czy jest tu osoba, która spotkała swoją miłość w niewlaściwym momencie życia?

poznałam go, on nie ma nikogo...serce mówi - próbuj a rozum - jeszcze poczekaj co robić?

próbuj. Dlaczego masz nie spróbować?

..facet jest potwornym babiarzem a ja nie wierzę, że na niego wpłynę..jedna zona zostawila go juz z tego powodu

zycia? Bo nie widzę związku tematu z treścią topiku...

mam duze klopoty finansowe

co to znaczy duze? czy sa jakies perspektywy na poprawę?

do tego?

to, ze nie chcę się wywnętrzać..nie cierpię, gdy ktoś się nade mną lituje, rozumiesz?

To było jakoś na 1-2 roku studiów. On był typowym dzieciakiem, który wolny czas spędza jeśli nie na nauce to na grze na komputerze, albo na piciu z kolegami. Ja natomiast skakałam z kwiatka na kwiatek jeśli chodzi o sprawy sercowe. I tak trafiliśmy na siebie. Zaiskrzyło. Długie rozmowy, kłótnie itp itd. Za dużo zostało powiedziane, w którymś momencie. Rozstanie. Po paru latach znów zaczęliśmy się spotykać. Ale wtedy zrozumiałam, że ta znajomość nie ma szans. W przeszłości za dużo padło złych słów z mojej strony, on za bardzo mnie zranił, bym mogła mu to po prostu wybaczyć. Jesteśmy dobrymi znajomymi - czasami tęsknię za czymś więcej, za nim.. ale nasza szansa została zaprzepaszczona. Pewnie inaczej by było gdybyśmy poznali się później, gdy obydwoje byliśmy już o wiele bardziej dojrzali .

do ja spotkalammmmmmmm----------> wiesz, ja po prostu nie wierzę w to, że on zmieni podejscie do zycia. Facet jest rozpaprany przez baby, poza tym boję się, ze będzie się mścił, bo narozrabiałam mu w życiu..spotkalam go w chwili gdy bylo mi wszystko jedno w życiu chcialam sobie najpierw poukładać sprawy, ale tylko posypalo mi się dalej teraz on się odezwał, wie, że mialam ciężki okres, ale dla mnie on po prostu ..ech..nieważne:o pociąga mnie tylko

poradzi ktoś coś jeszcze?

ja tak mam

no tak, tyle, ze ja unikam związków a tu bym wpadła z deszczu pod rynnę kurde zle mi bez jego towarzystwa

:(