Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wrześniowy_Jeziorak

Słońce, wiatr, zapach lasu i wody, rozzłocone nocne niebo.

Polecane posty

Gość Wrześniowy_Jeziorak

:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrześniowy_Jeziorak
Wiesz co, Pijawka? Ja chyba także jestem jakimś tam szefem, ale nie przypominam sobie, żebym na kogokolwiek kiedy podniósł głos. Jeśli chcesz, zostanę Twoim szefem, albo Ty zostań moim. A papiery i komputery to zwykła konieczność, dzięki której możemy kosztować po troszku przyjemności życia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczoraj byłam nad Rogóźnem.... jest tak, jak napisałeś w pierwszym poście... z grzybami na pomoście się bawiliśmy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrześniowy_Jeziorak
Spiesz się, Pijawka. Lato nie będzie trwać do listopada a pogoda na razie jest taka, że idzie się z przyjemnością w jeziorze kąpać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrześniowy_Jeziorak
Ajajaj! Ewa 33! Z grzybami się bawiłyście na pomoście? Ja nie pociągnę tego wątku, ponieważ moja wyobraźnia jest całkowicie wyluzowana żeglowaniem. Proszę jej nie prowokować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrześniowy_Jeziorak
Cześć, Ryba :-) Udał się jak najbardziej. Żałuj, żeś się nie dała namówić. Żeglował człowiek w poczuciu jakiejś nierealności, że oto już połowa września, a pogoda lipcowa. Pojawiło się jednakowoż babie lato.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poczucie nierealności, jak najbardziej miłe i pożądane, targało mną wczoraj w obrzeżach Puszczy Kampinoskiej. Jakoż i wiatr targał rękawkami kurtki (której i owszem, czepiało się babie lato) i nogawkami spodni. Ech, stalowe rumaki i ich czarni jeźdźcy... ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesli mogę dodać to
Kłusownicy,bezrybie,idioci na skuterach wodnych i motorówkach,śmieci,ścieki do jeziora,muzyka na full,"pokaż jak duża twoja łódż ,a powiem ci ile zarabiasz !". :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rybko , widze , że urlop przezyłaś w całkiem dobrej formie.Jakies wskazówki , jak tego dokonać?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aravka - olać wszystko i wyluzować, że się tak wyrażę. ;-) Nie odbierać i nie wykonywać telefonów, spać w pierwszym tygodniu po 12 godzin na dobę i próbować się nie martwić i nie przejmować wszystkim. No najtrudniejsze, niestety. Patrzeć, węszyć, dotykać, ubrudzić się. Pić i jeść regionalnie. Nie myśleć o pracy. ;-) I spróbować nie chorować - tego nie udało mi się uniknąć, jak zwykle niestety. :-0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, cześć kuk! :-) Podobno żeglarka była brodata, w dodatku rodzaju męskiego. Ale miała odpowiednie umiejętności... jak to na statku... :classic_cool: Ale jak było naprawdę - tylko zainteresowany raczy wiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrześniowy_Jeziorak
:-))) Fotografii żadnych nie będzie. Bierze się to z kilku przyczyn. Na łodzi o wdzięcznej nazwie "Manta" wypadło mi pełnić funkcję kierownika, czyli, jak to się kiedyś zwykło nazywać, "pierwszego po Bogu". Nadto, zupełnie bez przymusu, jako kierownik jednostki pływającej, zleciłem sobie samemu pełnienie służbowej funkcji kuka, co oznaczało, że ponosiłem odpowiedzialność za kambuz i wszelkie jego sprawy. Oprócz tego, chciałem mieć odrobinę przyjemności z samego żeglowania, więc o fotografowaniu nie było mowy. Ostatatnio zresztą nie mam do tego weny. Fotografowanie jest bardzo uciążliwe i wyczerpujące a ja przecież pojechałem na Jeziorak po wypoczynek. Jednak nie chciałbym zawieźć Waszych oczekiwań, więc popróbuję w jakiś sposób zdać relację z tej wyprawy. Cierpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nie mówiłam? ;-) Ale rozumiem autora-żeglarza. Osobiście nie przywiozłam żadnych zdjęć z wakacji. No, może jakieś 3 sztuki. Od jakiegoś czasu nie robię zdjęć. Może to błąd, ale nie lubię niedoskonałości na własnych zdjęciach, drażni mnie małość mojego foto-talentu. A siebie fotografować też nie pozwalam. I teraz wędruję co najwyżej z notatnikiem cyfrowym celem upamiętniania wydarzeń niecodziennych, a nie wszechograniającego piękna przyrody. Bo to nie zawsze potrafię uchwycić, a zamykać w kadrze nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrześniowy_Jeziorak
Ale po kolei. Zanim oddam się sumiennej pracy kronikarza, muszę odrobić bieżącą korespondencję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaa, no tak, stosy korespondencji od wielbicielek i kontrahentów... (nie wiem, czego więcej) :-P (Odczuwam nieprzeparta chęć wywalenia na kogoś jęzora. Przepraszam, że trafiło na Ciebie. :-P)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrześniowy_Jeziorak
Ryba moja miła. Rozgwieżdżone bieszczadzkie niebo jest piękne. Kto raz w nie spojrzał, nigdy go nie zapomni. Jednak nocne niebo nad jeziorem świeci i od góry, i od dołu. W czarnej toni jeziora przeglądają się gwiazdy i Księżyc. Kiedy się po dniu pełnym wrażeń siądzie z kubkiem gorącej herbaty na deku i zapatrzy w rozgwiażdżone niebo i jego wodne, rozedrgane falami odbicie, zaraz się przypominają słowa, które ujrzały światło dzienne "w południe wieku XX". Słowa następujące: "Po kręgu zakreślonym starannie toczy się świecący mój mechanizm; każdą linię, bryłę i płaszczyznę trącam tym świecącym mechanizmem, stąd cień srebrny podczas nocnych godzin, co po świecie jak po twarzy chodzi. Poruszone mą wielką sprężyną rzeczy martwe tak jak żywe płyną, barwę, nazwę, kształt, wagę i wymiar w dźwięczną płynność zmienia noc olbrzymia i ucicha wiatr, i milknie sowa, gdy nadchodzi pora księżycowa. Mosty tracą kres. Smyczki się dłużą. W miastach zjawia się pochyłych dużo nagle ulic. Dzikie wino gore i się zwija raz w es, raz we flores. Na balkonach i na balustradach każdy promień swój rebus układa, a gdy ciemność zgasi część promieni, rebus wraca do ciemnej przestrzeni, jak do matki, tam gdzie pędzi w chmurach wyzwolona z liczb architektura. I znów z morza rzeczy, z głębi dennej wynurzają się kontury zmienne, ogmatwane z wszystkich stron księźycem, promieniami, co tną jak nożyce; kamień jęczy, mówi swoją skargę, w bas się zmienia, a z basa w latarkę, z tej latarki w twarz, a potem znowu w jakąś inną formę księżycową, w jabłko, w lichtarz, w binokle na nosie, i znów w ciemny wiatr na ciemnej szosie. Ulicami, ze ściany na ścianę, blask przenosi swe linie łamane; plac, że przejść nie można, tak zasnuwa, schody kradnie i okna przesuwa, klucze giną ludziom, dyszle koniom, wszystkie dzwonki jak na alarm dzwonią - a to pełnia leci rozświetlona, fruwająca, świecąca filharmonia. Wtedy, wtedy wchodzi światło moje w najtajniejsze skrytki, w mózgu zwoje, w tony kruche jak szkło, w wieczne malw w rzeki wszystkie, wzgórza, czasy, barwy, w oczy ptasie i psie, i kobiece, w lichtarz srebrny i zieloną świecę, w dzikie wino po ścianie się pnące, we wszystko kuszące, mijające, wirujące niezmienną przemianą, i wszystkiemu powiadam: Dobranoc, Któż ja jestem? Płochy blask na ścianie, a to moje polskie pożegnanie. Rzeczy miłe, ponure i jasne, dobrej nocy! Ja za chwilę zgasnę. Światło moje cichnie jak muzyka. Ten promień niech zostanie. Ja znikam. Lecz nim zniknę - byście pamiętali - mój ostatni koncert dam w tej sali; prosto z nieba, przez szybę, na ścianę wsrebrzę się i przed pulpitem stanę, cztery walce zagram, z tłumikiem, cztery walce nieśmiertelnym smykiem, pod kopułą ciemną i wysoką - a to będzie tylko wirowanie, zakwitanie i przekwitanie, czas tańczący, cztery pory roku. Śnieg i pustka, owoc i pragnienie, gwiazd imiona i bez imion cienie, i pustynia, i zieleń kobieca, i zgiełk w sercu, i gwiazda nad świerkiem - wszystko kręci się na kole wielkiem, a ja szprychy w tym kole oświecam. To są moje sprawy księżycowe, bardzo trudne, chociaż tak nienowe. Widzisz? w górnej szybie srebrna głowa? To ja jestem, pełnia koncertowa. Zawieszony u tej szyby górnej, tobie świecę w noce niepochmurne, w listach twoich przekręcam litery, na twe loki spadam deszczem srebrnym i sen tobie śni się w noc wrześniową, żeś trąciła gałązkę deszczową - i twe oczy, jak dwa lichtarzyki, w dwie radości świecą, w dwa płomyki. Potem, świateł różnych szafarz szczodry, z światłem zbliżam się do twojej kołdry; świecąc jak latarnia światłem sutym, kołdrę twą zahaftowuję w nuty, w gwiazdy, w gwiazdki, w całe Drogi Mleczne, w chmury, w ptaki, w baszty średniowieczne. A ty, srebrna, śpisz ze srebrną twarzą, i jest nocny czas, i sny się marzą. Gdy odejdę, nie płacz, moja żono - ja księżycem wrócę pod twe okno. Kiedy w szybie promień zamigoce, wiedz: to ja. Twój księżyc. Serce nocy."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrześniowy_Jeziorak
Kuk to nie ja, donoszę uprzejmię, że nie żeglowałem sam. Żeglarka była bardzo brodata, co mi jednak wcale nie przeszkadzało, bo jak nadmieniałem w inseracie, szukałem towarzystwa do pożeglowania a nie do uprawy seksu. Mieliśmy na dodatek pomocnika, który ochoczo służył do trzymania linek i pociągania sznurków. :-) Wyprawa udała się znakomicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrześniowy_Jeziorak
Wiesz co? Ryba? Jest jeszcze jeden powód, dla którego odłożyłem dawno fotoaparat. Zdjęcia szkodzą pamięci i wyobraźni. Wolę takie chwile przechowywać w rozumie i zabrać je ze sobą do grobu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrześniowy_Jeziorak
Ryba, jęzor to dla mnie żadna prowokacja. Ale skoro Ci ulżyło, to i lepiej. Ja się tam z tego powodu nie obrażam. Spraw zaległych jest pewna ilość, i faktycznie, odrywają mnie one od przyjemności przedstawiania relacji z żeglowania po Jezioraku. Co do wielbicielek, nie ma ich wcale, więc i brak jakiejkolwiek korespondencji z nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, tak się jeno droczę. :-P Gałczyński. No tak, bardzo nocno-poeta. Najbardziej urzeka mnie \"wyzwolona z liczb architektura\". Nie przeszkadzam w nadrabianiu zaległości. Może mnie się to także kiedyś uda. Na razie staram się wyzwolić przynajmniej od wieczornego internetu. Co skutkuje... I spłycić głębię melancholii. ;-) Przy zawieszeniu - sporej. A babie lato, najpiękniejsza pora roku, jej sprzyja. Choć ze złotym blaskiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrześniowy_Jeziorak
Spożywają najprzeróżniejsze płyny, łącznie z napojami wyskokowymi. Bardzo popularne ale nieco dokuczliwe jest piwo. Ja osobiście spożywałem herbatę w czystej postaci, oraz różne szlachetne destylaty, również w czystej postaci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrześniowy_Jeziorak
Nie tylko nocno, Ryba, mogę Ci zacytować stosowne wyimki z poezji Konstantego Ildefonsa, które dotyczą również dnia. Proszę bardzo, oto jeden z nich: "Kiedym przez las sosnowy szedł, pojąłem, że w nim jest coś z męskiej tragedii. A kiedym w las liściasty wszedł, to jakbym słyszał śmiech i flet, jakbym wstąpił do pokoju kobiety."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie szkodzi. KIG zawsze będzie kojarzył mi się z porą nocno-tajemniczą. Lekko przydymioną, zasnutą lekką mgłą, w której giną kontury. Wszystko niby namacalne, w jednak nierealne. Miękkie i wilgotne. Jest, a nie ma. Zupełnie, jak Ryba w Sieci. Jest, a jej nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×