Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Nik

Chyba przejrzałam na oczy...-długie

Polecane posty

Na wstepie zaznaczę że z lekkim zażenowaniem sie tu uzewnętrzniam...zawsze uważałam że pisanie o uczuciach w necie jest lekkim ekshibicjonizmem...ale czasem potrzebujemy trzeźwego osądu z boku, obiektywnego osądu obcych ludzi... Rok temu z kawałkiem poznałam Jego....zmieniłam dział w firmie i on był pierwsza osobą która mnie miło i ciepło powitała...jakoś tak ciagle trafialismy na siebie aż zauwazyłam ze robię wszystko żeby także to sprowokowac...szybko pojawił sie zonk...facet nosił obrączkę, srebrna niepozorna obrączkę...zauroczyłam się...ale zdrowo...myślałam, ok, są motylki w brzuchu ale uważaj, nie można tak, przejdzie Ci i wszystko wróci do normy...nie przeszło bo...On rozstał sie z żoną...nasze spotkania stały sie intensywniejsze, zaczęłam bywac w ich domu...pustym domu ale ze śladami bytnosci innej kobiety...z czasem poznałam Jego rodzine, przyjaciół, wszyscy przyjeli mnie bardzo ciepło, jakby tamto nie istniało... Pokochał mnie, ja pokochałam Jego, ale od poczatku nie dawało mi spokoju jedno...Jego uczuciowa \"nierówność\", jednego dnia potrafił byc czuły, kochający, taki ze nic innego nie było juz potrzebne, aby przy nastepnym spotkaniu nie odzywać sie, nie całowac, nie dotykać..trzymać na dystans...i tak w kółko...ja zaślepiona, zakochana tylko, Kochanie, wszystko ok? Chcesz pogadać? Konflikty z byłą/niebyłą żoną i moje wsparcie...i ciagle i w kółko... Spytał się czy mogłabym z nim zamieszkać czy ma sprzedac ten dom...oznajmiłam że wolałabym zacząc z nim nowe życie na neutralnym gruncie ale nie jestem w stanie tego od niego zażądać...co ważne, ja mieszkam z rodzicami. Kiedys coś mi sie nie udało i musiałam do nich wrócic a mieszkanie w którym mogłabym żyć sama było wynajmowane...przynajmniej do wyprostowania sie pewnych kwestii finansowych...Z kolei jego dom to syf bez ogrzewania urządzony meblami ze smietnika i wyprzedaży. Ponure, smutne miejsce jak sprzed 100 lat...dzis wiem ze jego zona chorowała tam na depresje i nie mogła wyegzekwować od niego jakichś cywilizowanych zmian...o to toczyła sie wojna...ale jemu nie zależało...jemu było dobrze tak jak jest...Ale wracajac do tematu emocjonalnych wahań, na poczatku myslałam ze to kwestia tej rewolucji w Jego życiu, że potrzebuje czasu żeby sobie poukładać, że bedzie miał doły, że poczucie życiowej porażki nie jest czyms co można oswoić w tygodnie...byłam, trwałam...ale w momencie kiedy lecąc do niego jak na skrzydłach napotykałam mur obojetności i chłodu, po raz ęty, przeplatany przejawami wielkiej miłosci od swięta zaczełam powoli umierać...i ja wpadłam w depresje...raz z powodu tej potrzeby miłości z jego strony której nie dostawałam tyle ile powinnam, dwa, dlatego że zrozumiałam że to czego on chce to wymiana na nowszy model, zapełnienie pustki w tym miejscu...a ja tam sie duszę, to miejsce mnie dołuje, to nie jest nasz kawałek podłogi, to jego marzenie, nawet nie ich( ona nie chciała tam żyć...), jego... A ja chce cos budowac od podstaw. z nim, na świeżo...poprosiłam o sprzedaż domu...odmówił...stwierdził, że kobiety przychodzą i odchodza a dom zostaje...i tym mnie zabił do końca...zaczęlismy sie od siebie oddalać...przestał sie interesować moim życiem, moimi sprawami, tylko On i On...dzwonił ale nie proponował spotkań, ja też nie bo sie zbuntowałam, bo najczesciej inicjatywa wychodziła ode mniepoza tym, nigdy nie wiedziałm na co trafie danego dnia...czy na mojego Ukochabego czy na zimnego drania...potem pretensje z Jego strony o zaistniały stan rzeczy, poprosiłam o troche inwencji...bez skutku...teraz jest trzeci weekend w skali roku który spedzam u siebie, w moim domu...w piątek nie zaproponował nic liczac pewnie jak zwykle na to ze powiem\" to ja Kochanie przyjade do Ciebie...\"...wczoraj bawiłam się ze znajomymi, ale prosiłam żebyśmy cos porobili w weekend i ze czekam na Jego propozycje...cisza...co teraz robi? Pewnie pije z poczuciem ze znów ktos go krzywdzi...i wiecie co...wiem, po prostu wiem ze tym chłodem i egoizmem wykończył swój poprzedni zwiazek...wszystkie informacje jakie przemycał na temat swojego małżeństwa układaja mi sie w logiczna całość...dzieje sie dokładnie to samo...miłosc kobiety, która sporo daje i poświeca w imię spełnienia marzeń swojego ukochanego, kobiety która wymaga odrobiny elementarnej czułości, zainteresowania, troski...a w zamian dostaje ochłapy...a ja dziś? Jestem na psychotropach( jak jego zona...), chodze na terapię ( co i ona czyniła...) i mam dosyć...wyprowadzam sie za miesiac na swoje i czuję zajebistą ulgę...i nie wiem czy jest w tym miejsce dla niego...nie mam siły już...nie moge życ dwoma \"życiami\"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uciekaj póki możesz, póki masz jeszcze trochę siły w sobie. Z tego co piszesz, nie widzę szans na zdrowy związek. Pozdrawiam ciepło, trzymaj się :). Poradzisz sobie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko ja___
rozumiem Cie, bo ja mialam podobnie... raz byl czuly i kochany, a raz zmienial sie nie do poznania.. ale to przez cpanie. Jednak tez juz z nim nie jestem.. ten zwiazek mnie wykanczal psychicznie, przy nim wpadalam w jaka histeria, nawet wtedy kiedy chcial isc na chwile do domu, a ja tego nie chcialam i blagalam go na kolanach zeby zostal, ale on nie zostawal... Popadlam przy nim w jakas nerwice, ale nie obwiniam tylko jego, bo sama mu pozwolilam na takie zachowanie. Ciesze sie, ze czujesz ulge.. nie pakuj sie znowu w zwiazek z nim.. zycie z taka osoba nie ma sensu, a tlyko wykancza... Ja przy moim bylym stalam sie zerem, stalam sie nikim, a teraz odzyskuje moja godnosc i szacunek dla samej siebie. Na szczescie mam rodzicow, ktorzy mnie wspieraja, bo sama nie dalabym sobie rady.., Gdyby nie oni, wrocilabym do niego i nadal dala sie mu ponizac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ooooo tak - dobrze robisz. zacznij od nowa z kims kto doceni Twoje uczucia i pokocha całym sobą. czasem warto zamknąć za sobą drzwi by nie popasc w ruinę emocjonalną. wiem ze bedzie u Ciebie lepiej pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najgorsze jest to ze to w sumie dobry człowiek, nie ma w nim agresji, nigdy mnie nie obrazil, nie powiedział nic złego...tylko ten egocentryzm, ten chłód...i lenistwo...on nie potrafi pracowac nad zwiazkiem, jemu się wydaje że wszystko powinno sie tak samo z siebie dobrze układać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale tak się nie da, samo z siebie, nie możesz pracować nad związek za dwoje, tak samo jak nie da się kochać za dwoje. Niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może właściwie stety, bo dzięki temu ja przejżałam na oczy:). I jestem szczęśliwa choć sama i nie ogranicza mnie toksyczny narzeczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To niesamowite jak nagle, bodajże w czwartek kiedy moje komunikaty i sugestie pozostawały bez odpowiedzi, jak nagle cos we mnie tąpneło...jak obuchem w głowe zostałam porazona idea zamieszkania w tym moim mieszkaniu które od jakis 2 mies. stoi puste...jak nagle wszystko pojaśniało, jak wstapiły we mnie nowe siły...jak postanowiłam zaczać wszystko od nowa i na czysto...jak zobaczyłam czelusc i mrok w którym tkwie tak długo...dzis jade do sklepu obejrzec mebelki...i jak dopnę wszystko na ostatni guzik jadę tam, zabieram swoje rzeczy i kotucha( zmarnuje mi go...) i farewell...i choc smutno i pusto i nijako to nawet zapomniałam wziac dzis procha ...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko ja___
moj byly chlopak tez uwazal ze wszystko samo sie ulozy, ze jakos to bedzie.. tylko ja walczylam i staralam sie wszystko naprawiac.. po czasie okazalo sie ze on cpal i nie chcial mi o tym powiedziec, bo myslal ze sobie sam poradzi. Ale nie poradzil sobvie i przyznal sie dopiero po zerwaniu, ale dla mnie to za pozno.. a Tobie zycze powodzenia i trzymaj sie w swoim postanowieniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko ja___
chciałabym... --> a jak bylo u Ciebie? toksyczny narzeczony? tzn? i jak udalo Ci sie zaczac cieszyc zyciem i uwolnic sie od tej milosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amecia
do Nik--> pewnie twój przyjaciel to jeden z tych ludzi określanych mianem ''energetycznych wampirów'' - mało dają, dużo chcą, czekają aż inni się dla nich poświęcą, a ich ofiary czują się przy nich wyzute z życia, uciekaj od takich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko ja... On podcinał mi skrzydła, ograniczł mni we wszystkich moich znajomościach, bo nikogo nie akaceptował i mnóstwo jeszcze innych takich. Przejrzałam na oczy jak wymienił mnie na \"młodszy model\" tylko, że zapomniał mi o tym powiedzieć, dostałam sms-a, że układa sobie życie beze mnie, a jakiś m-c później spotkałam ich razem na ulicy. Udał, że mnie nie widzi, a mineliśmy się ramię w ramię, wymieniłam tylko spojrzenie z nią. I tak spadły mi z nosa różowe okulary. I okazało się, że bez niego jestem o niebo szczęśliwsza :D. Mam czas na pasję i ochotę na nie, czas dla siebie i aby się rozwijać. Całe 4 lata pchałam wszystko w niego, zapomniałam o własnym rozwoju, bo Jego potrzeby, On był ważniejszy. To tak w skrócie, bardzo skomplikowane i długie to wszystko. W pewnym momenice przestało mu się chcieć, a ja jak głupia kochałam za dwoje. Postawiłam warunki, to wymienił mnie na inny model, bo ma wszystko podane na tacy. A jak mi się udało wyjść z tego , przejżałam na oczy, zajęłam się sobą. I pomio tego, że od rozstania minęło już jakieś 9 m-cy to jestem sama, ale jest mi dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ismenaa
chciałabym to twoja wina byłas nim zafascynowana - jego kasa, pozycja ze stworzyl 2 osoby. bylas dumna ze jestes zona bogacza z pozycja. wybrał ciebie a zatem jestes boginia tak myslałas i zrezygnowałs na wlasne zyczenie. a taka nijaka baba zadnemu sie nie podoba na dluzej fochliwa, bez wlasnego zdania i tupiaca noga jak cos nie tak. takie duzee dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie chcę byćzłośliwa ale wiele
kochanek powinno zamieszkać z żonatym,żeby się przekonać jaki "wspaniały" jest na codzień! Każdy zdradzający nie powie dobrze kochance o swojej żonie, on sam zaś jest idealny i w jego mniemamniu i kochanki też-to wina żony,że on zdradza. Ty autorko jesteś przykładem,że nie zawsze to żona jest be a kochanek cacy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko ja___
chciałabym... --> 9 miesiecy.. ciesze sie, ze mozesz teraz powiedziec ze jest Ci lepiej u mnie minal ponad miesiac.. ja tez przejzalam na oczy kiedy mnie okradl... potem znow dalam mu sie troche omamic, bo myslalam ze bede umiala sie z nim spotkac jak ze zwyklym kolegą, ale mylilam sie i uleglam i spotkalam sie z nim i calowalam i pewnie doszlo by do czegos wiecej gdybysmy mieli gdzie.. teraz wiem ze musze sie od niego odciąc i zapomniec.. i traktowac go jak przeszlosc.. bylo.. minęlo.. a 2 lata stracone.. trudno, jeszcze wiele przede mną i przez Toba..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko ja___
chciałabym... --> dziekuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nik. współczuję..... Bo to co jest, co było.... między wami to pomyłka. I to nie ty powinnaś brać psychotropy!!!!!!!!!!!! Pozdrawiam i życzę lepszego spojrzenia na świat ,bez toksycznego faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nik, nie bierz psychotropow, prosze. To jest zle, mozesz potem sobie nie dac rady. Chodz do psychoterapeuty, niech ktoś Ci pozwoli zrozumieć, dlaczego on taki jest, dlaczego tak się stało i jak sobie poradzic z samotnościa, z taka pustka i niech Ci ktoś pomoze zrozumieć jego stan, może jest szansa to naprawić nawet? Przykro mi, ze nikt Ci nie moze pomoc, ale nie pograzaj sie, nie marnuj zycia przez niego, jejku, to jest takie smutne i przykre, co robisz ze soba. Nie mozna sie pograzac w jednym mezczyznie. Prosze Cie o jedno, wyplacz sie, pokrzycz, zrob cos ze soba, ale nie bierz nic, co Ci zatruje zycie na dalsze lata!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×