Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kashi

Klub Milosnikow Kotkow

Polecane posty

Biedny ten twoj kotek moderia...:(Chyba lepiej jak go wykastrujesz.Chociaz tutaj zdania sa podzielone i zaraz mnie ktos zjedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kashi nawet jesli ktos Cie \"zjedzie\" trudno z obawy przed tym unikac kontrowersyjnego tematu . Mozna tylko po , co ? Jesli choc jeden człowiek nauczy sie na cudzym doświadczeniu ( przepraszam Moderio ) , mniejszą cene zapłaci sam. To my jestesmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo naszych zwierzat , one są bezbronne . A za nasze złe decyzje one ponosza konsekwecje . Moderio koszmarny opis , biedny kot. Trzymajcie się i szybkiego powrotu do zdrowia dla futrzastego . Nie oceniam , sama paru rzeczy nauczyłam się niestety doswiadczalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kauket, pewnei ktoś odebral mamie kocię, bo było niespotykanie piękne. Dziwię się \"miłośnikom\' zwierząt, ktrzy krzywdzą maluchy dla własnej próznosci. Takie odebranie matce maleńkiego kotka to barbarzyństwo. Jednak koty narażone są na wiele niebezpieczeństw żyjąc, czy to dziko, czy nawet w kochającym domu. Szkoda kocięcia, szkoda jego matki... kashi, najpierw maluszek, tak fajnie terkoce?:D Moje też zaczynały tak cichutko terkotać w tym wieku. Z niedowierzaniem dostawiałem do nich ucho. A jak super mruczą takie maluchy w chórze:D Moderio, straszne rzeczy spotkały waszego rycerza. Serce we mnie struchlało.W jakim wieku jest ten męzczyzna? Ech, sam jestem posiadaczem takiego kociego chłopaka i przede mną dylematy - kastrowac czy nie? Najważniejsze jednak, ze kocur sie odnalazł. Tak to jest z facetami, niestety..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kot ma 6 lat. Osobiście uważam, że kastracja będzie dobrym rozwiązaniem, nie będzie się bił, a wygląda naprawdę koszmarnie. Weterynarz sam był zaniepokojony, że aż tak źle wygląda. Też doradzał kastrację. Jeszcze rozumiem rany po pazurach innego kota, kleszcze. Ale że ma ogon złamany, to już robota jakiegoś człowieka, tym bardziej, że miesiąc wcześniej kot sąsiadki miał złamany, ale mu amputowano. Podejrzewam, że drugi sąsiad, on nienawidzi zwierząt, to robi, bo jak to jest że dwa koty mają złamane ogony!!! Następnym razem kot znowu polezie do niego, to go zabije, bo to taki pojeb, że szkoda słow. A żona tego sąsiada ma kotkę, więc mój kot chyba do niej poszedł w amory. Narazie leży na moim łóżku i śpi. Od niedzieli tylko je, wstaje do kuwety i śpi. Ale wyobraźcie sobie, on mieszkał u mnie 5 lat temu jako mały kociak, potem zabrała go mama, bo ona ma ogród. Kiciuś po 5 latach bezbłednie wiedział, gdzie jest kuweta.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oui i Kashi ja jestem zwolenniczką kastracji, chociażby dlatego, że kot uniknie takich cierpień. Moje kotki, które mam u siebie w domu są wszystkie wysterylizowane, ale rodzice uważają, że to okalaczanie zwierzęcia. Z drugiej strony boję się, że ja go wykastruję a inny kot jak go dopadnie to z mojego mokra plama zostanie, wiecie taki chłop bez jaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Racja, żaden kot nie okaleczyłby tak kocura w walce. To robota jakiegoś psychopaty. Takich ludzi powinno się kastrowac, zeby debile nie mnożyli debili. Mojemu znajomemu kota otruł sąsiad. Powodem było to, ze kot chodził po samochodzie i ...robil ślady na karoserii :O Pier...y pedant.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kauket
wielkie wspolczucia twojemu kotkowi zawsze sie jakis bylak znajdzie-nawet trudno kogo takiego nazwac czlowiekiem tamtej popielatej malej koteczki dalej nie ma i pewnie juz nie bedzie-mam tylko na dzieje ze ktos wzial ja z dobrego serca, a nie zeby jej zrobic cos zlego :( odnosnie walk kocurow i sterylizacji to tez jestem za nia moja kolezanka ma pieknego rudego wielkiego kocura, tez regularnie przychodzil zmasakrowany ale jak przyszedl z podrapanym calym pyskiem, prawie przepolowionym nosem i bez kawalka ucha to ledwo wyzdrowial a poleciala z nim na kastracje-nie dziwie jej sie (mial wtedy ok 4 lat) co do atakow kocurow na takiego wykastrowanego to nie ma problemow-po prostu nie traktuja go jako rywala i nie musze walczyc:) z lepszych wiadomosci-jutro jeden kicius jedzie do nowego domu, nawet bedzie mial do dyspozycji ogrod:) i zaczelam oswajac pozostale 3 dzikie kotki-maja na oko 1.5 miesiaca, jeden jest brazowy, 2 maja popielate umaszczenie, takie whiskasowe i przecudne dlugie uszy-wygladaja jak rasowe:) jedna dzika kotka (mama tych ktore mam w domu) ma na poniedzialek umowiona sterylizacje trzymajcie kciuki zeby wszystko poszlo dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kauket, a gdybys ta jeszcze miala cyfraka i wrzucala te fotki do netu, to byłby szczyt szczęscia;) Nie misiałbym latać na allegro coby sobie kocięta pooglądać. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kauket
mam fotki tych kiciow ktore mam w domu, tylko nei wiem jak zamiescic je gdzies w necie moge ci na maila wyslac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kauket widzę ,ze rozszerzasz działalność :) Pokaz zdjatka , nie daj się prosić - spróbuj wejść tutaj http://img251.echo.cx/ Podajesz lokalizacje zdjęcia bezpośrednio z dysku , nastepnie host it i wklejasz link opisany \" Show image to friends \" - powinno zadziałac. Moderia - ten sasiad faktycznie jakos pasuje do ogona , jak to taki zidiociały element - cała nadzieja w kastracji , że powstrzyma kota przed zapuszczaniem sie w tamte rejony - motywu przewodniego mu zabraknie .Przy okazji od kocurów okolicznych juz nie nazbiera. Swoja drogą masz Misiu racje - trafna ta Twoja recepta na ograniczenie populacji .... sasiadów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja tak przy okazji tematu kastracji proponowalabym kastrowac wszystkich sasiadow-sadystow.Taki sasiad bez jaj chyba by sie nie czepial kotkow...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kauket
udalo mi sie zamiescic na innym serwerze:) mam nadzieje ze bedzie dzialac http://www.exe.nd.e-wro.pl/koteczki 2 ostatnie zdjecia to moje koty-czarne to Neftis(z lewej) i Zazula, pregowana to Pacyfka, ktorej juz niestety nie ma:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wow! Piękne te Twoje kocice, kauket, jak wypastowane :D Moj kocurek też się tak świeci. Też czarnuszek, ale ma białe skarpetki i krawacik. Pacyfka tez śliczna. Jestem miłośnikiem kotów tzw burych, co kot, to inny wzór, kropek, kresek..śliczne.:) Maleńkie też cudne, nie dziwię się, ze tak szybko znalazły domy. Fajna taka kociarnia w domu, też mi się to marzy, ale po rozstaniech z kotami w tym roku, nie wiem czy udźwignąłbym jeszcze jakieś ... Azorek śpi na dywanie przy moich nogach. Taki kotek - piesek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Macie rację z tą sterylizacją, ale jak przekonać rodziców? Dla nich najpiękniejszy kot to kot na wolności i wiecie co...dzisiaj go odwiozłam do rodziców, bo tak przeraźliwie miauczał, że nie miałam sumienia go trzymać w zamknięciu. Pojechałam też do weterynarza, ogonek ładnie się zrasta. A kocur ledwo wyskoczył z auta, to pognał w las. Z jednej strony szkoda mi jego zdrowia, bo jego popęd go wykańcza i naraża na cierpienia...a z drugiej, jaki on był szczęśliwy jak biegł łąką, z tym opatrunkiem na ogonie:) Tak z ciekawości, ile u Was kosztuje kastracja? U mnie ok. 60 zł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kauket - cudne bąble :) Nowi własciciele chyba już z niecierpliwoscia czekają na odbiór. Ale masz zaczernienie w domu :D , normalny monopol . Piekne te Twoje dorosłe kotki lsniące i błyszczące . Moderia , mało jestem miarodajna w temacie ceny zabiegu - swojego kastrowałam 3 lata temu , to było 70 . Teraz może być troche drożej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moderia!🌻 Mój Tygrys miał zabieg kastracji w pierwszym roku życia, teraz ma 10 lat i nigdy nie zmienił swoich zachowań na wybiegu! Teraz nie ma mozliwości korzystać w pełni z wolności, bo wybieg mu sie skończył wraz z moim rozwodem i teraz jest blokersem z balkonem na III pietrze! Ale przez prawie 7 lat weekendy i lato spędzał na letniej daczy teściów z lasem w tle!!! Całymi dniami się włóczył lub odsypiał włóczęgę, a potrafił nieraz przepaść na noc, jeśli w porę nie zamknęliśmy mu drzwi wejściowych i dopiero drugiego dnia przychodził wykamany i przesypiał w domku cały dzień i nie wychodził na dalszy spacer nocą! Co robił całymi dniami, gdzie bywał pozostało do dziś jego słodką tajemnicą! Ze spacerów każdorazowo przynosił trofea: myszy w kawałkach albo w całosci, mniej lub bardziej żywe, był i kret,i nornice iogon jaszczurki i przymierzał się kiedyś do żaby-ropuchy ale zrezygnował ! Początkowo chodził w obróżce, ale jak pewnego razu obróżka została pod płotem na drucie, w dziurze siatki którą próbował pokonać w dzikim galopie uciekając przez dzikim kocurem, to juz mu nie założyłam więcej! Wynikiem posiadania tej obróżki i uwięzienia Tygrysa na krótką acz dramatyczną chwilę były mocne zadrapania na tyłku, zakończone dorodnym ropieniem/ musiał mieć zabieg oczyszczenia tego miejsca pod narkozą/! Prawie za każdym razem wracał z wycieczek z jakimiś kocimi zadrapaniami w okolicach ogona - widać pokazywał tyły i rejterował! Do dzisiaj łowi co popadnie! Lupem padły już cztery ptaki/o których wiem/ upolowane przez Tygrysa na rzeczonym balkonie na III piętrze ! Więc jak widzicie, zabieg kastracji nie osłabił jego wycieczkowych zamiłowań, może tylko miejsce obrażem przesunęło się generalnie w kierunku ogona- uszy ma kompletne! Do końca nie wiem od kogo obrywał - czy od kotów czy kocic, bo też byłam swiadkiem takiej akcji , w której mój bohater przeleciał działkę jak strzała i mało mnie nie przewrócił, bo stałam w uchylonych drzwiach wejściowych do domku, a za nim, gdybym nie zagrodziła jej drogi wpadłaby dzika rozwścieczona dachowa czarnula; biedaczka wyhamowała na moich nogach i zgłupiała na sekundę ale w następnej, zrobiła w tył zwrot i równie szybko jak wpadła,to wypadła z ogródka! Powiem Wam, że ciężkie jest życie kota w plenerze, ale jakże wspaniałe, skoro wyrywają się do niego zarówno 100% kociambry ,jak i te \"100% -owe inaczej\" !!! :P Kauket🌻 Przesłodkie są te czarne \"diablęta\" !:) Trzymam kciuki za ich dalszy, mam nadzieję że szczęśliwy rozwój ! Kashi🌻 Jestem z Tobą, za kastracją tych niedorobionych ludzkich namiastek - sadystów, bez względu na to, kogo katują!😡 Pozdrawiam ciepło Miłośników Futrzastych Przytulanek!🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 Wszystkim kotkom i kociętom w Dniu Dziecka życzę bezpiecznych, nocnych eskapad, świeżego mięska, dobrego opiekuna, ciepłego kąta, kochającego serca człowieka, prostej drogi do domu, bez samochodów i psów, a na progu oczekującego człowieka, by było o czyje nogi się połasić.... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiciarraa
A moje koty zrobiły sobie wczoraj "dzień spadochroniarza" najpierw z pierwszego piętra wypadła z okna moja kicia :( na szczęście do ogródka na trawę i nic jej się nie stało, tylko sie wystraszyła :) a pare godzin później mój koci kawaler gonił muchę i wyskoczył za nią przez okno, na szczęście z parteru :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!Ratunku!!!!!Luna dostala ruje!!Czemu tak szybko?Maluszek ma dopiero 2,5tyg a ta franca sie nadstawia i jezdzi na plecach po dywanie.Co robic??Czy to nie za szybko na kolejna ciaze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kashi, zdrowe i dobrze odżywione kotki niestety tak mają. Bardzo częste ruje, nawet, dopiero co po urodzeniu kociąt. Niekiedy te ruje stają się nieznośnie. Musisz przeczekać i nie pozwól jej wychodzić. Nie wiem czy w przypadku, gdy wychowuje kocię można coś z \"tym\" zrobić? JA miałem to samo z Kicią. Ruje nie przeszkadzały jej jednak być doskonałą matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nie wiem.Nie dam rady jej przetrzymac w domu,bo drzwi na taras ciagle otwarte a przeciez jej nie zamkne w lazience z tym szkrabem.A i tak by ktos drzwi od lazienki otworzyl...Musze sie chyba przygotowac na nastepne potomstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafelate
witam, dołączam do grona, jestem szczęśliwą posiadaczką prawierocznej kotki i jest super, uwielbia wszelkiego rodzaju zakamarki, szafy, reklamówki i pudełka (śpi sobie często w nich) skacze do reklamówek, znajomi nie mogą sie nadziwić. Moje pytanie do Was jest takie: nasza kicia ma bardzo często ruje, które są nieznośne (mieszkam w 2-pokojowym mieszkanku) i zastanawiam się na sterylizajcą, ale chciałabym żeby choć raz miała kociątka, tylko nie mam doświadczenia jak to wygląda pod kątem opieki i kłopotów z małymi kotkami, tak jak pisałam mieszkam w bloku i długo mnie nie ma w domu, Czy ktoś wie jak kotka sie opiekuje młodymi kociątkami, co z czystością itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miś z okiena
Kociczki to najlepsze matki ze wszystkich, są bardzo czułe, oddane, troskliwe. Same dbają o czystość kociat. A gdy małe zaczną już same chodzić, bardzo szubko uczą się korzystac z kuwetki. Niestety denolują mieszkanie, drapią firanki, meble, podłogi, rozwłoczą jedzenie itp.I należy baardzo uwazać,zeby nie zadeptać albo nie scisnąć w drzwiach tych maleńkich, błyskawicznie poruszającyc się koteczków. Ale potrójne mruczenie, obserwowanie tych pięknych zwierząt wynagradza wszystkie zniszczenia dla prawdziwego miłosnika kotów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kafelate , nie miałam problemu z rujami u mojej kotki . Była sterylizowana w wieku 8 m-cy. Nie miałam dylematów , dla mnie to było jedyne rozsadne rozwiazanie . Czemu chciałabyś ,zeby miała kocieta ? Takie maleństwa są rozkoszne , ale rosną bardzo szybko . Po kilkunastu tygodniach to już podrostki , za których przyszłość Ty jesteś odpowiedzialna . Odchowanie miotu to nie tylko pozaciagane firanki , czy podrapane meble , to tez całkiem spory nakład finansowy . I coś , co w końcowym rozrachunku moze okazać sie najwiekszym problemem - znalezienie tych kilku dobrych domów . Wydaje się to łatwe , ale chetni znajomi oferujacy swoje domy dopóki kociat nie ma później różnie się z tego wywiązują . Jesteś przygotowana na to ,że dwóm , trzem moze takiego domu zabraknąć ? Bierzesz pod uwagę ,że Twoje stadko domowe może się w taki sposób znacznie powiekszyć ? Oddanie domowych kociąt do schroniska to dla nich wyrok. Decyzja końcowa należy do Ciebie , ale przynajmniej przemyśl ten aspekt . Kauket - co słychać nowego u Twoich podopiecznych ? Jak postepuje oswajanie pozostałych dzikusków ? Mają już wszystkie nowych włascicieli ? Pisz o nich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kauket
witam dosyc dlugo mnie nei bylo ale mam straszne urwanie glowy jeden kocurek poszedl do domu z grodem i z innym kocurem-ponoc fantastycznie sie dogaduja:) drugi kocurek, z tego brazowego miotu jest jeszcze u mnie, ale w zasadzie dom ma zapewniony-chce go jeszcze przetrzymac do sterylizacji kotki, zeby byla spokojniejsza po zabiegu(trzeba bedzie ja przez jakies 2-3 dni potrzymac w domu) udalo mi sie zlapac 1 kotka z calkiem dzikiego miotu ma ok 2 miesiace, teraz chce jeszcze zlapac jego rodzenstwo umaszczenie ma fantastyczne:)(jak kot z whiskasa tylko ciut ciemniejsze) i tez rozdac je po ludziach powoli sie oswaja-mam go od trzech dni, robi do kuwetki, ladnie je, blisko podchodzi, ale dale boi sie glaskania:( wiem ze im starszy kotek to trudniej go oswoic ale mam nadzieje ze sie uda 2 kotki maja umowiona sterylizacje, w tym jedna na bank na poniedzialek moje koty sycza zza drzwi na maluchy, zaczelam sie uczyc na egzamin wiec mam calkiem neizle urwanie glowy;) jednak nie doradzam nikomu wlasnych kociakow, mimo ze sa takie slodziutkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oui, masz niestety rację w sprawie kociąt. Ja fascynat kotów, zapomniałem zupełnie o nakładach finansowych, jakich wymaga taka rodzinka. Ciąża mojej Kici to niejako dzieło przypadku - wypuściłem ją po rui o jeden dzień za wcześnie i tylko na siusiu. Wróciła po pół godzinie:) Cały czas liczyłem się jednak z tym,ze jeśli nie znajdę odpowiednich domów dla maluchów zostawię je w swoim domu. NA szczęscie mam ku temu warunki i mieszkaniowe i finansowe. Stało się jednak inaczej i wszystkie bardzo szybko trafiły do dobrych domo, gdzie są kochane i rozpieszczane. Z nowymi włascicielani od 5 miesięcy jesteśmy w kontakcie i oni wiedzą,ze w razie nieprzewidzianych okolicznosci zyciowych zamias oddawania kociąt do schroniska wróciłyby one z powrotem do mnie. Trzeba być odpowiedzialnym za życie swojego zwierzątka, jego zdrowie i szczęscie na każdym etapie jego życia. Ale biorąc zwierzaka do domu inaczej sobei tego nei wyobrażam. Kauket, buziaki 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kauket , budujace wiadomości :) Jak Ty sobie dziewczyno z tym wszystkim radzisz ?? Szczere wyrazy uznania ! Dzielnie trzymam kciuki za Twoje egzaminy :) Misiu ja o tym wiem ;) Wiem też ,że zrobiłes wszystko w sprawie swoich kociąt ,żeby zapewnić im godną egzystencję :) Możemy miec zupełnie odrębne zdania w wielu kwestiach , ale świadomość pewnych \"drobiazgów\" mamy podobną . Na co dzień ktoś kto ma zwierzaki zdaje sobie sprawe z odpowiedzialności i z kosztów , które za tym idą .Tych wydatków się nie podlicza , ale gdyby tak siąść i ze szczerym samozaparciem zrobić rozrachunek to hoho :D Wolę się tego nie podejmować ;) Ja z uporem maniaka bedę obstawać przy sterylizacji w naszych ojczystych warunkach , bo czym innym jak nie wytworem \"radosnej\" działalności rozpłodowej wielu właścicieli są efekty w postaci znacznej części kociąt którymi teraz zajmuje się Kauket , czy chociażby kotka Agi z innego topiku , przeciez ona nie urodziła się w piwnicy ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafelate
no właśnie mam potencjalnych "nabywców", którzy są zakochani w mojej kici, tylko nie wiem czy sobie poradzę przez te kilka tygodni z gromadką małych puszków w małym mieszkaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O , widzę ,że decyzję już podjełaś . Niestety w tym temacie ja rad Ci nie udzielę , w połowie ze wzgledu na przekonania , a w połowie , z tego powodu ,że ostatnie kocię w moim domu było 3, 5 roku temu . Teraz to już dorosły koci facet . Na chwile teraźniejszą biorąc pod uwage dom , obowiązki i pracę , sama nie wiem , czy wystarczyłoby mi czasu i samozaparcia na taką gromadkę. Moja dwójka jest baardzo absorbujaca ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×