnie zdziera nowe tapety, nic sobie nie robi z niedawno zakupionych kanap, z których smętnie zwisają frędzle, a na dodatek mam alergię na kocie futro:(, to i tak nie wyobrażam sobie jej odejścia i na samą myśl łzy mi napływają do oczu:( Odejście kota przeżyłam dwa lata temu. Przybłąkał się do mnie piękny, srebrny, dwumiesięczny tygrysek, którego \"dobrzy ludzie\" wyrzucili z domu, gdyż był chory, a im szkoda było pieniędzy na lekarza. Pomieszkał u mnie raptem trzy dni... Jeździlłam z nim codziennie do lekarza, który - jak się potem okazało - nie miał o problemie zielonego pojęcia, ale się do tego nie przyznał:( Gdy trafiłam do porządnego weterynarza, dla mojego kicia było już za późno - odszedł na moich kolanach:( :( :( Nawet nie będę tu pisać o tym, ile tygodni rozpaczałam po nim, mimo, że był ze mną tak krótko, ale przez ten czas zdążył mi okazać swoje przywiązanie i wdzięczność, że go przygarnęłam... Pisząc to ryczę, jak wariatka:( Był taki mały, mądry i strasznie kochany. Jestem z Tobą, Misiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uświadomiona! Każdy przypadek odosobniony... Mieszkam na wsi, mam \" w płotach\" 1,80 ha czyli 18 000 m2 ... no to jak mam trzymać koty w domu...? Przecież to niemożliwe... Moja kocica jest wysterylizowana i zauważyłam zmiany w jej charakterze - dużo częściej bywa w domu, czasem nawet w zimniejsze noce zaszczyca nas swoją obecnością w łóżku ( na przykład dzisiaj - było blisko 0 st.) . No, w zimie kociska rozgaszczają się na dobre z nami - bo koty lubia wygodę i ciepełko, więc tylko wychodzą na krótką \"przebieżkę\"... i z powrotem do domku! Mamo Grysi! Nie obawiaj się, że Twoja \"córeczka\" stanie się maskotką! Moja Chou-Chou (Szu Szu po prostu) dalej ochoczo pomyka po ogrodzie i poluje na myszy! Przytyła, fakt, ale temperament wciąż taki sam. A z tymi zastrzykami straszny kłopot, w dodatku nie ma 100% pewności, jak sama widzisz... no i stresowanie kota tym kłuciem wciąż... Teraz będziemy sterylizowali jej ół roczną córeczkę - Webetkę, no i to jest nasz mały wkład w ograniczenie niekontrolowanego rozmnażania kotów. A pozostałe 3 kotki - siostry i brat Webetki trafiły do Poznania, do bardzo dobrych domów z kuwetkami i miseczkami! O!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×