Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość magitka

chyba chcę się rozwieść - ale co z dzieckiem ??

Polecane posty

Gość bjdbfgjdbg
zastanów się jeszcze nad jedną kwestią czy twók kochanek czasem się nie przestraszy i nie ucieknie gdy odejdziesz od męża bo jako mężatka stanowisz bezpieczną kochankę, a nie wiadomo jak zareaguje na to, ze zwiąże sie z samotna matką byc moze zostaniesz sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magitka
ale jak znaleźć taką terapię, taki ośrodek, takiego człowieka który nas wysłucha i pomoże zobaczyć rzeczy których nie widzimy??? W moim małym miasteczku moge o tym zapomniec, tak grypy nie można wyleczyć...a jeździć po świecie szukając oparcia...dziwnie jakoś....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magitka
do bjdbfgjdbg: być może. Być może zostane sama. Ale to nie zmienia faktu, że to co mi w małżeństwie przeszkadzało nagle zacznie mi sie podobać! Dlatego chce podjać to ryzyko. Krzyków znosić już nie mam siły, a jeśli przy okazji moge spróbować być szczęśliwa to dlaczego nie??? Ale ja ten topik założyłam żeby wypowiedziały sie dziewczyny które miały ten sam problem jesli chodzi o dziecko. Tu o nie najbardziej chodzi. Kochanek to drugorzędna sprawa. Jeśli nie spróbuję to sie nie dowiem. jeśli nie wyjdzie i tak będę szcześliwsza bo nikt na mnie nie bedzie krzyczał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czemu jesteś taka obłudna
moze i sa ludzie którym się udaje poskładać na nowo takie związki i podziwiam ich ja nie potrafię nie ufam temu człowiekowi nie czuję się przy nim bezpiecznie ciagle mam w pamieci pewne straszne przezycia i krzywdy które mi wyrządził jest to juz inny człowiek, nie ten którego kochałam wybaczyłam, spotykamy się czesto, nie kłócimy się, zresztą nigdy się nie kłócilismy, ale nie potrafię z nim być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyprowadziłam sie zeby prowadzic osobne gospodarstwo..rozłączność pod względem ekonomicznym. konsultowałam ta decyzję z prawnikiem, powiedział ze to tylko potwierdzi rozkład pozycia na wszelkich płaszczyznach, fizycznym, emocjonalnym i ekonomicznym.Wyprowadziałam się również dla zdrowia psychicznego..teściowe itp. atmosfera była niemiła kiedy juz podjelismy decyzję o rozwodzie..po za tym chciałam poczuć sie swoobdnie, niezaleznie itp. jestem nareszcie panią we własnym królestwie.odpoczywam psychicznie baardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magitka
Adios....ale wciąż nie wiem dlaczego...dlaczego sie wyprowadziłaś...co cie do tego skłoniło. Musiałaś mieć czegoś dość...Przepraszam że tak wnikam, ale boje sie usłyszeć że to że mąż na mnie krzyzczy to jest żaden powód do rozwodu....żeinne mają gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj po kolejnej awanturze po kolejnych wyzwiskach podjelam decyzje ze tylko rozwod moze nas uratowac.Nas tzn nasze psychiki bo zarowno ja jak i maz jestesmy juz umeczeni tym wszystkim i wypaczeni psychicznie.W poniedzialek ide do sadu i zloze pozew tylko nie mam pojecia jak to wyglada?Moze ktoras z was mi podpowie co i jak?Do jakiego sadu musze pojsc ?Grodzkiego czy innego?I czy cos musze zabrac ze soba jakis akt malzenstwa czy akty urodzenia dzieci?Blagam podpowiedzcie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magitka
siemasz Karolino....no to sie porobiło Ja chyba tez podswiadomie czekam na następną awanturę, żeby byc juz w 100 % pewną ze chce to zrobic...I tez nie mam pojecia co bedzie potrzebne zeby zlozyc pozew....Dziewczyny z doswiadczeniami odezwijcie sie pliz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magitka
Halo...Karola...jestes tam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magitka
musze utrzymac topik w świeżości bo mnie ciekawi co u karoliny :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magitka
upup ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej hej!Jestem jestem...Bylam wczoraj na mega zakupach.Z tego wszystkiego musialam sobie kupic pare ciuchow na pocieszenie.Tak sobie pomyslalam czy czasem nie jest potrzebny akt malzenstwa?No i najwazniejsze do jakiego sadu trzeba isc z tym cholernym pozwem???Podobno nie trzeba samemu pisac tylko tam sa juz gotowe jakby wnioski i tylko nalezy je wypelnic.Wiem tez ze trzeba dokonac wplaty ale slyszalam juz sumy od 100zl do 600zl wiec sama juz nie wiem ile w koncu?Najwazniejsze ze podjelam decyzje i bede konsekwentna!!!Nie pozwole sie gnojowi wiecej ponizac.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magitka
kurcze...jak ja bym chciala już być tak pewna jak Ty....ale wciąż sie waham....że dziecko go uwielbia...że on mi nie pozwoli z nią odejść, że robi zadyme na czym świat stoi, że może jeszcze jakos sie to ułozy...do następnego razu...do natepnej awantury....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz...ja wiem ze trudno podjac decyzje o rozstaniu ale czasem warto zamknac oczy i zrobic krok w nieznane.Wcale nie jest powiedziane ze wpadne w przepasc.Zwiazek z druga osoba powinien sie rozwijac pchac do przodu a nie ograniczac.A tak wlasnie jest w moim zwiazku z mezem.Ugrzezlam w martwym punkcie...Chce rozstac sie z nim po ludzku bez awantur bez szarpania o kase o dzieci.Jak to robia kulturalni ludzi a za takich nas uwazam.No przynajmniej siebie...Pozdrowionka i odwagi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karolina do sądu skaładasz 2 egzemplarze pozwu ( do sciągnięcia w sieci gotowy wzór-wpisz w goglach \"pozew o rozwód\" i wyskoczy) akt małzeństwa-oryginał akt urodzenia dzieci-oryginał zaświadczenie o zarobkach z urzedu skarbowego lub jezeli masz bardzo niskie dochody ew.jetes studentką podanie o zwolnienie z kosztów sadowych. Wszystkie dokumenty nalezy złozyc w biurze podawczym, wczesniej uiszczając opłatę skarbową za akty -15zł za jeden akt. Moja rada:sprawdz dokładnie czy adresy do korespondencji się zgadzają, dane itp bo ja się machnęłam i musiałam potem ganiać i poprawiać. jak juz złozysz pozew czekasz na przesyłkę z sadu o ewentualnych brakach w dokumentach-pewnie przyślą Ci papier do wypełnienia \"orzeczenie majątkowe\" oraz przypomnienie ze musisz powołac jednego świadka (z tego co wiem odpowiada on na banalne pytania czy pozycie między wami istotnie ustało i czy dzieci na tym nie ucierpiały)..potem jak uzupełnisz dokumenty czekasz juz tylko na wezwanie na rozprawę i decyzję ile masz zapłacić za posiedzenie sądu..chyba teraz jest stała opłata 600zł..czeka was 1 rozprawa ok 40 min i finito :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma łatwych decyzji. Toksyczny zwiazek moze byc gorszy dla ciebie i twojego dziecka niz rozstanie definitywne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
acha i jeżeli zalezy wam żeby to było kulturalnie to złóż pozew bez orzekania o winie wtedy wszystko powinno przebiec idealnie..nie musisz wynajmowac adwokata-mozecie sami siebie reprezentować..dopiero jezeli mąz z czym wyskoczy problemowym wtedy wynajęcie adwokata moze mieć sens acha i przed sądem trzeba wykazać ze wasze pozycie ustało trwale na płaszczynie fizicznej (nie sypiacie ze sobą) , emocjionalnej(nie kochacie się) i ekonomicznej (osobne gospodarstwa domowe)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja się wyprowadziłam chyba dlatego ze uznałam ze to wszystko nie ma dalej sensu-podobie jak karolina-martwy punkt i nie wiadomo co dalej..mieszkalismy z tesciami którzy mnie wrecz wk..no własnie :) po za tym nie mogłam znieść wyrzutów mojego męza, raz nastawionego ugodowa, raz wyzywającego mnie od kurw i robiącego mi świństwa na maxa..uznałam ze córka nie moze byc swiadkiem takiej atmosfery.po za tym jak mam mieć udowodnione prowadzenie osobnego gospodarstwa domowego lepiej zebym sie wyniosła..mieszkanie było teściów wiec nie wyobrazałam sobie zeby to on sie wyniósł a ja zebym tam została. córcia chyba sie przyzwyczaiła do tego ze widzi sie z ojcem w weekendy od czasu do czasu.nie zrobiłam jej trzesienia ziemi..chodzi do tego samego przedszkola, mamy taki sam rytm dnia..oglada bajki na dobranoc, czytam jej czasami ksiązki, chodzimy na zakupy ..i rozmawiam z nia o tom wszystkim..rozmowy są specyficzne jak to z 3,5 latkiem ale da sie jej wytłumaczyć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogromnie ci dziekuje za podpowiedz.Widze ze nie jestem sama...Ach zycie...Dzisiaj rano poprosilam meza o akt zawarcia malzenstwa zapytal po co mi powiedzialam ze do pozwu a on mi na to zebym juz sobie darowala bo on to zalatwi.Zaskoczyl mnie.Tylko cos mi tu smierdzi.Nie wiem ale cos chyba kombinuje.U mnie bylo wlasnie tak samo ...wyzywanie od kurew awantury itp...A jak to jest z alimentami?Sa ustalane na rozprawie rozwodowej czy musze osobno cos zlozyc?A i jeszcze cos.Ustalilismy ze to ja zostaje w tym domu w ktorym teraz mieszkamy ale musze go splacic.Czeka mnie kredyt...No ale trudno nie ma lekko.Pozdrawiam i jeszcze raz dziekuje adio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magitka
widze że moj temat sie rozkręcil....ja na dzis zaplanowalam rozmowe ze starym...zaopatrzylam sie w tabletki uspokajające, bo wiem ze bez nich sie rozkleje. I mam zamiar zacząć rozmowe od pytania czy on jest w stanie jeszcze kiedys wykrzesac w sobie jakiekolwiek cieple uczucie w stosunku do mnie...bo ja nie. Trzymajcie za mnie kciuki....mam nadzieje ze nie wroci zbyt pozno i dojdzie do tej rozmowy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz mnie sie wydaje ze ty chyba po cichu wierzysz w to ze moze jeszcze macie szanse...Ze cchcesz moze dac mu ta szanse.Musisz byc na 100%pewna ze nie chcesz juz byc z nim bo jesli targaja toba watpliwosci to moze sprobuj porozmawiac z mezem o ewentualnym waszym zyciu na nowo.Razem.Sa takie terapie dla malzenstw.Ja nie chce juz slyszec o takowych bo jestem pewna podjetej decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uffffff....Stalo sie!Byl w sadzie i zlozyl.Jaka jestem szczesliwa.Rozwodze sie!!!I z tego powodu jestem juz po czwartym drinku.Skoncza sie te ponizania zabawa w niby szczesliwa rodzinke.Tylko co do alimentow chyba sie nie dogadamy...Zwariowalam?Chce 2500zl na dwoje dzieci?Syn lat 12 corka 2 lata.Maz zarabia w granicach 15-20 tys miesiecznie.Magitka daj znac jak poszlo?Rozmawialas w ogole z mezem?Ja znowu czuje ze zyje!Teraz juz bedzie tylko lepiej.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dudux
no magitka i jak? Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magitka
sama sie zastanawiam skąd u mnie tyle wątpliwości? Przecież jeszcze niedawno bylam praktycznie zdeterminowana na NIE. A teraz....kiedy widzę jak przytula corkę...jak uczy ją liczyc na paluszkach, jak ona go uwielbia, jak wyglupiają sie razem...to ...to nawet te piekne chwile z tym facetem w ktorym sie zakochalam nie sa w stanie pobic tego widoku. Czasem mysle ze moze warto znosic te obelgi zeby mała miała ten cudowny uśmiech na twarzy jak najczęściej. Jej filuterne pytanie: " mamuś...lubisz takie wesole podskakujące dziewczynki?" powala mnie z nog i juz niczego nie jestem pewna tylko tego, ze za nic w swiecie nie chce jej skrzywdzic..;(((((. Mam takiego dola ze nie wiem jak to sie skonczy...do rozmowy nie doszlo bo wrocil przezd chwilą i po paru piwach wiec szkoda nerwow. Chyba odloze to calkiem na po świętach.... Sama nie wiem czego chcę. Juz nic nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dudux
słuchaj - a napewno nie da się tego rozwiazac 'pokojowo'? Żeby nadal miał kontakt z dzieckiem - ale i ty i on. Przecież nie może być aż takim złym człowiekiem, jeżeli tak kocha dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magitka
wlasnie to jest to co mnie tak boli...nie jest wlasciwie taki zly.....jak nie jest zly.....a jak go cos wkurwi...to dobrze ze noza pod ręką nie ma. NNigdy na mnie reki nie podniosl ale z kazdą klotnią jest coraz gorzej...coraz bardziej agresywnie...ja sie go po prostu boje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magitka
będę chciala zalatwic to jakos w miare spokojnie...ale wiem że sie łudze....nie z tym gosciem.. Karolina - gratuluję i cieszę się Twoim szczęściem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magitka ty jestes w tym punkcie w ktorym ja bylam kilka miesiecy temu.Ludzilam sie ze cos sie zmieni ze moze warto ze przeciez on tak kocha dzieci ze one swiata poza nim nie widza.Dosc!Miarka sie przebrala.Nic sie nie zmieni a zycie stygnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magitka
jednym słowem....wyluzuj...daj sobie czas...nie popędzaj....co ma być to bedzie....Wytrzymaj jeszcze troche i zobacz czy dasz rade....a jesli nie dasz to w koncu czy teraz czy za kilka miesięcy, w koncu nabierzesz przekonania co będzie najlepsze. Tak? :) Kurcze...Karola....chyba masz racje....dam sobie troche czasu jeszcze. Dzięki ci serdeczne. Buziaki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dokladnie tak...Chce zebys miala pozniej czyste sumienie.Zebys z podniesiona glowa mowila ze probowalas !Zebys mogla corce szczerze powiedziec kiedys ze zrobilas wszystko zeby byc z tatusiem.Nie wyszlo....No trudno.Zycie........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×