Nie ma już prawdy na tym świecie...

Ostatanio sporo myślałam, a to chyba nie jest najlepsze w moim przypadku, ponieważ jak zwykle doszłam do smutnych wniosków ( z natury jestem pesymistką, więc może dlatego). Otóż stwierdzam, że dzisiejszym światem rządzi tylko i wyłącznie kłamstwo...nie ma już szczerości międzyludzkiej, nikt nikomu nie pomoże bezinteresownie (jedynie w sporadycznych przypadkach), ludzie się okłamują. Przestałam wierzyć w porawdziwą miłość, chyba nie ma już czegoś takiego...teraz wszyscy się zdradzają wzajemnie, a mowią wszem i wobec jak to bardzo się kochają itd...jeszcze niedawno miałam inne nastawienie i podejście do tego tematu...zawsze mówiłam,że nie zdradzę i co? Robie to zdradzam faceta, którego kocham...hmmm...więc wygląda na to,że jednak go nie kocham...więc co to jest? przywiązanie? czy po prostu wygodnie jest mieć kogoś takiego pod ręką, który jest zawsze kiedy go potrzebujemy, do któego możemy się przytulić itd...?? Hm...wiem,że go kocham - a zdardzam bo...?? nie umiem tego jakoś sensownie wytłumaczyć...zapewne zaraz zostanę wyzwana od najgorszych itd...ale może znajdzie się ktoś, kto poprowadzi konwersację w tym temacie lub poda jakieś swoje spostrzeżenia? Pozdrawiam i kulturalnie poproszę...