Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lemonkowa

JAK SKONCZYC Z NAPADAMI, KOMPULSAMI I WRESZCIE SCHUDNAC???

Polecane posty

triste---> az sie dzis cofnelam do poprzednich stron topiku i czytalam nasze rozmowy \"ponapadowe\" ;) ja walcze caly czas. kazdy dzien wystawia mnie na proby... czasem upadam, no bo przeciez caly czas nie da sie wygrywac... ale po kazdym upadku wstaje... i ide dalej... waga stala od bardzo dawna. niestety zycie mi sie pokomplikowalo ostatnio...... dlatego ostatnio znowu zaczelam sie zastanawiac nad sensem tego wszystkiego..... i jeszcze ta glupia milosc. czemu ja musze kochac kogos kogo nigdy nie bede miala? i moja samotnosc. czasem az boli..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehh też z komplikacjami walczę właśnie tak :( choć wiem że to najgłupszy sposób... ale przynajmniej nie trzeba wychpodzić z domu. a jeśli chodzi o miłość...teraz chce tylko, żeby interesował się moim życiem. żeby nie był obojętny. żebum nie była jedną z wielu jego znajomych. niech czasem pomyśli o mnie ciepło, niech się uśmiechnie...niech się czasem odezwie na gg.... bo była jakaś magia, ale nie wyszło. ale dzieki temu nie poznam prozy życia i szarości. zostanie moim ideałem... wczoraj chciałam go nienawidzić, dziś rano zobojętnieć... zobaczymy co będzie jutro... ale dzieki temu, że przestałam myśleć o nim źle, udało i się przetrwć \"dzień pierwszy\" - no jak mam go nie kochać :) tyle miałam dobrch dni tylko dzięki niemu :) całuje - pozdrawiam - ściskam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
if you want - dołączam :( kurwa, zaraz umrę...... a tak już było dobrze....w sumie trzymałam się jako tako od początku maja do momentu kiedy dotarło do nie że już po ślubie.... w pierwszych dniach jeszcze jako tako, a teraz huśtawka: głodówka\kompuls. i wcale się nie nudzę. wcale nie siedzę bezczynnie w domu... ale nie moge nie wchodzić do niego na wszelki wypadek, żeby uniknąć napadów... jutro znów będę oczyszczać jelita kawą :| beznadzieja boli mnie brzuch i życie... nie wiem kiedy i jak to się stało :| niech ktoś coś napisze jak przetrwać nim ból minie... nim to wszystko wreszcie ze mnie wyjdzie:| Ty który wymyśliłeś miętowe gumy do żucia, dziękuję CI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
triste --- ja dziś straciłam juz M chyba na zawsze, nie poprzez jego ślub, nawet nie przez dziewczyne. On mówi ze nikogo nie kocha i nigdy nie kochał, mnie nie kochał.... Dla Niego liczą się koledzy i przelotne związki z 17 latakmi i byle by mozna było się z takaą pokazać, a jeszcze super jakby miała kase... ale tutak jest problem bo takie siksy z reguły jeszcze nie mają swojej kasy ehhh Nic nie boli tak jak życie... Musimy się nauczyć żyć bez nich ale k**** jak? znów mam napady, znow przytyłam, znów powtarzam koniec od jutra, ale ciągle nie daje rady :( Wierzyć w miłość już dawno przestałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny!!!!!! co z Wami? opamietac mi sie ale to juz! ja tez stracilam K. ale zycie toczy sie dalej! przestancie sie karac i sie objadac! bedzie jeszcze gorzej..... wiem, ze niby latwo mowic... ale ja dalam rade sie z tego wygrzebac! nie jestescie w stanie nic na to poradzic, ze oni Was nie chca juz.... a niestety taka jest prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o rany... ale Wam napisalam....... nie to do konca mialam na mysli... wiem co czujecie niestety i to az za dobrze..... :( wspolczuje... nie potrafie nic doradzic... sama tez nie umialam sobie pomoc... trzymajcie sie. ja zawsze bede w Was wierzyc.... 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ściskam Was mocno. i wierzę, że nam przejdzie.... i nie wierzę, że już moje obsesje miną... dla niego walczyłam... dla siebie - za słaby argumet... ale wierzę, że znów zasną na jakś czas. szukam na nie sposobu... bo boje się przytyć. chcę schudnąć... albo chociaż zostać taką jak wtedy kiedy patrzył na mnietak... ale kiedy włączam radio, żeby nie słuchać już smętów z własnej kolekcji, to słyszę:\"you and me we use to be together...I can\'t belive this cold be the end...\", ale \"nie wybrałeś mnie...\" i nawet pamietam jak kieyś objął mnie \"under my umbrela\"... te oczy kiedy patrzył na nie ostatni raz... to było tak dawno. mogłabym już zapomnieć. a wtedy jeszcze wszystko miało szansę potoczyć się inaczej... wtedy w tych zaskoczonych niespodziewanym spotkniem oczach widziałam ciepło i czułość. widziałam wiarę, nadzieję, szansę na wielką miłość... ale może to tylko moja wada wzroku... a potem: tak chciał los, ciągle nam jakoś nie wychodzi, ja tu, ty tam - to nie miało szans.... może i nie. ale \"na dnie serca pozostanie zawsze ślad... nie zapomne barwy Twoich słów\".... chciałabym usłyszeć głos... ale nie mogę już tak poprostu zadzwonić... nie będę mieszać... ani się upokarzać... nie napiszę na gg, bo przecież go tam nie ma, nikt nie spędza tam miesiąca modowego... gdybym miała wino.... ale nie mam.... mam za to pełny brzuch większy niż jego ciężarna żona... jem z tęsknoty, z żalu... bo 3 tygodnie temu pisaiśmy sobie tęskne sms-y... bo 2 tygodnie temu sończył się świat... nie zadzwoni dziś do mnie.nie powie: dlaczego mieszkasz tak daleko, dlaczego wciąż nie możemy się spotkać, czemu nie można cię przytulić. kiedy przyjedziesz...tej nocy znów przytuka się do niej.... a ja nawt nigdy nie będę mogła o sobie powiedzieć, że jestem jego byłą... co z tego, że nigdy z nikim nie czułam się jak przy nim... co z tego, ze on mi mowił, ze chciałby tylko ze mną... tak naprawdę to w namacalnym realnym świecie wydarzyło się niewiele - prawie nic... \"ile dał bym by zapomnieć... zdmuchnąć wszystkie wspomnienia...\" zmienię stację radiową... nie dostanę już sms-a na dobranoc :( naiwniara zrezygnowana przejodzona do bólu zgięta w pół i zapłakana skrzywdzona marząca by być \"one in a milion\"... \"jakby trochę magii ktoś odebrał mi...tam na dnie został ślad...Twój świat i moja łza...świat się pomylił" czy "kiedyś uda się uwolnić duszę mą z uścisku Twoich rąk\"? to już lepiej poszukam na dysku o tym, \"że wielka miłość nie wybiera... czy jej chcemy nie pyta nas wcale\"...a \"w życiu piękną sa tylko chwile\" i \"dni których jeszcze nie znamy\" śnijcie o tym, że gdzieś czeka na nas szczęście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
triste --- przytulam Cię mocno. Smutne to co piszesz:( Ale ja tak samo pisze.. Nie Mam oprócz Niego nikogo, dla Niego zrezygnowałam z wszystkich znajomych, a teraz Jego tez nie ma.. Przerażajaca jest ta pustka.luffka - ma rację, zycie toczy sie dalej, i bedzie toczyło bezwzględu na to co się wydarzy. Ale mnie to życie boli :( niechce tak nie godze się na taki los. Zastanawiałam się co ja chce .. oprócz jego to chyba nic. Niewiem czy mam szukać kogoś na siłe i być z NIm żeby nie byc sama, nie kochając go ? Czy zostać do końca życia sama... co mnie przeraża. Pogubilam się. Mam mętlik w głowie . Najchętniej to bym walczyła o Niego a teraz widze, że to nie ma sensu. Skoro Go nie obchodzi ze ja tak cierpie. Depresyjny nastrój mam ostatnio.. a było już tak dobrze kiedy On dawał mi nadzieje, ze może być lepiej, ze mozna zaczać odpoczątku, ale to była tylko nadzieja, znów sie rozmyślił :( Pieprzone życie. Miłej niedzieli 🌼 Ja musze sie jakoś doprowadzić do ładu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poplakalam sie jak przeczytalam Wasze posty. nie jestem w stanie ich nawet skomentowac. siedzie i placze......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie płacz łuffka, damy radę jest nas trzy małe duszki, skrzywdzone przez los i przez nas same i nie jesteśmy takie samotne skoro mamy siebie :) if you want,też myślałam, że może załatać serce kimś innym... ale kim? ale po co? nie pokocham, jeszcze nie... klin mógłby pomóc, gdybym się chciała odegrać. coś udowodnić sobie i jemu. a przecież nie o to mi chodzi... bo bez niego czuję się taka strasznie samotna... taka nijaka... i dlatego boje się, że zniknie. zmieni adres, nr tel.... zapomni, ze jest gdzieś taka ja... nie muszę być cały czas obok, na wyciągnieęcie ręki... bo raczej nigdy nie byłam jedyną, teraz już to wiem... choc zawsze chcialam... ale niech chociaż wiem, ze zyję. Że urodziła mu się 4. syn, że buduje dom gdzieśtam, że wakacje spędził na Majorce... Bo ja nie mam żalu do Niego.... nie mam zalu nawet do nIej, ani do siebie... jedynie może do losu, że wszystko utrudnia i komplikuje... i choć chciałbym być dla niego wszystkim, to zadowole się kilkoma minutami na gg kilka razy w miesiącu... tylko niech ma dla mnie trochę miejsca w sercu i głowie. niech czasem czule o mnie pomyśli niech mu nie bedzie obojętne postanowiłam, że nie będę szukać nikogo. nie ma nic przerażjącego w samotności do końca życia... bo przecież ten koniec może być lada moment... nie bede sie zastaawiać nad amotną starością, bez sensu... przy takim sposobie odżywiania sukcesem będzie dożycie 40-tki muszę i chcę dla własnego dobra nauczyc się żyć chwilą, nie łamać co chwilkę, nie zjadać wszystkiego... tak, żeby nie budzić się rano z bólem brzucha i żalem, ze istnialo wczoraj... spełniać marzenia, zawojować świat nie werze, że nie ma miłości... bo w takim razie co ja mam w sercu? i ja ie wierzę, że m. nie kocha, nie kochał i nie pokocha. to ż stał się cyniczny i brutalny... nie wiem czemu:( ale w zyciu nie uwierzę, ze można tak poprostu być złym.... tak mi się wydaje, ze powinnyśmy żyć w mirę normalnie i nie starać się na siłę zapominać. z czaem może myśli przestana krążyć wokól jednego tematu... ja w każdym razie nie chcę znienawidzić nikogo, nie chcę zgorzknieć... niestety jedzenie mi nie pomga mam nadzieję, ze będzie tylko lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Przepłakałam prawie całą noc. Uświadomiłam sobie, ze Jego już nie ma. Triste --- ja po tym jak już nie byliśmy razem chciałam żeby był jakiś kontakt, więc był - spotykaliśmy się czasami ale tylko gdy On chciał. Bardzo dużo mu pomogłam i wierze ze nie zapomni o mnie, wiem, że namieszałam w Jego życiu, sercu i głowie. Ale widze, że On nie chce nic na nowo budować, że to nie ma sensu przynajmiej teraz. Niedziele spędził z jakąś dziewczyną. Jak pomyśle,że ją dotykał, całowAŁ..... Jest miłością mojego życia, dalej jedyną najważniejszą osobą, nigdy nie odmówie mu pomocy i jeśli za jakiś czas będzie chciał wrócić przyjmę Go z otwartymi rękami, Kocham Go bezwarunkowo. Ale nie mogę non stop żyć Nim i czymś czego już nie ma. Wiem, ze już nie pokocham żadnego faceta, jeśli bedę z kimś w przyszłosci to z tzw :\"rozsądku\". Chce mieć dziecko i jeśli bedzie to syn , bedzie miał na imie Marcin. Zdarzą sie jeszcze pewnie takie sytacje, jak nieprzespane i przepłakane noce myśląc o Nim. Dużo błędów popełniłam, pokazałam za bardzo jak mi zależy, chciałam wszystko dać.. ale nie tedy chyba droga, odsune sie troche, pewnie za jakiś czas zadzwonie zapytać co u Niego, ale teraz będe mileczeć, muszę chyba telefon trzymać z daleka... bedzi mi brak tych rozmów, zawsze tak długo gadaliśmy w nocy, ale tez wtedy gdy On chciał. Ma mi coś oddać, ciekawe czy odda, a wiązało by się to z zobaczeniem się. Dalej pewnie jak będe chodzić po mieście to z nadzieją, że Go spotkam. Boli to wszystko cholernie, ale żyć musimy dalej. Chodze na prawko , od października ide dalej na studia na mgr. Przeraża mnie życie bez Niego. Ja nie wierze w miłość. Miłości nie ma Jeśli jest to uwierze w Nią dopiero wtedy gdy będe z Nim. Bardzo się zmieniłam, On mnie tak zmienił. Na siłe nikogo szukać nie bede, wole być chyba sama. Nie mam zamiaru udawać, że jest dobrze jeśli nie jest, ale nie moge też na każdym kroku idealizować M Nowy tydzień, poniedziałek... koniec obżarstwa. Już może byc tylko lepiej, mam nadzieje ze jest jakiś sens w tym, ze życie tak sie układa jak chce , a nie tak jak my chcemy BUZIAKI:*:*:*:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny, mam ten sam problem,nie potrafie przestac jesc!!! u mnie jest tak,ze przez jakis okres jestem na diecie,duzo ćwicze i dbam o swoje ciało i faktycznie chudne(oczywiscie nie tyle ile bym chciala,ale zauważam jakies efekty),po pewnym czasie bywaj takie sytuacje w moim zyciu(bardzo błache),po ktorych sie zdenerwuje i wtedy zaczynam sie obzerac na maxa i zaniedbuje diete, !!!to jest dla mnie straszne,bo na ogół wpadam w taki \\\"zug\\\" kilkudniowy,jem wszystko po kolei slodycze ,ciastka,kanapki,mieso itp!!! ja wiem,ze źle robie i,ze wczesniej strasznie sie meczylam,aby schudnac,ale to jest ode mni silniejsze. moim problem jest to,ze nie potrafie sie opanowac,w pare dniu jestem w stanie nadrobic te kilka kilo nad ktorymi sie meczyłam przez tygodniei!!!czemu ja nie potrafie normalnie jesc?? nie wiem sobie z tym poradzic?! zawsze mowie sobie,ze od jutra zaczynam na na nowo,ale to sie powtarza!!!straszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczoraj z jedzeniem dobrz, dzis troche gorzej.... M się nie odzywa...... Poza tą pustką to jest ok, już się przyzwyczajam, ze na nikogo nie mogę liczyc, ze sama muszę sobie ze wszystkim radzić...Boli ale cóż widocznie po coś boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łobżarciuch
właśnie się nawpierdzielałam, aż nie mam siły się ruszyć i wyć mi się chce...a tak ładnie mi szło, skończyłam ze słodyczami, do dzisiaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie srednio na jeza. ostatnio jakos wszystko wydaje mi sie bezsensowne........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja własnie sie najadlam,ale jestem głupia!!! i po co mi to bylo,nawet nie bylam głodna,to przez to,ze siedze w domu i sie nudze!!!! dla mnie tez jest wszystko bezsensu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam cieplutko u mnie też marnie, ale bez jakichś większych wpadek, ale pewnie tylko dlatego, że chwilowo całymi dniami nie ma mnie w domu. nie widze sensu i nawet go nie szukam. cieszę się, że nadchodzi pora swetrów. naiwnie sprawdzem gadu i biegam do telefonu... niestety. średnio dociera do mnie fakt, że się skończyło. z tego powodu nawet jakoś nire cierpię. tęsknię tylko nieowzajemniona tęsknotą i z jakiegoś powodu nie mogę przestać o Nim myśleć. życie idzie do przodu. mija. a ja je marnuję i regularnie wylewam z tego powodu potok gorzkich łez... bo moje marzenia spełniają się innym trzymajcie się, poszukajcie sobie jakiegoś angażującego przyjemnego zajęcia... zresztą teorie mamy wszystkie w najmniejszym paluszku... jeszcze kiedyś będzie dobrze, napewno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczyny! ja też mam takie dziwne napady, szczególnie gdy wracam do domu z uczelni. Rzucam się na lodówkę i jem do momentu aż nie poczuję się przeżarta. Wtedy dopadaja mnie wyrzuty sumienia, które często głuszę jakimś środkiem przeczyszczającym żeby rano znów mieć płaski brzuch i zacząć wszystko od nowa... najgorsze jest to że jem a w ogóle nie czuję głodu czasami udaje mi się spojrzeć obiektywnie na swoje ciało i wtedy na chwilę do mnie dociera że dobrze wyglądam ale już za chwilę znów nienawidzę swojego ciała i to jest chyba główny problem może gdybym w końcu je zaakceptowała i potraktowała jedzenie jako przyjemność to udałoby mi się zgubić te 4 czy 5kg ktorych brakuje mi do szcześcia teraz znów próbuję schudnąć i staram się tą moją dietę traktować jako zabawę, a nie tak śmiertelnie poważnie pozdrawiam was wszystkie i mocno trzymam kciuki żebyśmy się wyrwały z tego błędnego koła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już mam dość tego mojego pochrzanionego życia...... dość ciągłej walki z samą sobą, dość niepowodzeń..... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kilka kieliszków czerwonego i problemy od razu znacznie mnijsze..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie jesteś żałosna... jo otwarłam oczęta i pierwsze gdzie pognałam to gad... niestety nic :( mam nadzieję że chociaż dobrze się gadało... miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaplatalam sie w dziwa sytuacje i nie wiem co zrobic :o komus poznanemu w pociagu na woodstock zaczyna na mnie zalezec a ja nie wiem co zrobic..... jak uciec? :( i dlaczego to nie jest moj Kubus :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×