Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Karotka 1000

On dzis ma slub

Polecane posty

Gość Karotka cynamonowa
tylko wiessz mialam okazje nie raz byc zkims na nowo ale obawiamsie ze bede wtym nowym szukac i wymagac tego co mial ostatni. Wiesz a najgorzsze jest to ze to tak jakby los nam sie sprzeciwial i calywszechswiat. mielismy miec dziecko ale sie nie udalo, mielismy juz zareczyny ale sie ni udalo dojsc do slubu. ehhh wsumie niewiem czy tak mialo byc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze dziewczyny!! ja lecze sie z mojej pierwszej milosci 2 lata rozstalismy sie wsumie nie wiem dlaczego tak chyba wyszlo jakos dziwnie bylismy razem 6 lat i planowalismy wspolna przyjszlosc on wyjechal... nie moge o nim zapomniec kocham go bardzo i minely juz 2 lata on jest daleko to kazdego dnia kiedy otwieram oczy mysle tylko o nim... ciekawe kiedy on sie ozeni??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karotka cynamonowa
diablica a czekasz na to by sie ozenil twoj byly?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem chyba bym sie wsciela!!! ale mi sie wydaje ze on sie nie ozeni!! czesto jak dzwoni mowi ze juz nigdy z nikim nie bedzie!! on chyba tez jeszcze kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karotka cynamonowa
diablica ty masz sznse byc znim jescze a ja? juz dzis przyzekli sobie milosc do konca swoich dni. w kosciele!!! wiem ze on troche tego zaluje, zadzialal zbyt raptownie... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
beznadziejna sytuacja!! nie zazdroszcze:( nie wiem co bym zrobila na twoim miejscu!!moze trzeba sie z tym pogodzic...??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem wlasciwie co by sie musialo stac zebysmy do siebie wrocili on jest za daleko a wracac nie chce:( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karotka cynamonowa
rozmawiajac z toba troszeczke mi ulzy ale jak poloze sie spac czy wogole sie poloze to nie przestane myslec. A co ty nat o jakbym poszla na sale iwejde po polnocy ipowiem ze zapomnialam o moim zaproszeniu na wesele i powiem ze mi sie wtej chwili przypomnialo. jak sadzisz? bo czuje ze niewytrzymam.... jeju jak ja sie dzis czuje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie najlepszy pomysl!! tak mi sie wydaje! poczujesz sie gzle gdy zobaczysz ich razem na ich slubie!! sprobuj polozyc sie spac moze uda ci sie zasnac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karotka cynamonowa
wiesz ja niemam za zle tej dziewczynie.tylko tej sytuacji ktora nas rozlaczyla. ona nie jest winna i powiem ze nawet nic omnie nie wie bo on nic jej niepowiedzial zemial kiedys dziewczyne. to mnie boli ze wstydzil sie przyznac ze byl wjakims zwiazku ajej mowi ze t pierwsy i ostatni zwiazek znia do konca zycia. ale kiedy przyszedl sam dac mi toz zaproszenie a bylo to pare miesiecy wstecz mial dziwna mine wcale niebyl uradowany. ja mu tylko pogratulowalam i spytalam sie ironicznym zartem czy wszytkie byle dziewczyny pozaprasza. aon zmilkl moze go to zabolalo, na drugidzien zadzwonil i powiedzial ze mam byc natym slubie i weselu bo inaczej bedzie mu smutno (NIEROZUMIEM GO CO CHICAL PRZEZ TPO POWIEDZIEC I DAC DO ZROZUMIENIA) A ja mu na to z eprzeciez niemam partnera by isc na twoje wesele bo ty sam nim byles dla mnie. i odlozylam suchawke on dalej dzwonil ale ja nieodbieram do tej pory. czy jesli dzis albo jutro zadzwoni to mam odebrac sama niewiem. to juz jest niewazne dzis dla mnie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koraska
kochana nie odbieraj i nigdzie nie idź. Wiem że czujesz sympatię do tego chłopaka ale on ma juz żonę i pozwól żeby to ona od dziś była dla niego najważniejsza! dziewczyny błagam nie wchodżcie tak w małżeństwa bo niby nic złego nie robicie ale nie tylko seks jest zdradą!!!a Ty się najlepiej połóż i zacznij życie bez niego To już przeszłość i trzeba żyć dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
diablica - ratuj ta znajomosc, powiedz mu co czujesz, bo inaczej do konca zycia bedziesz zalowala ze pozwolilas na to zebyscie nie byli razem :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dostalam sie na UŁ
diablica po 2 latach jeszcze o Nim nie zapomniałaś? O Boże, to wcale nie jest pocieszające:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeeee tam
tak to jest. Ja jestem dziś mężatką i mam wspaniałe dziecko. Z obecnym mężem nie bardzo mi sie układa, wzięłam sobie młodszego o parę lat( więc muszę czekac, aż dojrzeje bardziej do ojcostwa, małęzństwa)- ale czekanie się opłaca! Wiem jednak, że pierwszy mój narzeczony, z którym byłam 5 lat nie ożenił sie do tej pory, mówił , ze tylko mnie kocha i innej nie będzie szukał, choć postepował inaczej. . .( mam od czasu do czasu z nim kontakt, bo jest ojcem chrzestnym dziecka mojej siostry :( ) Drugi mój były narzeczony też do tej pory sie nie ozenił i też powiedział, podczas rozstania to , co pierwszy, no i jeszcze coś. . , " że ja się nie nadaje do małżeństwa i że njwyzej 15 lat wytrwam w związku z innym mężczyznom" Nie wiem skąd te hiobowe wizje, ale wygląda na to, że on nadal czeka, aż mi sie "noga powinie" Jestem jednak dobrej mysli i mam nadzieję, że rodzia, którą stworzyłam będzie stabilna, pełna miłości, bezpieczeństwa, i tak mi się wydaje, że będzie. Co do autorki topiku, czas goi rany! Ja podczas rozstania bardzo cierpiałam, ale wtedy byłam na tyle dojrzała i wiedziałam, że ci panowie na mężów się nie nadają, z biegiem czasu okazało się, że miałm rację!!!!! Pozdrawiam Cie i życzę, abys znalazła swoja 2 -ga połówkę, musisz jednak dac sobie troche czasu, czy to będzie 3 lata, czy 5 , poczekaj, bo warto!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kataszka
oj dziewczyny, rozumiem was i wspieram. U mnie było tak: najpierw jakies 4 lata razem super szczęśliwi potem on mnie zostawił, po 2 miesiącach wrócił na pół roku po czym stwierdził że jest już pewny że 'to nie to' i poszedł w świat. A ja płaczę, czekam i nie mam na nic ochoty. I tkwi we mnie to głupie poczucie, że już nie będę umiała nikomu nigdy tak bezwarunkowo zaufać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka polna ......
Byłam w podobnej sytuacji co wy: poznałam swoją pierwsza miłośc gdy miałam 16 lat.Chodziłam z nim do ukonczenia 21 roku zycia.Kochałam go bardzo,potem sie wszystko bardzo skomplikowało,on mnie zostawil bo wstąpił do sekty ( czyli powodem rozstania nie była inna kobieta ).Najpierw próbowałam tez byc w tej sekcie ale po jakims czasie stwierdziłam ze nie potrafię...:-(.Poznał tam dziewczyne,szybko wzięli slub,teraz urodzila im sie druga córka.Kiedy przyszedł mi powiedziec ze odchodzi bardzo bardzo płakałam..myslałam ze osiwieje z rozpaczy,wyszłam z domu w którym nie było akurat nikogo bo byłam bliska popełnienia samobójstwa !!!( wyszłam bo jak bym została to chyba wyskoczyła bym przez okno ).Minelo 10 lat od tego czasu,wyszlam szczęsliwie za mąż To małżeństwo jest dla mnie jak wygrany los na loterii :-) Mysle ze to obecny mąż jest dla mnie moją najwiekszą miloscią.Niczego nie żałuje w swoim życiu,ze swoim eks widuje sie rzadko ( mimo ze mieszakamy niedaleko siebie ),żyjemy w dobrych relacjach ale teraz sie ciesze ze tak sie to wszystko potoczyło chociaz wiem ze nie kazdej z nas to będzie dane i zostaje sie wiernym do konca zycia tej pierwszej miłosci serdecznie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurde powiedzialam mu wszystko, chyba dzieki temu topikowi co z tego wyjdzie to nie wiem... pewnie nic, bo zobowiazania, dzieci, rodzina, dom, wspolne finanse to sprawy wazne ale jakos mi lzej, przynajmniej bede miala poczucie ze zrobilam cos w kierunku bycia blizej niego pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brawo! Przynajmniej nigdy nie będziesz sobie nic wyrzucac. Duża odwaga, pozazdrościć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magol
Kobietki.... ale sie z wami solidaryzuje!!!! mozna powiedziec, ze przezywam podobne katusze!!! od mojego rozstania minelo tez juz 2 lata!!! a ja nadal kocham i tesknie.... rozstanie przyszlo nagle - dla mnie niespodziewanie jak cholera!!! nie potrafilam zawalczyc... on ma kobiete - czasem mysle, ze to dla niej zerwal :( koszmar!!! co ja czulam, czuje nadal i jak cierpie mozecie sie tylko domyslac!!! troche inaczej juz patrze na to z perspektywy czasu, ale nadal nie potrafie zapomniec! nie umiem odnalezc sie w nowych zwiazkach - bylo tyle okazji ale nikt nie mogl, nie byl w stanie mi go zastapic!!!! moja milosc - moja wielka i pierwsza dojrzala milosc!!! serce nie sluga - jakie to prawdziewe... czas leczy rany - no powiedzmy, ze sie zgadzam! ale w moim przypadku jest to trudne.... nie placze po nocach, nie zadreczam sie myslami - dlaczego!!!! ale bol jest we mnie... bol, ktory nie moge ukoic!!!! zycze nam wszystkim drugiej - ale piekniejszej i cudowniejszej i na zawsze MILOSCI!!!! pozdrawiam serdecznie i cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziociuch22
ja mam troszke inną sytuację - powiecie że lajtową ale - jest w sumie 3 facetów - jeden byłam z nim 4 lata juz z nim nie jestem a on ciagle mnie kocha a mnie sie podoba jego sposób bycia charakter i w ogóle ale....nie pociąga mnie jako facet mimo iz jest przytsojny.Drugi spotykam sie z nim od 3 miesiecy zewnetrznie nie podoba mi sie ale go chyba pokochałam chociaz jest zupełnieinny niż ja i wiem ze moge przez niego cierpieć dlatego też pare dni temu powiedziałam dowidzenia aczkolwiek widze jego smutne statusy na gg ;kochalismy się także fizycznie poprostu miodzio...w ogóle chciał mieć ze mna dziecko ehh taki poczciwy facet ALE w mojej głowie jest poprzedni... chyba to z nim chciałabym załóżyć rodzinę....i w tym momencie jestem sama mimo iż cierpie chyba wolę być sama...ah i jest jeszcze 3 kocha mnie i szaleje za mną ale to choleryk i wiem żbo nadzieja ostatnia umiera. ZAWSZE w gruncie rzeczy nie było by fajnie z nim na dłużej dlatego jego w sumie nie powinnam tutaj wcale wymieniać..... Mam dość ;((( chyba nigdy nie bede szczesliwa ;(( może by tak do zakonu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziociuch22
;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *Aneczka*
A ja widze problem z drugiej strony... jestem już rok z moim chłopakiem, bardzo się kochamy. Ja wcześniej miałam kogoś przez 4 lata, on tak samo. Jego dziewczyna go zostawiła i w ogóle nienajlepiej traktowała ale on o niej zawsze się wyrażał w samych dobrych słowach, co dla mnie nie było łatwe. Teraz ona nagle stwierdziła, że chyba popełniła bląd i rozpowiada wszystkim znajomym, że go odzyska. Wiem, że go nie kocha, ma po prostu taki kaprys, wiem też, że on nie kocha jej, ale dla mnie to jest bardzo ciężka sytuacja, bo jestem osobą o niskiej samoocenie, boję się, do czego ona się posunie i że nie potrafię nabrać dystansu do jej prób, które przecież nie zakończą się sukcesem. Proszę Was, jeśli już podjęłyście decyzję-żyjcie swoim życiem i pozwólcie na szczęście innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magol
Aneczko nie powinnas sie obawiac, jezeli jestes pewna jego uczuc - piszesz, ze on juz jej nie kocha! nie boj sie! i za nic nie mozesz mu pokazac, ze masz jakies obawy.... faceci nie lubia gdy kobiety maja takie leki!!!! a babka niech spada.... ja mimo, ze cierpie nigdy nie chcialabym sie przyczynic do nieszczescia innej kobiety! wiem jaki to bol... nie tedy droga do odzyskania milosci!!! tak mysle!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xffa
To mial byc moj maz:). Haha ha nie bylo jeszcze planow ale chcialam byc z nim do konca zycia. Ale moja przyjaciolka tez miala takie plany i jej sie zrealizowaly:(. Dokladnie pamietam dzien ich slubu to bylo dobrych kilka lat temu. Malzenstwem byli dwa lata i rozwod, przeszkadzal jej w karierze. Czasamo widuje sie z nim na piwku ale tylko jako z kolega . Duzo czasu musi uplynac ale mozna zyc:) Zycze Wam aby ten czas szybko minal:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magol
xffa - o rany - przyjaciolka ladna mi przyjaciolka ja czasem mysle, ze moj ex nie bedzie tez z ta kobieta z ktora jest obecnie... nie wiem dlaczego tak mysle, ale znam ja i znam jego... nie przemawia zazdrosc czy tez inne uczucie - po prostu pamietam pewne jego slowa.... ale oczywiscie moge sie mylic!!!! KOBIETY NIE KRADNIJCIE MEZCZYZN INNYM KOBIETOM!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karotka cynamonowa
W moim przypadku to ja nie odebralam jego jakiejs tylko poprostu przez wyboista droge mego zycia nasze drogi sie rozeszly przez male potkniecie...i koniec a teraz juz jest to effekt nieodwracalny nawet gdyby serca wolaly rozsadek bierze gora. I jak mam ukladac zycie od nowa? wogole nikt mnie nieinteresuje oprocz niego choc staram sie nie myslec onim. ale to jest silniejsze odemnie. koniec kropka tak juz jest. Niewiem czy czas wyleczy rany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karotka cynamonowa
niebylam na weselu tak jak to mialam w moich chorych planach zeby wstapic na sale. poprostu siedzialam cala noc i ryczalam wiem ze to chore ale co mam zrobic. dzwonil do mnie i odebralam zaczal cos mowic ale ja tak naprawde nie uslyszalam co mowil. nic nie powiedzialam i tak sie skonczyla nasza rozmowa. Niby chce znim rozmawiac miec kontakt a zdrugiej strony wole nierozmawic i go niewidziec. Sama siebie nierozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaśminowy krzak
Ja z moim facetem byłam prawie 7 lat - od 3 klasy liceum do 5 roku studiów. Studiowaliśmy w innych miastach, po obronach (był moim rówieśnikiem) mieliśmy się pobrać. Na V roku wszystko zaczęło siępsuć - nie mógł zrozumieć że nie mam dla niego tyle czasu co zwykle, bo pisałam pracę magisterską, miewał nagłe ataki zazrości, podejrzliwośći, że go zdradzam, zaczął ustawiać mi życie tzn. niczym ojciec komentował która koleżanka jest dla mnie odpowiednia a która nie. Zerwałam z nim po tym jak spędziłam samotnie święta wielkanocne chodząc od okna do okna. Nie zadzwonił, nie odbierał telefonów. W końcu udało mi się z nim skontaktować. Wytłumaczył swoje milczenie tym, ze to była kara za coś tam...nieistotne. Nie wytrzymałam - powiedziałam że odchodzę - przez telefon. Nie zaprotestował. Czekałam jeszce kilka miesięcy na telefon, na to ze stanie w moich drzwiach, sądziłam że zjawi się na obronie. Cisza. A przeciez 7 lat to kawał życia. Odezwał się po pół roku, w moje urodziny, złożył życzenia i pochwalił sie nową kobietą. Czasem jeszcze o nim myślę choć od naszego rozstania minęło juz 7 lat. 2 lata temu zadzwonił do mnie powiedzieć że urodziła mu się córeczka... Nie wiem do tej pory czy dobrze zrobiłam wtedy po tych feralnych świętach. Chciałam mu tylko pokazać że nie pozwolę sie karać...to moim zdanim było chore. Myślałam że będzie o mnie walczył. Nie wlaczył...więc chyba dobrze, że tak się wtedy stało. Sorki za tak długi wpis ale ten temat obudził we mnie lawinę wspomnień... Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×