Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

bunia26

..Dziś znowu kochaliśmy sie..kłóciliśmy.były łzy..potem pogodzenie..kto tak ma?

Polecane posty

piszę tu bo musze sie gdzies wygadać a nie mam komu...chciałabym aby osoby o podobnej sytuacji opowiedziały cos o sobie...ich związkach...gdyż czasem myślę ze jestem chyba nienormalna...albo on...albo oboje... jestesmy razem kilka lat- i odkąd pamiętam nie byliśmy taką idealną ułożoną parą...mój kochany zawsze był zazdrosny i często sie o to sprzeczaliśmy... ale problem tkwi w tym ze od pewnego czasu- długiego- bo około roku kłócimy sie bardzo często...mam juz tego dość ale tak go kocham ze nie potrafie zakończyć naszego związku i on też tego nie chce... my zyjemy jak pies z kotem czasem...to nie jest normalne...bardzo sie kochamy ale coś nam nie wychodzi!!:( potrafimy sie kochać po to by za 20 min wrzeszczec na siebie, wyzywac( bez ubliżania ale kur.y lecą) juz w trakcie darcia sie mam wyrzuty i chetnie bym go przytuliła ale nie poddaje sie i tak długo sie żremy az zazwyczaj ja zaczynam wyć... to straszne! wyje i krzycze jak wariatka...on przestaje i zamyka sie - wycisza...ja zaczynam spokojnie mówic co mi nie pasi , czasem zrywam - bez sensu bo i tak za chwile sie przepraszamy... prosze- jesli nie jestem sama napiszcie! bo zaczynam sie bac o siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qqqasia
witaj buniu. Ja mam bardzo podobną sytuację. Jesteśmy prawie ze sobą dwa lata. Na samym początku on był chorobliwie zazdrosny,robił awantury. później ja byłam zazdrosna o jego przeszłość. Ciągle się kłócilismy, ja ryczałam non stop. Tak zleciało póltorej roku, ciągłej męki, awantur, wrzasków, nerwów... mimo,że kłócilismy się tak bardzo mocno to za chwilę lub nawet na drugi dzień było już ok. wyjasnialismy sobie, przepraszaliśmy się a tu za chwile kłótnia...i tak ciągle. teraz znowu się kłócimy...w sumie zawsze niby o pierdołe ale mój facet jest uparty i nie umie się zmienic dla mnie pod pewnymi względami, to mi bardzo przeszkadza, a jemu to że ja się czepiam:( nie widzielismy się już tydzień, bardzo tęsknię, on raz zadzwonił ale nie mielismy o czym gadac....potem ja zadwonilam to przeprosilismy sie , powiedzial ze kocha itd itp ale ze narazie robi remont u babci i narazie nie ma kiedy przyjechac... Powiem Ci,że wcześniej po większych klótniach zawsze godził nas seks...z jednej strony to lubiałam ale z drugiej nie bardzo bo sprawy ciągle nie zostały wyjasnione;/ powiem Ci ze jestem bardzo zmęczona, znerwicowana, nie chce mi sie nawet życ, zerwałabym bo to chory związek ale za bardzo go kocham. kocham? nie wiem... moze to przywiazanie, bardzo dużo rzeczy nas łączy i nie umiem tak hop siup się oderwac:( żal mi. może kiedyś. Glówka do góry! Przemysl sobie wszysto. Może wyjedźcie gdzieś na kilka dni, bądźcie sami, bardzo szczerze pogadajcie, wszystko sobie wyjasnijcie. a Wy kłocicie się tylko przez zazdrość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tak mam,dokladnie jak Ty.Ale podjelismy wlasnie decyzje o rozstaniu.To nie jest normalne.Wiem,ze jest Ci teraz przykro,ale taka jest prawda.Mi tez jest z tym zle,wyje i w ogole,ale pomysl,czy moglabys wyjsc na niego i całe zycie sie tak klocic i plakac,bez sensu,czasem to jest przyzwyczajenie a nie milosc.Glowa do gory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qqqasia
dopisze coś jeszcze. własnie wczesniej też tak strasznie wyłam. okropnie. sama się siebie bałam. na początku "brało go to na litość" (ja nie chcialam litości tylko zrozumienia), uspokajał mnie, przytulil . potem się uodpornił, bylo coraz gorzej, już nawet gdy płakałam to krzyczał, zostawial mnie, wychodzil z domu. Przeczytałam ostatnio że dziewczyny powinny być twarde i nie okazywac łez za kazdą kłótnią bo tak jak napisalam wcześniej facet się uodparnia i juz mu to lata;/ szkoda ze nie wpadłam na to wczesniej. teraz jest za późno:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qqqasia
==> K.A.S.I.A My np mówilismy o rozstaniu, czasem sobie wykrzyczelismy pare przykrych słów coś typu że nie było sensu się wiązac z kims takim jak ja czy on, że załuję i wogóle;( czesto gdy sie powaznie klocimy pytamy sie czy chcesz juz naprawde koniec. odpowiedz jest albo nie wiem albo nie. ale w kazdym razie zawsze stwierdzamy ze nie chcemy. i tak wkółko. nie umiem bez niego żyć:( wiem ze to męczące ale nie umiem:( nie wyobrazam sobie zeby go nie było przy mnie, boję się i nie chce zeby nawet wyjechal za granicę do pracy a co dopiero zostawil mnie na zawsze samą:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ostry język-
Dziewczyny, a na czym polega miłość??? Na tym, że zawsze ludzie się rozumieją, dogaduja, że nigdy nie kłócą??? To pokażcie mi choć jedną parę, która w świetle tej definicji rzeczywiście się kocha. To jest normalne, że czasami mamy inne zdanie niż nasz partner. Normalne jest też to, że ponosza nas emocje i dlatego podczas kłótni wywrzeszczy się coś czego się nie chce. A miłość w tym wypadku polega własnie na tym, że już po kilku minutach czujecie że chcecie się do swojego partnera przytulić, że mimo tego że Waszym zdaniem to Wy macie racje w tej awanturze, to jest Wam przykro że tym co mówicie, ranicie go. To jest miłość. A seks, który godzi??? Myslę, że w środku awantury raczje się on nie zdarza, tylko pod jej koniec. Gdy zostalo powiedziane to co najważniejsze. Wtedy seks jest elementem świadczącym o tym, ze mimo wszystko jestecie sobie bliscy. A tak nawiasem mówiąc, próbowałyście się kiedyś kłócić trzymajac się za dlonie??? Spróbujcie:-) Bardzo prawdopodobne, ze okaże się że kłótnia Wam po prostu nie wyjdzie:) Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a j uwazam,ze za duzo klotni to niezdrowo. Ja juz nie che dokladnie rozpisywac sie czmu sie rozstajemy,ale moj chlopak nie chce juz ze mna byc i sam stwierdzil ze przez te klotnie cos sie wypaliło,on teraz jedzie sobie do Anglii...nie wiem jak to przezyje,ale wiem ze musze.Wierze,ze czeka mnie milosc taka prawdziwa,gdzie nikt nie bedzie mial co do tej milosci watpliwosci,bo jesli w zwiazku pojawiaja sie tale watpliwosci,czy chcemy byc razem,to to jest chore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholera...wyje jak głupia...znowu..bo jak sobie przypomne ze miało byc dzis tak pięknie...ze wczoraj postanowilismy ze od jutro(dziś) nasz związek bedzie bardziej dojrzały...nie bedziemy sie juz tak kłócić:( ehh ale chociaz wiem ze nie jestem sama- taka popieprzona.. u nas różnie.czasem zazdrość, czasem brak czasu, czasem bez powodu bo on ma zły dzień... nie jestem w stanie czasem dojsc do tego co było powodem naszej sprzeczki... a ja go tak kocham. on twierdzi ze mnie tez! co jest z nami?? jestem smutna gdy koleżanki mówią mi ze ich faceci są ustępliwi, ze kłocą sie raz na 2-3 miesiące! my sie żremy 2-3 trzy w tyg czasem:( nie wiem czy on jest niedojrzały? bo nie umie machnąć ręką ...dzis poszło najpierw o zazdrość, potem sie pogodzilismy i na koniec bo go o coś poprosiłam i było mu to bardzo ciężko zrobić.. kurcze tłumacze mu ze są pewne pierdoły które sprawiają mi radość i gdyby zrobił taką rzecz to byłabym uśmiechnięta...a on ma swoje racje( nie pojedzie po moją mamę bo chce jechac do domu spać) a zajęło mu to w efekcie głupie 30 min.( bo w koncu z łachy pojechał- ale ja juz w aucie wyłam jak wieprz ze mu wszystko ciężko...) qqqasia- i tez mi mówi ze sie czepiam:( a ja sie nie czepiam!! tylko chodzi o jego staranie sie i w ogóle zainteresowanie moją osobą.. a on ciągle tylko praca. i jest taki stanowczy do mnie czasem jakbym była jego pracownikiem a nie ukochaną:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
normalnie jakbym siebie slyszala:) moj tez stale gada ze sie go czepiam,a prawda jest taka,ze sie zrobil prewrazliwony na tym punkcie juz i byle jaka uwaga to dla niego czepianie,drze sie jak po...j..bany...i w ogole tez sie zachowuje jak szef a nie jak chlopa.k

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
qqqasia- u nas tez tak bywało jeszcze rok temu ze chciał sie godzić, szedł za mną....a teraz- ostatnio zostawił mnie w markecie( fakt- powiedziałam ze ma sobie isć) ale nie myslałam ze to zrobi!!! kiedys nigdy by tego nie zrobił:( potem zadzwonił i przeprosił ale...to mnie zżera od środka... i mówie mu: to koniec naszego zwiążku...a on ze nie bo sie kochamy... i wścieka mnie tym jeszcze bardziej- bo ja chcialabym zeby powiedział zebym to przemyslała, bo nie moze beze mnie żyć , a nie ze niby ja go tak kocham( choc kocham:) )... ostry język- masz racje- w zyciu nie jest kolorowo..ale ja dostaje takiego szału ze dziś go rzuciłam rękawiczkami w tym samochodzie...a potem zaczęłam wyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kasia- dokładnie! zadzwoniłam potem i pytam: rozłączyłes sie? bo cos przerwało. a on z ryjem: co sie mnie czepiasz ! to nie ja! wiec powiedziałam ze nie czepiam a pytam:( czasem wygaje mi sie ze gadam z kosmitą:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qqqasia
oj Dziewczyny Dziewczyny... to my się w sumie kłócimy codziennie jak sie widzimy:( czasem te kłotnie są śmieszne, zaraz się godzimy. Ale często on naprawde przegina. Może i nie jestem święta ale nie niszcze tego związku...jestem fair - niestety nie mogę tego powiedziec o moim chłopaku. I gdyby on wkońcu zrozumial że robi źle, że mnie rani i sprawia mi to przykrość i moze by się wkońcu zmienił trochę to było by super...bo łączyło (łączy?) nas mocne uczucie. Najgorsze jest to że nawet jak on coś robi to zawsze tak to odwróci, że chocby miał mi wytknąc mój błąd sprzed roku to i tak bedzie wszystko moja wina i bedzie chcial przeprosin ode mnie bo go urazilam...ale to juz przesada;/ Niestety czesto to ja pierwsza dzwonie,pisze smsy czy na gg po naszych kłotniach:( nie umiem byc twarda bo tęsknie ...a pozatym boję się ze on wtedy cos zrobi...nie chodzi mi tu o jakies samobójstwa tylko np. zdrade:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qqqasia
np gdy klocilismy sie przez telefon on czesto sie nagle wyłączal...ja nauczylam sie tego z czasem. gdy klocimy się u mnie w domu on wyszedl kilka razy, ja jak ta popierdol*** bieglam za nim:( ja np gdy jestesmy u niego nie umiem powiedziec wychodze i naprawde isc.boje sie chyba ze mnie zostawi:( np ubiore sie juz ale stoje pod drzwiami. raz wyszlam ale wrocilam po kilku minutach;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najgorsze jest ze ja mu jakis monolog serwuje- a on twierdzi ze zrozumiał...ze kocha.. a 1-2 dni i znowu to samo:( no i zawsze on wyciągał pierwszy ręke gdy zawinił a dzis ja do niego zadzwoniłam wyjąc. i nagadałm mu jak mi smutno i ze bede teraz pół nocy wyć...cholera co za idiotka ze mnie. co on sobie pomyslał:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja przeciwnie. zawsze ide w huj! i kilka razy mu kazałam wyjść. i wiele razy z nim zrywałam ...bo ja nie daję rady nerwowo ze on taki tępy jest! przeciez gdyby czasem spełnił te moje śmieszne prośby a nie pokazywał jak mu ciężko!!!a dopiero potem to zrobił - gdy juz sie pożremy... ja nie robie mu jazd ze sie wiecznie spóźnia( chociaz nigdy tego wczesniej nie robił) ale ma swoją firme i cos mu tam wypada.a mogłabym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas bylo podobnie. Jestesmy razem prawie 5 lat i naprawde nigdy nie bylo idealnie. Mniejw iecej poltora roku temu zaczal sie taki okres: codziennie klotnia, wyzwiska, moje lzy, czasem seks na pogodzenie a czasem tylko zranione serce. Ale mialam w sobie duzo sily, mowilam, ze sila ta wynika z milosci. Bo ona ewidentnie byc musiala, skoro oboje to znieslismy. Koniec koncow, jak sie zalamalam psychicznie. Bylam wykonczona, pograzona w nerwicy, depresji, wycienczona fizycznie. Z odpowiednia diagnoza zaczelam lykac tabletki i wszystko powoli wracalo do normy. Ale i my iwdywalismy sie juz rzadziej. Z jednej strony byly ty nowe obowiazki, a z drugiej ja nagle odkrylam, ze ten zcas nieustannego piekla, trwajacy przeslzo rok, zabil mnie. Wyniszczyl to, co kiedys bylo miloscia. W chwili obecnej nasz zwiazek dogorywa. Widze to i wiem, ze wkrotce sie on zakonczy - wypalony wlasnym zarem, miloscia i nienawiscia. Dzis nie wierze juz, ze warto trwac w zwiazku, w ktorym milosc objawia się klotniami i przykrością. Dobrej nocy, kobitki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moj chlopak od poczatku kiedy postan owił,ze jedzie do Angli(postanowil,nie zapytal mnie) to sie tylko ciesy chyba ani razu nie pomyslał,ze nedzie tesknil.To mnie zmusiło do zastanowienia sie nad naszym zwiazkiem.I nie potrzebny mi ktos kto za mna nie szaleje.Bo jesli po2 latach jest tak to co bedzie dalej?glupio by bylo ludzic sie ze w malzenstwie bedzie poprawa...nie wyjde za nerwusa ktory kazda uwage skierowana do niego uwaza za sranie sie do niego.Bez sesnu. Buniu,faceci sa inni i tzreba sie z tym pogodzic,ja moze nie jestem w tej chwili dobrym doradca,bo jestem sceptycznie nastawiona do facetow i nie chciałabym byc narazie w staklym zwiazku.ale wierz mi,ze mam idealna jak Ty sytuacje...no i my tez sie jszcze kochamymchyba nie musze dodawac...ale to tak zawsze jest,Dopiero z perspektywy czasu mozna spojrzec na to wq ten sposob,ze tak bylo lepiej.Wole sie z nim rozstac teraz w poprawnych stosunkach niz z nozami w rekach.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Bunii
Bunia spod jakiego znaku jest twoj partner. wiem to pytanie brzmi pewnie lgupi...ale prosze odpowiedz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my tez sie rzadziej widujemy od ponad pół roku..on sie w tym jakos odnajduje- bo ma prace i jej sie oddaje tak jak kiedys mi..a ja? jestem nieszczęsliwa. czuje sie nie do końca kochana! brakuje mi go!!! tesknie! snuje sie...:( czekam na jego gest.. mu tego nie pokazuje- wymyslam sobie zajęcia.. ale cierpie..ze on nie tęskni juz tak jak kiedyś. no i kurcze nie wiem czy faktycznie tak mnie kocha! niby nie wytrzyałby tego piekiełka czasem gdyby nie miłość! ale co to za miłość? ale nie mozemy bez niej zyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nuisa1
ostatni wpis jest nie na temat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawiam się, bo też przez takie coś przeszłam, czy pochodzicie z podobnych środowisk. Wydaje mi się, ze nie. Jeśli wasze rodziny, poziom wykształcenia itp. są bardzo odmienne, to kończ ten związek jak najprędzej. Piszę ze swojego doświadczenia. Jeśli natomiast myślicie podobnie, macie podobne spojrzenie na życie, to pracujcie nad sobą oboje. Tyle. Ale coś mi się wydaje, ze podążasz moim szlakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety...inne środowisko...on pochodzi z zamożnej rodziny ja z biednej:( ale oboje skończylismy studia.. ale gdy sie poznalismy długo o tym nie wiedziałam...pokochałam za to kim jest- on wie o tym. najgorzej sie zrobiło gdy otworzył swoją działalnosc- bo troche mu odbiło..poczuł sie wielkim panem..mimo iz twierdzi inaczej- ja to zauważyłam. jakos mysli tylko o pracy i o mnie..nie chce miec przyjaciół..mimo ze ja ich potrzebuje czasem( czasem spotka sie ale widac ze go nudzą) opowiedz cos o sobie..Takatamsobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja212
qqqasia - mam identycznie. jakbym to ja pisała! robie to samo. jak sie pokłosimy to ja tez sie ubieram wychodze i zaraz wracam a on siedzi jakby nigdy nic sie nie stalo i pyta sie po co przyszłam! powiem tak: zawsze sie kłócimy przez niego. bo to zalezy od jego humoru. bo ja juz jestem taka glupia ze dostosowuje sie do jego humoru. on ma dobry to ja tez. a on ma zły to oczywiscie zawsze sie bronie a i tak wychodzi na jego! on nie wie czy chce ze mna byc nie wie czy mnie kocha. i mowi ze musze sobie zasluzyc na to zebym zostala jego żoną! i mialam sie do niego wprowadzic ale teraz mowi ze nie wie czy on tego chce. i jak tu zyc normalnie!? najgorsze jest to ze kocham go nad zycie i nie chce byc z kims innym! ON i tylko ON!ale za co my ich kochamy????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do poprzedniczki: mój tez ma takie humory:( to jest najgorsze..bo nigdy nie wiem czego sie spodziewac po nim:( jak jest oki- to jest super, wspaniale- ze świecą takiego wspaniałeego faceta szukac- ale jak mu cos w pracy nie pojdzie albo włączy sie zazdrosc -to zawsze kończy sie kłótnią!! nie wiem po co sobie tak skaczemy do gardeł:( skoro sie kochamy... nie rozumiem tylko- po co wracasz do niego?? jezeli on zawinił? ja ide w huj..potem najwyzej 1-2 dni jest cisza ale w koncu sie odezwie-bo to jego wina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki se gość
"kto sie czubi ten sie lubi"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie będę dużo opowiadać. Tyle, żebyś podjęła decyzję łatwiej tylko. No więc, też się przy nim uparłam - to chyba jest właściwe słowo. Uparłam się przy nim, że tylko ten i nikt inny. Wyszłam za niego za mąż. Mam długi staż, ale ani jednego szczęśliwego dnia w tym związku. Żałuję jak jasna cholera. Nie upieraj się. Lepiej się uczyć na cudzych błędach, ale do tego też każdy musi dojść sam. Niestety. Aaa, dodam tylko, że z tej "wielkiej miłości" nic nie zostało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja212
ja wracam bo boje sie ze jak wyjde to juz nie bede miala do kogo wracac. on by przyszedł sam ale wiem ze za długi długi czas. moze nawet kilka miesiecy. a ja w tym czasie chyba bym umarła... sama nie wiem co robic. wlasnie zadzwonilam do niego i powiedzialam ze przyjde za godzine a on na to ze mam siedziec w chacie i nie przeszkadzac(robi remont domu) i rozłączył sie... :((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×