Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Witam🌼 pinezko--masz chyba racje..nasza innosc pociaga nasze 2...ja własnie jestem taka szalona..pełana pomysłow.. wiem ze czytajac nasz widzisz jak to sie skonczy....ja czsami mam takie same odczucie czytajac wpisy na tym forum.. złota rybko--- \'\'czemu musialam sie poczuc taka bylejaka, normalna, zwyczajna, ze maly kawalek zachwytu doprowadzil mnie do tego zakretu gdzie jestem teraz?\'\'..fajnie to ujełas..mam podobne odczucia.. U mnie zawirowania...moja 2 ma internet, zaczeły sie rozmowy.. na poczatku pełne zalu i złosliwosci..nie potrafiłm sie otworzyc bo i po co?..i tak nie zrozumie..bo co sie wysilac ....ale on jak zwykle jest nieugiety..znowu czeka na mnie ..ma dla mnie czas..tylko sie zastanawim ..po co rozbudza we mnie ta iskierke, króra juz tylko sie tliła..po co znowu burzy mój spokój..boje sie, ze znowu oddam mu czesc siebie a on ..znowu mnie zrani... rozmawiamy teraz na skypie.. jest trudniej..bo mozna wyczuc kazda nute w głosie...czsami milczymy jak rozmowa jest dla nas za trudna..a nawet przechodzimy na gg..jak nie jestesmy w stanie pewnych słow wypowiedziec.. zaczynam powoli mu mówic o moim bólu ale jeszcze sie zatrzymuje..bo to wraca ze zdwojona siła..jeszcze nie potrafie o tym mówic.. on to widzi na swój sosób....tłumaczy na swój sposób..ale czuje maja zmiane..a nawet czsami obojetnosc..ale ja juz nie chce sie oddac mu cała jak wczesniej..chce miec czstke dla siebie..zebym mogła sie wniej skryc jak bedzie mi ciezko... nieszaleje juz..nie excytuje jak dawniej.. nie siedze przed komputerem całymi dniami.. nie oczekuje na sms.. nie płacze jak mnie czyms zrani.. ale strach pozostaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michal77
Fabien... pytasz się co czuję: ból i beznadziejność tej sytuacji jak sobie radzę - prawie sobie nie radzę czego oczekuje od swojej "Kochanki" - Nie traktuje jej jak "Kochanki" Czytam Was i widzę, że każda sytuacja jest inna. Ja teraz jestem tą 2, ale mogę być też 1. Przeraziło mnie to co napisała zlotarybka36 szczególnie biorąc pod uwagę to co napisała o swoim małżeństwie, że było dobre, że jej mąż był i jest jej przyjacielem. Rybko...Co byś zrobiła gdybyś straciła męża, gdyby odszedł do innej? Czy bałbym się zdrady...jak każdy Czy chcę mieć w domu sprzątaczkę i kucharkę za którą nikt się nie obejrzy i żyć wygodnie...Nie. Nie jestem wygodny. Właśnie z czegoś takiego zrezygnowałem. Pozdrawiam......wszystkie cyfry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
michal nie chodzilo mi o brzydka sprzataczke raczej o kobiete, od ktorej facet jest \"lepszy\" i wie, ze ona go nie zostawi oraz czuje sie pewnie, bo nikt jej mu nie odbierze bo ona sie poswieca rodzinie itp ja jestem innym typem kobiety jedynka mnie wybral na kobiete swojego zycia, ale sama nie wiem dlaczego kocham po mesku - nie jestem zazdrosna, daje luz i swobode, nie wypytuje, nie molestuje telefonami nie mozna o mnie powiedziec: \"ona jest moja\" ona jest swoja niezalezna kochajaca wolnosc wyksztalcona pyskata chodzaca swoimi sciezkami nie dajaca sie zamknac w schematach taka kotka - leniwa, seksowna, drapiezna, milusia, ale de facto nieosiagalna chcialbys taka kobiete?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XYZV
Pisezzzzzka moze my se podac reke.Pozdrawiam wszystkich:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michal77
Chcę być przy Niej. Przy tej, którą pokochałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fabien1111
Hej wam wszystkim. Michal....a czymasz wlasna rodzine,dzieci?jesli nie to pewnie problem bycia z "NIA" razem polega na jej strachu pzed odejsciem od jedynki. To piekne,ze ja kochasz,ze nie jest jakas zwykla kochanka do lozka,milo to uslyszec bo dajesz moze paru osobom pewnosc ,ze dwojki mocno kochaja,a nie korzystaj z "wygodnej "sytuacja bycia kochankiem-bez zobowiazan,mogacaym w kazdej chwili uciec bez slowa wytlumczenia. zycze wam wszystkim udanego dzionka,pelnego radosci,usmiechow ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fabien1111
miailo byc...nie korzystaja.......jakos literki gubie..sorki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michal77
Nie mam rodziny. Odszedłem od kogoś z kim byłem. To było trudne dlatego rozumiem Ją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fabien1111
Zycze Tobie Michal,zebys sie spelnilo Twoje marzenie,zebys mogl budzic sie w objeciach przy niej kazdego ranka,zebys mogl powiedziec...jestem szczcesliy..zycze nam wszystkim tego... Zreszta zycia plata nam rozne figle,trzeba miec tylko nadzieje,na lepsze jutro,bo nadzieja jest chyba jedyna rzecza,ktora nam nie pozwala sie zalamac do konca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michal77
Dziękuję Fabien..Tobie też życzę spełnienia tego o czym marzysz, a czego tak bardzo się boisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZNUDZONY CZEKANIEM
Witajcie Zakrteconaa mysle ze masz racje, powinienem pujsc inną drogą,zmienic kurs.w chwili obecnej jestem jak okret pozbawiony steru mysle ze odepre nacisk pchający mnie na droge z ktorej musze zboczyć.gbymym postąpil inaczej i nie potoczylo by sie tak jak mi sie wydaje ze moglo by sie potoczyc nabawił bym sie moralnej grypy.nieodlącznie jak przy tragedii płacz przy komedii śmiech zycie wypelnione jest niewiadomymi a pokonujac droge mozemy sie pogubic wszedzie i mysle ze bylem zagubiony.pozbawic meza zony nie majac pewnosci czy nie skrzywdzi sie tej drógiej to było chore.zastanawialem sie nad tym co napisalas i przestawilas zwrotnice na moim torze.dzieki:) ......a co ma byc to bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołek02
Złota rybko....Dużo myślałam o tym co napisałaś... Czemu musiałam się poczuć taka bylejaka, normalna, zwyczajna, że mały kawałek zachwytu doprowadził mnie do tego zakrętu gdzie jestem teraz? Przez 11 lat siedziałam w domu, byłam jak ta kura domowa. Dom, mąż i dzieci to był cały mój świat...chciałam pójść do pracy, wyjść do ludzi... chciałam być niezależna finansowo. Znalazłam pracę, moją pierwszą pracę. Tam znalazłam też jego... Od początku rozumieliśmy się bez słów. Byłam nieśmiała, zagubiona, nie potrafiłam odnaleźć się wśród tylu nowo poznanych ludzi. Czułam się gorsza od nich, właśnie taka ,,bylejaka,, On był moją bratnią duszą, pomagał mi we wszystkim. Po jakimś czasie zaczęto żartować z nas. Gdzie Ona tam i On... Dopiero wtedy zauważyłam że coś się dzieje, dopiero wtedy zaczęłam patrzeć na niego inaczej. Powiedział mi później że pokochał mnie za tą nieśmiałość, delikatność. ,,Miałaś tak smutne oczy, że chciałem dać ci wszystko, nawet gwiazdkę z nieba aby tylko zobaczyć w nich iskierkę radości. Mały promyczek szczęścia,, Rosłam jak ,,młody bóg,, uwierzyłam w siebie...awansowałam... Dziś wiem że jeśli zechcę osiągnę wszystko. Uwierzyłam że jestem mądra, dobra, piękna. Przez 16 miesięcy usłyszałam od niego więcej komplementów niż od mojego męża przez 12 lat małżeństwa. Będę mu wdzięczna do końca życia za to czego mnie nauczył , za to że nie boję się odezwać w grupie ludzi, za to że wierzę we własne siły i możliwości, za bezgraniczną miłość którą niestety zawiodłam. Nawet to że dziś mój mąż mówi że mnie kocha, że chce odbudować nasz związek zawdzięczam jemu, człowiekowi który nauczył mnie kochać, a przez to żyć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołek02
01:05 anusia03 Jesteśmy razem od 15 miesięcy. Wiem że w całym moim życiu nie było nikogo kto kochał by mnie tak bardzo. Nie było nikogo takiego jak on... Mam 30 lat, męża i dwoje dzieci...Mój mąż jest dobrym człowiekiem, dobrym mężem i ojcem.Jest zaradny, pracowity, bardzo oszczędny(czasami wręcz skąpy) On ma 23 lata... Pokochałam go za jego serce, za to że potrafił słuchać kiedy potrzebowałam się wypłakać, za to że potrafił doradzić. Przy nim uwierzyłam w siebie, uwierzyłam w to że jestem coś warta. Przez 11 lat siedziałam w domu, byłam jak ta kura domowa. Dom, mąż i dzieci to był mój cały świat...Chciałam pójść do pracy, wyjść do ludzi, chciałam być niezależna finansowo...Znalazłam pracę , moją pierwszą pracę. Znalazłam też moje szczęście... Od początku był moją bratnią duszą - moim aniołem Zaczęło się od rozmów, zwierzeń. Potem 1000 smsów. Wyznania, obietnice, nadzieja... Marzyliśmy o pocałunku, potem o dotyku, o naszym pierwszym razie... Przy nim czułam jak bym sama miała 20 lat... Przy nim czułam że żyję...Nigdy jeszcze nie dostałam od drugiej osoby tyle ciepła i miłości... Nigdy jeszcze nie byłam kochana tak bardzo... Marzyliśmy o wspólnym świcie, o tym aby obudzić się w ramionach ukochanej osoby... Dostaliśmy nasz wspólny świt... Chcieliśmy deszczu... Dostaliśmy deszcz... Pocałunki w deszczu, bieganie boso , wreszcie sex , cudowny sex w strugach deszczu... Wierzyliśmy że wystarczy czegoś bardzo chcieć... Niedawno powiedział ze chce być ze mną na zawsze... Nie mogę odejść od męża ... jestem przede wszystkim matką, i muszę patrzeć na dobro moich dzieci. Powiedział ze on tez musi poukładać swoje życie... Od 3 może 4 tygodni kogoś ma... Mówił że ona jest lekarstwem na mnie, lekarstwem na miłość... Mówił ze wystarczy jedno moje słowo i zostawi ją.... Mówił ze nigdy nie przestanie mnie kochać... Spotykamy się sporadycznie, kiedy jej nie ma przy nim... Boże mój... jak to boli...... A wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze???? To że ona, kocha go tak samo jak ja... Czytałam jej smsy... To tak jak bym czytała siebie.... Wiem że jest z nią bo jest podobna do mnie, tak samo jak ja skromna, cicha, samotna, zagubiona....Tak bardzo chciałabym przestać nienawidzić Ją... Powinnam cieszyć się że on kogoś ma...Ze trafił na kogoś takiego jak ona... Próbowałam... Nie umiem pogodzić się z tym... Tak bardzo go kocham... Jednak to ona zostawiła dla niego swojego chłopaka, nie ja.... Za każdym razem kiedy się spotykają cierpię, płaczę, potem robię mu awanturę... Powiedział ze dopóki mnie kocha nie zrobi nic z nią... Teraz ten wyłączony telefon... Bałam się że oni są razem... Rozmawialiśmy o tym... Powiedział że spał.... Tak bardzo się boję że on przestanie być moim aniołem.... Przez 15 miesięcy Mój miś nigdy mnie nie okłamał....Nigdy... Wierzę mu... Muszę mu wierzyć bo oszaleję................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołek02
09:51 anusia03 W piątek przed pracą poszliśmy na długi spacerek...Czułam ze mój miś ma straszne wyrzuty sumienia. On nie umie kłamać, boli go to że okłamuje swoją dziewczynę. Ona pisała smsy, puszczała sygnały, wreszcie zaczęła dzwonić( namolna jakaś) Mamy umowę "żadnych telefonów od niej kiedy jesteśmy razem". Mój miś wreszcie wyłączył komórkę bo to co ta dziewczyna wyprawiała to już przechodziło granice normalności. Nie wiem jak on jej to wytłumaczy. Ale ma co chciał. Ona miała być tylko na chwile kiedy mnie nie ma, a wpakowała się z buciorami w całe jego życie.Jego rodzina ją uwielbia bo nie jest mną.... Byliśmy razem przez 1,5 godziny. Siedzieliśmy na polance na kocyku, rozmawialiśmy, całowaliśmy się, kochaliśmy.... Przyjechaliśmy do pracy szczęśliwi, siedziałam cała w skowronkach, uśmiechnięta jak nigdy... Po 15 minutach ona też przyjechała , mimo tego że zeszła z nocnej zmiany, i znów na noc musi przyjechać. Przyjechała sprawdzić co się dzieje... Mój uśmiech powoli zszedł z mojej twarzy, zrobiło mi się jej szkoda. Pomyślałam sobie że przecież nie możemy być szczęśliwi wszyscy ktoś musi cierpieć... Dlaczego to ciągle mam być ja? Cierpiałam przez kilka ostatnich dni... Kiedy pojechała poszliśmy razem na obiad... Nie wiem jak mój miś wytłumaczył jej to Bo nie chciałam pytać a on sam nie mówił nic na ten temat... Tego dnia jakoś nie mogliśmy nacieszyć się sobą... Ciągle szukaliśmy okazji aby się dotknąć, przytulić, pocałować... Po pracy znów byliśmy razem przez kilka godzin... Kochaliśmy się kilka razy, aby nacieszyć się sobą na resztę życia... Powiedział że to już ostatni raz...że nie chce więcej jej okłamywać, że on tak nie potrafi. Prosił byśmy nie pisali więcej do siebie. Czułam dokładnie to samo... Powiedziałam że też chcę to zakończyć ze względu na moje dzieci na mojego męża... Zgadzałam się ze wszystkim co powiedział ( musimy zapomnieć, przestać się widywać, przestać pisać ) Powiedziałam mu że w wakacje wysyłam dzieci na kolonie. I planujemy z mężem wyjechać gdzieś tylko we dwoje. Powiedziałam że wierzę w to że nam się uda, że mój mąż bardzo się stara, że muszę i chcę o nim zapomnieć... Powiedział że już mnie nie kocha - powiedziałam że ja chyba też... Oboje wiedzieliśmy że kłamiemy... Czuję jego miłość w każdym pocałunku, w każdym dotyku, Kiedy się kochamy czuję że jestem najważniejszą osobą w jego życiu. Niesamowita jest jego czułość dla mnie, to nie jest tylko sex... Przede wszystkim jest czułość... Nie odwrócił sie kiedy odchodził, powiedział tylko "proszę cię nie pisz więcej". Czułam żal ale i ulgę... Obiecałam że nie napiszę... Napisał następnego dnia o 20,55 właśnie kończyłam pracę... "Wybacz, ja już nie daję rady. Potrzebuję cię . Aniołku mój najukochańszy na świecie przyjedz do mnie teraz. Błagam. Tak za tobą tęsknię..." Pojechałam ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołek02
20:37 siabadaba ta anusia to przecież aniołek, który tak ostro się produkował kilka stron wcześniej, ale kobicina została zjechana i zamilkła dziewczyny, to znowu pic na wodę i fotomontaż aniołek nam opisuje swoje fantazje snute podczas nieprzespanych nocy - ale nudy 16:18 anusia03 Masz rację siabadaba aniołek to ja.. Ale tylko w tym masz rację... Wszystko to co opisałam na tym i na tamtym topiku jest prawdą... Wszystko to jest odzwierciedleniem przeżytej przeze mnie prawdy, choć wolałabym aby to były moje fantazje. Wtedy nie cierpiałabym tak bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołek02
Przeniosłam te posty z topiku ,,zostawiona prze kochanka,, Pozdrawiam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooranyyyyy
aniołku - juz to pisalaś chyba z miesiąc temu:O znowu wyszłas na przepustkę?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie:) W piatek złozyłam pozew w sadzie !!co poczułam?? Ulge!! Chce zeby sie to skończyło mamy zamieszkać teraz razem z 2 ja on i moja córcia :) Mąż jest załamany:( mówi ze był dupkiem niedoceniał mnie!! Ale teraz to już za pózno!!No niestety tak jest!!Przez 9 lat małzeństwa dostałam 2 razy kwiaty nie pamiętał o moich urodzinach imieninach i innych świętach:((Moze ktoś z was napisze ze to nie wazne ale ja uważam inaczej nigdy sie dla niego nie liczyłam od kiedy miał kwit na mnie nie starał sie już!!Czy dobrze robie?Nie wiem!!Czy będę żałować? Nie wiem!! Czy warto było? Warto!!:)Wiem ze kocham 2!!Co ma być to bedzie !!Jak dobrze pójdzie to na pierwszej sprawie dostane rozwód:) Trzymajcie kciuki!:) Pozdrawiam Was serdecznie!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hyyyyyyyy
biedny gostek:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama ja
Kati obyś była tylko szczęśliwa i pilnuj tego szczęścia. Nie pozwól by z tym drugim wkradła się rutyna. Pilnuj partnerstwa w związku i odpowiedzialności. Pilnuj też swojej pozycji. Jestem po ślubie już 23 lata i teraz dopiero widzę na co sobie pozwoliłam. Stałam się niewolnicą własnej rodziny. Oczywiście mam pracę, stanowisko, pieniądze ale nikt tego nie szanuje. Nigdy nie dostaję kwiatów, prezentów. Wyjście samotne z domu to przestępstwo typu zdrada.Ale żeby wyjść ze mną, to nie zasłużyłam. Zastanawiam się nad rozwodem. Pewnie będę sama w życiu, ale samotność i wolność jest lepsza od niewolnictwa. Jestem na takim zakręcie. To chyba przychodzi z wiekiem, że zaczynam zastanawiać się nad swoim życiem. Mam pozwolić by było jak dotychczas. Szaro, nieciekawie, bez perspektyw, bez zrozumienia, bez woli słuchania nawet. Czy mam zminieć coś w swoim życiu. To jest dylemat i myślę ciągle o tym. Pozostawię za sobą opinię najgorszej żony, może i matki bo sprzeciwiłam się. Ale co z moim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołek02
Kati ... Podziwiam i zazdroszczę odwagi. Ja chyba nigdy się na to nie zdobędę - może nie kocham aż tak bardzo? Nie wiem , już nic nie wiem...Może powinnam posłuchać rady Michała i spróbować od nowa z mężem.? Nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trąba jeryhońska
aniołku - na miejscu twojego męza dawno dałabym ci po dupie i wywaliła za drzwi na zbity łeb i szukaj sobie wiatru w polu, skoroś taka gościnna w kroku i żądna przygód:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołek02
Nawet nie będę komentować wypowiedzi mojego przedmówcy. Takie trąby jerychońskie potrafią tylko głośno grzmieć i potępiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fabien1111
ta wypowiedz swwiadczy o jego kulturze to raz a po drugie ten ktos sam nie wie o co chodzi i pisze zeby tylko zaistniec na chwile na naszym topicu. Olewka,to nasz topic a jak ktos ma problemy z tym co piszemy to niech nie czyta. ....znowu we mnie budzi sie ogromna tesknota.....ale zanim moja dwojeczka powroci z zagranicy to potrwa jeszcze pare tygodni... Wczoraj staralam sie byc dobra zona.......bylam...a potem wylam w poduche,czulam obrzydzenie i dzis jest mi strasznie zle,czuje sie okropnie.tak marze by poczuc sie choc na chwilke szczcesliwa,by kochac cala soba... Nienawidze samej sieie za to wszystko....nienawidze jego pocalunkow i dotyku,ie daje juz czasem rady, a jesl sobie mysle,ze tak mamtrwac jeszczce pare lat to przezywam wewnetrzna tragedie.Ale jak sie odwazyc na zmiane????Najchetniej uciekla bym na kolana mamy(tak jak to robilam bedac mala dziewczynka)i powiedziala bym ...MAMO-POMOZ!!!!ale tego nie moge zrobic. jestem dorosla i sama musze ponosic konsekwencje za decyzje zyciowe.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiatm🌼 fabien111---czytajac Ciebie odczuwam przerazenie...jak tak mozna zyc...przeciez na dłuzsza mete tak sie nie da...ale tez mialm taki okres ze kazdy dotyk meza przyprawiał mnie o wstret..ale nasze z relacje z 1 na szczescie sie zmieniły..moze wpłyneły na to jego wyjazdy..jest teraz inaczej...i do tego przyczyniła sie moja 2 ..jego chwilowe wycofanie się..zaniedbanie...mnie...odczuwajac ból zblizyłm sie do 1..zaczełam inaczej na niego patrzec...i mój maz teraz widzi mnie w innym swietle..moze uda nam sie powoli wyjsc na prostą...choc długa jeszcze droga przede mna...Nie potrafię wszytkiego zapomniec ..tego ponizania..wyzwisk..zabicia we mnie kobiety..poczucia ze jestem nikim .. Moja 2 spedział prawie cały weekend ze mna wirtualnie...nawet dziasiaj rano wstajac czułam przesyt tej sytuacji:P..poprostu nie jestem przyzwyczajona az do takiego zainteresowania z jego strony..i tez niby sie ciesze ..ale ...nie daje sie poniec za bardzo..napisałam mu nawet..ze narazie poprzygladam sie tej sytuacji...przed obawą ze to chwilowa poprawa..a nie chce znowu sobie fundowac emocjonalnej \'\'grypy\'\' jak to okreslił Znudzony..., Jeszcze 2 mieciace temu za te chwile obecne oddałabym duzo...ale moze tak ma byc..moze to jest dla mnie sytuacja podbramkowa..zeby nie oddac sie całkowicie..zeby nie zartacic samej siebie..czsami sie czuje jak bym była w zawieszeniu i nie wiem,czy mam sie uniesc czy opasc z impentem na ziemie.... Znudzony..., ---zycze Ci wytrwałosci w podjetej decyzji,i zeby Twój okret przybił do wlsciwego portu....napewno jeszcze bedziesz szczesliwy w co wierze i Ci tego zycze.. Zreszta zycze nam tego wszytkim....:) ale z jednego mozemy sie cieszyc..w koncu mamy słoneczko :):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniołek02
Pogubiłam się już w tym wszystkim, nie wiem już co jest prawdą, a co sama sobie wymyśliłam... Nie rozumiem zachowania mojej dwójki. Kiedy pytam czy chce to zakończyć, mówi że nie bo kocha mnie najbardziej na świecie... W piątek kupił mi telefon ,, żebyś nie musiała się już bać że on weźmie biling i żebym ja mógł napisać zawsze, nawet wtedy kiedy jesteś w domu,, Napisał w sobotę rano ,, dzień dobry kochane słoneczko. jadę na targ, kupić coś misiowi? Odezwę się później ,, Odezwał się w niedzielę o 11 ,, przepraszam aniołku, nie mogłem, miałem trochę kłopotów.,, ,, nie misiu nie przez ciebie, kocham cię bardzo,, ,, nic takiego się nie stało, teraz nie mogę ci powiedzieć , napiszę później,, I znów cisza aż do dzisiejszego ranka ,, Kochanie nie gniewaj się, nie mogłem napisać naprawdę,, ,, nic się nie stało bolał mnie brzuch, chyba się czymś zatrułem i prawie cały dzień przespałem,, Pierwszy raz czuję ze on kłamie... Nigdy nie kłamał, zawsze byliśmy szczerzy wobec siebie. Mówił że okłamujemy wszystkich wkoło ale nie wolno nam okłamywać siebie... I jeszcze ten telefon po co mi go kupił jeśli teraz unika kontaktu ze mną ? Patrzę teraz raz na jeden telefon, raz na drugi i wszędzie cisza i walczę ze sobą aby nie napisać pierwsza. Aby nie dać poznać po sobie jak bardzo boli mnie jego zachowanie. Dlaczego on to robi? Po co to wszystko? Nie rozumiem tego.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fabien1111
Aniolku.....a moze czas na szccera rozmowe.Dlaczego nie zapytac wprost?moze czas skonczyc sie bawic w kotka i myszke i poprostu postawic kawe na lawe?moze ci ulzy.....?!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fabien1111
zakrecona.....ciezko mi ta zyc ale zyje i wytrzymuje to dla mojej corki.Jak wiele z was nie chce zabierac corce ojca.A do jednyki probowalalm sie juz przekonac,zmienic swoje nastawienie......nie udalo sie.Jako partner jest ok ale jesli chodzi o sprawy intymne to ja poprostu nie moge.Mysle ,ze to poprostu brak milosci,namietnosci -mojej-w stosunku do niego,nie wiem czemu to cos co bylo miedzy nami i co doprowadzilo do naszego malzenstwa peklo.Przeciez chcialam byc jego zona, a teraz nie potrafie odpowiedziec sobie sama n pytanie dlaczego nia chcialam zostac,nie pamietam co mna kierowalo,ze chcialam trwac przy nim do konca swoich dni....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michal77
Książka dla Kobiet o Kobietach: "Biegnąca z wilkami" polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezradna11
aniołek02- dokładnie takie samo pytanie sobie zadaję. Też mamy swoje telefony z 2 w grudniu minie dwa latka jak z nich kożystamy. Też często się zastanawiam po co je mamy, ja potrafię w sobotę czy w niedzielę napisać jak bardzo tęsknię, kocham a on-milczy i telefon też wyłączony bo jest w domku z żoną. W poniedziałek dzwoni zaraz z rana i jak gdyby nigdy nic mówi, że tęsknił. A ja proszę 2 "napisz do mnie w wolne dni, jeden smsek to tak wiele to dla mnie znaczy" a on odpowiada-niemógł bo żona, bo kłócili się, bo spał, bo źle się czuł, bo miał wszystkiego dość zostawił telefony w domu i wybrał się na wyprawę motorem. W sobotę sptkaliśmy się, bylo super spacerek, pyszny obiadek, tuliliśmy się , kochaliśmy i poprostu byliśmy ze sobą. Wcześniej ustaliliśmy, że wyjeżdżamy ok. 10.00 i wracamy do domków ok. 17.00- i wszystko byłoby ok gdyby nie telefon od żonki (na spacerku niebyło zasięgu więc niebyło połączenia dopiero po godzince zauważył połączenie) momentalnie się zmienił,zaczeliśmy się zbierać bo jak się wytłumaczy gdzie był-dzieci zostały w domu a ona w pracy, nieważne że my że to nasze wyrwane z codzienności chwile, że mi jest smutno, przykro. Przed rozstaniem dał mi jeszcze do zrozumienia, że go nierozumiem, że on niechce podpaść bo wtedy nawet tych chwil niebędziemy dla siebie mieli. to było w sobotę ok. 15.00 przez resztę dnia i w niedzielę zero kontaktu czy smska. Dzisiaj zadzwonił jakgdyby nigdy nic powiedzałam że mi przykro bo nawet nie wspomiałsmskiem jak było nam dobrze i cieplutko. Powiedział tylko że na niego naskoczyłam bo musiał jechać do domku a tam trzeba co nieco naprawiać bo jest źle, bardzo źle-żonka zaczęła się interesować tematami związanymi z rozwodem, pozwy itp. a moja 2 nigdy się na rozwód nie zgodzi, zrobi wszystko by do niego niedopuścić (głównym powodem pidjęcia tego tematu przez żonkę z moją 2 jest brak bliskości, sexu, czułości i kłótni o coś co kiedyś niebyło problemem, zażuca mu że kogoś ma skoro przez prawie pół roku nie ma ochotki na sex) mówię mu że źle robi, że krzywdzi nas dwie, że mogę się odsunąć-będę płakać nocami, będzie mi źle ale może jemu ułatwię może na nowo zechce ją dotykać, być z nią. Co ja gadam kocham go na maksa a jednocześnie by mu było lepiej by się niemęczył, niemiał co wieczór w domku kłótni-poświęcę naszą miłość i poprostu się odsunę, niebędę dzwonić i odbierać telefonów, pisać. Co o tym myślicie? jak byście Wy postąpiły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×