Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość davidka

matka nie pracująca

Polecane posty

Gość davidka

Mam 2 dzieci,męża który utrzymuję rodzinę ale ciągle mam wypominane że Ja nie pracuję...już tego nie wytrzymuję!Starszy syn ma 3,5 latka a młodszy 3 miesiące.A od kiedy mąż zaczął studiować 2 lata temu to mam wrażenie że jestem dla niego nikim bo zaczął obracać się w innym towarzystwie a Ja jestem tylko "Kurą domową" dla niego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak bym to ujęła, hmmm, dziwny ten Twój mąż. Ja również siedzę w domu( juz 5 lat), ale nigdy nie miałam tego wypomniane. zresztą ja bardzo chętna jestem do pracy, ale nie mam z kim zostawić trzynastomiesięcznej córeczki, więc muszę jeszcze z rok, 2 posiedzieć w domku, póki córa nie pójdzie do przedszkola. Jeżeli masz mozliwosć zostawienia dzieci z kimś, idź do pracy, chociaż na pół etatu. Zarobisz grosz. Będziesz mogła Ty mówić wypominać, ze pracujesz i do tego robisz w domu, więc masz dwa etaty, jakby nie patrząc;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie ma żłobków
w waszej okolicy ? :) ja też mieszkam zupełnie sama w mieście, rodzina moja i męża 300 km dalej.. dziecko w przedszkolu, ja mogę pracować. przecież czasem zwyczajnie pensja męża to mało (uprzedzając komenarze o niedobrej matce, która woli oddać dziecko pod inną opiekę ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie niestey są złobka, ale od 20 misiąca zycia dziecka. Poza tym braliśmy z mężem ilosć kasy jaką zarobię i koszt przedszkola dla dwójki dzieci i poprostu opłaca mi się zostać z dziećmi, tzn syn chodzi na 5 H do przedszkola, bo ma już 5 lat, a z córką siedzę w domu. Chociaż przyznam sie szczerze, ze sama mam ochotę już wyrwać się z domu i zarobić dla siebie parę groszy. Mąż jednak mówi mi, ze teraz są takie czasy, ze w pracy nerwowo, ze mam się cieszyć pobytem z dziećmi w domu póki mogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem wiem jak to jest
siedze 5 lat wdomu z dzieckiemmi tez mam cyrki ze nie pracuje,mam 5 latnie dizecko przedszkole kosztuje 180 zl,dojazd do miasta kolejne 170 miesiecznie wiec za 200 zl mam isc do pracy na 12 h.....szukam intensywnie lepiej platnej ale niestety nie ma takiej ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość davidka
Mom zdaniem 3 miesięczne niemowle jest zamałe żeby zostawiać Go z obcymi osobami tymbardziej że jest na piersi i nie chce pic odciągniętego pokarmu( może by się przyzwyczaił)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość davidka
Mam wykształcenie średnie bez matury a do pracy przyjmują teraz prawie tylko po studiach, optymistycznie patrząc na sprawę zarobię najniższą krajową i wydam ja na przedszkole,więcej ubrań do przedszkola dojazd no i lekarstwa bo dziec częściej chorują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale wiesz, moze masz rodziców blisko. Jeżeli mieszkasz w dużym mieście masz mozliwość znalezienia dorywczej pracy, nawet południami, na 4 H. Przecież możesz ściągnąć pokarm z piersi. Wierz mi, że jak się chce to można wiele, Zresztą, zeby znalezc pracę też potrzeba na to czasu, więc Twoj synek moze mieć już ok. 4 miesięcy, a większość ludzi pracując wraca właśnie wtedy po macieżynskim do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie!!! I tego zawsze chciałam uniknąć. Całe życie napatrzyłam się na moją mamę. Tak było u mnie w domu. Mama siedziała z nami (3) 8 lat w domu. Na początku dla ojca to było wygodne. Miał uprane, uprasowane, obiad na 15,30 jak tylko wrócił itd. Ale jak poszliśmy do szkoły to się zaczęło poniżanie mamy. Że nie pracowała jak inne kobiety, że nic nie ma, że nikt jej teraz nie zechce przyjąć itd. Musiała prosić \"jaśniepana\" o parę groszy na rajstopy. Naprawdę niczego nie miała i my taż nie. Ojciec wszystkiego skąpił, nie myślał, że żonę i dzieci trzeba ubrać, kupić książki, a już kieszonkowego to w życiu nie widziałam. I teksty – „zarób sobie, jak byś pracowała to byś się ubrała, Ja ci nie dam, bo sam nie mam....”.To był koszmar dla niej i dla nas. Wtedy obiecałam sobie, że ja tak nigdy nie skończę. Nigdy nie będę musiała prosić o pieniądze na ubranie. Wszystko sama sobie kupię. Dlatego jak zdałam maturę to nie w głowie mi byli faceci, najpierw chciałam być kompletnie niezależna. Skończyłam jedne studia, potem drugie, w ich trakcie już pracowałam. Wiem, że to może trochę chore, ale nie obchodzi mnie opinia ludzi. Za dużo musiałam przejść. Dziś mam kochającego męża, 5 m-czną córeczkę i pracę, którą kocham. Mój mąż czasami nie rozumie, dlaczego robi mi jakąś różnicę, że sama kupię sobie ubranie, a jego pieniądze pójdę na rachunki, dlaczego nie może być odwrotnie. Zawsze mówi, że to przecież i tak są nasze pieniądze. Tylko ja już jestem tak wypaczona. Nie umiem się zgodzić żeby facet mnie ubrał, czy w lokalu za mnie płacił. Niech utrzyma dom, zapłaci rachunki, ale to, co dla mnie kupię sobie sama i nigdy z żadnego zakupu nie będę musiała się tłumaczyć, bo to ja na to zapracowałam. To trochę chore postępowanie, bo przecież się kochamy i nic sobie nie wypominamy, ale... Moja mama też nie myślała, że tak skończy. Wolę mieć psychiczny komfort. Poza tym mój mąż zawsze mówi – nie siedź w domu, bo zdziczejesz i odsuniesz się od ludzi. I ma rację, bo siedziałam w domu końcówkę ciąży i urlop macierzyński i trochę się dziwnie czułam po powrocie do pracy. Jakby mnie z klatki wypuścili i to takiej gdzie nie docierają informacje ze świata. Nawet nie wiedziałam, że premier się zmienił...hehehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość davidka
co do zdziczenia to masz rację,tak sie czuję można powiedziec że boję sie ludzi-hehe, ale poważnie...nie żałuję że mam dzieci bo mogłam ic nie mieć...ale to inna historia dlatego postawiłam na tą kartę, szkoda tylko że nie zrobiłam matury, mówiłam że zrobię po ślubie i mąż zrobił,poszedł na studia a ja się zatrzymałam w miejscu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość davidka
A mąż faktycznie dziwny bo jeżeli zakładalo się rodzinę to się o niej myśli... a On to tylko jaknie tenis to basen, suna,rower,narty no a teraz robi prawko na motor...i chce sobie Go kupić:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mam jakiś czas nie pracowała i tata tez jej wypominał, że musi ją utrzymywać. Ja pracuję i mam zamiar pracować, jak tylko będę mogła, nawet gdybym miała zarobić tylko na nianię dla dziecka. Nie chcę, żeby kiedyś mąż mi powiedział, że wszysto w domu jest jego, bo to on pracuje. Tylko, że u mnie sytuacja jest inna. To ja mam pracę, a mąż tylko czasem dorywczo coś zarobi. widze, jak się męczy, gdy musi mnie prosić o pieniądze. Ale ja mu nie wypominam, że to ja płace rachunki, nie chcę, żeby czuł się jak moja mama, kiedy nie pracowała, a musiała wysłuchiwać wymówek taty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agunia 1-to wcale nie jest chore to co piszesz,bardzo dobrze zrobiłaś,ja kiedyś nie przypuszczałam że będzie taki problem z pracą,ja swoją edukację zakończyłam na maturze,inne koleżanki poszły na zaoczne studia a ja wolałam wyjść za mąż bo uważałam że pracę kiedyś znajdę.I co?Te koleżanki już na drugim roku studiów załapały się do pracy w urzędzie skarbowym a ja przepracowałam raptem 2 i pół roku.Ja moim dzieciom od małego tłumaczę że muszą się uczyć aby mieć za co godnie żyć i nie być na utrzymaniu innych.Ja mam dwóch synów i starszy syn już wie że musi w przyszłośći skończyć studia aby mieć szansę na konkretną pracę,może jest to spowodowane tym że widzi co się wokół dzieje,że wszystko jest drogie a mnie nie stać na wszystko co on by chciał.Chciałabym aby moje dzieci potrafiły czerpać z życia to co najlepsze i umiały się nim cieszyć ,a nie musiały się martwić i użerać o jakąś ciepłą posadkę,chcę aby same na to sobie zapracowały aby nikt w życiu nic im nie wypominał.Ja wiele w życiu żałuję ale już jest dla mnie za późno na zmiany,a szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałąm podobnie jak agunia1
w domu rodzinnym, mama pracowała, ale po moim urodzeniu ciężko zachorowała, przeszła na rentę.... a tato pracował na wysokim stanowisku.... i ciągle wypominał, że wszystko jest jego... że mama nie ma nic do powiedzenia.... i mój mąż.... wychowany w szczęśliwej rodzinie, też często nie może zrozumieć, dlaczego niezależność jest dla mnie tak ważna..... i praca. Moje dziecko poszło do żłobka w wieku 1,5 roku.... nie żałuję.... bo opieka była tam świetna (moim zdaniem 100X lepsza nież w najlepszym przedszkolu)..... i ja mogłam pracować.....wcześniej też pracowałam tyle, że w domu, praktycznie bez przerwy na macierzyńskie.... ale chciałam napisać o czymś innym.... chciałam OBALIĆ MIT O PRACY TYLKO PO STUDIACH.... prawdę mówiąc sama jestem teraz pracodawcą i z moich obserwacji wynika, że magistrów mamy zatrzęsienie na rynku pracy.... w dodatku najwięcaj takich o mało konkretnych umiejętnościach.... a specjalisty w konkretnej dziedzinie to "ze świeca" trzeba szukać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×