Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość klapcia

Niedobrze mi sie zrobiło jak uswiadomiłam sobie, że nie ma miłości...

Polecane posty

Ale to minie.. mogę Ci to obiecać z cała odpowiedzialnością- minie.. i przyjdzie dzien gdy obudzisz sie i bedzie.. po prostu dobrze.. Chyba podobne jesteśmy do siebie.. Jesli chodzi o tą radość życia, radość kochania.. Małe gesty, szczegóły, drobne wydarzenia, rzeczy których nikt inny nie zauważał, jeden uśmiech - tylko tyle wystraczyło bo wpaść w niesamowicie dobry nastrój.. Nie żadne wyznania, deklaracje, żadne pieniądze, żadne szumne gesty.. Dlatego tak wierzyłam, że to było własnie TO z jego strony.. Bo tyle było tych gestów i sytuacji..niespodziewanie dobrych, zaskakujących, pięknych, ważnych dla nas dwojga.. Uwierzyłam, że nie potrzbuję zapewnień, nie potrzebuję słów.. Bo tyle zostało powiedziane między słowami.. To tak boli.. tak boli boli..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Ostatnio przeczytałam gdzieś, że ludzie , którzy potrafią zauważać piekno sztuki, muzyki, przyrody, są czuli na drobne sprawy, częściej są szcześliwi, bo i niewiele pragną do szcześcia. Nie szukają nic wysublimowanego, wystarczy im błękit nieba, piękna muzyka itd. Ale wydaje mi sie ,ze jak cierpią... to spadają w najgorszą otchłań mysli, rozpaczy ... tak samo jak mocno czują świat i jego piękno tak i mocno czują każdy ból, pustkę, koniec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie lustra
dobre chwile nawet teraz rozpaietuje... zdjecia, wspomnienia... najpierw ciesza ale tylko przez chwile, poterm radosc przeradza sie w bol, ze tak naprawde to tylko zdjecia, tylko wspomnienia i ze BYLAM, BYLISMY tacy szczesliwi, ze to czas przeszly a teraz... teraz tez wiele sie dzieje i pewnie z tego okresu tez bede iala wiele milych wsponien ale to wszystko nie jest juz takie beztroskie bo na wszystkim jest ten cien. rozmawiaam z kolezanka ktora przez to przeszla i zapewniala mnie ze ten stan minie, ze sie zapomina. ja zdradzal narzeczony z dwoma jaj bliskimi przyjaciolkami. ona wyplakiwala sie im w ramie a one... spotykaly sie w trojke i nawet jedna przyjaciolka nie wiedziala ze facet sypia z druga i vice versa bo obrabial obydwie. kiedy ta kolezanaka dowiedziala sie po roku o tej jednej a facet blagal zeby wrocila, wybaczyla mu, ale gdy dowiedziala sie pol roku pozniej o drugiej... no coz... oddala mu pierscionek... widac trafila na ten drugi typ. ja w sumie tez nie wiem na ktory trafilam ale wiekszosc wskazuje na to ze jednak na ten pierwszy. i ja tak mam... a macie kontakt ze soba? u mnie pojawil sie gniew gdy sprobowal sie ze mna skontaktowac. stwierdzilam ze to kretyn skoro chce zebym o nim zapomniala a sie ze mna kontaktuje i to tylko po to by spytac co tam u mnie. zastanowilo mnie to troche ale przede wszystkim wkurzylo. i tego dnia wstalam z lozka... klapcia... to stan przejsciowy. tak jak pisalam musi wyjsc z was rozpacz i bezradnosc i wejsc gniew. przypomnijcie sobie wszystkie momenty kiedy was wkurzal, kiedy zachowywal sie jak kretyn, kiedy robil z siebie posmiewisko i zachowywal sie jak zbity psiak, kiedy byl tak slaby ze potrzebowal waszej pomocy.. kazdy facet ma takie chwile... przypomnijcie sobie je. nie wspominajcie dobrych i zlych chwil ale te kiedy czulyscie sie silniejsze i dojrzalsze od niego, kiedy on byl... co tu sciemniac - zalosny... a potem wstan z lozka, idz do fryzjera, zrob sobie odwazna fryzure(ja tak zrobilam:) ) zapisz sie na silownie... i pomysl ze go odzyskasz po to by go rzucic. wiem ze to okrutnie brzmi ale tylko tak wyrwiecie sie rozpaczy. by pozbyc sie syndromu porzuconej kobiety. Klapcia pozal sie komu mozesz... ja nie pisalam na kafe bo ładowalam swoj zal w innych ludzi. dlatego ciesze sie ze mialam tyle bliskich osob. to normalne ze takie rzeczy przeszkadzaja. ze sa wsponienie tego ze bylo tak cudownie. ale z tego co wiem czas leczy rany w roznym stopniu, a ty potrzebujesz tego teraz i szybko i na pewno nie chcesz zeby to trwalo ani dzien dluzej. wez sie za siebie juz dzis. powiedz sobie ze od dzis juz nie placzesz tylko zaczynasz operacje "odzyskanie faceta". napisz co zrobisz najpierw...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Tylko ,że ja już nie chce go odzyskać... Za dużo sie stało. Gdybym wiedziała, że nic nie jest stracone, a teraz - to nawet, że zdaje sobie sprawe, czuje i mam sygnały...że załuje... Niczego nie da sie cofnać. To co sie stało zniszczyło to co przynosiło mi tą radość, dumę, nadzieję ... Dzisiaj nawet nie umiem sobie wyobrazić ... "będzie coś jeszcze między nami" ... Nic nie da sie cofnąć, zrobić. Stało sie. Teraz wszystko stało sie szare, popielate, zwyczajne,smutne i nic tego nie cofnie. Wiem o tym. Wybaczyłam ale cały mój wewnętrzny świat sie rozpadł i nie ma powrotu do tego co było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Nigdy nie byłoby już tak jak kiedyś, można przywołać uśmiech na twarzy, ale to już nie te gesty, to już nie ten "spontan", to już nie to zaufanie ... Rozpadło sie, rozpłynęło, zniknęło ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale przyjdzie nowe.. Chociaż teraz w to nie wierzysz.. Ja sama nie wierzę jeszcze.. Ale rozsądek i serce mówią mi, że tak MUSI być.. że ktoś tam na mnie czeka.. i że może to już jutro, za dwa dni, za tydzueń, za miesiąc.. Ale na pewno kiedyś. Posłuchaj siebie, swojego wewnetrznego ja, ale nie słuchaj bólu i rozpaczy- jestem przekonana, że też to wiesz- że najpieknijesze jeszcze przed Tobą.. Choć to znów banalne powiedzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz Klapciu.. chciałabym wysłać Ci jeden utwór.. jeśli masz ochotę, to napisz maila, a ja wyślę utwór,ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
W tym momencie narazie bardzo chciałabym ,żeby uspokoiło sie moje serce. Tego też wam życzę. A później, może później coś będzie.Ale ja wiem, że juz nic nie bedzie takie jak było... Jesteście bardzo mądre i wspaniale jest czytać wasze mądre podpowiedzi. Chciałabym nabrać od was tej odwagi, tego optymizmu. Mnie narazie stać tylko na głupi może i żałosny smutek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiscie moj mail znajdziesz jak klikniesz na moj nick

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żałoba jest niezbędna.. Smutek też. I płakac też trzeba. Ale potem jest czas na to by przestać. Teraz jest czas na to by wypłakać wszytsko. Zeby potem nie wracało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Napisałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie lustra
klapcia u mnie tez duzo sie stalo... a jednak wydaje mi sie ze... czuje ze musze isc pod prad... wspomnienia tego co sie stalo i to uczucie ze zniknelo cos na zawsze... tez czasem mysle ze to nie ma sensu ale... czym jest milosc? umiesz ja okreslic inaczej niz prze tesknote, zastanawianie sie czy u tej drugiej osoby wszystko dobrze, czy milosc nie jest wtedy kiedy czujesz ten okrutny bol wiekszy niz moglaby ci sprawic jakakolwiek inna osoba? ty nigdy nie myslalas o tym zeby zakonczyc zwiazek, nie bylas nikim zafascynowana?... a ty... nie chcialabys dostac drugiej szansy? nigdy nie zrobilas niczego glupiego? mozesz na 100% zapewnic ze siebie znasz i wiesz co zrobilabys w danej sytuacji?.. ja wiem ze nie... zlamalam tyle zasad, zmienilam tyle pogladow, zrobilam tyle rzeczy ktore twierdzilam ze "nigdy w zyciu"... przeciez widze ze go nadal kochasz, widze po tym co piszesz, co przezywasz... i bronisz sie przed tym... wiem ze czujesz wypalenie ale nie poradzisz sobie z tym uciekajac przed tym... musisz byc pewna ze nic nie ma zeby przestac walczyc a ja widze ze jeszcze cos jest i to duzo. i musisz w koncu zdac sobie sprawe z tego ze milosc nie jest idealna choc takiej wszyscy pragniemy. nie jest towarem ale nie jest tez piekna bajka. zobacz ile ludzi cierpi przez brak zrozumienia tego. kazda milosc jest inna bo jest wypadkowa dwoch roznych osob, ktore sie spotkaly, prawda? to ze jedni sie zachowuja tak jakby byla towarem a u innych jest quasi- bajka to nie znaczy ze jest prawdziwa i twoja. musisz byc szczera wobec siebie i zaufac sobie. moze czasem bardziej intuicji niz rozumowi ktory kaze nie podchodzic do ognia jak sie raz sparzylo ale jak nie bedziesz podchodzic do ognia to sobie nic nie ugotujesz i umrzesz z glodu prawda? musisz zaryzykowac, to jest zycie, wlasnie takie... nie trac czasu na zal, smutek, rozpamietywanie i zastanawianie sie nad tym zbyt dlugie... mam nadzieje ze nigdy nie bedziesz musiala sie przekonac jak niewiele go masz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie lustra
klapcia oczywiscie ze nie bedzie to samo. dlatego pisalam o trzeciej stronie medalu. tak jak nie jest tak samo na poczatku i po kilku latach. tak jak nie jest tak sao przed dziecmi i po dzieciach. nie jest tak samo i nigdy nie bedzie pogodz sie z tym. robisz ten sam blad co facet uswiadom to sobie. on chcial motylkow a nie "rutyny" ale ta "rutyna" to naturalny kolejny etap i nie mozna od niego uciekac tak jak on to zrobil tylko znalezc sposob by w nim zyc. kazdy nastepny zwiazek taki bedzie i nastaw sie na to. albo bedziesz sie cale zycie miotac albo przyjmiesz rzeczywistosc taka jak jest i nauczysz sie z nia zyc. nauczysz sie jak kreowac na wlasny sposob. nauczysz sie isc rozwniez z zyciem na kompromis. pomysl o tym na spokojnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli jest o co walczyć- trzeba walczyć. Jesli nie ma- trzeba wypłakać i życ dalej i znów się usmiechać. Takie jest moje zdanie Ok, mail poszedł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
To wszystko mądre i ... jak w wielu miejscach moje. Ale ta miłość była też tym wstawaniem i uczuciem, że jest. W pewnym momencie nie zufałam intuicji, zaufałam osobie. Dostałam straszną nauczkę. Wybaczyłam... i tak- pewnie jeszcze kocham. Tylko co z tego jak nie widzę już niczego, co byłoby dobre. Stałam za nim, on stał z nią, nie widział mnie ... a ja patrzyłam na jego plecy, patrzyłam na nich ... i nie czulam nic ... może drżenie nóg. A tak bałam sie tego spotkania. Nagle wszystko stało mi sie taki obojetne, on tak obcy, inny daleki. A przeciez przez tych masę, ogrom lat był mi najblizszą osobą, był tym, który jako jedyny znał mnie najlepiej. Co z tego, że teraz daje mi coraz cześciej znać, że tęskni. Wydaje mi sie w tym szczery a za chwile staje sie wcieleniem kłamstwa. Teraz jest mi wszystko jedno, nikogo nie chce odzyskiwać. Co z tego, że kocham, że nie nienawidze mimo wszystko - niczego wiecej nie umiałabym dać jemu już nigdy. Wypaliłam sie, mogę go kochać, ale nie bede umiała mu juz tego okazać nigdy. Bo ta chwila, ten gest, dotyk ... pozbawione obaw zniknęły, odeszły, umknęły. Teraz w każdym geście czaiłby sie strach , niepewnosć, nieufność. Po co wiec odzyskać, po co. Tesknota tego co nie wróci, wszystkie złe uczucia i tak by nas na nowo zabiły. Nic nie da sie cofnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie lustra
Natte racja. ja tez o tym pisze ale powiedzcie mi czym jest milosc i kiedy wiesz ze kogos kochasz a kiedy wiesz ze nie? jak nie czujesz nic do nikogo i ta osoba jest ci obojetna to nie jest w stanie cie tak bardzo zranic i tak bardzo wplynac na twoje zycie prawda? czy sie myle.. czym jest w takim razie milosc? potrafisz ja jakos inaczej okreslic? nie mam na mysli motylkow bo wiadomo ze to poczatk milosci albo zwykle zauroczenie i dobrze o tym wiemy... mam na mysli prawdziwa dojrzala milosc z tym wszystkim co ze soba niesie.. slyszalam w jednym filmie taKI tekst " jesli ludzie sie kochaja tak naprawde ale nie potrafia ze soba zyc to kiedy przychodzi ten moment kiedy czara goryczy sie przepelnia, kiedy mowimy "dosc"?" odpowiedz "nigdy"... tak mi sie przypomnialo... sama juz nie wiem... zbieralam przez ten czas doswiadczenia wielu osob, wiele rzeczy sie dowiedzialam, wiele widzialam... wiem ze nie wszystko ale wydaje mi sie ze najlatwiej jest stracic szanse. ze lepiej zaryzykowac i zasnac z czystym sumieniem ze sie sprobowalo niz ze strachu poddac sie i pluc sobie cale zycie w brode ze moze zmarnowalo sie szanse, ze nie wlozylo sie tego wysilku ze nie postapilo sie na przekor wszystkieu.. przeciez milosc wlasnie postepuje naprzeciw wszystkiemu... czy nie jest tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie lustra
nie da sie cofnac? skad wiesz? probowalas? to tak jak z tym bolem ktory wydaje sie ze nigdy nie minie a jednak mija... skad wiesz ze nieufnosc nie minie? wiem przez co przechodzisz bo jestem wlasnie na tym etapie, ktorego ty nie chcesz podjac.. dam ci znac czy wyszlo czy nie... ja chce sprobowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Dostałam maila i odpisałam :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ja bym chciała wierzyc w to co piszesz.. Chciałabym móc powiedziec sobie, ze mam prawo walczyc, na przekór wszytskiemu, że nikt mnie nie bedzie uważał za naiwną idiotkę jeśli uwierzę w to, że to jeszcze ma szansę.. Tylko ja sie bronię przed tą wiarą.. Za kilka dni sie z nim spotkam, dokoncze pewne niezałatwione sporawy..i chcę wtedy usłyszec od niego jasno i wyraznie.. na czym stoję.. co on czuje.. Bo teraz, wlaczę. Wciąż walczę z własną wiarą w cuda, w to, że to zbyt dobre było by mogło być tak jak on mówi- że to nie miłosc. Że takie rzeczy sie czuje, że przeciez nie mogłam sie tak pomylić.. I tak cholernie sie boje spojrzec mu w oczy i zobaczyc w nich to włąsnie- ze jestem dla niego nikim. Że to wszytsko prawda..a nie jakaś fatalna pomyłka.. Boje się okrutnie tego jak to zaboli. Choc wiem, ze to nieuniknione. Że musze wiedziec. I powiedz.. jak mozna mówić o walce o miłosc w takim wypadku.. Przeciez nie zmuszę go do tego by kochał..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Skąd mam pewność. Ten szmat czasu był okresem wzlotów do nieba i opadaniem, raz miłośc przychodziła łatwo a raz trzeba było iśc naprzeciw falom przeciwności. W przeszłości już raz zostałam wystawiona na podobną próbę, tylko "nie ostateczną" , która dawała nadzieję. Nic do końca sie nie stało, nic do końca nie zostało przecięte. I wtedy postanowiłam na nowo uwierzyć, postanowiłam na przeciw wszystkiemu na nowo zaufać. Poddać sie słowu danemu przez osobę, którą kochałam bardzo wszystkim. Kiedy już zaufałam, poczulam spokój duszy, przez długi czas przecież zmagałam sie ze sobą, ze strachem, z niepewnością ... dostałam cios w plecy. Niespodziewanie. Wszystko w co uwierzyłam, wierzyłam runęło. I co z tego, że nawet zgliszcza w moim sercu nie zabiły uczucia. Co tu jest do ratowania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech.. tak mi wstyd.. że mam tą idiotyczna nadzieję :/ :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Nadzieja to nie wstyd, można jej tylko zazdrościć ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Chyba już nawet wolałabym, żeby powiedział mi, że warto było. Że kocha teraz jak nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W moim wypadku to wstyd.. Tak jakbym miała 16 lat..tak sie czuje. Mała dziewczynka, która wierzy w szcześliwe zakonczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałabys to od niego usłyszec? Hm.. No tak.. miłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie lustra
mialas pecha... do niewlasciwych facetow... moze tez mam pecha moze tez sie zawiode, moze tez dostane cios w plecy... wiem ze tak moze byc ale wiem tez ze moze byc inaczej... znam takie przypadki dlatego chce zaryzykowac... widzisz sama ze kazdy nastepny zwiazek moze byc taki sam... chyba ze ta sytuacja byla z tym samym facetem... no to rzeczywiscie... przerazajace... nadzieja... nadzieji mozesz byc teraz pozbawiona... mysle ze moze sie to wszystko skonczyc i chyba musi zeby on naprawde zrozumial i poczul pustke. u mnie w kazdym razie tak bylo. tylko ze u mnie trwalo to tylko tydzien. szybko poczul brak... moze to kwestia wlasnie tego czasu... ze nie byl zbyt dlugi ze nie zdazylam wszystkiego w sobie zabic, ze czuje ze sie otrzasnal, ze to chwilowe przytlumienie bylo... roznie sie to zycie plecie... roznych ludzi spotykamy... rozni jestesmy sami... sytuacje niby takie same a rozwiazania i szczegoly zupelnie inne... moze ten topik kiedys sie przyda komus w podobnej sytuacji by mogl dostrzec rozne strony tej samej sytuacji i moze dopisze wlasna strone...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlueCrow
ehh tak sobie czytam i mi sie lezka zakrecila ...Tez mialam dlugi czas nadzieje ze to co bylo wroci czekalam czekalam... i caly czas mialam nadzieje ,bardzo przezylam rozstanie ze swoim bylym ale to co bylo juz nie wroci niestety pozostaly mi tylko wspomnienia...Az wreszcie pojawil sie ktos nowy ,a Ja... Ja nie potrfie mu zaufac w moim sercu pozostaly slady po tamtym zwiazku, boje sie oddac sie tej milosci calkowicie moze zle robie ale nie potrafie sie otworzyc i tak sobie mysle czy kiedykolwiek jeszcze komus zaufam i bede sie cieszyc z tej milosci Pozdrawiam i trzymam za was kciuki dziewczynki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie lustra
blue crow wlasnie o tym pisze... tez czulam ze jesli nie stawie temu czola nie bede juz nigdy potrafila... nie pisalam wam jeszcze o tym jak jest... potrafie sie smiac i swietnie z nim bawic, czasem podobnie jak kiedys czasem zupelnie inaczej. wracaja wspomnienia i niemile mysli ale to sa chwile, tak jak zwykle w zyciu sa chwile szczescia. sa chwile kiedy zle sie czuje lezac obok niego i chwile gdy czuje sie jak kiedys cudownie i chwile zupelnie inne ktorych dotad nie bylo... moze podchodze do tego zbyt "zyciowo"... wydaje mi sie ze przez to ze mialam okazje poznac rozne wersje tej saej sytuacji dostrzegam tez rozne strony... a moze to dlatego ze jestem zagorzala przeciwniczka scheatow i szufladkowania... zycie jest zaskakujace i wiem ze zadziwia na kazdym kroku i ze nie mozna miec nigdy 100% pewnosci ze bedzie tak czy inaczej, bo wlasnie wtedy zycie pokazuje nam jak bardzo sie mylimy... a zycie jest za krotkie by pielegnowac w sobie pesymizm, o tym tez juz sie przekonalam. w kazdym razie... milego popoludnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Ta sama osoba wystawiła moją miłość na próbę dwa razy. Wciąż kocham... przerażające ile miłość może przetrwać i wołać. Tyle, że wszystko co sie stało wypaliło mnie do cna, wcześniej było pożar, może ugaszony w porę, bo coś jeszcze zostało jeszcze nie do końca bałam sie powiedzieć spróbujmy jeszcze raz, na nowo przywołałam radość tego co było przed tym "pożarem". Odbudowałam wiarę, że bedzie dobrze, że warto. Ale za drugim razem staż w porę nie przyjechała. Wypaliło sie wszystko, a może jeszcze dolewano do mojego serca, duszy, nie wiem do czego - do mojego wnętrza - benzyny, by sie paliło najmocniej jak sie da, wszystko. A teraz kiedy już wszystko zawalone, kiedy tlą sie tylko niedopałki,kiedy mokro od moich łez a wszystko czarne i zesmalone...Czy w takim domu, sercu, duszy da sie jeszcze mieszkać? Nawet jeśli sie bardzo by chciało miłością? Nic nie wróci, nic nie zwróci tego "starego antycznego drewnianego stoliczka" , z którego został tylko proch. Można zbudować nowy, z nowego drewna - to już nie bedzie to samo. Może zbyt wiele metafor, może zbyt wiele porównań, ale o uczuciach trudno pisać, kiedy sie chce brakuje słów, wyrazów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×