Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Uwikłana

życie w zawieszeniu.....

Polecane posty

Gość listki zielone
a ja tez mogę prosić?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziecko...... staramy się o nie od roku, bez skutku. jakieś przyczyny natury, które nie pozwalają mi zajść w ciążę... Wiecie, ale najgorsze jest w tym to , że ja nie czuję wsparcia ze strony męża, aby na świat przyszło dziecko..... Bojże zostanę wtedy sama, ta blokada też powoduje że zamukam się w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesteś od niego uzależniona poszukaj stron o współuzależnieniu - dotyczą one osób żyjących z alkoholikami, ale zachowania tam opisane pasują do naszych zachowań. Uzależniamy swoje życie od mężów, robimy to, czego oni chcą a zapominamy o sobie. I tu tkwi sedno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość listki zielone
no dobra, ale moze on ma stresy w pracy? pracuje do pozna i zygac mu się chce ze zmęczenia..sorki za ten zwrot

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agnes -- uzależnienie, można tak to nazwać, jesteś cholernie emocjonalna, to sprawia że wiecznie coś czuję. Mój mąż dziewczyny...jest bzawodowym żołnierzem..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość listki zielone
ale ma czysto wojskową funkcję? moze to wojsko go tak jakos uformowalo..podobno wojskowi maja rozne takie odchyly co nie mają niewojskowi... moze zmiana pracy by coś dala? wiesz, moze on odreagowuje to wojsko w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autoreczko
to juz jeden fundamentalny blad ze potrzebujesz drugiego czlowieka zeby byc szczesliwa! Stad pewnie u Ciebie te dolki, zacznij najpierw byc szczesliwa ze sama soba a zobaczysz jak Twoje zycie sie zmieni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość listki zielone
moze Tobie sie wydaje, ze on po powrocie patrzy z taką miną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie, sama pracuję zawodowo, i wiem że te dziedziny, a przede wszystkim zachowania, postawy się przenikają. Nawet, gdy zdajemy sobie sprawę z tego, że tak być nie powinno, to nasza praca jest częścią naszego życia, i tkwi w nas. Ja sobie z tym poradziałam. Nie przynoszę pracy do domu. Kiedyś pracę odreagowywaam w domu, ale opamiętaam się. Dom to dom. Może on nie potrafi rozpoznać tej cienkiej granicy..... Zmiana pracy męża nie jest możliwa, ponieważ jest całym jego życiem.... To twardy facet...może ja jestem za miękkaW pracy też bywam bezwzględna....Ale miłość, dom i rodzina są odrębną kategorią. Tam znajduje się swoja przystań, ciepło, wsparcie, spokój.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwikłana wysłałam maila, miałam z nim problemy, ale myśle, że doszedł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agnes -- chyba z mailem sa malenkie problemy, w sumie z otworzeniem zalacznika, ale wiem na co mam zwrocic uwage choc.... Wiecie...to jest dziwne.. tak jak mowilam, pracuje zowodowo, a oprocz tego mam pasje, ktora sprawia, ze realizuac sie w niej czuje sie szczesliwa. Tym zajeciem dla mnie jest forografia. Biegna co dnia do pracy...po pracy na zajecia lub sesje....W domu obrabiam fotki.... Znalazlam cos dla siebie, bo czulam ze nie mam nic.... Terz mam cos dla siebie..... dlaczego wciaz sie tak czuje? Nie mam sie z kim podzielic tym, co mi sie udalo, bo jego to nie wzrusza. Wiem, ze trzeba miec cos dla siebie. Tylko przychodzi taki czas, kiedy czuje sie ze to jest wlasnie po to aby nie zostac z niczym. Pisalam o zapychaniu dziór.... fotografia jest dla mnie innym światem, dlatego tak bardzo go potrzebuję, ale dlaczego nie potrafię pozbyć się uczucia, że urodzila sie dzieki pustce....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwiklana, Przeczytalam to co piszesz. nie wiem w jakim jestes wieku, ale nasuwa mi sie jedna mysl: jezeli zwiazek, milosc, malzenstwo sa dla Ciebie najwazniejsze a twoj partner nie spelnia Twoich oczekiwan, to moze nie jest to dla Ciebie odpowiednia osoba? Czy pomyslalas o tym? Ja bym mu nie nadskakiwala, nie podawala sniadania, jak ktos to wczesniej poradzil. Wrecz przeciwnie, powiedzialabym mu, ze nie zyczysz sobie takiego zachowania, ze czujesz sie nie szanowana i ze ci to absolutnie nie odpowiada. nie podoba ci sie rowniez taki zwiazek. zastanow sie czy pokochalas odpowiedniego czlowieka. I za co wlasciwie go kochasz. to, ze jest twoim mezem, nie znaczy, ze jest twoja polowka. moze jest nia ktos inny a ty tracisz czas....i cierpisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwikłana nie wiem, dlaczego ten plik z książką się nie otwiera. Z dysku się otwiera, a po przesłaniu mailem już nie. Muszę pogłówkować nad tym. A dlaczego jest dla Ciebie ważne, ze zainteresowanie fotografią wynikło z pustki? Jakie to ma znaczenie skąd wziął się pomysł? Ważne jest czy przynosi to satysfakcję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dalijka....... Rozumiem doskonale co chcesz mi przekazać..... Chyba jeszcze jestem na etapie, ze mino tez iz nie mam juz sily, nadal chce walczyc i wierzyc, taka pieprz..... idealistka ze mnie. Mam swiadomosc wad wlasnych, dlatego kochajac innego czlowieka musimy miec swiadomosc jego wad. Nie ulega watpliwosci, iz mamy zupelnie rozne osobowosci. A sztuka porozumienia wynika z checi obu stron. Mysle, ze mimo, iz oboje chcemy, bo pewnie on tez na swoj sposob..... nie widzimy się...mijamy....... Kochalyscie kogos mimo tego iz nie mozna sie z nim porozumiec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agnes.... Od dziecka mialam troszke artystyczna dusze, tu cos zepsulam chcac ulepszyc, tu cos mi wyszlo mimo niedbalstwa...... Jeszcze nie jestem w tym super dobra, bo do tego potrzeba inspiracji, otwartego umyslu i wiele pracy, a przez to co sie ze mna dzieje w relacjach malzenskich, czuje sie bez weny tworczej czesto. masz racje, to chyba pewna forma uzaleznienia? Chcialabym sobie z tym poradzic, bo niszczy mnie to. Dla waszej wiadomosci, mam 28 lat, zapewne uznacie ze jeszcze bardzo malo, rozumiem. Jednak zawsze bylam osoba wrazliwa, emocjonalna..... Dlaczego czuje sie jak zmeczona zyciem kobieta?....? Wiecie..... inni uwazaja mnie za silna osobowosc. moze sama zabrnelam w pozory? Dziekuje ze jestescie dzis ze mna, duzo to dla mnie znaczy...bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do uwikłana
Tak, kochałam kogoś , chociaż zupełnie nie mogłam się z nim pozrozumieć. Z braku tego porozumienia i pogarszającej sie sytuacji w naszym związku wystapiłam o rozwód. Długo bolało, bardzo długo a teraz patrząc wstecz żałuję tych lat które straciłam, które nie wrócą i które nawet nie zostawiły miłych wspomnień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm... myślę,z ę trochę jesteśmy podobne do siebie. Ja też jestem postrzegana jako silna osoba, taka co sobie nie da w kaszę napluć. A w domu... kapeć. Zmieniam to powoli, nie mam juz nieraz sił, ale wiem, ze nie mogę zaprzestać walzcyć. Walczyć przede wszystkim o siebie. I przestać filtrować swoje życie przez pryzmat męża. Trzymaj się. Jutro będzie lepiej. Uciekam, bo mnie szara rzeczywistość wzywa. Pa wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do uwikłana __ jak wygląda teraz twoje zycie? Czy bylo to rozwiazanie warte tego ze teraz czujesz sie...jaka? szczesliwa? spokojna? Duzo przeszłaś, i wiem ze nie bylo laCo teraz czujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agnes __ dziekuje ze bylas dzis ze mna, mimo iz nie wiem kim jestes, duzo to dla mnie znaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze jedno dziewczyny żadnego żałowania, po co żałować, i tak nie mozna zmienić przeszłości. przeszłość nie istnieje przyszłość? moze będzie , moze nie teraźniejszość - to jest najważniejsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MajaW-wa
Uwikłana, cierpimy tak samo i z tego samego powodu, jesteśmy od nich uzależnione, wszyscy nam wmawiają, że jesteśmy silne, musimy być silne, ale już ne możemy, nie dajemy rady, nikt nam nie może pomóc i nie potrafi, kochani przestańcie cedzić te okrągłe słówka o tym CO powinnyśmy i CO musimy, że oni są jacyś tam... a my jakieś i powinnyśmy..... to nie książka ani film, to życie! prawdziwe!I KURWA boli, i nie masz szans się wycofać jak masz dzieci, które kochają swojego tatusia (to do tych, którzy mają takie proste rady), nie wiemy gdzie szukać pomocy, dlatego jesteśmy tutaj.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uwwikłana
Maja w-wa , jestemz Toba myslami........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MajaW-wa
Agnes, a jak masz dzieci które kochają tatusia ( bo jest naprawdę dobry) to jak zmienić tą teraźniejszość, masz pomysł, jak nie zrujnować im życia i uratować swoje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uwwikłana
Maja...... czuję ze mnie rozumiesz..... do tego nie potrzeba wielu slow, dzieki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uwwikłana
Pytanie z innej bajki, czy ktos na nie odpowie? Umiecie jeszcze płakać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maja zadumałam się nad Twoim pierwszym postem. Moje życie od 13 miesięcy to walka, walka o siebie. Staram się zmienić swoje zachowania i pewne reakcje po to, by w ten sposób osiągnąć zmianę reakcji męża. I to się udaje. Mogłabym sobie odpuścić - fakt, w końcu nie jestem wojownikiem. Ale wtedy wróciłabym znowu do huśtawek nastroju i tak z dołka do dołka, z dołka do dołka. Mam dziecko i swoją walkę prowadzę tylko dla dziecka. Bo mnie już właściwie nic przy mężu nie trzyma. A jeśli mam nadal być w tym związku to nie chcę być cierpiętnicą. A pomysły na zmianę teraźniejszości? To te, o których pisałam wcześniej - zacząć od siebie, a przede wszystkim skończyć z uzależnieniem od drugiej osoby .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agnes, witaj, wrocilas ponownie, milo. Ja jestem caly czas..... jestes mi dzis najwierniejszym kompanem. Doceniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×