Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość szklana pogoda

Roznica temperamentow

Polecane posty

Gość Vox populi non dei
Święta racja ... bo inaczej on kiedyś zamieni Ciebie :-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bum...bum
No tak, tylko że jestem z facetem od 5-ciu lat i raczej z tego powodu go nie rzucę... Z resztą na początku było wszystko ok... Z kolei ze strachu przed kolejnym tego typu związkiem nie będę po paru dniach znajomości pytać faceta jak często lubi to robić! Pewnie by się zdziwił ;) Co tu dużo mówić, dopiero przy dłuższym stażu wychodzi szydło z worka... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do bum, bum! nikt nie kaze tobie rzucac go, musisz jedynie zmienic nastawienie (co po czesci jest rownoznaczne ze zmiana siebie) do spraw seksu a nie walczyc z wiatrakami frustrujac siebie codziennie od nowa. Po za tym to nikt po tygodniu znajomosci nie leci zaraz do oltarza, ale po 2 lub 3 latach \"chodzenia\" ze soba ma sie juz ogolne wrazenie o partnerze i jego temperamencie. Zgadzam sie, ze na poczatku jest zawsze intensywniej, ale tak jak kolor wlosow nie zmienia sie z dnia na dzien tak i temperament jest pewnym stalym wykladnikiem kazdego czlowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bum...bum
No dobrze, ale dlaczego to ja mam się zmieniać? Chyba musiałabym sobie podwiązać jajniki, albo odessać hormony ;) A może jest w tym i trochę przekory... Wkurza mnie to, że nie mogę kiedy chcę! :) Frustrujące jest to, że nie działam na faceta tak jak kiedyś :O Wiem, że to naturalna kolej rzeczy, ale to nie zmienia faktu, że jest mi trochę przykro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zk12598
Teraz ja qrwa coś powiem. Nie neguję, że facet może mieć słabsze libido albo, że jest kiepski w łóżku.Szlag mnie trafia jak lala pisze, że ona może kilka razy dziennie, a facet nie chce bo jest zmęczony po pracy i zestresowany.Większość facetów to nie króliki i nie mają organizmów zdolnych do ciągłej kopulacji wielokrotnie w ciągu dnia.Przeciętne możliwości to 2-3 razy na dobę.Niestety napięcie rozładowane pierwszy raz powoduje znacznie mniejszą potrzebę odbycia następnego stosunku.Wiem, że są mężczyźni którzy mogą niemal cały czas ood rana do świtu.Ale jest ich niewielu.Facet zmęczony może odpocząć, ale facet zestresuwany musi stracić kontakt ze źródłem stresu i długo się uspokajać.On ciężko zap....a żeby zarobić kasę a niunia siedzi w domu albo ma pracę w której gazety czyta i jest nabuzowana jak wulkan.Ma ciągłe pretensje bo ona chce a on nie.I cała wina leży po stronie faceta.On ma dawać rozkosz, ma postrzegać ją jako bóstwo i reagować na nią podnieceniem.Głupie cipy są z takich kobiet i tyle. Kiedyś to przerabiałem ale nie w formie ostrego konfliktu tylko pełnego zrozumienia partnerki.Pracowałem ciężko i długo a do tego w stresie.Miałem prawie schizę przez pracę.Ale robiłem to za kasę, bo trzeba było kupić mieszkanie i urządzić się w życiu.Też się otarłem o różnicę w temperamentach.Ja w czasie wolnym miałem ochotę leżeć i nic nie robić a ona chciała poszaleć.Pracę miała spokojną a pieniędzy z tego wystarczało na opłaty,czyli mało.I trafiła się dobra praca za prawdziwe pieniądze.Tylko ceną był czas jaki musiała na nią poświęcić oraz stres.Efekt był taki, że jej ogromne libido stopniało w oka mgnieniu a ja z szaraczka przeistoczyłem się w demona seksu który może prawie zawsze i wszędzie.Ale nigdy ani jej ani mi nie przeszłoby przez myśl żeby z tego powodu się rozstawać.Kiedyś czytałem p.Lwa-Starowicza i on ze swojej praktyki stwierdził, że niedopasowanie ze względu na temperament,czy budowę ciała jest niezmiernie żadki,najczęściej poczucie takiego braku zgrania jest czysto subiektywne i nie uwzględniające obiektywnych czynników danego stanu rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bum...bum
Nie wiem kto tu napisał, że chce 2-3 razy dziennie i mam nadzieję, że nie było to skierowane do mnie... Ja chciałabym chociaż 1-2 razy w tygodniu, czy to dużo? I to nie prawda, przynajmniej w moim przypadku, że nie rozumiem partnera. Oczywiście że rozumiem, jak najbardziej. Jest ciężko zapracowany w ciągu dnia, a wieczorami odpoczywa. Ale w weekendy mógłby ruszyć tyłkiem chociażby dla dobra związku ;) Muszę też z przykroscią stwierdzić, że to że jest zapracowany nie zmienia faktu, że mam ochotę na seks :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkalna pogoda
Witam ponownie! Ezlizo i bum bum- doslownie jakbysmy byly jedna i ta sama osoba!!!!!Czytajac wsze wypowiedzi widze siebie!!nawet slownictwo i reakcje takie same!!!!Moj tez wiecznie zmeczony, duzo pracy, tylko w nocy po 20 minutowym prysznicu, w piazamce, oczywiscie tylko przy zgaszonym swietle..!!Nie ma zadnej spontany...A moj eks- podobnie jak twoj elizo- to byl demon seksu!!!kilka razy dziennie, wszedzi- w aucie, w windzie, na klatce schodowej, w przebieralni w sklepie- doslownie wszedzie...ale tylko seks byl super- a tak to za wiele nas roznilo by budowac przyszlosc...A moze to oni nas tak rozbestwili..?Chociaz nie..- oni tylko odkryli w nas to co piekne i teraz nam tego po prostu brakuje!!!!!Czemu ludzie tak sie zle dobieraja?Przeciez jest milosc, chce bycia razem, zalozenia rodziny itd...ale jak seksu nie bedzie to sie wszystko na leb na szyje rozwali..!!!A z drugiej strony- co sie teraz porobilo z tymi facetami???Jak jeszcze raz uslysze jak ktos w towarzystwie opowiada dowcip o migrenach kobiecych- to chyba zabije...!!!Bo najgorsze jt to,ze bedac atrakcyjna kobieta , pelna temperamentu i gotowosci do seksu-nie ma sie go wcale lub w okrojonej ilosci- to w koncu zaczyna sie podwazac te wielka milosc ktora ponoc darzy cie wybranek...skoro nie dotyka, nie przytula, nie chce sie kochac..i szuka sie potwierdzenia swojej seksualnosci gdzie indziej..!!Ja poki co jtem lojalna...ale na jak dlugo....Wiem,ze moj eks nie mialby nic przeciw zeby sie ze mna spotykac na seks.....ale nie moge......choc specjalnie go unikam by nie doprowadzic do takiej sytuacji...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bum...bum
No ja niestety nie przeżyłam nigdy wichrów namiętności, bo mój obecny partner jest moim pierwszym :) Nie mam więc punktu odniesienia, niemniej jednak wyraźnie czuję, że stać mnie na wiele więcej niż raz w miesiącu. Też mam zamiar być lojalna, ale jak pomyślę co to będzie po ślubie to słabo się robi... :O No nic, trzeba z tym żyć... A potem dziwią się, że jesteśmy agresywne i czepiamy się o byle bzdety-nic dziwnego jak człowiek chodzi wiecznie spięty. Faceci nie potrafią zrozumieć, że kobietami rządzą hormony! Jak znajdziecie jakiś magiczny sposób na rozpalenie partnera to dajcie znać :) Pozdrawiam serdecznie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkalna pogoda
zk12859- rozumiem cie i zgadzam sie z toba!!nie mozna zwalac winy na faceta tylko dlatego,ze ma ciezka prace i jest zmeczony a do tego zyje w ciaglym stresie..Ja to doskonale rozumiem i co wiecej...cierpliwie znoslilam(znosze poki co) jego brak formy...Ale prosze spojrz na to z innej perspektywy...Ja tez zapieprzam od rana do wieczora, mam stresujaca prace itd..ale fakt- jtem mlodsza od niego prawie o dyche...Ale czuje sie lekko oszukana....bo przez pierwsze pol roku poznalam go z innej strony...szalal za mna i kochal rano, wieczorem a czasem i w ciagu dnia..wiec wiem,ze moze..bo nie pracowal wtedy mniej i poziom stresu byl taki sam..Ok , rozumiem,ze wtedy w rachube wchodzil jeszcze efekt" nowosci", hormonow szczescia, zakochanie itd..Teraz juz jt rutyna...ale wierz mi..potrafie wyrzucic rutyne gleboko do kosza...ale on mi na to nie pozwala...W ogole najlepiej by bylo jakbym tylko sie przytulila i nie chciala seksu..A przeciez to nie dosc ze oddala ludzi od siebie to na dodatek rani strasznie..!!Ja nie chce kochac sie z nim codziennie ale byle jak czy z musu...wole raz na tydzien, ale z klasa...A mam...raz na kilka miesiecy i z prosba o wyrozumialaosc...Jestem atrakcyjna babka wiec nie zaprzatam sobie glowy myslami o tym,ze moze sie zmienilam, nie pociagam go juz itd...tylko boli mnie to,ze on wiedzac jaki mam temperament- zachowuje sie tak jakbym w ogole nie wiedziala co to seks i dla mojego dobra nie poruszamy tego tematu..Wiesz....mi nawet byloby milo jakby pozwolil mi pobawic sie soba...ot tak- posmyrac, poglaskac, zrobic mu dobrze ustami czy tylko calowaniem ciala...i nie chcac nic w zamian...(oczywiscie nie do konca zycia;) ), ale on swiadomie unika jakiejkolwiek intymnosci bo boi sie,ze ja sie rozkrece i bede chciala odwzajemnienia pieszczot..Czy na tym da sie w ogole budowac zwiazek??Przeciez to chore....A najgorzsze w tym wszystkim jest to, ze i tak go kocham...choc zyje teraz jak wtorna dziewica...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkalna pogoda
dzieki- s t grap- czytalam....i smutno mi,ze tyle osob ma taki problem...Idac kiedys ulica myslam sobei (widzac rozne pary) o tym jaki to musza miec zajebisty seks, czasami sobie wyobrazalam mniej wiecej i albo usmiechalam sie do siebie w duchu, albo odwracalam mysli nie chcaz skupiac sie na tym z zazdrosci...a teraz?? teraz ide i mysle- dziewczyno- czy masz to samo co ja??Albo- oooo ty pewnie nie kochasz sie czesto....:( Swoj swego pozna...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja widząc namiętność w oczach mijanych kobiet tulących się do swoich partnerów czuję żal i... wściekam się, że u mnie jest inaczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkalna pogoda
Patrz jakie to zycie jest przewrotne......a przeciez szuka sie tej przyslowiowej "drugiej polowki"....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadza się... tylko po latach uwidacznia się jak bardzo jednak się różnimy...że nasz partner nie spełnia naszych oczekiwań....bolesna to prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dopisze się i ja do tego
cóż mogę powiedzieć kobietki... u mnie tak samo jak u was.... mało! mało i wcale nie tak dobrej jakości jakbym mogła sobuie zażyczyć/zamarzyć! wina nie leży po mojej stronie... ja zabiegam o wszystko co w łóżku... a mam... niekoniecznie wykapanego... bo wtedy może powiedzieć że przecież niewykąpany, wiecznie narzekający na jakieś wyimaginowane choroby, bolączki... i migreny. Rany ileż można! kiedyś ktoś powiedział mi że miłość jest najważniejsza bo łóżko z czasem przecież schodzi na plan dalszy... G! prawda... ja teraz wiem że łóżko to coś co może łączyć ale może też dzielić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do bum bum: piszesz: Wkurza mnie to, że nie mogę kiedy chcę! A ON moze caly czas mysli: wkurza mnie to, ze czasem musze kiedy nie chce! Ktore zdanie ma wieksza wage? Czy latwiej ogien rozpalic czy zgasic? Takie i inne pytania cisna sie na usta...jednoznacznej odpowiedzi brak...a my wciaz sfrustrowane. Nie lubie sie powtarzac, ale napisze jeszcze raz i uwierz mi...to walka z wiatrakami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tra co się dołączyła
la vita skoro walka z wiatrakami to co...poddać się? sposób na przetrzymanie i wyczekanie aż jemu się zachce...to tak jak pstrykniecie palców...2 tygodnie mur beton bez... i jeszcze zapytany zdziwi sie to ty chciałaś? bo ja myślałem że już ci przeszło... acha bo nie nadmieniłam...że on baaardzo się chce przecież kochać...ale jakoś nie dziś...tylko jutro... jutro...jutro... moge to odsłuchiwać co dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zobacz to co napisalam na ten temat na pierwszej stronie topiku (aprop´s poddac sie czy nie?)...moze on ma w genach indianska pamiec genetyczna...oni tez mowiac \"jutro\" mieli na mysli \"kiedys\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gabi121212
mam to samo co Wy, wiec nie bede powielac historii smutny wniosek nasuwa sie po tym wszystkim- konieczna zmiana faceta i juz! bo za jakie grzechy mamy sie meczyc??? a i wielu innych facetow by sie ucieszylo... niestety, prawda jest taka (choc mowi sie, ze seks nie powinien byc najwazniejszy), ze seks jest bardzo wazna sfera naszego zycia ja juz dzisiaj wiem jedno na 100%, ze nie wytrzymam tak dlugo, a juz na pewno nie cale zycie z takim facetem, niestety... to jednak bardzo dzieli i rozpierdziela zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutno jest czytać takie wypowiedzi... Tylko weźcie sobie, moje drogie Panie, uświadomcie, że (akurat nie w Waszym przypadku) tak samo na brak seksu narzekają i faceci. I co, albo w końcu odchodzą, albo szukają sobie kochanki... No i jest jeszcze trzecie wejście - kochać i cierpieć w milczeniu? A może wartoby dać Waszym facetom ten topik do przeczytania? :) Pozdrawiam i życzę miłego udanego weekendu Paweł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest dobry pomysl Casan
bo mój facet przecież jest szczęśliwy z pożycia, wręcz zadowolony i wśród znajomych to prawie jak kogucik erotyczny... a w rzeczywistośći...ech! szkoda gadać. A co do kochanka..cóż... rozglądam się... i nie powiem... iskrzy :P:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkalna pogoda
widze,ze coraz wiecej nas zaglada na ten, mimo wszystko, smutny topik..:( Wiecie co zlosci mnie jeszcze jedna sprawa..Otoz tak otwarcie mowi sie,ze jesli to kobieta ma slaby temperament, nie lubic= sie czesto kocha, to "musi: uwarzac bo facet wtedy odchodzi albo szuka sobie kochanki...Takie jest ogolne przeswiadczenie..Natomiast z chwila kiedy to kobieta ma faceta z syndromem" nie dzisiaj kochanie"...to jesli mowa o kochanku...to juz nie za dobrze wyglada....Wyuzdana, bezwstydna., jak moze...to zla kobieta ....itd..Przykre to, ale moze jesli by tak przyjelo sie ,ze kobieta w takim zwiazku tez moze chciec rozejrzec sie za lovere...i ma do tego takie samo "prawo" jak mezczyzna...to moze panowie troche by sie ogarneli i dbaliby bardziej o nie...Bo pozniej taki po rozstaniu chodzi i zali sie,ze to zwykla dziwka byla i go zdradzila, bo niewyzyta i tak mu teraz zle i taki on zawiedziony.... Ok..moze troche sie nakrecilam...i najlepszym rozwiazaniem jt po prostu przerwanie tego, nie bojmy sie uzyc tego sformulowania, toksycznego zwiazku.....!!?!?!Tylko to cholera takie trudne...bo kocha sie tego czlowieka jak licho!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bum...bum
LaVita, zgadzam się, że to walka z wiatrakami, ale przecież podstawą dobrego związku jest kompromis. Wystarczyłoby raz w tygodniu, ale z klasą (jak pisała Szklana Pogoda). A tu nie ma ani raz w tygodniu ani żadnej klasy! Skoro ja potrafiłabym się nagiąć, to czemu on nie mógłby tego zrobić?! W końcu taką sobie wybrał! Nie mam zamiaru, jak już wcześniej wspominałam, go rzucać, bo jest wiele innych fajnych aspektów naszego związku, ale czuję, że czegos mi brakuje... Chcę mieć nasz świat, taki tylko nasz. Poczuć wyjątkową bliskość i intymność. Czegoś takiego nie stworzę z nikim innym jak z nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do bum bum: Hej, krecimy sie w kolko w naszych wypowiedziach, ja nie neguje twoich potrzeb, masz do nich prawo tak samo jak twoj maz (partner)ma prawo do swoich. Zgadzam sie tez, ze juz pewnym rozwiazaniem bylby maly kompromis z jego (ale takze z twojej) strony, ale jak to mowi przyslowie...w tym caly jest ambaras zeby dwoje chcialo na raz. Nie zmusisz go jesli on nie wykazuje inicjatywy. Zyjemy w Europie i w 21 wieku, komunikowanie sie jest podstawa naszej egzystencji, ale...musza obie strony chciec. Ty marzysz o intymnej bliskosci z tym jedynym, ale to sa i pewnie zostana twoje marzenia, bo on chyba marzy o czyms zupelnie innym...a mianowicie -\"o swietym spokoju\". Zycze ...sama nie wiem, czego mam ci zyczyc, bo nie bedzie latwo. Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkalna pogoda
do La Vita Masz racje!! przyslowie zawiera w sobie swieta racje...Bo w tym sek,abysmy oboje chcieli naraz...A ja tak jak juz pisalam wczesniej jtem tolerancyjna i nie naciskam...boli g glowa-ok, jest zmeczony..nie dzis-ok,ma mnostwo pracy-ok, jest w stresie-ok...ale on wie,ze w ten sposob zadaje mi wielkie ciosy..a ja potem jak on ma ochote(SWIETO...!!!) to chocbym chciala czasem powiedziec -nie dzis kochanie..zeby poczul jak to jest..oczywiscie zachowuje sie kompletnie inaczej-tzn.mamy seks ..bo wiem,ze jak "nie skorzystam"(boze,jak to brzmi..!?!?!?!)to potem bede jeszcze dluzej zyc w abstybencji...Moze to naprawde roznica wieku i faktu,ze chlopiec sie juz wyszalal..?Ale dlaczego(jak to pisze bum bum) to ja mam wiecznie isc na kompromisy...a on niigdy..?Bo on cholera wie,ze to dla mnie takie wazne i ,ze mi zalezy..wiec tym manipuluje..! Ciesze se z waszych wypowiedzi i niektore wasze rady i oceny sprawiaja,ze rzeczywiscie zastanawiam sie do czego to doprowadzi i czy nie warto zakonczyc tego zwiazku..?Bo perzeciez marnuje swoje najlepsze lata..!!:( Ale jak to juz zostalao powiedziane...jest tyle innych pozytywnych aspektow tego zwiazku....i kolo zamyka sie z powrotem..!:( Absurd......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do szkalna pogoda: zrobilas jeszcze jedna rundke po naszym tematycznym kole...i znowu wyladowalas w miejscu...dlaczego?...a odpowiedzi nadal nie ma i nie bedzie. Ale juz nie o to chodzi. Najwazniejsze, ze pewne wypowiedzi daly ci impuls, zeby sie nad sytuacja jeszcze raz zastanowic. Oczywiscie decyzja nalezy do ciebie. Rozloz argumenty na wage i zobacz co przewaza. Moze to podpowie ci odpowiedz a moze nawet wiecej. Jestem prawie przekonana, ze gdyby doszlo do jakiejs rozmowy miedzy nami za lat 5, 10, 20...uslyszalabym od ciebie:mialas racje, to byla walka z wiatrakami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×