Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dlaczegoooooooooo

co robic z takim mezem?

Polecane posty

Gość dlaczegoooooo
pisalam wczesniej ze na prace sa nikle szanse skonczylam pedagogike,miekszkam w malym miasteczku.to co mam byc dziwka bo do tego wszedzie potrzebuja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blade 34
dlaczego-----zawsze jest jakies wyjscie z sytuacji. Tez mieszkałam w małym miasteczku ale postanowiłam zaryzykować, wynieść sie stamtąd bo wiedziałam jakie zycie mnie tam czeka. Wyjechalam, dostałam prace. Kto nie ryzykuje ten nie ma. A po Tobie widze ze jestes totalnie zniechęcona i szukasz jakiejkolwiek wymówki zeby sie usprawiedliwic. Dla chcącego nic trudnego........ Ale Ty wolałaś spocząc na laurach i zyc za kase swojego męża mysląc ze to wystarczy i ze to w porządku. Zwłaszcza ze macie dziecko. Faceci nie lubią takich kobiet. A Ty jestes teraz kompletnie uzalezniona od niego.Pasuje Ci to???? Dla mnie to chore. Mój facet tez powiedział ze nie wyobraza sobie zeby jego kobieta siedziała całymi dniami w domu i nic nie robiła. Dla niego jestes po prostu bezwartościowa, pusta, nieambitna. I taka prawda. Sorry, ale on za Ciebie zycia Ci nie urządzi. Sama musisz znaleźc prace, wnies cos do waszego zycia.......a nie tylko to ze JESTES. I co z tego? On po prostu chciałby zebys miała jakis cel w zyciu, rozwijała sie, zebys nauczyła sie czegos nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość praktykantka1234
Przykro mi to mówić, ale tak jest, gdy facet po jakimś czasie zaczyna robić "analizy" życia i dochodzi do pewnych wniosków. Więc powiem ci jedno, że po częsci zapracowałaś sobie na to, że on tak cię traktuje, bo to wyglądało tak, jakby była na rękę ci ta wpadka. Pomyśl sobie, co mu przez łeb przlatuje; młoda panna idzie z nim na całośc, co mu pochlebia, w końcu jest już nie pierwszego sortu. Żadne z was nie pomyślało rozsądnie o zabezpieczeniu (pierwszy błąd - ale wspólny), fajnie było, ale okazuje się, że dziecko w drodze. I co teraz? Facet bierze odpowiedzialność, zwłaszcza, ze nie jest najmłodszy, żeni się, bo uważa, że jego honor tak mu nakazuje. Młoda żonka na początku cieszy, ale gdy dziecko podrasta, a ona ciagle siedzi w domu i nie myśli nawet zająć się czymkolwiek, to zaczyna go to irytować. No i zaczyna się piekiełko. Wojskowi zazwyczaj są choelrnie ambitni i chcąc im dorównać, trzeba mieć ambicje przynajmniej na ich poziomie, a nawet większe. Wiesz na czym polegał twój błąd? Na tym, ze już jakieś 2 lata temu powinnaś z meżem pogadać, że chciałabyś pojsc do pracy, zrobić magisterkę, ale trzeba wymyśleć coś w kwestii opieki nad dzieckiem i żeby to jakoś poukładać. Ja myślę, że wówczas on nawet pomógłby ci, bo ty sama chciałabyć tego. Ale skoro on nic nie mówił wyraźnie, to chyba tobie to pasowało, aż on nie wytrzymał i zaczął to co zaczął. Jedyna recepta kobietko na twoją sytuację, to nie siedzieć tutaj i szukać rad - ale zebrać tyłek w troki i ruszyc szukac roboty, jakiejkolwiek. Ja tez mieszkam w małej mieścinie, do większej mam 70 km. Ale znam dziewczyny - studentki i już panie magister, które ... sprzątaja na pół etatu biura. I nikt z nich nie szydzi, a wręcz są podziwiane, że nie gardzą niczym. Praca za 400 zł, ciągle po południu, zycie podpasowane tylko pod pracę innych, czasami muszą isć sprzątac w nocy (jak pracownicy pracują długo). Ale pracują. I ty tez powinnaś. Wówczas mąż może zmieni zdanie o tobie i całe podejście. Jesli zaś odpowiada ci rola poniżanej ofiary - to się mecz z tym, ale nie płacz. Przepraszam, ale sama godzisz się na takie traktowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie - sprytnie omijasz spojrzenie na sytuację na trzeźwo. Tematu pracy unikasz jak ognia - nie ma i już. Lepiej jechać do mamy i się schować. Pojechać do niej ok - ale po to by zebrać siły i postanowić sobie działanie a nie zostać w pozycji biernej i pasywnej na przeczekanie. Nic nie zmieniasz a masz nadzieję ze mąż sie zmieni jak z nim pogadasz. Jak jełop nie widzi problemu i potrzeby zmiany zachowania to musisz ze sobą coś zrobić by zobaczył ze jesteś wartościowa. Kobieto!!!! Licencjat to już wykształcenie wyższe!!!!!! niepełne ale wyższe!! Do magisterki mały krok jak bedziesz miała kasę. Weź się w garść i idź do roboty a nie chowasz głowę w piasek jak struś. Nie użalaj sie nad soba tylko zadbaj o przyszłość swoją i dzieciaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blade 34
praktykantka ma racje. uzalanie sie nad soba i szukanie rad za wiele Ci nie pomoze. Sama musisz zmienic swoje zycie. Bo jesli poprzestaniesz na etapie na jakim jestes.....facet znajdzie sobie inną, bo bedzie miał dosc kobiety która nic nie umie i nic nie robi.Tylko siedzi w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie - czyli zgadzam się z koleżankami powyżej co do zebrania d...y w troki. A na marginesie mój mąż też jest wojskowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fb
do--->>>>> blade 34 Puknij sie w ten swój głupi łeb idiotko!!!!!!!!!!!!!!! Nie masz dziecka więc nie wiesz o czym mówisz!!!!!!!!!!! Nie masz pojęcia........ Nie każda kobieta może pozwolic sobie na prace majac małe dziecko u boku i takiego hu...ja za męża..... A zwłaszcza w małym mieście........... A zwłaszcza jak sie nie ma własnego mieszkania.......... Niech sie kur... facet zamieni na 1 miesiąc z żoną i zobaczy co to znaczy praca w domu!!!! Gotowanie, sprzątanie, prasowanie,opieka nad dzieckiem, zakupy itp. itd. !!!!! + różne sytuacje,np. kiedy dziecko jest chore itp. I zobaczymy kto będzie mądrzejszy !!! Nie mówie, że są to zadania jakies niewykonalne-->>>ale jak ktoś w tym siedzi to wie, ile wysiłku (zwłaszcza psychicznego) to kosztuje............ co za wredna baba z tej blade 34...........brak słów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blade 34
fb-----nie bredz bzdur bo słabo sie robi!!!!! pewnie tez jestes taka sama- liczysz na to ze facet na wszystko zapracuje a Ty bedziesz sie grzala w domu. Przyjrzyj sie opiniom innych dziewczyn.....chyba tylko Ty jestes taka pusta i głupia. Żałosne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blade 34
a w czym dziecko przeszkadza zeby pracowac?????????moja siostra ma az dwójke.......jedno ma 3 latka i wcale nie zrezygnowała z pracy...........jest normalna kobietą z ambicjami i rozsądkiem...w przeciwienstwie do Ciebie bo Ty masz orzeszek zamiast mózgu tepaku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieta powinna być ambitna to prawda,ale wiadomo jakie są realia w Polsce na prace i zarobki.Sól zje masło taka prawda.Oczywiście warto sie czymś zająć chocby z tego powodu ,ze będzie miała satysfakcje i kontakt z ludzmi.Ale pracowąc i zajmować się dzieckiem i domem to nie jest rzecz prosta,chyba że zaczną z mężem traktować sie po partnersku>Bo jesli on liczy ,że pójdzie do pracy a oprócz tego bedzie robiła to co do tej pory...to jest to bez sznas na powodzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawda boli
A ja się mu wcale nie dziwię. Do roboty nierobie! Nie gadaj głupot, że pytają o dziecko. Pewnie nie masz wykształcenia i kompletnie żadnych kwalifikacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlaczegoooooo
wcale nie boli idiotko ale wmalym miescie jest walka o prace i byt masz szcescie ze cie nie spotkalo to !!!!!ale oby kiedys los i tobie sprawil bol

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blade 34
dlaczego---------najlepiej rozozyc rece...uzalac sie i nic z tym nie robic!!!! myslisz pewnie ze wszystko sie samo rozwiąże. Błąd. No ale to juz twój problem. To Ty stracisz faceta, nie ja, nie inne dziewczyny. Tylko Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fb
do ----->> blade34 Jeżeli twierdzisz, że kobieta, która nie pracuje, jest kompletnym zerem i do niczego sie nie nadaje- to można powiedzieć na twój temat tylko tyle: świadczy to o Twoim całkowitym braku szacunku dla ogromnych rzeszy kobiet, które: - naprawde chcą pracować, ale niestety z różnych przyczyn nie moga, -są na urlopach macierzyńskich, wychowawczych, zdrowotnych Poczytaj sobie w necie wyniki różnych badań socjologicznych na ten temat (może wreszcie dowiesz się czegoś mądrego) Absolutnie nie zgadzam się z tym, że każda kobieta powinna pracować. Żyjemy w wolnym kraju i każdy może robić co chce. A ty nie masz prawa w żaden sposób tego oceniać. Oczywiście podziwiam kobiety które pracują zawodowo i wychowują dzieci. Znam wiele takich kobiet. Ale należy pamietać, że praca w domu, zawód tzw. "kury domowej" również wymaga od kobiety trudu i poświęcenia dla całej rodziny. Sama studiuję zaocznie i pracuje- i jestem z tego dumna. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weźcie
ja Cię w pewnym stopniu rozumiem dlaczegooo>> jednak tylko w pewnym. Wiem, że się boisz, przez ileś tam lat byłaś w domu a tu nagle trzeba szukac pracy! Tylko jak? Boisz się po prostu. Jednak zrozum, że musisz, już wcześniej pisalam - dla wlasnego zdrowia psychicznego musisz!! Ja też mieszkam w takiej dziurze gdzie o pracę cięzko. Nie słuchaj tych co CI mówią że za 400zł się nie opłaca bo tyle na przedszkole wydasz. Idź do jakiejkolwiek pracy bo tutaj chodzi o sam fakt pracy a nie o to ile zarobisz. Masz mieć pracę, jakis swój grosz, nowych znajomych i dużo,ojj dużo do opowiadania meżowi jak to Ci minął dzień w pracy. Zacznij więc szukać. Gdziekolwiek, po sklepach, otwieraj na bieżąco stronę internetową z twojego Urzedu Pracy, kupuj lokalną gazetę. Rób wszystko żeby podźwignąć się z tego doła w jaki wpadłaś. Praca będize tutaj dobrym lekarstwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blade 34
fb----Ty chyba nic nie rozumiesz czy ja napisałam ze nie szanuje kobiet które nie pracuja bo sa na urlopach wychowawczych czy macierzynskich. To tylko maleńka przerwa w ich zyciu zawodowym. I tyle. Potem wracaja do pracy. Ale autorka forum najwyraźniej unika tematu pracy, wykręca sie tym ze pracy nie ma i juz.Tak najłatwiej. Tez mogłabym siedziec w domu, rozłozyc rece i stwierdzic ze pracy nie ma.....no bo jak ja mam znaleźc skoro nawet nie wychodze z domu???? Tez studiuje zaocznie i pracuję. Nie narzekam. Nie wyobrazam sobie zeby mogło byc inaczej.I nikogo nie osądzam. Praca jest.........tylko wiekszość ludzi wklada za mało wysiłku zeby ją znaleźć. Albo licza na nie wiadomo jakie zarobki. Najzwazniejsze to gdzies sie zaczepić....od czegos trzeba zacząć... Nie wiem w jakim wieku jest dziecko autorki, podejrzewam ze jesli byłby to niemowlak to facet nie byłby taki głupi zeby robic jej wyrzuty ze siedzi w domu. To akurat zrozumiałe dlaczego. Ja faceta rozumiem, a obrzucanie go wyzwiskami typu kawał hu....jest troche nie na miejscu. Sama zle bym sie czuła jesli w moim związku byłabym jedyna pracującą I na dodatek utrzymywała mojego faceta. Rozkładanie rąk nic tu nie da, trzeba sie wziąc do roboty, działac, szukac pracy, próbowac cos zmienic. Niech facet chociaz zobaczy ze dziewczyna sie stara, ze próbuje cos zmienić. A to juz jest coś.....1 krok do sukcesu. Ja znalazłam bardzo szybko prace bo mocno wierzyłam ze ja znajde. Ale do tego trzeba podnieść dupe z kanapy i poszukać łaskawie tej pracy...a nie tylko gderac ze jej nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fb
-------blade34----->Ja nie moge............ Ratunku!! Co za brednie................... Kobieto- co ty wypisujesz??????? To wg ciebie miłość faceta do kobiety zależy od tego czy ona pracuje czy nie?????????????? Chyba u Ciebie tak jest.... Jeżeli tak, to uważaj żeby nie stracic pracy, bo cie facet rzuci!!!! KOBIETO!! Jeżeli facet NAPRAWDE KOCHA kobiete, to nie dlatego że akurat pracuje zawodowo.Po prostu ją kocha. I tyle. Proste. Reszta spraw do dogadania. Mąż autorki tematu jest totalnym kretynem, prawdopodobnie nie kocha jej...., a ty go popierasz. Współczuje ci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weźcie
fb>> tu nie chodzi o to czy kobiety , które nie pracują są zerami, bo to od nich samych zależy jak sie czują i pozwalają traktować. Jednak w tej tutaj właśnie sytuacji, w jakiej jest autorka, praca będzie dobrą terapią. Ona - autorka -pozwoliła się umniejszyć do zera. Musi się więc zmienić. Nie dać sobą pomiatać i oderwać sie od tego małego, jedynego dla niej światka, jakim jest jej mąż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość praktykantka1234
fb - owszem, masz rację, ale pod warunkiem , ze i mąż i żona jednogłośnie podejmują decyzję, że pracą żony będzie dbanie o dom, dzieci i całą tą otoczkę. Autorka nie wypowiedziała się w tej kwestii, co pozwala sądzić, że siedzi w domu nie w wyniku uzgodnienia, a w wyniku tego, ze nawet nie próbowała POROZMAWIAĆ na początek o tym z mężem. Jak jednak widać, on jest zdania, że powinna cokolwiek robić, bo dziecko jest już na tyle duże, że można zaprowadzić je do przedszkola, miedzy rówiesników. Owszem, to koszt, ale jesli on sam zarabia 2000 to na przedszkole może wyłożyć, a ona to co by zarobiła mogłaby przeznaczać na drobniejsze domowe wydatki. Przeciez nie musi co miesiąc kupowac sobie nowej kiecki na tyłek. Ja pracuję już 10 lat, jestem mężatką od 3, pierwsze dziecko w drodze. I nie wyobrażam sobie zostawić całego "finansowania zycia" męzowi. Ja zarabiam niespełna 1000 zł, mąż 3 razy tyle i wyobraź sobie, ze własnie w małym mieście (5 tysięczne), a nie mam jeszcze 30 lat. I to ja opłacam rachunki i zapełniam lodówkę. Mąż z kolei ponosi wydatki jakichś wczasów, zakupów do domu typu meble np., kupuje ubrania i opłaca wydatki związane z utrzymaniem samochodu. Jest podział. Przyjdzie dziecko to będzie musiał ponosic także wydatki związane z pielęgnacją i ubranim maleństwa, bo z mojej pensji nie wystarczy. Ale jak złożymy to wspólnie do kupy to jest lżej i nawet można zaoszczędzić. Wiec nie mów, ze nie można. Można - trzeba tylko chcieć. Ja zaczynałam swoją "karierę" zawodową od stażu za 160 zł w pełnym wymiarze godzin i na pełnym odpowiedzialnym etacie. Pierwsze lata pracy zarabiałam niespełna 450 zł (taka była najniższa netto). Podwyżkę dostałam jak skończyłam studia, a też robiłam najpierw licencjat a potem mgr. I studiowałam zarabiając później 600 zł. Nie powiem, pomogli rodzice, ile mogli, to pomogli. Ale cała pensja szła na wydatki szkolne (dojazdy i częsciowo czesne). Dzisiaj zaraboam całe g**** w porównaniu z osobami, które nie maja studiow, a jedynie wieksze plecy i układy. Ale dzieki temu, że mam pracę, nie czuję się nikim i mąż nigdy mi nie powie, ze musi mnie utrzymywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fb
---- blade 34 Ok. Zgadzam sie z Toba, że trzeba sie ruszyć z tyłkiem i zacząć działać. Szukac pracy, ale naprawde jej szukać. Nie powinno byc tak że tylko jedna stropna pracuje. Ale prosze Cie, chyba nie doczytałaś w temacie, jak ją traktuje mąż. Tu o to chodzi. On ją wręcz molestuje psychicznie. Fakty- powinna sie bronić.I to ostro. Ja bym nie pozwoliła swojemu facetowi na takie traktowanie. Współczuje dziewczynie..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fb
---- blade 34 Ok. Zgadzam sie z Toba, że trzeba sie ruszyć z tyłkiem i zacząć działać. Szukac pracy, ale naprawde jej szukać. Nie powinno byc tak że tylko jedna stropna pracuje. Ale prosze Cie, chyba nie doczytałaś w temacie, jak ją traktuje mąż. Tu o to chodzi. On ją wręcz molestuje psychicznie. Fakty- powinna sie bronić.I to ostro. Ja bym nie pozwoliła swojemu facetowi na takie traktowanie. Współczuje dziewczynie..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blade 34
praktykantka------chylę czoła:) i to sie nazywa byc prawdziwą kobietą...a nie kuchtą....i służącą męża.Kobieta musi byc odrobine choc niezalezna i koniec:) a nie zdana tylko i wyłącznie na łaske męża. ja jak pisałam wyzej------wyniosłam sie do wiekszego miasta, bardzo chcialam zmienic swoje zycie.....cos osiągnąć, skonczyc studia...wiedziałam ze to wazne. szukałam usilnie pracy, codziennie biegałam po miescie, nie mogłam pozwolic na to zeby mieszkanie i mnie utrzymywał mój facet. To było niedopuszczalne. No i znalazłam prace....zarabiam 1300zł na reke, mój facet 2300. On płaci wszystkie rachunki i opłaca wyzywienie, ja odkładam pieniądze na jakies szaleństwa, wakacje, wyjazdy. Trzymam kaskę w razie W, mam tez na swoje wydatki, na kosmetyki, fryzjera, ciuchy dla siebie i faceta. Taki ustalilismy podział. i jest nam z tym bardzo wygodnie. jak zaczęłam pracowac nasze zycie bardzo sie odmieniło, ja wiele zyskałam, w koncy zaczęłam spotykac sie z ludzmi, uczę się języków, koncze wlasnie studia. Cos robię, zapełniam sobie jakos ten dzien, nie nudzę się. Potem pod koniec dnia rozmawiamy sobie jak tam było w pracy, wymieniamy opinie, rozmawiamy o szkole, o troskach i rzeczach które cieszą. I tak ma być. Ale pamietam tez okres jak szukałam pracy........było mi bardzo ciężko bo wiedziałam ze wszystko jest na głowie mojego faceta, ze jest troszkę ciężko......było mi z ta mysla szalenie zle. Robilam wszystko zeby sie to zmieniło......jak studiowałam dziennie w wakacje leciałam do pracy zeby cos odlożyć, cos zarobić. Az mnie mój facet gonił ze troche przesadzam....ze damy sobie rade. Ale ja nie chciałam. Chciałam pracować, wnieśc cos swojego do naszego zycia...chcialam zeby nam było po prostu łatwiej. I dokonałam tego. Dlatego wiem...ze dla chcącego nic trudnego...wszystko mozna osiągnąć jesli tylko bardzo sie tego chce.Wiem to po sobie. I nikt mi nie wmówi ze jest inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość praktykanta1234
fb - owszem, ale jak powiedziała autorka, maż ja tak traktuje nie od wczoraj, ale od dłuższego czasu. Mało tego - ona wie z jakiej przyczyny, bo jej to wyrżnął. Dla mnie to by wystarczyło, żeby się zaciąć, przygryźć język i wziąć się w garść. Na początek poszukałabym jakiejkolwiek pracy, aby zdołać opłacić przedszkole dziecka (prawie 5 lat, jak napisała autorka) i w jakiś sposób lekko uzupełnic domowy budżet. Nie dostanie mniej niż najniższa płaca, to jest coś około 500 zł na rękę. Nie dużo, ale JEST !!! Autorka użala się nad sobą, przyznaje zaś rację tylko w kwestii "wygodniejszego" i mniej "męczącego" działania. Czyli wyjazd do rodziców na troszkę. Kiedyś będzie musiała wrócić i co? A co, jeśli facet jej powie, "to se jedź i nie wracaj, nie potrzebuję takiej kobiety". Co wtedy?! I ja go nie bronię, nie podoba mi się jak ją traktuje, ale ona dała mu na to wolną rękę. Godzi się na to, żeby być dla niego nikim. NIKT nigdy nie zwycieży z KIMŚ jak sam nie będzie tego chciał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blade34 ..piszesz z sensem.Ale tutaj nie chodzi tylko o pracę .Jak bys Ty sie czuła gdybay mąż ,partner powiedział Ci wielokrotnie jestes ,szmata jestes zerem nic nie warta istotą...a najlepiej wyjdz z pokoju i nie pokazuj mi sie na oczy...Problem nie tkwi w pracy czy jej braku,ale równiez w relacji tych dwojga ludzi..Mysle ,ze wyzywanie kogos od najgorszych i obinianie o wszystko nie jest mobilizujące do zmian danej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak - ale właśnie cały czas tłuczemy, ze zamiast siedzieć w domu i robić z siebie cierpiętnicę to powinna stanać i powiedzieć: nie dam się. Zobaczcie na co mnie stać! Jeśli facet nie widzi co ma to trzeba mu w tym \"pomóc\". Niestety są ludzie którzy wartość człowieka po części dostrzegaja poprzez pracę, szkołę, dodatkowe kursy np językowe, aerobik etc. Prowadzenie domu jest ważne ale mało który facet je naprawdę doceni jeśli jego pomoc ogranicza się do wynoszenia śmieci i przypilnowania dziecka przez godzinę w miesiącu. I niestety tak głupio swiat jest zaprogramowany że kobiety które TYLKO prowadzą dom zdarza się że nie są szanowane przez swoich facetów. Jestem na to wściekła bo wiem ile to pracy kosztuje, ale tak już jest ze musimy czasami dwa razy cieżej pracować by pokazać facetowi że też jesteśmy tak samo wartościowe - a może i bardziej. Miłość miłością, ale przy zarobkach 2500-3000 tys. na rodzinę dodatkowy grosz zawze się przyda. Owszem, ze można z tego żyć, ale same wiecie ile kosztują opłaty, ciuchy, jedzenie, przedszkole, życie, drobne przyjemności. A gdzie wakacje, utrzymanie samochodu? A gdyby facet bohaterki odszedł z woja to muszą gdzieś mieszkać - wtedy raty kredytu mieszkaniowego etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blade 34
sliweczka------tu masz rację....facet nie jest w porządku, nie wyobrazam sobie gdyby miał powiedziec mi cos takiego w taki sposób: jestes zerem, szmatą itd. To nie w porządku. o takich rzeczach rozmawia się spokojnie, bez nerwów.....związek to partnerswo. A wyzwiska sa niedopuszczalne i tyle. Po części rozumiem autorke i.......jej faceta. Oboje maja jakies zale do siebie..... Ale powinni o tym porozmawiac....wyjasnic sobie cos co im obojgu lezy na sercu.Dziewczyna powinna to co powiedziała nam- powiedziec jemu. I wziąc sie w garść. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość praktykanta1234
śliweczka - autorka pozwoliła na to od początku, nie postawiła się w chwili, gdy on ja pierwszy raz wyzwał, więc teraz jest nieco późno, choć ciągle nie za późno. Tyle, ze teraz to ona musi podjąć drastyczniejsze metody, zeby zwycieżyć z 12 lat starszym tyranem. A to nie będzie łatwo. Obawiam się, że nawet jak znajdzie pracę, to nie zmieni się za wiele ich sytuacja, bo on zdaje się znalazł sobie "żołnierzyka" do musztrowania. Bład, ze po pobiciu nie zrobiła obdukcji, miałaby go w rekawie, a tak ... daje się dalej i godzi się na bycie tym, za kogo on ją uważa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja od początku małżeństwa pracowałam ,ale męża \"nie oszczedzałam\" Zadawałam mu rózne prace ,opiekował sie dzieckiem,sprzątał jak trzeba było również.Od samego początku ustaliłam granice oboje pracujemy,oboje sprzatamy itp.Jedyne co mu odpuszczam to pranie ,prasowanie i mycie okien.W tej chwili jest tak,ze mąż mi sam chetnie pomaga i wszystko robimy wspólnie.Często mnie chwali ,pomimo ze od 2 lat siedzę w domu ( jestem na urlopie wychowawczym) i zawsze docenia moją pracę w domu.Bo twierdzi ze to bardzo ciężka i niewdzięczna praca.Nigdy mi nie powiedział ,że jestem leniem bo siedze w domu.A teraz wręcz mnie namawia ,żebym nie wracała do pracy.Oczywiście ja wracam,bo lubie byc niezależna i miec \"swoje\" wypracowane pieniadze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawi mnie to, jak zareagowałby mąż autorki topiku na wieść, zę żona znalazła pracę. Nie sądzę aby był z tego zadowolony. On traktuje żonę jak właśność, a te gadki, ze ona nie zarabia - to tylko podbudowuje jego ego. Do autorki - proponuję \"oczytać się\" w temacie. Poszukaj stron nt. współuzależnienia. Dotyczą one co prawda osób żyjących z alkoholikami, ale zauważysz,z ę wiele Twoich zachowań jest identycznych. To pozwoli Ci spojrzeć innym okiem na Twoją sytuację. A poza tym - nic na siłę. Nie musisz swojej sytuacji rozwiazywać już dziś, daj sobie czas na wszelkie decyzje. Ale niech to nie będzie czas zmarnowany - wejdź na topik \"czy żyjesz w związku, w którym partner molestuje cię psychicznie\" - ktoś już wklejał link do tego topiku. Poczytaj, przemyśl. W tej dyskusji padło wiele mocnych słów. Niektóre wypowiedzi mogły Cię zranić. Ale wiedz jedno - nie mozesz użalać się nad sobą. Najtrafniejsze rady to takie, które każą Ci się wziąć w garść. Zachowanie Twojego męża nie zmieni się jeśli nie zmeinisz się Ty. I musisz sama to zrobić, nikt Ci w tym nie pomoże. Musisz uwierzyć w siebie. Przestyać wbijać sobie do głowy,z ę jesteś nic nie warta. I pomysl o pracy - jakiejkolwiek. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×