Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czuję się z tym sama

co byście zrobiły

Polecane posty

Gość To nie chodzi ....
o to czy ktoś jest " na górze", ale uwazam, ze nie mozna nikogo do niczego zmuszać, a juz na pewno nie do milości. ale również nie mozna kims się bawić, nie wolno igrać z kogoś uczuciami. Twój facet zachowuje się jak panienka - wybacz, chcę i nie chcę ..., dlatego nie raz dobrze jak kobieta zdecydowanie zadziala ... moze jak zrozumie, ze nie on jeden tylko na świecie to przejrzy na oczy i zastanowi się co moze stracic, ale moze być tak, ze to bedzie koniec ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To nie chodzi ....
o to czy ktoś jest " na górze", ale uwazam, ze nie mozna nikogo do niczego zmuszać, a juz na pewno nie do milości. ale również nie mozna kims się bawić, nie wolno igrać z kogoś uczuciami. Twój facet zachowuje się jak panienka - wybacz, chcę i nie chcę ..., dlatego nie raz dobrze jak kobieta zdecydowanie zadziala ... moze jak zrozumie, ze nie on jeden tylko na świecie to przejrzy na oczy i zastanowi się co moze stracic, ale moze być tak, ze to bedzie koniec ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loorra
zostaw go pierwsza to dobry pomysł, łatwiej jest zostawić niż być porzucona,ty cierpiałabys bardziej niż on,widac ze sam nie wie czego chce, znajdziesz faceta który zdecydowanie bedzie wiedzial ze chce ciebie...nie warto poswiecac czas takiemu tchurzowi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ludzie....
jakbym po wprowadzeniu sie uslyszala ze on chce przerwy to bym sie natychmiast obrazila i wyprowadzila. i naprawde musialby sie niezle napocic i nastarac zeby mnie przeblagac. jestescie naiwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czuję się z tym sama
widzialam tamten topik... cóż- ja też obrazilam się... rozmawialam z nim dziś- myślę, że nie chce rozstania, ale po prostu chce w 100% rozdawać karty i mieć nad wszystkim kontrolę. Chcial się nawet spotkać, ale powiedzialam mu że więcej ode mnie takiego tygodnia nie dostanie i zeby wykorzystal go dobrze- na przemyślenia, bo chce uslyszeć odpowiedzi i wyjaśnienia. Generalnie wydawal się zbity z tropu...Zobaczę jeszcze co powie i wtedy podejmę decyzję...Ale teraz myślę, że chyba powiem że widzę, że nie dorósl do mieszkania razem i zabiorę swoje graty spowrotem do domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm a ja
zabieraj swoje rzeczy i wyprowadzaj sie od niego czym predzej!! w zwiazku nie ma miejsca na niepewnosc - albo sie chce z kims byc, albo nie ;] a on niech kleka na kolana i z bukietem czerwonych roz przeprasza Cie za swoje watpliwosci - nie pozwol mu rozdawac kart i soba manipulowac ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sasasa
rzeczywiscie - te przerwy to nic dobrego. Ja wlasnie jestem po kilkuletni zwiazku, bardzo zraniona i samotna. Przez 3 pierwsze lata slyszalam jak to jrest cudownie , bo bylo i jaka ja jestem wspaniala. To ja kupilam mieszkanie i zapytalam o to, czy by sie do mnie nie wprowadzil. Miesiac temu mielismy powazna rozmowe ze lzami na temat przyszlosci - on nie czuje, zeby mogl byc za kogos odpowiedzialny. Poprosil o przerwe. Ja cierpialam strasznie. Potem sie dowiedzialam, ze nie potrzebuje stalego zwiazku, tylko dochodzacej panienki. To mnie zabolalo najbardziej. Stracilam wiare w milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czuję się z tym sama
teraz czuję się jeszcze bardziej sama...dziś mialo miesjce ważne dla mnie wydarzenie- ludzie pytali "a gdzie twój chlopak"? wzruszalam ramionami...Kurde, tak brakowalo mi jakiegoś wsparcia dupek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sasasa
czuje sie ztym sama - u mnie jest identycznie. Tez musze na te pytania odpowiedziec z usmiechem na twarzy, chociaz lzy sie same cisna do oczu. Chcialabym sobie to wytlumaczyc, ze to w sumie dobrze, ze nastepny bedzie lepszy, itd... ale nie potrafie. Od 3 godzin juz nie spie, bo caly czas mysle jakby to uratowac. Wiem, ze sie nie da. Ja chyba zwariuje. Jest tu ktos moze z Wrocławia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czuję się z tym sama
na szczęście wyjeżdżam na kilka następnych dni...nie będę o nim myśleć nie wiem co robić...naprawdę jestem rozczarowana i zła, ale kurcze- jeszcze te kilka dni temu chciałam z nim mieszkać, kocham go. Trudno tak po prostu z tego zrezygnować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do czuje sie z tym sama- jesli moge cos powiedziec to uwazam ze tylko wgrasz na tym ze ostro postawilas sprawe. Nie daj sie mu, nie pozwol na zadne gierki. Jak zobaczy ze nie pozwalasz soba manipulowac i uswiadomi sobie ze moze Cie stracic to dopiero zacznie zachowywac sie jak Mezczyzna a nie jak chlystek. Jestem z Ciebie dumna. Odwagi! Jesli chodzi o moje doswiadczenia z facetami to tylko twardym postawiniem sprawy mozna cos zdzialac. Pozwalanie na wszytsko zawsze prowadzi kleski. Facet chce szanowac swoja kobiete, jak mu sie pozwolisz traktowac jak kogoas niewazego (kto daje sie zwodzic i czeka) to tak bedzie Cie traktowal. A jesli pokazesz mu ze sie nie boisz (nawet jak skreca Cie w srodku ze strachu) to wtedy on sie zacznie obawiac ze odejdziesz naprawde. Badz dzielna! Zajrzyj na topic \"czy tymczasowa separacja w zwiazku to poczatek konca\" i zobacz ze jak dziewczyny byly miekkie to w koncu sie porozpadaly te zwiazki. Dlatego skorzystaj z ich doswiadczen i obierz inna strategie. Ja bym sie spakowala i wyprowadzila (niech sie chlopak opamieta i nastepnym razem porzadnie sie zastanowi zanim z czyms takim wyjedzie). Pamietaj - nie boj sie wyprowadzki - zawsze mozesz sie wprowadzic jak tylko tego zechcesz a on Cie odpowiednio poprosi. Trzymaj sie. Zycze wytrwalosci i powodzenia! I daj znac jesli bedziech chciala. Odezwe sie w poniedzialek - jelsi chcesz. I milego weekendu mimo wszytsko. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czuję się z tym sama
dzięki Alex za te słowa:) jasne, że chcę żebyś odezwała się!:) póki co podjęłam już pewne decyzje- na razie nie będę nic robić, wyjadę sobie spokojnie, zrelaksuję się, a potem zabiorę od niego rzeczy...nie ważne co on postanowi- ja najpierw zamieszkam sama, na swoim a może potem, kiedyś tam- gdy dorośnie- z nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czuję się z tym sama
proste pytanie- czy na moim miejscu postąpiłybyście inaczej? ciągle zastanawiam się czy może jest coś więcej co mogłabym w tej chwili zrobić, coś lepszego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sasasa
ja probowalam zrobic wszystko, zeby to uratowac, ale to byl moj blad. To juz 3 tygodnie tej prozni. Przez pierwsze dwa sie strasznie meczylam, probowalam wszystko ratowac, pisalam co mysle, plakalam i w ogole nie bylam twarda. Nic to kompletnie nie pomogla. Od tygodnia nie dzwonie pierwsza, dzis zaproponowalam mu, ze wezme wszystkie rzeczy od niego z domu. On mi na to, zebym sie nie wyglupiala. Poczekam cicho, moze akurat wroci. Choc szczerze powiedziawszy nie wiem, czy tego chce. Skoro po 4 latach ktos mi mowi, ze nie zalezy mu na stalym zwiazku, tylko na spotkaniach co jakis czas i juz nie mowi o przyszlosci jak kiedys - to nie ma to najmniejszego sensu. W moim przypadku prawda jest, ze czas leczy rany. Jest mi coraz latwiej. Wierze, ze wszystko bedzie dobrze. Wydaje mi sie, ze jedynie swoja stanowczoscia mozesz cos zdzialac - wozczulanie sie nic niestety nie da. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czuję się z tym sama
tylko właściwie co zdziałać? wychować go? dzisiaj pewna znająca się na sprawach psychiczno/duchowcyh(jaki eufemizm;)...) spytała mnie jak wyobrażam sobie w takim układzie dalszy związek? i czemu pozwalam mu ciągle podejmować decyzje, czemu czekam na jego "wyroki", czemu ciągle daję szansę, czemu się porządnie nie złoszczę....Rany- nie wiem:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkiiiik
mam to samo i tez nie wiem:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie sytuacja byla podobna,właściwie nadal to trwa.Zakochałam się w mlódszym od siebie o 7 lat.On też się zastanawiał czy być ze mną,czy nie.Przez okres 4 miesięcy nie porrafił się zdecydować,w końcu związał się z inną.Po 2 miesiącach rozstał się z nią,po 4 powiedział ,że jestem dla noego ważna,pomyślałam,że zrozumiał swój bład,iże teraz będzie już dobrze,ale on nadal nie mógł się zdecydować i wymigiwał się od rozmowy.Powidziałam \"koniec\" i traktuje jak powietrze.Nie kontaktujemy się ze sobą.Wiem,że zachował sie jak palant,ale nie mogę o nim zapomnieć.Pozdrawiam wszystkich.Jeżeli ktoś ma ochotę do mnie napisać,podaję numer gg 5833117

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi sie ze on po prostu daje Ci znac ze cos w waszym zwiazku jest nie-tak-jak-powinno-byc, ale nie potrafi Ci tego powiedziec prosto w oczy. Takie podejscie jest wyraznym sygnalem ze cos sie spapralo i powinno byc bodzcem do powaznej rozmowy miedzy wami (najlepiej sama ja zainicjuj i dowiedz sie co mu nie pasuje, byc moze dojdziecie do kompromisow). Zostawianie tematu samemu sobie albo, co gorsza, manifestowanie postawy olewatorskiej, tudziez agresywne podejscie do tego problemu moze jedynie pogorszyc wasza sytuacje. Zmus go do postawienia sprawy jasno, ale zrob to z wyczuciem - byc moze wina wcale nie lezy po jego stronie... Pozdrowko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj mi tez tak powiedzial ze nie wie co do mnie czuje,ze musi to wszystko przemyslec...okazalo sie ze mial wtedy inna lol:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czuję się z tym sama
dzięki Lechowski za Twój głos- tutaj na kafe, łatwo jest wpaść w obsesyjne obwinianie facetów o całe zlo świata;) Jasne, że nie jestem święta... Mi na głowę zwaliło się teraz masę problemów i niestety wyżaliłam się przed nim, nawiązując do naszych kłopotów. Nie wiem co on kombinuje...powiedziałam mu, że wszystko w moim życiu ostatnio się chrzani. On spytał co rozumiem przez wszystko.Odpowiedziałam że dobrze wie co, na co on powiedział "nie powinnaś na to w ten sposób patrzeć" i że pogadamy jak wrócę w wyjazdu. Zobaczymy.Na razie do mnie dzwoni i raczej zachowuje się ok- ale co będzie dalej nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lechowski - nie do konca sie z Toba zgadzam.oczywiscie ze ludzie powinni ze soba roazmawiac, ale musza tego oboje chciec i traktowac sie z szacunkiem i po partnersku, a nie jak zabawke. spojrz na to z innej strony - facet wrecz wyprosil (wyrzucil?) swoja dziewczyne ze swego mieszkania, do ktorego ona sie wprowadzila po wspolnych wczesniejszych uzgodnieniach. zrobil to od razu po tym jak przeniosla swoje rzeczy, i to tylko dlatego ze nie jest czegos pewien.Jesli nie byl czegos pewien to dlaczego narazal ja na trudy przeprowadzki - jesli mieszkala z rodzicami to poniekad latwiejsze bo prawdopodobnie moze wrocic, ale jesli pochodzi z innego miasta i wynajmowala mieszkanie to oczywiscie musi sobie czegos teraz poszukac. i jeszcze w miedzyczasie moze sprawdzic, zgadnac co koledze nie pasowalo ze byl laskaw sie tak zachowac? Naprawde uwazasz ze to ona powinna dociekac co takiego mu nie pasuje? Chyba facet jest dorosly i potrafi mowic? i jesli rzeczywiscie cos jest nie tak jak byc powinno, to powinien z nia o tym porozmawiac, a nie zachowywac sie jak rozwydrzony bachor. Tak znam te rady - moze probuje Ci cos prze to powiedziec. I zgaduj kobieto- a o cokolwiek nie zapytasz to oczywiscie bedzie dobry powod dla niego zeby wytlumaczyc tym swoje szczeniackie zachowanie. Nie, uwazam ze dorosli ludzie inaczej rozwiazuja problemy. Do czuje sie z tym sama - musze Ci powiedziec ze jestem z Ciebie dumna. Mam nadzieje ze bedziesz twarda dziewczynka;) ale tez jesli Ci na nim zalezy pozowl mu sie wytlumaczyc, pozwol zeby to on poprosil o rozmowe. I powzol sie przeprosic, moze nie od razu, niech sie troche postara wtedy na pewno sie zastanowi na przyszlosc zanim cos takiego zrobi. Ale nie zgadzam sie absolutnie z tym ze to Ty masz zgadywc co mu nie pasowalo i dlaczego tak sie zachowal - nie, to on ma Ci powiedziec, i lepiej zeby mial dobry powod. Bo jesli nic nie zawinilas - nie zdradzilas go, nie oklamalas w zadnej powaznej sprawie itd to nie mial prawa sie tak zachowac. I poczytaj historie dziewczyn z forum o separacji - cos w tym jest ze jesli tylko jedna strona zawziecie ratuje zwiazek, nawet za cene wlasnej dumy, to ta druga strona coraz bardziej traci szacunek do tego, coraz mniej ceni sobie bycie z druga osoba (bo ta przeciez i tak bedzie cokolwiek zlego nie zrobi) i nastepuje koniec. Dlatego namawiam Cie zebys dala odczuc swemu mezczyznie ze moze Cie stracic - widzisz juz po jego zachowaniu (troche zmiekl, dzwoni do Ciebie) ze on sie tego boi i nie chce Cie tracic naprawde. Wiec pokaz mu ze mozesz z nim byc jesli sie postara, a jesli nie to Cie straci mimo ze moze byc rto dla Ciebie trudne. Jesli poprosi Cie bys zostala, i naprawde na powaznie przeprosi Cie za to co powiedzial, to mysle ze mozesz sie ponownie do niego wprowadzic. ja bym na razie dala mu odczuc swoj brak - niech sie postara i odzyska Twoje zaufanie i niech to ze sie do niego wprowadzisz bedzie dla niego \"nagroda\", im wiecej wlozy w to trudu i wysilku tym bardziej bedzie to cenil pozniej. Mozesz z reszta powiedziec mu potem, ze jesli sie wprowadzisz kiedykolwiek do mezczyzny, to tylko jesli wczesniej ustalicie date slubu (oczywisice nie jakas fantastyczna - typu za 2 lata) - oczywiscie jesli tego chcesz:))) jesli nie to powalcz tylko o to by facet liczyl sie z Toba i Twoim zdaniem w zwiazku. Pytasz czemu sie nie klocisz i naprawde nie zloscisz - bo teraz jest tak ze sie boisz, ze on odejdzie. ale nie odejdzie tylko dlatego ze \"sie postawisz\". juz widac ze sie tego obawia. nie pozwol by stwierdzil ze cokolwiek zlego nie zrobi to odcierpisz swoje cichutko i potem bedzie wszytsko ok. nie zmarnuj tego. 3 maj sie! Wiem ze Ci ciezko, ale badz dzielna -oplaci sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze jedno - ma racje ta pani ktora powiedziala ze czekasz na jego decyzje i wyroki - dlatego radze Ci badz obrazona za to ze sie tak zachowal - niech on Cie przeprosi - masz prawo i masz za co sie zloscic!nie jestes jakas pierwsza lepsza zeby Cie tak traktowal! - niech on wezmie sie do dzialania, niech Cie przeprosi i naprawi to co sknocil- i to bedzie wlasnie odwrocenie sytuacji -nie Ty bedziesz czekac co on zdecyduje tylko on czy zechcesz przyjac jego przeprosiny. Przeciez nie musi (i nawet nie powinno mu przejsc przez mysl) ze tylko na to czekasz:))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czuję się z tym sama
cześć! witaj Alex:) Spotkaliśmy się, był wesolutki i milutki. Przeprosił mnie, powiedział że mu złe nastroje minęły i że "potrzebował tej przerwy", ale "nie może mi obiecać, że to się nie powtórzy". Moje wprowadzanie się uważał za ciągle aktualne. Powiedziałam mu, że nie jest aktualne- i mam zamiar trzymać sie tego, mimo że mnie podpytuje czy jestem pewna tej decyzji. Ale chcę być konsekwentna, poza tym chyba potrzebuję czegoś więcej niż "podpytywania". Poza tym ochrzaniłam go dosyć mocno...no ale to w sumie tyle nie wiem, to wszystko jest bez sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SwierszczykOwna
moj maz z ktorym jestem obecnie juz 9 rok tez potrzebowal przerwy zeby byc w 100% ze to jest to TO...nie uwazam ze odrazu trzeba negatywnie na takie rzeczy patrzec...chyba lepiej ze ktos przyznaje sie do tego ze nie jest gotowy lub w 100% pewny anizeli po slubie maja wychodzic jakies niesnaski...oczywiscie ze sytuacje bywaja rozne...samo zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czuję się z tym sama
wiesz- ja w sumie też myślę, że ktoś może potrzebować czasu na ułozenie sobie wszystkiego, na podjęcie ostatecznej (!) decyzji. Tyle, że w moim przypadku to nie był pierwszy raz, a on zapowiedział mi w sumie że i nie ostatni...Brakuje mi słów "nie obiecam Ci że nigdy nie złapie mnie deprecha, że nie będę potrzebował samotnosci, że zawsze wszystko będzie ok- ale cokolwiek by się nie działo pamiętaj że kocham Cię". Właśnie to chciałabym usłyszeć...A obawiam się, ze to nie realne bo on naprawdę momentami wątpi w to czy mnie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czuje sie z tym sama- uwazam ze masz calkowita racje. bylam kiedys w takim zawiazku pelnym niepewnosci. bylo jak na hustawce. z perspektywy czasu moge powiedziec ze nie warto bylo w tym tkwic. powinnam byla postawic sprawe albo-albo. i zobaczyc czy cos sie zmieni, a jesli nie to odejsc. ja odeszlam, ale z innego powodu - po prostu zakochalam sie w kims innym, pobralismy sie i jest jak w bajce. nowa milosc to chyba najmniej bolesny sposob:) czasem jak mysle o tamtych czasach jestem zla na siebie ze pozwolilam komus sie traktowac jak zabawke. dlatego namawiam Ciebie do zbuntowania sie przeciwko takiej sytuacji. ale do wszystkiego trzeba dojrzec wewnetrznie. jak mowie bylam w podobnym zwiazku kiedys, dlatego wiem jak ci ciezko, bo taki zwiazek nie daje ani poczucia zadowolenia i radosci bycia z druga osoba, ani poczucia bezpieczenstwa. czasem warto zagryzc zeby, i poczekac na cos naprawde dobrego. Uwazam ze bardzo dobrze zrobilas trwajac przy postanowieniu ze sie wyprowadzisz. facet wyraznie mieknie, wiec moze sobie cos przemysli i zmieni postepowanie, jesli nie to lepiej dla Ciebie jesli szybciej sie z tego wyplaczesz. trzymaj sie cieplutko - i pamietaj jest tylu facetow na swiecie i byc moze to nie ten jest Twoja polowka, skoro nie ejst Ci z nim najlepiej. Zawsze mozna poczekac na nowa milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sasasa
macie racje, zaangazowanie tylko z jednej strony w ratowanie zwiazku to przyspieszacz do jego rozpadu. Wiem sama najlepiej, bo jakis miesiac temu to ja probowalam ratowac swoj zwiazek za wszelka cena, gdy on chcial przerwy. To ja jestem z tego czesto tutaj przywolywanego topicu o separacji (moj nick tam to: u mnie separacja). Na poczatku strasznie sie meczylam, cierpialam, plakalam, nie widzialam zadnego sensu. Jakos to przetrwalam bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym :) Przede wszystkim poukladalam sobie wszystko w glowie i nauczylam sie zyc bez niego. Nie nienawidzimy sie w tej chwili, pomimo to, ze na koniec nie bylo frazy: zostanmy przyjaciolmi:) Wydaje mi sie, ze troche sie jeszcze kochamy, na pewno szanujemy sie za te cudowne 4 lata i w razie potrzeby pomoglibysmy sobie. Ale na pewno nie bedziemy razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czuję się z tym sama
obawiam się, że i ja mięknę trochę- on bardzo namawia mnie żebym jednak nie rezygnowała z mieszkania razem, przeprasza za to co się stało, mówi że jeśli następnym razem złapie go dół poradzi z nim sobie tak żeby mnie nie ranić...że chce spróbować jak będzie nam razem... Powiedział, że dla niego związek to od zawsze były wahania nastroju, od euforii do zwątpienia itd. Ja powiedziałam mu, że jeśli chce ze mną mieszkać musi mi dać oparcie i poczucie równowagi, bo taki rozstrój wewnętrzny to nie jest coś czego szukam w życiu... cholera, nie wiem teraz zresztą znów mamy "przerwę"- ale wakacyjną, on wyjechał na 2 tyg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×