Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość =-=-=-=-=-=-

córka mojego mężą

Polecane posty

Gość a ja Cię
ale babki kochane, bez sensu sa kłotnie. jak sie akurat w tym powiedzmy czworokacie dobiorą ludzie rozsądni, to mozna poukaładac, a ja się trafi choc jedna sensatka( a jest nią z reguły kobitka pierwsza lub druga), to wychodza takie głupie historie.Swoja droga dlaczego faceci nie mają takich problemów??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlatego że
faceci nie lubia brac spraw w swoje ręce, zazwyczaj uciekają przed problemami i kazą je rozwiązywać kobietom ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic mnie nie obchodzi
Do a ja Cię: Cieszę się że choc ty mnie rozumiesz. Ja też ma swoje uczucia, lepsze i gorsze dni, ale zawsze jak przyjezdza corka mojego męża to traktuję ją jak "jajko". Uwazam na wszystko co mówię aby jej czymś nie urazić, każe jej czuć się u nas jak w domu , mówię że ma sama sobie otwierać lodowkę czy szafkę jak ma ochotę na jogurt, czipsy czy cukierki. Gdy przyjezdza do nas na weekendy to ja sama wszystko gotuje, piekę czy sprzatam nawet jej nie proszę o pomoc choć ona ma 14 lat(bo oczywiście mogłoby to zostac żle zrozumiane przez jej matkę i przez nią). Oglądam w telewizji to co ona chce, pytam jej się co ona chce na obiad, bo oczywiście ona nie wszystko lubi. Obchodzę się znią jak z jajkiem, ale oczywiście pewnie i tak jestem tylko złą macochą. Zresztą nawet jak mąż jej zwróci uwagę to jest obrażona na cały świat, to co by było gdybym to ja jej kazała coś zrobić. Pasierbica napisała mi że dzieci moich braci kochają mnie z urzędu i ja ich też kocham z urzędu, skrytykowała mnie że nie kocham córki męża. Tylko widzisz pasierbico dzieci moich braci przyjeźdźają do mnie na wakacje i chcą do mnie przyjeźdźać mimo że im nie nadskakuje, że muszą być grzeczne i muszą mnie słuchać. One się u nas nie nudzą, same się bawią i śmieją się do mnie całymi buźkami. A córce mojego męża wciąż coś nie pasuje u nas, a to się nudzi, a to pogoda jest zła. A i jeszcze coś jak dzieci moich braci jadą do domu to ja nie muszę myśleć co one opowiedziały swoim rodzicom, a jak córka mojego męża jedzie do domu to ja wiem że właśnie zdaje relacje mamie z pobytu u nas, a mama coś dołoży i dalej poda swoim koleżankom. Potem to wraca do nas przez zanjomych mieszkających w ich mieście i wychodzi na to że ja z mężem jesteśmy żli i niedobrzy. Ale oczywiście ja mam ją kochać bo ona jest dzieckiem z pierwszego małżeństwa i jej się wszystko należy. Do zaufania: Napisałaś że na początek powinnam polubić córkę męża, staram się to robić . Masz rację nikt nie jest tylko zły albo dobry. Czasem dziewczynka zachowuje się normalnie i wtedy wydaje mi się że mogłabym ją polubić, pokochać, ale jednak przez dłuższy czas ona zachowuje się jak rozpieszczona jedynaczka która chce być całym światem dla ojca a ja powinnam zejść "ze sceny". Wyobraź sobie że ja schodzę ze sceny jak ona przyjeźdźa ale powoli mam tego dosyć, to jest też moje życie i ja też mam uczucia. Może nie uwierzysz ale ja druga żona chciałam pokochać córkę mojego męża, przecież to jego dziecko. Byłoby mi łatwiej gdybym ją kochała, cieszyłabym się że ona do nas przyjeźdźa, że jej pomagamy, mój mąz byłby szczęśliwy. On widzi jak ja się staram i jakie są tego skutki - też jest mu przykro - że jest tylko bankiem a matka osobą której można się zwierzyć i wszystko powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to takie trudne
Odpowiadam Babeto-nie uwazam ze ludzie po rozowdach pluja na siebie i swoje dzieci.Rozwiodłam sie jak to pasierbica napisala bez zenady.Ja rowniez sie nie przyjaznie z byla meza ani z kolejnymi kobietami mojego eks.Twoje wypowiedzi byly dla mnie z lekka fantazyjne,ale skoro piszesz ze masz taki swietny uklad to ok.Sama ze soba nie mam problemow choc ty uwazasz inaczej.Temat tego topiku jest mi rowniez bliski.Tylko ze miedzy nami jest roznica.Twoje dziecko jest maluszkiem jak sie domyslam.A dziecko mojego meza to nastolatek.Zbyt duzo rozumie,ale i tez zbyt duzo chlonie nie potrzebnie.Nie mam do niego pretensji,zdaje sobie sprawe kto i co mu podpowiada, byc moze ze do tej pory nie potarfila ulozyc swojego zycia-cos tam nie gra z nia. Jak juz wczesniej wspomniałam postawilam sprawe jasno-wlasnie dlatego zeby nie bylo tego knucia,myslenia o nie wiadomo jakich dziejowych teoriach spisku.Z jego mama nie da sie normalnie rozmawiac,potrafisz to zrozumiec?zadne argumenty do niej nie dochodza.Nie poloze przez to lachy na dziecko meza.Moje jedyne wyjscie to rozmowa ,rozmowa i jeszcze raz rozmowa.Nie po to zeby przekonac go do siebie ,ale zeby wyprostwac jego psychike.Na pelna akceptacje swojej osoby musze poczekac,ale mam czas.Na poczatek dostal do odrobienia zadanie domowe-jak odbudowac moje zaufanie ,ktore nadszarpnal.Juz nawet nie chce pisac co zrobil,bo znowu sie okaze ,ze drugie sa porabane i pluja na pierwsze i ich dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babeta
Do 'czy to takie trudne' Nie wiem w czym widzisz fantazyjne opowiesci? W tym, że ja i eks poukładaliśmy sobie życie, nie niszcząc przy okazji naszej córki? Myślisz, że od razy było tak spokojnie i bez fochów? Nie. Ale do tego się dojrzewa. I jeżeli chce się dziecku zapewnić to co najlepsze - miłośc rodziców to się udaje. Moja mała to już nie taka mała :D Ma 12 lat. Kiedy braliśmy rozwód miała 10 lat. I nie raz potrafiła strzelić tekstem w domu eksa "moja mama lepiej gotuje", "moja mama jest ladniejsza". A klasa tej kobiety polega na tym, że nie kłóciła się z dzieckiem tylko spokojnie stwierdzała "masz racje" Małej zamykała tym wszelkie argumenty na kłótnie a ją to w koncu nic nie kosztowało (cokolwiek sobie o mnie nie myśli). Był czas mojego bólu i lez, dzisiaj jestem szczęśliwa. To nie dzieje się od razu ale przy uporze i pracy zainteresowanych można to osiągnąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JASNE
i pewnie cie to nie ucieszyło że mała powiedział ze jej mama lepiej gotuje, a skąd wiedziałaś że tak sytuacja miała miejsce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasierbica
do nic mnie nie obchodzi: jednak wciąz gdzieś tam powraca temat matki tej panny. gdyby nie miała w niej oparcia (czyt: gdyby tamta na was nie nadawała, gdyby zwracała córce uwagę na to, że ma byc wobec ciebie grzeczna - w końcu to podstawa dobrego wychowania) ta nie stroiła by takich fochów. współczuję wam, bo to trudna sytuacja, chociaż nie bez wyjścia. ale nie każdy jest gotowy i ma ochotę na radykalne rozwiązania, a juz na pewno to nie ty powinnaś się za nie zabierac tylko twój mąż. wygląda na to, że ta mała jest po prostu rozpieszczona i zrecznie sterowana i dopingowana przez mamusię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babeta
A od eksa wiedziałam mądralo :D Jak dziecko odwozi to zawsze rozmawiamy i mi mówił. Zazdrosna?? :D A dzisiaj mała mi potrafi powiedzieć "ciocia ma ładny lakier do paznokci, kup sobie taki mamo" I co? Wcale mnie to nie denerwuje. Oj, tak wam zależy na tej nienawiści do tych drugich żon eksów? A z mojej strony guzik! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to takie trudne
Ano widzisz Babetko!!!zupelnie inaczej teraz wszystko wyglada,jak napisalas co i jak.To juz nie wazne te fantazyjki teraz ty sie nie upieraj,bo nie oto chodzi,prawda?Napisalam jak napisalam,ty wyprostowalas i jest ok.U mnie niema konkurencji miedzy matka a druga zona.Jest inny problem-mysle ze o wiele powazniejszy,bo oskarzenia ona cie okrada to juz naprawde wielki kaliber.Poki mnie nie bylo,wszystko bylo ok.pojawialm sie ja,slub i zaczelo sie!!!Naprawde wolalbym uslyszec ,ze jestem brzydsza od matki,lub ze ona lepiej gotuje. Najgorsze jest to ze dzieciak powtarza te nonsensy.Jak przyjezdza jest tak nastawiony wrogo i podejrzliwie,ze czuc to w powietrzu.Mija dzien dwa,pomalu dochodzi do formy,ale coz musi wrocic i wszyscy wiemy czym to pachnie przy kolejnym spotkaniu.A ona czeka na moja i meza reakcje,czeka na swoja wode na mlyn.Od pol roku nie reagujemy,ona dalej probuje,jest nieugieta.Masz propozycje Babetko??----ja mysle ze najlepszy jest brak reakcji,ale moze sie myle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja Cię
ale ja naprawdę nie nienawidzę exy mojego meża, nie znam jej osobiście wcale, raczej sie cieszę, ze prezencik w postaci mojego faceta mi zostawiła;). Trudno mi sie tylko uporac z tym, ze ona podburza baaardzo skutecznie swoją córke przeciwko mnie i przykro to pisac...ale na lekceważący stosunek do mnie pozwala także swojej córce mój maż. Nie jest w stanie zwrócić jej uwagi, bo nigdy jej nie zwracał i tyle. I tez jego argumentem jest, ze przeciez jestem starsza i madzrezjsza, ale ..zeby tak niczego od dziecka nie wymagac????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powolutkuu
Wiecie przedewszystkim trzeba wyzbyć się zazdrości i nienawiści. Jestem pewna ,że nie raz targają wami te uczucia ,czasem nawet się do tego nie przyznajecie . Zapomnijcie o byłych , jakby ich nie było skupcie się na tym że to jest dziecko i tyle , wy też będziecie miały z nim dziecko lub już macie i to też jest dziecko. Trzeba umieć oddzielić pewne sprawy , bo inaczej zwariujecie albo zniszczycie sobie związek i miłość jaką darzą was wasi mężowie. Po co wogóle myślicie o tym na codzień ? Po co się nakręcacie ? :) ? Uśmiechnijcie się wiosna przyszła ,macie udane małżeństwa ,planujecie przyszłość , dajcie i trochę tego nastroju tamtym dzieciom , nawet jeśli one nie chcą , albo udają że tego nie chcą. W końcu zmiękną a jeśli nie to cóż ich strata :) Też jestem drugą i dopiero takie myślenie pomogło mi przyjąć wszystko takie jakie jest i nie walczyć ze wszystkim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasierbica
JASNE: mnie ta historyjka z ust kilkuletniego dziecka o obiadach matki raczej by rozbawiła, niż zmartwiła. trzeba chyba mieć nieźle zwichrowaną psychike, żeby sobie takie rzeczy brać do serca!! te historie z gotowaniem to chyba każda macocha przechodzi haha pewnie, że mama gotuje lepiej! :) moja też lepiej gotowała, a moja macocha do dzisiaj wszystkim opowiada, że jak miałam 12-13 lat chodziłam za nią w kuchni i mówiłam co ma robić, żeby było takie dobre jak u mamy. ja nie miałam nic złego na myśli, bardzo szczerze chciałam jej dać dobre rady :) :) :) na szczescie to kobieta z ogromnym wyczuciem i poczuciem humoru. a skąd matki sie dowiadują o takich rozmowach? ja swojej sama powiedziałam, że obiady u ojca nie są takie dobre, że przeciez ja nie lubie uwielbianej przez macochę kapusty :) etc zamiast zrozumienia dostałam wykład o dobrym wychowaniu, że nie wybrzydza się przy stole, tym bardziej kiedy jest sie gościem, a ktoś (macocha) o tego gościa (mnie) dba. i że bardzo dobrze, czas, żebym się tej kapusty nauczyła w końcu jeśc :) od tej pory wciskałam ją w siebie i nawet nie miałam sie komu poskarżyć :)) czy naprawdę takierzeczy to powód to tragedii? drugie żony, czy dla was to takie nieszczęście jak dziecko opowiada o swojej matce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powolutkuu
zaszalejcie troszkę pocieszcie się tym co macie. Włączcie pozytywną muzyczkę zatańczcie sobie i uśmiechnijcie same do siebie , potem kiedy to dziecko przyjedzie bądzcie szczęśliwe mimo wszystko uśmiechajcie się , nawet jeśli ono ma muchy w nosie :) Zaakceptujcie to czego zmienić się nie da i uwierzcie że to dziecko kiedyś to doceni . A jeśli nie to cóż trudno . Szkoda życia , szkoda waszych kłótni waszego szczęścia na takie kłótnie. Skupcie się na czymś innym , oczyście serca z tych uczuć. Będzie wam lżej. Dobrocią i trochę żartem trzeba do tych dzieci podejść. Jak ona coś powie przykrego uśmiechnijcie się do siebie a potem do niej powiedzcie żeby się tak nie dąsała bo ty ją lubisz i kiedyś to pojmie :) I tyle i tak za każdym razem aż pojmie. W końcu dzieci mająswoje rozumy i widzą NAPRAWDĘ !!! A exy olewajcie to tylko obce kobitki niech one sobie robią swoje podchody a wy się śmiejcie do siebie. Ale do tego trzeba siępozbyć negatywnych emocji złości i zazdrości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasierbica
powolutku: zgadzam się z tym, zwłaszcza z wyluzowaniem i podejściem do tych dzieci z humorem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powolutkuu
właśnie ;) mnie to kosztowało 2 lata walki z wiatrakami ażwreszcie zrozumiałam .Dlatego chciałabym pomóc tym kobietkom :) Bo we mnie już to zaszło ta zmiana i lepiej jest mi teraz i mojej rodzinie też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to takie trudne
Paierbica i powolutku!!!!toz pisze ze nie reagujemy.:-)!!!!wybralismy taka opcje.A dzieciaka i tak doprowadzimy do porzadku emocjonalnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babeta
Do 'czy to takie trudne' Nie wiem co Ci poradzić. Ja wyłam nocami,dziecka w to nie wciągałam. Wiem jedno - żona mojego eksa nie reagowała na "wyskoki" mojej córki. Od wychowywania jestem ja i jej ojciec. I tatuś nie raz skarcił dziecko kiedy za dużo sobie pozwalało. I mała wracała i mówiła mi "nie pojadę już tam więcej, tata na mnie krzyczy". A ja jej przypominałam że jak razem mieszkaliśmy to też tata krzyczał jak była niegrzeczna. I myslisz że czasami mnie szlag nie trafiał? Trafiał! Ale nie pokazywałam córce tego. To są sprawy między mną a jej ojcem. Natomiast dzisiejsze życie mojego eks to jego sprawy i jego żony. Moje życie to moje sprawy i mojego przyjaciela. Pewnie, każdy chce aby ślub był z tym jedynym, z tym na całe życie.Ale czasami sprawy się komplikują, nie udaje się. Nie wiem co Ci poradzić. Ty bądź spokojna i egzekwuj swoje prawa w swoim domu a mąż niech wychowuje dziecko. I niech do licha pogada z tą eks. Na tym straci tylko dziecko. Nikt inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babeta
'Pasierbica' mam nadzieję, że moja córka kiedyś bedzie miała takie podejście do życia i do całej tej sytuacji jak Ty. Nic nie traci a cos zyskuje. Ciocię :D wujka :D Pewnie że dla dziecka najlepiej jest jak może wychowywać się z mamą i z tatą razem. Ale czasami bywa inaczej. I w tej "nienormalnej" sytuacji należy szukać normalności i pozytywów bo niczego się nie cofnie i nie zmieni. A dla niektórych ciekawskich - może i przyrodnie rodzeństwo za jakiś czas? U tatusia - rzecz jasna :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to takie trudne
Babeta!!!to juz wszytstko zostalo przerobione w kazda strone.Oboje z mezem ma jedno zadanie-nauczyc wpoic dziecku pewne zasady rowniez bycia asertywnym ,z tym ma najwieksze problemy.I stad te jazdy z jego mama.Ech !!!mowie ci wlos sie jezy na glowie.W tej sytuacji brak reakcji jest zbawieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasierbica
babeto, gdyby moi rodzice zostawili mnie samej sobie, tzn gdyby odpuszczali mi różne rzeczy, "bo ja jestem i tak juz taaaka biedna" z powodu ich rozwodu to byłabym rowydrzonym dzieciakiem, który wlazłby swojej macosze na głowie. dlatego się upieram, że to, jak to dziecko się zachowuje wobec 'cioć" i "wujków" zalezy w głównej mierze od zachowania jego rodziców, od macoch i ojczymów. w większości przypadków - tak mi się wydaje - dzieckiem jest dosyć łatwo sterować. chodzi o to,żeby je pchnąc w dobra strone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasierbica
"czy to takie trudne" - ale chcecie nauczyc to dziecko bycia asertywnym wobec czego/kogo? wobec swojej matki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to takie trudne
no co ty???na propzycje, ktore niczemu nie sluza, chyba ze konflikty maja czemus sluzyc,ale nie sadze.Utrwalanie w dziecku zlych zachowan to porazka wychowacza.I nie wazne kto je utrwala,jesli to robi niestety mama nalezy sie temu przyjrzec tym bardziej,bo ona ma najwiekszy na niego wplyw. Byc asertywnym tzn. nie robic rzeczy ktore nie ida w parze z naszym przekonaniem( mam na mysli przekonanie dziecka nie moje,ale to dorosly odpowiada za dziecko wiec jego psi obowiazek reagowac na na zle symptomy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pasierbico, to piękna historia i szczerze gratuluję Ci - bo to chyba sukces, gdy piszesz takie słowa o ojczymi i macosze. Ale życie nie zawsze jest takie jak byśmy chcieli. Mój mąż ma studiujące już dzieci z poprzedniego związku, bardzo dobre relacje z nimi i praktycznie spełnia każdy ich kaprys. Gdy okazało się ze w jego życiu pojawiła się miłość i inna kobieta czyli ja, dziewczyny (przeciez dorosłe, posiadające swoich chłopaków) nie chciały tego przyjąć do wiadomości. Bardzo się starałam nawiązac z nimi kontakt, a to miła rozmowa, a to upominek, do tego wszystkie sprawy sporne rozstrzygane na ich korzyść - to nic nie dało. One są na NIE. Rodzina męza potwierdza że cechuje je zaborczość a moim zdaniem niedojrzałość i nie tłumaczcie mi jak to robi rodzina męża że to jeszcze dzieci (!!!) Cóż, nasze małżeństwo cierpi z tego powodu bo ja jakby spasowałam widząc, że jedna strona tu nic nie zdziała. Wierzcie mi, że dużo zrobiłam aby relacje między nami były dobre mając na uwadze mojego męża. Córki męża myślą, że ich niemiłe zachowanie mnie dotyka, a tak w gruncie rzeczy to cierpi mój mąż i ja mu nie mogę pomóc bo jak?? Sroki że się tak rozpisałam pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja Cię
uhhh"powolutkuu""' masz rację!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja Cię
ale do tego potrzebne trochę OBOJĘTNOŚCI, czy tak?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasierbica
szczera: dzieci na studiach to juz nie są takie dzieci, więc na twoim miejscu to juz by mi sie chyba nawet nie chciało im nadskakiwać, bez przesady. rozumiem cię, chociaż sama jestem raczej z tej drugiej strony barykady. to sa dorośli ludzie, którzy tę swoja dorosłość zaznaczają pewnie na każdym kroku. to niech się zachowuja jak dorośli. olej to.(łatwo mi mówić, pewnie przysparza ci to wielu przykrych sytuacji)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pasierbica, dziękuję za miłe słowa. Ja od początku wiedziałam, że mąż miał przeszłość i zobowiazania rodzinne związane z córkami, ale wyobrażałam sobie że kulturalni ludzie porozumieją się, a tu pomyłka. Jego córki są wychowane w duchu matrializmu, ciuchy firmowe, rozrywki, czerpanie przyjemności z życia. Studiują na płatnych uczelniach w weekendy a przez cały tydzień odpoczywają. Mąż nie wyobraża sobie żeby one poszły do pracy, choć mu to sugerowałam. Na szczęście nie mieszkamy z nimi, a w tej chwili po prostu nie widuję się z jego córkami bo to nie ma sensu. Wierzcie, mi że macocha i ojczym są w bardzo trudnej sytuacji i denerwuje mnie stereotyp złej macochy i pokrzywdzonych sierot. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daj sobie spokój
do szczerej zgadzam się z tobą. Ja też się staralam ale nic z tego nie wyszło, tylko ja się denerwowałam i kłóciłam z mężem, a jego dzieci i ich matka miały radochę, bo tata się kłóci z nową panią. Ale teraz powiedziałam dośc niech każdy żyje swoim życiem. Ja kocham swojego męża a jego dzieci mają już matkę. Teraz jestem uśmiechnięta jak one przujeżdżaja i ich fochy mam gdzieś. Jak jest jakiś problem to wysyłam je do taty, ja im niczego nie zabraniam niech robią co chcą. Jak ja się starałam i rozmawiałam z mężem o zachowaniu jego dzieci to wciąż się kłóciliśmy bo on je bronił a ja czułam się jak macocha z kopciuszka teraz mam to gdzieś - mi jest łatwiej. Czasem się śmieje z ich zachowania, bo to już nie mój problem. Mój mąż dopiero niedawno zauważył że jego dzieci nie są aniołami tylko wiernym odbiciem swojej matki. Nie mają przyjaciół, bo nie chcą niczego od siebie dawać. Są wiecznie niezadowolone i wiecznie mało. Powiedziałam otwarcie mężowi że nie jestem matką polką i jestem dobra jak ktoś jest dla mnie dobry i żeby nie wymagał odemnie cudów. O dziwo zrozumiał i nie ma do mnie żalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pierwsza córka
a co wy myślałyście drugie żonki, ze dzieci z pierwszych małżeństw to głupie bachory i będą się do was kleić i kochać was bardziej niż mamę. No to się przeliczyłyście. Mój ojciec to dupek odszedł do innej kobiety a potem chcial być dobrym tatusiem. Musiałam udawać że nie mam żalu do niego i jego nowej żonki bo były mi potrzebne jego pieniądze. Obie z mamą wiedziałyśmy że same nie damy sobie rady, ale niedługo skończę studia, znajdę pracę i powiem mu co o nim myslę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to takie trudne
Jaka matka taka córka!!!i jak tu nie mowic ze wyjatek potwierdza regułe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×