Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dedalica

byłam kochanką...

Polecane posty

Gość Dedalica

Od poniedziałku już nie jestem. Postanowiłam skończyć z rolą kobiety wiecznie czekającej, nie mającej własnych planów... Zaczęło się modelowo " żona mnie nie rozumie, już jej nie kocham, łączy nas tylko dziecko ..." Powinnam odejść już dawno, wtedy kiedy usłyszałam,że kocha nas obie,że żadnej nie chce stracić. Godziłam się z tym bo bardzo kochałam, dalej kocham ale zabrakło mi sił by znosić kolejne wymówki typu: "dziecko zachorowało". Wygodna miłość... Modlę się by wytrwać w swojej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Cie to moze latwiej bedzie razem przejsc te trudne chwile tyle ze to on mnie kilka dni temu zostatawil:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dedalica jestes madra kobieta
trzymam za ciebie kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co tu do rozumienia
szuje i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co tu do rozumienia
boli ,,, ale widziałaś co robisz.. ty miałaś wybór jego żona nie, niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roznie sie w zyciu klada, wina nigdy nie lezy po jednej stronie ale tak juz jest ze to kochanki sa najgorsze kazdy tak ocenia mimo iz nie ma takiego prawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dawno i prawda
Tak na mnie wolal :) Odeszlam dwa lata temu:) . Widujemy sie w pracy ale jest ok. Poczatki byly ciezkie , mozna dac rade:) Tyle ze trzeba miec duzo silnej woli . Byly czasy ze chcialam wrocic , przetrzymalam i jest dobrze . Ciesze sie z tego ze potrafimy mimo wszystko ze soba rozmawiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co tu do rozumienia
bycie kochanką nie jest normą społeczną , ja oceniam czyn a nie całą twoją osobę, ciebie przecież nie znam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mądrzejsza od was
:-P no tos wreszcie poszla do rozum do glowy i wreszcie zmadrzalas, bo do tej pory bylas glupia i naiwna:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to dawno i prawda jak sobie z tym poradzilas???wlasnie o to chodzi ze kontakt sluzbowy nie pomaga a ja juz nie chce i wiem ze nic z tego nie bedzie gdybym jeszcze wiedziala ze bedzie ze mna to co innego, ale juz wiem ze tak nie bedzie i chce sie uwolnic chce byc szczesliwa ale nie moge przestac mysles o nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dedalica
Jest mi ciężko to prawda ale postanowiłam wytrwać. Głęboko wierzę,że mi się to uda. Fakt ja miałam wybór, jego żona nie. To prawda, dlatego tym bardziej nie chcę już tkwić w tym toksycznym związku. Nie jestem nastolatką tylko panią po 30-tce, muszę sobie z tym poradzić po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewaaa........
hej, mam to samo, bylam kochanką, od kilku dni nie jestem wytrwam w decyzji bo tym razem czuję coś innego, nie chcę już wracać do niego, przejrzałam na oczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez MUSZE!!!ale to bardzo ciezkie i trudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcialabym w koncu byc szczesliwa i kochana, nic wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dedalica
ewaaa..... Jesteś pewna tego,że wytrwasz? Że nie zmienisz zdania, kiedy On powie,że bardzo Cię kocha, że jesteś jego skarbem i nie odda Cię nikomu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona_____21
a ja jestem na krwędzi wpakowania sie w takie bagno. mam 21 lat, on 30, żone i 2 dzieci... po przeczytaniu Waszych wypowiedzi łatwiej podjąć decyzje o wycofaniu sie z tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co tu do rozumienia
jeszcze los się do was uśmiechnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SENIORITA25
ja tez bylam kochanka moj mily wlasnie dzis pojechal do Polski i nawet mi SMS NIE WYSLAL Z LOTNISKA OLEWKA KOMPLETNA . Jestem mu potrz\ebna tylko wtedy kiedy mnie potrzebuje. Nie mam juz do niego sily. On postanowil ze skonczymy ten romans ale ostatnio non stop mnie podrywa i proboje lapac za tylek biust itp. Ale jak teraz pojechal do zony to teraz mam mnie w dupie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co tu do rozumienia
a skarbem będziecie jeszcze dla wolnych facetów i będziecie z tego korzystać bez wyrzutów sumienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SENIORITA25
i ostatnio powiedzial ze jestem tylko jego i ze nikt nie mam prawa mnie dotykac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SENIORITA25
ja nie mam wyrzutow sumienia bo postanowilam dbac w zyciu o wlasne szczescie i przyjemnosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ona 21 nie pakuj sie w to potem beda tylko lzy i cierpienie wycifaj sie jesli jeszcze masz nad tym kontrole bo uczuc juz nie da sie tak latwo kontrolowac mam nadzieje ze szczescie sie do mnie w koncu usmiechnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozumienie
Rozumiem Was doskonale. Ja jeszcze jestem, choc nie powinnam nia być od trzech lat, odchodziłam kilkanaście razy i tyleż samo razy wracałam. Obecnie jestem na etapie zrozumienia, że to nie ma sensu, trzeba z tym skończyć, dość hustawek emocjonalnych, dość tęsknoty, dość czekania, dość drugorzędności (bo jednak żona), dość wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to wszystko bardzo trudne ale w koncu moze powinnysmy pomyslec o naszym szczesciu????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co tu do rozumienia
i to jest twje szczęście Seniorita, że facet cię olewa ledwo straci z oczu???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dedalica
jusOO wiesz tak sobie myślę czy nie wolałabym być na Twoim miejscu... Może wtedy byłoby łatwiej. To byłaby Jego decyzja a nie moja, najtrudniej zaakceptować własne decyzje i w nich wytrwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dawni i prawda
jusoo musisz byc stanowcza , mimi ze serce czasami mowi cos innego albo strach , jak zrobi kilka podejsc a nawet kilkanascie i zobaczy zero reakcji to da spokoj. Moj nawet odwozil mnie do domu po pracy jak sie rozstalismy , jak widzial ze cos mi dolega ze jestem chora:) ale odwiozl i to wszystko. Czasmi wspomnimy sobie cos posmiejemy sie i koniec. Nie robilam mu nigdy awantur , wiedzialam w co sie pakuje , wiec sie wycofalam. Ot wszystko oczywiscie chcial mnie zatrzymac . Ale bylam stanowcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×