Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moniaaaaaaaaaaaaaa

po jakim czasie zaczęliscie odczuwać nudę w związku

Polecane posty

Gość moniaaaaaaaaaaaaaa
wiem co czujesz kala:/ nie bede ukrywac ze rowniez jestem utrapieniem dla wszytskich. wierz mi ze nikt nie wierzy jak moj chlopak ze mna wytrzymuje bo tylko on akceptuje mnie bez pytan. moze faktycznie powinnam go docenic...tyle ze mi od zawsze bylo za przeproszeniem w dupie zle...u Ciebie nic dziwnego...nic dziwnego ze skoro przezylas tyle się tak czujesz. ja jestem wariatka chyba od urodzenia w takim razie:/ bo nie mialam zadnego bodzca by stac sie taka jedzą, wiecznie niezadowolona....moj tata jest alkoholikiem....ale zyje z mama, nie uderzyl mnie czy jej nigdy w zyciu. po pracy idzie sie napic, wraca do domu i idzie spac. tego wiadomo nie da sie porownac z tym co ty przezylas.... tez miewam ataki histerii, niekiedy placz, złość mnie tak rozsadza że mam ochotę z całej siły uderzać głową w scianę...choć wątpie zeby i to pomogło:/ jednak jest co raz lepiej...to dzieki chlopakowi się troche wyciszylam.....a teraz zakaldam topik czy to aby nie nuda:/ czasmi tez trudno mi wytrzyamć ze sobą.mam w głowie tyle sprzecznych myśli, sama nie wiem czego pargnę....o co mi chodzi..wciąż tylko popełniam błedy, szukam nowych wrażen żeby zajć czyms głowę...jestem za dziecinna na stabilizację a za dojrzała by cieszyć sie drobiazgami.... nie wiem czy dobrze zrozumiełam...ty masz kogo?z kim mieszkasz, co robisz w zyciu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniaaaaaaaaaaaaaa
Muzyczna >>>>> jak w bajce:) naparwde pozazdrościć....marzę o tym byśmy czuli wiecznie taką błogosc:( chciałąbym by właczył mnie w swoje zyciu....byśmy przełamiali ta nudę razem...ale on nie czuje nudy. wciżą tylko powtarza jak mu ze mna dobrze....nie odczuwa potrzeby by gdzieś wychodzić....ja nawet nie znam jego znajomych:/ zamknęliśmy się razem w złotej klatce i on myśli że bede w niej znim wegetowac po wieki:( on jest naparwde cudowny ale zcasmi tak mnie to wszytsko wkurza...że on nie potrafi nic robic innego tylko słodzić i słodzić i słodzić....może w tym tez tkiw problem. jestesmy niezykle podbni...on właśnie też na pewno pali jointa z kolegami. marze o tym by spontanicznie zadzwonił i swtoerzdił kochanie zaraz po Ciebie wlecę...zapalimy razem:) żeby choć raz zrobiło cos innego....ale chyba czekam na cud:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiec tak: mam dwie siostry,jedna moja kochana mieszka w warszawie z druga mieszkalam odkad rodzice ie rozwidli,ale teraz ma dziecko i meza od 2 lat i musze mieszkac z nimi.. mam wspanmialego tatusia,ktory mi pomaga i jest kochany ale nie mieszka z nami tylko z kobieta,ktora jest bardzo dobra kobieta. najgorsze ejst to ze wielu rzeczy nmie moge zrozumiec..i dziwnie sie czasem zachowuje np.chce aby moj kochany byl ciagle przy mnie..i nie potrafie zrozumiec jak niue moze do mnie przyjechac i robie mu wyrzuty,ciagle go posadzam o cos..po prostu nie ufam ludziom.. ale widze ze ty tez nie masz za wesolo..wiem jak to jest jak czlonek rodziny pije wiecej niz moze... mnie wkurza zycie w malym mieskzaniu z rodzina mojej siostry,oni sobie ja sobie,czasem nie mam do kogo geby otworzyc,moje kochanie bardzo mi pomaga w tym samotnym zyciu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>>>>moniaaaaaa, to dobrze, że zalożyłaś ten topik :) Przynajmniej zrozumialaś coś :) i do czegoś dojrzalaś. Sprobuj dostrzegać dobre strony tego, co robisz, a bedzie Ci lzej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam monia,ze duzo pisalam o sobie zamiast cie pociesyc..wiesz co,musisz z nim o tym koniecznie porozmawiac.!! ze masz dosyc monotonii i ze chcesz zrobic cos zwariowanego! naparawde musicie pomagac!!!to jest to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>>> monia, to skoro on nie zadzwoni, zadzwon Ty pierwsza i spytaj \"Kochanie, moge do Ciebie podejść? \" Posiedz sobie razem z jego kumplami....poznaj ich, niech oni Ciebie poznaja, kurcze, sama wyjdz z taka inicjatywa. Nie czekaj, na jego krok, bo on może o tym nie wiedzieć, że Ci tego brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniaaaaaaaaaaaaaa
tylko że się boje że jak ja mu to wszytsko powiem to on sam zacznie się zastanawiać za bardzo i też się znudzi. silła persfazji....do niego czasami nic nie dociera. on nie wie kiedy ma mnie pocieszyć dopoki mu się tego nie powie w twarz...głupia sparwa. on ma jakis swoj pokrecony świat i mimo że jest przy mnie ja niekiedy mam go dosyć. tego że nic nie widzi i jest zaślepiony...on nie iwidzi tego że jest mi źle z nim. widzisz ja też mam tak że niektórych rzeczy nie potrafie zrozumieć u nigeo. z nim jest taka sparwa że trenuje piłke i ma czesto treningi przez wzglad na które nie mozemy się nie raz spotkać. wtedy wmawiam sobie że to jest dla niego ważniejsze i awantura gotowa....mam w głowie tak pokręcone że już sama nie wiem czego chce....on tez niby bardzo mi pomaga ale z drugiej strony czasmi mnie męczy tak bardzo kazda myśl o nim że sama nie wiem co jest lepsze....samotność bez niego czy bezsilność i gniew z nim.... w domu to też tak jak ty kala nie mam sie do kogo odezwać. już od dwóch lat marze o tym by sie wyprowadzić ale nie mam możliwości. mamy bardzo trudne warunki mieskzkalne. nie mam własnego kąta. wszytskim przeszkadzam i nikt nie ma wyrzutów by mi czesto mowic że jestem nie do wytrzymania...ale co ja mam zrobić skro nawet nie mam gdzie się schować, wyciszyć...czasami aż mi głupio że tak wszytskim zawarcam głowę chłopakowi. potrafie do niego o 4 rano pisać bo się obudzę i nie mogę zasnąć bo mam stany lekowe...widze że on sobie już ze mną powoli nie radzi i zaczynam się bać że nie znajdę takiej osoby ani swojego miejcsa na świecie. ze bede samotna niezadowolona starą panną bez przyacół mam na razie kolezanki ale wiadomo jak to koleżanki..wysłuchają, wleci jednym uchem a wyleci drugim bo kazda jest w związku 3 letnim i mysli już o dzieciach:/ nikt nie traktuje mnie powaznie. jestem tak jak ty wrażliwa. przejmuj e się każda drubnostką, wielu rzeczy nie potrafię zrozumieć i zaakceptować i męcze się z nimi pogrążając się co raz bardziej w tej pustce:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniaaaaaaaaaaaaaa
muzyczna>>>nie mogę tak zrobic niestety. widzisz my mieszkamy baardzo daleko od siebie. w ogole nie ma takiej opcji zebym siedziala z jego kolegami:/ to jest inny świat. oni mnie widzieli raz w zyciu i maja mnie gdzieś. siedzą we własnym gronie jak jakaś sekta. to nie są za mili ludzie:/ ja wiem że on nie może wiedzieć wszytskiego co we mnie siedzi ale boje się że jakbym wiedział rozdziawiłby tylko usta bezradny....i dalej byłoby tak samo. on nie rozumie jak moge sie z nim mezcyć skoro jak jestesmy razem to jest cudownie. owszem jest ale na boga my się zamykamuy w domu jak w bunkrze. ostatnio wyciagnęłam go do zoo to zaczęło padać i oczywiście skonczylismy w domu:o on nawet nie zna mojej mamy. nie ma czegos takiego ze przyjezdaz do mnie i jest tak fajnie. gadamy wszytscy razem...jezdzimy na grzyby...itd:) my mamy swoj swoat który według niego jest tak idealny że nie ma potrzeby w niego ingerowac:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×