Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość varia*

Pytanie do doświadczonych kobiet- czy potrafiłybyscie wybaczyć?

Polecane posty

Gość varia*

Witam! Mam pytanie do kobiet z długim stażem w związku, niekoniecznie małżeńskim. Interesuje mnie to jak wiele potrafiłybyście wybaczyć, zapomnieć. Nie chodzi mi o zdradę, tylko o słowa. Jestem 4 lata po ślubie. Sielanka nie trwała długo, kilka miesięcy szczęśliwego pożycia, ciąża i zaczeło się piekło. w domu zawsze było niewystarczająco czysto, pomimo że pracowałam i zarabiałam tyle samo co On moja praca zupełnie się nie liczyła. W ciąży wg niego wyglądałam obrzydliwie, po porodzie tu cyt " rzygac mi się chce jak na ciebie patrze". Wróciłam do pracy gdy nasza córeczka miała 5 m-cy. Było mi strasznie ciężko, ale starałam się jak mogłam wszystko ze sobą pogodzić. Dla mojego męża jednak nic się nie liczyło, wg niego ja nic nie robiłam, poprostu non stop wakacje i leżenie do góry brzuchem. z czasem doszły jeszcze wyzwiska dotyczące mojej rodziny, zupełnie bezpodstawne. Mogłabym wymieniac jeszcze wiele takich sytuacji, ale nie o to mi chodzi. w obecnej chwili nasze małżenstwo wisi na włosku. Mąż chce zgody i teraz mnie obwinia o rozpad naszego związku, bo ja nie chce wybaczyć, stałam się zimna jak lód i nieczuła na jego błagania i choć z jednej strony chciałabym aby wszystko było ok, aby nasza córka miała normalny dom, pełną rodzine, to nie potrafię zapomnieć, nie potrafię zacząć wszystkiego od początku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alee
ja bym chyba nie potrafiła wybaczyć, no ale jeszcze jest dziecko. Ten koleś chce z Toba być ale nic nie rozumie. Może to trochę w amerykańskim stylu ale przydała by się terapia rodzinna. On potrzebuje by ktoś z zewnątrz mu powiedział bo ciebie nigdy nie będzie słuchał. powodzenia i pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ppppppp
Po pierwsze decyzja nalezy do Ciebie. Musisz sama sobie odpowiedzieć czy jesteś gotowa naprawdę zapomniec i wybaczyć, czy naprawde uważasz, ze dla dziecka zycie w domu pełnym kłótni wyzwiśck i nienawiści jest dobre. Nrazie dziecko jest małe, ale im bedzie starsze tym wiecej będzie widziało, czuło. No i najwazniejsze, musisz sobie odpowiedziec na pytanie czy nadal go kochasz. A moja rada jest taka; Zamknij oczy i spójrz w przyszłość, taka jaka chciałabyś by była - czy widziesz męża u swego boku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak se pisze
bosz... poszlabym z dzieckiem jak najdalej od takiego smiecia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość llaalala
kolejny zyciowy dramat hahahaha........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szook
ja bym nie potrafiła wybaczyć, a uz napewno zapomniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam to samo .....
odeszłam .... teraz jestem szczęśliwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszesz, że mąż chce zgody. Ale czy zaprzestał swoich wyzwisk? Jeżeli tak, to uważam, że możesz spróbować. Jeżeli nic nie wyjdzie, to najwyżej stracisz jeszcze miesiąc-dwa. Ale męczylaś się z nim już tak długo, że to chyba nie ma wielkiego znaczenia. Zgadzam się z poprzedniczkami, że utrzymywanie takiego związku w takiej formie jak jest tylko dla dziecka nie ma sensu. W końcu ty też jesteś czowiekiem i masz prawo do szacunku, miłości i spokoju. A dla dziecka dorastanie w takiej atmosferze wcale nie będzie dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pelikanka
nie wybaczyłabym i nawet jakbym z nim została to ten związek skazany byłby na niepowodzenie,bo gdzieś na dnie byłby ten żal,złość i inne negatywne uczucia nie sprzyjające poczuciu zaufania i miłości takiej ciepłej i bezpiecznej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym tak zrobiła
" rzygac mi się chce jak na ciebie patrze". W takiej sytuacji , według mnie, pozostaje tylko jedno wyjście : kupić mu AVIOMARIN , żeby nie zarzygał Ci jeszcze na koniec, przy pakowaniu walizek, mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie potrafiłabym zapomnieć, wybaczyć pewnie też nie. Do ludzi którzy pomyślą teraz: \"przecież jest jeszcze dziecko\". Dziecko nie będzie ani normalne emocjonalnie ani szczęśliwe wyrastając w domu bez miłości, wzajemnego szacunku-wśród rodziców którzy są ze sobą tylko dlatego , że jest dziecko. Dziecko czuje i rozumie więcej niż niejednemu się wydaje. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość próbująca wybaczyć
Mam 21-letni staż w małżeństwie, które w ostatnich latach było fikcją Swojego mężą kochałam do nieprzytomności, uwielbiałam, ubóstwiałam..Teraz, pomimo 7-letniego romansu, kocham go mimo wszystko nadal, choć inaczej... Wyrzuciłam go z domu, a on przejrzawszy na oczy, błaga i prosi o powrót Czy jest gdzieś granica przebaczania???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestemjakajestem
"Mąż chce zgody i teraz mnie obwinia o rozpad naszego związku..." Chce zgody, ale z tego co widzę, to na swoich warunkach. On jest dobry, bo chce zgody, a wg niego TY jesteś winna bo nie chcesz wybaczyć... :O Coś mi się wydaje że nic się nie zmieni, skoro nawet winę za rozpad Waszego związku próbuje zwalić na Ciebie a swojej winy nie dostrzega... Decyzja należy do Ciebie. Ale kieruj się tym, co będzie dobre dla Ciebie, nie tylko dobrem dziecka. Zresztą, na dłuższą metę dla niej to też nie będzie dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobiety macie jedno życie! Nad czym tu się zastanawiać jeżeli facet was nie szanuje,obraża,traktuje jak śmiecia to czas aby to skończyć i nie ma tłumaczenia że ze względu na dobro dziecka trzeba zostać bo dziecko woli dorastać w kochającej rodzinie gdzie rodzice się kochaja i odnoszą się do siebie z szacunkiem a wiem co piszę bo znam to z autopsji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciężka sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panienka z okienka1
Dokładnie - facet zwala winę na Ciebie. Jeśli nie zgodzisz się na zgodę mąż zarzuci Ci, że to przez Ciebie rozpadło się Wasze małżeństwo, choć dobrze wiesz że tak nie jest.... Byłam 5 lat z podobnym idiotą. Jak mnie zdradził to wina była oczywiście moja - bo za mało się starałam o niego. Jak pił z kolegami to wina też moja - bo byłam złą kobietą i musiał przeze mnie pić. Jak go rzuciłam w cholerę to po paru miesiącach dowiedziałam się, że liczył na to że będę się o niego starała, uwodziła go, przeproszę i że wróce do niego, ale "on znów się na mnie roczarował". Niektórzy faceci na prawdę są mistrzami w odwracaniu kota ogonem, oddalania winy od siebie i obwiniania partnerkę za całe zło, choć to oni są jego źródłem. Jesteś jeszcze młoda, niezależna więc spieprzaj od dziada póki możesz. Póki nie przywiąże Cię bardziej do siebie kolejnym dzieckiem itp. Jeszcze masz czas ułożyć sobie życie na nowo. A jak ktoś napisał życie jest zbyt krótkie by marnować je na stresy i utarczki ze śmieciem (bo inaczej nie potrafię nazwać faceta, co mówi do żony noszącej JEGO dziecko - jesteś obrzydliwa).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panienka z okienka1
Od siebie dodam, że po rozstaniu z tym chamem poznałam normalnego faceta - mojego męża. Bóg nade mną czuwał gdy rzucałam tamtego idiotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trudno tobie ...
cokolwiek doradzić, mam duzy staz małżeński :-D, ale moja droga to nic nie znaczy, bo ja to nie ty, nie mówiąc juz o moim mężu, który jak byłam w ciąży to niemalże zdmuchiwal mi pył spod nóg ... Nie znam ciebie, ani twojego męża, ale na podstawie tego co piszesz to wnioskuję, że twój mąż to "duże dziecko" przy tym egoista mąjacy problemy emocjonalne ... Wszystko zalezy od ciebie, czy kochasz męża mimo wszystko, czy potrafisz i chcesz z nim być, czy możesz liczyc na to, że on się zmieni, że zrozumie jaką krzywdę robi tobie, mowiąc tak przykre słowa ... Trudna decyzja, nie zazdroszczę ... tym bardziej, że jest dziecko. Ja na twoim miejscu poszłabym z mężem na konsultację do terapeuty (to nie wstyd) myślę, że twój mąż może wtedy by zrozumiał, że kroczy po ślizgiej powierzchni ..., że nie tędy droga, że słowa ranią i trzeba wiedzieć co się mówi no i przede wszystkim od czasu do czasu spojrzeć krytycznie na siebie ... Pozdrawiam i życzę szczęścia :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Ja miałam tak samo. No moze prawie, bo nie wróciłam do pracy. Poszłam na wychowawczy, pomagali mi rodzice. Słyszałam takie słowa i wiele innych, dużo gorszych. po czterech latach powiedziałam dosć. 20 lutego miałam ostatnią sprawę rozwodową. Teraz eks nie interesuje się nawet dzieckiem. Mały nie widział taty od prawie roku. Gówno go obchodzi co sie z nami dzieje. Ale ja jestem szczęśliwa i nie żałuję że zrezygnowałam z walki o ten związek, o moje małżeństwo. U mnie duży wpływ (zły!) na taką sytuację miała teściowa. Wychowała synka na własne potrzeby i on nie mógł znieść niczego, co jest inne jak u mamy. Doszedł alkohol i ... Tobie również radzę zakończyć ten związek. Dwoje ludzi powinno się szanować. W takim związku szacunku brak. Na wszystko patrzy dziecko. Wyobraź sobie jak ono cierpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość varia*
Dziękuje wam dziewczyny za wszystkie wasze wypowiedzi, to bardzo miłe że poświęciłyście mi swoją uwagę i czas. Ja narazie próbuje walczyć z przeciwnościami i ratować ten związek. Próbowałam juz wielu sposobów, moje wywody nie przynoszą rzadnego skutku, teściowie są tak zapatrzeni w synka ze zawsze to ja w ich oczach będę winna ( dali mi to odczuc nieraz). Teraz wybieram się do psychologa, niestety sama, mąz nawet nie chce o tym słyszeć. Zobaczymy co z tego wyniknie, chociaz ja w głębi duszy chyba juz podjełam decyzję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teściami sie nie przejmuj. Przecież nigdy ich ukochany syneczek nie zrobił nic złego. Nawet jak wydawał ostatnie pieciądze na alkohol albo wiózł dziecko samochodem pijany. Moja teściowa tylko na to patrzyła, a i nie raz sama dała mu na piwko. Nic nie poradzisz na to, że oni będą obwiniać Ciebie. Po prostu się z tym pogódź, olej to, co mówią inni. Mój dla innych był idealnym mężem i ojcem. ale co my mielismy w środku, co przeżywałam ja i moje dziecko... tego nawet teściowa nie chciała słuchać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochająca osoba popełnia prawie zawsze ten błąd, że nie czuje, kiedy druga strona przestaje kochać. Francois de La Rochefoucauls

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawą rzecz napisałaś - \"Ja narazie próbuje walczyć z przeciwnościami i ratować ten związek\". i dalej: \"Próbowałam juz wielu sposobów, moje wywody nie przynoszą rzadnego skutku\" Żeby coś wyszło z takiego starania to obie strony muszą chcieć! Z tego co piszesz wynika, że Ty się starasz, walczysz o związek, bo Twój małżonek tego od Ciebie wymaga. On już nie musi się starać. Zwala na Ciebie winę za rozpad związku - a Ty nie protestujesz, ślepo chcesz zapomnieć o tym co było, budować wspólne życie od nowa. Ale tak się nie da... Nie da się zapomnieć tego co było, można conajwyżej zapomnieć i liczyć na poprawę drugiej stony. A jakie Ty masz perspektywy na poprawę małżonka? Czy przyznał się do błędów? Czy Cię przeprosił za podłe słowa? Czy docenia Twoją pracę i trud włożony w utrzymanie tej rodziny? Nawet do psychologa nie chce z Tobą pójść - to przecież mały gest, a jednak się nie zgadza... Jeśli facet będzie nadal żył w przeświadczeniu, że on jest krystaliczny, a Ty ta histeryczka, której ataki chwilowo udało mu się opanować, nigdy nie dojdziecie do porozumienia. Odpowiadając na pytanie: byłam w podobnym związku kiedyś, ale odeszłam. I odeszłabym ponownie, nawet gdyby tym razem łączyło nas dziecko (pierwszy raz jest najgorszy, drugi raz nie bałabym się rozpoczynać nowego życia). Jeśli chcesz nadal walczyć o ten związek - to walcz. Ale na pewno nie na tych warunkach, które dyktuje Ci mąż. W ten sposób możecie się bujać całe życie - on przeprasza, Ty do niego wracasz, on robi to samo... kółko się zamyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ala33
no ja bym chyba nie potrafila wybaczyc...slowa czasami rania bardziej niz czyny ,ale to ty musisz podjac decyzje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuziaa52
i tak żle i tak niedobrze ja wybaczalam przez 37 lat i nasz zwiazek się rozpad Jestezmy po rozwodzie od roku wczoraj były wróciłz wojaży i prosi żebym mu wybaczyła ostatni raz za karzdym razem taaaak mówił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stracone lata
nigdy!!!!!!!!!!!!!!! strata czasu!!!!!!!!!!!!!!!!!! ja tak trwalam przez 14 lat i to syn mial dosc tego jak jego ojciec mnie traktuje. Ten facet to psychopata, ktory zrobil sobie z ciebie ofiare i zawsze bedzie cie dreczyc. Uciekaj i to szybko od tego ja zmarnowalam 14 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oo kuurde piszę magisterkę o kobietach, ktore wyszly ze związku opartego na przemocy, kobiety opowiadają mi swoje historie ( zapraszam po związku na maila!!) i ojjjj ... jak przypominają twoją ! chcesz mu wybaczyć? co to dla ciebie znaczy? wybaczyć, mu, że zle cię traktuje, tak? a gdzie troska o siebie, wybaczenie sobie, miłość do siebie. Gdzie ty? Oni zawsze przychodzą i proszą - zawsze tak samo - wybacz mi wybacz mi... slowo \"wybaczenie\" tak fajnie brzmi ... miłość wszystko wybacza.. och.. nie nie o to chodzi, by dawać się poniżać. jest nawet powiedziane \" kochaj bliźniego jak SIEBIE SAMEGO\". czasami prawdziwą przysługą dla takiego człowieka jest odejść od niego. i wybaczyć wtedy można też... że nie rozumiał. ale też nie łudzić się, że rozumie. zapraszam na topik \" czy jesteś w związku w którym partner molestuje cię psychicznie\" oraz \"życie po toksycznym związku\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tzn ZAPRASZAM KOBIETY PO TAKICH ZWIĄZKACH na maila oczywiście, o to mi chodzilo mam nadzieję, ze psycholog ci pomoże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stracone lata
moje drogie, takiego poniewierania przez lata nic nie uleczy nawet dlugotrwala terapia psychologa. uraz pozostaje pociecha tylko w tym jesli ma sie wsparcie w dzieciach. moj byly gdy zdecydowalam sie na rozwod chcial mnie zabic na oczech syna. Gdyby nie syn juz by mnie nie bylo. teraz nie wie gdzie mieszkam bo jak wiedzial polowal na mnie by mnie dopasc. Z takiego zwiazku trzeba uciekac bo jak trwa to dluzej oni nas obwiniaja o wszystko a czesto i ich matka w tym macza raczki. Nie pozwolcie dac sie zwariowac tym bardziej jak sa dzieci nie mozna dopuscic by na to patrzyly z obawy by nie powielily tego w swoich rodzinach w przyszlosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stracone lata, masz rację. Psycholog tu nie pomoże. Chyba nikt nie może pomóc. Szanse oczywiście są, ale w pamięci i tak to zostaje. Mi pomógł mój obecny partner. Jest miły, czuły, kochający. Nigdy nie odezwał się do mnie wulgarnie. Nigdy cienia agresji. Jest mi dobrze, jestem szczęśliwa. Ale tamto piekło pamiętam i będę pamiętała zawsze. I mój nie wiedział, gdzie mieszkam. Nachodził mnie i robił straszne awantury. A nie po to od niego odeszłam, żeby nadal przeżywać to samo. Potrafił w nocy siedzieć pod moim domem. To był koszmar. Moja rada jest cały czas taka sama. Ratuj siebie i dziecko, bo taki człowiek nigdy się nie zmienia. (Może są jakieś wyjątki, ale mi nie znane) Najgorsze w tym wszystkim są dzieci. To one późnierj zakłądają rodziny i robią tak, jak było u nich w domu. Mój eks miał w domu piekło. Ojciec wiecznie pijany, awanturujący się. Bił żonę, dzieci, które nie raz w nocy musiały uciekać do babci. Mój zarzekał się, że nie pozwoli, aby w jego rodzinie, która założy było tak samo. Długo czekać nie trzeba było. Po ślubie byliśmy razem cztery lata. Ale już po roku zaczęło się to piekiełko. Po kolejnym roku powinnam go zostawić. Ja czekałam jeszcze dwa, bo obiecywał poprawę, ale za każdym razem było tylko gorzej. Mam cudnego synka i nie pozwolę, aby on słuchał, że jego matka to suka, która do niczego się nie nadaje. A Ty jak chcesz pokazać wzór rodziny swojemu dziecku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×