Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość idz i nie grzesz wiecej

co to znaczy naprawde kochać?

Polecane posty

Masz racje, to glupi stereotyp. Ale to wszystko to gra. Kiedy ja powiem mu co do niego czuje, bedzie mial mnie w garsci. Niekoniecznie ucieszy sie,ze nareszcie to z siebie wyrzucilam i powie,ze tak dlugo na to czekal i ze tez mnie kocha. Przeciez jakis powod,ze nic nie powiedzial tego jak dotad, jest. Czy mu okazuje? Spotkalismy sie po dlugim okresie niewidzenia i to ja bylam ta, ktora okazywala wiecej. On byl zimny (i cwany zarazem;p)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie rozumiem dlaczego traktujesz miłość jak grę.. udajecie przed sobą, nie mówicie co czujecie.. jesli bedziesz sie zastanawiac nad jego reakcja kiedy mu powiesz ze go kochasz to nigdy tego nie powiesz.. ktos mi kiedys powiedzial ze jsli w miloscie nigdy nie wyszlas na idiotke to tak na prawde nigdy nie kochalas.. moze to i racja.. a jesli on sie nie ucieszy ze mu to powiedzialas.. no coz... idiota...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To moze powiem mu rzeczywisie. Oby tylko byla ku temu okazja.. Tylko jak juz padna te slowa.. wszystko moze stac sie takie oczywiste, wiadome.. Zadnego dreszczyku emocji, niepewnosci.. Jestesmy ze soba, kochamy sie, moze od razu slub, dzieci.. Potem starcie z szara rzeczywistoscia. I moze rozwod .. jak zabraknie tego czegos kiedys

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba przesadzasz.. to ze mu wyznasz milosc nie znaczy od razu ze to bedzie koniec ( bo tak wynika z twojej wypowiedzi)... a co do \"dreszczyku emocji\" to oczywiscie jest portrzebny, ale nie powiniem moim zdaniem dotyczyc niepewnosci co do czyis uczuc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego nie? To tez jest motor napedowy calej tej \"zabawy\" (cale zycie to wlasciwie:gra/film/zabawa). Wiem,ze to moze ranic (mnie rani) ale przynajmniej sprawia,ze to wszystko nie jest takie oczywiste i przesadzone. W takim ukladzie pozostaje tylko planowac wspolna przyszlosc, zalozenie rodziny itp. A jesli o te kwestie chodzi, to mam powazne watpliwosci czy jest mi to do czegokolwiek potrzebne. Nie chce zestarzec sie w samotnosci, ale od razu rodzina?? Moze takie myslenie bierze sie z mojego mlodego wieku (21lat), moze problemy wynikaja z tego,ze ona jest starszy (27) i inaczej mysli o zyciu. Nie wiem. To trudne. Wiem jedno - kocham go :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajnie ze go kochasz i zycze powodzenia... szkoda tylko ze dla ciebie zycie to gra.. przed wszystkimi udajesz?? nawet przed sama soba??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze po prostu gubie sie w tym wszystkim.. w uczuciach. Teraz jestem gotowa wyznac mu jak jest naprawde,ale akurat sprawy sie pokomplikowaly. Nie wiem czy on ma mnie juz dosc i postanowil \"kopnac mnie w dupe\" czy przestalo mu zalezec czy czeka na moj znak.. Nie potrafie go rozszyfrowac i to mnie chyba najbardziej w nim kreci. Na poczatku to on zabiegal, staral sie, dzwonil. Rozkochal mnie w sobie i .. ech.. to w ogole jest trudne. A zycie to teatr, aktorami ludzie. Nie znasz tego? Zbyt powaznie do zycia tez nie mozna podchodzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znam, znam... zycie to teatr.. moze nie trzeba do niego podchodzic za powaznie, ale nie potrafie gory zalozyc, ze musze grac.. a tak poza tym to wydaje mi sie ze nie jestes do konca szczesliwa w swoim zwiazku.. to tylko moje zdanie i pewnie sie z nim nie zgodzisz, ale tak uwazam.. to ze kreci cie taka niepewnosc jest co najmniej niepokojace..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie,ze nie jestem szczesliwa. Chyba glownie dlatego,ze aktualnie nie ma zadnego zwiazku. Nie jestesmy razem chociaz powinnismy byc. A czemu niepokojace? To chyba normalne. Na tym polega cale to zdobywanie kogos. Dreszczyk niepewnosci i emocje. To tez ma swoj urok i na to tez powinien byc w zyciu czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to trzeba bylo od razu mowic ze zadnego zwiazku nie ma.. bo z tego co pisalas wynikalo ze jest, tylko cos w nim jest nie tak..... teraz to zmienia postac rzeczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie w tym rzecz. Bylismy ze soba, zerwalismy, znowu bylismy, zerwalismy.. Mozna sie pogubic. Ale jest taka piosenka Happysad, ktora trzyma mnie przy zyciu. A leci to tak: \"..ale nie jest zle, przeciez wiem, ze i tak kochasz mnie...\" :) I dlatego w ogole pytam - martwic sie czy sie nie martwic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"miłość.. kiedy jedno spada w dół - drugie ciągnie je ku górze\" jesli juz mamy zarzucuac cytatami.. jesli ci zalezy to mozesz sie martwic tylko o to czy jemu tez zalezy.. i jesli tak to wtedy ktores z was wyciagnie reke i \"pociegnie to drugie ku górze\"..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mozliwe,ze przestalo mu zalezec. Ale zachowal sie bardzo dziwnie,bo chcial sie ze mna spotkac po tym jak zniknelam na 3 miesiace z jego zycia. Potem niby wszystko bylo na dobrej drodze, ale 3 razy mnie wystawil (mial sie spotkac i wykrecal sie potem glupotami) i ja powiedzialam sobie koniec. Moze pogrywalam z nim, moze go zranilam, ale nie moze byc tak,ze jednej ze stron zalezy, a drugiej nie. Zawsze uskarzal sie na to,ze ja nie dzwonie itp. Byc moze czeka teraz na telefon. Ale nie zadzwonie po tym, jak sprawil mi przykrosc umawiajac sie ze mna i odmawiajac w ostatniej chwili. Jestesmy jak dzieci. Zycie to gra. Milosc to gra :) A ja nie wiem czy smiac sie czy plakac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba zawsze lepiej sie smiec jesli sie nie ma komu wyplakac.. ale to taka moja glupia zasada.. i rzeczywiscie jestescie jak dzieci.. nie wiecie czego chcecie.. w ogole wiekszosc ludzi nie wie czego chce.. nie wiem jak tak mozna zyc... chyba musicie powaznie pogadac.. i nie wazne ze to ty pierwsza wyciagniesz reke.. w milosci duma sie nie liczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo madre slowa. Wlasnie sobie uswiadomilam w czym problem. Ja nie wiem czego chce. Bo tak jak pisalam - co oznacza bycie z kims? Wspolne plany na przyszlosc, marzenia o rodzinie itp. A ja nie wiem czy tego wlasnie chce. Wprowadzic go do rodziny? Rzygac mi sie chce na mysl o tym. A jak byc z kims, kochac go, byc przez niego kochanym i ranic go stwierdzeniami typu \"ja nie chce miec dzieci\" itp. Moze mi czasu potrzeba? Tylko czy on bedzie czekal na mnie? HA! W bajki nie wierze, nie wiem czy w milosc wierzyc. Bo jak kiedys sie okaze, ze on sobie kogos znalazl, to ja sobie tego nigdy nie wybacze. Albo stwierdze,ze widocznie to nie bylo to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie na przyklad cholernie przytlaczalo jak moj facet mowil o naszej przyszlosci i w ogole jak to bedzie wspaniele byc zawsze razem.. ale niedawno w to zaczelam wierzyc.. i chyba jest dobrze chyba rzeczywiscie potrzebujesz czasu zeby zrozumiec czego chcesz.. ale to nie oznacza ze nie mozecie byc razem.. moze cel przyjdzie wlasnie z czasem.. ale to takze nie oznacza ze musicie byc razem.. wszystko zalezy teraz od ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze opowiedz teraz cos o sobie (jesli oczywiscie masz ochote). Jak dlugo jestes ze swoim facetem i jak Wasz zwiazek ewoluowal. A co do tego swierdzenia \"wszystko zalezy teraz od ciebie\".. wlasnie obawiam sie,ze nie do konca tak jest. Bo jakby to ode mnie zalezalo, to bylibysmy teraz razem. Nie jestesmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm.. od czego by tu zaczac.. nie jestesmy ze soba jakos strasznie dlugo.. niecale 9 miesiecy.. ale dla mnie to jak cala wiecznosc. zaczelo sei od tego ze on sie we mnie zakochal, ja nawet niespecjalnie iwedzialam o jego istnieniu... po pierwsej randce nie bylam specjalnie pozytywnie nastawiona i niewiele by z tego wyszlo gdyby nie jesgo upor.. i tak sie jakos potoczylo.. raz gorzej raz lepiej. pod koniec wakacji prawie sie rozstalismy bo czulam ze czegos mi w tym zwiazku brakuje.. ale on byl cierpliwy.. wiem ze kocha mnie jak nikogo.. no i teraz jest super, jest nawet lepiej niz bylo na poczatku.. dopiero teraz czuje sie jak glupia zakochana nastolatka - motylki w brzuchu i te sprawy :P a co to tego ze wasz zwiazek zalezy od ciebie.. moze zle powiedzialam - nie wszystko zalezy od ciebie, ale widze ze chcesz z nim byc.. wiec od ciebie zalezy teraz czy zrobisz tez pierwszy krok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To historia troche podobna do mojej :) Nie od razu sie w nim zakochalam. Ale nie brakowalo mi w zwiazku niczego. Po prostu za duzo sie podzialo. Wyjazdy na dluzej, granie na uczuciach.. Pierwszy krok? Byc moze on wlasnie na to czeka. Ale ja czuje, ze nie powinnam. On nie bedzie chcial po raz kolejny pokazac mi, ze mu zalezy. Ja czuje sie dotknieta jego zachowaniem. Nie potraktowal mnie taktownie. Nie wiem co zrobic. Nie w moim stylu pokazywac, ze mi zalezy. Nie potrafie chyba nawet :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem ze pokazanie komus ze ci zalezy wiaze sie z tym ze on cie wysmieje, odtraci... ja tez tego nie potrafilam i walsnie daltego czegos mi brakowalo w naszym zwiazku.. jestesmy razem tylko dlatego ze on z nas nie zrezygnowal... kiedy myslalam ze juz po wszystkim ze to juz koniec, on byl cierpliwy i nawet przez mysl mu nie przeszlo zycie beze mnie... teraz wiem ze okazywanie uczuc jest cholernie wazne.. niewaznie jak - przez slowa czy przez to co robisz.. teraz juz umiem mu powiedziec \"kocham cie\".. a to ze potraktowal cie jak to kreslilas \"nietaktownie\" ewentualnie mozena mu wybaczyc, ale to zalezy na czym ten nietakt polegal..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie na tym, ze umawial sie ze mna i pozniej informowal, ze jakas pierdola mu wypadla (niestety - chciec, to moc). Poza tym nie ma dla mnie tyle czasu ile kiedys, bo pracuje. Wiem, ze to moze sie wydac egoistyczne, co pisze, ale ja, nawet smiertelnie zmeczona, po calym dniu na uczelni, mialabym czas i ochote sie z nim spotkac. On nie. Dla niego wszystko byloby ok gdyby tylko weekendy wchodzily w gre. Moze problemem jest to,ze nie rozmawiamy o tych sprawach (bo nie rozmawiamy) ale jak tu rozmawiac o uczuciach kiedy \"ponoc\" tych uczuc nie ma :] To trudne. Ja bardzo nie chce byc kolejna \"dziewczyna problemowa\". Zwykle to tak jest, ze to wlasnie laski stwarzaja najwiecej problemow. Chca zmieniac swojego chlopaka, wymagaja od niego nie wiadomo czego.. Ja chcialabym stworzyc zwiazek partnerski i pozwolic mu zyc jak mu pasuje. Nie chce zeby sie dla mnie zmienial (wiadomo, ze byloby super,ale to on musialby tego chciec). Jesli nie ma dla mnie czasu albo nie chce sie spotkac, ok. Tylko to boli. A jak dzwonic i udawac,ze wszystko jest pieknie, kiedy nie jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taaa... moj chlopak tez nie ma dla mnie za wiele czasu.. musi sie uczyc.. kiedys strasznie bylam o to zla na niego.. ale powoli mi przechodzi... chociaz czasami mam dosc.. raz jeden porbowal mi wcisnac ze nie moze przyjsc na spotkanie bo musi pomoc mamie czy cos takiego... napisalam mu no smunego smsa ze no coz, ja nie mam wplywu na jego decyje i w ogole.. po pieciu minutach napisal, zebysmy sie spotkali za pol godizny.. i to byl jedeyny raz.. staram sie go nie ograniczac.. wcale nie jestes \"problemowa\" a swaidczy o tym to ze nie chcesz go zmieniac na sile.. i nie musisz udawac ze wyszstko jest pieknie jezeli nie jest.... mozna zadzwonic i pogadac o tym dlaczego wlasnie nie jest pieknie, skoro wam zalezy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Wy sie o to klocicie? Czy akceptujesz to,ze nie ma dla Ciebie tyle czasu ile bys chciala,zeby mial? Czy moze rozmawialas z nim na ten temat i wszystko nagle sie poukladalo? A ja teraz nie wiem czy mojemu zalezy.. Pogrywa ze mna chyba. Moze udawadnia mi,ze moze zyc beze mnie. Moze ma zal,ze go zostawilam.Moze.. tysiace takich \"moze\" by sie znalazlo. A prawda jest taka,ze to glupie gadanie. Nie moge sie obwiniac przeciez. A kwestia zadzwonic czy nie zadzwonic.. Bardzo mozliwe,ze na to czeka. Ale gdyby okazalo sie,ze jednak nie,wyszlabym na idiotke. Poza tym - ja tez moge zyc bez niego :-) Tylko.. wolalabym z nim :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie do konca akceptuje ten brak czasu.. ale nie klocimy sie o to, bo wystarczy ze ja robie sie smutna kiedy sie dowiaduje ze nie mozemy sie zobaczyc, wystarczy ze zmieni mi sie ton glosu, wystarczy w koncu ze przestane dopisywac do kazdej wypowiedzi na gg usmiechnietego emotka... i on to wystarcza zeby zrozumial ze jest mi smutno... \"Poza tym - ja tez moge zyc bez niego\" - jesli tak kochasz to jak mozesz myslec ze da sie zyc bez niego???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jesli tak rzeczywiscie jest jak piszesz, to tylko pozazdoscic.. A mnie chodzilo mi bardziej o to,ze potrafie nie odezwac sie do niego i zyc. Nie wyobrazam sobie nie byc z nim albo inaczej - byc z kims innym. Co wiecej - nie potrafilabym go zdradzic, za nic (i pomimo,ze nie jestesmy razem). Problem w tym,ze on tego nie wie, a nawet jest przekonany,ze nie moze mi ufac. Wszystko tak sie pokomplikowalo,ze nie wiem czy wyjdziemy na prosta. No chyba,ze naprawde sie kochamy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pyszczeq
a ja jestem świeżą mężatką i tak sie kłócę z mężem, że wydaj mi się że ani ja ani on mnie nie kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam nadzieje ze naprawde sie kochacie :) ja juz musze isc bo przydaloby sie wyspac :P jakbys jeszcze chciala pogadac to wpadne tu pewnie jutro :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pyszczeq
dobra.chętnie pogadam bo jakieś doły mam, i sie pogubiłam w tym wszystkim.Bo mój mąż jest strasznie niemiły, chamski, opryskliwy i gdzie tu miłość.a mamy dzidzi.nie wiem juz sama.durne to wszystko i trudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki za rozmowe! Pewnie tez jutro zagladne! Milej nocki! pyszczeq - wlasnie to jest w tym wszystkim najbardziej chore! Gdzie te piekne lata narzeczenstwa kiedy zycie we dwoje bylo sielanka. A moze Wasz zwiazek juz tak rokowal na przyszlosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość euqit777
Przeczytałam twoje wypowiedzi Aigia i mam do Ciebie pytanie,po jakim czasie poczułaś,że kochasz swojego faceta?W jaki sposób to sobie uświadomiłaś?Pytam,bo jestem w podobnej sytuacji ,w jakiej Ty byłaś.Jakieś 10 miesięcy temu poznałam swojego chłopaka.Na początku w ogóle nie chciałam się z nim spotykać,nic do niego nie czułam,ale on cały czas walczył.Od dwóch miesięcy jesteśmy razem,on dawno już powiedział,że mnie kocha,powtarza mi to bardzo często..a ja..no właśnie..milczę w takich chwilach.Nie wiem,co do niego czuję i z tą niewiedzą jest mi coraz gorzej.To jest mój pierwszy poważny związek,dlatego gubię się w rozeznaniu swoich uczuć.Nie jestem jakąś małolatą,mam 23 lata,ale na pytanie :czym jest miłość nie potrafię odpowiedzieć.Zawsze uważałam,że musi towarzyszyć temu uginanie kolan,fajerwerki,ale wiem,że tak jest tylko na początku związku i że takie objawy mogą towarzyszyć tylko zauroczeniu.U mnienie było fajerwerków..to raczej powolne dostrzeganie coraz większej ilości zalet tego człowieka,tego jaki jest dobry,czuły ,odpowiedzialny i że z takim człowiekiem warto być.Ale czy to jest miłość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×