Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 2 tys

2 tys. zł netto

Polecane posty

wiesz ja studiowałam na uniwersytecie i widziałam tez masę przekrętów ze stony studentów jak i prowadzących zajęcia... wiadomo, że to prestiż powiedzieć, że się studiuje na UW niż w prywatnej szkole xxx, no ale to już nie jest tak, że na uniwerkach, to najświatlejsze i najbardziej prawe umysły są ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już widzę jak wyglądasz
kujonko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już widzę jak wyglądasz
tyczyło się 2 tyś (dla ścisłości)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a tak w ogóle to bzdura
uczelnie państwowe schodzą na psy i niczym nie różnią się od prywatnych, więc nie szczyć się już tak uniwerkiem i nie uwierzę że cały czas siedzisz w bibliotece...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteś jedną z tych
słodkich idiotek, które myslą że jak skończyły uniwersytet, to już nie muszą mieć doświadzczenia zawodowego, bo pracodawca będzie na nie czekać z otwartymi rękami, zejdź na ziemie dziewczyno! rzeczywistośc jest całkiem inna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomocnik diabła
nie ma wątpliwosci, ze na prywatnych, poziom jest znacznie nizszy. Oczywiście są wyjątki, ale to są wyjątki. O studiowaniu n a takim czyms prywatnym decyduje zwyczajowo kolejnosc zgłoszen. Nie znam nikogo ambitnego, z bardzo dobrze zdaną maturą, kto chciałby studiowac prywatnie. Nawet ci, którzy nie podostawali się n a panstwowe uczelnie po skonczeniu takich, ida do państwowych, chociaz zaocznie, bo chca miec dyplom Normalnej liczącej sie uczelni.To samo jest ze szkoiłami prywatnymi nizszego szczebla. znałąm dwie dziewczyny, które po przeniesieniu ze szkoły prywatnej do państwowej musiały powtarzac rok, bo nie były w stanie nadązyc z klasą. Prawda jest tez, ze znaąłm jedną dziewczyne z prywatnej podstawowej i gimnazjum, która była dobrze przygotowana.ale to sa wyjątki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ****netka****
Witam! ja również podobnie jak Ty w tym roku skończyłam administrację, dodam ze dzienną, tylko na innym uniwersytecie. Powiem tak, to juz teraz nie ma znaczenia, w każdym razie jak dla mnie to co skończyłam, nie zamierzam pracować w administracji. Po tych studiach kompletnie mnie to nie interesuje, jesli nie ma się znajmosci to pracy w urzedzie się nie dostanie, chyba ze po klikumiesięczym stażu za 460 PLN. Moim zdaniem podczas pracy w urzedzie nie mozna się niczego nauczyc, zresztą do przerzucania papierków nie jest potrzebne wyższe a tym bardziej mgr. W chwili obecnej pracuję, za naprawdę małe pieniadze, ale cieszę że podjełam pracę. I widzę to ze tak naprawdę nic nie umiem, załuję ze nie zrobiłam licencjata i nie pracowałam przez 2 lata do obrony. Jednak nie było kiedy, ciagle stras itp. Czyli albo dyplom albo praca. Na szczescie już koniec i nie muszę się tam pokazywać.Przymierzam się do zmiany pracy, na lepszą i zamierzam w niej wytrwać co najmniej rok, a potem moze kolejna:>? Moim zdaniem powinnaś zdecydować się na coś, 2 tys na poczatek-> wydaje mi się że to są za duże wymagania. Decyzja nalezy do Ciebie, a czas ucieka... pozdrawiam i powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2 tys
Te moje rozważania z egzaminami wstępnymi dotyczą oczywiście starej matury. Teraz sytuacja się zmienila z związku z nową maturą. Na uniwersytet idą osoby z wyższą punktacją na maturze, do szkół prywatnych z niższą (nawet takie dowody do was nie przemawiają?!!!). Jak ktoś ma wysoki wynik na maturze to nie złoży papierów do prywatnej szkoły tylko na uniwersytet. To postępowanie mówi samo za siebie. Osoba z tzw. giertychowską maturą nie ma szans żeby studiować na uniwersytecie, ale w szkole prywatnej tak. Ja jako pracodawca wolałabym zatrudniać tych po uniwersytetach, bo wiedziałabym że tam musieli się wykazać systematycznością pracy i zaangażowaniem. Jak komuś się nie chciało nauczyć porządnie do matury (nowej) czy też do egzaminów wstępnych (dla tych ze starą maturą) - to marne szanse, że w pracy będą skorzy do wysiłku. Poza tym w większości wypadków studenci jeżeli już pracują to przy jakiś promocjach, barach, w akwizycji. Wątpię żeby tam ktoś nabył jakieś szczególne umiejętności. Przy promocjach i akwizycji jeżeli już się czegoś nauczył to oszukiwania innych, a w barze - nawdychał się dymu i oparu alkoholowego i nic więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a prawda jest taka
że większość pracodawców ma w dupie jaką skończyłaś szkołę, liczy się głowa a nie papier!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mychaaaaaaaa
ale najpierw patrzą na papier, jak kiepski to juz moga n a sprawdzanie twojej głowy, czasu nie miec. Tym bardziej, ze kazdy wie, ze orły i ambitni do prywatnych nie walą. Ida tam kiepsscy, leniwi,i przecietniacy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niby jest tak, że na państwowych uczelniach z reguły są najzdoniejsi ludzie. ale tez często spotykałam się z czymś takim, że z ludzmi po państwowych uczelniach różnych kierunków czasem niedało się porozmawiać swobodnie na rózne tematy po nie mieli zielonego pojęcia np. o sporcie o sytuacji w świecie, być może orientowali się w swojej działce nawet bardzo dobrze, ale tylko w swojej niestety. ja bym nie chciała takiego pracownika, który ma swój świat i zna tylko swoją działke, a raeszta go nie obchodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mychaaaaaaaa
jasne, nie ma reguł, ale nie powiesz mi, ze akurat w prywatnych jest lepiej? Jest jeszcze gorzej. Znam dziewczyne po hotelarstwie, która od matury nie shanbiła sie przeczytaniem ksiazki. Jej lektura to ViVa, Gala . Ulubiona rozrywka to przesiadywanie w pabie, ale szczyci sie wyzszym wykształceniem. No i m a to wyzsze wykształcenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mychaaaa
Jeśli po papierze oceniasz ludzi to faktycznie sama musisz być pusta a o tym, że jesteś "kiepska, przeciętna i leniwa" to nie wspomnę.Żałosne...ble!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a tak przy okazji
może wrócimy na właściwy temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Peterek
Myslałby kto, że tu wszyscy skończyli uniwerki hehe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kozia wolka
a po co jak nie dla papieru idą na prywatne studia? No moze jeszcze rodzice nalegają. Daj spokoj to ze ty jestes w prywatnej to nie ulega watpliwosci. I sama mozesz sobie odpowiedziec, DLACZEGO?, bo to tez nie ulega wątpliwosci. Słąbiutko było z nauką, sąłbiutko, od zawsze,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kozia wolka
a ja mam tylko zawodówkę i co z tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Peterek
Tak szczerze to ja skonczyłem licencjata na przywatnej uczelni w Katowicach i co zlinczujecie mnie? bo już stwierdzicie, że jestem tępy, leniwy i prosty? jakim prawem osądzacie ludzi i krytykujecie? to prawda, że część ludzi jest głupich jak bambusy i kończą szkołę bo mają kupę szmalu, ale czy na państwówce tak nie ma? jasne, że jest ! moj kolega już od dwóch lat męczy uniwerek a rodzice pchają kasy, żeby jakoś przeszedł, więc proszę was panie drogie nie robmy ściemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2 tys
Problem jest w tym, że na naszym rynku najwięcej jest ofert pracy przy telemarketingu, na przedstawicieli handlowych, do sprzedaży itd. W tej pracy robią pranie mózgu na osobie pracownika. Czyli uczą go jak wciskać klientowi towar, jak recytować jakieś durne slogany itd. Dlatego pracodawcy w takim wypadku nie przeszkadza, że pracownik przez 5 lat na studiach prywatnych do szczególnego wysiłku intelektualnego nie był zmuszany. Człowiek "mądry" ma pewne opory i nie tak szybko się poddaje praniu mózgu. Nie lubi prawić komplementów każdemy klientowi tylko dlatego, że pracodawca tak karze. Takie są moje spostrzeżenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do 2 tyś...> masz prawo do własnych poglądów, ale nie obnoś się tak z tym, że absolwencji uniwerków sa cacy, a prywatnych be. bo po prostu sprawiasz przykrość osobom, którym zabrakło kilku punktów żeby dostać się na dzienne studia państowe i zmuszeni byli pójść na prywatne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2 tys
Do aniiii Obserwując swoich znajomych zauważyłam, że ci którym brakło kilku punktów, zdawali za rok ponownie i się dostawali. Ci, którym brakło kilkunastu szli na łatwiznę, woleli wpłacić pieniądze na konto prywatnych uczelni niż się uczyć powtórnie. Gdyby nie produkcja dyplomów na prywatnych uczelniach - ludzi z wyższym wykształceniem nie byłoby tak dużo jak teraz. A co za tym idzie - ludzie z dyplomami dostawaliby godziwe wynagrodzenie. Bo 800 zł pracodawcy proponowaliby tym z samą maturą. A tak to mamy ładne statystyki - tyle absolwentów wyższych uczelni. Nieważne, że większość z nich zdobyła dyplom za pieniądze, pojawiając się na uczelni raz na miesiąc i ściągając. Nie mogę się pogodzić z tym, że ktoś kto się uczył powiedzmy 1/4 tego co ja - ma dokument o takiej samej mocy prawnej jak ja. Nawet sami wykładowcy na prywatnych uczelniach często rezygnują z przeprowadzania tam egzminiów czy kolokwiów. Wpisują wszystkim hurtowo "zal." albo 3 i mają spokój. Wolą poświęcić czas pracy na uniwersytecie. Na uniwersytecie pracują z zamiłowania, w prywatnej szkole - dla pieniędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agulabidula
ja tez jestem po szkole prywatnej, studia dzienne licencjackie.... przyznam racje , ze szkoła prywatna (przynajmniej ta co ja skonczyła SWSPiZ) to bagno, żałuje tych trzech lat, ale czasu nie cofne.Jednak, podczas zajęć wielu wykładowców opowiadało nam , że na uniwerku w łodzi dzieje się coś niedobrego, że poziom juz nie jest taki wysoki, że straszny tam bałagan itd., wiec już zgłupiałam, jeśli Państwowa uczelnia schodzi na psy to co będzie dalej!!! nie wspominając o naszym rządzie!! teraz można uzyskać tytuł magistra czy licencjata bez zdanej matury!! masakra!! Jestem swieżo po obronie i rozglądam sie za pracą, i ja osobiście zgodziłabym sie na prace za 1000zł netto, po to aby zdobyć doświadczenie rozeznać się na rynku, nie siedzieć w domu itp przeglądają oferty pracy rzeczywiście poszukuja głównie osób, które będą wciskać swoim klientom jakieś usługi bądź towary i ciężko jest znaleźć "normalną" prace, co w moich oczekiwaniach wygląda następującą: praca biurowa od poniedziałku do piątku w godz 9-17... Życze powodzenia "2 tys. zł netto", mam nadzieje, ze znajdziesz wymarzoną pracę. Znam jedna osobe która najperw studiowala na WSHE póżniej zrobiła magisterke na UŁ, podyplomowe i jeszcze po tych wszystkich dyplomach dwa lata czekał na oferte pracy, która sporostała jego wymaganiom, czyli miedzynarodowa firma z wysokim wynagrodzeniem (3000zł netto). chiałabym nadmienić, że pomimo studiów prywatnych nie spostrzegam siebie jako osoby leniwej czy o niższym poziomie intelektualnym niż ci z uniwerku, to chyba jakiś dowcip:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 tys...>no a ja znam takie osoby, które zdawały po 3, rok po roku razy na państwowe uczelnie i się nie dostawały. no przecież to jasne, że jak masz dylpom uniwerku, to lepiej to o Tobie świadczy niż dyplom marnej szkoły prywatnej, tylko chodzi mi o to żeby nie generalizować, sa pracodawcy dla których pasństwowa uczelnia się bardzo liczy, a są tez tacy dla których nie ma róznicy, czy państwowa czy prywatna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2 tys
do aniiii I tacy jak napisałaś którzy nawet za trzecim razem nie potrafiły zdobyć wysokiego wyniku na egzaminie - dostały dyplom za pieniądze od prywatnych szkół. Gdyby nie one - dyplomu by nie miały. Odważę się nawet na stwierdzenie, że takie osoby, zepsuły "markę" dyplomu. Dawniej dostawali go najzdolniejsi i zdobywali go w pocie czoła - dzisiaj wystarczy do tego portfel pieniędzy albo kredyt studencki. Ja nie chcę nikogo obrażać - ja tylko wyznaję zasadę "każdemu według zasług". Dlaczego dzisiaj mam widzieć lekceważące spojrzenia pseudopracodawców - bo dyplom każdy potrafi zdobyć. Tak - każdy potrafi ale inną drogą - jeden za pomocą wysiłku, drugi za pomocą pieniędzy. Gdyby na wszystkich uczelniach obowiązywały takie same zasady - nie każdy mógłby uzyskać dyplom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś RER
aniiiii --> :D Naprawdę nie wiem i w sumie się cieszę, że nie muszę się już przejmować systemem edukacyjnym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×