Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kuchnia

Nasza kuchnia na kawkę

Polecane posty

Witam Was dziewczynki. Nie mam siły czytać, ani tym bardziej pisać. Ale z jednym nie wytrzymam: Ta kobieta, z którą odszedł dziadek, to była jego ŻONA!!!!! Brał ślub przed wojną, miał 2 dzieci jak go wywozili na roboty. tam poznał moja Babcię. Podobno dostał wiadomość,że jego rodzina nie żyje. Więc wzięli ślub kościelny, ale zanim poznał moja Babcię przespał się z gospodynią i z tego też jest córka. Jaja jakieś normalnie, Łepkowska wysiada. No, więc potem w 47 roku wrócił do Polski, żeby znaleźć na Ziemiach Odzyskanych jakieś lokum (moja Babcia jest Lwowianka, a dziadek też kresowiak). Wtedy odnalazł rodzinę. Powiedział żonie wszystko i ta go wyrzuciła, więc wrócił po moją Babcię i tak urodziła się moja Mama. Ale potem żona przyjechała do mojej Babci i jej wszystko opowiedziała. Więc Babcia go wyrzuciła na zawsze. Tak to wojna skrzywdziła dwie rodziny. Tylko tamte Dzieci o wszystkim wiedziały, a moja Mama i Ciotka wiedziały,że nie żyje. No i teraz się odnaleźliśmy. Mam bardzo mieszane uczucia, raz to wszystko rozumiem, a raz nie. Raz mi dziadka żal, a raz jestem na niego wściekła. A żeby było ciekawiej, to mój Brat jest identyczny jak on. Co o tym myślicie. Zwierzam się Wam jak przyjaciółkom. Pomocy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O cholera!!! Inka, Faktycznie niezły pasztet. Filozofom by sie nie sniło. Hmmm... jeśli rzeczywiscie sadził, ze jego rodzina nie żyje... ale z drugiej strony ta córka z gospodynią była zanim zwiazał sie z Twoja Babcią. Czy o tej córce powiedział Twojej Babci? Czy powiedział, ze wczesniej miał rodzine, ale rodzina zginęła? Wtedy byłoby to z jego strony uczciwe, ale sadząc po reakcji babci chyba nie. Musialo to być dla niej szokiem, skoro go wyrzucila. Chyba, że wyrzuciła go nie dlatego, ze o tym nie wiedziala, ale dlatego, ze on CHIAŁ wrócić do poprzedniej żony. Inka, myślę, że niezależnie od tego jakie są odpowiedzi na te wszystkie pytania, to żeby z tym całym balastem żyć dalej, by móc sie z tym wszystkim uporać trzeba uznać to, co sama stwierdziłaś, że to \"wojna skrzywdziła dwie rodziny\" Trzynaj sie kochana! PS. Czy dziadek jeszcze zyje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziadek już nie żyje. O córce gospodyni chyba babcia wiedziała. Nie wiem czy wiedziała o nieżyjącej rodzinie, ale sadząc po jej reakcji, o tym,ze ich odnalazł nie powiedział. Przestałam o tym rozmyślać, bo idzie oszaleć. Co było, to było... Jeszcze tydzień pracuje, a potem planuje porzadnie wypocząć :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inka, dokładnie tak trzymac! :D :D :D Zjadłam dziś pyszne jagody z bitą smietaną :) Na takie pyszności zrobiłam sobie dyspensę z odchudzania :P Pyszne były! A d... rośnie :P :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jesteś wreszcie Jarzyneczko i Ty:) A kawkę i ja piję właśnie z mleczkiem...ale zbożową :P :D Inka to niezła historia jak z filmu i to naprawdę dobrego z tym Twoim dziadkiem:) Malinko tych jagód to Ci zazdroszę aż mi ślinka pociekła normalnie:D ja jadłam dobrych parę lat temu ostatnio a my w Lubelskim to nie bardzo mam możliwość kupić chyba że sama gdzieś na rwanie bym się wybrała do lasu :( Brydzia jak po weselichu,pewno jak zawsze było przednio;) Gdzie znowu Katarinka polazła??? :P a my dzisiaj mamy wizytę u ginka na 16tą więc przed 15tą musimy wyjechać żeby zajechać do Lublina aż się doczekać nie mogę jak tam dzidziul uróśł no i czy wszystko w porządeczku bo ostatnio nie za dobrze się dzieje ale usg wszystko pokaże :) A my wczoraj byliśmy z rodzinką w Kazimierzu i to niepotrzebnie bo nie posłuchałam kardiologa żeby nie wychodzić w taki skwar no i znowu zaczynało być mi bardzo słabo ale do najgorszego nie doszło jak ostatnio:( ech Miłego dzionka bździągwy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, weselicho jak sie patrzy!!! Do 5 balowalysmy-panna mloda, nasza jeszcze jedna kol. ze studiow i jej maz. Zeszlismy z parkietu ostatni-cudownie bylo! Chyba najfajniejsze wesele, na jakim bylam, bo sie wybawilam za wszystkie czasy bez zadnej odpowiedzialnosci typu swiadkowanie:) Szkoda tylko, ze Michal wcale nie tanczyl, ale zdarzalo sie to juz wczesniej, wiec powinnam byc przyzwyczajona. Wesele cudne, panna mloda przesliczna, atmosfera kapitalna:) Wczoraj przemily dzien na wielkim spotkaniu zorganizowanym przez moja przyjaciolke z cala nasza paczka z dziecmi-bylo nas chyba z 17 osob razem i najlepsze jest to, ze udalo mi sie ich wszystkich namowic, zeby usiedli na kanapie i zrobilismy sobie wspolne zdjecie-pierwszy raz w tak wielkim skladzie i wszyscy:) Pamiatka do konca zycia:) Dzis pelny dzien zalatwiania i spotkan. Wlasnie mi pan zrobil junkers, zaraz jedziemy do spoldzielni mieszkaniowej z moja mama i Michalem. Potem 100 innych spraw. Wieczorem pakowanie-przyjezdza moja przyjaciolka Ania z mezem, zeby z nami pobyc, a rano wylot. Ineczko, wspolczuje calej Twojej rodzinie z ta historia z dziadkiem. Ale prawdy nigdy nie poznamy, bo glowni bohaterowie niestety juz nie zyja. Trzeba to na tyle, na ile to mozliwe postarac sie jakos zaakceptowac. Taka mieli historie i nic jej juz nie zmieni. Ale szok straszny. Asienko, ale super, ze sie pojawilas!! Czekam na zdjecia znad morza i konieczni zdjecia Ciebie z brzuszkiem:) Nie moge nadal uwierzyc, ze zaraz bedzie drugie:) Dunia, jak tam u lekarza? Przeczytam juz z Norwich, bo dzis nie zdaze pewnie. Sciskam Was mocno! Wasza M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam wczoraj jak pisałam u gienka i faktycznie nie jest dobrze ech:O Mam mięciutką szyjkę a powinna być twarda,bolący brzuch i te skurcze wkońcu wywołają przedwczesny poród no i znowu mam leki podtrzymujące 2razy dziennie a jeśli za tydzień nie minie wszystko idę do szpitala na patologię i tam już dożylne leki mają pomóc ech :O no i znowu leżeć i oszczędzać się,kurna a już było ok i leki miałam odstawione a teraz znowu wpisiu,czy ja nie moge spokojnie do końca donosić tej ciąży?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papierowe_Nożyczki o tym głaskaniu i masowaniu nawet kiedy boli to wiem już bo ktoś tam mi mówił a i czytałam o tym,że może wywołać to skurcze i akcję porodową chociaż często nieświadomie łapię się na masowaniu:P a o krążku nic nie mówił żadnym tylko że leki dożylnie pomogą no i za tydzień mam poczuć ruchy,stukania lekkie i pukania i mam koniecznie datę tego zapisać bo czegoś potrzebne mu to dziwne nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Dunia, trzymam kciuki, zeby wszystko sie udało. Uważaj na siebie i postepuj jak z jajkiem. Będzie dobrze! :) A jagody kupione przez córkę, gdy wracała z Łodzi, po trasie. U nas tez nie ma :( Jarzyneczko witaj, witaj :) Fajnie, ze pracujesz, troche sie oderwiesz od kołowrotka w domu, bo lada chwila znów macierzyński :) Brydzia, jestem głęboko przekonana, ze nawet gdyby wesele było takie sobie, to Ty i tak dostrzegłabys w nim plusy. A tym bardziej, ze było udane. Bardzo lubie Twoja radość życia. Tak trzymaj! :) A ja strasznie sie cieszę. W czwartek ide na konert The Police!!!!! :) :) :) Hura, hura, hura!!!!! :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dunieczko, nic sie nie martw. Brałam leki i doustnie i dozylnie. Pomagaja, a dzidzia zdrowiutka sie urodzi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Malinka dzisiaj w Chorzowie bawi na koncercie:) ja ciągle prawie leżę,leki nic nie pomagają,brzuch świruje więc szpital nieunikniony jednak w poniedziałek ech:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koncert był super!!!!!!!!!!! Rewelacja! A najwazniejsze, ze pogoda dopisała i nie padało :) Bylismy w Chorzowie na kocertach Genesis i You2 i wtedy lało jak z cebra :P Nie pomagały nawet peleryny przeciwdeszczowe i tak bylismy przemoczeni do suchej nitki :P Wiec teraz tez na wszelki wypadek zabralismy peleryny, bo zapowiedzi pogody były takie, ze na dwoje babka wróżyła, ale na szczescie nie były potrzebne. Odlotowo było! :D :D :D Duniu, trzymam kciuki za Ciebie i maluszka. W szpilalu rzeczywiscie bedziesz stale pod opieką lekarzy. Bedzie dobrze! :) Trzymaj sie! Albo raczej: Trzymajcie sie! :) Buziaczki dla wszystkich, tych co piszą i tych co tylko czytają :) PS. Opowiadałam Wam historie brata mojego meza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malinka nie opowiadałaś i pisz szybko bo ja i inne tutaj lubimy takie opowieści;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, Dziewczynki!! Dunia, trzymaj sie, Kochana! Zgadzam sie z dziewczynami, ze jesli pojdziesz do szpitala, to przynajmniej bedziesz pod stala opieka, co na pewno dobrze zrobi i Tobie i malenstwu. Czy juz wiesz, ze na pewno idziesz jutro? Malinka, dawaj te historie!! Co tak dlugo nas trzymasz w napieciu?! Tak sie zyc nie da:) Ja sie wlasnie poumawialam na weekend 12-13.07, ze jedziemy do przyjaciol w Londynie, a wracajac zahaczymy o moja ciocie w Woking:) 2 pieczenie na jednym ogniu:) Nareszcie wyrwiemy sie z Norwich. Lubie Norwich bardzo, ale mam od dawna potrzebe, ktorej nie podzielal za bardzo Michal, aby poodwiedzac ludzi, aby pobyc z naprawde bliskimi osobami. Bo tu takich raczej nie mamy. Ale po tamtej aferze 2 tygodnie temu Michal zrozumial, ze sie tu mecze troche bez kontaktu z bliskimi, no i teraz tez sam chce pojezdzic, poodwiedzac. Super:) Wczoraj minal 1szy miesiac w pracy:) Ale ten czas leci:) Idziemy zaraz na super spacer-w calym centrum Norwich poustawiano przepiekne recznie malowane przez rozne organizacje i indywidualnych ludzi wielkie slonie. Jest ich 53. Chcemy isc z aparatem i odwiedzic czesc z nich, a jutro lub za tydzien nastepna czesc:) Sa obledne:) Sciskam Was mocno i zycze Wam wszystkim b.udanego weekendu!!!Cmok!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie premedytacja z mojej strony, ze wrzucam temat i potem milcze, ale jak w kazdy weekend przyjechała córka z mężem, wiec nie mam kiedy pisać. Wiem, ze Dunia idzie w poniedziałek do szpitala, wiec sprócuje sie spreżyć. Jakby co, bede pisała w ratach. Brat meza jest od niego młodszy. Ożenił się. Zamieszkali w jego kawalerce. Po kilku latach pojawił sie na świecie syn. Ma teraz 16 lat. Po 6 latach pojawiła sie na świecie córka, oczko w głowie tatusia. To brat meza wzial wychowczy i zajmowal sie nią i synem, bo zona stwierdziła, ze musi wracać do pracy (szyje buty). Lata leciały, poniewaz było im w mieszkaniu ciasno, postanowili zbudowac dom. Ciotka ojca, przepisala na nią niewielka działkę i M (brat meża) rozpoczal wszelkie formalności z tym zwiazane, pozwolenie na budowę, wsszelkie przyłącza itd. Pierwsze schody zaczeły sie gdy okazało sie, że nie moga dostać kredytu hipotecznego, bo on, mimo, ze ma dobre zarobki nie może być jednym z kredytobiorców, bo dzialka nie jego, wiec dom równiez nie bedzie nalezal do niego, a na to bank nie pójdzie. Natomiast ona pracuje w prywatnym zakładzie, gdzie oficjalnie ma pensje minimalna, wiec dla banku nie jest wiarygodna. Zaczeli wiec budowe za oszczedności. Bardzo duzo M. zrobił sam, bo jest budowlańcem. Gdy zabrakło kasy uzgodnili, ze on wyjedzie do Londynu do pracy, a za zrobione pieniadze beda kontynuowac budowę. I tak sie stało. Pieniądze płyneły, budowa szybko postepowała. Wszystkim wydawalo się, ze wszystko jest OK. Pewnego razu zadzwoniła do mnie jakaś kobieta, była bardzo zdenerwowana. Prosiła o Nr telefonu do M. mówiła,że musi sie z nim koniecznie skontaktować. Ale na moje pytania, kim jest, w jakiej sprawie nie chciała odpowiedzieć. Nie podalam tego numeru, powiedzialam, ze musze wczesniej pozrozmawiać z M i uzyskac jego zgodę. Wyobrażacie sobie nasza reakcję gdy pewnej niedzieli rano ta pani przyjechała do nas. Moj Z. wyprowadzał własnie samochód z garażu, bo wybieralismy sie do koscioła. Pani szlochając błagała o pomoc. Prosiła o pomoc mojego meza, by porozmawiał, wpłynal jakos na nasza bratową, by ta oddala jej męża. Mleko sie wylalo, pani twierdziła, ze ich zwiazek trwa juz kilka lat. Pracuja w tym samym zakładzie pracy (stad wytłumaczenie ciagłej koniecznosci pozostawania po godzinach), ale teraz maz jej zostaje juz na noc u zony M. Wyobrażacie sobie? W kawalerce, gdzie mieszka jeszcze dwoje dzieci?! Juz kilkunastoletnich?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jeszcze nie koniec... Maz przekazał wszystko swojemu bratu, który oczywiscie natychmiast przyjechał. Na miejscu okazalo sie, że to wszystko prawda i ze w tej sytuacji ona chce rozwodu. Ich córka cała sytuacje przypłaciła padaczką, syn natomiast robił wrażenie, ze wszystko jego nie dotyczy, ze nic sie nie stało (jak sie potem okazało, to tylko pozory). Po pewnym czasie przyszlo wezwanie do sadu, z wyznaczeniem terminu rozprawy. To było latem. M. wykupił bilet lotniczy, przyleciał, a w sądzie okazalo się, ze nastapił bład i pierwsza rozprawa rowodowa była tydzień temu, na którą nikt sie nie zgłosił (nie mógł, bo na zawiadomieniach była data o tydzień późniejsza). Poniewaz przyleciał z Londynu, żona tez była (na jej zawiadomieniu tez popełniono ten sam bład) zwołano wyjatkowo sąd i orzecono rozwód. Z jej winy. Dzieci maja zostac z matką. Alimenty 1 tys. zł (takie chciał matka, i na takie zgodził sie M) Wszystko trwało 15 min. M. został na miesiecznym urlopie w Polsce. M. zabierał dzieci na basen. do kina, wycieczki,gotował im obiady (w ich domu M. gotowal, ona dawała dzieciom pieniadze na jedzenie, na zasadzie \"kupcie sobie cos do jedzenia, mama nie zdazyła zrobić zakupów) Przed rozpoczeciem roku szkolnego kupił im wyprawki do szkoły. Pokupwał plecaki, ubrania, podreczniki, dla syna sprzet spinaczkowy (bo szedł do liceum o takim profilu) i pojechał do pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieci poszły do szkoły. Amant przeprowadził swój rozwód, z ta pania przez która wszystko sie wydało, ta, która przyjechała prosic o pomoc w odzyskaniu swojego męża i na stałe przeniósł się do mieszkania M, ciagle tej samej jego kawalerki, gdzie mieszkają do czasu dokończenia budowy. A budowa stanela w martwym punkcie, bo teraz nie ma jej kto finansowac. M codziennie dzwonił do dzieci.Na ferie dzieci przyjechały do M. do Londynu i wydawało sie, ze wszyscy oswoili sie juz z ta sytuacją. ze jest w miare ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale jak sie okazało, były to tylko pozory spokoju. Jakis miesiac temu dowiedzielismy sie, ze syn M nie przejdzie do nastepnej klasy. Gdy M. dowiedział sie o tym, znów przyjechał. Poszedł do szkoły porozmawiać z nauczycielami. Okazało sie, że syn nie chodził do szkoły. Miał ponad 400 godzin nieobecnosci! Matka była wzywana do szkoły od listopada. Była raz, powiedziała, ze to z winy ojca, który ich zostawił, potem na wezwania do szkoły nie przychodziła. Podobno szkoła zgłaszała sprawe na policji, ale nie wiadomo czy policja wogóle w tej sprawie interwenowala, bo chłopak do szkoy nie chodził, a matka nie chce o tym rozmawiać. Wychowaczyni pod koniec roku powiedziała synowi M, ze rozumie, że ma kłopoty w domu, ze ojciec ich zostawił, ale promocji nie moze mu dać. On na to, że to nie wina taty, tylko mamy i do szkoły wiecej nie poszedł. O tym matka wiedziała. Nie odebrał nawet świadectwa. Zreszta w domu tez mało bywał. Jego rodziną stali sie koledzy. M. postanowił zabrać syna do Londynu. Syn na wyjazd na wakacje zgodził sie chętnie, ale nie chciał nawet słyszeć o pójściu tam do szkoły. Argument-koledzy. Ja mam tutaj kolegów- to jego odpowiedź. Rozmawialiśmy z nim wszyscy. Godziny rozmów, przekonywania i argumentów. Ostatecznie zgodził się wyjechać na miesiac lub dwa, i na miejscu okaze sie czy zostanie. Matka chetnie zgodziła sie na jego wyjazd, ale M. nadal ma płacic jej 1 tys. Dzis wyjechali do Londynu, zobaczymy jaki bedzie ciag dalszy. Co Wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malinka, przeczytam jak tylko dorwę się do komputera na chwilkę dłużej... na pewno, obiecuję. Wyrywkowo co przeczytałam zaciekawiło mnie bardzo. Chciałabym siedzieć sobie spokojnie, z laptopem na kolanach, na tym moim x piętrze w bloku i nie pamiętać o niczym. A tymczasem mąż niemąż wrzeszczy, że nie zapakowałam dokumentów do jednej saszetki, okazuje się, że moje dziecko właśnie przeżuło wyniki badań potrzebne na kontrolę, babcia rozhisteryzowana biega po domu, bo z niczym nie zdążymy na pewno do odlotu...gdzie ja mogę się cieszyć pierwszym rokiem spędzonym z moją córeczką? Tak bardzo mi serce rośnie patrząc na nią, jak biega po domu, lubię nawet jak mi kwiatki pogryzie i jak przeżuje te nieszczęsne wyniki badań, i jak się denerwuje gdy szumię suszarką. Coraz bardziej się boję, że ten wyjazd mi rozwali małżeństwo, że zostanę sama z dzieckiem w obcym kraju i co ja zrobię? Muszę iść, bo przecież zaraz mnie zamordują...dziecko idę kąpać i do spania, może wreszcie usiądę na moment. Dosyć narzekania. Muszę zacząć nowe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Budyńku, mam nadzieje, ze to tylko nerwówka zwiazana z wyjazdem. Kazdy sie denerwuje przed wieksza podróżą, a przeciez to jest wyjazd MEGA. Pewnie potem emocje oapadną i wszystko bedzie dobrze :) Trzymaj sie i nie daj sie zwariować. Ciesz sie tym pierwszym roczkiem Nathi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papierowa, M.rozważa taką wersję. Problem polega na tym, że boi sie reakcji córki, chodzi o jej epilepsję. Znów nastąpiłaby zmiana w jej życiu, co jej nie pomaga. Emocjonalnie sa bardzo ze soba zwiazani. Gdy M. przyjezdża do Polski, córka niemalże wisi na jego szyi, nie opuszcza go na krok. W sumie to on ja wychowywał. Strasznie to wszystko skomplikowane, a najbardziej cierpia dzieci. Zwykle w takich sytuacjach trzymam stronę kobiet, ale tu widze, jak M sie miota, bo kocha te swoje dzieci, a jego była z premedytacja go wykorzystuje. On nawet gdy przyjeżdża do Polski nie moze mieszkać w swoim przecież mieszkaniu, bo tam funkcjonuje była ze swoim nowym facetem. Nocuje wiec u swojej siostry lub brata (czyli u nas).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malinko no niezła historia ale faktycznie M mógłby bardziej wykazać się jajami i tę sprawę rozwiązać a dzieci jeśli go tak kochają taka rzecz nie zmieni nic w uczuciach a od epilepsji nie umrze bo ileż można żyć w takim kołowrotku z niepoukładanym życiem? no i sam M jeśli w końcu tego nie załatwi i swojego życia normalnie nie ułoży to sam w coś popadnie z tego wszystkiego! Ech niby to faceci zwykle są tymi złymi porzucającymi,zdradzającymi ale kobiet jest tyle samo chyba równie wrednych i perfidnych wcale nie gorszych w zdradach itd. Sama znam parę szmat i zdzir których normalnie bym utłukła i życzę im jak najgorzej tylko zauważcie że takim wyrachowanym sukom właśnie najlepiej się powodzi i układa i to faceci przy takich robią się tacy jakby mózgi im wyprano i zrobią absolutnie wszystko dla takiej właśnie zdziry:P A jeśli o mnie chodzi to dzwoniłam do gienka że od dwóch dni z brzuszkiem mam spokój po lekach ustało i ze szpitalem się póki co wstrzymujemy:D ale dalej mam tak postępować z sobą jak z jajem,leżeć,wypoczywać i uważać co też czynię;)choć non stop leżeć się nie da :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, macie absolutna rację. Sek w tym, że M. jest tak skołowany, ma tak wyprany mózg, jak to okresliła Dunia, ze az szlag mnie trafia. Nie ma w nim krztyny asertywnosci. Daje sie wykorzystywać tej swojej byłej, ze sie to w głowie nie miesci. Razem z siostrą brata wkładamy mu do głowy, co powinien robić, on co prawda prytakuje, a potem i tak tańczy jak mu była zagra. Jedyne, co sie udało, to fakt, ze zabrał syna, ale na jak długo, to sie okaze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malinka, dopiero teraz przeczytalam. Wlos mi sie zjezyl i w ogole straszna historia, ze az sie noz w kieszeni otwiera. Szkoda, ze sobie przed snem to zaaplikowalam, bo taka zla jestem na te wredna suke Twoja bratowa, ze nie wiem, czy szybko zasna. Boze, jak to sie facetowi nie trafilo. I szkoda dzieciakow. Wiem, jak trudne sa takie wyjazdy w okresie dojrzewania, bo sama to przerabialam przeciez. Ehh. Lece spac. Odbylismy dzis fantastyczne polowanie na slonie:) Pisalam Wam chyba o tych sloniach porozstawianych po calym Norwich:) No wiec odwiedzilismy 26:) Porobilismy zdjecia:) Obled:) Musimy odwiedzic w weekend reszte-jest ich 53:) Sciskam Was mocno! Cmok!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brydzia, gratuluje polowania :) Wyobrazam sobie, jak fajnie to musi wygladać :) Na Gran Canarii w Las Palomas są takie malowane psy. Duże, wieksze od człowieka i każdy w innych barwach i wzorach. To na pamiatke tego, że gdy odkryto ta wyspę, zamieszkiwały ją własnie psy :) Miłego dnia wszystkim :) PS. Dunia, ciesze sie, ze wszystko sie uspokoiło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki jednak jutro idę do szpitala:O dzwoniłam do swojego gin.i mam być u niego w szpitalu na 8rano.Odezwę się jak wrócę ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×