Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ksiezniczka angina

CHORZY W NASZYCH DOMACH

Polecane posty

Gość córeczka bebee
koniczynka napisała: Potem rodzice nie wytrzymali i oddali ją do najbliższego szpitala psychiatrycznego - ale NIE PO TO BY SIĘ JEJ POZBYĆ, ale by ustalić jej leki wyciszające. Tam przez 3, 4ry dni doprowadzono ją do takiego stanu, tak nafaszerowano nie wiadomo czym, że tata na własne życzenie zabrał do domu ,,roślinkę". z moją mamą , ja i brat zrobiliśmy tak samo i tak samo wróciła do nas, a już raczej do mnie ( bo kobieta lepiej o kobietę zadba w tych sprawach) jak roślinka:( Tylko że po miesiącu mama wróciła do stanu przed szpitalem ( zostały tylko pieluchy) i dalej wariuje. Mam już dość, jak czytam jakie jesteście wspaniałe, cierpliwe to myślę sobie że ja jestem strasznie złym człowiekiem, ja nie chce się mamą opiekować , nie mem siły, to przerasta mnie całkowicie, brata też. Jesteśmy słabi:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnna
Sama mam problem, mam schorowaną babcię, brata chorego psychicznie, a ja mam nerwicę. Nie opiekuję się nimi na co dzień, robi to moja mama, która też ma depresję. Nie udało mi się do tej pory ułożyć życia, nie mam męża ani dzieci choć jestem parę lat po 30. Niedawno po 3 latach zostawił mnie chłopak, trudno mi jakoś wszystko ogarnąć tak myślowo. Moje dzieciństwo było udane, ale ostatnie 8 lat, problemy i rozczarowania bez końca. Kiedyś byłam bardziej pozytywna, teraz wszystkiego się boję, obawiam, odsuwam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kambodża
Mam ogromny problem z rodzicami. Obecnie mam 40 lat. Mój ojciec jest chory psychicznie od co najmniej 30 lat. Średnio trafiał do szpitala co 2 lata. Po ok. 2 miesiącach leczenia wracał do domu pod wpływem leków, był nienaturalnie wyciszony, nieobecny. Tak było zwykle przez ponad rok. Potem ożywiał się. Na początku był wesoły i rozmowny. Potem zaczynały się w domu awantury, bicie matki oraz mnie i brata, interwencje policji, w końcu zachowywał się tak, że w naszym miasteczku wiedzieli o tym wszyscy. To co robił, przekraczało wszelkie granice zdrowego rozsądku. Dopiero po wielu tygodniach takiej męki kierowano go na leczenie (zawsze w asyście policji). Matka rozwiodła się z nim dopiero po wielu latach, kiedy ja i brat byliśmy dorośli. Zawsze powtarzała, że zrobi wszystko, aby ocalić swoje małżeństwo, aby nie mieć wyrzutów sumienia. Nie zauważyła, że niszczyła w ten sposób swoje dzieci. Nigdy od matki nie dowiedziałam się, co tak naprawdę dolega ojcu. Całe moje dzieciństwo to strach o to, że niebawem znowu zacznie się koszmar. Ojciec nie mieszka w tej samej miejscowości, co ja ( zostałam w rodzinnym mieście), jednak co kilka lat, gdy jego stan się pogarsza, wraca tu i razem z nim koszmar sprzed lat. Zachowuje się taj jak dawniej, po wielu tygodniach policja zabiera go na leczenie. Przez kilka lat jest spokój. Potem wszystko się powtarza, bo wraca tu, gdy jego stan się pogarsza. Wczoraj dowiedziałam się, że znowu wrócił i cholernie się boję tego wszystkiego, co mnie w najbliższym czasie czeka. Boję się o swoją rodzinę (męża i dzieci), o to, że przez jego zachowania może mnie spotkać coś przykrego w pracy (wykonuję zawód, w którym liczy się wizerunek, to odpowiedzialna praca). Nie wiem co robić. Moja matka to odrębna historia. Zawsze apodyktyczna i roszczeniowa. Zawsze mająca rację, czyli nieomylna. Zerwała kontakt z wszystkimi członkami naszej rodziny. Niedojrzała emocjonalnie, próbująca za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę, ze wszystkimi skłócona, dwulicowa, manipulująca ludźmi z własnego otoczenia. Gdy wspomina wydarzenia sprzed lat, mówi, że ona bardzo ucierpiała (nie dostrzega cierpienia mojego brata i mojego). Ostatnio mój zwierzchnik potraktował mnie bardzo nieuczciwie. Przeciwstawiłam się mu. Poparło mnie wielu moich współpracowników. Gdy dowiedziała się o tym moja matka (nie znała szczegółów) opowiadała wielu ludziom w naszym miasteczku, że wyrzeka się mnie i że mnie się wstydzi. Ostatnio także dowiedziałam się, że opowiada znajomym, że ktoś ją śledzi, że nie czuje się bezpieczna (obawiam się, że to może być choroba psychiczna). Brat jest ode mnie o prawie 10 lat młodszy, na jego szczęście nie wszystko pamięta z dzieciństwa. Poza tym mieszka daleko stąd, więc nie doświadcza takich zachowań ojca i matki. Nie wiem, co mam z tym zrobić, już nie mam siły. Bardzo mi ciężko. Błagam, poradźcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martyna1967
Witam wszystkich zmagających się z choroba bliskiej osoby w domu. Jestem jedynaczka moja Mama od 3 lat choruje na Alzheimera. Od blisko 2 lat wymaga stałej opieki. Zaczęło się od wyjścia na spacer, z którego nie wróciła przez 2 dni. Szukał jej cały Poznań. Poszukiwania zakończyły się szcześliwie. Od tej chwili moje zycie przewróciło sie do góry nogami. Mama kobieta wykształcona, intensywnie pracujaca do blisko 70 roku zycia, dotleniona praca na ukochanej działce, w krótkim czasie przestała egzystować, ginie w oczach na moich oczach. To chyba najgorsze uczucie niemoc i nieuchronne staczanie sie po równi pochyłej. Do tego w ubiegłym roku rozpadł się po 7 latach mój zwiazek, człowiek który miał byc dla mnie oparciem jakim ja sie starałam być w jego trudnych chwilach zycia pewnego dnia poinformował mnie, że on nie jest Matką Teresą i musi mysleć o sobie. I tak zostałam z chorą Matką sama na tym świecie. (zgrzeszyłam z gronem przyjaciół, którzy potrafią wesprzec dobrym słowem, ale innej pomocy nie moge od nichoczekiwać Mam przed sobą ok 20 lat pracy i dylemat co dalej... i kolejne etapy postępujacej choroby. Nie wiem jak podołam, chociaż do tej pory wydawało mi sie, że jestem otporna na wstrząsy teraz czasem zwyczajnie brakuje mi sił. Pozdrawiam wszystkich z zyczeniami - dużo sił, musimy dac radę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Martyna zycze Ci duzo sil. Ja juz ich nie mam. Choroba trwa za dlugo jestem kompletnie zmeczona i wypalona. Nie mam tez przyjaciol bo choroba bardzo izoluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martyna1967
A pomyślałaś o jakiejś pomocy na kilka godzin w tygodniu. Jeżeli nie prywatnie to chociaż pomoc z MOPR-u Te kilka godzin to tak wiele dla takich jak my. Musisz wyjść z domu z chorobą. Inaczej się nie da, chociaż człowiek dużo potrafi znieść. Wzajemnie życzę wytrwałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też mam osobę chorą w domu/paraliż po wylewie/.Musiałam zrezygnować z pracy,dom opieki nie wchodzi w grę.Po pierwsze nie oddam,po drugie nie stać mnie/emerytura mała,zarobki też miałam mało rewelacyjne/.Wegetacja to odpowiednie słowo i ciągły strach,że leki podrożeją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja opiekuje sie chorym mezem. Maz choruje na chorobe obturacyjna pluc. Do tego doszly jeszcze inne uboczne choroby. Jest na tlenoterapii. I praktycznie jest uwieziony w domu. A ja tak troche z nim:( Czasem bardzo rzadko wychodzimy razem, wtedy zabieramy butle z tlenem. Z balkonikiem moze pokonac male odleglosci bardzo ale to bardzo wolniutko... Sama oczywiscie wychodze z domu. Nie jest to tak ze nie moge jego zostawic na pare godzin. Na zakupy, troche powalesac sie po miescie. Staram sie to robic chociaz robie to coraz to rzadziej. Nie mozemy zyc tak jak wczesniej. A maz robi sie slaby coraz slabszy... Strach myslec co bedzie dalej? Wlasciwie umiera tak po troszku, bardzo pomalutku tak jak przez lupe. I ja tak umieram troche z nim.... Cale szczescie ze nie mamy wiekszych finansowych problemow. Moze dlatego ze duzo pieniedzy wydaje sie na spedzanie czasu wolnego, a my praktycznie teraz siedzimy w domu. Mamy jakies oszczednosci choc nigdy nie wiadomo czy jest tego wystarczajaco duzo? Wiadomo choroba kosztuje. Najgorsze ze meszkam daleko od mojej rodziny i rodzenstwa na ktorego wsparcie chyba mogla bym liczyc. Jestem sama, dzieci nie mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, czy słyszałyście o bezpłatnym poradniku "Jak opiekować się osobą przewlekle chorą w domu?" wydanym przez Fundację TZMO "Razem zmieniamy Świat". Polecam go wszystkim, którzy opiekują się swoimi bliskimi. Poradnik można pobrać na stronie www.damy-rade.info lub zamówić jego drukowaną wersję. Można go też dostać w niektórych aptekach i sklepach medycznych. Zawiera najważniejsze informacje w pigułce, np. gdzie szukać pomocy, jak pielęgnować chorego, jak dbać o własne zdrowie i o jakich formalnościach należy pamiętać. Polecam z całego serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KingaP18
Myślę, że nie warto razem z naszymi bliskimi pogrążać się w cierpieniu. Zarówno i my i oni mamy prawo do spokoju, opieki, troski, ale nie za wszelką cenę. Jeśli nie mamy czasu na swoje życie, na wykonywanie obowiązków znajdźmy kogoś, kto nam pomoże. Ja i mój mąż mamy wymagającą prace, opieka nad dziećmi i zajmowanie się domem też absorbują dużą ilość czasu. Dodatkowo nasza babcia wymaga coraz większej opieki. Nie wiedzieliśmy co zrobić, dom spokojnej starości nie wchodził w grę. Usłyszałam o Gold Care. Teraz, gdy nie ma nas w domu, do babci przychodzi opiekunka, jesteśmy spokojni, mamy troszkę czasu dla siebie i wiemy, że babcia jest w dobrych rękach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krycha4454
Polecam agencję Opiekaplus - organizują opiekę w domach chorego w każdym zakresie - my skorzyśtalismy z całodobówki. Opiekaplus zorganizowana nam opiekę która polegała na tym że z mamą zamieszkała na 2 tygodnie pani Basia i po tym czasie weszła druga opiekunka p. Agnieszka - i tak na zmianę. Fantastyczni ludzie - opiekaplus to pełen profesjonalizm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jest tu jeszcze ktoś???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zagladam tutaj od czasu do czasu ale bardzo rzadko. Szkoda. Moglybysmy sie troszke wspierac. Pozdrawiam wszystkie towarzyszki niedoli bo przewaznie sa to jednak kobiety, zatroskane, zmeczone. Jakos to bedzie bo musi byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Profesjonalna opieka nad chorym to dobra sprawa. Ale jest to kwestia pieniedzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bożka55
Zajmuje się chorą ciocią, z którą byłam zawsze bardzo zżyta. Niestety jej choroba sprawiła, że potrzebuje stałej opieki –jest osobą leżącą. Wymaga to od nas stałego pobytu w domu w razie gdyby czegoś potrzebowała i czasem przychodzi pielęgniarka do pomocy. Wydatki są niestety spore, także łatwo nie jest, ale pomaga to, że ciocia się nie poddaje i nadal jest uśmiechnięta. Co nas odciążyło to zakup podnośnika sufitowego, którego używamy do jej przenoszenia – z łóżka na wózek czy do łazienki i do wanny. Bardzo pomocne urządzenie, nie musimy tyle dźwigać, jej też się spodobało (mimo początkowej niechęci). warto o tym poczytać, bo naprawdę ułatwia wiele rzeczy http://podnosniksufitowy.pl/blog/ .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My opiekowalosmy sie tata chorym na raka. To ogromny stres i obciążenie psychiczne zwłaszcza pod koniec jak ginął w oczach:( i powoli odchodził od nas. Nikt kto nie przeżył tego ten nie zrozumie.... Dużo sił dla was...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_ver01
Ja przez długie, cztery lata, miałam chorą mamę w domu, pod naszą opieką. W nocy dostała wylewu, zaczęła krzyczeć i się szarpać, mówiła od rzeczy, nie chciała byśmy dzwonili na pogotowie, ale było coraz gorzej. Przez 4 lata to była walka o to, by wróciła do siebie. Nie mówiła, pewien czas nawet nie było z nią żadnego kontaktu. Dopiero po dłuższej rehabilitacji, można było coś się komunikować, ale też niezbyt wiele. Niestety zmarła. Ironią było to, że zabiło ją zapalenie płuc, bo przy leżących osobach, podobno istnieje większe zagrożenie, że nie można tego wyleczyć. Wydzielina się odkładała, czy coś, tak czy siak lekarze twierdzą, że i tak to był cud, że mama tak długo miała się całkiem dobrze. Mówili, że to dzięki opiece jaką jej dawaliśmy razem z moim tatą i bratem. Regularne przyjmowanie lekarstw, różne zabiegi pielęgnacyjne, rehabilitacja dzień w dnia… Bardzo pomogły nam rzeczy z tej stronki, mogliśmy pożyczyć, a nie kupować http://www.zdrowie.naklo.pl/ . My skorzystaliśmy z łóżka jakie oferują, nie stać było nas na zakup nowego, a stare w tym przypadku się nie nadawało, nie można było podnosić do góry. Polecam, jeśli ktoś też jest w potrzebie i szuka jakiś dobrych rozwiązać. Mają tez dobre pieluchy i wiele innych rzeczy. Warto choć zajrzeć i zorientować się na przyszłość. Pozdrawiam i nie załamujcie się kobietki, prędzej czy później wszystko się poukłada, trzeba być silnym! Bo warto, naprawdę. Bez wglądu na to, co się stanie…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja mama choruje na Alzheimera i potrzebuje opieki 24 h niestety przez moją pracę na zmiany nie mogłam z nią być cały czas, na szczęście jakiś czas temu dostałam uletke u lekarza firmy Trusty, która pomaga w takich sytuacjach, teraz z mama jest Pani Wiola i dzieki jej fachowej opiece juz o nia sie nie boje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo proszę o poradę bo już nie wiem co mamy robić. Moja babcia jeszcze w sobotę do południa zachowywała się normalnie, a wieczorem zawołała mnie i mamę do siebie, zaczęła opowiadać głupoty że umiera, że umrze w takim wieku jak jej siostra. Zaczęłyśmy płakać chciałyśmy wzywać pogotowie ale wtedy leciała za nami do telefonu i krzyczała żeby nigdzie nie dzwonić bo nic jej już nie pomoże, tylko pójść z nią do pokoju żeby mogła przy nas umrzeć. Nie minęło 15 minut i znowu zaczęła z nami normalnie rozmawiać i zaraz poszła spać, my siedziałyśmy przy niej do rana. W niedzielę rano zrobiłyśmy jej kanapę na śniadanie ale nie zjadła nawet połowy, znowu mówiła że umiera, poczekałyśmy godzinę i wezwałyśmy karetkę. Gdy zobaczyła ratowników zaczęła mówić że ona już nie żyje i żeby zabrać ją do szpitala a ze szpitala tylko ktoś przyjedzie po ciało. Zrobili jej wszystkie wyniki, zawału nie było, podejrzewali wylew ale tomografia nic nie wykazała, ciśnienie miała dobre, była jedynie trochę odwodniona. Podłączyli jej kroplówkę i cały czas powtarzała że oni leczą trupa, że ona już nie żyje i chce się z nami pożegnać. Lekarz powiedział że to początki demencji. Wieczorem przywieźliśmy ją do domu, zjadła bułkę, dostała zgagi i znowu się zaczęło, że lekarze ją uratowali a teraz nic już jej nie pomoże. Dzisiaj na 12 była u lekarza rodzinnego, od rana nic nie jadła nie piła tylko mówiła że już nie wróci że zaraz od nas odejdzie. Wróciła do domu, zjadła na obiad 3 pyzy z mięsem i siedzi i płacze że ona umrze bo nie powinna jeść, pić też nic nie chce, błagam doradźcie nam coś, kocham babcię nie chcę żeby umarła a bez picia i jedzenia długo nie pożyje, ja i ciocia jakoś dajemy radę ale moja mama już nie może wytrzymać. Proszę o rady kogoś kto miał podobną sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coraz wiecej osob umiera na raka, ale w rodzinie wazne jest wsparcie. Ale zapominamy o tym, zeby badac sie zanim zachorujemy. Wykonywac kilka razy w roku badania, samemu sie badac. Kobiety sa czesto narazone na nowotor piersi, ale czy wszystkie wykonuja samobadanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam za granicą i bardzo dużo pracuje więc nie mam możliwości opieki moją babcią. Dlatego uważam, że domy opieki są bardzo dobrym rozwiązaniem. Moja babcia przebywa aktualnie w www.domopiekipodbrzoza.pl i bardzo jest zadowolona z jakości opieki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PatG
Czy ten wątek jeszcze żyje? Są tu osoby, które mają pod opieką lub w bliskiej rodzinie osoby chore, leżące, niesamodzielne? Od pewnego czasu problem ten dotyczy mojej rodziny (chora babcia) i coraz gorzej sobie z tym radzimy psychicznie. Głównym problemem jest obojętność wszelkich instytucji i lekarzy (rodzice pracują, więc są "za bogaci" na dofinansowanie opiekunki, czyli cena 20zł/godzina), przedmiotowe traktowanie chorego, ogólnie - brak wsparcia, porad co można zrobić, jak pomóc, ulżyć babci w niektórych sprawach, może jakieś leki, sprawdzone posiłki i tak dalej. Jest tu ktoś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JA jestem babcią z pierwszą grupą niepełnosprawności,ale i pielęgniarką z trzydziestoletnim doświadczeniem w organizowaniu holistycznej opieki nad ciężko chorymi w domu.swoje doświadczenia opisuję na blogach,nie wiem czy można podawać linki,dlatego też skontaktuj się ze mną,postaram się pomóc.Porozmawiamy o wszystkim co może pomóc babci ,tobie,rodzinie.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patrycjaMaj
Ja również znam to bardzo dobrze jak pojawia się problem to wtedy wszyscy się odsuwają niestety ale to natura ludzka. My z mężem musieliśmy zatrudnić opiekunkę z firmy http://goldcare.pl/ żeby jakoś wszystko to pogodzić pracę i chorobą mamy no ale jakoś się udaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klarenka
Wiecie co...do tej pory sądziłam, że dopóki nie będę się udzielać na jakimś forum to będzie znaczyło, że...że to się nie stało, że to się nie dzieje....że Moja Mamunia nie ma raka...:( ale ma....od 3 lat....a mi wstyd się przyznać, ale ja już nie daje rady :( Błagam....powiedzcie mi proszę, że to mi się tylko śni,że to NIE JEST moje życie...Mam siostre, męża, tatę, malutkie dzieci....i chyba kompletny brak wsparcia...zastanawiam się czy mam depresje, czy jestem psychicznie chora czy ...się poddałam? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam, Jestem studentką psychologii w Katowicach. W ramach swojej pracy magisterskiej prowadzę badania wśród osób dorosłych, które opiekują się bliską im osobą dotkniętą chorobą przewlekłą bądź długoterminową. Zachęcam do wypełnienia ankiet. Ankiety są anonimowe i dobrowolne, a wszystkie zebrane dzięki nim dane będą wykorzystywane tylko w celach naukowych. Bardzo proszę o uzupełnienie wszystkich pytań. Dziękuje za poświęcony czas https://docs.google.com/forms/d/e/1F...NFoew/viewform

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klauds344
Jak się czyta niektóre wasze historie to aż się włos na głowie jeży... To prawda że są to tematy trudne i opowiedzi na pytanie co robić nie są oczywiste. Ze swojej strony chciałam tylko napisać, że nie wszystkie domy opieki to zło wcielone. Trzeba tylko dobrze poszukać, poczytać opinie i na pewno uda się znaleźć coś w porządku. Mój tata niestety musiał przebywać w takim ośrodku, ale wybraliśmy dla niego najlepsze miejsce w całej okolicy. Był w ośrodku Finezja w Dąbrówce w powiecie wołomińskim. Miał profesjonalną opiekę medyczną, różne zabiegi, masaże, czasami były tam też warszaty, gdzie mógł się nauczyć czegoś nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość232342
Choroby bywają okropne. Moja babcia jest chora na alzheimera. Sami z opieką sobie nie radziliśmy, więc babcia przebywa aktualnie w domu opieki ZOL Dom Rodzinny w Nowym Dworze Mazowieckim. Ma tam profesjonalną opiekę jakiej potrzebuje. Ciężko to była decyzja, ale takie jest życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do ludzi w Warszawie - skorzystajcie z pomocy Agencji Służby Społecznej. Odciążą Was w domu w opiece nad chorym, jak trzeba zapewnią odpowiednio dopasowany do diety chorego catering. www.assopieka.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnieszka

Dokładnie, korzystajcie z pomocy, bo w przeciwnym wypadku same wpędzicie się w chorobę, w depresję. Są firmy, które świadczą takie usługi, np. wspomniana ASS w Warszawie, która pomaga opiece społecznej "ogarniać" wszystkich chorych. Trzeba pracować, trzeba wyjść do ludzi dla wlasnego zdrowia psychicznego. Nie można zamknąć się w 4 ścianach i oddać wyłącznie opiece nad osobą bliską. Przecież z czegoś i za coś trzeba żyć, no i pomyślcie o sobie, o swoich dzieciach, mężach - oni was potrzebują równie mocno co osoba chora. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×