Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość topik kacpra

PRZEBUDZENIE Anthonego De Mello

Polecane posty

Religia jaka by nie była jest drogą do Boga - piszesz Pedros, nie bardzo rozumiem. Co masz na myli pisząc \"religia\'? Credo? dogmaty? Ty jakoś inaczej zrozumialeś:) „Prawda jest taka, że otoczeni jesteście przez Boga i nie widzicie Go, bo coś o Bogu \"wiecie\". Ostateczną barierą w dostrzeżeniu Boga jest wasze wyobrażenie o Nim. Brak wam Boga, bo wydaje wam się, że \"wiecie\". Jest to straszny aspekt religii. Mówią o tym Ewangelie, że religijni ludzie \"wiedzieli\", a więc pozbyli się Jezusa. Najwyższa forma wiedzy o Bogu jest wiedzą o Bogu niepoznawalnym. Stanowczo zbyt wiele słychać gadaniny o Bogu, świat jest tym przesycony. Zbyt mało za to jest świadomości, zbyt mało miłości, zbyt mało szczęścia - ale nie nadużywajmy i tych słów. Zbyt mało porzuceń iluzji, odrzuceń błędów, rezygnacji z własnych uwikłań i zbyt wiele okrucieństwa. Zbyt mało świadomości. I to jest przyczyna cierpienia świata, a nie brak religii. Religia dotyczyć ma przebudzenia, ma mówić o braku świadomości. Spójrzcie, jacy jesteśmy zdegenerowani. Odwiedźcie mój kraj i zobaczcie, jak zabijają się nawzajem z powodu religii. Znajdziecie to wszędzie. \"Ten, który wie, nie mówi. Ten, który mówi, nie wie\". Wszystkie objawienia są niczym innym, jak tylkopalcem wskazującym na księżyc. Tu na Wschodzie mówimy: \"Kiedy mędrzec wskazuje księżyc, idioci patrzą na palec\". Jean Guitton, bardzo pobożny i ortodoksyjny pisarz francuski, dodaje do tego przerażający komentarz: \"Często używamy tego palca, by wyłupić oczy\". Czy nie jest to przerażające?.... A jeśli kult nie daje ognia, jeśli adoracja nie prowadzi do miłości, jeżeli liturgia nie prowadzi do jasnej percepcji rzeczywistości i Bóg nie wiedzie do życia, to czemu służy religia? Poza tym że tworzy jeszcze więcej podziałów, konfliktów i fanatyzmu? \" Pamiętacie anegdotę o przyjęciu weselnym? :) Jezus mówił pod każdym kamieniem jest Pan a my widzimy tylko kamienie. Boga nie ma gdzieś tam, jest w nas gdy jesteśmy szczęśliwi sami ze sobą. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedros
Podatny grunt- człowiek otwarty, nie bojący sie przewartościowania swojego dotychczasowego życia w celu rozwoju duchowego, to samo dotyczy religi bez względu na jej rodzaj, religia jest drogą, która ma pomóc w rozwoju duchowym, który prowadzi do Boga, można użyć innej nazwy np: do samourzeczywistnienia. Przywódcy religijni lyb duchowi mają pomóc w osiągnięciu tego celu. Mojm zdaniem takie jest przesłanie " Przebudzenie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A jeśli
kult nie daje ognia, jeśli adoracja nie prowadzi do miłości, jeżeli liturgia nie prowadzi do jasnej percepcji rzeczywistości i Bóg nie wiedzie do życia, to czemu służy religia? Poza tym że tworzy jeszcze więcej podziałów, konfliktów i fanatyzmu? ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedros
... a stąd tylko krok do konfliktów. Taka religia to pustka , to obrządek w którym należy uczestniczyć dla świętego spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sam sobie odpowiedziałeś... Jest taka słynna przypowieść o Mojżeszu, szedł on kiedyś lasem i zobaczył modlącego się człowieka, zatrzymał się chwilę i słuchał . to co mówił ten człowiek było profanacją , mowił : Boże musisz czasami czuć się bardzo samotny , przyjdę do Ciebie, po co masz cierpieć w samotności, nie jestem bezużyteczny, wykapię Cię i wyjmę z Twoich włosów wszystkie wszy\" Wszy???!! Mojżesz był w szoku, człowiek mówił dalej\" ugotuję Ci jedzenie, pościelę Ci lóżko, wypiorę ubrania, będę Twoim sługą, wszystko dla Ciebie zrobię.\" Mojżesz zapytał co on wyprawia, z kim rozmawia. Człowiek powiedział, że rozmawia z Bogiem. Mojżesz się wściekł. Wszy? Kąpiel? zwariowałeś???? !!Skończ z tymi bzdurami, to nie modlitwa, obrażasz Boga!!!! Człowiek padł mu do stóp, wybacz mi panie, jestem analfabetą, nie wiem jak trzeba się modlić. Mojżesz nauczył go formułki i z napuszonym ego oddalił sie. Kiedy był w lesie odezwał się głos. - Mojżeszu wysłałem Cię abyś przyprowadzał do mnie ludzi, łączył ich ze mną, nie po to byś odsuwał ode mnie tych którzy mnie miłują. ten człowiek jest jednym z najbliższych mi, zniszczyłeś jego autentyczność. Jego miłość jest prawdziwa. On jeszcze szczery wróć do niego przeproś go i zabierz rytuał który mu dałeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyznam że moja wiedza jak chodzi o religię chrześcijańską nie jest zbyt obszerna. Nigdy nie było odpowiedniego motywu aby z własnej ciekawości zagłębić się w tę lekturę. Przeglądałem ostatnio różne hasła na Wikipedii, zwłaszcza te podstawowe jak , Bóg, Jezus Chrystus czy Ewangelia. W każdym opisie jest wiele odnośników i przyznam że w pewnym momencie trafiłem na przypowieść o Mojżeszu. (było to jeszcze zanim przeczytałem ostatnią wypowiedź Maalutkiej). W tym momencie zacząłem się zastanawiać czy zgłębiać tę wiedzę dalej. Pojawiła się we mnie obawa że w pewnym momencie wiedza o Bogu czy Jezusie Chrystusie może przesłonić mi rzeczywistość. Będę mógł dużo powiedzieć o religii chrześcijańskiej ale teoria czy też wiedza którą poznam może stać się prawdą. W niedziele byłem na pierwszej komunii u mojej chrześnicy i na końcu kazania ksiądz zwrócił się do dzieci podchodzących do pierwszej komunii z mniej więcej takimi słowami: „nie dopuszczalne jest aby w kościele żuć gumę, tak samo w przypadku cukierka, jeżeli zbliżamy się do kościoła wypluć natychmiast, pozbyć się tego z buzi. Świątynia jest miejscem świętym i tego rodzaju zachowanie jest niedopuszczalne” Rozumiem że są pewne etyczne zasady ale można przecież to powiedzieć w inny sposób. Odniosłem wrażenie że przesłaniem tej uwagi było wzbudzenie … brakuje mi słowa … pokory, skruchy, czegoś co nie przypomina radości z bliskości Boga a raczej ścisłe/sztywne podporządkowanie normom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedros
Pragnę zaznaczyć, że Jezus nie był chrześcianinem, nie był wyznawcą żadnej religii, był synem Bożym, który głosił dobrą nowinę, słowo boże. Dopiero po śmierci Jezusa powstało chrześciaństwo, następnie wszelkie odłamy tej religii. Powód odmienna interpretacja słów Jezusa lub konflikt personalny na lini Watykan np: król Anglii. Z tego co wiem to wszystkie religie świata dązą do jednego, do wolności wewnętrznej. Człowieka można zniszczyć fizycznie, nie można jednak zniszczyć przekoń lub wiary, ideii itp: Człowiekiem wolnym nie można manipulować, człowiek wolny jest niezależny a tym samym niebezpieczny dla środowiska, mimo iż nie zagraża temu środowisku, stąd taka kontrola różnych środowisk aby czasem nikt nie mógł wyrwać się z ustalonego porzadku, choć obecnie powstał okropny chaos z powodu złamania podstawowych norm etycznych i moralnych, ludzie źle pojeli słowo wolność, został zachwiany porządek społeczny a to grozi konfliktem interesów poszczególnych gróp i środowisk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:) Kacper ja czytałam dużo:) \"Jeżeli pościcie grzech poczniecie przeciwko sobie; a jeśli modlicie się będziecie potępieni; gdy zaś jałmużnę dajecie zło zalęgnie się w duszach waszych. Kiedy udacie się w odległe krainy i wędrujecie po okolicy, i przyjmą was tam, jedzcie to, co przed wami postawią i uzdrawiajcie chorych pośród nich. Albowiem to, co wchodzi w usta wasze nie kala was, to zaś, co z ust waszych wychodzi, jest tym właśnie, co was kala.\" Pedros był jak każdy z nas, za wskazaniem na każdy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To fragment ewangelii wg Tomasza. Dla mnie on mówił o byciu, nie można być nie będąc, a działania to drugorzędna sprawa. Można być i nic nie robić. Religie są nastawione na moralność nie na bycie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedros
To dlaczego w kościele nie ma w moralności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedros
Czy 10- przekazań nie jest czasem zbiorem zasad moralnych któremi powinien posługiwać się każdy człowiek w swoim życiu. W wielu przypadkach mamy do czynienia z moralizatorstwem a nie z moralnościa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy ludzie stają lepsi? szczęśliwsi? Są zakazy i bazowanie na strachu. Wiara nie jest prawdziwa są to z reguły jedynie przekonania. Wiesz jak to jest gdy z czymś, walczymy dajemy temu władzę, na tym głównie bazują religie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pedros:) panta rei czy dzisiaj tak wyglądałoby 10 przykań??? Jesteś pewny? Może powinno ich być 11? a może 1? A inne religie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedros
Można dyskutować, wedłóg mnie 10 wystarczy. Problem leży chyba w pojęciu wolności, być wolnym to znaczy żyć życiem własnym, nie łamiąc praw innych do bycia wolnym i nie łamiac praw społecznych obowiazujacych w danym społeczenstwie oraz praw natary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Notyfikacja
Anthony de Mello, jezuita, urodził się w 1931 roku w Bombaju, ukończył studia filozoficzne, teologiczne i psychologiczne. W pracach swych łączył tradycyjną mistykę europejską - szczególnie hiszpańską - z filozofią i mistyką Wschodu. Wykorzystywał swe psychoterapeutyczne umiejętności w pracy duszpasterskiej. Wykraczał zdecydowanie poza tradycyjne metody psychoterapeutyczne wchodząc w obszar psychologii duchowości. W jego wypadku było to absolutnie uzasadnione. Był on bowiem w większym stopniu przewodnikiem duchowym niż psychoterapeutą. W pełni zasłużył na miano jezuickiego guru - jakże niekonwencjonalnego! Zmarł nagle w 1987 roku. Przebudzenie jest zbiorem rekolekcji wygłoszonych przez Anthony'ego De Mello, których nie zdążył już zredagować. Dokonał tego jego współpracownik i spadkobierca J. Francis Stroud. Nie dziwmy się, że mają one taką, czasem może irytującą, formę. Pozornie nieuporządkowane myśli, wątki wielokrotnie powtarzane oddają najlepiej spontaniczność jego wypowiedzi. Niekiedy dość dowolnie cytuje słowa z Pisma Świętego czy słowa mistyków lub filozofów. Polski Wydawca tam tylko, gdzie ze stuprocentową pewnością mógł zidentyfikować cytowany fragment, przytacza polskie tłumaczenie odnośnego tekstu. W pozostałych przypadkach tłumaczono słowa de Mello. Postąpiliśmy tak, wychodząc z założenia, iż o wiele ważniejsze w tych rekolekcjach jest ich znaczenie dla przemiany duchowej czytelnika niż wierność tekstowi, na jakim Autor prowadzi swoje rozważania. Uzasadnia to pięknie de Mello w przypowieści, jaką przedstawił w Śpiewie ptaka. Dialog pomiędzy nowo nawróconym ku Chrystusowi a jego niewierzącym przyjacielem: - Tak więc nawróciłeś się ku Chrystusowi? - Tak. - W takim razie na pewno dużo o Nim wiesz. Powiedz mi, w jakim kraju się narodził? - Nie wiem. - Ile miał lat, gdy umarł? - Nie wiem. - Wiesz przynajmniej, ile kazań wygłosił? - Nie wiem. - Prawdę mówiąc, wiesz bardzo mało jak na człowieka, który twierdzi, że nawrócił się ku Chrystusowi. - Masz rację. Wstydzę się, że tak mało o Nim wiem. Ale jednak coś o Nim wiem. Przed trzema laty byłem pijakiem. Miałem długi. Moja rodzina rozpadała się. Moja żona i dzieci bały się moich nocnych powrotów do domu. A teraz przestałem pić, nie mam długów, nasz dom jest szczęśliwym domem, dzieci z tęsknotą wypatrują co wieczór mojego powrotu. Wszystko to zrobił dla mnie Chrystus. I to jest to, co wiem o Chrystusie. Znać naprawdę, znaczy zostać przemienionym przez to, co się zna. ******** Poniższy tekst został dodany do książkowego wydania "Przebudzenia". Pozostawię go w tym miejscu bez komentarza ;) 58 Notyfikacja odnośnie do pism ojca Anthony'ego de Mello SJ Ojciec jezuita Anthony de Mello (1931-1987), pochodzący z Indii, jest bardzo znany dzięki swoim licznym publikacjom, które zostały przetłumaczone na wiele języków, osiągając znaczną popularność. Często chodzi jednak o teksty przez niego nieautoryzowane. Jego dzieła, mające prawie zawsze formę krótkich opowiadań, zawierają niektóre doniosłe elementy mądrości wschodniej, które mogą pomóc w osiągnięciu panowania nad sobą, zburzyć owe więzy i uczucia, które przeszkadzają w byciu wolnymi, zmierzeniu się w pokoju z różnymi wydarzeniami pozytywnymi i negatywnymi w życiu człowieka. Ojciec de Mello w swoich pierwszych dziełach, chociaż ujawniał wyraźnie wpływy prądów duchowości buddystycznych i taoistycznych, utrzymywał się jeszcze w ramach duchowości chrześcijańskiej. W tych książkach przedstawiał różne rodzaje modlitw: prośby, wstawiennictwa i chwały, jak również kontemplację tajemnic życia Chrystusa itd. Jednak już w niektórych fragmentach tych pierwszych publikacji, a w sposób nasilony w późniejszych pismach tego Autora, zauważa się coraz bardziej niebezpieczne odchodzenie od podstawowych treści wiary chrześcijańskiej. Objawienie dokonane w Chrystusie zastępuje on intuicją Boga bez żadnej formy i możliwości wyobrażenia dochodząc do określenia Boga jako czystej pustki. Aby ujrzeć Boga, wystarczy patrzeć bezpośrednio na świat. Nic nie można stwierdzić o Bogu: jedyna znajomość jest nieznajomością. Pytanie o istnienie Boga jest już absurdem. To radykalne zaprzeczenie prowadzi także do negacji prawdy, że w Biblii znajdują się doniosłe potwierdzenia istnienia Boga. Tekst Pisma Świętego jest informacją, która służy jedynie do osiągnięcia wewnętrznego spokoju. W niektórych publikacjach osąd ksiąg świętych religii w ogólności, nie wyłączając Biblii, jest jeszcze bardziej radykalny: księgi te przeszkadzają, aby ludzie szli za własnym zdrowym rozsądkiem i czynią ich ograniczonymi i agresywnymi. Religie, łącznie z chrześcijańską, są jedną z podstawowych przeszkód w odkryciu prawdy. Ta prawda, zresztą, nie może być nigdy zdefiniowana co do swojej konkretnej treści. Myśleć, że Bóg własnej religii jest jedynym, znaczy poddać się fanatyzmowi. "Bóg", według Autora, powinien być widziany jako rzeczywistość kosmiczna, nieokreślona i wszechobecna. Ignoruje się charakter osobowy Boga, a praktycznie się go zaprzecza. Ojciec de Mello okazuje szacunek dla Jezusa i uważa się za Jego "ucznia". Jednak dla Autora Jezus jest tylko mistrzem na równi z innymi. Jedyna różnica polega na tym, że Jezus był "przebudzony" i całkowicie wolny, natomiast inni nie. Nie jest on uznany jako Syn Boży, lecz jako ten, który poucza, że wszyscy ludzie są dziećmi Bożymi. Także stwierdzenia o ostatecznym przeznaczeniu człowieka budzą wątpliwości. W niektórych miejscach mówi się o "rozpłynięciu" w Bogu nieosobowym na podobieństwo soli w wodzie. Przy różnych okazjach stwierdza się, że problem przeznaczenia po śmierci nie jest ważny. Powinno interesować nas jedynie życie obecne. W tym życiu jednak, według Autora, nie można mówić o obiektywnych zasadach moralnych, ponieważ zło jest jedynie nieznajomością. Dobro i zło są widziane jako rozumowe wartościowanie narzucone na rzeczywistość. Zgodnie z tym, co zostało wyżej przedstawione, jest jasne dlaczego, według Autora, jakiekolwiek credo lub wyznanie wiary, czy to w Boga, czy w Chrystusa, może tylko przeszkadzać w osobistym dostępie do prawdy. Kościół, czyniąc bożka ze Słowa Bożego zawartego w Piśmie Świętym, doprowadził do wypędzenia niejako Boga ze świątyni. W konsekwencji stracił autorytet nauczania w imię Chrystusa. Kongregacja Nauki Wiary, mając na celu troskę o dobro wiernych, uznała za konieczne stwierdzić niniejszą Notyfikacją, że wyżej przedstawione teorie nie są do pogodzenia z wiarą katolicką i mogą prowadzić do poważnych szkód. W czasie audiencji udzielonej Kardynałowi Prefektowi, Jego Świątobliwość Jan Paweł II zatwierdził niniejszą Notyfikację, uchwaloną na zebraniu plenarnym Kongregacji Nauki i Wiary i nakazał jej opublikowanie. Rzym, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 24 czerwca 1998 +Joseph Kard. Ratzinger - prefekt +Tarcisio Bertone SDB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Notyfikacja
Także stwierdzenia o ostatecznym przeznaczeniu człowieka budzą wątpliwości. W niektórych miejscach mówi się o "rozpłynięciu" w Bogu nieosobowym na podobieństwo soli w wodzie. Przy różnych okazjach stwierdza się, że problem przeznaczenia po śmierci nie jest ważny. Powinno interesować nas jedynie życie obecne. W tym życiu jednak, według Autora, nie można mówić o obiektywnych zasadach moralnych, ponieważ zło jest jedynie nieznajomością. Dobro i zło są widziane jako rozumowe wartościowanie narzucone na rzeczywistość. Zgodnie z tym, co zostało wyżej przedstawione, jest jasne dlaczego, według Autora, jakiekolwiek credo lub wyznanie wiary, czy to w Boga, czy w Chrystusa, może tylko przeszkadzać w osobistym dostępie do prawdy. Kościół, czyniąc bożka ze Słowa Bożego zawartego w Piśmie Świętym, doprowadził do wypędzenia niejako Boga ze świątyni. W konsekwencji stracił autoryte

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W naszej dyskusji o Przebudzeniu temat skierował się na religię. Mnie jednak bardziej od teologii ciekawi przełożenie treści zawartych w tej książce na nasze życie codzienne. Dla mnie na przykład potwierdziła się tzw. rozmowa z samym sobą lub obserwacja samego siebie kiedy „ja” obserwuje „uwarunkowane mnie”. Przyznam że w moim przypadku „ja” obserwując „mnie” akceptował go z założeniem że taki już jestem a wszelka zmiana będzie ucieczką od samego siebie. De Mello obserwację tę przedstawia konstruktywnie by zobaczyć nasze iluzje, przywiązania, naszą zaborczą miłość i uwarunkowane szczęście. Tak więc dla mnie było to (i nadal jest) nowym spojrzeniem na tzw „mnie”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja deska ratunku
Kacper, tak ładnie to wszystko opisujesz, podziwiam Ciebie. "Przebudzenie" mam już kilka lat, przeczytałam co najmniej 10 razy - od deski do deski. Po przeczytaniu wydaje mi się, że wszystko zrozumiałam i wszystko wiem, ale po jakimś czasie zapominam. Kiedy jestem w dołku i jest m źle, znowu sięgam po książkę i znajduję w niej coraz więcej i więcej nowych prawd. Za każdym razem znajduję coś nowego, coś co przedtem przeoczyłam. Ta książka jest dla mnie ostatnim ratunkiem w moich smutkach i zwątpieniach. Cieszę się, że ją mam, nikomu nie pożyczam, bo muszę ją mieć zawsze pod ręką. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcę się odnieść do wypowiedzi mojej poprzedniczki. „Kacper, tak ładnie to wszystko opisujesz, podziwiam Ciebie” Gdybyś tylko mogła zobaczyć co stało się z moim „uwarunkowanym mnie” gdy przeczytałem to zadanie. Tak ładnie piszesz, podziwiam Cię. A „ja” stałem z boku i przecierałem oczy ze zdumienia. Przecież tak nigdy nie będę wolny. Wiem że to tylko spontaniczna wypowiedź ale moje ego już zrobiło z tego użytek na swój sposób. Tylko teraz będę musiał się nieźle nagimnastykować aby przy kolejnej wypowiedzi podtrzymać … „moje wyobrażenie o tym jak mnie widzą inni” Jednym książka wpada w ręce przypadkiem drudzy o niej usłyszeli i czegoś od niej oczekują a jeszcze inni są już z góry uprzedzeni i czytają wybiórczo dlatego przekaz w niej zawarty każdy odbiera na swój sposób. Dziś ja odbieram ją jako przede wszystkim obserwację samego siebie, obserwację „mnie”. Dlatego tak reaguje na wszystko co płynie w moją stronę, bo: „Zarówno to przed czym uciekam jak i to za czym wzdycham jest we mnie”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedros
Masz rację Kacper, że dyskusja zeszła na religię, sam to sprowokowałem, mimo iż osobiście nie mam nic do osób religijnych. Sprawa ego odnosi się do wypaczonego wizerunku własnej osoby. Widzimy siebie przez pruzmat własnego umyslu. Jednym z przesłań De Mello(tak myślę) jest spojrzenie na własną osobę w 3-osobie, tak jak byś się patrzył na siebie z boku. Jest to świetne doświadczenie dające dystans do własnej osoby, do własnych problemów. Osobiści barszo często tak odnoszę się do swojej osoby, do swoich problemów. Wszystko wygłąda inaczej, zyskuje się dystans a zarazem spokój. To tyle, narazie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To coś złego, że na temat religii? Kto to są osoby religijne wg Ciebie pedros? czy ktoś z Was się modli?ja zmienia Was modlitwa? Jeśli poznacie czym to jest i jeśli poznacie samotnośC- nie mówię o osamotnieniu- będzie nagrodą samą w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedros
Maalutka, Kto to jest osoba religijna? nie wiem, każdy osobiście powinien odpowiedzieć sobie na to pytanie. Osobiście czerpię z chrześciaństwa to co jest dla mnie potrzebne. Interasuje mnie praktyczna strona, to co mogę wziaść dla siebie i czerpię z tego korzyści. Dużo dobrego wnoszą inne wyznania. Jeżeli chodzi o modlitwę, tak modlę się codziennie, regularnie, rano, wieczorem, w ciągu dnia, bardzo pomaga w życiu, jest to nektar dla duszy. Modlitwa daje siły. Myślę, że domyślam się co masz na myśli pisząc o samotności, uwielbiam ten stan. Właściwie mogę odpowiedzieć , kto to jest osoba religijna, osoba należąca do danegpo zgromadzenia, przyjmująca zasady zgromadzenia, wypełniająca obowiązki związane z przynależności, żyjąca zgodnie z zasadami, nie nażucająca swojego wyznania innym szanująca godność innych wyznań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedros
Powinno być narzucająca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okokoko
bardzo prosze MAALUTKA o przeslanie mi PRZEBUDZENIA w wordzie na maila!!!!dziekuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja deska ratunku
Do Kacpra. Wydaje mi się, że jesteś już na etapie pewnego " wtajemniczenia" i moje pochwały lub uwagi krytyczne nie powinny Cię wcale dotykać, ani cieszyć ani smucić. Już teraz nie powinno Cię obchodzić co ktoś o Tobie myśli lub mówi, przecież jesteś już świadomy i wiesz o tym o czym autor kilka razy wspomniał w książce, że wszyscy jesteśmy osłami. Ja też to wiem, ale często uwagi krytyczne pod swoim adresem długo siedzą w mojej głowie, bo przebudzenie jest bardzo trudne. Autor głównie zajmuje się sferą psychiczną naszego życia i nie doszukałam się żadnych informacji o tym jak sobie radzić ze sferą fizyczną. Chodzi mi głównie o cierpienie fizyczne, o choroby, o umieranie. Jak przyjmować ból fizyczny i śmiertelną chorobę, czy też się z tym pogodzić, ale co z bólem fizycznym, z nim nie da się pogodzić bo on ciągle trwa. Nie wiem, nie wiem ... Pozdrowienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fragment opowieści o pierwszym i ostatnim spotkaniu dwóch braci, Anthonego i Bila De Mello. „Lecz w miarę jak czas upływał, Tony zaczął narzekać na jakiś ból wewnątrz klatki piersiowej. To powinien być dla mnie sygnał ostrzegawczy... Tony NIGDY się nie skarżył... Żył zawsze w pokoju ze wszystkim, co przyniósł mu los” Myślę że każdy sam powinien znaleźć w sobie sposób na pogodzenie się z pewnymi wydarzeniami. Na świecie jest ogrom ludzi którzy chcieli by mieć taką kondycję jak Ty lub ja. Tak zwana zasada kontrastu. Mogę normalnie funkcjonować, cieszyć się życiem. Dla jednych szara codzienność dla innych nie w pełni sił zdrowotnych coś o czym mogą tylko pomarzyć. Często myślę co bym zrobił gdyby i mnie los doświadczył, wystawił na próbę. Pewnie jakoś musiałbym się odnaleźć w tym nowym świecie. A wracając do bycia osłem. ;-) Piszesz że niektóre krytyczne uwagi potrafią długo siedzieć w głowie. Oczywiście możemy mówić że przecież jest to tylko efekt naszego urażonego ego. Możemy pisać o tym jak można to obserwować by zdemaskować pewne iluzje tylko uważam że nie bez znaczenia jest to w jakich okolicznościach się to dzieje. Czy mamy zapewniony spokój i bezpieczeństwo przez co swobodnie obserwujemy nasze uwarunkowania, czy też życie nas nie oszczędza, mamy niską samoocenę a społeczeństwo co chwila uzmysławia nam jak bardzo od niego odstajemy. Dlatego przebudzenie jest trudne i wydaje mi się że tak na prawdę ono nigdy się nie kończy. Nazwałbym to ciągłym duchowym wzrostem człowieka. Skoro wszystko płynie i jest ruchu to znaczy że trzeba być stale otwartym. Mam świadomość że jutrzejszy dzień chociaż z pozoru podobny nie poukłada się tak samo jak ten, jutro tak samo jak teraz będę siedział przed monitorem ale będzie to już „nieco” inna rzeczywistość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedros
De Mello odnosi się w swoich publikacjach do tematu narodzin, śmierci, choroby, bólu fizycznego, do sfery fizycznej życia człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja deska ratunku
do pedros Gdzie mogę o tym przeczytać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może tak... ...najgorszym błędem, jaki możesz popełnić, to myślenie, że żyjesz, kiedy w rzeczywistości śpisz w poczekalni życia. Trik polega na połączeniu twoich racjonalnych zdolności na jawie, z nieskończonymi możliwościami podczas snu. Bo jeśli to potrafisz, to potrafisz wszystko. G. Forsyth Nie jestem tancerzem... mnie się tańczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salamanddra
ja przeczytałam te ksiazke ale nie do konca ja zrozumiałam, pozniej zobaczyłam ze polecana jest dla tych ktorzy chca swiadsomie zyc, kroczyc drogą szczescia ale ......nie rozumiem poprostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×