Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nbjhguyru

warto walczyc, kiedy on sie poddal?....

Polecane posty

Gość nbjhguyru

od rana tak strasznie chce do niego zadzwonic...po prostu uslyszec jego glos...po prostu pogadac co u niego...ta cisza trwa od 2 dni, ta cholerna cisza...pare dni wczesniej rozmawialismy tylko na gadu, i to zawsze ja zaczynalam...on pewnie by nie zaczal pierwszy...telefonow wczesniej tez nie odberal...rozsalismy sie tydzien temu ,choc twierdzi ze nadal bardzo mnie kocha,ale po prostu nie mozemy sie dogadac...a jeszcze niedawno obiecywal ze bedziemy sie starali porozumiec do upadlego...tak bardzo go kocham i nie uwierze nigdy ze on mnie tak nagle przestal ...moze jestem naiwna....ale nie uwierze:( z jednej strony twierdzil ze zdania nie zmnieni a z drugiej chce czasu...tylko przeciez jak sie kogos kocha to sie tak po prostu nie poddaje...w koncu midzey nami bylo cos naprawde wspanialego, a ni ja ani on nigdy wczesniej czegos takiego nie czulismy...serce mowi zeby nie dawac za wygrana...rozsadek ze facet cie olal i trzeba zyc dalej:( a ja siedze przy telefonie i dostaje w glowe....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o nie nie nie nie dzwon! daj mu spokoj na jakis czas, niech przemysli sobie sprawe i niech cokolwiek zrozumie. jesli rzeczywiscie tak Cie kocha, to sie odezwie. a jesli teraz zamilkniesz, to bardzo sie zdziwi, ze juz nie walczysz i skloni go to do przemyslen. a jesli sie nie odezwie... no coz, wiem jakie to trudne, ale pomysl sobie wtedy, ze przeciez nie chcesz byc z kims, komu nie zalezy tylko z kims dla kogo bedziesz calym swiatem, kto walczy, zeby Cie nie stracic. ja przechodze teraz przez cos podobnego, obiecywalismy sobie walke tak dlugo jaak bedziemy sie kochac. tyle tylko, ze ja zwatpilam w jego milosc po tym co wyrabial i go zostawilam. teraz jest mi smutno, bo na dobra sprawe on nawet nie probowal zmienic mojej decyzji. ale nie odzywam sie, bo wiem, ze zasluzyl na to i teraz musialby bardzo sie postarac, zeby cokolwwiek sie zmienilo. dajcie sobie troche czasu, glowa do gory i zostaw telefon i gg w spokoju:) zobacz czy jest wart Twej milosci;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem ...
czy dobrze żebyś tak dzwoniła. Jesli on nie dzwoni tzn ze nie ma ochoty. Ja byłam kiedyś ta stroną która zerwała. Miałam dośc tych ciągłych telefonów, sms-ów, proszenia..... wkurzało mnie. Im więcej dzwonił tym bardziej mnie to wkurzało. Jak już przestał dzwonić.... trochę się uspokoiłam, pomyslałam, zastanowiłam.. gdybym kochała go i chciała wybaczyć... odezwałabym się prawdopodobnie sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbjhguyru
to nie jest tak ze ja go mecze tymi telefonami, probowalam w zasadzie raz, nie odebral wiec dalam spokuj...w zasadzie najtrudniej jest zniesc ta cisze...to ze on tak z dnia na dzien nagle potrafi sie wcale nie odzywac, mnie to meczy...ale wytrzymalam 2 dni wytrzymam wiecej...w glebi duszy czuje ze jesli kocha to sie odezwie...ale tesknie za nim tak bardzo ze chcialabym go miec juz teraz... dzieki za rade...potrzebowalam tego zeby mnie ktos odwiodl od tego pomyslu dzwonienia...wiem ze bym zalowala...ale czasami to uczucie jest silniejsze ode mnie...wierze w niego calym sercem...ja naprawde szczerze go pokochalam...mam nadzieje ze on sie tylko pogubil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj, tutaj mnostwo kobietek ma problem z tym dzwonieniem. bardzo korci, wszytskie obiecywalysmy sobie, ze nie zadzwonimy, ale rzadko ktorej udalo sie wytrwac. a przez takie cos facet widzi, ze Ci zalezy, ma Ciebie w garsci, bo sam nie musi nic robic, tylko unosi sie honorem. wiec badz wytrwala:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze cos... jak dlugo byliscie ze soba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika121212
jesli potrzebuje czasu, to mu go daj. ja przezyłam cos podobnego, facet ze mna zerwal, a moj swiat totalnie sie zawalil.na poczatku nie chcialam dac za wygrana i bylam dosyc namolna, bo nie moglam sobie wyobrazic, ze to juz koniec, tym bardziej, ze mielismy powazne plany na zycie razem. potem jednak zrozumialam, ze to koniec i przestalam sie odzywac. bylo mi strasznie.po tygodniu to on sie odezwal i poprosil, zebysmy znow byli razem. zeszlismy sie, ale zranil mnie tym wszystkim tak dotkliwie, ze przez nastepne trzy miesiace bylam strasznie niedostepna i balam sie mu ponownie zaufac. probowalam dojsc przyczyny jego postepowania, twierdzil, ze sam do konca tego nie rozumie.a ja mysle, ze a naszym zwiazku nastapilo jakies przesilenie, zmeczenie, wypalenie czy jak to nazwac... od tamtej pory minelo juz duzo czasu. gdy to wspominamy, mowi, ze bardzo zaluje tego, co zrobil... dzis mieszkamy razem i oczekujemy dziecka, wiecej rozmawiamy o swoich potrzebach i oczekiwaniach wzgledem siebie i jest znacznie lepiej. wtedy, gdy siedzialam sama w domu i wylam do ksiezyca doszlam do wniosku, ze najgorszym wynalazkiem jest telefon komorkowy, w ktory wgapialam sie bez konca. oddalam go na kilka dni przyjaciolce, zeby nie kusilo mnie do niego zadzwonic. i w koncu on sam zatesknil i napisal. moja rada: poczekaj, choc to cholernie ciezkie, bo sama chciałam do niego dzownic tysiac razy(i na poczatku tak robiłam, ale to byl blad). a gdy sie odezwie (a mysle, ze tak bedzie, jesli mowi, ze Cie kocha) walcz kobieto, bo warto. przynajmniej bedziesz wiedziala, ze ty dla tej milosci zrobilas wszystko i nie bedziesz miala pozniej sobie nic do zarzucenia. powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbjhguyru
bylismy ze soba niecale pol roku...ja wczesniej bylam w 3 letnim zwiazku, on mial tez rozne przezycia...i to spadlo tak niespodziewanie...od samego poczatku bylo bardzo intensywne,silne,bylo mase problemow z ktorymi sobie poradzilismy, dlatego nie uwierze w to ze sie pomylil co do nas i dlatego nie rozumiem dlaczgo teraz tak nagle sie poddal...fakt ostatnio sie klocilismy,ale nie mielismy tak naprawde okazji tego rozwiazac i sie nawarstwilo,z mojej i jego winy...on boi sie ze sie pomylil i ze latwiej sie rozstac teraz niz za pol roku, mimo ze mnie kocha...nie moge sie z tym pogodzic...ale przeciez go nie zmusze do milosci:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika121212
moj zwiazek tez byl i jest bardzo intensywny, jak to nazwalas, od samego poczatku tak bylo. jak sie klocilismy, to ziemia sie trzesla, pozniej kilkudniowy okres wyciszenia, jedno nie chcialo ogladac drugiego, tak nas te negatywne emocje wypalaly, nie mielismy sily juz byc ze soba czasami i tez sobie mowilismy, ze lepiej rozstac sie teraz niz to ciagnac, bo pozniej bedzie trudniej. ale po tych dniach milczenia tak tesknilismy za soba, ze zawsze ktores ustapilo i bylo cudownie. ale jak tak siegne pamiecia wstecz, to rzeczywiscie ja szybciej wybuchalam i to ja szybciej chcialam sie godzic, on zawsze potrzebowal wiecej czasu, aby dojsc do wniosku, ze nie moze beze mnie zyc. i na ogol czekalam, choc strasznie sie meczylam, ale warto bylo. moze u Was jest podobnie... pewnie sie zmeczyl tym ciaglym napieciem (napisalas, ze sie klociliscie) i pogubil sie w tym wszystkim jesli mowi, ze Cie kocha i to jest szczere, to sie odezwie, bo tez nie bedzie mogl wytrzymac bez Ciebie sam dojdzie do wniosku, ze to glupie tak uciekac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pol roku i juz takie przejscia, tyle klotni...? sama nie wiem co myslec, moze za szybko to sie potoczylo u Was, nie mam pojecia. poddal sie, bo moze za dzuo bylo tego? moze dlatego, ze go to przeroslo wszystko? takie klotnie to jest cos strasznego, my tez zamiast cieszyc sie naszym szczesciem, tym ze jestesmy mlodzi i mamy siebie, non stop o cos sie zarlismy. kobieta w takiej sytuacji chce byc z facetem mimo wszytsko i wierzy, ze sie ulozy. ale faceci wykorzystuja te klotnie jako pretekst. mika ma racje - jesli on twierdzi, ze kocha - to zawalczy. daj mu na to czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość petitki
miałam podobną sytuację. facet chciał czasu ale chciał tez byc ze mna póżniej gdzies kiedys...ale narazie chcial wolnosci...dalam mu ja. kochalam go. codziennie chcialam mu wyslac smsa z wyznaniem uczuc i przeprosinami i z czymkolwiek innym. codziennie przez niego plakałam i wyobrazalam sobie ze zasypiamy razem. tez mielismy wspole powazne plany na zycie... ale nie poddalam sie, ani razu sie do niego nie odezwalam. sam zadzwonil sprawdzic grunt, raz... wiec nic. do tej pory tak jest. pogodzilam sie z tym, ze nasza milosc umarla. jestesmy obcymi sobie osobami i nic juz nas nie laczy. cholernie bolało ale z miloscia tak w zyciu bywa. jak sie nei pielegnuje za wczasu potem jest juz za pozno. trzeba sie pogodzic. czekam na nowa... i ciesze sie ze sie nie zlamalam i nie prosilam o uczucie. mam swoj honor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbjhguyru
dzieki jeszcze raz, masz racje on twierdzil ze go to przeroslo i przez klotnie zwatpil w nas...dla mnie te klotnie nie stanowily az takiego problemu..wiedzialam ze sie kochamy i ze sie dogadamy...przeciez to normalne ze raz jest gorzej a raz lepiej,wazne zeby potrafic mimo to ze soba byc..ale ok...nie zadzwonie...choc to tak boli...czasem mi sie wydaje ze męzczyzni sa jeszcze bardzoej skomplikowani nic my kobiety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, pomozcie :( Moj facet \"odpoczywa\" ode mnie juz ponad 2 miesiace. Dwa tygodni temu wyjechal na tydzien zeby odpoczac i pomyslec, mielismy pogadac jak wroci. Wrocil, jest troche cieplejszy, ale jak sie go spytalam wczoraj czy zamierza dalej uidawac, ze nic sie nie stalo i unikac rozmowy o nas to mi odpowiedzial, ze nie udaje i ze \"dalej sie cos dzieje\" :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbjhguyru
mika121212---> wiesz, przywrocilas mi nadzieje...ja faktycznie jestes strasznie niecierpliwa, chce po prostu wiedziec na czym stoje..takie czekanie wykancza..ale bardzo mozliwe ze on potrzebuje wiecej czasu...kocham go wiec mu go dam...i nie zadzwonie...tak bedzie najlepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie dzwon...wiem ze to ciezkie bo milczenie boli najbardziej. Ale pomysl, ze czlowiek ktory Cie szanuje nie zostawia Cie ot tak samej z ta cisza...On wie ze Ci zle...A chyba fakt ze on sie nie odezwie bedzie jeszcze gorszy niz niemoznosc zadzwonienia...Przeszlam to samo wiesz? Miesiac temu ktos kogo kochalam i kto twierdzil ze kocha mnie...zostawil mnie...z minuty na minute kiedy bylo najcudniej...Przeszlam takie fazy...od szoku...po placz i agresje ktora wyzylam na nim smsami itd...nie odpowiadal na nic...Zamknelam sie...Do teraz milczy...A ja nie moge pogodzic sie z tym ze z najwazniejszej osoby stalam sie nikim nie znajac powodu dlaczego...Widocznie to wszystko bylo jednym wielkim klamstwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zepsuta -> Jest problem, bo my mieszkamy ze soba !!! Nie mam sie nawet gdzie odizolowac... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Murcielago --> ale co sie tak naprawde dzieje u Was...dlaczego wyjechal itd...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Ja przeżywam od 2 tygodni dokladnie to samo. I moj byly facet zachowuje sie identycznie -potrafil z dnia na dzien przestac sie odzywac. Ja oczywiscie zagadywalam (dalej to robie bo nie umiem sie powstrzymac, ale na szczescie coraz rzadziej) go na gadu-gadu i jak spytalam czemu tak jest to on twierdzi ze tak ma - jak najmniej mysleć o mnie, nie rozmawiac, zajac sie praca i czyms innym. Nie miec czasu myslec. Tez tego wogole nie rozumiem - ja przeciez non stop mysle, non stop mi go wszytsko przypomina. Dzis przeprowadzilam z nim rozmowe, po dluzszej ciszy. Powiedzialam ze chce sie z nim znac, jako koledzy...ze za bardzo go lubie. Spytalam czy ma ochote na spotkanie... Wymigal sie praca na razie i ze moze w przyszlym tygodniu. Nie zalezy mu juz, dal to odczuć mocno. Minely 2 tygodnie, jemu przeszlo wszytsko. MOze mu wogole nie zalezalo? Bylo super... wiec wlalalbym tak nie myslec. Bardzo chce przestac o nim myslec. NIe wiem jak to jednak zrobic... W pracy mam niestety za duzo czasu, w domu tez jakos. Nastroj mam okropny :( A moze wymyslilyscie juz kobietki jakies zajecia ktore pomaga nie myslec, zapomniec? Jesli tak to podpowiedzcie. Zrobie duzo by o nim nie myslec, bo zalezy mi caly czas, ale jak on nie chce.... nie będę sie poniżać przecież.... Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wiec... Tuz przed swietami zaczal sie jakos dziwnie zachowywac i po kilku dniach stwierdzil, ze nie czuje sie dobrze w naszym zwiazku i potrzebuje troche czasu zeby pomyslec nad tym czy chce jeszcze ze mna byc. Podparl to argumentem, ze ja sie nie spiesze z malzenstwem a dzieci to jeden wielki znak zapytania (on do tej pory zawsze mnie popieral!!!) Czas plynal a sytuacja sie nie zmieniala. Bylam dla niego troche upierdliwa...ale jak tu wytrzymac??? Nie spimy w jednym lozku, nie jestesmy blisko. Wyjechal na poczatku marca na tydzien zeby sie zastanowic nad tym wszystkim, ale wrocil i nadal nie ma odpowiedzi. Juz nie wiem co robic, stalam sie agresywna z tego stresu i nie mam w ogole ochoty na nic, jestem smutna i osowiala, boli mnie glowa choc nigdy nie bolala :( Co robic ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewqa25...Witamy:) Rozumiem Cie bardzo...serio...Boli jak diabli...ja tez mam za duzo czasu...wtedy sie mysli intensywnie i tak bardzo teskni...ja nie rozumiem jak to mozliwe ze my myslimy, wszystko nam przypomina...wciaz boli i barkuje...chcemy pisac...potrzebujemy rozmow, kontaktu...A oni nie? Jak to do cholery mozliwe? Ze ktos im wypelnia dni, a nagle go wywalaja i hop juz tej osoby nie ma? W sercu, w myslach? Nie rozumiem tego i to podle...U mnie tez bylo cudnie, zeby nie powiedziec idealnie...milosc mojego zycia...I tez boli, jak pomysle ze to moglo byc 1 wielkie oszustwo. Tez cholera nie wiem czym sie zajac...radze sobie niby ale sa momenty kiedy chwyci dół....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mucielago...nie wiem co Ci poradzic... Wiesz jak na moj gust to na pewno nie chodzi o slub czy dzieci...to tylko jakis glupi argument, zeby miec poparcie...Nie wiem czemu sie tak zachowuje, a jezeli wczesniej bylo miedzy wami cudownie to tym bardziej, ale widze ze to sie zaczyna robic standardem :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdans5
Kurcze jak czytam te opowiesci to tak jakbym to ja pisała:( przedwczoraj lezelismy sbie obok siebie i nagle słysze ,że moze jednak do siebie nie pasujemy, ze obydwoje jestesmy zbyt uparci ,ze sam nie wie czego chce...:( a jeszcze 2 miesiace temu tak o mnie walczyl i zabiegał... --> Zepsuta, tez zauwazyłam ze to zaczyna byc standard...:( Ale jednak tak trudno sie z tym pogodzic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No bo jak sie pogodzic z faktem, ze ktos kogo kochasz i KTO KOCHA CIEBIE nagle z minuty na minute zmienia zdanie bez powodu? Nie rozumiem i nie zrozumiem!! Bo to niemozliwe...Boli cholera...Wychodze na papierosa bo zaczyna we mnie rosnac agresja... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbjhguyru
no dokladnie, zbyt uparci:( normalnie u mnie to samo, przeciez to sa jakies kompletne paranoje, jak jest miedzy ludzmi dobrze, jest milosc to kurde ja nie rozumiem po prostu...w dzisiejszych czasach to faceci sie robia jacys skomplikowani...chce zrozumiec takie zachowanie...tlumacze go...ale ta cisza mnie dobija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zepsuta -> Wszystko zaczelo sie kilka tygodni od czasu kiedy dostal awans...Zaklina sie, ze to nie mialo zadnego wplywu, ale... Wszystko bylo super i nagle... :( Mam juz tego dosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nbjhguyru --> mnie dobija juz miesiac...a jeszcze bardziej fakt, ze wiem, ze on juz sie nie odezwie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Murcielago...wlasnie o to chodzi! Ze NAGLE ...OT TAK...No i jak mamy Zaba to zrozumiec hmm? Nie da sie...Muimy sobie jakos radzic...wiem ze to banalnie brzmi, ale wiemy, ze nic nie zdzialamy prawda? Wiec sie chociaz trzymajmy...Jestem z Wami wszystkimi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wam to latwiej, bo nie mieszkacie ze swoimi facetami...Ja mieszkam, na dodatek w kawalerce (!!!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×