Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ewelina___26

moja matka i ja - chcę poznac wasze zdanie

Polecane posty

Gość Ewelina___26

Mam 26 lat, mieszkam z rodzicami. Chciałabym pozanć wasze zdanie, obiektywne, ponieważ nie wiem czy nie przesadzam. To będzie dość długie ale przeczytajcie proszę. Dzis wstalam jakby nigdy nic,ona krecila sie po kuchni,milczaca,z zaciętą miną. Na moje "cześć" : "tym razem przesadziłaś! zostawiłaś sztućce w zlewie!!". Ja do niej "co? o co ci chodzi? czy nie widzisz jakie to są pierdoły, nie żal ci zycia na kłótnie z takiich powodow?" Ona: "To nie są pierdoły, tak jest zawsze!! Nic nie potrafisz zrobić, ty flejo, brudasie" no i się zaczęło. Że zginę bez niej, że gdybym ja prowadziła ten dom to ludzie by się brzydzili przychodzić i zostałabym sama. Moja mama jest pedantką. Codziennie odkurza cały dom, ma swoje rytuały, np. w poniedziałki odsuwa lodówkę i myje za nią, we wtorki myje wszystkie kosmetyki z łazienki itd. Raz w miesiącu myje okna, zmienia pościele. Codziennie na sprzątanie poświęca ok. 2 godz. To nie jest przesada. Każdego dnia między 10 a 12 jest czas sprzątania. Wczoraj dostałam opierdo* za to że ścieląc jej łóżko prześcieradło nie było wyprostowane. (nie wiem czy to ważne ale przescieradło też układałam). Czuję się jak w wojsku. Ogólnie jest fajną kobietą, powiedzialabym - moją przyjaciółką. Ale ciągle żyję w strachu że znów coś zrobię źle. Że się zapomnę i zostawię łyżeczkę, że niedokładnie wytrę kurze, że zmiatając schody nie podniosę wycieraczki (bo ona to potem sprawdza). Ciągle słyszę od niej że jestem brudasem i bez niej bym zginęła. Ja wiem że tak jest często w domach... stąd moje pytanie czy nie przesadzam. Co istotne - jestem jedynaczką. Czuję się żałośnie z tym że tak się boję matki, mimo że mam już tyle lat. Z nikim innym kłótnia nie doprowadzi mnie do łez, poza domem jestem "twardą babą". A ona tylko spojrzy na mnie krzywo a ja już uciekam do pokoju się wyryczeć. Jak byłam mała, bałam się jej kroków. Miałam mysli samobójcze gdy dostałam dwóję lub jedynkę, bo ona tyle ode mnie oczekiwała... Na szczęście byłam dobrą uczennicą. Teraz np. cicho uderzam w klawisze żeby nie słyszała że piszę i żeby nie mówiła znów że jestem do niczego bo "piszę zamiast sprzątać". Mojego tatę też tak "ustawia". Naprawdę, ogólnie jest bardzo dobrą kobietą, ale co chodzi o SPRZĄTANIE, o dom, o jej oczekiwania, ciągle się kłóci i wszystkich sprowadza do poziomu robaków. Kiedyś jej sposobem "na nas"bylo nieodzywanie się np. 2 tyg. Czasami potrafiła być tak okrutna, że nawet w swoje urodziny gdy była obrażona, na widok prezentu i słów "przepraszam" mowila "weź to, nie chce" i odchodziła. Nie brała prezentu. Jest energiczną, zdrową kobietą, młodo wyglądającą, bardzo zadbaną. Wiecie - szczupła blondynka, z makijażem. Żadna tam starsza schorowana pani. Gdy zaczyna się kłótnia, wychodzę. Ponieważ uważam że nie zasługuję na to żeby mnie nazywać nieudacznikiem za taką pierdołę jak nieumyta łyżeczka. Ale i tak mnie to boli. Oczywiście potem się zawsze popłaczę. :O Jakieś 5 lat temu byłam u psychologa, powiedział że mam zbyt silne kontakty z matką, że jestem z nią za bardzo związana emocjonalnie. Co w związku z tym :O Przecież nie zmienię tego ot tak sobie. Wypomniała mi dziś że mam 26 lat a wciąż na jej garnuszku. Jakieś 2 lata temu chciałam się wyprowadzić, dałam ogloszenie, oglądałam mieszkania. Ale moja mama oczywiście się obraziła. Milczała 2 tyg, nie odzywała się do mnie. Czułam że jesli się wyprowadzę to zerwe nasze dobre kontakty, więc zrezygnowałam . :O Kurde, jestem cipą. :O Nie umiem uwolnić się od matki. Teraz już i tak się nie wyprowadzę bo akurat w tym okresie nie stać mnie. Czy ja przesadzam? Bo może tak jest w większości domów. Może wynajduję głupie problemy, bo w koncu ani nie urządza burd, ani nikogo nie bije :p ... Ale jednak nie jest mi komfortowo. Jestem zmęczona wysłuchiwaniem przez całe życie że do niczego się nie nadaję że jestem fleją, że gdy będę miala swój dom to zapuszczę go tak że robaki będą chodziły po kuchni, że mąż ze mną nie wytrzyma... Między nami jest dobrze dopóki zrobię wszystko czego ona chce. Potem.... bywa róznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winilowa
::d u mnie tak jest do dziś i nie mieszkam z mamą. Problem kwiatków które mają sucho, brudnego zlewu, szyb ..ciagle o tym słyszę:D. I jak tu żyć w zgodzi? nawet mój facet mówi o znów nie wyrzuciłas resztek do kosza tylko do zlewu no i sie zaczyna, bo to był kawałek kiełbaski tylko:d....ale kłótnia powstała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .wlefnds
nie przesadzilas,, twoja matka to horror, jak taka osoba moze byc twojá przyjaciólká,, nigdy nie slyszalam od mojej mamy zdania czemu zostawilam widelca w zlewie,,moja mama tez jest pedantká, moze nie az taká jak twoja, nie myje kosmetykow,, ale odkuzanie itp weszlo jej w krew, czasem na mnie nakrzyczy ze jestem leniwa i sié usmiechnie,, wtedy idé i odkurzam, szczerze ci wspolczuje miec pedanta w domu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winilowa
ona jest bezrobotna ze od 10-12 sprząta? i gdzie tu mowa o pedatce jak zmienia pościel raz w miesiącu? ja tez lubie miec pościel złożona a nie zwinieta w kłębek. uczy ciebie porządku bys na przyszłość miała we krwi ze nalezy tak a tak ukłądac. Mnie tata tak uczył wojskowy i do dziś wiem i tak składam i mam porządek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duza mamaa
kochana u mnie jest identycznie i problem w tym ze jestem jedynaczką bo ona wiecznie wszystko robiła dzis mieszkamy z nią bo jest chora ale dalej ma siły na sprzatanie - i opierdzielanie mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dudux
a twoja mama była u psychologa? Bo to nieprzyjemnie wygląda na nerwicę natręctw. zdecydowanie jestes za bardzo z nią związana. \'obrażanie się\' za to, że chcesz sie wyprowadzić... I dlaczego się nie wyprowadziłaś? Już zawsze beziesz z nią mieszkać? Co, za rok się nie obrazi? A co jak wyjdziesz za mąż? Narazie dajesz jej sobą manipulować. Wymusza na tobie pewne zachowania przez \"obrażanie się\". A to jest mainpulacja. Musisz nauczyc się to przezwyciężyć, bo inaczej już nigdy nie będziesz mogła się usamodzielnić, zawsze bedziesz na jej garnuszku, bo \'ona się obrazi\'. Zaciśnij zęby i po prostyu się wyprowadź. jesteś już dorosła, najwyższy czas samej sobie ułożyć życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winilowa
doczytał ciąg dalszy. u mnie tez tak było. Tez się nieco bałam jej ale nie miałam mysli samobójczych. tez bałam sie 1 przynieść bo dostało mi się w głowe zeszytem, płakałam. Nie rycz- tylko marsz do nauki. Ale tez jest dobrą kobieta, dba o rodzine, nerwowa taka, ale zadbana czysta. tez ciągle sprząta gotuje i pierze i tez uwaza ze przychodzi czas na usamodzielnienie się. więc poszłam. Tez powtarza nawet do dziś ze bez niej nie dam sobie rady ,że bede kiedys ją wspominac. ahhhh te mamy, które sa namiernie pobudzone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powinnaś zacząć żyć własnym życiem . To,że się wyprowadzisz nie oznacza przecież ,żę zerwiesz z nią kontakty. Rzeczą naturalną jest przecież ,że dzieci opuszczają swoich rodziców ,żeby założyć własne rodziny ,prawda?Ja nie mogłabym żyć w takich warunkach i nie wiem czy nazywałabym mamę ,moją przyjaciółką? Ale to tylko moje zdanie. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina___26
bezrobotna? nie. Ona jest na tzw. wczesniejszej emeryturze. Jest w domu ale dostaje za to kasę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasandra_
miałam podobna sytuacje ....z ta róznica ze u mnie taki problem jaki Ty masz z matka ja miałam z obojgiem rodziców...zreszta problemow i powodów z kórych słyszalam teksty typu "flejo,brudasie"(a i niestety gorszych)było o wiele wiecej...tez jestem jedynaczka... wszystko robiłam zle,nie tak jak trzeba...o nieumyty kubek byla awantura na całego.. nie wytrzymałam i wyprowadziłam sie majac 19 lat to chyba jedyne rozwiazanie-i radze Ci zrobic to samo na poczatku beda sie dąsac,przezywac to bardzo-Ty również...a potem:)wszystko sie ułozy-sama zobaczysz jak zmienia sie Wasze relacje-na lepsze doskonale Cie rozumiem-taka atmosfera w domu wykancza psychicznie... trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trypel.
Ewelina___26 Mam 26 lat, mieszkam z rodzicami.....Jakieś 2 lata temu chciałam się wyprowadzić, dałam ogloszenie, oglądałam mieszkania. Ale moja mama oczywiście się obraziła. Milczała 2 tyg, nie odzywała się do mnie. Czułam że jesli się wyprowadzę to zerwe nasze dobre kontakty, więc zrezygnowałam . Kurde, jestem cipą. Nie umiem uwolnić się od matki. Tak. Faktycznie jesteś. I nie pisze żeby Cie obrażać tylko stwierdzam fakt. Skoro 26 letnia dorosła osoba daje sobą tak sterowac żeby szantażem (nieoddzywanie sie przez 2 tyg) doprowadzić do rezygnacji z własnych planów mieszkaniowych.... Jesteś dorosła, masz prawo do własnego życia, własnego bałaganu i łyżek w zlewie choćby przez miesiąc... też jestem jedynakiem i też w momencie wyprowadzki były przeboje. Przez pół roku nie oddzywałem sie do rodziców bo musieli zrozumiec że jestem dorosły i mam swoje życie. Zrozumieli i teraz mam wspaniałych, wyrozumiałych, kochających rodziców :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina___26
eee, łatwo wam mowic "wyprowadz się" - pisałam już, teraz nie jestem w stanie. Obecnie zajmuję się czymś z takim wynagrodzeniem że na bank bym się nie utrzymała (chyba że ktoś ma pomysł jak się utrzymać za 500 zł - opłaty, jedzenie, ciuchy). Przyjaciołką jest... naprawde... wie o mnie sporo, zawsze doradzi, pomoże. Ale żyję pod presją że jedna łyżeczka i już usłyszę że jestem do niczego i że nikt się ze mną nie ożeni. :O Sprzątanie, porządek w domu, to jej cel życia. Sprawdza WSZYSTKO co sprzątnęłam. Podnosi rzeczy zeby sprawdzić czy wytarłam pod nimi kurze. Patrzy na coś "pod światło" żeby zobaczyć czy dobrze to umyłam. Jak myję ZA KRÓTKO naczynia to zaczynają się komentarze (jak jest obok w pokoju i słyszy że wg niej za szybko wyszłam z kuchni). Czy przypadkiem nie ma czegoś takiego jak samosprawdzająca się przepowiednia? Ja teraz naprawdę wierzę że jestem nieudacznikiem życiowym, że nikt mnie nie zechce bo jestem brudasem. Boję się zamieszkać z mężczyzną bo boję się że będzie na mnie krzyczał za źle pościelone łóżko. Najbardziej mnie boli gdy jest na mnie obrażona, a ktoś przychodzi, np. mój kuzyn, albo sąsiadka. To ona od razu taka słodka "chodź Maciusiu, siadaj, ojejku jak fajnie, co u ciebie?". A w tym czasie do mnie, włąsnej córki się nie odzywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winilowa
moja tez dla innych taka miła i słodka:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama jak Twoja
Moja córka ma 25 lat (nie jest jedynaczką) też czasami się łapię na tym że ględzę jak Twoja mama ale.... jeśli czasem możecie pogadać powiedz jej aby spróbowała z psychoterapeutą , co Ci zależy, jak nie z tego to z innego powodu będziesz miała ciche dni. A tak naprawdę to myślę że powinnaś się wyprowadzić i to jak najszybciej, inaczej zwriujesz. Współczuję Ci. Czepiałam się mojego syna, ględziłam,..... wyprowadził się, przez pół roku byłam wściekła, teraz układu mamy bardzo fajne a najdziwniejsze jest to że On taka fleja ma w swoim domu czysto i zdejmuje buty, czego nie mogłam się doprosić przez lata. Nie daj się terroryzować. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina___26
tak, ona sama nieodzywanie się nazywa karą. Mówi że się należy. Mojego ojca traktuje podobnie. To raczej nie są kłótnie, tylko krzyki że coś tam źle zrobił. Lub karanie go milczeniem. W podstawówce byłam wzorową uczennicą, zawsze świadectwo z paskiem. W liceum przestało mi aż tak zależeć. Nie było źle ale mialam gorsze oceny niż w podstawowce (dla przykladu - w podstawowce średnia ocen na koniec roku to 5,5 a w liceum 3.9 - czyli z piątek i szóstek zeszłam na czwórki i tróje). Ale maturę zdałam na średnią ocen 4,0 - czyli wg mnie nieźle. A ona powiedziała że zdałam maturę " z pomocą Boga i partii". Czyli że jestem nieuk, a po prostu miałam szczęście. Na studiach podobnie. Pewnie że bym chciała się wyprowadzić. Zostawiać naczynia w zlewie bez stresu, ścielić łóżko kiedy będę chciała. Ale na razie to nierealne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sisley
O mamo .to ja jestem uzelazniona od matki ale ty jestes na maxa!!!Musisz sie wyprowadzic bo to się nigdy nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani kierowniczka
Masz tzw. toksycznę matkę. Z jednej strony chciałaby, żebyś się wyprowadziła, a jak przychodzi co, do czego, to się obraża, że chcesz się wyprowadzic. Można zeschizować!!! Myślę, że w tej sytuacji, najlepszym rozwiązaniem i dla Ciebie i dla Twojej Matki będzie, jeśli jednak się wyprowadzisz. Na pewno ją kochasz itd., jest Ci, w pewnym sensie, wygodnie z nią mieszkać (nie mam na myśli tego, że zbierasz opr*l za nieumytą łyżeczke, ale nie martwisz się pewnie o zrobienie zakupów, pranie, opłaty itd.). Ale to TY musisz podjąć tę decyzję o przecięciu pępowiny z matką. Piszesz, że w tej chwili Cie na to nie stać - rozumiem. Może spytaj znajomych, czy ktos by nie chciał wynająć z Toba mieszkania lub może ktos znajomy szuka współlokatorki. Tylko będziesz musiała być w tym konsekwentna. Jak powiesz A, to trzeba powiedzieć B. Matka sie troche podąsa, a w koncu zrozumie, że straciła nad Toba władzę i że jesteś dorosła. Pokaż jej, że stać Cie na samodzialnośc, a Wasze stosunki na pewno sie poprawią i gwarantuje Ci, że mama CIe będzie bardziej kochać!!! Powiedz jej, że nadal ją b. kochasz i zawsze będziesz, że jest dla Ciebie najwazniejsza, że będziecie sie często widywać itd., ale jesteś już dorosła i chcesz spróbować samodzielnego zycia. Choć wiem., że moze to byc trudne, bo jesteś jedynaczką. U mnie było podobnie. W wieku ok. 25 lat zaczęłam sie czuć u rodziców jak przeterminowany śledź w beczce, ale od kiedy się wyprowadziłam (co było bolesne bardzo!), rodzice zobaczyli, że jednak radze sobie całkiem nieźle, to jest sielanka! {Poza tym, moim rodzicom został mój młodszy (tez jak Ty - 26-letni ) brat, wiec teraz sie na nim skupiaja, a ja jestem kochana córunia. Spoko, będzie dobrze zobaczysz, tylko Ty sama musisz podjąć pewne niełatwe decyzje. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina___26
psychoterapeuta? hahahaha dzięki za rady, ale to całkowicie bez sensu ona uważa że cały problem tkwi we mnie, że gdybym nie była "takim brudasem" to byłoby dobrze. Ona uważa że wymaga podstawowych rzeczy, ja uważam że to są fanaberie. Psychoterapia? :) Ona nie zrozumiałaby po co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winilowa
przeterminowany sledz w beczce:D dobre usmiałam się. ja to mówie zawsze ze jak pasozyt:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama ma zawsze racje
Ty pusta flejo i leniwy brudasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trypel.
Ewelina wydaje mi się że znam kogoś takiego kto za 20 lat może stac się osoba typu Twoja Matka... Obłęd sprzatania - w tym roku zwolniła dwie panie do sprzatania bo kazda robiła to fatalnie wg niej. Po zmywarce domywa naczynia :):):) lata bez przerwy i cos wyciera... jak ide do nich to po 5 minutach jestem zmęczony i współczuje jej męzowi :) To naprawde wymaga podjecia drastycznych środków - wg niej to faktycznie wszyscy bałaganią a ona jest po prostu normalna ale otoczenie cierpi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinkamalinka
Dla mnie to nie jest miłość, kiedy ktoś jest miły, pomocny, przyjacielski itd. dopóki postępuję tak, jak on chce, a kiedy postępuję wg niego źle staje się okrutny.Nieodzywanie się, wyzwiska to granie na emocjach, książkowy przykład manipulacji.Myslę,że nie przesadzasz.Twoja mama potrzebuje pomocy psychologa i Ty również. Ja jestem w podobnym wieku do Ciebie, od wielu lat nie mieszkam jednak z rodzicami i to jest moim zdaniem jeden z lepszych sposobów na udane z nimi relacje w życiu dorosłym. Ja i moja mama bardzo różnimy się od siebie w wielu kwestiach (różni nas m.in. religia),a mimo tego mamy bardzo dobre relacje,szanujemy nawzajem swoje życiowe decyzje, poglądy itd.Rozmawiamy ze sobą.Zawsze czułam,że moja matka mnie kocha i stara sie mnie rozumieć, nawet jeśli nie do końca akceptuje to jak żyję i co robię.Myślę,że na poprawienie relacji z rodzicami zawsze jest czas,ale żeby to zrobić, najpierw trzeba się uwolnić od takiej dziecięcej zależności od nich,trzeba wiedzieć czego się samemu chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Ewelina, Przeczytałam z uwagą co napisałaś i uważam, że masz poważny problem, z którym musisz się zmierzyć. Nie jestem psychologiem ale ja natomiast mieszkałam z alkoholikiem (wiem, że to nie jest to samo), który codziennie robił awantury o byle co..że szklanka stoi nie tak jak on ją postawił. Też chciałam się wyprowadzić..ale nie było to łatwe, bo groził, że skończy ze sobą i takie tam... W końcu..wziełam byka za rogi i wynajęłam pokój w innym mieście (bo postanowiłam wyjechać) i nie odzywał się do mnie ponad pół roku..ale potem ta złość mija..a ja byłam szczęśliwa, że nie muszę się bać iść do WC i mogę swobodnie się poruszać. Spróbuj samodzielności (na początku wynajmij sobie pokoik) a przekonasz się, że Twoja mama będzie się do Ciebie odzywać, bo Cię kocha. PS. Nie czytaj niepoważnych wypowiedzi...piszą je Ci których nie spotkał podobny los...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no skąd
nie wiem czy cie to pocieszy, ale nie ty jedna masz taka matke... nie chodzi akurat o sprzatanie ale o robienie awantur o NIC i te spory z wyprowadzaniem sie.. Zarowno ja jak i moj chlopak mamy takie super-mamy.. Z tym ze moja matka na dokladke jest alkoholiczka :o co tu duzo mowic- trzeba sie wyprowadzic, co uczynie jak tylko zaczne pracowac- na razie studiuje i nie moge studiow pogodzic z praca.. niestety! do dzieła- nie poddawaj sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no skąd
aha- ja jestem jedynaczka i w sumie to jeszcze jakos moge pojac, ze rodzice niezbyt chca mojej wyprowadzki, natomiast moj facet ma 2 mlodsze siostry- wiec przeciez ktos by jego matce jeszcze zostal... (meza nie ma, bo sie rozwiedli- to tez okropnie na te kobiete wplynelo)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani melancholia
Bardzo Ci współczuję. Chyba niestety musisz się wyprowadzić,by przerwać tę sytuację. Tak się składa,że jestem matką i z nami mieszka dorosły syn.Może nieraz mnie coś tam denerwuje,ale mam tyle zajęć,że nie tylko nie mam czasu na takie rzeczy jak dokładne sprzątanie,ale i siły. Syn wie jak kiedyś kiedy byłam młodsza i bardziej zorganizowana wyglądało nasze mieszkanie i taki porządek sam stara się utrzymywać.Obawiam się,że mama Twoja przechodzi jakiś trudny okres /może ta wcześniejsza emerytura nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem?/i szuka środków zastępczych ,ucieka w bezsensowną pracę w domu.Kiedy kobieta ma inne zainteresowania i pracę zawodową,porządki w domu są złem koniecznym /tak przynajmniej ja to odbieram/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina___26
Dokładnie. Ona uważa że WSZYSCY wokół to fleje, a ona jest normalna. Czasami gdy wraca z jakiejś wizyty u kogoś, np. od ciotki, od sąsiadki to narzeka jak w ich domu brudno bo pasta do zębów była na zlewie. Albo z przerażeniem w oczach (jakby kogoś mordowano) opowiada że u nich się odkurza raz na tydzień. A. Jeszcze wkurzające jest jej wypominanie że to jest JEJ. To na pewno też znacie , wy, osoby które mają tak samo. Ciągle podkreaslanie że to JEJ dom i że dopiero jak będę miała SWOJ to mogę coś rządzić. Straszy mnie że zabierze mi komputer bo to ONA go kupiła parę lat temu (na marginesie - dodam że ja płacę co miesiąc za internet). Mojemu tacie wciąż przypomina że samochód którym on jeździ jest za JEJ pieniądze (bo kilka lat temu odziedziczyła pieniądze po jakiejś dalekiej ciotce) - ale przecież w małżeństwie wszystko powinno być WSPOLNE. 😠 niby jest (ona nie ma prawa jazdy, więc ciągle tylko tata jezdi) ale i tak mu przypomina. Nieważne że 3 lata temu mój tata dostał mieszkanie po zmarłej matce, sprzedał je i za pieniądze "ulepszył" nasz dom. To dla niej nie ma znaczenia. Ona uważa że i tak wszystko dzięki niej, że gdyby nie ona to nasza rodzina by się rozpadła, że to ona ma pomysły, że wszystko jest od niej. A może chce się za taką uważać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×