Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lekarka ludzkich dusz

Wasze związki jakie są??

Polecane posty

Gość Krasula w roze
A jak ja to czytam to mi sie wydaje, nie, nie wydaje sie - pewna jestem, ze taka bylam, dopoki ten zwiazek nie stal sie calym moim swiatem. Czytam te fragmenty o Zolzach i Milych dziewczynach i dochodze do wniosku, ze sama, na wlasne zyczenie stalam sie ta Mila. A kiedy nia nie bylam, to on za mna szalal. Wiec to moja wina? To ja zmienilam ksiecia w ropuche? :-O Ze strachu przed samotnoscia? Ze strachu, ze go strace? A teraz sie wlasnie czuje, ze on nie moj, kiedy mi nie jest oddany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lekarka ludzkich dusz
a jestes z nim po slubie Patrykowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lekarka ludzkich dusz
Krasula strach z zycia wywal na zbity łeb:P on nie pomada ale frustruje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krasula w roze
Ale jak to zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lekarka ludzkich dusz
No tto ja też jestem niegrzeczna potrafie juz zawalczyc o swój czas tylko dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie jetesmy po slubie,rozmawialiśmy o tym jak sie poznaliśmy,on chciał ale ja nie byłam pewna,potem dziecko.i tak żyjemy niby razem ale osobno!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krasula w roze
Patrykowa, zajrzalas tam gdzie ja? Co o tym myslisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zamieszkalam
z NIM pół roku temu. Pieniadze mamy od samego poczatku wspolne (on zarabia dwa razy wiecej ode mnie) jesli mam ochote isc na solarium czy cos sobie kupic to biore pieniadze i wydaje, z tymze moge sobie na to pozwolic wowczas gdy sprawy priorytetowe sa pozalatwiane (mam na mysli rozne oplaty). Mieszkac razem i miec oddzielne "skarbonki" no jakos nie widze tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakis_nick
Ja tylko chcialam napomknac ze wiem jak to jest pracowac po 12 godzin na dobe (to odnosnie meza Patrykowej) i ze rozumiem ze komus kto tak pracuje juz naprawde nic sie nie chce, tylko walnac z piwem i zasnac. A o moim zwiazku: Poznalismy sie poltora roku temu, rok temu zamieszkalismy razem, w zasadzie jest sielankowo, ja osobiscie czuje sie w tym zwiazku i takim ukladzie bardzo dobrze a kazdy dzien z moim partnerem jest jak swieto... ale... widzicie, to moj pierwszy zwiazek, wogole pierwszy partner, a od razu wpadlam w uklady jak w malzenstwie (akurat z tym nie jest mi zle choc moze troche rutynowo), na dodatek prawie zadnych imprez, wyjsc dokads, bo ciagle nie ma pieniedzy, a nie ma ich bo tylko ja w tym zwiazku pracuje, z niestalych i nieduzych dochodow musze utrzymac wszystko, mieszkanie, moje zwierzeta, partnera, poplacic zaleglosci finansowe... Ciekawe jak to dlugo potrwa, kiedy mi sie znudzi, i jak bardzo bede cierpiec jesli sie rozstaniemy. I ta rodzina, mam z wlasnymi rodzicami i siostra zle uklady bo uwazaja mnie za idiotke ze tak sobie "poukladalam zycie" a ja ich rozumiem. Ale czuje sie dobrze, nareszcie jestem kochana i kocham, a bylam tak spragniona ciepla i juz zgorzkniala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie to sie jakoś tak ułożyło, kazdy dba o to, żeby wystarczyło z jego pensji na to, za co płaci plus na jakies tam własne wydatki i nieźle to się sprawdza, przez 2 lata nei było jakiś większych problemów. Jeśli komuś zabraknie na coś tam, to pyta drugiego, czy mu nie zostało np. trochę kasy, bo coś tam. Np. Dzisiaj wzięłam trochę gotówki od M. bo płaciłam większy rachunek (co 2 m-ce mam prądowy) i zabraknie mi na kosmetyki a wybieram sie na zakupy. I jest ok, bo akurat M. miał lekka zwyżkę, bo wczoraj miał fuchę i \"dorobił\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lekarka ludzkich dusz
Patrykowa skoro nie masz slubu to moglas przecież wszystko wziąć sama na siebie jako matka samotna mozesz też uzyskać jako samotna matka zasilek rodzinny kto wie moze i wychowawczy dlaczego tak slabo się orientujesz powinnas dbac o to bo to dla Twojej niezaleznosci i Twojego dziecka a porodowe tez byś dostala na siebie ale zostawilas partnerowi.Skoro on pracuje 12 godzin to nie ma zbytnio kiedy a wniosek na dowod mozesz Ty za niego złozyć przez niego podpisany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krowa w roze
Jakis nick - ale przeciez taki zwiazek to nie zwiazek, kobieta potrzebuje by ja zauwazac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lollypop
Jestesmy 2 lata po slubie, ale od okolo 3-ech mieszkamy razem. W pierwszym roku ja nie pracowalam, wiec za wszystko placil maz. Od dwóch lat pracuje, wiec kasa jest jak najbardziej wspólna.(Jedno konto) On wprawdzie zarabia prawie 3 razy wiecej ode mnie, ale ma tez inna klase podatkowa (zyjemy za granica) i wlasciwie dzieki temu ze jest zonaty jego zarobek jest tak wysoki. Pieniadze sa wspólne, chociaz on wydaje nieco wiecej - sprzet RTV, ostatnio rower i drogie sportowe markowe obuwie które uwielbia zmieniac co jakis czas. Ja za to kupuje ciuchy i kosmetyki, chodze do solarium i kosmetyczki czy fryzjera. Wszystko sie wyrównuje wiec. Jestem szczesliwa choc maz jest strasznym cholerykiem i latwo wpada w zlosc o byle glupstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krowa w roze
Podobaja mi sie te cytaty: W zgodzie ze sobą żyją te kobiety, które potrafią utrzymać równowagę pomiędzy zaspokajaniem własnych potrzeb a spełnianiem oczekiwań otoczenia. Szukają własnej drogi i nie boją się ryzyka. Skupiają się na własnych planach, nie paraliżuje ich obawa, co inni o nich powiedzą. W rezultacie wcale nie stają się podłe i bezwzględne, lecz odważne, niezależne i pełne radości życia. Ute Erhartd, "Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne tam, gdzie chcą" Sa na ostaniej stronie tego tematu z testami. Ewa33, jesli ty uwazasz, ze taka jestes to powiedz jak to osiagnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem w udanym zwiazku
ale ile musialam przejsc, zeby potrafic stworzyc taki zwizek. Mam za soba 2 toksyczne wieloletnie zwiazki. W koncu juz wiem jak nie nalezy postepowac i teraz mam fantastycznego faceta, ktory jest bardzo dobry, czuly i delikatny wobec mnie. Poprostu go sobie wymarzylam :) Mieszkamy razem od 2 miesiecy i jeszcze ani razu sie nie poklocilismy, i wcale sie na to nie zanosi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krowa w roze
Ja jestem w udanym zwiazku - skoro bylas w toksycznym to musialas przestac byc tzw ofiara. Jak tego dokonalas. Jak pisalam, rozwiazuje te testy z pierwszej strony i czuje sie rozbita. Widze siebie inaczej, ale nie wiem jak zaczac sie zmieniac. Tak aby moj maz byl na powrot mezczyzna, ktorego poslubilam, takim, ktoremu na mnie zalezy... :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się, że to, co przeżyłam, pomogło mi cieszyć się tym, co mam i starać się, żeby było mi jak najlepiej w zyciu, bo to życie jest takie kruche i tylko jedno. Staram sie cieszyć z tego co mam, z tego, że jestem zdrowa, że mam pracę i kocham i jestem kochana. Cieszą mnie małe rzeczy, śpiew słowika (jak cudnie teraz w maju śpiewają), kwitnące pięknie roślinki (sady wiśniowe... i wszystko inne wokół), cieszy mnie smaczne jedzonko i to, że jest wiosna i świeci słońce. Może to wynika z jakiś wrodzonych predyspozycji a może z charakteru, a może z doświadczenia życiowego? Nie mam pojęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krowa w roze
Ja chyba za bardzo mysle o nim, co zrobi, co o mnie mysli... nie wiem jak przestac. Widze, ze to nie droga ale... Zmykam, idzie szef, wpadne tu pozniej - jak dam rade! Paprykowa, trzymaj sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
własnie poczytałam troche i dochodze do wniosku że sama sobie jestem winna takiej sytuacji,bo tak,zawsze starałam sie byc miła,opiekuńcza,troskliwa ,doszło do tego że zaczęłam życ nie własnym życiem ale partnera,to jego miałam na pierwszym miejscu a o sobie i swoich problemach zapomniałam,stałam się nadgorliwa,przyzwyczaiłam do tego partnera,nie prowokowałam kłótni jak były jakieś problemy . do lekarki ludzkich dusz nie mogłam wziąć na siebie jako samotna mama bo w akcie urodzenia dziecka jest podany mój partner a skoro jest ojciec dziecka to niezależnie czy mamy ślub czy nie to jego dochody tez sie liczą,inna sytuacja by była gdybym nie podała ojca dziecka tzn. że jest nie znany!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krowa w roze
Paprykowa, czytalas to co ja i doszlas do takich samych zwiazkow? Moze uda mi sie wypozyczyc kilka takich ksiazek. Moze w nich znajde jak postepowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może to dlatego, ze się nei boję nie boję się stracić tego co mam bo już raz straciłam wszystko, zdrowie, miłość, podstawy ekonomiczne i przeżyłam, dałam radę czyli jestem silna i poradzę sobie, jakby działo się coś złego czyli nie mam sie czego bać to już mogę się cieszyć w pełni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem w udanym zwiazku
Moim błędem, który powtarzałam było matkowanie facetom, brak zdecydowanej reakcji na chamstwo i brak szacunku. Często po kłótniach, które prowokował mój były byłam w stanie do niego zadzwonić i... go przepraszać :o, mimo że wiedziałam w głębi duszy że to nie była moja wina :o Ale pewnego dnia się zbuntowałam. Poznałam swojego obecnego faceta i powiedziałam byłemu o wszystkim. On kazał mi zdusić to uczucie. Zresztą zawsze mi wszystko kazał :o Ale ja się zbuntowałam, powiedziałam: DOŚĆ!. Rzuciłam go i to była najlepsza decyzja w moim życiu. Teraz zmieniłam się bardzo, już nie matkuję, nie załatwiam żadnych spraw, które do mnie nie należą, staram cieszyć się życiem. Zarazem nie zrezygnowałam z wielu rzeczy, jak np przyjazn z byłym (zawsze dogadywalismy sie jako kumple, ale trwanie w zwiazku z nim prez tyle lat bylo poronionym pomyslem). Moj obecny facet ma bardzo zdrowe podejscie do tego i nie robi mi wymowek o ta znajomosc. Ogolnie bardzo duzo rozumie, zaskakuje mnie swoja dojrzaloscia, mimo ze jest ode mnie mlodszy. Ja pracuje nad swoja zazdroscia i obiecalam sobie ze nie bede jej manifestowac z byle powodu, bo to tez jest chore. Kiedys bylam cholernie zazdrosna i widzialam jakie to sialo spustoszenie w zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem w udanym zwiazku
No i zapomnialam napisac, ze On tez duzo mnie naumczyl, np rozorniania, co jest tak naprawde wazne. Nauczyl mnie, ze nie warto sie wszystkim przejmowac, ze nie powinnam sie tak bac ludzi, a bardziej sie na nich otworzyc. Za to ja go nauczylam, ze w zyciu wszystko jest mozliwe, ze powinien uwierzyc w siebie i w swoje mozliwosci. To jest wlasnie zdroy zwiazek, gdy jedno od drugiego czegos sie uczy i obie strony sa dla siebie wsparciem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w udanym związku
Ewa... u nas osobne skarbonki sprawdzają się już podna 5 lat :) mama podobnie jak wy, czyli każdy płci swoje ustalone zobowiązania.... a jak są jakieś braki czy plany do się dogadujemy... przy wspólnym koncie,cóż.... ja wzrokowcem jestem... jak widziałabym 2x większą kwotę na koncie, do podświadomie czułabym, że mogę sobie na 2x więcej pozwolić, dodatkowo na pewno chodźby podświadomie porównywałabym swoje wydatki do wydatków partnera... a tak nie mam tego problemu i na prawdę dużo potrafię zaoszczędzić- bo wymiernie widzę związek pomiędzy moimi wydatkami a sumą na rachunku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatka
mój zwiazek jest dziwny... poznalismy sie 9 lat temu na wakacjach , mieszkamy od 3 lat... Kiedys jezdzil duzym fiatem i razem patrzylismy na co nas stac i czy mamy za co isc na impreze czy nie. Dzis on ma prywatna firme. Zarabia 5x tyle co ja. Wiekszosc rzeczy kupuje on. To on kupil mieszkanie. Ja staram sie jak moge i to nie zeby jemu dorownbać (niemozliwe) ale dla własnej satysfakcji. Jak na dziewczyne nie zarabiam mało (2,5 tys). On placi rachunki , ja robie zakupy.Staram sie kupowac pewne rzeczy do domu ( sprzęt, meble, lub mniejsze rzeczy). Za swoje urzadziłam kuchnie. Kosztowało mnie to rok splacania rat.Ogolnie nie jest skapy. Czesto mi kupuje rozne rzeczy np perfumy, ciuchy, finansuje lub wspomaga moje fanaberie typu wyjazd od kolezanki zagranice ale czesto w kłotniach podkresla ze on to wszystko kupił i ze to on tak ciezko pracuje. Czesto mowi ze poniewaz on w wiekszosci finansuje nasze zycie to nie powinien w domu robic nic. tzn powinien miec ciuchy wyprane, wyprasowane i ciepla kolacyjka pod nos ( obiad nie wchodzi w rachube -pracuje po 11-12 godz dziennie). Jestem zal bo to niesprawiedliwe.Chocbym niue wiem jak sie starala to nigdy nie bede zarabiuac tyle co on.Ja nic mu nie kaze dla siebie kupowac i tez sie staram jak moge. Jakies to wszystko ciezke...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to prawda, u mnie jest identycznie wiem, co mam zapłacić i ile mogę sobie wydać na inne rzeczy oczywiście wszystkie wspólne większe wydatki uzdagniamy razem, ale to zwykle z jakiś dodatkowych pieniędzy, bo na codzień to nas nie stać a ze wspólnym kontem... też chyba bym sie pogubiła, bo nie wiedziałabym, co już zapłacone, co nie, ile jeszcze ma zostać... a tak to kazdy pilnuje swojej działki i wszystko gra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatka
dobija mnie jeszcze fakt, ze ja zrywam sie swicie i pedze do roboty za nedxzne w porownaniu z jego pieniadze on przerwaca sie na drugi bok. Dzwonie w ciagu dnia zapytac co u niego a on pija kawke i je sniadanie z kolegami w restauracji. Wracam wieczorem to on juz wyluzowany pije drinka przed tv... Gdzie tu sprawiedlisowsc???? Pewnie, ze ma tez dni kiedy musi pracowac ( nawet w nocy) ale i tak nie ma tak ciezko jak ja Mogłabym rzucic te dodatkowe prace ale wtedy jeszcze mnie moglabym miec swojego wkladu w nasze wydatki.... Błedne koło... Ostatnio jestem mu coraz bardziej potrzebna. Po nocach robie jego papiery. Dzwonie zagranice ( znam dobrze ang) i zalatwiam mu rozne sprawy.Padly nawet propozyjce zebym pomagala mu w firmie i rzucila swoja prace. Moglibysmy byc wieecej razem. Miałabym wiecej czasu. Ale mam pewne obawy. Bedzie mi rozkazywał .. nie wiem ... jak sie pokłócimy to nie dosc ze bede bezdomna toi jeszcze bezrobotna... sama nie wiem... czy nie powinnam tak podchodzic do tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja rada - nie rzucaj pracy w żadnym wypadku! Nie będziesz wtedy miala żadnych swoich pieniędzy, będziesz całkiem zdana na jego łaske i niełaskę. Jak chce, żebyś mu pomagała, to niech Cie zatrudni, płaci za Ciebie ZUS i Tobie pensję. Wtedy może doceni Twoją pracę. Bo tak, to będziesz zasuwała u niego i w domu i zero kasy swojej i czasu dla siebie. Nie wspomnę już o jakiejś emeryturze w przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×